tag:blogger.com,1999:blog-60814936531219486582024-02-07T13:48:46.724+01:00Jabłka i śniegiDariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.comBlogger44125tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-59713628229494867232017-01-22T00:16:00.001+01:002017-01-22T00:16:46.632+01:00Żadnego rozdziału więcej nie będzie!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG7ea6NLGglCTSeoZfya7QN8cFoS7Hn5YlQOs9Y-GZlIx6XuR-sga86-_aGPux7ZtbyU6rEU3HYHqCRcsgA-IuI_OlgY7rAfUNO32yiL94eUnxfB5aG00ZypDaeEpeGLmqLnuDwOaTeMA/s1600/wino-kieliszki-karafka.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="281" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiG7ea6NLGglCTSeoZfya7QN8cFoS7Hn5YlQOs9Y-GZlIx6XuR-sga86-_aGPux7ZtbyU6rEU3HYHqCRcsgA-IuI_OlgY7rAfUNO32yiL94eUnxfB5aG00ZypDaeEpeGLmqLnuDwOaTeMA/s400/wino-kieliszki-karafka.jpeg" width="400" /></a></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 15pt;">Podobnie jak w przypadku
Wattpada, zamknięcie blogów nie oznacza końca pisania i
publikowania. I o ile z Wattpada rezygnuję całkiem, o tyle na
Blogerze pozostanę, tyle tylko, że jedynie pod jednym adresem, pod
tym autorskim:</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 15pt;"><a href="http://dariusz-tychon.blogspot.com/">dariusz-tychon.blogspot.com</a></span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 15pt;">Chcę po prostu zająć się
pisaniem bardziej na poważnie i chcę by kojarzono moją twórczość
ze mną. Łatwiej mi i czytelnikom też będzie manewrować między
kilkoma opowiadaniami na jednej stronie, niż kilkoma różnymi
stronami.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 15pt;">Planuję też zajmować się
jednym opowiadaniem i dopiero po opublikowaniu go do końca, zająć
się kolejnym. To nie jest tak, że tych innych nie będę w tym
czasie pisał, bo będę, jak tylko jakiś pomysł wpadnie mi do
głowy. Chcę jednak, by wszystko było spójne i dobrze przemyślane,
dlatego to tylko jedno opowiadanie będzie takim głównym, a te
inne, to wiadomo, że przed publikacją będę jeszcze czytał każdy
rozdział od początku, więc łatwiej o niepopełnienie gafy i
narzucenie odpowiednich poprawek w razie czego.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 15pt;">Mam nadzieję, że wybaczycie
mi, iż podjąłem taką decyzję, a ci którzy byli przy końcu
jakiegoś opowiadania, takim jest jedynie „Skradzione dziecko”,
proponuję, by zwrócili się do mnie mailowo, to do końca lutego
doślę im dwa ostatnie rozdziały oraz epilog, jeśli tak bardzo nie
mogą doczekać się zakończenia.</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 15pt;">Pozdrawiam i jeszcze raz
serdecznie Was wszystkich zapraszam:</span></div>
<div align="JUSTIFY" lang="pl-PL" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 1cm;">
<span style="font-size: 15pt;"><a href="http://dariusz-tychon.blogspot.com/">dariusz-tychon.blogspot.com</a></span></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-4729812778161344662016-10-22T04:59:00.000+02:002016-10-22T05:05:06.503+02:00Rozdział 37: Dzieci i ich rodzice<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjV38orQd_-1zQIjMZwQ1W2m4fI7Re3O98EubYtYPufbuEKRuPQwKDEqDyG3BCB3O7Sx_J4HDJOe2d5x44QErSFbq6tMA82jqbg0eYF-vO4m3kviSyByRmecYBcgjYbS9qxu9qmajhl1YY/s400/Marta+i+Hektor.png" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/10/rozdzia-36-kochac-nad-zycie.html">Rozdział 36: <i>Kochać nad życie</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a><br />
<div>
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
czuwała przy łóżeczku synka. Siedziała w bujanym fotelu, ale nie
kołysała się w nim. Jej wzrok wbity był w małego blondynka,
którego sinawe powieki były w pełni opuszczone. Klatka piersiowa
chłopca powoli unosiła się i opadała, a matka co jakiś czas
przykładała swoją dłoń do jego czoła, by sprawdzić czy
temperatura nie skoczyła. Czyniła to niezwykle delikatnie, gdyż
Edward miał zabandażowane czoło, a pod bandażem, w okolicy skroni
znajdował się opatrunek. Kiedy tak pochylała się nad śpiącym,
po środkach uspokajających i lekach przeciwbólowych, chłopcem
poczuła czyjeś dłonie na swoich ramionach. Nie wzdrygnęła się,
wiedziała, że to jej mąż.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będzie
lepiej jak odpoczniesz – przemówił niezwykle delikatnie, jakby
ważył każde słowo po dwakroć zanim je wypowiedział.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie...
to...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
przy nim posiedzę – zapewnił i zasiadł w fotelu, w którym
jeszcze nie tak dawno ona siedziała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brunetka
zaczęła bawić się obrączką, jakby sama nie do końca wiedziała
co powinna uczynić. Niespodziewanie wydostało się z jej ust
powątpiewanie:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie twój syn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
wstał energicznie, a przez jego twarz przewinęła się paleta uczuć
od gniewu, poprzez zawód, aż po rozczarowanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
tak nie mów – warknął przez zęby i pochylił się nad rocznym
chłopcem, by okryć jego posiniaczone ciałko. Skrupulatnie rzucił
okiem na liczne zasinienia wywołane upadkiem, jak i na te
wcześniejsze oraz na ślady ukłuć na rączce. Pogładził palcem
po policzku chłopca i uśmiechnął się blado. Ponownie spojrzał
na żonę. – Będzie dobrze? – rzekł pytająco.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem. Lekarz nie wiedział co zrobić, tak mocno krwawił –
wyjawiła i na poczerwieniałych od łez oczach ponownie zagościły
słone krople.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brown
przygarnął żonę do siebie i pozwolił jej płakać. Nie
uspokajał... właściwie nic nie mówił, a ona dała łzą płynąć
wprost w jego białą koszulę i popielatą marynarkę. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
jakiś czas wplatał swoje długie palce w jej włosy. Skoncentrowany
był na swoich myślach i tym co wyniósł ze szkoły oraz studiów,
które wielokrotnie zaczynał, ale nigdy nie ukończył. W jego
wspomnieniach pojawiło się nazwisko <i>John Conrad Otto</i>.
Wiedział że był to lekarz, który opisał pewną chorobę znaną
już ponad sto lat przed naszą erą, ale postanowił jeszcze niczego
nie wyjawiać Julii. Zdaniem Bastiana, żona wystarczająco się
martwiła i nie chciał jej dokładać problemów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
czuł niepokój w środku nocy. Niepokój ten sprawiał wrażenie
jakby ktoś ściskał jego gardło w imadle. We śnie otworzył oczy,
a nad nim stała jakaś męska postać, bliżej nieokreślony
człowiek z czarnymi oczami samego diabła. Ten mężczyzna ściskał
go za gardło tak długo, aż oczy Rodrigeza zaczęły zachodzić
mgłą, a on czuł się coraz słabszy. Zawroty głowy zaczynały
sprawiać wrażenie jakby przechodził magiczną granicę między
życiem a śmiercią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
oddali słyszał głos swojego teścia:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
umrzesz, jeszcze nie teraz, choć bez wątpienia zasługujesz na
gorszą śmierć. – Słowa te były tak wyraźne, że Hektor aż
się zatracił w ich brzmieniu. – Powiedz prawdę, prawdę, wdę,
dę, dę…– dudniło echo odbijające się od każdego zakamarka
pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
przebudziła się, czując jak jej mąż się wierci i rzuca po
łóżku. Zaniepokojona stanem Hektora, który zdawał się znajdować
pół na jawie, a pół we śnie, potrząsała nim na tyle
energicznie na ile tylko pozwoliły jej siły. Trącała w ramię i
podniesionym głosem prosiła, by się obudził. Jednak prawdziwy lęk
zawitał do jej serca w chwili, gdy mężczyzna przestał na kilka
sekund oddychać. Łzy pojawiły się na jej twarzy, a ciało
zastygło w bezruchu. Niespodziewanie Hektor nagle otworzył oczy,
nabrał powietrza i usiadł. Spojrzał na żonę przerażony nieco
nieobecnym wzrokiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miałeś
zły sen – wyjaśniła, przełykając ślinę i starając się nie
wypuścić już ani jednej kropli na swoje policzki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
nadal oddychał spazmatycznie i rozglądał się na około jakby się
chciał upewnić czy nadal znajduje się w świecie żywych. Cyntia
głaskała go po głowie i policzku. Nie pamiętał już jak smakuje
taki dotyk, czystej, bezinteresownej troski. Musiał przyznać, że
był to przyjemny gest, ale pomimo to odtrącił jej dłoń.
Nienawidził współczucia i nie cierpiał jak ktoś się nad nim
litował, zwłaszcza jeśli czyniła to osoba słabsza od niego, na
dodatek kobieta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zostaw
– warknął wstając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wbiła
wystraszone spojrzenie w jego plecy. Wydawał jej się być innym,
zupełnie jej obcym człowiekiem, który tylko sięga po szlafrok jej
męża. Ubrany był tak jak on i wyglądał jak on, ale zachowywał
się tak jakby to zupełnie nie był jej mąż.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
nie tłumacząc niczego żonie, udał się do łazienki przemyć
twarz zimną wodą. Uczynił też kilka łyków prosto z kranu.
Spojrzał w lustro, a w nim ujrzał Francisa Prevosta i Juliana
Montenegro jak żywych. Pierwszy był blady niczym trup, nieco
zielonkawy na twarzy, a drugi cały pokrwawiony z rozerwanymi ranami
na brzuchu i ramieniu. Hektor aż się zapowietrzył z wrażenia,
przestraszony zamknął oczy i postanowił odwrócić się w stronę
nieboszczyków, dodając sobie w myślach otuchy słowami:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie może być prawda, wy nie żyjecie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odwracał
się bardzo powoli, bojąc się tego jaki widok zastanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
było nikogo. Tylko biel kafli aż biła po oczach. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoncentrował
swój wzrok na zasłonce służącej za parawan oddzielający wannę
od reszty pomieszczenia. Była we wzór kwiatu wiśni słynnym na
całą Japonię. Jeszcze nigdy w życiu nie przeraził go tak zwykły
kawałek niegroźnego materiału.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się stało? – zapytała Cyntia, stając w progu łazienki.
Dostrzegła bladość na twarzy własnego męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
aż się wzdrygnął na dźwięk jej słów. Po chwili jednak
przełknął głośno ślinę i odgrodził od siebie złe myśl.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nic kochanie, to był tylko zły sen. Musiałem napić się wody. –
Cmoknął jej policzek, jak gdyby nigdy nic i stając za jej plecami,
objął ją rękoma. Oparł brodę na zagłębieniu między szyją
żony a jej ramieniem i tuląc twarz do jej policzka, zapytał: –
Nowa zasłonka?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ładna,
nie sądzisz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
oczywiście. Nadaje koloru wnętrzu. Sama wybierałaś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
– Odsunęła się nieco i spojrzała na niego zaskoczona. Nadal
trzymał ją w swoich objęciach. – Myślałam, że ty kazałeś
zmienić poprzednią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
przypominam sobie. Może to pomysł służby. Chodźmy do łóżka.
Jeszcze jest późno. – Wypuścił ją z klatki swoich rąk i
chwycił za ramię. Delikatnie nakierował na sypialnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
chciałeś powiedzieć <i>wcześnie</i> – stwierdziła z
delikatnym, ale nieco ponurym uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Położyli
się, ale pomimo zmęczenia i pory idealnej na kontynuowanie spania,
żadne z nich nie mogło zasnąć. Cyntia ciągle obwiniała się o
wypadek siostrzeńca, a Hektor zachodził w myśl skąd ta zasłonka
u nich w łazience. Kiedy widział ją ostatni raz był sporo młodszy
i nakrywał nią cało ojczyma z niekrytym uśmiechem na ustach, ale
także przerażeniem w oczach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
czym myślisz? – zapytała Cyntia, przebijając się przez głośną
ciszę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
niczym.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
widzę. Jesteś dziwnie nieobecny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odwiedziły
mnie błędy przeszłości – odpowiedział szczerze, ale wymijająco
zarazem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
takiego ci się śniło?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
już nieważne. – Spojrzał na nią i zmusił samego siebie do
uśmiechu. – Gdy patrzę na ciebie, to zapominam o wszystkim co złe
i nieprzyjemne. – Cmoknął ją w czoło, następnie w czubek nosa
i usta. – Dobranoc, kochanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobranoc,
ale jak chcesz, to możemy wezwać kogoś z służby. Może mają
jakieś zioła na koszmary i bezsenność. Skłamię, że
potrzebujemy ich dla mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kochana
jesteś, ale ja mam już niezawodny lek na bezsenność. – Wstał,
chwycił za szklankę oraz karafkę i wrócił z nimi do łóżka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Stanowczo
za dużo pijesz – powiedziała oburzona i odwróciła się do męża
plecami. Zamknęła oczy i pragnęła jeszcze na moment odpłynąć
do pięknej i bez zmartwień krainy Morfeusza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
zignorował jej zachowanie, napełnił pośpieszne szklankę po sam
brzeg i wypił do dna. Zapewne gdyby wiedział, że nie pija samej
whisky, a taką zmieszaną z ziołami <i>Catha</i>, które w
nadmiarze powodują koszmary i urojenia, to usłuchałby żony i
odstawił alkohol. Hektor jednak tego wszystkiego nie wiedział, a
więc po chwili ponownie napełnił szklankę, wypił i jeszcze kilka
razy powtórzył tę czynność, aż w końcu odstawił szklane
naczynia na szafkę nocną tuż przy lampce, zgasił ją pociągając
za sznurek zakończony perełką i usnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tym
razem Hektora nawiedził sen, który był wyrazisty niczym jawa.
Siedział w fotelu nieopodal kołyski i lulał małego Marsela.
Dziecię kwiliło i nie mogło usnąć, było bardzo niespokojne.
Nagle kołyska wydała się lekka, jakby kołysał nią ktoś
jeszcze. Pomimo tego Rodrigez nie czuł niepokoju. Ze spokojem
spojrzał w bok i dostrzegł małą czarnowłosą dziewczynkę.
Uśmiechała się do niego. Była nastawiona przyjaźnie, a jej biała
sukienka z kokardą na brzuchu sięgała do samej ziemi. Sukienka ta
była cała mokra, aż ociekała wodą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Anastazja?
– zapytał cicho, niemal szeptem, a jego usta wykrzywiły się w
delikatnym uśmiechu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kim
jest ten chłopiec, tato? – odpowiedziała pytaniem na pytanie
dziewczynka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twym
bratem – przeszło mu przez myśl, ale zanim wypowiedział te słowa
na głos, Anastazja uśmiechnęła się blado i smutno zarazem,
pokręciła głową i wyszeptała:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
to nie jest mój brat. – Miała łezki w oczach, a potem jej obraz
się rozmazał, rozpłynął w powietrzu, jak gdyby nigdy nie
istniała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zaniepokojony słowami córki wstał z fotela i zerknął do kołyski
na usypiającego Marsela. Dziecko miało przymknięte powieki i
sympatyczny wyraz twarzy. Ssało kciuk. Rodrigez odetchnął z ulgą.
Jednak kiedy spojrzał na Marsela ponownie, ten patrzył na niego
czarnymi oczyma. Patrzył złowrogo i uśmiechał się kpiąco. Jego
czoło przeszył mars, a na lewym policzku powstała niewielka
blizna, z sekundy na sekundę zamieniająca się w coraz większą,
krwawiącą szramę. Dziecko wciąż na niego patrzyło i choć było
podobne do Marsela, to ani trochę nie przypominało niewinnego
niemowlęcia, bardziej kogoś, kto ma potworne zamiary... jakiegoś
demona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Te
oczy – szepnął Hektor. – Jakbym już gdzieś je widział.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spójrz
w lustro – wyszeptał tuż przy jego uchu znany mu głos. Sen był
tak wyrazisty, że aż czuł oddech tej osoby na swojej szyi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pchnięty
ciekawością stanął przy jasnej toaletce żony. Nie miał zarostu,
a jego włosy były w kolorze ciemnego blondu, niektóre pojedyncze
włoski wydawały się jaśniejsze od pozostałych, jakby skąpane w
blasku słońca przeszły w kolor pszenicy. Dostrzegł starość na
swojej twarzy, odzianą w płaszcz licznych zmarszczek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteśmy
do siebie tak podobni – usłyszał wcześniej nieznaną dumę w
głosie własnego ojca. Tego, który był nim naprawę, tego, który
nie opatrywał mu rozdartych kolan, nie doradzał i nie wspierał.
Tego, który przez cały okres jego dzieciństwa był właściwie
nieobecny. – Jeszcze nie jest za późno, by to przerwać.
Zrezygnuj, synu. Ona… – Mężczyzna wskazał dłonią na
spokojnie śpiącą Cyntię. – Ona nigdy czegoś takiego nie
wybaczy. Nie wybaczy ci, słyszysz! – wrzeszczało echo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Farbowany
brunet ponownie obudził się zlany potem i przerażony. Postanowił
nie spać aż do rana, bo zwyczajnie bał się zasnąć. Zerknął na
żonę i zbliżył do niej swoją ociekającą potem twarz. Dotknął
mokrym czubkiem nosa jej policzka, zaciągnął się, czując zapach
olejku lawendowego, który zwykła dodawać do kąpieli i złożył
pocałunek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam,
kochanie – szepnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wstał,
by przygotować sobie kolejnego drinka, gdy jego uszu dobiegło
kwilenie Marsela.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Był
dużym, dorosłym i silnym facetem, ale przed podejściem do kołyski
poczuł wątpliwości, czy powinien tak uczynić. Ciągle pamiętał
sen, a w nim Marsela z oczami samego diabła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wygłupiaj się! – zganił sam siebie w myślach. – To tylko sen
– zadrwił ze swego strachu i bezmyślności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podszedł
do kołyski i wziął dzieciątko na ręce. Z początku nie zauważył
niczego niepokojącego, dopóki jego oczy nie zerknęły pod kocyk,
którym chciał utulić niemowlaka. To nie był kocyk jego syna, bo
ten Marsela był niebieski. W ogóle nie przypominał sobie, by jego
syn posiadał cokolwiek w słonecznym kolorze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Anastazja
– przeczytał wyszyty czerwoną włóczką napis na żółtym
kocyku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przerażony
szybko odłożył Marsela do kołyski i zabujał ją, by chłopiec na
moment się czymś zajął i nie kwilił. Zwinął materiał w rulon
i schował do swojej komody. Poszukał innego kocyka, którym okrył
synka. Niepokój sprawił, że nie opuszczał go na krok. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kto
tutaj był? – pytał samego siebie. – Co jeśli nadal tutaj jest?
– dopytywał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pchnięty
niepokojem podbiegł do łóżka, wyjął pistolet z zamykanej na
klucz szuflady szafki nocnej i sprawdził każde z pomieszczeń,
każdy zakamarek, każdą szafę, a nawet balkon i pod łóżkiem.
Nikogo nie było.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wariuję
– uznał, odkładając broń na miejsce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przysiadł
na łóżku i przetarł zmęczone oczy opuszkami palców. Zerknął
na stół, na którym poprzedniego dnia ułożył grube teczki
dokumentacji kosztów i przychodów. Był zaniepokojony pewnym
pismem, które otrzymał, dlatego chciał to sprawdzić, ale przez
wypadek jakiemu uległ Edward całkiem wypadło mu to z głowy.
Postanowił więc teraz się tym zająć. Zaświecił lampę z
ozdobnym, kwiecistym abażurem i przestawił ją na samiuteńki brzeg
komody, tak by dawała światło na papiery znajdujące się na
dużym, okrągłym stole, który miałby możliwość pomieścić nie
cztery, a sześć, a na ścisk to nawet osiem osób.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez niczego nie znalazł w obecnych dokumentach. Zirytowany
zaklął pod nosem w swoim rodzinnym języku, czyli po hiszpańsku i
sięgnął do kilka godzin wcześniej otwartej skalpelem koperty.
<i>Kancelaria komornicza</i> – głosił napis w miejscu, gdzie
powinien widnieć nadawca. Wewnątrz natomiast znajdowało się pismo
starannie przygotowane zapewne przez jednego z sekretarzy kancelarii,
który śmiał nawet podkreślić czerwonym atramentem kwotę
opiewającą na niebotycznie wysoką sumę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna
wiedział, że nie może zwlekać. Spodnie od piżamy zastąpił
zwyczajnymi, nieeleganckimi, których nie zakładał od czasu gry w
piłkę z własną żoną, gdy jeszcze znajdowali się w podróży
poślubnej. Górnej części ubioru nie zmieniał, jedynie pozbył
się szlafroka, a koszulę piżamy ukrył pod popielatym, grubym,
wełnianym swetrem zapinanym na duże guziki. Stanął przed drzwiami
prowadzącymi do pokoju Brownów i nosił się z zamiarem zastukania
w nie. Zdusił w sobie strach i w końcu uderzył delikatnie pięścią
w pomalowane na biało drewno.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastek
mu otworzył. Był blady jak nie on, zasmucony jak nie on i na
dodatek trzeźwy, także jak nie on.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
z Edwardem? – zapytał Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Blondyn
świdrował wzorkiem swego szwagra, aż w końcu odstąpił krok do
tyłu i wydał polecenie jakby od niechcenia:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wejdź.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
to nie jest dobry moment – wzbraniał się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
rozmawiać na korytarzu? Wejdź! – uniósł się i wyglądał na
niezwykle zniecierpliwionego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
poczuł, że nie ma innego wyjścia jak tylko ustąpił i postąpił
tak jak wysoki i szczupły blondyn z widocznym, ale nie dużym wąsem
sobie życzy. Przestąpił więc próg i tkwił niczym słup w
oczekiwaniu aż Bastian zamknie drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lekarz
mówi, że Edward wyzdrowieje jeśli nie będzie gorączkował.
Martwią go tylko te wylewy krwi, duże siniaki i...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
normalne, skoro spadł ze schodów, prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brown
pokręcił głową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
wcześniej zauważyliśmy, gdy wyrosły mu zęby i przygryzł sobie
język. Krwawienie nie chciało ustąpić. Za długo to trwało –
wyjawił i wskazał Hektorowi miejsce przy małym, białym stoliczku,
wokół którego ustawione były cztery fotele.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Państwo
Brown sami urządzali swoje mieszkanie, które mieściło się na
trzecim piętrze kamienicy, niegdyś należącej tylko i wyłącznie
do Hektora Rodrigeza. Niegdyś był to jeden, wielki pokój, który
parawanem oddzielał część sypialnianą od salonowej. Teraz jednak
dzieliły go dwie ściany i zasuwane, dwuskrzydłowe drzwi, dzięki
którym powstał mały salonik i dwa, niewielkie, ale przytulne
pokoiki. To w tym właśnie saloniku, do którego wchodziło się
zaraz po przekroczeniu progu, siedzieli Bastian i Hektor. Julia
natomiast na wpół drzemała, a na wpół doglądała swojego
pierworodnego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zamówiliśmy
już malarzy i farbę. Niebieską – przemówił ze łzami w oczach
Brown. – Chcemy przenieść Edwarda do jego pokoju. Teraz jednak
chyba z tym poczekamy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
jeszcze mały – odezwał się Rodrigez. – Nie trzeba mu jeszcze
chyba prywatności i aż tyle przestrzeni – dodał z lekkim
uśmiechem. – Przepraszam cię za to co zaszło. – Nagle
posmutniał i wbił w szwagra pytające spojrzenie. List, który do
tej pory znajdował się w jego dłoni, upadł na podłogę. Podniósł
go szybko i miętolił dalej między palcami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki po papierosa. Wcześniej
siedział przy Edwardzie, nie miał czasu na kąpiel, przebranie się
i sen. Był więc w tym samym odzieniu co poprzedniego dnia. Nie miał
nawet czasu na to by zapalić, dlatego postanowił uczynić to teraz.
Nie poczęstował Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszasz
mnie za to, że twa żona nie dopilnowała mego syna? – zapytał.
Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale na moment przerwał, by za
pomocą zapałek odpalić papierosa. Wstał i zasunął drzwi
prowadzące do sypialni. wcześniej upewniając się czy jego żona
nie znajduje się pod nimi i czasami nie podsłuchuje. Nie było jej
tam, więc postanowił kontynuować, ale Hektor go ubiegł:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ona
nie chciała, Bastianie. Jest tym bardzo przybita i...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
będę jej robił wymówek, bez obaw. Wiem, że to mogło przydarzyć
się każdemu. Przy mnie Edward kiedyś spadł z wersalki, bo nie
przyuważyłem, że usiłował się na nią wspiąć. Innymi razy
stanął w kołysce, zabujał się i omal nie wypadł, ledwie wtedy
chodził. Gdyby spadł na główkę, pewnie upadek byłby śmiertelny.
Zadałem ci to pytanie, bo po prostu sądziłem, że przyszedłeś
mnie przeprosić za to, że chciałeś mnie czymś nafaszerować od
czego zapewne bym umarł. – Bastian ponownie zajął miejsce
naprzeciw Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zrezygnowałem
z tego. Nie umiałbym cię skrzywdzić. – Wyciągnął nogi do
przodu, bo nagle naszła go ochota rozprostowania kończyn. Zmęczenie
biło z jego twarzy i uderzało nawet w Browna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powinieneś
wrócić do pokoju i się przespać – zauważył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
tylko nie sen. – Hektor pokręcił głową i rzucił kopertę na
stół. – Pensjonat o nazwie Alabaster jest zadłużony na taką
kwotę, której nie jesteśmy w stanie pokryć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Alabaster?
Ten Alabaster? Nasz? – zdziwił się i natychmiast dopadł do
koperty. Rozerwał ją w kilku miejscach, pomimo że ta była już
wcześniej otwarta. Zaczytał się i szepnął: – niemożliwe.
Takiej kwoty podatku nie naliczyliby w tak krótkim czasie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
– przyznał. – Myślałem, że to jakieś zadłużenie z
początków działalności, że coś pominęliśmy i nałożyli
odsetki, ale nie, bo okazało się, że my płacimy podatki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nawet
jeśli to nie narzuciliby aż takich odsetek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
twoja rodzina? Pensjonat nosi taką samą nazwę jak ich hotele i
moteliki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Połączyliśmy
działalność, to dało nam renomę i sprawiło, że zdobyliśmy
klientów tutaj. Moja rodzina nigdy nie zalegała z płatnościami.
To ja jestem w tej rodzinie wyjątkiem. – Zaśmiał się. – Mnie
dopóki nie upomni się pięścią, to długu nie oddam. Nawet listy
i ponaglenia do mnie trafiają.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
te długi nie mogą być twoje, bo to urząd je naliczył. – Hektor
wyraźnie zaczął się irytować. – A twoja fabryka mebli i
dywanów z podatkiem wychodzi na prostą od kiedy zmieniłem ci
księgowego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zmieniłeś
mi księgowego? – Blondyn spojrzał na szwagra zaskoczony, a potem
machnął na to ręką. – Zresztą, rób co tam chcesz.
Najważniejsze, że zarabiam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
spojrzał na sufit, westchnął teatralnie i nawet przewrócił
oczami czego nie miał w zwyczaju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
ten dług nie jest mój ani twój, to czyj jest? – zapytał w
końcu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Montenegro
– wywnioskował Brown i z załamaniem odrzucił kopertę na środek
białego, małego, ale przy tym wyglądającego na niezwykle ciężki,
stolika.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
jakiej podstawie żądają od nas tego co im był winny Julian albo
Marta!? – uniósł się brunet, ale szybko spojrzał na drzwi i
przypomniał sobie o śpiącej Julii i chorym Edwardzie, którego
stan wymagał pełni ciszy i spokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prawnie...
prawo to ja akurat tylko trzy tygodnie studiowałem, ale trochę się
tym od dziecka interesowałem i przejmując majątek po Julianie,
przejęliśmy nie tylko jego dobra, ale także długi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
dlaczego kwota naliczona jest na pensjonat, dlaczego nie wysłali
upomnienia o starych zaległościach i żądania ich pokrycia,
tylko...? – Hektor zaniemówił, niczego z tego nie rozumiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
w posiadłości Montenegro był kiedyś motel o takiej samej nazwie.
Założycielem był ojciec Marty, a po jego śmierci ona go przejęła.
Julian rozbudował kamienice, sobie pozostawił fabryki, a żonie
sprezentował to co kochała najbardziej, możliwość dowodzenia i
rządzenia personelem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
to wiesz? – Rodrigez, pomimo że nie chciał, to i tak się
uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nasze
rodziny są spokrewnione... znaczy zaprzyjaźnione od bardzo dawna.
Mój dziadek był przyjacielem dziadka matki Cyntii i Julii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziadek
dziadka matki... dobra, nieważne. Powiedzmy, że rozumiem – Hektor
postanowił nie zadawać sobie trudu malowaniem w głowie drzew z
gałęziami powiązań.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
byłem mały, spór był właśnie o pieniądze. Wcześniej
przyjeżdżałem tutaj na prawie każde wakacje i ferie. Tak poznałem
Julię, a Cyntia, to wtedy o, taka mała wtedy była – ze szczerym
uśmiechem na ustach pokazał, że żona Hektora wtedy ledwie
odrastała od dywanu. – I to w kapeluszu tyle miała, takim wielkim
– wspominał na głos.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
i tak nie tłumaczy dlaczego nikt nie upomniał się o ten podatek
wcześniej, dlaczego akurat teraz i czemu nas dwoje, a nie Juliana?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julian
nie żyje – przypomniał Brown.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Faktycznie,
bardzo trafne spostrzeżenie. Od nieboszczyka trudno wymagać spłaty
zobowiązań.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Musiał
być jakiś kruczek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kruczek,
na podstawie którego odroczyli spłatę na kilka lat – podłapał
Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kilkanaście
– poprawił go Bastek i sztucznie się uśmiechnął. – Motel
zamknięto w dziewięćdziesiątych latach zeszłego wieku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Około
piętnaście lat temu?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
otwarto?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
długo przed zamknięciem, ale pod nazwą Alabaster widniał krótko,
trzy, może cztery lata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pamiętasz
takie szczegóły z dzieciństwa? – zdziwił się Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dużo
pamiętam – odpowiedział i wzruszył ramionami. – Od małego
miałem najlepszą pamięć w całej rodzinie. – Splótł ręce na
piersi i dopowiedział wielce z siebie dumny – tak pozostało do
dziś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trzeba
porozmawiać z Martą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
ja? – zdziwił się Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciebie
bardziej lubi!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wcale
mnie nie lubi!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ty ją lubisz!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wcale
jej nie lubię! – zaprzeczył Hiszpan, ale widząc po wyrazie
twarzy Bastiana, że nie ma co na niego liczyć, ustąpił. –
Dobrze, ja z nią porozmawiam, ale najpierw trzeba dokładnie
sprawdzić wszystkie dokumenty. Może sami na coś trafimy i rozmowa
z naszą teściową wcale nie będzie konieczna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
samego rana obaj udali się do posiadłości Montenegro, gdzie remont
niemal dobiegał końca. Niestety prace remontowe dotyczące
centralnego ogrzewania musiały zostać odłożone na czas okresu
zimowego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
są dokumenty? – zapytał Hektor, wchodząc do posiadłości
strzeżonej przez kilkoro rosłych mężczyzn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ci
jednak nie mieli bladego pojęcia. Udzielili tylko odpowiedzi, że
oni strzegą materiałów budowlanych, srebrnych zastaw oraz złotych
sztućców.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciekawe
zajęcie – rzucił żartobliwie w kierunku całej czwórki pijącej
okropnie czarną i pełną fusów kawę. – Dokumenty powinny być w
gabinecie – stwierdził.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wszystko
z gabinetu zostało wyniesione do piwnicy – wtrącił się
najmniejszy z całej czwórki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mamy
klucz do piwnicy? – zapytał Bastian.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mamy
łom – odpowiedział Rodrigez, sięgając do podłogi po ciężkie
i masywne narzędzie. – I młot też mamy – dodał, tym razem
biorąc przedmiot z biurka recepcjonisty, które okryte było białym
prześcieradłem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
się włamać do piwnicy!? – krzyknął Brown i ruszył za
szwagrem, który już zmierzał w kierunku podziemi. – Skąd wiesz,
gdzie tutaj jest piwnica? – dopytywał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
panieński dom mojej żony, mam prawo po nim pospacerować! –
odwarknął. – A gdy moim kaprysem będzie zwiedzanie piwnic, to
będę spacerował po piwnicach – dodał zbiegając wąskimi
schodami w dół.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
dole nie ma światła – zauważył Bastian, który nie był taki w
gorącej wodzie kąpany jak Hektor i wrócił się po ozdobny
lichtarz z jedną, dużą świecą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">No
to teraz jest widno – zadrwił Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widniej
niż było – odgryzł się blondyn, który trzymał tę gromnice
jakby się do chrztu świętego szykował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Obaj
stali przed masywnymi drzwiami, które zabezpieczone były kilkoma
łańcuchami i kłódkami. Pozbycie się dwóch poszło w miarę
sprawnie, choć nie obyło się bez przekleństw i skaleczeń.
Kolejna natomiast wcale nie chciała ustąpić. Panowie zmieniali się
co jakiś czas i uderzali młotem w kłódkę ile sił. Zaniepokoili
tym panów z ochrony, którą wynajęła Marta Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
nie mają państwo klucza...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteśmy
właścicielami! – przerwał Bastian.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
bez klucza – wymądrzał się dalej jednej z czwórki rosłych
mężczyzn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdyby
pan nam pomógł... – zaczął Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
mogę panom pomóc jedynie w opuszczeniu posiadłości, jeśli
panowie chcą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możecie nas wywalić! – wykłócał się Brown. – Przecież mamy
klucze. Wszystkie, tylko tego do piwnicy brak!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ustąp
– syknął Hektor i przełknął ślinę, która zamiast sprawić,
iż suchość w jego gardle się zmniejszy, sprawiła jedynie, że
zaczęło mu się robić niedobrze. Był cały zgrzany, a unoszące
się w powietrzu tumany kurzu sprawiły, że zaczął kasłać. –
Jest inny sposób – dodał, podtrzymując się ściany i zmierzając
schodami ku górze w stronę jasności i czterech ochroniarzy.
Uśmiechnął się krzywo do panów, otrzepał z pyłu i wyszedł na
zewnątrz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaki!?
– krzyczał za nim Bastian.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pojedziemy
do urzędu. Złożymy pismo i poczekamy na wyjaśnienia albo zapytamy
Martę wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wybieram
urząd – powiedział, zajmując miejsce pasażera. Spojrzał na
tylne siedzenia, na których pozostawił swój gruby płaszcz i w
szybę pojazdu na bardzo nieprzychylną, śnieżną pogodę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
miejscu nie dowiedzieli się niczego, czego by nie wiedzieli
wcześniej. Podatek został naliczony przed laty zgodnie z prawem, a
teraz żąda się od nich jego pokrycia wraz z narosłymi przez te
wszystkie lata odsetkami, ponieważ działalność zarejestrowana
jest na ten sam adres i nosi dokładnie taką samą nazwę jak przed
laty, a więc nie została ona otwarta na nowo, a jedynie wznowiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
nazwisko dyrektora jest inne! – wykłócał się Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
wicedyrektora też! – dopowiedział flegmatycznemu urzędnikowi
Bastian, bo nie chciał czuć się ani trochę mniej ważny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
właściciela takie samo. Właścicielami tych dóbr jest Marta
Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
nie! – uniósł się Bastian. – Po odczytaniu testamentu mego
teścia to my, my – wskazał palcami najpierw na własną klatkę
piersiową, a potem jedną dłonią na Hektora. – My rządzimy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlatego
i wy płacicie – zagiął obydwóch urzędnik i powrócił do
spokojnego mieszania kostek cukru w filiżance pełnej kawy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie niech ona sobie będzie właścicielem – rzekł Brown i
spojrzał z nadzieją na łysego mężczyznę z krzywymi patrzałkami
na nosie i wyczekiwał odpowiedzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
pani Marta Montenegro byłaby właścicielem, to... – przez dłuższy
moment wertował papiery, a potem się w nich wyraźnie zaczytał. –
To i tak wy bylibyście zmuszeni pokryć dług.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego!?
– wrzasnął Hektor, który wyraźnie już tracił cierpliwość i
wiercił się na niewygodnym krześle, jakby nie mógł na nim w
spokoju usiedzieć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
sądu była skierowana sprawa o ubezwłasnowolnienie – objaśnił
urzędnik i sięgnął po filiżankę, by siorbnąć kawy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
i Brown spojrzeli po sobie zszokowani i zaczęli niemal równocześnie
zasypywać urzędnika pytaniami:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kogo
ubezwłasnowolnienie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Doszło
do skutku?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Takich
informacji nie mogę panom udzielić. Można po nie wystąpić do
sądu. Na podstawie wtedy toczącej się sprawy, należność została
wstrzymana, po upływie odpowiedniego czasu odsetki zostały
nakładane i naliczane według prawa, któremu wszyscy podlegamy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
nikt nie upomniał się o pieniądze wcześniej!? – krzyknął w
końcu Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ja mam to wiedzieć?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
my!? My mamy to wiedzieć!? – wtrącił się Bastian.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odnowiliście
państwo działalność, więc...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
nieważne! – przerwał gwałtownie Rodrigez, czując, że i tak
będą musieli skorzystać z porady jakiegoś dobrego adwokata. –
Jeśli dowiemy się kogo ubezwłasnowolniono i przez kogo był
ubezwłasnowolniony, to zdobędziemy ten akt niepoczytalności i na
jego podstawie umorzycie nam choćby odsetki? Przecież to nie nasza
wina, że ktoś niepoczytalny narobił długów. Nie możemy za nie
odpowiadać, bo w tamtych latach sami byliśmy jeszcze dziećmi –
zauważył Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Urzędnik
zaspanym wzrokiem i bez jakiegokolwiek wyrazu na twarzy przyjrzał
się uważnie obydwóm i powiedział:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
teraz, z tego co widzę, już są panowie dorośli i dobrze wiedzieli
co czynią, gdy podejmowali się takiego wyzwania. Teraz tylko
wystarczy mu sprostać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
my nie wiedzieliśmy o żadnym ubezwłasnowolnieniu! – uniósł się
Bastian.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiecie państwo czy ono doszło do skutku. Jeśli doszło, to można
pomyśleć, można by pomyśleć i może da się coś zaradzić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie wystąpimy jeszcze dziś o odpis... – zaczął Hektor
wstając z miejsca. Zajął miejsce za krzesełkiem i zacisnął
palce na jego oparciu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wydaje mi się, panie Brown – przerwał łysy mężczyzna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
jestem Rodrigez. Z resztą nieważne. – Machnął na to ręką. –
Dlaczego się panu nie wydaje, że wystąpimy dziś o odpis? Sąd
jest zamknięty, czy co się znowu podziało?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Otóż,
panie Rodrigez – zaczął, a potem obliznął kilkakrotnie swoje
spierzchnięte i przybrudzone od kawy wargi. – I otóż, panie
Brown – dopowiedział i tym razem spojrzał na Bastiana, a Hektor
już zgrzytał zębami, bo nigdy nie potrafił znieść rozmowy z tak
powolnymi osobami, do których zaliczał się także pan urzędnik. –
O dokument ubezwłasnowolniający może wystąpić tylko osoba,
której on bezpośrednio dotyczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?
– Rodrigez naprawdę myślał, że się przesłyszał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
natomiast się załamał i aż pod wpływem tych wszystkich
wiadomości zaśmiał, bo był zdania, że czasami człowiekowi, to
już tylko śmiech pozostaje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
taka osoba, która o owe ubezwłasnowolnienie występowała lub miało
ono ją ubezwłasnowolnić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ja to chyba jednak sobie jeszcze na trochę usiądę – powiedział
Hektor i ponownie zajął miejsce na niewygodnym krześle.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
kawy? – zapytał flegmatyczny pan w okularach, który przyprawiał
Rodrigeza o szybsze wrzenie krwi i kurczowo zaciskane pięści.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
zięciowie Marty Montenegro jeździli po najbardziej zaufanych,
okolicznych prawnikach, William udał się do swego rodzinnego domu.
Zastał ojca przy studni jak nabierał wodę. Mężczyzna na widok
marnotrawnego syna splunął pod nogi, ale po chwili poprawił czapkę
i z uśmiechem otworzył ramiona. Przytulił swoje jedyne dziecię,
którego postępowania nigdy albo nie rozumiał, albo nie popierał.
Był jednak zmuszony przyznać sam przed sobą, że jakikolwiek
William by nie był, to był jednak jego syn i miał obowiązek
zawsze otworzyć przed nim drzwi i serce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Matka
się ucieszy – rzekł, kładąc dłonie na ramionach Willa i lekko
je poklepując. – Gdzieś ty się tyle podziewał?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
tu, to tam – odpowiedział wymijająco, po czym wzruszył
ramionami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Eryk
już chciał ruszyć w kierunku domu, gdy przypomniał sobie o
wiadrze wody. Nachylił się po nie, ale William go powstrzymał,
mówiąc:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
wezmę, ale za chwilę. – Otulił się szczelniej jesiennym
płaszczem, który nie nadawał się na takie mrozy. Spojrzał ojcu w
twarz. Nie wiedział jak ma zacząć rozmowę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uległeś
kiedyś wypadkowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
tak, od tamtej pory kuleję na deszcz – odpowiedział starszy
Oldman i już chciał rozpocząć swoją litanię narzekań co go
boli, w których kościach go łamie i prorokować, że pewnie już
nie więcej niż rok życia mu zostało, ale William szybko zadał
kolejne pytanie:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
Carlos Rodrigez w ciebie wjechał koniem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wozem
zaprzężonym w dwa konie – sprostował Eryk i wzruszył ramionami
dokładnie tak samo jak wcześniej jego syn. – Pijany był.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
pewno nie miał innego powodu, tato?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
To dobry człowiek był. Jaki miałby mieć inny powód?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
zapytam wprost. Czy sypiałeś z jego żoną?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
starszym Oldmanie jakby nagle zawrzało i to na tyle mocno, że aż
poczerwieniał na twarzy. Wymierzył chłopcu policzek na tyle silny,
że ten łokciami zatrzymał się na kamiennym omurowaniu studni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
śmiesz!? – wrzasnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Willi
dotknął miejsca, które przygryzł zębami. Z wargi toczyła mu się
krew. Oblizał więc kącik ust i wyprostował się, by móc spojrzeć
ojcu w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
odpowiedziałeś – zauważył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
o mnie się tu sprawa rozchodzi, ale czyniąc takie uwagi obrażasz
kobietę... pamięć po kobiecie, której nawet nie znałeś! Tobie
to tylko romanse w głowie – wypomniał. – Jednej strzelby ci
mało!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Muszę
wiedzieć czy Hektor Rodrigez jest twoim synem! – William nie umiał
pozostać dłużej obojętny i opanowany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiesz synu jaka to była rodzina, ani jak bardzo się kochali. Gdybyś
wiedział, to nigdy byś pani de Rodrigez o zdradę męża nie
podejrzewał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jej
syn uważa, że jest wynikiem jej zdrady. To co mam niby myśleć, że
on kłamie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
– Eryk pokręcił głową i oparł się o niewysoki murek studni,
ten sam, na którym wcześniej zatrzymał się William chwile po
uderzeniu. – On tak myśli – wyznał w końcu. – Ale to
nieprawda – dodał szybko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
znaczy, że jest synem pana Carlosa i pani Heleny? Ona skłamała
męża, by mu dopiec?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
– Eryk ponownie pokręcił głową. – To nie było tak chłopcze.
Po prostu, ona chciała dobrze, nie chciała by jej mąż przestał
kochać to dziecko, a wiedziała, że części niej nigdy nie zdoła
nienawidzić, dlatego wolała obrócić jego gniew, tylko i
wyłącznie, przeciw sobie. Miała rację, bo miłość pana Carlosa,
jaką darzył dzieci, nigdy nie osłabła. Obu ich traktował tak
samo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
otworzył usta w zdziwieniu i zmarszczył brwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rozumiem – przyznał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Helena, to była dobra dusza. Prowadziła szkołę dla dzieci służby
i okolicznych bidaków, rolników. Mówiła, że wykształcenie jest
najważniejsze. To była dla niej przyjemność, a nie praca. Nie
pobierała za to żadnych opłat. Miała jednak trudności... nie z
zajściem w ciąże, a z donoszeniem jej. Javier był trzecim
dzieckiem Rodrigezów, które przyszło na świat, także
przedwcześnie, ale przeżyło. Dlatego kiedy zaszła w kolejną
ciąże, to mąż nakazał jej się oszczędzać, najlepiej leżeć i
nawet do toalety był gotowy ją nosić. Bardzo ją kochał. Wyjechał
jednak na targi. Mieli winnice, uprawiali winorośle. Wtedy popularny
był nowy szczep, bardziej odporny na chłody i wiatry, to po niego
pan Carlos się udał. Pani Helena, wykorzystując nieobecność
męża, powróciła na kilka dni do pracy, bo nie miał jej kto
zastąpić, a chciała najmłodsze dzieci nauczyć pisać jeszcze
przed gwiazdką, by samodzielnie napisali dla rodziców listy z
życzeniami. Poza tym pragnęła sama zajmować się swoim synem, a
nie by ciągle był pod opieką służby, ciotki i dziadka. Złapały
ją bóle, strasznie lało, lekarz i porządna akuszerka nie mieli
możliwości dojechać. Jakaś okoliczna wieśniaczka odebrała
poród. Urodził się ciemnowłosy, opalony chłopczyk. Wypisz
wymaluj pan Carlos. Kiedy przeżył drugą dobę wszyscy wierzyli, że
już będzie dobrze, dlatego nawet sam pan Carlos, po powrocie do
domu, ujrzeniu syna i nadaniu mu imienia, zdecydował się na kolejny
wyjazd, tym razem do filharmonii, gdzie miał dać bardzo ważny
koncert. Na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia dziecko
zmarło, we śnie. Pan Carlos miał powrócić dopiero na nowy rok. W
tym czasie jedna z służących zaczęła rodzić. Do posiadłości
państwa przybyła pobita i nikt nie wiedział wtedy, że jest w
ciąży, długi czas ją ukrywała, bo obawiała się zwolnienia, ale
gdy pani Helena się domyśliła, to wcale jej nie zwolniła, tylko
dała lżejszą pracę. Ta kobieta bała się o to dziecko i od
początku chciała je oddać, mówiła o tym nieraz. To była okazja,
zarówno dla pani Heleny, jak i dla tej służącej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zamieniły
dzieci – wywnioskował William, nie kryjąc swego zaskoczenia. –
Dlatego farbowała chłopca, by przypominał Hiszpana... by
przypominał dziecko, które zmarło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
z początku nie. Z czasem chłopcu zaczęły jaśnieć włoski, więc
starała się to ukryć. Dziecko uważało to za zabawę i ich
sekret, ale...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Coś
nie wyszło? – dopytywał William.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
Carlos się domyślił, więc wolała zadać mężowi ból w postaci
swej zdrady, niżeli ból po stracie i śmierci syna, którego
zastąpiła obcym dzieckiem. To jedyny raz, gdy podniósł na nią
rękę, gdy ją tak mocno zbił, nieświadomy tego, że dzieci stoją
pod drzwiami i zerkają naprzemiennie przez dziurkę od klucza.
Kłótnie w tej rodzinie były częste, ale tak głośne i długie,
to była rzadkość, dlatego przyszli podsłuchać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Obaj
wiedzą, że...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
Javier przyszedł później. Nie słyszał więc rozmowy, a
jedynie... możesz się domyślić co widział. Hektor natomiast
wiedział, bo dzień później, gdy jego matka nie zeszła na
śniadanie, chciał usiąść na kolanach ojca... zazwyczaj siedział
na jej. Carlos go od siebie odsunął. Gwałtownie, nagle, jakby z
odrazą. Chłopiec się rozpłakał i zapytał czy już nie będzie
jego tatusiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
wtedy wyszedł i...?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
przyklęknął przy dziecku i je przytulił. Był za dobrym
człowiekiem, by skreślić sześć lat życia, by odtrącić
niewinne dziecko, które już zdążył pokochać. Żonie jednak
zdrady, której w rzeczywistości nie było, nie umiał wybaczyć.
Kłócili się więc częściej niż zazwyczaj, ona płakała potem,
a on szedł pić. Nie byli już taką rodziną jak przedtem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
to wszystko wiesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
pomagałem jej ukryć... nieważne, po prostu jej pomagałem. Nie
zdradzała męża. Kochała go, a on ją. Dopiero kiedy zaczął pić
i się staczać... sprzedała się... swoje ciało, bez jego wiedzy,
za jego długi. Nie wytrzymał tego i targnął się na swoje życie.
Winnica upadła, dług poganiał dług, nie było już czego
sprzedać, ani na pensje dla pracowników, ale oni jej nie chcieli.
Pomagali jej za darmo, tak jak ona kiedyś im pomogła. Kiedy
zmienili prace, ale na jakąś pobliską odwiedzali ją, robili
wszystko, by podnieść ją na duchu, tłumacząc, że ma dzieci, że
musi dla nich walczyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
zawalczyła... wyszła ponownie za mąż – zauważył William.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
strasznego człowieka, chłopcze. Za tego, którego dłużnikiem był
jej mąż.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
tego, któremu się oddała, za umorzenie długu!? – krzyknął
William.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Eryk
przytaknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciała
zabrać kilkoro pracowników z sobą, on się nawet zgodził i ja
także miałem być jednym z nich ale... nie, ja nie mogłem na to
patrzeć, nie chciałem. To była piękna kobieta, mająca szczęśliwą
i kochającą się rodzinę. Do dziś mam przed oczami obraz jak
wspólnie uczyli Hektora i Javiera grać w badmintona. Oboje wtedy
kwitli, śmiali się, a dzieci jak to dzieci, dokazywały. Za czasów
Prevosta tak już nie było. Zmarnował tak piękną kobietę i tak
dobre dzieci. Zmienił ich. Wiem, bo zostałem w Hiszpanii u siostry
pana Carlosa na służbie. Chłopcy tam przyjeżdżali, rzadko, ale
przyjeżdżali. Byli już inni. A potem, gdy Helena z nimi uciekła i
pan Marsel ukrył ją i dzieci w piwnicy, między wnękami, zakrył
cegłami i deskami...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
Marsel? – przerwał zdziwiony William, gdy zdał sobie sprawę, że
tak właśnie ma na imię jego syn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
ojciec pana Carlosa. Na nic się to ukrycie zdało. Francis ich
znalazł, zepchnął wtedy panią Matyldę ze schodów i... chłopcy
już nie przyjeżdżali na wieś do Hiszpanii, przynajmniej nie za
czasów, gdy ja tam pracowałem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przykra
historia – stwierdził młodszy Oldman i przełknął gorzką
ślinę, która nie chciała mu przejść przez gardło. Wspomniał
słowa Hektora, gdy go pierwszy raz spotkał, tą opowieść o małych
kociakach. Przymknął oczy i musiał przyznać sam przed sobą, że
jest mu zwyczajnie szkoda Rodrigeza i tego jakie miał życie. Nie
wyobrażał sobie ile przykrych obrazów jego oczy musiały widzieć,
gdy jeszcze był dzieckiem i nawet nie chciał musieć sobie tego
wyobrażać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez siedział w fotelu dyrektora, przeglądał z trudem
odnaleziony z pomocą Bastiana Browna dokument i co jakiś czas
zerkał na Martę Montenegro. Słuchał jej wywodu w ciszy, popijając
drinka i średnio zwracając na nią uwagę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bóg
mi świadkiem, że albo poświęcisz mi czas, albo cię spoliczkuję.
Po co kazałeś mi przyjść, skoro teraz mnie ignorujesz!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
przełknął ciecz podobnie jak poprzednią, doprawioną ziołami,
które w nadmiarze nie leczyły, a szkodziły. Odchrząknął i
odłożył szklankę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
wybrać policzek, ale uprzednio liczyć się z tym, że oddam. –
Zamknął teczkę i odłożył ją na bok. Splótł palce z sobą, a
ręce położył na biurku. – Pani szanuje swe dzieci czy traktuje
je jako nietypową formę karty przetargowej? – Pokazał Marcie
teczkę, którą za pomocą nie w pełni uczciwego prawnika wyciągnął
z urzędu. – Z tych dokumentów wynika, że państwo mieli kiedyś
pensjonat, właściwie wielki hotel. To był pensjonat pani rodziców
i wszystko byłoby cudownie, bo pani już się nawet wtedy zaręczyła
z synem urzędnika, ale... ogrodnik zawrócił pani w głowie. Stąd
pani niechęć do pielęgnowania ogrodów. Zaszła pani w niechcianą
ciążę, urzędnik się domyślił, ślub nie doszedł do skutku
pomimo tego, że goście byli już zaproszeni i data była ustalona…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przejdź
do rzeczy – warknęła i dopiero wtedy podeszła bliżej. Zajęła
miejsce i z wyższością oraz stanowczością patrzyła na męża
swej najmłodszej córki. Nie była ani trochę zawstydzona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ukryła
pani tę ciąże, a...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niczego
nie ukrywałam. Julian przyznał się do tego dziecka,
powiedzieliśmy, że urodziło się martwe.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatarła
pani skandal, który sama pani wywołała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– przyznała. – Byłam młoda. Julian też miał możliwości, by
pozbyć się Franklina z urzędu, bo on się na nas mścił...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
pani się mścił – sprostował Rodrigez znacząco.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
na mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
jakimś sposobem wrócił na stanowisko i dalej zatruwał wam życie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ożenił
się z córką ministra przemysłu. Naliczał nam niesłusznie
podatek, co chwila nasyłał kontrole!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zdradziła
go pani tuż przed ślubem. Proszę wybaczyć, ale nie dziwię się
jego postępowaniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wykaraskaliśmy
się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dzięki
Brownom – wypomniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odnowiłam
stare kontakty. – Uśmiechnęła się zwycięsko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">By
to zrobić oszukaliście ich, że nie macie żadnych zobowiązań.
Uczyniliście tak, by nie stracić dóbr, fabryk i kolei. Dług
jednak nie został pokryty, a jedynie jakimś sposobem odroczyliście
państwo jego spłatę. Wstrzymaliście go na pewien czas. Nie wiem
jak wam się to udało, ale kiedy Brownowie się dowiedzieli, to
przyjaźń rodzin się skończyła, hotel padł, a przyjaźń z
Brownami na nowo została kontynuowana już za sprawą Julii i
Bastiana, którzy spotkali się po latach i zapałali do siebie
uczuciem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oddała
mu swoją cnotę, nazywajmy rzeczy po imieniu – wtrąciła Marta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
się zaśmiał w głos.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodzice
Bastiana pożyczyli wam pieniądze i zorganizowali przeniesienie
Franklina, bo nie chcieli, by ich syn w przyszłości związał się
z biedaczką, a wiedzieli, że jak Bastian się uprze, to nic go nie
powstrzyma.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dokładnie
tak. Pozbyliśmy się kłopotu. Wyjechał do Londynu, na lepsze
stanowisko, ale został oddalony od opodatkowywania działalności w
Niemczech. Wszystkim się to opłaciło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
– syknął Hektor. – Bo pani to zawsze robi tak, by się
wszystkim opłaciło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
masz na myśli?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mijał
termin odroczenia spłaty, a więc pani postanowiła wydać córki za
mąż. Ślub Julii gwarantował, że część długu przejmie
Bastian, ale on okazał się zostać przez rodzinę wydziedziczony i
sam domagał się od was zapłaty za poślubienie nieczystej kobiety.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodzina
ofiaruje mu pieniądze i tytuł, gdy spłodzi męskiego potomka. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
szmat czasu może minąć nim ten dzień nadejdzie – wywnioskował
Hektor. – Mówi się trudno i nic straconego, bo przecież
mieliście państwo jeszcze młodszą córkę. Mój podpisany
cyrograf gwarantował, że będę pomnażał zyski i tym załata pani
dziurę. Wiedziała pani też, że mnie Brownowie zaufają, gdyż
pomogłem ich synowi, nie tylko z zadłużeniami, ale także z
prowadzeniem fabryk i za sprawą mojego nazwiska zwiększyłem
sprzedaż i produkcje. Nie mogli więc mi odmówić dołączenia do
ich sieci hotelowej. Myśleli, że państwo już opłacili ten
zaległy podatek, więc bez wahania użyczyli nazwę Alabaster. Tym
sposobem, gdybym ja uniknął płacenia państwa długów, to oni
byliby zmuszeni to uczynić, no bo przecież Bastian sobie z tym nie
poradzi. Zabezpieczyła się pani z dwóch stron. Pytanie tylko czy
nie bała się pani, że nie pozwolą nam otworzyć kolejnej
działalności, wiedząc, że mamy niezapłacony podatek za
poprzednią?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ponieważ to ja mam niezapłacony podatek, a nie ty. Dokument, który
podpisałeś przed ślubem nas złącza, ale nie masz obowiązku
informować o tym każdego, nawet urzędu. Z resztą, sam nie
wiedziałeś. Dowiedziałeś się po podróży poślubnej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
bała się pani, że jak prawda wyjdzie na jaw i urząd dokopie się
do nagłego wzbogacenia, to zażąda całej należności i to w
trybie natychmiastowym?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ponieważ znasz obecnego ministra przemysłu i ekonomii. A z jego
synem macie udziały w tej samej fabryce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
tego byłem pani potrzebny? Do rozłożenia podatku na raty? Dlatego
pani tak źle zareagowała, gdy zasugerowałem, że mogę zarządzać
cudzym majątkiem, a nie swoim? Dlatego pani pozwalała mi na noce w
panieńskim pokoju córki? Dlatego pani mnie ograbiła z moich
własności, by jako wspólniczka Konrada ugrać tym coś dla siebie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dla
całej rodziny. – Marta podparła się dłońmi o biurko i wstała.
Spojrzała na zięcia, jakby rzucała mu wyzwanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
imię całej rodziny sprzedała pani swą córkę! – wrzasnął i
także wstał, również położył ręce na blacie biurka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sam
ją chciałeś!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nawet
mnie pani nie lubiła!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jej
także nie znoszę! Nigdy nie mogłam patrzeć na tego bachora! –
wycedziła przez zęby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
nie wytrzymał i chwycił teściową za materiał sukni tuż przy
szyi. Potrząsnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Coś
ty powiedziała?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie tak. – Odrzuciła jego ręce. Stał i nie rozumiał co się
dzieje, a ona usiadła i starała się łapać powietrze. – Ty nie
zrozumiesz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
spróbować mi wyjaśnić – wyraźnie spuścił z tonu i obszedł
biurko, by móc się o nie oprzeć, a jednocześnie patrzeć na matkę
swojej żony. Splótł ręce na piersi i wyczekiwał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Musiałeś
zauważyć, że do Julii i Martina żywię inne uczucia niż do twej
żony – zaczęła niewyraźnie i niezwykle cicho. Przez większość
czasu patrzyła w podłogę, ale w końcu zerknęła na postawnego
bruneta z wyraźnym, gęstym zarostem na twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Różnica
jest znaczna. Za co pani jej tak nienawidzi? – Domyślał się
odpowiedzi, ale chciał ją usłyszeć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie tak. Ja starałam się ją pokochać, przecież to moje dziecko,
ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale?
– Rodrigez pochylił się nad kobietą i spoglądając jej w oczy,
wyczekiwał jak na szpilkach. – Wyduś, że wreszcie to z siebie! –
warknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zostałam
zgwałcona! Twoja żona jest owocem tamtego zdarzenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wspiął się na wyżyny swego aktorstwa i udał uderzonego tym
wyznaniem. Wrócił na swoje miejsce za biurkiem i opadł na fotel
dyrektorski. Marta schowała twarz w dłoniach i zapłakała.
Rodrigez się uśmiechnął zwycięsko, ale tak, by nie mogła tego
zauważyć. Zachował się jak typowy dżentelmen, wyjął chusteczkę
z szuflady biurka i podał ją kobiecie. Udawał zmieszanego i
takiego, który nie wie jak ma się zachować. W końcu wstał i
zbliżył się do drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
się uspokoić. Szanuję panią za sam trud jaki pani podjęła.
Niezwykle ciężko i boleśnie jest chować dziecko, które jest
owocem gwałtu. – Chwycił za klamkę. – Przepraszam na moment,
ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiesz
jej? – zapytała z przerażeniem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mów jej, proszę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
nie powiem – zgodził się z udawanym trudem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
wiem, że wam się nie układa – zaczęła wstając z miejsca. –
Wiem, że Cyntia nie jest taką matką jaką byś chciał dla
Marsela, ale na Boga, pomyśl skąd ma czerpać wzór? Od kogo miała
się tego nauczyć, jeśli ja się nie spisałam?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
się nie obwiniać, pani Montenegro, to najgorsze co można teraz
zrobić. Nie można się obwiniać za przeszłość, gdyż jej biegu
już nie zmienimy, tak samo jak nie zawrócimy nurtu rzeki. Proszę
jednak zapamiętać, że to co złe uczynimy, zawsze do nas powróci.
Do widzenia. – Opuścił gabinet.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
przetarła oczy otrzymaną od zięcia, haftowaną chusteczką.
Wyczuła hologram, spojrzała na wydziergane inicjały <i>DM</i>.
Zaczęła zachodzić w myśl czyja jest ta chusteczka. Zerknęła na
drzwi, za którymi nie tak dawno zniknął Hektor Rodrigez. Poczuła
dziwny niepokój i im bardziej starała się go od siebie oddalić,
to on tym bardziej powracał. Nie rozumiała tego stanu, ale była
niemal pewna swej intuicji, która jeszcze ani razu jej nie zawiodła.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dorian
– wyszeptała z przerażonym wyrazem twarzy.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span>Rozdział 38: <i>Dubler i choroba królewska</i></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-37962635200530016682016-10-10T03:43:00.000+02:002016-10-22T05:03:44.447+02:00Rozdział 36: Kochać nad życie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="236" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0QjTjNeD2cq_q8cn8JQaihb5hSzpK-KOzXQ3D2WAoQPUl8eFna7FochfEShlj-2qPKZtFYgKDuV23gL3oWprTp7hkRxcFh4Fekmh5039A0eQrHesEBSnvZGmHgr8PutUwW_iWkkeX6dQ/s400/ko%25C5%2582ysanka.png" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/10/rozdzia-35-ukucia-drzazg-na-sercu.html">Rozdział 35: <i>Drzazgi na sercu</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a><br />
<br /></div>
</div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez pozostawił swojego malutkiego synka na środku łóżka ze
złotą ramą i baldachimem. Obłożył niemowlę naokoło poduszkami
i wyjrzał na korytarz. Przyuważył służącą i nakazał jej, by
zaopiekowała się jakiś czas Marselem. Gabriela zgodziła się i
weszła do pokoju. Przysiadła przy maleńkim paniczu i wytarła jego
poślinioną bródkę chusteczką. Efekt jaki osiągnęła nie był
zadowalający, gdyż Marsel zaraz popluł się ponownie, wysuwając
język między malinowe usteczka. Wtedy do pokoju wkroczyła
kierowniczka piętra i poleciła dziewczynie odstąpić na moment od
dziecka i obsłużyć gości, bo ona była zmuszona udać się z
bandażami do pokoju Brownów, gdzie małemu Edwardowi lekarz zszywał
ranę jaka powstała na jego skroni w wyniku upadku ze schodów.
Gabriela wypełniła polecenie wcześniej uśmiechając się do
dziecka i prosząc go żartobliwie oby tylko nigdzie się stąd nie
ruszał. Marsel posłał służącej jeden z tych uroczych uśmiechów,
które odziedziczył po ojcu – Williamie Oldmanie i można by
przyrzec, że nawet przy tym zamrugał wesolutko jednym oczkiem,
zupełnie tak jak to Willi miał w zwyczaju. Pech chciał, że całą
rozmowę kierowniczki piętra i Gabrieli podsłuchała Susana, która
za sprawą ostatnich narzucań szefowi spadła ze stanowiska.
Właściwie to Cyntia ochoczo żądała i wywarła na mężu decyzję
o przeniesieniu młodej brunetki do pastowania podłóg i czyszczenia
toalet. Pani Montenegro de Rodrigez uznała, że taki upadek ze
stanowiska dobrze zrobi panience Molins na wygórowane ego i ostudzi
jej zapędy. A pan Rodrigez? On się na to zgodził dla świętego
spokoju, aby już nikt mu nie zarzucał, że faworyzuje Susanę, a w
szczególności, aby takich banialuk nie wygadywała jego szanowna
małżonka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Susana
Molins wkroczyła więc po cichutku, niemal na paluszkach do pustego
pokoju, który pusty był tylko w księdze znajdującej się w
recepcji, a aktualnie zajął go Hektor wraz ze swoim synkiem.
Przypomniała sobie ból odrzucenia i słowa Rodrigeza, które
brzmiały:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
nie opuszczę żony i syna, z tego też powodu nie szukam romansu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
myśl też wstąpiły jej wszystkie upokorzenia i bezczelnie
zwycięskie uśmiechy matki chłopca. Szczerze nienawidziła żony
pierwszego dyrektora pensjonatu. Nie znosiła jej za urodę, za
głęboką zieleń oczu, za włosy, które na zimę przybierały
barwę jasnego brązu, a latem przechodziły w ciemny blond, okalany
kilkoma pojaśniałymi od słońca pasmami, których barwa była
wręcz złocista. Przez tę pokojówkę na wskroś przebijała
zazdrość. Kuło ją w oczy to co Cyntia posiadała – męża i
syna, a najbardziej fakt, iż to Marsel uznawany był za pierworodne
dziecko Hektora Rodrigeza i to on miał po nim dziedziczyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przymknęła
oczy i przywołała pod swoje powieki obraz ciężarnej siostry
bliźniaczki. Młodej, wtedy dziewiętnastoletniej dziewczyny, która
chciała pozbyć się dziecka. Nazywała je diabelskim nasieniem, ale
matka wmówiła jej, że tak nie wolno, że Bóg tak chciał i
dziecię musi przyjść na świat. I przyszło. Gracjan się urodził,
nadano mu na chrzcie imię, ale siostra Susany nigdy go nie
pokochała. Nie była w stanie nawet dłuższą chwilę patrzeć na
tego chłopca. W końcu nie wytrzymała presji jaką narzucała na
nią matka, że dziecko trzeba wychować, ani pretensji ojca, że
przywlokła do domu hiszpańskiego bękarta. Kornelia Molins zmarła
w wieku dwudziestu lat, niedługo po narodzeniu syna, a jej śmierć
uznano za samobójstwo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Susana
chwyciła więc za grubą i pełną gęsiego puchu poduszkę. Uniosła
ją nad główkę Marsela i zapewne by ją przycisnęła do jego
małej, dziecięcej twarzyczki, gdyby do pokoju nie wkroczył
William, którego Gabriela poprosiła o to, by zajrzał do dziecka.
Ona sama musiała pozamiatać potłuczone szkło wazonu i zebrać z
podłogi całą wodę. Oldman, uważany przez wszystkich w
pensjonacie za chłopaka o nazwisku Olden się zgodził.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
robisz!? – krzyknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
– odpowiedziała zmieszana dziewczyna o ciemnych włosach i
jasnych, turkusowych oczach. Udała, że podkładała paniczowi
poduszkę pod głowę, tłumacząc się tym, iż niewygodnie mu tak
leżeć na płaskim.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wezmę
go na ręce. Będzie ze mną bezpieczny. Możesz wrócić do pracy –
powiedział jednym ciągiem i niemal rozkazującym tonem William, a
potem nachylił się po małego Marsela i przytulił go do swojej
piersi, pozwalając maluchowi położyć policzek na ramieniu i
ślinić uniform kelnera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna
gładził czteromiesięczne niemowlę po plecach, tak jak Marselek
lubił najbardziej. Przyuważył ten gest u Rodrigeza i fakt, że
chłopiec wtedy się uspokajał, a nawet uśmiechał. Zdjął zębami
białą rękawiczkę by móc poczuć delikatną skórę karku
dziecka, miękkość jego, z dnia na dzień, coraz gęściejszych,
ciemnych włosków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
pragnął przytulić Marsela całym sobą. Rozebrał go nawet z
ciepłego sweterka i wełnianych śpioszków, by nie było chłopcu
za gorąco. Cyntia go tak grubo ubrała, gdyż wybierała się z nim
na spacer, który za sprawą feralnego wypadku nie doszedł do
skutku. Marsel trochę marudził przy rozbieraniu, tak jak zazwyczaj,
ale kilka muśnięć w jego bose stopy i paluszki wystarczyło aby
się rozpogodził.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
idealny – powiedział Oldman ze łzami w oczach, patrząc w głębie
ciemnych jak onyksy oczu swojego synka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
w tym czasie podszedł do Charliego, który miał mu do zarzucenia
niejedno, ale przede wszystkim miał mu za złe to w jaki sposób
potraktował swą żonę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Urodziła
ci syna! Nie masz prawa jej go odbierać! – wrzasnął, wymierzając
Rodrigezowi policzek zaraz po tym, gdy znaleźli się na osobności w
zaciszu czterech ścian pokoju należącego do Gerdy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
jej nie odbieram! – krzyknął. – To był... – Oparł się o
ścianę i nieznacznie po niej osunął, jakby na krótki moment
stracił równowagę. – Odruch, Charlie. Ja nie chcę drugi raz
nikogo stracić. – Łzy zakręciły się w jego oczach, a kilka z
nich wypłynęło na policzki. – Przeżyłem już śmierć dziecka
i nie chcę tego powtarzać – dokończył i w odruchu wyglądającym
na czysto desperacki przytulił jedyną osobę, która była z nim
niemal od zawsze, która nie opuściła go niezależnie od tego co
zrobił, ile nawywijał, a nawet po faktach, które ciężko było
zatuszować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie
poklepał Rodrigeza po plecach, a potem odsunął go od siebie na
długość na wpół zgiętych rąk.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
maż się. To do ciebie ni jak pasuje, chłopcze. – Uderzył
kilkakrotnie, ale delikatnie w barczyste ramiona Hektora, przywołując
zarówno do siebie, jak i do dorosłego już mężczyzny,
wspomnienia, iż tak zakańczało się niemal każde jego
pocieszanie. – Idź do niej – polecił. – To twoja żona. Ona
cię potrzebuje, a ty potrzebujesz jej – dodał już znacznie
cieplej, mniej rozkazująco.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
starł ze swoich policzków mokre ślady pozostałe po łzach i
zatrzymał się w półkroku, jakby nie wiedział czy jest gotowy
stawić czoła problemowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przysięgałeś
jej w zdrowiu i w chorobie, dostatku i biedzie. Nie zawsze jest
dobrze, chłopcze, ale najważniejsze, by stawić temu czoła, nigdy
się nie poddawać i być razem, a nie obok siebie. Dlatego teraz
powinieneś być przy niej, wraz z synem – wyjaśnił i spojrzał w
ciemne oczy farbowanego bruneta. – Po tym co się stało siostra
się od niej odwróci. Matki to akurat ona nigdy po swej stronie nie
miała. Zostałeś jej tylko ty i nie po to jesteś jej mężem, by
ją teraz opuszczać. To był wypadek, mógł się zdarzyć każdemu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
Hektora jakby dotarł sens wypowiadanych przez Charliego słów.
Przytaknął ruchem głowy, uśmiechnął się blado i opuścił
pokój Gerdy, plując samemu sobie w brodę, że dał się ponieść
emocją, że się wystraszył i zareagował pochopnie oraz
emocjonalnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcąc
naprawić swój błąd, Rodrigez powrócił do pokoju, który
aktualnie zajmował wraz z synem. Ujrzał tam kelnera
przechadzającego się po całym pomieszczeniu z dzieckiem na rękach.
Uśmiechnął się szczerze na ten widok, a nawet lekko zaśmiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wmanewrowały
cię widzę w najgorszą robotę – zażartował. – Widocznie
Marsel tak bardzo daje wszystkim popalić, że już wolą pastować
podłogi na kolanach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Faktycznie,
jest bardzo absorbujący – zgodził się z pracodawcą William i
podszedł do Hektora by przekazać mu dziecię na ręce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moment,
w którym Rodrigez je od niego odbierał, łamał mu serce i to nie
na dwa, a co najmniej dwa tysiące kawałków. Musiał jednak to
przeżyć i z kamienną, niczego niewyrażającą twarzą, obserwować
jak Hektor składa pocałunek na czole Marsela i szepcze:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spokojnie,
tata już z tobą jest. Cichutko. – Zaraz po wypowiedzeniu tych
słów spojrzał na Williama i rzucił jakby od niechcenia: –
Możesz już odejść, ale wcześniej zamknij pokój i karz
pokojówkom go ogarnąć do stanu nienaruszonego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
będzie pan go zajmował!? – krzyknął Willi do pleców Rodrigeza,
czym sprawił, że ten odwrócił się w jego kierunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Krzyczysz
na właściciela – zauważył z pobłażliwym uśmiechem. – Nie,
nie będę go zajmował. Moje miejsce jest przy żonie, a Marsela
przy matce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ma
pan rację i przepraszam za wścibskość, to nie była moja sprawa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
nie szkodzi, Williamie. – Rozpromienił się i puścił oczko do
chłopaka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powodzenia,
Hektorze. – William odpowiedział mu tym samym, czyli także
mrugnął, a Marsel zaśmiał się w głos i zaczął coś nieśmiało
gaworzyć. – Ani się pan obejrzy, a będzie mówił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Liczę
na to, że będzie miał lekką mowę. – Hektor przełożył
dziecko w taki sposób, by trzymać je na długości całej ręki, od
ramienia aż po łokieć, a wolną dłoń położył na klamce. –
Ciekawe jakie będzie pierwsze jego słowo, <i>mama</i> czy <i>tata</i>?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Baba</i>
– zażartował William i widząc, że mężczyzna sobie nie radzi
postanowił otworzyć przed nim drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oby
nie – odpowiedział na przypuszczenie Williego szczerze rozbawiony
Hektor. – Byle nie <i>baba</i> – dodał wychodząc na korytarz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oldman
poczuł jakby po raz kolejny utracił coś cennego. Starta ta była
tym bardziej bolesna, gdy uświadomił sobie, że Marsel tak naprawdę
nigdy nie należał do niego, że tak naprawdę to Hektor w swych
słowach, które kierował w gniewie do żony miał racje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
go tylko spłodziłem, Cyntia urodziła, ale to Hektor od samego
początku był jego rodzicem, a Marsel synem Hektora Rodrigeza –
powiedział szeptem sam do siebie i opuścił pokój, zamykając za
samym sobą drzwi na klucz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
kluczem tym udał się do recepcji i tam przekazał recepcjoniście,
by nikomu nie wynajmował tego pokoju, gdyż najpierw trzeba go
posprzątać i zabrać stamtąd rzeczy należące do dyrektora
pensjonatu i jego rodziny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
leżała na łóżku. Była skulona i roztrzęsiona. Co jakiś czas
jej ciałem wstrząsał spazm płaczu, szlochu, którego nie mogła
powstrzymać. Usłyszała kroki na korytarzu, nieopodal drzwi.
Napawały ją lękiem. Nie spodziewała się męża. Już prędzej
rozzłoszczonego szwagra. Próg jednak przekroczył Hektor Rodrigez z
Marselem na rękach. Rzucił spojrzenie na żonę. Nie zauważył, że
płaczę. Sądził, że kobieta śpi, dlatego wkładając chłopca do
kołyski wyszeptał do niego:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
nie krzycz, bo mamę obudzisz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marselek
nie krzyczał, tylko gaworzył, a gdy znalazł się w kołysce, to
chwycił za grzechotkę i usiłował włożyć ją sobie do buzi. Nie
mieściła się, ale idealnie nadawała się do masowania dziąsełek.
To wtedy Cyntia odważyła się odezwać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
śpię – powiedziała słabym i zasmuconym głosem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
ledwie co ją zrozumiał, bo miała zapchany nos i gulę w gardle
spowodowaną nadmiernym płaczem. Natychmiast jednak przysiadł na
łóżku i zapragnął wziąć ją w swoje objęcia, ale odwróciła
głowę i położyła się tak jak wcześniej leżała – plecami do
wejścia, a więc i tyłem do niego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciii
– wyszeptał, kładąc swoją dłoń na jej ramieniu i delikatnie
pocierając opuszkami. – Zamówię ci ciepłe mleko z cynamonem.
Łatwiej będzie ci zasnąć, a jutro porozmawiamy – początek jego
wypowiedzi zabrzmiał ciepło i troskliwie, ostatnie dwa słowa
jednak były podszyte groźbą, pomimo że nie miał takich planów.
Nie chciał straszyć żony, ani ją ganić za niedopilnowanie
Edwarda, ale nie umiał delikatnie ubierać myśli w słowa i głosić
je bez pobrzmiewającej chrypy, która w jego barytonie zawsze była
obecna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
nie czekając na odpowiedź żony, pociągnął za sznureczek
umiejscowiony przy łóżku i wyczekiwał na przybycie kelnera. Kiedy
mężczyzna w biało-czarnym uniformie, z przewagą czerni, zastukał
w malowane na biało drewno, wstał, by mu otworzyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mleko
z cynamonem, na ciepło – wydał polecenie i zamknął drzwi, gdy
tylko mężczyzna się od nich cofnął, ale na tyle szybko, że nie
zdążył ruszyć w kierunku kuchni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
ponownie udał się do sypialni, zakołysał łóżeczkiem Marsela i
przysiadł na łóżku, tym razem z drugiej strony, by móc patrzeć
w twarz swojej żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam
za to co dzisiaj powiedziałem – oznajmił, przykładając dłoń
do jej mokrego i poczerwieniałego od płaczu policzka. – To był
wypadek, Cyntio.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieprawda
– zaprzeczyła ostro. – Nie myślisz tak – zarzuciła mężowi,
gdy ten zacisnął mocniej dłoń na jej ramieniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chodź
do mnie – polecił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
Nie chcesz...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mów za mnie czego chcę, czego mnie trzeba i nie dyskutuj w tej
chwili. – Pociągnął jej rękę w swoim kierunku, zmuszając ją
tym samym do tego, by usiadła, a kiedy tylko to uczyniła, to obiema
dłońmi chwycił za jej biodra i podniósł jakby ważyła mniej od
piórka. Usadził żonę na swoich kolanach i wplatając palce w jej
włosy po prostu przytulił. – Nie płacz – szepnął do jej
ucha. – Płacz niczego nie zmieni, a tobie i dziecku może
zaszkodzić. Proszę cię, nie płacz. – Musnął na oślep,
trafiając tym pocałunkiem w jej włosy i trącając o niewielki
fragment ucha.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
po tym geście i słowach jakby ufniej spojrzała na swego męża.
Położyła głowę na jego ramieniu, a potem objęła go rękoma i
wtuliła się najmocniej jak tylko potrafiła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślałam,
że zabrałeś Marsela, że nigdy do mnie...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciii,
nie myśl teraz o tym. Nigdy cię nie opuszczę. Mogę się gniewać,
mogę ganić, ale nigdy nie zostawię – zapewnił i rzucił w
kierunku drzwi <i>Otwarte, proszę!</i> w języku hiszpańskim.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
co prawda nie znał rodowego języka Rodrigeza, ale po usłyszeniu
wrzaśnięcia i bezowocnych oczekiwaniach, trwających mniej niż
minutę, zrozumiał, że ma wkroczyć do pokoju. Wszedł więc,
trzymając srebrną tacę na jednej dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Połóż
na stoliku – polecił chłopakowi Hektor, a Cyntia, będąca cały
czas w objęciach męża, nawet nie zauważyła obecności Oldmana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Młoda
pani Rodrigez miała myśli zajęte zupełnie czymś innym,
poważniejszym, by zwrócić uwagę na jakiegoś tam kelnera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
wypełnił polecenie i przełożył filiżankę pełną ciepłego
mleka z wmieszanym w nie cynamonem na stolik nocny państwa. Zabrał
tacę, ukłonił się i opuścił pokój, uśmiechając się ciepło
i wyrozumiale w stronę swojego pracodawcy. Cały czas chodziło mu
po głowie, że Hektor może być jego przyrodnim bratem, że mogą
mieć wspólnego ojca, dlatego postanowił iż jutro, w pierwszy
wolny dzień, z samego rana, uda się do swego rodzinnego domu i
porozmawia ze swym rodzicielem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
delikatnie rozbierał żonę z ciepłego, wełnianego sweterka o
białym kolorze z ozdobnymi, różowymi różyczkami, które wykonane
były z dbałością o każdy szczegół, dlatego posiadały nie
tylko zielone liście, ale także brązowe kolce. Czynił to nie
zsadzając żony ze swych kolan. Odrzucił odzienie na pobliski fotel
i zajął się rozsupływaniem sukienki, która miała kilka wiązań
na dekolcie. Następnie zsunął ją z ramion Cyntii, sprawiając iż
pozostała w samej halce usztywnianej jedynie na piersiach i pod
nimi, dzięki czemu podnosiła biust do góry.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
się lekko uśmiechnął. Pocałował kobietę w sam środek dekoltu,
a potem zabrał się za odpinanie zapięcia, które znajdowało się
na plecach. Było skonstruowane na podobnej zasadzie jak jego muszka
i jeden z fularów, więc rozpięcie go nie stanowiło żadnego
problemu. Kiedy już to uczynił, usztywniany materiał przestał
podtrzymywać piersi kobiety, ale on jakby nie zwrócił na to uwagi.
Zsunął ramiączka halki, a potem przyłożył otwartą dłoń do
jej brzucha. Jego dotyk w tym miejscu trwał chwile, gdyż szybko
zabrał rękę i przełożył ją na biodro żony dając jej tym
samym do zrozumienia, że ma zejść z jego kolan. Była oszołomiona
i zmęczona od płaczu, tak więc nawet nie spostrzegła się, a jej
suknia i halka całkiem opadły. Kiedy materiał dotknął dywanu, a
ona wyszła z kręgu utworzonego przez swoje własne ubrania, Hektor
udał się do komody i wyjął z niej kremową koszulkę nocną. Ani
się obejrzała, a już miała ją na sobie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Połóż
się do łóżka. Odpocznij – polecił, odkrywając kołdrę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna
poczekał aż jego żona się położy, a potem przykrył jej gładkie
nogi, usiadł obok i podał do jej rąk filiżankę pełną ciepłego
mleka z cynamonem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wypij.
Pomoże ci zasnąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
była moja wina – wyznała, wpatrując się w jeden punkt na
pościeli, która miała ładne, koronkowe obszycie. – Kiedy puścił
moją rękę, powinnam była za nim iść, a nie dalej zamykać te
pieprzone drzwi. – Uderzyła pięściami na oślep, ale jej ciosy
trafiły w materac.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
odłożył filiżankę na podstawek wciąż znajdujący się na
stoliku nocnym i pochwycił drobne nadgarstki żony swoimi dłońmi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spokojnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
będę spokojna, a ty powiedz szczerze co myślisz, a nie... –
Wyrwała ręce z jego uścisku i przyłożyła je do twarzy, chowając
w nie zapłakane oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślę,
że obwinianiem się niczego nie zmienisz – przemówił niezwykle
poważnym, ostrym tonem. – Mogłaś bardziej uważać, ale tego nie
zrobiłaś. Masz naukę na przyszłość, a ja mam nadzieję, że
naszych dzieci będziesz lepiej pilnować, ale z drugiej strony,
wypadki się zdarzają, dzieci się przewracają, tłuką, rozcinają
głowy o kanty stołów, gdy uczą się chodzić i czasami nie można
temu zapobiec. Tak się po prostu dzieje... zdarza się... –
Dotknął ramienia żony i sunął po nim w górę i w dół, jakby w
ten sposób chciał dodać jej otuchy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uniosła
głowę i spojrzała w jego twarz, gdy był tak do niej przychylony.
Zobaczyła jak nakierowuje oczy na białą filiżankę ze złotym
zdobieniem przy samym brzegu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Napij
się – polecił. – Łatwiej po tym uśniesz, a sen w tej chwili
najlepiej ci zrobi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chcę. – Pokręciła głową i za moment ponownie spojrzała na
męża. Tym razem jego oczy zdawały się pociemnieć i dostrzegła w
nich niemal namacalny gniew.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Natychmiast
– jedno słowo wypowiedziane z takich chłodem, że aż dreszcz
przebiegł po jej plecach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatrzęsła
się ze strachu, ale pomimo tego obruszyła się:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
krzycz na mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeszcze
nie krzyknąłem – zaprzeczył ostro. – Ale za moment mogę to
uczynić – zagroził. – Tak więc bez dyskusji. – Pochwycił za
filiżankę sięgając po nią od góry i podał ją żonie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ta
niepewnie złapała za jej ucho i uczyniła mały łyk.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
dna – dopowiedział nieustępliwym tonem, a gdy niemal pusta
filiżanka wylądowała na podstawku, poczekał aż Cyntia się ułoży
i wstał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
odszedł od razu, najpierw się pochylił i złożył pocałunek na
jej czole.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odchodzisz?
– zapytała z lekką paniką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
tylko się rozbiorę. Zaraz położę się obok – zapewnił i
zabrał się za rozpinanie czarnej kamizelki, wcześniej odkładając
złoty, kieszonkowy zegarek na blat toaletki żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
Hektor obejmował Cyntię i szeptał jej do ucha słowa znanej,
hiszpańskiej kołysanki, Ernest Sambor nie mógł spać.
Niewyjaśnione sprawy stały mężczyźnie przed oczyma i skutecznie
wypraszały go z krainy Morfeusza. Drugi agent policji – Rupert,
tej nocy także nie mógł zasnąć. Wysunął się spokojnie i po
cichutku z małżeńskiego łoża, w taki sposób, by nie zbudzić
swej małżonki, i podszedł do każdej ze swoich córek po kolei.
Każdą z małych dziewczynek okrył po samą szyje i musnął w
czoło, a potem założył jesionkę, stanowczo za letnią jak na tak
zimną porę, i opuścił skromną chatę znajdującą się nieopodal
miasteczka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ernest
i Rupert spotkali się w koszarach policyjnych. Starszy mężczyzna
był zdziwiony, że spotkał bruneta przeglądającego akta, ale
niezrażony tym widokiem odwiesił czapkę na drewniany wieszak,
który ledwie trzymał pion i zasiadł za biurkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czego
poszukujesz? – zapytał splatając dłonie w koszyczek i kładąc
je na swoim lekko napęczniałym brzuchu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kanonber
– odpowiedział Rupert śliniąc dwa palce i ponownie oddał się
zajęciu wertowania papierów. – Przypomniała mi się opowieść,
którą matka straszyła mnie i siostrę, by zagonić nas do łóżka,
a wszystko przez moją środkową latorośl, bo niesłychanie tego
wieczora dokazywała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Opowieść?
– Sambor nie pochodził z tych okolic, dlatego nie miał pojęcia o
czym mówi jego partner. Zrobił kwaśną minę, poruszył
kilkakrotnie brwiami i ruchem dłoni sugerował Rupertowi, by
przybliżył mu tę historie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brunet
jednak był typem człowieka, do którego trzeba było mówić wprost
albo nie mówić wcale, co niezwykle irytowało Ernesta, ale w tym
przypadku był zmuszony syknąć:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
kontynuować, Espinosa?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
oczywiście. – Odnalazł odpowiednie papiery, rzucił na nie okiem
i odłożył na swoje biurko. – To był dom starego typu, po
wielkim państwie, ale podzielony na kilka mieszkań dla biednych, w
taki sposób, by rodziny było stać na czynsz. W jednej z takich
kwater, w zaledwie dwóch ciasnych izbach, gnieździła się cała
rodzina, dwoje dorosłych i troje dzieci. Nie mieli wiele, ale byli
szczęśliwi. Jednak mężczyzna wioząc owoce na targ, krótszą
drogą, poprzez wąwóz, uległ wypadkowi. Ziemia się osunęła. Nie
przeżył. Kiedy jego żona się o tym dowiedziała, dostała bóli
porodowych i urodziła. Dziecko przeżyło, ona niestety zmarła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
autentyczna historia? – dopytywał Sambor, a Rupert przytaknął
ruchem głowy. – Szkoda mi tej matki i tych dzieci, ale nie jest
jedyną kobietą, która zmarła przy porodzie. Co w tej opowieści
takiego niezwykłego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dzieci
te miały zostać rozdzielone i trafić pod opiekę przeróżnych
krewnych, którzy zapewne goniliby ich od małego do pracy, a
najmłodsze miało zostać sprzedane możnym, którzy nie posiadają
potomstwa. Była jednak pewna dobra dusza, która zechciała
przygarnąć całą czwórkę. Ksiądz z okolicznego kościoła
pobłogosławił jej pomysł i uzyskał od miasta zgodę, by było to
możliwe. Od tamtej pory kobieta przygarniała niechciane dzieci.
Niektóre znajdowała nawet na schodach. Brała je i starała się
wychować. Czasami szukała im innego domu, ale kierowała się
zasadą, że nigdy nie rozdziela się rodzeństwa. I tak trwałaby
jej dobroczynność zapewne do dzisiaj, gdyby jedynie możni, chcąc
ukryć niepłodność swych żon lub swą własną, wpłacali datki
na ten sierociniec, a w zamian tego otrzymywali niemowlę. Pieniędzy
tych jednak nie wystarczało i kobieta zdecydowała się na inną
czynność.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaką?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rupert
się uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Robiła
to co najlepiej potrafiła, wychowywała dzieci. Tylko od teraz pod
swój dach przyjmowała także dzieci możnych, ich bękarty. To
zadziwiające, ale ci ludzie czasami mają uczucia i nie chcą dla
swych dzieci źle, oraz oczywiście pragną uniknąć skandalu jakim
byłoby choćby dziecko z pokojówką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyjmowała
takie dzieci za opłatą? – wywnioskował Sambor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
przyjmowała je czasami wraz z ich matkami, które nie mogły dłużej
pozostać w majątku, bo były już w zaawansowanej i niemożliwej do
ukrycia ciąży, a po urodzeniu dziecka nie chciały go oddać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciekawe.
A gdzie ta straszna historia?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dom
spłonął. Wielu uważało go za dobroczynność, wielu też za
przyzwolenie na zdrady i mnożenie się bękartów. Ogień więc mógł
podłożyć teoretycznie każdy, ale opowieść głosi, że była to
kobieta o trupio bladej cerze i oczodołach bez gałek i źrenic.
Rzekomo sam Bóg zesłał diabła z piekieł, by zamienić w
zgliszcza tę Sodomę i Gomorę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ludzie
tak mówili na dom dla sierot?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Eche
– przytaknął Rupert.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czego
to ludzie nie wymyślą. – Sambor teatralnie westchnął i otworzył
pamiętnik Isabel Solcman. Nagle jednak się zamyślił i przestał
wertować strony. Spojrzał uważniej na Ruperta i zapytał: –
Wszystkie dzieci spłonęły?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
większość przeżyła. Spłonęła właściwie tylko kobieta i jej
maleńki synek. Kiedy zostali uwięzieni w jednym z pokoi, a ogień
był już tak rozpowszechniony, że otwarcie okna wdarciem powietrza
sprawiłoby, że w sekundę stanęliby w płomieniach, świadomi
tego, że pomoc nie nadejdzie na czas, kobieta zdecydowała się na
uśmiercenie pierw własnego dziecka, a potem siebie. Wolała je i
siebie pozbawić życia szybko, możliwie bezboleśnie. Taka była
jej szlachetność i ofiary jakieś zazdrosnej małżonki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?
– zdziwił się Sambor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
ludzie przypisują to dzieło śmierci, to znaczy, że ogień musiała
podłożyć kobieta. Nie oszukujmy się, w każdej opowieści jest
część prawdy. Legenda też głosi, że kobieta zabiła małego
synka we śnie i straszy się dzieci, że jeśli same nie usną, to
ona do nich przyjdzie i będzie stać przy łóżku aż zamkną
powieki, a jeśli tego nie zrobią to na ich szyi także zawiąże
pętle i wtedy zasną, ale już na wieki. Niektórzy jednak zmieniają
zakończenie, nadając mu pozytywny wydźwięk.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
jakie zmieniają?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
na takie, szefie, że dusza tego dziecka odrodzi się na nowo i
przybędzie ono dokonać zemsty na rodzinie, która je odrzuciła i
skazała na śmierć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ta
opowieść ma kontynuację?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślę,
że rozgrywa się na naszych oczach. Wiek dziecka zgadzałby się z
wiekiem Hektora Rodrigeza. Oto akta zgonu. – Rupert podszedł i
rzucił dokumenty przed oczy Ernesta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dorian
– przeczytał imię chłopca. – Dorian – powtórzył w taki
sposób jakby czcił jego imię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
tu powróciłem w sprawie Kanonber, a pan w jakiej?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Małej
Anastazji – odpowiedział, wyrwany z rozmyśleń. – Przeczytaj –
nakazał i podał Rupertowi pamiętnik pani Isabel Solcman de
Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lepiej
niech pan przeczyta. Ta kobieta pisała jak kura pazurem. –
Otrząsnął się z obrzydzeniem nad stylem stawiania liter jaki
posiadała pierwsza żona Hektora Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ernest,
odnalazł interesujący go fragment i przeczytał kilka niewyraźnie
zapisanych zdań:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Anastazja
była radosnym i pełnym życia dzieckiem. Była oczkiem w głowie
mego męża. Pozwalał jej naprawdę na dużo, od gry w piłkę po
ciemną noc, poprzez opychanie się słodyczami w porze obiadowej, na
waleniu pięściami w fortepian skończywszy. Kiedy śniły jej się
koszmary, bo nasłuchała się strasznych opowieści, to spała z
nami w jednym łóżku. Wkradała się pod kołdrę między naszymi
nogami i raczkowała tak długo, aż jej głowa nie wyskoczyła po
drugiej stronie. „Ja tylko na chilecke” powiadała. Oczywiście
jej „chilecka” zdawała się nie mieć końca, a nam nie
pozwalała zasnąć. Ja starałam się uważnie słuchać jak śpiewa
i mówi rymowanki, byłam w tym niezwykle wytrwała. Hektorowi za to
często opadały powieki, a gdy tylko nasza mała córeczka to
przyuważyła, to zatykała mu nos i krzyczała do ucha „tata,
budzimy!”. „Tak, tak, słucham cię, słucham” odpowiadał
zaspanym głosem, na moment otwierał oczy, dawał jej całusa w
czoło albo policzek, a potem, po kilku minutach, ponownie odpływał,
a Ana go budziła i trwało to tak długo, dopóki nie zasnęła
pierwsza.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozpuszczona
była – stwierdził Rupert.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
kolejny fragment wskazuje na to, że nie lubiła czekać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Zawsze,
gdy mąż był w pracy, ja wraz z córką jadałyśmy drugie
śniadania w formie pikniku, na typowym kocu w czerwoną kratę,
nieopodal jeziora. Anastazja uwielbiała obserwować kaczki, karmiła
je chlebem. Zawsze uważałam, by nie podchodziła za daleko. Pewnego
dnia, kiedy także miałyśmy wybrać się na piknik, ja musiałam
doglądnąć jeszcze kilku spraw, a córka bardzo się
niecierpliwiła. Pozwoliłam jej pobawić się na dworze, ale nie
zbliżać do jeziora, ani nie oddalać. Hektor był obecny przy tym,
gdy to mówiłam, poprawiał muchę, była klasyczna, wiązana, a nie
na przypinkę. Nie cierpiał tych zapinanych. Co prawda dostał taką
na urodziny od matki, ale nigdy jej nie zakładał. Mój mąż sam
upominał Anastazję, że ma być nieopodal, nie oddalać się poza
zasięg naszego wzroku, tak byśmy mogli ją dostrzec podczas
wyglądania przez okno w sypialni. Spuściliśmy ją z oczu dosłownie
na moment, a potem obydwoje ruszyliśmy na jej poszukiwania.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
wtedy znaleźli ją martwą? – zapytał Rupert, zajmując miejsce
naprzeciw Ernesta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna
usiadł, gdyż nogi już go pobolewały, a zaspane oczy piekły. Bez
trudu jednak dostrzegł jak Sambor kręci głową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
wtedy znaleźli ją żywą – objaśnił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Stała
nieopodal brzegu i karmiła kaczki. Nie mogła się doczekać kiedy
pójdziemy, więc postanowiła wybrać się sama. To nie ja, a mąż
ją znalazł. Ja w tym czasie sprawdzałam ogród. Zauważyłam jak
ciągnie małą za jej drobną rączkę w kierunku domu. Starałam
się go powstrzymać, prosiłam, by się opanował, ale on mnie nie
słuchał. Zaraz po przekroczeniu progu pokoju, przełożył
Anastazję przez kolano...</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zachował
się typowo po ojcowsku – skomentował Rupert. – Nie można go za
to winić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
powinno się, ale żona go winiła. Nawet się z nim nie pożegnała,
gdy wychodził do pracy. Nie pozwoliła się pocałować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przewrażliwiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Nie
odezwę się do ciebie do końca życia – zagroziłam.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Trudno,
jedna jazgocząca osoba mniej! – warknął. – A ty jak jeszcze
raz oddalisz się gdzieś bez naszego pozwolenia, to cię pasem
potraktuję. Zrozumiałaś!? – zapytał podniesionym tonem i
zbliżył się do Any na niebezpieczną odległość.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Weszłam
między nich. Usiadłam na łóżku i przytuliłam łkające dziecko
do piersi. Poleciłam mu opuścić sypialnie. Uznałam, że tak
będzie lepiej.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
nie mówiłem, że przewrażliwiona – przypomniał Espinosa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może, ale nie to mnie zastanawia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co? – Rupert wbił w szefa pytające spojrzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
dziecko, które odebrało solidne lanie od ojca, bo zakładam, że
Rodrigez ma i miał ciężką rękę, poszłoby samotnie nad jezioro
następnego dnia?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Następnego
się utopiła?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Owszem.
Nie wydaję mi się, by po raz kolejny sprzeciwiła się woli ojca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
była wyjątkowo uparta? – rzucił z uroczym uśmiechem Rupert.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miała
pięć lat, nie sądzę, by upartość przezwyciężyła strach.
Pomyśl, przecież sam masz dzieci! – warknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
nie bijam dzieci. Gdy wychodzę to śpią, kiedy wracam, to
zazwyczaj, też już są w łóżkach. Ledwie daje rade być obecny
na ich urodzinach. Nie mam czasu jeszcze sprawiać im lania. Gdybym
miał to robić, to chyba sypiałbym jeszcze mniej, na tyle mniej, że
właściwie wcale bym nie sypiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ernest
przewrócił oczami i powtórzył swój argument:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miała
pięć lat, była rozgarniętym, niegłupim dzieckiem, powinna się
bać popełnić to samo przewinienie ledwie dzień później.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
ma szef rację. Stara się pan mi zasugerować, że małej ktoś
pomógł w umieraniu?</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Otóż,
w rzeczy samej, Rupercie, w rzeczy samej. I nie była to żona
Hektora, ani on sam. Obydwoje kochali to dziecko nad życie.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/10/rozdzia-37-dzieci-i-ich-rodzice.html">Rozdział 37: <i>Dzieci i ich rodzice</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-84854036342813838532016-10-04T08:55:00.003+02:002016-10-10T03:45:53.404+02:00Rozdział 35: Drzazgi na sercu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXZV_6UA0c4r2hXRb9lRX-bP28YZBvqq7t1Nh7cWAf5tB89eDccUBVOJwd1l5bJ-4FoWUi_-Am3QqLb63c0SRecYcEWmAtIuY7-miwbahmuR49juyNVOeDtaRsylr4SSk0CGIa2SaZxyNa/s400/a%C5%82.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2015/08/rozdzia-34-na-kartach-pamietnika.html">Rozdział 34: <i>Na kartkach pamiętnika</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a><br />
<div>
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
miał mieszane uczucia, gdy dowiedział się, że po raz kolejny
zostanie ojcem. Z jednej strony się ucieszył, z drugiej odczuwał
niepokój. Kochał Marsela ponad życie i wiedział, że drugie
dziecko pokocha równie mocno. Uważał też, że małemu na dobre
wyjdzie, gdy będzie miał rodzeństwo, zwłaszcza, że brat albo
siostra będzie od chłopca młodsze jedynie o rok. Jednak, gdy
chodziło o dzieci, to po prostu chciał, by miały najlepszą matkę…
matkę na jaką zasługuje każde niewinne maleństwo. Uważał, że
Cyntia powinna poświęcać ich synowi każdą wolną chwilę, dbać
o niego ponad miarę, niepokoić się gdy jest w rękach obcych. Jego
żona niestety miała zupełnie inną wizję macierzyństwa i o
dziwo, Bastian ją popierał. Tyle, że Bastian jeszcze nie wiedział
o radosnej nowinie, że po raz kolejny zostanie wujkiem. Rodrigezowie
postanowili na jakiś czas utrzymać to w tajemnicy i wyznać
wszystkim, że spodziewają się drugiego dziecka, dopiero podczas
kolacji wigilijnej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co, chciałbyś ją zamknąć w czterech ścianach z dzieckiem? –
zakpił Brown, stojący przy komodzie z alkoholami. – To młoda
kobieta, potrzebuje żyć, cieszyć się, bawić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
żona i matka, a nie panieneczka – warknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Można
być w małżeństwie i nadal cieszyć się życiem. Spójrz na mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zmierzył rozanielonego Bastka, który właśnie wlewał w siebie
kolejny kieliszek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chcę, by ma żona brała z ciebie przykład.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
dziwię się, też bym wolał wierną i trzeźwą żonę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Boże,
że Julia cię jeszcze nie… z resztą nieważne. – Załamał się
i schował twarz w dłoniach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
twym jedynym przyjacielem na tym padole rodziny Montenegro, zacznij
mieć do mnie większy szacunek. Zacznij mnie doceniać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Doceniam
cię. – Rodrigez podniósł głowę i zmarszczył czoło. – I
naprawdę jestem ci wdzięczny. Jesteś naprawdę bezinteresowny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
w stosunku do ludzi, którzy wobec mnie zachowują się podobnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
nie ufasz mi. – To nie było pytanie, a typowe stwierdzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
ten wniosek?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Umiem
nie tylko patrzeć, ale także widzieć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możesz mieć mi za złe dmuchania na zimne, wolę to niż się
sparzyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sugerujesz,
że wrzucę cię do ognia piekielnego, gdy na moment stracisz
czujność?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sugeruję,
że ktoś kto jest tak blisko Marty Montenegro z własnej,
nieprzymuszonej woli albo jest jej powiernikiem, albo jest jeszcze
groźniejszy od niej. – Bastek odłożył pusty kieliszek i
napełnił go ponownie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
w głębokiej zadumie obserwował każdy ruch blondyna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twoje
milczenie jest doskonałym potwierdzeniem mej teorii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
jakiś dowód na swe teorie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kilka,
czekam na list potwierdzający jedną z nich.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
co zrobisz, gdy wspomniany list zostanie dostarczony?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyrwę
go z twych łap, bo zapewne już kontemplujesz jak go przejąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
uśmiechnął się, choć naprawdę był przelękniony inteligencji i
logiki Bastiana Browna. Najbardziej jednak obawiał się treści
wyczekiwanego listu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
miałem zamiaru…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miałeś.
Spójrz mi w oczy i przyznaj, że miałeś. – Bastek pochylił się
i oparł dłonie o biurko, spojrzał Rodrigezowi w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
przyznaję, że miałem, ale zapewniam cię, że nie mam nieczystych
intencji związanych z tobą, czy mą żoną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dostrzegam
to. Teraz ich nie masz, ale czy na początku owych nie miałeś. Ja
pewności nie mam. – Usiadł wygodnie i splótł dłonie w
koszyczek na swojej szyi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastianie
Brownie, zna pan zasadę brutalnej gry <i>prawda albo łamanie na
kole</i>?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Grozisz
mi inkwizycją? – zapytał rozbawiony. – Znowu mi grozisz –
zauważył. – Zawsze tak czynisz, gdy czujesz się zagrożony, ale
wiesz co? Ja ci nie zagrażam, nie mam zamiaru osuwać ci gruntu spod
nóg, dopóki ty odwdzięczasz się mnie i mej rodzinie tym samym.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wybacz,
twoje słowa mnie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaniepokoiły?
– zgadywał. – Dlaczego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
lubię gdy ktoś doszukuje się w moim zachowaniu drugiego dna –
usiłował wyłgać się Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdyby
tego drugiego dna nie było, to byś się nie obawiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możesz tego wiedzieć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
rację, nie mogę… zapewne nie powinienem, ale zeszliśmy z
głównego tematu. Cyntii daj nieco więcej wolności, mniej wymagaj,
bardziej jej pomagaj. Dzięki temu będzie szczęśliwsza. I nie
krytykuj jej na każdym kroku, częściej chwal.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
taki twój przepis na udane małżeństwo?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
zapomniałem o najważniejszym składniku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mianowicie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Piastunka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie zaufam…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
chciała się kształcić i podróżować. Sam ostatnio mi to
mówiłeś. Bez piastunki będzie to niemożliwe.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Ostatnio
to nie była w ciąży</i> – cisnęło się na język Hektorowi.
Zaraz potem do niego dotarło, że pewnie jego żona już wtedy była
w ciąży, ale z pewnością jeszcze o tym nie wiedziała. Nagle
pojął jej humorki i zmiany nastrojów, a przede wszystkim tę nagłą
i wzmożoną ochotę na karmelki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ja ci powiedziałem co myślę o studiach. Zgodziłem się na semestr
w Londynie podczas podróży poślubnej, bo chciałem ją czymś
zająć, podczas gdy sam będę zajęty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
tym co mi ostatnio powiedziałeś, to obawiam się, że ty się
zwyczajnie boisz mieć wykształconą żonę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieprawda!
– warknął Rodrigez. – Niby czego miałbym się bać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastek
się zaśmiał i odpowiedział:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ostatnio
gdy rozmawialiśmy o studiowaniu kobiet i ich prawie wyborczym, to
powiedziałeś, że jak damy paluszek, to łapę po sam łokieć nam
upierdolą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ująłem tego w ten sposób – wtrącił rozbawiony Hektor. – Ale
taka prawda. Jak tak dalej zmiany będą postępować, to za pół
wieku, może wiek, kobiety będą dyrektorami i prezesami, typ Don
Juana odejdzie w niepamięć i my, mężczyźni nie umiejący sobie
znaleźć w tym nowym, zmienionym świecie miejsca, nie chcąc być
zdradzanymi i utrzymywanymi przez kobiety podnóżkami, zaczniemy
mieć problemy z erekcją.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślisz,
że będzie aż tak źle? – zagadną Bastian, udając przerażonego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będzie
gorzej. Nie oszukujmy się, mężczyzna, bez ostatniego słowa w
domu, to nie mężczyzna. Nie będzie się tak czuł, nie będzie się
więc tak zachowywał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
myślisz, że jakakolwiek kobieta wytrzymałaby z pantoflarzem,
dłużej niż moment?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem, ale gdy nie będzie nikogo innego do wyboru, to czemu nie?
Świat nie znosi próżni, Bastian, a Ziemia musi kręcić się
kołem, co za tym idzie – małżeństwa muszą trwać, a dzieci się
rodzić. – Chwycił za szklankę pełną whisky i wypił do dna. –
Pytanie tylko, kiedy kobiety się tym znudzą? – zapytał
odkładając naczynie na blat biurka. – Teraz chcą prawa głosu w
rządzie i w domu, chcą decydować, zrównać się z mężczyznami i
nie dostrzegają tego, że tak naprawdę, to są z nami równe, tylko
po prostu inne i przez to ich przeznaczenie jest tak odmienne od
naszego. Kiedy już otrzymają to czego pragną, to niejedna zmieni
zdanie i po nabrojeniu zapragnie, by mąż nawrzeszczał albo
przełożył przez kolano i natrzaskał po siedzeniu, ale potem
wszystko za nią ponaprawiał, a nie zostawił z tym samą, umywając
rączki i mówiąc <i>to nie mój problem, radź sobie sama</i>. Nie
jestem prorokiem, ale gdybym był, to powiedziałbym, że kobiety
otrzymają kiedyś wolność, ale wraz z wolnością, poczują czym
jest prawdziwa samotność. Otóż nie można być wolnym i być w
związku, bo związek zawsze niewoli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
więc twój pogląd wynika z troski o płeć piękną, tak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdybym
powiedział, że tylko i wyłącznie, tak, to byś uwierzył? –
zapytał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastek
pokręcił głową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie
– skwitował Rodrigez. – Zamiast gdybać o czasach, których
żaden z nas nie dożyje, lepiej radujmy się z tego, iż żyjemy w
czasach w jakich żyjemy. Nie są doskonałe, ale przynajmniej nikt
mojej żony nie przyjmie na studia, ani nie zatrudni bez mej pisemnej
zgody.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Racja
– przytaknął Brown i wstał, by przynieść czystą szklankę dla
siebie i karafkę, by mieć czym szkło napełnić. – Jednak nie
możesz wymagać od kobiety z wyższych sfer, by utonęła w
pieluchach. Chcesz więcej dzieci? To nie obrzydzaj jej
macierzyństwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
podrapał brew i zaczął zastanawiać się nad słowami blondyna.
Uznał, że skoro Cyntia jest w ciąży, to nie powinna się
przemęczać i musi mieć czas na wypoczynek. Pamiętał, że gdy
była brzemienna z Marselem, to bardzo często ucinała sobie
drzemki. Teraz, gdy tak głębiej nad tym wszystkim rozmyślał,
zatrudnienie piastunki zaczynało nabierać, nie tylko sensu, ale
nawet potrzeby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
znam żadnej godnej zaufania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jeśli ci taką znajdę? – dopytywał Brown.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
by znaczyło, że musiałbym zaufać tobie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
niejednokrotnie udowodniłem, że możesz mi ufać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tu
chodzi o zdrowie i bezpieczeństwo mego syna – przypomniał
Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
samo jak ty, chcę by był bezpieczny, cały i zdrowy. Przecież to
mój chrześniak. Jestem takim jego drugim ojcem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Muszę
iść do żony. – Rodrigez wstał, dopił drinka i odwrócił się
tyłem do Browna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przemyśl
to jeszcze – usłyszał za swoimi plecami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przemyślę
– szepnął pod nosem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez po głębszym zastanowieniu się nad słowami Bastiana,
sprowadził pod swój dach starszą kobietę o surowym wyrazie
twarzy, ale miękkim i troskliwym sercu. Cyntia z miejsca ją
polubiła, choć Hektor miał nieodparte wrażenie, że jego żona
polubiłaby każdego, kto mógłby uwolnić ją od obowiązku
zajmowania się własnym synem. Bardzo chciałby się mylić, ale
zachowanie Cyntii odnośnie Marsela, ten znikąd bijący, ale wszem i
wobec wyczuwalny chłód, brak troski i irytacja przy każdym jego
kwileniu, mówiły same za siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pokażą
mi państwo gdzie są rzeczy tego maleństwa. Ależ ty jesteś
słodki. – Teresa od razu chwyciła niemowlę za małą rączkę i
delikatnie pogładziła jej wierzch.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marselek
na ten gest pokazał jaki to on jest duży i przeciągnął się w
swojej kołysce, by po chwili domagać się popłakiwaniem kołysania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jego
trzeba pobujać, lubi to. – Hektor podszedł i stanął między
piastunką a swoją żoną. Zaczął poruszać delikatnie kołyską.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widzę,
tata cię rozpuścił, bo jak rozumiem pan jest ojcem, tak? –
zapytała starsza kobieta o czarnych jak heban włosach, którą do
hotelu sprowadził Damian Montenegro, a nie ogłoszenie, które w
rzeczywistości nigdy nie zostało nadane do lokalnej gazety.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– odpowiedziała Cyntia, zajęta zakładaniem kolczyków, a Marsel,
jakby dla potwierdzenia tych słów, uśmiechnął się szeroko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mina
pani Rodrigez wskazywała niezadowolenie. Właściwie ostatnimi
czasy, wraz z nadejście chłodu i śniegu, humor młodej kobiety się
pogarszał. Bywały momenty, gdy przykładała otwartą dłoń do
brzucha i zastanawiała się jak pozbyć się tego dziecka. Bała się
przyjęcia znachorskich ziół poronnych, a do lekarza, w celu
pozbycia się problemu, udać się nie mogła, a wszystko przez jej
długi język.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Po
co ja mu mówiłam, że jestem w ciąży!?</i> – wyrzucała często
samej sobie w myślach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
zostawiamy panią z małym, a my… – zaczęła na głos, na moment
porzucając swoje myśli, ale mąż nie pozwolił jej dokończyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaczekaj
moment. – Rodrigez zabrał dłoń żony ze swojej ręki, bo ta
właśnie chwyciła go pod ramie. – Przecież pani Teresie trzeba
wszystko pokazać, objaśnić, dogadać szczegóły.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie, ty wszystko załatw, a ja pójdę poszukać Julii. –
Cyntia musnęła męża w policzek, choć był to gest iście
wymuszony i zniknęła za drzwiami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem,
że miałabym tutaj zamieszkać? – przerwała niezręczną cisze
piastunka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
tak byłoby najdogodniej, nigdy nie wiadomo kiedy będziemy panią
potrzebowali. – Uśmiechnął się dla zamaskowania prawdziwych
odczuć, z których zmieszania było najwięcej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
poznaniu pańskiej żony, doskonale pana rozumiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pierwsza
zasada, proszę nie obrażać mej żony. – Hektor splótł ręce na
piersi i wyprostował się, co uczyniło go kilka centymetrów
wyższym.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
śmiałabym obrażać pani, proszę pana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie co miał znaczyć ten komentarz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zwyczajnie
stwierdziłam, że pańska żona ma swawolne podejście do życia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chwilami
aż zbyt swawolne. – Uśmiechnął się złośliwie. –
Przepraszam na moment. Niech pani go tak lula, ja za kilka chwil
wrócę, z żoną. – Opuścił pokój, pośpiesznie zszedł po
schodach i udał się do salonu, gdzie Cyntia popijała herbatę i
zajadała się swoimi ulubionymi rogalikami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor?
– zdziwiła się. – Omówiłeś już wszystko z…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chodź
ze mną – przerwał jej nadal stojąc.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiedziałem,
żebyś poszła ze mną – warknął, ale nie krzyknął. Starał
się nie zwracać na siebie uwagi gości, choć uwadze szwagierki nie
uszedł poziom jego zdenerwowania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
na nią krzyczysz? – zapytała z pretensją Julia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wtrącaj się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian,
niczego nie powiesz? – Zerknęła na męża, który właśnie szedł
ze spodkiem i filiżanką. Zasiadł przy stoliku, popił herbatkę i
spojrzał po twarzach wszystkich obecnych, którzy jak zwykle czegoś
od niego oczekiwali i to w chwili, gdy on pragnął mieć święty
spokój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wtrącaj się – przytaknął Hektorowi, ale na tyle cicho, by żona
się na niego nie rozgniewała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przesłyszałam
się?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wytrzymam w waszym towarzystwie ani minuty dłużej. – Julia wstała
i zasunęła po sobie krzesło, spojrzała z niekrytą odrazą na
szwagra, który się tym w ogóle nie przejął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mało
tego, uśmiechnął się do niej tak uroczo, że aż jej krew w
żyłach z gniewu zawrzała. Zirytowana pani Brown poczłapała w
stronę ogrodu, gdzie jej syn bawił się w białym, śnieżnym
puchu, pod czujnym okiem swojej piastunki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
<i>por favor</i>. – Hektor spojrzał na żonę znacząco.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trochę
za późno na <i>proszę </i>– wytknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
racje. – Chwycił ją za ramie i lekko ścisnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
spojrzała na niego zszokowana, ale postanowiła być uparta. Nie
chciała dać sobą rządzić na każdym kroku. Hektor, zirytowany
jej postawą, szarpnięciem zmusił ją do wstania na równe nogi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty wyprawiasz? – Spojrzała na niego niemal nienawistnie. –
Ludzie na nas patrzą. Nie czyń z nas widowiska.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Boisz
się, że zakradnę twą fuchę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zbliżył
swoją twarz do jej ucha i wysyczał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
widowiska to twoja specjalność.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Puść
mnie – zażądała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pójdziesz
ze mną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdy
mnie do tego przekonasz. – Starała się być nieugięta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wydawało
mi się, że już przekonałem. – Zacisnął swoje palce mocniej na
jej ramieniu. Cyntia ugięła się pod wpływem nagłego bólu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ponownie
robisz z nas widowisko. Chcesz by ludzie sobie myśleli, że mnie tak
traktujesz na co dzień, że mnie nie szanujesz? – Wystawiła
wojowniczo podbródek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ich
spojrzenia się spotkały. Hektora uścisk nieco zelżał, ale mina
Cyntii wcale nie uległa zmianie. Patrzyła niemalże nienawistnie na
swojego ślubnego i ledwie powstrzymywała samą siebie od tego, by
wymierzyć mu policzek albo skrzyczeć. Nie chciała jednak wywoływać
skandalu na oczach tych wszystkich gości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moja
droga, biorąc pod uwagę, ile wazoników latało po tym salonie, gdy
ty miałaś humorki, to nawet jakbym cię teraz spoliczkował i tak
nie wyrównalibyśmy porachunków. Dlatego nie prowokuj mnie i chodź
ze mną, bo mogę…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lepiej
już zamilcz – warknęła. – Nie na darmo mówią, że mowa jest
srebrem, milczenie natomiast złotem. – Wyszarpnęła ramię z
uścisku męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
coś się stało? – zapytała Marta Montenegro, idąc w kierunku
córki i zięcia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic,
matko – odburknęła Cyntia, chwytając za suknie, nieco unosząc
przy tym jej przód. Ruszyła w kierunku schodów, następnie po
nich.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wydawało
mi się czy się kłócili? – zagadnęła Marta do swojego drugiego
zięcia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wydawało
się – bąknął blondyn nieuprzejmie, odłożył filiżankę na
podstawek, następnie na stół i wyszedł na poszukiwanie żony i
syna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
się tak zachowujesz? – zapytał Rodrigez, zwalniając kroku.
Starał się być miły i nie pobrzmiewać pretensjami. Uważał, że
kłótnie na nic się zdadzą, a już z pewnością nie pomogą im
dojść do porozumienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
przystanęła, na moment spuściła głowę, a potem spojrzała
pewnie w ciemne oczy Hektora.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wczoraj
chciałeś mnie zbić, a dziś usiłujesz być miły. Jak mam do tego
podchodzić? Ja już nie nadążam za twoimi humorami. Jesteś
bardziej zmienny niż pogoda – rzuciła – w kwietniu – dodała
po chwili.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
lekko się zaśmiał. Zamknął oczy, by choć na moment powściągnąć
rozbawienie, i patrząc z góry na rozgniewaną twarz żony,
oznajmił:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Musisz
mi wybaczyć śmiech, ale... kochanie... no... z tymi humorkami, to
przygadał kocioł garnkowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyganiał
– poprawiła go. – I być może masz rację, ale to ja jestem w
ciąży. Tak więc, to ja mam prawo do zmiennych nastrojów, a nie
ty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zrozumiałem
– odparł i pokonał dystans dwóch kroków jaki dzielił go od
drzwi. Położył dłoń na klamce i nacisnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez,
jak na dżentelmena przystało, puścił żonę przodem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję,
mężu – powiedziała z taką przyganą, że Hektor aż zacisnął
szczęki i nimi zazgrzytał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nowo
zatrudniona piastunka Marsela, poinformowała ich, że chłopiec
właśnie zasnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyprowadziłem
żonę, gdyż uznałem, że ona najlepiej pani wyjaśni jak
postępować z Marselem – przemówił zupełnie zwyczajnym tonem.
Nawet lekko się przy tym uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
wbiła w męża pytające i zarazem złowrogie spojrzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
już myślałam, że jesteś niezastąpiony – odparła ze sztucznym
rozbawieniem. – Ojciec idealny, który nieustannie ma mi coś do
zarzucenia. To dlatego panią zatrudnił – rzuciła w kierunku
pokojówki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
chcesz zaraz mogę tą panią zwolnić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teresa
poczuła się niezręcznie i wtrąciła do sprzeczki młodego
małżeństwa z dzieckiem:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Państwo
wybaczą, ale może ja wyjdę. Wydaje mi się, że nie powinnam w tym
uczestniczyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lepiej
niech pani nie wychodzi – powiedział Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wie
pan, ja uważam, że państwo powinni sobie na osobności...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
powiedziałem! – ryknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
spojrzała na męża wzrokiem mówiącym <i>no to żeś pokazał
klasę, nie ma co</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam
panią, po prostu żona jest w ciąży i wolałbym nie przebywać z
nią sam na sam, gdy oboje jesteśmy tacy wzburzeni. Jeszcze ręka by
mi poszła, dziecku bym zaszkodził i potem żałował – oznajmił
niemal jednym tchem, czym wprawił w nieprzychylne zdumienie obydwie
panie. – A co do ciebie, kochanie, to po prostu uważam, że skoro
kobieta sama nie potrafi zająć się własnym synem, to nich chociaż
zechce dać wskazówki obcej kobiecie, jak ma się nim zajmować. Do
widzenia, paniom. Zostawiam was same. – Opuścił pokój i cicho
zamknął za sobą drzwi, choć miał ochotę nimi trzasnąć i to
tak mocno, że nie tylko wyleciałyby z futryny, ale oderwały się
ze ściany wraz z nimi. Tak właściwie, to tylko śpiący Marsel
powstrzymał go przed okazaniem emocji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widzę
mąż ma charakterek – zauważyła Teresa i uśmiechnęła się
lekko do swojej nowej pracodawczyni. Pierwszy raz była postawiona w
takiej sytuacji i liczyła na to, że to pani Rodrigez jakoś
przełamie pierwsze lody.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
faktycznie ma, ale do obiadu mu przejdzie – zapewniła Cyntia. –
Te dwie komody są Marsela, staramy się nie ubierać go w koronki,
chyba, że jest jakaś uroczystość rodzinna. On nie za bardzo lubi
jak go coś gryzie pod szyją czy ogranicza mu ruchy. Niestety jest
bardzo marudny, lubi być noszony, wszystko go interesuje, tak więc
będzie pani miała dużo z nim pracy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam,
że przerwę pani de Rodrigez, ale czy pani mąż jest tym młodszym
Rodrigezem, czy tym starszym?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Młodszym.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Syn
Carlosa, czy…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Carlosa
i Heleny. Niestety nie było mi dane poznać teściów. Znam ich
tylko z opowieści.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
państwa pierwsze dziecko? – dopytywała dalej piastunka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
naturalne, że pierwsze. – Cyntia zaczynała się już irytować,
co nie uszło uwadze opiekunki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
mi wybaczyć, po prostu też tak sądziłam, jest pani niezwykle
młodziutka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję.
– Wyraźnie się rozpromieniła pod wpływem otrzymanego
komplementu. – Niestety, upływające lata i na mnie wpływają.
Nikt z nas nie robi się coraz młodszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
prawda.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
pani ma dzieci? Zapewne już dorosłe, prawda? – przysiadła i
wskazała kobiecie fotel stojący po drugiej stronie niewielkiego
stoliczka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miałam,
miałam syna. Dziś byłby już dorosły. Umarł jako dziecko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przykro
mi. – Spuściła głowę i poczuła się głupio, iż w ogóle
przyszło jej do głowy zadawać tak osobiste pytania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dzięki
temu wydarzeniu i braku możliwości, by mieć własne dzieci,
związałam swoje życie z opieką nad dziećmi innych.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Liczę,
że zagrzeje pani u nas na długo miejsca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Także
na to liczę, pani Cyntio de Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Montenegro
de Rodrigez – poprawiła, ale uprzejmie, z lekkim uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Montenegro?
– powtórzyła z niedowierzaniem Teresa i poczuła jak uchodzi z
niej całe powietrze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?
Czy coś w tym złego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
skąd? – skłamała i przywdziała na twarz sztuczny uśmiech,
dokładając przy tym wszelkich starań, by wyglądał on na szczery.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teresa
wstała z fotela i podeszła do kołyski panicza. Spojrzała na
dziecko z troską i uwielbieniem. Patrzyła na małego Marsela w taki
sposób, jakby dla niej był on ósmym cudem świata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sambor
siedział w koszarach, przy zniszczonym biurku, zaczytywał się w
list informujący o wydarzeniach sprzed pond dwudziestu lat.
Wyczekiwał Williama, choć nie wiedział jak ma mu przekazać
wyczytane informacje. Liczył na to, że mężczyzna jak zwykle
spóźni się kilka godzin lub zawita do koszar w inny dzień,
tłumacząc się nawałem pracy i innymi obowiązkami. Tym razem
jednak, jak na złość, William był punktualny. Przeszedł próg i
stanął naprzeciw Ernesta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
to za informacje? – zapytał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niech
pan usiądzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Śpieszę
się. – Will nadal stał i ani myślał zajmować miejsce siedzące.
Za niespełna godzinę miał podawać obiad w restauracji i
podpisywać umowę o pracę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nalegam,
by pan usiadł – Sambor nie ustępował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczegóż
to? – dopytywał zirytowany młodzieniec.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pamięta
pan, jak wspominałem, że jest pan bardziej podobny do Rodrigeza niż
by się to mogło wydawać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
śmiałbym zapomnieć tak wyszukanego komplementu. – William w
końcu usiadł na starym, drewnianym krześle. Założył nogę na
nogę, a dłonie splecione w koszyczek położył na kolanie.
Wyczekiwał w udawanym skupieniu. W rzeczywistości mocno
niecierpliwił się, tak jak to miał w zwyczaju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
kilku dni staram się odtworzyć wydarzenia sprzed lat. Hektor
Rodrigez przyznał się, że zmienia kolor włosów, że nie używa
naturalnego. Wyjaśnił to, a ja obiecałem mu, że to wyjaśnienie
zostanie między nami, ale czuję się zobowiązany, tobie Will,
powiedzieć wszystko czegóż się dowiedział.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
powiedział, że jego matka miała romans z blondynem, prawdopodobnie
z lokajem. Jego ojciec ponoć zabił tego człowieka, na skutek
wypadku spowodowanego jazdą konno po alkoholu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niektóre
fakty się zgadzają – przyznał Sambor. Wsparł łokcie na biurku
i przychylił się do Oldmana. – Autentycznie taki wypadek był,
tyle, że Carlos Rodrigez nie wjechał w jednego pracownika, a w
grupkę, konkretne w trzech.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
nie chciał wzbudzać podejrzeń? – Willi uśmiechnął się
łobuzersko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cieszę
się, że pana się żart trzyma. Mam przekonanie, że za moment
zrzędnie panu mina. Otóż wtedy jeden mężczyzna zginął, dwóch
zostało rannych. Tych dwoje żyje do dziś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rozumiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
jeden z tych mężczyzn był blondynem i był nim pański ojciec,
Eryk Oldman.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
podejrzenie, że Hektor Rodrigez i pan, jesteście przyrodnimi
braćmi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niemożliwe
– oznajmił William, a jego oczy wskazywały na jawne zaskoczenie
zmieszane z czystym przerażeniem. – To nie może być prawda.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
mego punktu widzenia może, ale to pan ma szanse, po rozmowie z
rodzicami, dowiedzieć się prawdy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
znam prawdę. Jestem jedynakiem! Miałem kiedyś rodzeństwo, ale to
było dawno temu i to była dziewczynka! – wrzasnął wstając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miał
pan rodzeństwo? – zdziwił się Sambor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
siostrę – odpowiedział niemal szeptem. – Matka nigdy się z tym
nie pogodziła, że z powodu braku na podstawowe rzeczy, takie jak
jedzenie, byli zmuszeni oddać małą do obcych ludzi. – Widać
było, że dla Williama jest to trudny temat.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przykro
mi, panie Oldman.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niepotrzebnie.
Prawie jej nie pamiętam, byłem dzieckiem, gdy się urodziła i
miała dwa tygodnie, gdy ją zabrali. Miała takie śliczne, ciemne,
falowane włoski.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Porozmawia
pan z rodzicami? – powrócił do poprzedniego tematu Ernest, a jego
ton był niemal proszący.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
Rodrigezie? Oczywiście, że porozmawiam, ale najpierw muszę
porozmawiać z kimś innym i nie będzie to pozytywna rozmowa. –
William opuścił koszary i wsiadł na rower. Skierował się do
przyszłego pensjonatu, a niegdyś domu rodziny Montenegro, gdzie
Aurelia sprzątała piętro po remoncie. Nie wiedział jak ma jej
wyznać, że mała dziewczynka, jej siostrzenica o imieniu Anastazja
straciła życie, bo została niedopilnowana przez pierwszą żonę
Hektora, przez Isabel Solcman de Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
William po wyjawieniu o kilka bolesnych faktów za dużo był
zmuszony podać Aurelii coś na uspokojenie i powrócić do pracy,
Bastian Brown kręcił się w okolicy salonu i wyczekiwał kuriera. W
końcu zjawił się mężczyzna z torbą przewieszoną przez ramię i
z listem zapieczętowanym i zaadresowanym do niego. Bastek otworzył
kopertę niechlujnie, rozdzierając ją w kilku miejscach i usiadł z
wrażenia, o mało nie zsuwając się z krzesła. Wstał energicznie
i wściekły wparował do gabinetu. Rzucił zapisaną kartkę papieru
na stół.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twój
ojciec znał Martę Montenegro – wypowiedział pewnie i usiadł
naprzeciw Rodrigeza. – Czekam na wyjaśnienia – dodał i wychylił
się do komody po karafkę. Szklanki już nie dosięgnął, dlatego
postanowił pić wprost z tego ładnie wykonanego naczynia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
czytał list, było tam coś o otwarciu opery należącej niegdyś do
Carlosa Rodrigeza. Stronę dalej znalazł wydruk z gazety wraz ze
zdjęciem. Wziął lupę, przypatrzył się uważnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Faktycznie,
siedzieli obok siebie – przytaknął Bastianowi, po czym dokładnie
zwinął na cztery kartkę wraz z wydrukiem i oddał ją Bastkowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
udawaj, że nie wiedziałeś, że się znali?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
udaję i zapewniam cię, że to istny przypadek. Mój ojciec unikał
ludzi pokroju Marty Montenegro. Z pewnością z własnej,
nieprzymuszonej woli, nie zasiadłby w jej towarzystwie, nawet gdyby
miał w tym jakiś interes.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
dam się nabrać, Rodrigez! – warknął Brown.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
nabieram cię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
czyim jesteś synem – syknął z odrazą, niczym jakiś jadowity
wąż.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
także, wszakże to żadna tajemnica.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie Helena Rodrigez cię urodziła, prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
się zaśmiał, ale w sposób niezwykle skromny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian,
cóż ty insynuujesz? – zapytał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Że
jesteś tym bękartem Marty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nawet
jeślibym nim był, to by znaczyło, że urodziła mnie w latach
siedemdziesiątych, dziewiętnastego wieku. Bądźmy rozsądni, ile
ona miałaby wtedy lat? – Splótł ręce na piersi i wyczekiwał
odpowiedzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastek
spojrzał się na Hektora niezwykle chytrze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ile ta wiedźma ich ma? – Wzruszył ramionami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jako
około dwudziestolatka urodziła Martina, łatwo więc zliczyć, że
nie ma więcej niż czterdzieści cztery lata. Ja mam niespełna
trzydzieści trzy, tak więc… z genetyki może i jesteś orłem,
ale z rachunków jesteś noga. Syn Marty Montenegro, którego także
poszukuję, na żądanie twej żony, będzie jakieś pięć lat ode
mnie młodszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cholera!
– przeklął Bastian.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Choler!
– powtórzył po nim Hektor z niekrytą radością.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mniejsza
różnica dzieli cię z teściową niż z żoną – nagle zauważył
Brown.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
przytaknął z uśmiechem i trącił swoją szklanką o karafkę
trzymaną w dłoniach Bastka. Zrobił łyk, po czym zapytał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
ty w ogóle mogłeś wpaść na tak poraniony pomysł, że ja z
własną siostrą...? Na Boga, Bastian? – Odetchnął głośno. –
No cóż, i tak cię lubię i dobrze, że jesteś czujny. Od dziś
będę o tobie mówił <i>Bastian Brown nigdy nie śpi, zawsze na
posterunku</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dość
wygłupów, Rodrigez. – Położył łokcie na biurku. – Co jest z
tobą nie tak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wykonał podobny gest i pokręcił głową, zaciskając przy tym usta
w wąską kreskę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zamierzam odpowiadać na to pytanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
coś jest z tobą nie tak, przyznaj – nalegał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
na wpół się uśmiechnął, spojrzał blondynowi w oczy i nie
zdejmując swojego wzroku, oddalił twarz, by się wygodnie oprzeć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
racje, masz intuicję.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiesz
co?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Eee.
– Pokręcił głową. – Zapewniam, że nie musisz się mnie
obawiać. Jestem ojcem chrzestnym twego dziecka, nie skrzywdzę twej
rodziny. Ten chrzest nas złączył, po nim staliście się, nie
tylko rodziną mej żony, ale także moją, choć tak naprawdę, to
od zawsze czułem, że nią jesteście. Napijemy się?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Napijemy
– przytaknął Bastek. – Ale się wygłupiłem, prawda? – Sam
się śmiał z siebie i czekał aż Rodrigez przyrządzi mu drinka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
stał przodem do komody, na której stały szklanki i tyłem do
Browna. Wyjął z marynarki arszenik w płynnej postaci. Odkręcił
flakonik i wlał jego sporą zawartość do szklanki, potem bez
mrugnięcie okiem podał ją Bastianowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twoje
zdrowie. – Wskazał na kompana swoją szklanką i rozsiadł się
wygodnie w fotelu dyrektorskim.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
powrócił do pensjonatu na ostatnią chwilę, gdyż właśnie
kucharz ustawiał wazy, wypełnione po brzegi przeróżnymi zupami,
na wózkach kelnerskich. Pośpiesznie więc przybrał uniform i
wrócił do pracy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
Rodrigez wzywa kogoś – rzekła Gabriela. – Dzwonił – dodała
i wskazała pierw palcem na Williama, a potem na drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie niech ktoś inny zawiezie obiad! Nie rozdwoję się! –
krzyknął i wyszedł z kuchni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wszedł
do gabinetu Rodrigeza, będąc bardzo nie w humorze. Wbił wzrok w
twarz Hektora, jakby chciał zapamiętać jej każdy szczegół, a
potem szukać podobieństwa do siebie albo swego ojca. Nie znalazł
go, ale z doświadczenia wiedział, że rodzeństwo wcale nie musi
być do siebie podobne. Podobnie jak dziecko wcale nie ma obowiązku
być podobnym do rodziców, bo mogło przejąć cechy wyglądu i
charakteru po dalszych przodkach, nawet praprapradziadach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czego
pan sobie życzy? – zapytał w końcu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pokojówki,
szklanka wypadła mi z rąk – odpowiedział Hektor i wstał od
burka. Sam odsunął krzesło, by ułatwić kobiecie sprzątanie. –
Przyślij tu jakąś, <i>por favor</i> – dodał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
wyszedł, a Bastian przyglądał się uważnie zachowaniu szwagra i
wypił do dna ze swojej szklanki, na którą wcześniej zamienił się
z Rodrigezem, bo ten sam go o to prosił. Ten jednak zaraz po
umoczeniu ust, jakby naumyślne, wypuścił naczynie z dłoni. Dla
Browna było to bardzo dziwne, dlatego opuścił gabinet i zatrzymał
idącą w jego stronę pokojówkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zachowaj
odłamek szkła, albo nasączoną tym alkoholem ścierkę, proszę. –
Wsunął jej banknot między piersi, uśmiechnął się łobuzersko i
ruszył dalej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
pan sobie życzy – powiedziała pod nosem rudowłosa, młodziuteńka
dziewczyna w czarno-białym uniformie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pod
wieczór, kiedy Hektor tłukł wazon za wazonem dla rozrywki i
wyładowania gniewu oraz rozładowania negatywnych emocji, Bastian
opuścił pokój wraz z Edwardem. Udawał, że idzie z małym na
spacer, w rzeczywistości chciał zobaczyć czy pokojówka wypełniła
zlecenie jakie jej powierzył. Spisała się na medal i podała mu
nakrętkę od słoika z płynem ze szklanki. Brown dał jej za to
kolejny banknot. Wciągnął znalezisko do strzykawki, ale przed
dokonaniem eksperymentu był zmuszony podrzucić gdzieś Edwarda.
Tego dnia piastunka małego musiała udać się na pogrzeb rodzinny,
więc miała wolne. Jak na złość wszystkie pokojówki także były
zawalone obowiązkami. Niespodziewanie na schodach spotkał Cyntię z
małym Marselem na rękach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
gdzie pani Teresa? – zapytał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mój
mąż dał jej każdą środę i niedzielę wolną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
mogłabyś się nim chwilę zająć? – zapytał i chwycił rocznego
blondynka pod ramionkami. Przeniósł go przez całą długość
schodów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
– Cyntia włożyła klucz do zamka. – Przebiorę tylko małego.
Pójdziemy na wieczorny, zimowy spacerek. Kto wie, może Hektor uda
się z nami – dodała jakby z nadzieją.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widać
było, że już nie żywi do męża urazy i jedyne czego pragnie, to
się z nim pogodzić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
pomógł jej z drzwiami, a ona zmierzwiła włosy siostrzeńca, który
już pewnie stał na tych swoich patyczkowatych nóżkach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trójką
weszli do pokoju, gdzie Cyntia sama przebrała małego w suche i
cieplejsze ubranko. Zagadnęła do Edwarda, który był bardzo
zafascynowany, na co dzień nieużywanym, pianinem. Miało
podniesione wieko, gdyż pokojówka po czyszczeniu zapomniała je
opuścić. Mały dotykał wszystkich możliwych klawiszy, wygrywając
okropną i hałaśliwą melodię, od której jego ciotkę zaczynała
boleć głowa. Jednak on sam, podobnie jak i jego kuzyn, na dźwięki
wydobywające się z instrumentu śmiali się od ucha do ucha.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
końcu przestał grać, gdy Cyntia wyciągnęła do niego rękę.
Chwycił za nią, ale gdy tylko wyszli za drzwi, puścił ją.
Kobieta zajęła się poszukiwaniem klucza, a blondynek skierował
swoje małe, jeszcze tak niepewne kroczki w kierunku schodów.
Potknął się o dywan i stoczył po wszystkich stopniach, okalanych
czerwonym dywanem, aż na sam dół. W chwilę znaleźli się przy
nim niemal wszyscy, którzy znajdowali się w pobliżu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odsuńcie
się! – warknął Hektor i przedostał się przez tłum.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Klęknął
i podłożył małemu swoją marynarkę pod głowę, a fularem
zdjętym spod szyi usiłował zatamować krwawienie ze skroni.
Dziecko było nieprzytomne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wezwijcie
lekarza! – krzyknął do obecnych. – Natychmiast! – warknął i
przyłożył swoje dwa palce do szyi chłopca. Wyczuł słabnący
puls. – On umiera – dodał znacznie ciszej, z nutką szczerego
bólu i załamania w głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
mały Edward Brown toczył walkę z naturą, której ostateczną
nagrodą miało być jeszcze trochę życia na tym padole łez i
niepowodzeń, jego ojciec, Bastian, karmił znalezioną na brzegu
stawu kaczkę wprost ze strzykawki napełnionej cieczą, którą
otrzymał od pokojówki. Nie minęło dziesięć minut, a zwierzątko
umarło na jego oczach, konając w męczarniach, nie mogąc
zaczerpnąć powietrza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skurwysyn
– syknął Brown. – Ale czemu zrezygnował? – zapytał samego
siebie i wrócił do pensjonatu, gdzie lekarz właśnie niósł na
rękach Edwarda i kierował się z nim do pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaniepokojony
Bastian pognał za elegancko ubranym mężczyzną i przez to zrównał
się z Hektorem, spojrzał na niego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się stało? – zapytał. – Gdzie Julia?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mały
spadł ze schodów – wyznał Rodrigez i poklepał Browna po
ramieniu, jakby chciał mu w ten sposób dodać otuchy. – Idź z
lekarzem, ja muszę tylko coś załatwić i zaraz do ciebie przyjdę.
– Spojrzał Brownowi w oczy. – Bastian, będzie dobrze, musi być.
– Oddalił się od mężczyzny i chwycił żonę za ramię.
Zamierzał zaprowadzić ją do pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
protestowała. W milczeniu podążała z dzieckiem na rękach,
starając się dotrzymać mężowi kroku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
jeszcze przed drzwiami zabrał od niej syna. Przytulił Marsela do
siebie, trzymając go na jednej ręce, a drugą pchnął Cyntię do
środka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
nieodpowiedzialna – zaczął, jednocześnie zamykając drzwi na
klucz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
pierwszej chwili miał ochotę dać jej w twarz, zaraz po uniesieniu
ręki jednak z tego zrezygnował. Przypomniał sobie, że jest w
ciąży, więc był zmuszony opuścić dłoń.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
ten mały umrze albo, co gorsza, zostanie kaleką, ty będziesz miała
to na sumieniu, a do mojego syna nie waż się więcej zbliżyć. –
Zabrał Marsela z sobą i zamknął drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możesz mi go zabrać! – krzyknęła za mężem i wybiegła na
korytarz. – Nie możesz! – dodała jeszcze głośniej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mogę!? – Odwrócił się do niej i wykonał kilka kroków, by
zmniejszyć dystans jaki powstał między nimi. Spojrzał jej głęboko
w szmaragdowe oczy. – Przecież ty go nie chcesz! Nigdy go nie
chciałaś. Zawsze ci tylko przeszkadzał – oznajmił ze szczerym
smutkiem i łzami niefizycznego bólu na policzkach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
mój syn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
moja droga. – Pokręcił energicznie głową. – On od zawsze był
mój, ty go tylko urodziłaś. – Odwrócił się do niej plecami i
ponownie ruszył przed siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zareagował ani na jej krzyki, ani na płacz i błagania, w końcu
znalazł się przed drzwiami prowadzącym do jednego z wolnych
pokojów. Otworzył go i już miał przestąpić próg, gdy Cyntia
złapała go kurczowo za materiał koszuli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
proszę. Porozmawiajmy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– odrzekł i wyszarpnął jednym ruchem ręki materiał z jej
drżącej dłoni. – Nie mamy już o czym. – Pchnął ją, by móc
zamknąć drzwi, po czym zasunął zasuwę.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wciąż
trzymając niemowlę opatulone w białą, puchatą poduszkę, oparł
się o pobliską ścianę i osunął po niej. Kilka łez wypłynęło
spod jego przymkniętych powiek, a w sercu poczuł ukłucia drzazgami
wspomnień.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/10/rozdzia-36-kochac-nad-zycie.html">Rozdział 36: <i>Kochać nad życie</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-84957947267360979182016-09-05T18:40:00.000+02:002016-10-04T09:00:21.475+02:00Rozdział 34: Na kartach pamiętnika<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="260" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjE_LbYzZ4UGS3tLm4CFnkhumvtFAePu42Sv2JapgmjpOZUGI2Ru4uv1CLM_BjHUN694nEB2rr4a8hc8zTkKzqaMjqdshHI8_z1yqTzayKB_hkaE-I-K0OnQDPVhWwStQySDxh-R3n2NGlG/s400/Gran+hotel+3x19+-+2.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="https://j-i-s.blogspot.com/2016/08/rozdzia-33-czyste-intencje.html">Rozdział 33: <i>Czyste intencje</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ernest
Sambor stał nad biurkiem i przeglądał zawartość sporego rozmiaru
pudełka, w którym były niemal wszystkie dowody zebrane w sprawie
śmierci Isabel Solcman de Rodrigez. Jedynie pamiętnik nieboszczki
spoczywał w dłoniach Oldmana, który zaznaczał zakładkami co
ciekawsze fragmenty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
rozumiesz dlaczego uniewinnili Rodrigeza? – zapytał Sambor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sądzę,
że przez fragment zaczynający się od słów: <i>Pozwoliłam mu
decydować, decydować nawet o tym kiedy mam oddychać. Oddałam mu
całkowitą kontrolę i sięgnęłam całkowitego spełnienia.</i>
Albo ta kobieta miała nierówno pod kopułą, albo była jeszcze
bardziej naiwna niż obecnie jego dziw… pani Rodrigez… niż
obecna pani Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Agent,
który już z racji wieku i przejęcia stanowiska po swym szefie
awansował na detektywa, uśmiechnął się i pokręcił głową z
niedowierzaniem. Oczywiście mógł zwrócić Williamowi uwagę,
powiedzieć, by się nie zapędzał, ale nie chciał tego czynić.
Uznał, że co ma się stać, to i tak się stanie, bo serce nie
sługa, a rozum w młodości różne figle płata. On postanowił
zająć się tym co ważne, a dla niego ważnym było, iż miał
sprawę do rozwiązania, dlatego rzekł:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niemniej,
chłopcze, ten pamiętnik do niczego nas nie doprowadzi. Przedstawia
Hektora Rodrigeza jako kochającego męża i oddanego ojca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
odwrotnie – wtrącił Rupert. – Oddanego męża i kochającego
ojca – poprawił i wypiął pierś do przodu, tak bardzo był dumny
sam z siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czytał
pan całość? – William spojrzał na Ernesta podejrzliwie,
całkowicie ignorując bruneta, który, jego skromnym zdaniem, nie
był szczególnie rozgarnięty i czasami zachodził w myśl jakim
cudem ten mężczyzna zdobył pracę w policji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Całość,
całość, każdą ze stron dwukrotnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nawet
się nie dziwię. – Uśmiechnął się łobuzersko młodzieniec. –
To, gdy kobieta żali się na siniaki, pana nie przeraziło?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
chodzi o zakrywanie śladów uniesień małżeńskich, to odnoszę
wrażenie, że tamta kobieta czerpała z tego wielkie podniecenie i
nie lada przyjemność.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mówi
pan o: <i>Mój mąż był normalnym obywatelem Hiszpanii. Co
niedzielę szliśmy spacerem do pobliskiego kościoła. Mała
Anastazja uwielbiała te wyprawy, bo całą drogę siedziała ojcu na
ramionach. Zasiadając w ławce zawsze uśmiechaliśmy się do siebie
znacząco. Zazwyczaj wtedy przypominała mi się poprzednia noc,
pocierałam palcami tiul owinięty wokół nadgarstków. Wzbraniałam
się, by nie zaciągnąć męża na tył kościoła i by nie
powtórzyć tego…</i> Bla, bla, bla. Kochała go, bez wątpienia,
ale kilka stron dalej treść głosi, że nie do końca była
zaślepiona tą miłością.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakich
stron? – Ernest wstał zza biurka, tylko po to, by zajść Williama
od tyłu i zerknąć mu przez ramie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
tutaj, odtąd dotąd. – Will pokazał palcami fragment.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Poznałam
obydwie twarze mego męża. Ta druga mnie przerażała.</i> Dziwi się
pan tej kobiecie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ona
nie mówi o erotycznych doznaniach. Te jej się podobały, nie
widziała w nich niczego złego. Ten tekst następuje po tym o
kościele, znaczy, że musiało się stać coś jeszcze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Nakręcał
go gniew, powodowała to bezsilność.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>To
wszystko było nie do wytrzymania.</i> – William spojrzał znacząco
na Sambora. – I najważniejszy fragment: <i>Dopuścił się w końcu
najgorszego</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pisze
czego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
pokręcił głową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pisze
natomiast o tym jak ją zbił i jak nie umiał wybaczyć. Jak się
upijał do nieprzytomności, a ona nie potrafiła znaleźć dla niego
ratunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
wskazuje na frustrację.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
miał prawa – warknął Oldman.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zmarło
jego dziecko, było pod jej opieką – stanął po stronie Hektora
detektyw.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
to dawało mu prawo skatować żonę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ernest
stanął po drugiej stronie biurka i przychylił się do Williama,
kładąc łokcie na blacie mebla.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
pan postąpiłby inaczej, gdyby teraz coś stało się Marselowi?
Gdyby był wtedy pod opieką matki, czy pan postąpiłby inaczej?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– warknął William i uderzył pamiętnikiem o blat. Powstał na
równe nogi, wielce zirytowany, zagniewany tak mocno, że para
zdawała się tryskać niczym fontanna z jego uszu i nozdrzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
pan bardziej podobny do Rodrigeza niż pan myśli – wtrącił
Rupert, siedzący w kąciku, popijając herbatkę i zajadając się
kanapeczką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właściwie
szkoda, że on nie pisał pamiętnika. Po pierwsze to znacznie
ułatwiłoby nam zadanie, a po drugiej, może by się jeszcze
okazało, że mamy wspólne korzenie – zadrwił. – Ja nadal
uważam, że żona zginęła z jego winy. Był zazdrosny, zdradzała
go.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mamy pewności, że go zdradzała. Pamiętnik mówi o jednym
pocałunku i o delikatności cukiernika, czego brak Rodrigezowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wydaję
mi się, że Rodrigezowi wystarczyło przeczytać ten fragment, by
się wściec, tym bardziej, że wcześniej już był podejrzliwy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może, chłopcze, ale niczego mu nie udowodniono.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciekawe
co pisało na ostatniej stronie? – Splótł ręce na piersi i
spojrzał znacząco na pamiętnik.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciekawe.
Zwłaszcza, że przedostatnia go uniewinniła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ostatnia
z pewnością by skazała – stwierdził przechadzać się po
koszarach, co jakiś czas uderzając o krzesło dłonią, jakby je
popychał, a innymi razy wymierzając cios z otwartej dłoni ścianie
albo meblom, których w pomieszczeniu nie było za wiele.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie jest czasem tak, że pan na siłę szuka w nim winnego? –
zauważył Rupert, który właśnie skończył konsumować swoje
drugie śniadanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie jest.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jeśli to nie on? Jeśli nie on zabił tamtą kobietę? Nie on zabił
pokojówkę? Jeśli okaże się niewinny? – dopytywał Sambor
rzeczowo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie możliwe żeby był niewinny. Pokojówka także miała ślady
duszenia na szyi i otarcia na nadgarstkach. To nie może być
przypadek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może była jego kochanką, może podobnie jak żona godziła się na
te praktyki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
jest winny! – wybuchnął Will. – A przynajmniej nienormalny.
Cyntia się z pewnością na takie rzeczy nie godzi! – warknął i
zirytowany przywalił w krzesło tak mocno iż oparcie nieco się
wyłamało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skaż
go rozumem, a nie sercem, jeśli w rzeczywistości jest tak jak
mówisz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chce
pan dowodu? Póki co mamy poszlakę i to wyraźną. Tylko on łączy
te dwa wydarzenia. Tylko jego osoba łączy te dwie zbrodnie. –
William uderzał palcem wskazującym o blat burka. – I obie kobiety
zginęły tak samo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
mówisz do rzeczy, chłopcze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez farbował włosy…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
życzenie matki. Przypominam, że na zdjęciach z dzieciństwa już
jest ciemnowłosy. Nadal nie wiemy czemu kobieta…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
zdradziła męża – rzucił William z rozpędu i nagle uznał, że
takie rozwiązanie może być prawdopodobne. – Dziecko urodziło
się blondynem, więc postanowiła to ukryć? – dodał nieco
pytającym tonem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ma sens, ale jak wytłumaczyła ten fakt synowi?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może powiedziała mu prawdę, dlatego on sam ma taką nienawiść w
sobie, podejrzliwość, niechęć do kłamstw i zdrady. Jednak nie to
jest najważniejsze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co? – zapytał Rupert zaspanym głosem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
Hektor jest przez wszystkich uważany za bruneta, to jako blondyn
mógł się dopuścić najgorszych z czynów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
czego zmierzasz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przejrzyjmy
akta z miejsc gdzie mieszkał, w latach gdy tam przebywał. Jestem
pewny, że tam doszło do jakiś zbrodni. Pogawędziłbym jeszcze,
ale muszę wracać do pensjonatu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
tego co wiem, panie Oldman, ma pan dziś na późniejszą zmianę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
ale zostawiłem tam syna i narzeczoną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pańska
narzeczona jest mężatką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
jest żoną, ale psychopaty i przyda jej się ochrona. – William
założył czapkę na swoje ciemne włosy, zapiął guziki
popielatego, zimowego płaszcza i opuścił koszary.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Siwy
mężczyzna siedział przy biurku i ponownie przeglądał pamiętnik
należący do Isabel Solcman de Rodrigez. Szczerze wątpił, że
znajdzie tam coś nowego, ale uznał, że należy zmienić taktykę i
spojrzeć na ten dowód pod innym kątem. Wcześniej doszukiwał się
tam winy Rodrigeza, teraz wyszukiwał uniewinnienia. Czytał o
romantycznych kolacjach przy świecach i klimatycznych wieczornych
spacerach naokoło stawu, o prezentach jakie mąż ofiarowywał żonie
całkiem bez okazji, bo uznawał, że akurat do niej pasują te
wszystkie broszki, kolczyki i naszyjniki. Czytał o zabawie w
chowanego, czym zachodził za skórę ochmistrzyni, bo mała
Anastazja zazwyczaj wyjmowała wszystko z jakieś szafki, by samej
się do niej zmieścić i porządnie ukryć. Jednocześnie zadawał
sobie jedno pytanie – <i>czy ktoś taki naprawdę może być
mordercą, może udusić i zabić?</i> Z doświadczenia wiedział, że
w gniewie ludzie czynią różnie, ale z drugiej strony, sama żona
Rodrigeza opisywała go jako zazwyczaj opanowanego, nawet w chwili
złości: <i>Nawet gdy krzyczał, to tak by inni myśleli, że nie
kontroluje swego gniewu. W rzeczywistości on jednak nad nim panował.
Po dwóch latach spędzonych wspólnie, mogę stwierdzić, że mój
mąż jest znacznie lepszym człowiekiem, niż ten za którego on sam
chce uchodzić. Stara się być groźny, uważa, że to wzbudzi w
ludziach strach, a według niego strach jest znacznie lojalniejszą
formą ludzkich uczuć niżeli szacunek.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się z tobą stało, Isabel? – zapytał detektyw sam siebie. –
Miałaś życie o jakim wiele kobiet może tyko śnić. Z twego
pamiętnika wynika, że przyjaciółki zazdrościły ci męża i
córki, prawdziwej, kochającej się i szczęśliwej rodziny. Nawet
po śmierci dziecka mąż cię nie opuścił, trwał przy tobie, z
czasem pogodził się z losem i na nowo pokochał. Jeśli on cię
zabił, to dlaczego po takim czasie od śmierci Anastazji? Za co?
Jeśli nie zakatował w furii, gdy dowiedział się o śmierci córki,
to co było powodem? Co odkryłaś, kobieto? Co widziały twe oczy
przed śmiercią?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ernest
nieustannie przeglądał karty przeszłości, aż w końcu wychwycił
fragment o przyjaciółce Isabel, była fryzjerką i odwiedzała ich
regularnie na jej prośbę. Wywnioskował, że żona Rodrigeza
wiedziała o tym, że jej mąż nie jest ciemnowłosy, a więc to nie
mogło być powodem jej śmierci. W końcu uznał, że nie ma innego
wyjścia jak tylko skonfrontować Hektora ze wspomnieniami jego byłej
żony. Zagwizdał na Ruperta niczym na psa i wsiedli do wozu
zaprzęgniętego w dwa konie. Ruszyli do pensjonatu. Mieli szczęście,
bo zastali Rodrigeza w gabinecie. Popijał szampana wraz z żoną,
szwagierką i jej mężem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
czym mogę panu pomóc? – spytał uprzejmie, stając na równe
nogi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ernest
wtedy stwierdził, że Hektorowi nie można zarzucić braku obycia i
dobrych manier.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapewne
pan w sprawie kradzieży, czyż nie? – dopytywała Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jej
mąż właśnie uczynił kilka kroków, by stanąć za krzesłem, na
którym siedziała i położyć swoje dłonie na jej ramionach.
Sambor spojrzał w oczy Rodrigeza, wyczuł w nich gniew i nie
wiedział w czyją stronę jest on skierowany. Postanowił podążyć
za jego wzrokiem, by się tego dowiedzieć. Zerknął na swojego
pomocnika, który zapuszczał się spojrzeniem w urodę pani
Rodrigez. Wtedy zrozumiał, dlaczego Hektor wstał, dlaczego chwycił
żonę. Chciał naznaczyć tę kobietę, pokazać, że jest jego
własnością.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Obsesja</i>
– stwierdził w myślach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
pani Cyntio, ja nie w sprawie kradzieży – wyjaśnił już na głos.
– Ale widzę, że jestem nie w porę. Piją państwo szampana w
środku dnia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możemy
pana poczęstować – powiedziała Julia z uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
dziękuję, ale doceniam zaproszenie, po prostu muszę mieć trzeźwy
umysł podczas służby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ja bym się chętnie napił – wtrącił Rupert.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kochanie
– zwróciła się Cyntia do męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
oczywiście. – Mężczyzna w końcu wypuścił jej ramiona ze
swoich łap i chwycił za jeden z dwóch pozostałych na srebrnej
tacy kieliszków, by napełnić go szampanem. Podał naczynie
Rupertowi, czyniąc to z lekkim uśmiechem przyzwoitości. – Proszę
bardzo. Na zdrowie. – Wycofał się i ponownie stanął za żoną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
potoczy się sprawa Javiera? – zapytała Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczekuje
na proces, zostanie skazany. Zapewne nie pogardziłby adwokatem, a
pani mąż jako brat…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jestem mu nic winny – warknął Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaki
by nie był, to jednak rodzina – wtrącił się Bastian, na co
Hektor rzucił mu spojrzenie Bazyliszka. – Już milczę. – Brown
przechylił swój kieliszek kilkakrotnie, pił małymi łykami, jakby
się denerwował lub czegoś obawiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sambor
stwierdził, że młody Anglik boi się Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie, skoro nie kradzież mego brata, to co sprowadza panów w
te strony?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan.
– Sambor rzucił Hektorowi triumfalny uśmiech, a mężczyzna
wydawał się być tym faktem niezwykle zaskoczony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panowie,
jeśli chodzi o tę bójkę w Kanonber, to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciii
– przerwał wypowiedź żony i nieco mocniej zacisnął swoje palce
na jej obojczyku</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niesłychane,
ale o bójce w Kanonber nawet nie słyszałem. Z resztą, gdyby ktoś
zgłosił ten fakt, to odwiedziłaby państwa tamtejsza policja, a
nie ja. Z ciekawości jednak zapytam, kogo pan pobił tym razem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
spojrzał na detektywa pytająco. Cyntia natomiast zerknęła na męża
i poruszyła brwiami, dając w ten sposób do zrozumienia, iż
oczekuje wyjaśnień.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tym
razem? – zapytała w końcu, bo cisza wyjątkowo jej ciążyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
Rodrigez słynie z tawernianych mordobić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Stare
dzieje – zbył temat Hektor. – Od kiedy jestem żonaty jestem
innym człowiekiem. Dawniej, przyznaję, lubiłem wypić, a wtedy
biada temu kto mnie śmiał zaczepić. Do dziś biada temu, kto
szkodzi mnie czy zechce zaszkodzić mojej rodzinie. Czyżby chciał
mnie pan wsadzić do więzienia za to, że bronię tego co moje? W
końcu, czyż nie na tym polega spełnianie obowiązków małżeńskich,
by być wzajemnie dla siebie oparciem i zapewniać bezpieczeństwo
ukochanej osobie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem, panie Rodrigez. – Sambor zaczął iść powoli do przodu, w
kierunku Hektora. – Nie znam się na bezpieczeństwie, bo jak
państwu słusznie wiadomo, pracownik policji, mej rangi, przybywa na
miejsce przestępstwa już w chwili, gdy nie ma czego bronić, no
chyba, że trupa. A w temacie małżeństwa ma wiedza jest jeszcze
mniejsza… znacznie mniejsza. Dlatego potrzebna mi pańska pomoc, bo
pan o małżeństwie wie znacznie więcej niż ja. Czy możemy
porozmawiać na osobności, panie Rodrigez? – Ernest stał już
tylko krok od Hiszpana i jego żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
my pójdziemy. Chodź Bastian. – Julia odstawiła kieliszek i
chwyciła męża za rękę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brown
jednak jeszcze przed wyjściem napełnił swój kieliszek i dopiero
gdy naczynie było pełne, podążył za żoną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
pani, pani Rodrigez? – dopytywał Rupert, podpierając teczkę o
biurko Hektora i wyjmując z niej pamiętnik jego zmarłej żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja?
– zdziwiła się kobieta. – Ja jestem w gabinecie mego męża i
mam pełne prawo w nim przebywać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
że masz, kochanie, ale pan prosił o rozmowę ze mną, na osobności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jako
wierny i szczery mąż powinieneś oznajmić panu detektywowi, że
nie masz przed żoną żadnych tajemnic.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Osobiście,
mnie pani obecność nie przeszkadza – wtrącił się Ernest i
przejął od Ruperta dziennik, który Hektor natychmiast rozpoznał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przez
moment jego oczy zrobiły się tak duże, jakby zobaczyły ducha, po
chwili jednak się opanował i odgrywał dalej swą poprzednią rolę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
bym wolał byś nie uczestniczyła w tego typu rozmowach. Potem ci
wszystko wyjaśnię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
nie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ponieważ
prawdziwa dama powinna mieć jak najmniej do czynienia z służbami
porządkowymi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przesadzasz.
– Cyntia poprawiła się na krześle, by siedziało jej się
jeszcze wygodniej, założyła nogę na nogę i spojrzała na
detektywa wyczekująco.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjdź,
proszę – szepnął Hektor, nachylając się do ucha małżonki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zostanę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjdź
– warknął cały czas stojąc za jej plecami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nadal
zostanę. – Rzuciła detektywowi, znajdującemu się naprzeciw
niej, pewne spojrzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjdź,
do ciężkiej cholery! – uniósł się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
spojrzała na niego lekko speszonym wzrokiem, ale nadal nawet nie
wstała z krzesła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
tak ci na tym zależy?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zamierzam ci teraz tego tłumaczyć. Proszę byś wyszła, więc
uczyń jak proszę. – Hektor nie trzymał już swoich rąk na
ramionach żony, a zaciskał je mocno na oparciu krzesła, które
zajmowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobieta
głowę odwróconą miała w tył i zadartą do góry, by móc
widzieć swego męża. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nawet
nie próbuj ze mną dyskutować – cisnął przez zaciśnięte zęby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
chyba…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjdziesz
sama czy mam cię za drzwi wystawić? – zapytał gniewnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjdę
sama. – Wstała, opuściła gabinet i trzasnęła za sobą
drzwiami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Wyjdziesz
czy mam cię za drzwi wystawić</i>, podziwiam pańską dyplomacje,
panie Rodrigez? – nagrywał się jawnie Sambor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niech
pan nie przedłuża, tylko powie czego oczekuje? – Hektor zajął
miejsce za biurkiem, wskazał dłonią krzesła naprzeciwko i z
delikatnym uśmiechem malującym się na twarzy, całkowicie bez
lęku, wyczekiwał litanii na temat tego o co policja śmie oskarżać
go tym razem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sambor
zajął miejsce przy Rupercie, który nadal delektował się drogim,
markowym szampanem. Wstyd mu było za łakomstwo i brak obycia
swojego pomocnika, ale ostatecznie miał ważniejsze sprawy na
głowie. Zerknął na Rodrigeza, który lustrował ich obydwóch
wzrokiem i bawił się piórem wiecznym, przytrzymując je dwoma
palcami. Niespodziewanie przedmiot wypadł mu z dłoni i potoczył
się po biurku w kierunku Ernesta. Mężczyzna wybronił własność
Hektora przed upadkiem i oddał mężczyźnie, wcześniej zerkając
na grawer.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Firmy
<i>Parkera</i>. Żona ma dobry gust – pochwalił detektyw.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
rzeczy samej, ale nadal nie wyjawił mi pan powodu swojej wizyty. Mam
się niepokoić?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ma
pan ku temu powód?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niech
pan mi to powie. Czy jestem o coś oskarżony?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
jeszcze nie. – Ernest rzucił podejrzliwym uśmiechem w stronę
dyrektora pensjonatu. – Dysponuję jednak pewną wiedzą na pański
temat.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niech
pan zdradzi jaką, zanim zeżre mnie żywcem ciekawość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
pan ukrywa fakt, iż pańskie włosy mają zupełnie inny kolor niż
ten, który obecnie widzę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
się zmieszał, spojrzał w dół na blat biurka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
pan…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
pamiętnika pańskiej żony. Tej, która zmarła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
przeczesał brodę dłonią, położył obie ręce na burku i poczuł
jak łzy napływają mu do oczu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem,
że pan… – Potarł oko palcem. – To jest ten pamiętnik?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
mógłbym? Wie pan, ja nigdy go nie widziałem. Wielkim było dla
mnie zaskoczeniem, gdy przedstawiony został jako dowód w sprawie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dowód,
który pana oczyścił z zarzutów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.
– Hektor stracił na pewności siebie. Mówił cicho, spokojnie,
choć w rzeczywistości był w wielkich emocjach, na co wskazywały
szklące się oczy i trzęsące dłonie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę.
– Ernest położył przed Rodrigezem omawiany przez nich dziennik.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
otworzył go na pierwszej lepszej stronie i sunął oczami po
niewyraźnym charakterze pisma Isabel.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mawiała,
że to watr przewraca jej litery, dlatego to zawsze ja pisałem
listy. Nawet te do jej rodziny. Bała się, że się po niej nie
rozczytają – wspominał na głos.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kochał
ją pan. – Detektyw nie pytał, bo to był fakt oczywisty.
Większość stron pamiętnika opisywała właśnie tę miłość
mężczyzny do kobiety, mężczyzny do córki… do całej, małej
rodziny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Całym
sercem. Po jej śmierci sądziłem… już nigdy nie chciałem. –
Twarz Hektora wykrzywiła się, a on sam spojrzał w bok. Nie umiał
już dłużej powstrzymywać łez. – Nie chciałem przeżywać tego
samego – dokończył. Zebrał się w sobie, by powiedzieć jeszcze
kilka słów. – Nigdy już nie chciałem się o nikogo tak martwić,
tak bać… stracić kogoś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rupert,
zostaw nas samych – polecił Sambor pomocnikowi, a ten bez słowa
opuścił gabinet Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chciałem się już nigdy żenić, ale spotkałem Cyntię i to
spotkanie zadecydowało za mnie. – Hektor wyciągnął chusteczkę
z kieszeni marynarki, przeprosił i wytarł oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
wiem, że ta rozmowa jest dla pana trudna, bo przywołałem bolesne
wspomnienia. Proszę mi jednak za to wybaczyć, bo muszę się pana o
coś zapytać. To będzie bardzo niezręczne pytanie dla nas obojga.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kto
jeszcze wiedział o pańskich… określmy to, upodobaniach?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem. Tylko kobiety z którymi sypiałem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pamięta
pan je wszystkie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mniej
więcej. Pamiętam jak wyglądały, ale… wstyd się przyznać... w
większości były to prostytutki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
dziwnego. Dam zazwyczaj się tak nie traktuje. Nie poniża się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
gdzie pan w tym wyczytał poniżenie? – zapytał lekko rozgniewany
Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lata
pracy nauczyły mnie czytać między wierszami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czasami
zdarza się, że coś jest takim jakim to widzimy, bez drugiego dna,
bez zbędnych szyfrów i kodów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
mi wierzyć, nie poddawałbym pod znaki zapytania pańskich poczynań
sypialnianych, gdybym nie musiał tego robić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
pana ku temu skłania?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pańska
żona miała takie same obrażenia jak zatrudniona przez pana
pokojówka. Obydwie nie żyją.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
miałem nic wspólnego z tymi śmierciami – odparł niezwykle
pewnie i poważnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może nie dokonał pan tego osobiście, ale jest pan jedyną osobą
łączącą te dwie kobiety.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niech
pan doszuka się innego połączenia, gdyż ja jestem niewinny. Nie
mógłbym zabić kobiety.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
pani Mirella Tetmajer?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wtrąciła
się w pojedynek, broń wypaliła… przypadek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niech
pan powie prawdę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
jest prawda. Jeśli to już wszystko to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ernest
wstał z krzesła, ale ostatecznie odwrócił się i spojrzał na
Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właściwie
jest jeszcze coś. Pańskie włosy. To z ich powodu tutaj
przyszedłem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
angielskie korzenie, rodzice chcieli uniknąć niepotrzebnych plotek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spodziewałem
się takiej odpowiedzi, jednakże dokładnie sprawdziłem pańskie
korzenie, przed przybyciem tutaj. W pańskiej rodzinie nie było ani
jednego blondyna od co najmniej pięciu pokoleń. Niech pan mówi
prawdę. Ten raz tylko prawda może panu pomóc.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Matka
miała romans, ja jestem jego wynikiem. Teraz pan rozumie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
tak. Zna pan swego ojca?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moim
ojcem był i zawsze będzie człowiek, który mnie wychował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prevost?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
się nie dowiedział? Nie domyślił niczego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Domyślał
się od samego początku. Wszystko jednak było w porządku, dopóki
matki kochanek nie powrócił. Wtedy ojciec zaczął wariować, pić
i grać w karty w nadmiarze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wie
pan kim był pański ojciec, ten który pana spłodził? –
dopytywał Sambor dla potwierdzenia, przedstawionej przez Rodrigeza,
wersji wydarzeń.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pracownikiem.
Nie jestem pewien, ale chyba był to jeden z naszych lokajów. Będzie
pan go miał w swoich aktach. Ojciec po pijanemu stratował go konno.
– Hektor lekko się uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jest panu żal z tego powodu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
żałować mężczyzny, który wyciągnął łapy po kobietę
należącą do innego? Nigdy! Sam był sobie winien.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
postąpiłby jak pański… jak mąż pana matki?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
postąpiłbym jak mój ojciec. Jeśli żona mnie zdradzi, skaże nas
wszystkich. Mnie na więzienie, a tego mężczyznę na śmierć.
Zresztą, ojciec zabił się bo nie chciał trafić do więzienia.
Wolał śmierć. Jeśli to wszystko to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeszcze
jedno. Dlaczego pan, po tym jak wiedza na temat pańskiego
pochodzenia wyszła na jaw, nie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ona nie wyszła na jaw. Dla świata nadal jestem synem Carlosa
Rodrigeza. Nawet po jego śmierci, nie było sensu plamić rodziny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
dziś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chcę plamić pamięci po matce. Wolałbym aby jej cudzołóstwo
zostało w możliwie jak najmniejszym kręgu wiedzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Obiecuje
panu, że zostanie między nami. – Ernest położył dłoń na
klamce. Wrócił się jeszcze po pamiętnik Isabel. – I szczerze
nie potrafię sobie pana wyobrazić jako blondyna. – Uśmiechnął
się przyjaźnie w stronę Rodrigeza i opuścił pomieszczenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
po jego wyjściu odetchnął z ulgą, wstał i podszedł do komody,
na której wcześniej pozostawił swój w połowie pełny kieliszek,
przechylił go i wypił do dna. Uśmiechnął się z kolejnej
wygranej bitwy słownej, bo miał pewność, że Ernest Sambor
uwierzył jego słowom w stu procentach. Doskonale wiedział, że
większość ludzi nienawidzi przesłuchań, a jego one bawiły,
nawet nieco dodawały smaczku życiu jakie wiódł. Zawsze gdybał
jakim cudem władza miasta może zatrudniać takich partaczy na tak
odpowiedzialne stanowiska. Minęło tyle lat, a on nadal nie rozumiał
motywów głów władzy, którzy decydowali o tych zatrudnieniach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez opuścił gabinet. W saloniku już czekała na niego żona.
Nic nie piła, ani niczego nie jadła, po prostu wyczekiwała aż jej
mąż uraczy ją swoją obecnością. Goniła za nim wzrokiem, gdy
ten podpisywał jakieś dokumenty podsunięte przez recepcjonistę.
Potem zawołał go kucharz, a na końcu jedna z pokojówek. Dla
Cyntii było tego za dużo. Miała dość oczekiwania. Wstała i
wykonała kilka kroków w kierunku męża i pokojówki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Susano,
czy Hektor jest ci tak pilnie potrzebny?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właściwie
to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem
poczekasz – przerwała kobiecie wypowiedź, mając przy tym bardzo
niesympatyczny wyraz twarzy. – Chodź ze mną – zwróciła się
do męża i ruchem głowy wskazała mu kierunek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogłaś
poczekać te pięć minut, dłużej by mi nie zajęła – tłumaczył
się, podążając za żoną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ta
nagle przystanęła i odwróciła się do niego z nietęgą miną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
mam czekać? Tobie się, kochany, chyba kobiety pomyliły. Ja jestem
twoją żoną i mam pierwszeństwo w kolejce, szczególnie przed
pokojówkami! – warknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rób scen – syknął, chwytając ją za ramie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
szarp mnie!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
w czymś pomóc, siostro? – zapytał Martin, który nagle wyrósł
przed nimi niczym z pod ziemi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękujemy,
ale radzimy sobie – odpowiedział Rodrigez i przywdział na twarz
sztuczny uśmieszek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ciebie pytałem. – Dwudziestodulatek postąpił dwa kroki na przód
i spojrzał wyzywająco w twarz szwagra.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ja odpowiedziałem. – Hektor także się przybliżył i nie
zamierzał odpuścić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ich
nieustępliwe, wzajemne spojrzenia sprawiały wrażenie, jakby
mężczyźni mieli za moment rzucić się sobie do gardeł. Cyntia
zapobiegawczo weszła między nich.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pozwalasz,
by kobieta cię broniła? – zapytał Martin, dolewając tym oliwy
do ognia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaraz
zobaczymy komu bardziej potrzebna ochrona. – Hektor usiłował żonę
delikatnie odepchnąć na bok, ta jednak chwyciła się poręczy
schodów i zaparła najmocniej jak tylko mogła. – Przesuń się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie!
Nie pozwolę tu na żadne bijatyki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przesuń
się, powiedziałem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
będę zawsze czyniła tak jak powiesz. Nie jestem od spełniania
twych kaprysów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Martin
widząc minę Rodrigeza, uśmiechnął się pod nosem i usiłował
wyminąć tych dwoje, ale Hektor złapał go za ubranie i przyparł
do ściany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uważaj
do kogo mówisz, chłopcze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Martin
się roześmiał, a Cyntia zaczęła nawoływać, by jej mąż
przestał, by puścił jej brata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jak nie, to co? Wyląduję w grobie, jak ta pokojówka? A tak między
nami mężczyznami, ile ich jeszcze masz na boku?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skuję
ci mordę – wycedził przez zęby Hektor i usiłował delikatnie
odepchnąć żonę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mimo
tego ona nadal trzymała się kurczowo jego marynarki. To jednak nie
przeszkodziło Rodrigezowi wymierzyć szwagrowi cios z pięści w
twarz i ponownie chwycić za jego ubranie, przygważdżając go tym
ruchem do ściany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor!
Co ty wyprawiasz!? – darła się przerażona kobieta. – Czy może
mi ktoś pomóc!? – wrzasnęła, wychylając się przez poręcz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
chwile, przy szarpiącej się dwójce, znaleźli się kelnerzy
usiłujący ich rozdzielić. Nie było to łatwe. Martin co prawda od
razu odpuścił, ale Hektor tak łatwo się nie poddawał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Puść
mnie! – wrzasnął na Williama i Antoniego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Puśćcie
go! – nawoływał Martin. – Ja się mogę z nim zmierzyć. Tylko
wyjdźmy na zewnątrz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Obaj
jesteście nienormalni – syknęła Cyntia i odwróciła się na
pęcie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Rodrigez, to co mamy zrobić? – zapytał Daniel, który
przytrzymywał Martina, a wszyscy pozostali, jak jeden mąż, wbili w
nią pytające spojrzenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Puścić
ich – odparła, wzruszając niedbale i lekceważąco ramionami. –
Skoro tak bardzo chcą się pozabijać, to czemu mamy im w tym
przeszkadzać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
skrzywił się słysząc pretensje w jej głosie. Zaraz po tym jak
kelnerzy odpuścili miał zamiar pognać za żoną, ale jeszcze na
moment dopadł do Martina.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mam pojęcia za co ty mnie tak nienawidzisz, ale nie mam nic
wspólnego z pokojówkami, jestem tylko ich pracodawcą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
masz, ale miałeś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
było sporo przed ślubem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Raptem
tydzień – wypomniał Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kocham
twą siostrę. Możesz mi w to uwierzyć? – zapytał i zacisnął
mocniej lewą pięść na materiale ubrania mężczyzny, tuż przy
samej szyi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
bo jak ty okazywałeś jej szacunek, sypiając z pokojówkami? Wiedz,
że kobieta wybacza, ale nie zapomina. – Martin uwolnił się od
Hektora. – Za policzek ci nie oddam, bo jaki to by miało sens? Ty
mnie, ja ciebie i tak do czasu, aż ktoś by się nie wtrącił i nas
nie rozdzielił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ktoś
by mógł pomyśleć, że powód jest zupełnie inny, że się boisz.
– Rodrigez wsadził dłonie do kieszeni i z dumą się wyprostował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bez
obaw, jeszcze będziemy mieli okazje się zmierzyć, bez świadków.
– Martin odwrócił się plecami do szwagra, wiedząc, że ten jest
zbyt honorowy, by wbić mu nóż w plecy. Poprawił swój piaskowy
garnitur oraz brązowy krawat. Zszedł po schodach i za rogiem
przybił piątkę Williamowi. – Jesteś mym przyjacielem z
dzieciństwa, ale nie chciałbym więcej narażać życia –
powiedział i odszedł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez głośno odetchnął i w kilka susów pokonał schody w
bardzo nieelegancki sposób. Stanął przed drzwiami prowadzącymi do
pokoju jego i Cyntii. Chwile trwało zanim odważył się zapukać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czego
chciał od ciebie ten detektyw? – zapytała, stając przy jego
boku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sam
już nie pamiętam. – Uśmiechnął się przyjaźnie. – Myślałem,
że jesteś w pokoju i właśnie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zmierzałam
do Julii, gdy przestaliście się szarpać. Postanowiłam zawrócić.
Powiesz czego chciał od ciebie ten detektyw?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
poufna sprawa, a więc i poufna rozmowa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
Ernest Sambor nie miał nic przeciwko bym i ja w niej uczestniczyła
– przypomniała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozmowa
o trupach i zwłokach nie jest godna twej pozycji. – Hektor wyjął
klucz z kieszeni marynarki, który podobne jak zegarek kieszonkowy
nosił na złotym łańcuszku z przypinką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pozycji
czy płci? – Zwinęła ręce na piersi i w bojowej postawie
wyczekiwała odpowiedzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
uśmiechnął się z niedowierzaniem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdyby
ma siostra wygłaszała takie poglądy, to byłbym skory w to
zawierzać, ale tobie one, kochanie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odpowiedz.
Pozycji czy płci?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
jednego, i drugiego. – Przekręcał klucz w zamku. – Zapraszam. –
Otworzył przed nią drzwi i wyczekiwał aż przekroczy próg.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wejdę dopóki nie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
szantażuj mnie w ten sposób – wycedził przez zęby, ale już po
chwili na jego twarzy zagościł dobrotliwy uśmiech.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bawi
cię to? Ja się martwię, a ty się z tego naigrawasz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spokojnie,
kochanie. Naprawdę nie masz powodów do obaw.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdy
mój ojciec tak mówił do matki, to ta później zawsze miała
powody do zmartwień.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
przełknął głośno ślinę, ponownie się uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
już zdążyłaś zauważyć, że nie jestem jak twój ojciec.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zmusisz mnie bym weszła z tobą do pokoju, a nie wejdę dopóki nie
powiesz mi, czego chciał od ciebie ten detektyw.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
jawnie się zaśmiał, samotnie przekroczył próg.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie, miłego zamieszkiwania korytarza, kochanie. – Jawnie z
niej kpił i zamknął za sobą drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
jeszcze nigdy wcześniej nie czuła się tak zdenerwowana i bezsilna
jednocześnie. Spostrzegła, że jej mąż nie wyjął klucza z
zamka. Uśmiechnęła się pod nosem i zamknęła pokój, wiedząc,
że Hektor nie ma przy sobie zapasowego klucza. Dumna ze swoich
poczynań schowała posrebrzany, metalowy przedmiot do torebeczki i
zeszła na dół, by skosztować swoich ulubionych rogalików z
marmoladą i zabrać Marsela na długi spacer.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
w tym czasie, korzystając z samotności, dopadł do sejfu. Wyjął z
niego kilka teczek z dokumentami, a z jednej z nich wypadł portret
ślubny z dawnych lat. Przyjrzał się młodej kobiecie o ciemnych
włosach, z pieprzykiem tuż pod nosem, nieco po lewej stronie.
Pojawiły się wspomnienia, te dobre i szczęśliwe, ale jednocześnie
zadające ból.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możesz mi zabronić wieczornych spacerów – wykłócała się
Isabel, zdejmując pelerynkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciał
jej pomóc, gdy dostrzegł, że nie może sobie poradzić. Stanął
za nią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
tylko guzik, zaplątał się w…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zastaw
– warknęła i szarpnęła z taką siłą, że guzik potoczył się
po parkiecie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
zła na mnie, a dokładasz pracy pokojówkom. Do tego pchnąć
kobietę może tylko jej pokrętna logika.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bawi
cię ta sytuacja?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odrobinkę
– odrzekł i podszedł do barku, by napełnić szklankę rudawą
cieszą. – A co do wieczornych spacerów, nie mam nic przeciwko. –
Zrobił dwa łyki i dłonią wskazał na zegarek. – Pod warunkiem,
że one są wieczorne, skarbie, a nie nocne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
uważam, by dwudziesta trzecia to była noc.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widocznie
mamy odmienne zdanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
nierzadko zresztą. Często wręcz mamy odmienne zdanie – mówiła
łamaną hiszpańszczyzną. – Zatem pozwól, kochanie, że ja nie
będę się wtrącała do twego nałogu, a ty do moich nocnych
spacerów. – Zaczęła go mataczyć na swą stronę, wypinając
biust do przodu, ocierając się nim o jego klatkę piersiową i
porywając szklankę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
więc, teraz i dla ciebie są one nocnymi, ciekawe.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
łap mnie za słówka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zamierzam. – Uśmiechnął się i spojrzał jej głęboko w oczy. –
O dwudziestej pierwszej najpóźniej, chcę cię co dnia widzieć w
tej sypialni. Dyskusję uważam za zakończoną. Oddaj mi drinka. –
Zabrał szklaneczkę z jej dłoni i opuścił pokój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jak nie, to co!? Zamkniesz mnie jak w jakieś baszcie!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
mnie sprowokujesz – odpowiedział, na krótki moment uchylając
drzwi. Zanim ponownie w pełni je zamknął, usłyszał jeszcze
charakterystyczne tupnięcie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
pomimo łez napływających do oczu, uśmiechnął się na to
wspomnienie. Przyszło mu nawet na myśl, że zawsze trafiał na
kapryśne kobiety. Schował zdjęcie z powrotem do teczki, odnalazł
potrzebne dokumenty, zamknął sejf i dopadł do drzwi, ale ku
usilnemu szarpaniu za klamkę nie mógł ich otworzyć. Rozpoczął
gorączkowe poszukiwanie klucza, najpierw w marynarce, potem
kamizelce, spodniach, na komodach, ale nigdzie nie mógł go
odnaleźć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
– warknął pod nosem i wymierzył cios pięścią w drzwi. Poczuł
znajomy ból, pozwalający mu na zebranie myśli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiedział,
że inwestor chcący dać środki na kolejną halę produkcyjną
sprzętów muzycznych już na niego czeka w salonie. To spotkanie
było na tyle ważne, że nie mógł się na nie nie zjawić. Dopadł
do dzwoneczka i wezwał lokaja. Przy drzwiach na niego wyczekiwał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panie
Rodrigez, wzywał pan? – dopytywał kelner, jednocześnie stukając
w malowane na biało drewno.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
czy mógłbyś odnaleźć mą żonę i powiedzieć by tu przyszła?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naturalnie,
że tak, proszę pana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
szybko!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Minęło
dwadzieścia minut, a Antonio przybiegł ponownie pod drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
pańskiej żony nigdzie nie ma. Na spacer się udała z dzieckiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Daleko?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
ogrodzie też jej nie ma. Chyba do miasta poszła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
Charlie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Towarzyszył
pańskiej żonie. Czy w czymś jeszcze mógłbym panu…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
możesz. Jeśli dasz radę wyważyć te drzwi, to okażesz się
bardzo pomocny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
zamek się zaciął, panie Rodrigez? – dopytywał. – Jeśli tak,
to może udałoby się…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
się uda masz premię i tydzień wolnego – warknął zirytowany
Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
jest, panie Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
wraz z Antonim dotarli pod drzwi sypialni właścicieli ponownie, tym
razem wyposażeni w noże i śrubokręty. Po dłuższym operowaniu w
zamku udało im się go rozbroić i wypuścić szefa z jego
luksusowego więzienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję,
chłopcy. Jakbyście spotkali moją żonę, to od razu mnie o tym
poinformujcie. – Wyminął ich i czym prędzej udał się do
salonu. Dopadł do inwestora, gdy ten już szykował się do wyjścia.
– Pan wybaczy, ale sam pan rozumie, że o niepunktualności
Hiszpanów krążą legendy – zaczął się pośpiesznie tłumaczyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
już przynajmniej wiem, że te legendy mają w sobie szczyptę
prawdy. Przeprosi mnie pan drinkiem, panie Rodrigez – odparł
nieuprzejmie grubszy szatyn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naturalnie.
Zapraszam do gabinetu. – Wskazał drogę i uśmiechnął się
przyjaźnie, odczuwając ulgę, że udało mu się załagodzić
sytuacje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
Hektor omawiał inwestycje z panem Galbani, Cyntia wróciła, ułożyła
Marsela do snu i sama, wykończona tak długim spacerem, zaraz po
zdjęciu butów, opadła na łóżko. Przykryła się nieco narzutką.
Troch zaniepokoił ją fakt, że zamek w drzwiach jest zerwany, ale
postanowiła się tym nie przejmować, bo po co się martwić na
zapas.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mąż
Cynti w tym czasie dopinał na ostatni guzik umowę z inwestorem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
nadzieję, że przez pana nie zbankrutuję – zażartował
czterdziestoletni Włoch.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szczerze,
to mam takie same nadzieje. Ryzykuję nie mniej niż pan, a rzekłbym
nawet, że więcej. – Hektor schował podpisany dokument do
szuflady.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodzina
Montenegro nigdy mnie nie oszukała…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Chyba
jest pan jedynym, którego nie oszukała</i> – dopowiedział Hektor
w myślach, bo nie chciał stracić pieniędzy inwestora, więc
przyszło mu nadrabiać miną. Uśmiechał się więc
porozumiewawczo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
jest teraz częścią tej uczciwej rodziny. Ufam panu, tak jak ufałem
pańskiemu teściowi, świętej pamięci.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję
za kredyt zaufania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jak córka Juliana? Pamiętam, że była bardzo związana z ojcem –
wypytywał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
boleśnie przeżyła jego śmierć. Teraz już jest wszystko dobrze.
Wspólnie wspominamy pańskiego przyjaciela, oczywiście w samych
superlatywach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziś
już nie mam niestety czasu, ale może jutro zjedlibyśmy razem…
obiad to nie, bo w tym czasie muszę być gdzie indziej, ale co by
pan powiedział na deser?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zawsze
uważałem, że tylko źli ludzie nie lubią słodkości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
dobrze pamiętam, to pańska teściowa nie przepada za deserami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Utwierdził
mnie pan w tym co od zawsze uważałem – rzekł Hektor poważnie i
wstał zza biurka, by odprowadzić gościa do drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
żartował, prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
że żartowałem, ale tak szczerze, czy zna pan mężczyznę, który
uwielbiałby swą teściową?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Galbani
skoncentrował się przed udzieleniem odpowiedzi na to pytanie, a
Rodrigez otworzył drzwi gabinetu, za którymi stała właśnie Marta
Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">No
to już pan zna, ja wprost ubóstwiam moją teściową, prawda mamo?
– zapytał się Marty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Witam,
panie Galbani. Widzę poznał pan już mego zięcia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uroczy
człowiek, a jaki dowcipny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
dowcip to on ma z pewnością wyostrzony aż do granic możliwości.
– Marta spojrzała na Hektora złowrogo, a ten się do niej uroczo
uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mama
tak tylko żartuje, podobnie jak ja w temacie ludzi nie lubiących
słodyczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powinna
być pani dumna z takiego zięcia, że też się pani taki trafił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Istna
perełka – potwierdziła Marta, co ledwo jej przez gardło
przeszło. – Dosłownie, ostoja całej rodziny. – Potarła w
miłym geście ramię Hektora, by za moment go w nie klepnąć ze
wzmożoną siłą. – Taki najtwardszy filar nie do wyburzenia –
dodała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Galbani
pożegnał się z obojgiem i opuścił gabinet, napominając jeszcze
o deserze w kawiarence w centrum miasteczka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
coś do powiedzenia? – zapytała Marta gniewnie zaraz po zamknięciu
drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
tyle, że przyjemnych miał przyjaciół pani mąż. Aż się po nim
tego nie spodziewałem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ponownie
przeszliśmy na <i>pan</i> i <i>pani</i>?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
mi zazwyczaj mówi na <i>ty</i>, ale to nie szkodzi, nie mam nic
przeciwko takiemu spoufalaniu się. – Rodrigez zasiadł za
biurkiem, przekręcił zamek w szufladzie, do której schował
dokumenty, a klucz upiął do łańcuszka i wsunął do kieszeni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście
nie wyjawisz mi czego chciałeś od tego człowieka?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
czuję się zobowiązany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mamy
łączność interesów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
fabryką instrumentów muzycznych nie miała pani niczego wspólnego.
Mam ją na wyłączność. Wiesz może czy moja żona już powróciła
ze spaceru?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
tym jak potraktowałeś jej brata, nie dziwi mnie, że nie chce cię
widzieć – syknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
się uśmiechnął, wstał z miejsca, podszedł do drzwi i odrzekł:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
kto powiedział, że nie chce? Po prostu była na spacerze z naszym
synem. Zostaje pani czy…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zostanę
jeszcze moment.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
może pani przed drzwiami? Nie lubię jak mi się obcy kręcą po
gabinecie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
też gabinet Bastiana Browna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
ale nie pani. Proszę zatem opuścić to miejsce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
Montenegro, ze wściekłością wymalowaną dosłownie na całej
twarzy, przekroczyła próg i oddaliła się od zięcia jak najdalej
tylko się dało. Rodrigez w tym czasie zamykał drzwi, nieustająco
się przy tym uśmiechając do samego siebie. Był dumny z tego, że
po raz kolejny dowalił tej wiedźmie. Jeszcze dziś postanowił
wykonać telefon do mieszkania, w którym zatrzymał się Galbani i
zmienić miejsce spotkania, gdyż obawiał się, że jego teściowa
mogłaby się tam zjawić nawet bez zaproszenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
nieśpiesznym krokiem udał się do pokoju. Już po wejściu do
sypialni zaczął zdejmować marynarkę, która tego dnia wyjątkowo
mu ciążyła. Zerknął jeszcze na śpiącego w kołysce synka i
poczuł przypływ dumy oraz szczęścia. Przypływ ten nie mógł się
równać z niczym innym. Hektor rozejrzał się też w poszukiwaniu
żony, ale nigdzie jej nie było. Przez chwile zmiął przekleństwo
pod nosem, głoszące o tym jak mogła zostawić dziecko samo, ale po
chwili, po prostu poprosił Laurę napotkaną na korytarzu, by
zerknęła na Marsela, a sam wyruszył na poszukiwanie Cyntii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
bardzo nieeleganckie chodzić tak niekompletnie ubranym.
Dżentelmenowi chyba nie przystoi – usłyszał niespodziewanie za
swoimi plecami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian,
widziałeś gdzieś moją żonę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
nadal jest w salonie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję.
– Hektor podał mu dłoń, poklepał drugą po ramieniu i ruszył
do salonu, ale Cyntii tam nie zastał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
Rodrigez wszedł do jadalni, a następnie do ogrodu, Cyntia
opuszczała kuchnie, podziękowała jednej z pomocnic kucharza i
samotnie, z filiżanką niesioną na podstawku, zmierzała do swojego
pokoju. Hektor akurat wrócił do salonu, gdy ona zniknęła za
rogiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przeklęty
jej sposób na ulatnianie się – warknął Rodrigez pod nosem i
upolował kelnera z drinkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Następnie
przemierzył chyba cały pensjonat, korytarz po korytarzu, ale
nigdzie nie odnalazł swojej żony. Zmęczony i zrezygnowany powrócił
do pokoju, gdzie Laury już nie było, a Cyntia leżała na łóżku
z podkulonymi nogami. Hektor poczuł, że cała złość z niego
ulatuje i ustępuje miejsca trosce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nawet
sobie nie wyobrażasz jak mnie dziś rozzłościłaś – zaczął,
stając u stóp łóżka i chwytając za jego ramę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uwierz,
że potrafię to sobie wyobrazić – jęknęła i chwyciła się za
brzuch.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
co tak uczyniłaś? Ja wiem, że to był dziecinny wybryk, niesmaczny
żart, ale nawet sobie nie zdajesz sprawy jakie on mógł mieć
konsekwencje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spojrzała
na niego bez cienia lęku. W jej spojrzeniu było nawet coś z kpiny
i wyższości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
najgorszym wypadku dalibyśmy zarobić stolarzowi za nowe drzwi i
futrynę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
Cyntio. Gdybym znalazł cię wcześniej, gdy byłem w stanie takiej
irytacji, to daję słowo, że dolałbym jak smarkuli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zrobiłbyś tego. – Pewność w jej głosie była w pełni
wyczuwalna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zrobiłbym
– zapewnił i usiadł obok niej na łóżku. – Co się dzieje, że
leżysz w środku dnia, przecież ty nie masz takiego zwyczaju? –
zapytał z troska i potarł swoją dłonią o jej udo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobiece
dolegliwości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Znam
lekarstwo na kobiece dolegliwości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>To
jest właśnie to lekarstwo</i> – pomyślała, ale powstrzymała
się przed wypowiedzeniem tego na głos.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
jeszcze czegoś chcesz, to mów, a jeśli nie, to proszę daj mi
spokój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
taką dla mnie jesteś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
sobie zasłużyłeś. Nie chcesz mi powiedzieć czego chciał od
ciebie ten detektyw. – Spojrzała na niego smutno, wzrokiem zbitego
niesłusznie szczeniaczka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
to nieważne. Pytał o moją przeszłość, a dla mnie życie się
zaczęło na nowo kiedy cię spotkałem, tutaj, tamtego dnia, w tej
kamienicy, w spiżarni. Nic co było wcześniej, nie ma znaczenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dla
ciebie nie ma, dla mnie może je mieć. – Ponownie zerknęła
przez ramię na Hektora.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
przyniosę ci napy albo mięty?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chcę, chcę byś powiedział...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możesz mieć zawsze tego czego chcesz! – warknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
to ciekawe dlaczego? – zapytała i usiadła na łóżku. Złożyła
ręce na piersi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zachowuj się jak rozpuszczona córeczka tatusia, bo ja nie jestem
Julian i nie złożę u twych stóp, w ofierze wszystkiego czego
żądasz. – Wstał z łóżka i podszedł do komody, by zrobić
sobie drinka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
kpij z miłości mego ojca!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzieżbym
śmiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
kpij!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
nie kpię! Jesteś przewrażliwiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
on był dobrym człowiekiem, a ty wykorzystujesz każdą z możliwych
okazji, by go obrazić. Zginął za ciebie! – Cyntia wstała na
równe nogi i podeszła do męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Był
mi to winny – wyrwało się z jego ust.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?
Za co był ci to winny?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
to przez jego brata stanąłem do tego pojedynku. Julian czuł się
winny – skłamał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zginął
przez to, że zgodziłeś się pomagać w tym przeklętym pojedynku,
w imię jakiegoś pierdolonego honoru! – wrzasnęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?
Tak uważasz? – Hektor odłożył szklankę na blat komody, chwycił
lewą dłonią za rękę żony, a prawą ścisnął jej policzki.
Zmusił do tego, by na niego spojrzała. – Zginął, bo ty się w
to wtrąciłaś. Gdyby nie twój i mej siostry plan, oraz nieudolne
go wykonanie, twój ojciec by jeszcze żył – wypowiedział bez
cienia skrupułów prosto w jej zielone i pełne łez oczy. –
Dlatego teraz nie zamierzam cię o niczym informować, bo nie chcę
skończyć jak twój ojciec. – Puścił ją w końcu i ponownie
chwycił za szklankę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
po przez łzy, w dużym natłoku myśli, zapytała tylko:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty do mnie mówisz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prawdę.
Zajmij się tym czym powinna zajmować się kobieta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czyli
czym? Rodzeniem dzieci?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
zacznij od właściwego opiekowania się pierwszym naszym dzieckiem,
bo nadal twoje starania są… Szkoda mówić jakie one są. –
Rodrigez podniósł szklankę do ust, ale zanim wykonał z niej choć
łyk, to ona wypadła mu z dłoni za sprawą uderzenia, a właściwie
uderzeń z czego jedno było wymierzone wprost w jego dłoń, w
której trzymał naczynie, a drugie dosięgnęło twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
poczuła ból na nadgarstku i z przerażeniem spojrzała na uniesioną
w górę rękę męża. Zamknęła powieki i odwróciła twarz.
Skuliła się w oczekiwaniu na uderzenie. Bała się bólu i
upokorzenia, z którym już niedługo miała się spotkać. Nic
takiego jednak nie nadeszło. Hektor zamiast spoliczkować żonę,
pchnął ją w stronę łóżka. Otworzyła oczy i oniemiała usiadła
na samiuteńkim brzegu. Pociągnęła teatralnie nosem i starała się
powstrzymać łzy, ale kilka z nich już wypłynęło na jej rumiane
policzki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
stał tyłem do żony, a dłonie, zaciśnięte w pięści, opierał
na komodzie. Wiedział, że opanował się w ostatniej chwili, że
niewiele brakowało, a najzwyczajniej w świecie, by jej oddał. Nie
by sądził, że nie zasługiwała. Uważał, że gdyby naprawdę ją
uderzył, to w tym przypadku sama byłaby temu winna. Znał jednak
swoją siłę i wiedział, że w stanie tak silnego wzburzenia mógł
jej nie kontrolować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
będę cię bił po twarzy – jego głos przedarł się przez
niezręczną i gęstą ciszę. – Jeszcze tego brakowało, by ludzie
patrzyli na mnie wilkiem z powodu kilku widocznych siniaków na twym
ciele – dodał, otwierając górną szufladę komody przy której
stał. Cały czas nie patrzył na żonę. Trzasnął wysuwaną
szufladą i otworzył drugą z nich. Wydobył ciężki pasek z samego
dna i skrupulatnie złożył go na pół. – Ale tym razem oberwiesz
i to mocno oberwiesz – przemówił i w końcu uraczył ją
spojrzeniem. – Nie będziesz bezkarnie podnosiła na mnie rąk. W
życiu na takie coś nie pozwolę – dodał i postąpił krok na
przód.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– przemówiła Cyntia i pokręciła głową. – Nie tkniesz mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatrzymał
się i z niedowierzaniem w głosie zapytał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Znowu
powiesz mi jakie są me mężowskie prawa? Lub inaczej. Powiesz mi
jakich praw nie mam?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Rodrigez pewnie wstała i odpowiedziała, ale takimi słowami jakich
Hektor nawet nie spodziewał się usłyszeć.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zrobisz tego co zamierzasz, nie przez wzgląd na prawo, a dlatego, że
jestem w ciąży. Choć może powinnam pozbyć się tego dziecka,
skoro uważasz, że nawet jednym nie potrafię się zająć? –
rzekła pytająco i smutno zarazem, a potem skierowała się wolnymi
krokami do wyjścia z sypialni.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/10/rozdzia-35-ukucia-drzazg-na-sercu.html">Rozdział 35: <i>Drzazgi na sercu</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-22379484370574913342016-08-11T10:00:00.000+02:002016-09-05T18:43:20.955+02:00Rozdział 33: Czyste intencje<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfdrgy8snWi-6fQgBerpb1sOleK8XYxfvG74oq4qHQU22Or7vFvlM7d5-sXiqK1L_OyXT0G28WeGNRm5UwdZqmzuae2CQwA6OQii79Ju8Asfr5lfAHFftPjeZFxF7lh2ldDBQY8poJvkdT/s400/Seks.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/07/rozdzia-32-zdradliwe-wspomnienia.html">Rozdział 32: <i>Zdradliwe wspomnienia</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez pełen złości, zawodu i wielu innych negatywnych emocji,
które pchają człowieka do tego co złe, postanowił się tej
zasadzie przeciwstawić. Uznał, że nie będzie walczył, nie będzie
się bronił, że nie będzie robił nic, dopóki nie będzie miał
pewności, że Martin coś wie. Przeklinał pierdolone śniegi i
napełniał kolejny raz szklankę do pełna, by potem wlać jej
zawartość do ust i przełknąć zachłannie, tak jak duszony
człowiek połyka powietrze. Niespodziewanie ktoś trącił płat
jego ucha opuszkiem. Uśmiechnął się mimo woli. Dotyk kobiety na
prawdziwego mężczyznę działa niemal zawsze jak ukojenie, niczym
najlepsze lekarstwo. Susana przyłożyła swoją dłoń do policzka
szefa. Pochwycił ją i musnął wierzch ustami, nieco przy tym
łaskocząc swoją brodą. Wtedy domyślił się, że to nie Cyntia.
Wstał i odwrócił się gwałtownie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty wyprawiasz!? – warknął niczym oparzony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałam
cię pocieszyć – wyjaśniła skromnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
się zaśmiał smutno, nieco wątpliwie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zmień
pracę. W tawernie niejeden poszukuje dziwki, by go pocieszała.
Obecna praca najwidoczniej nie spełnia twych wymagań. Tu nie
będziesz nigdy nikim więcej, tylko pokojówką. – Przestąpił
krok do przodu, by wyminąć kobietę, ale ta chwyciła go za rękę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
szef się tak opiera? Obydwoje wiemy, że wierność nie jest pana
najmocniejszą stroną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
taki pomysł? – wycedził przez zęby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moja
siostra niejednokrotnie chwaliła się jak pan…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
mam żonę i dziecko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wtedy
też pan miał i żonę, i dziecko!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
przychylił się do Susany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
mówić ciszej?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziewczyna
uśmiechnęła się triumfalnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
powiedziałeś… ty jej naprawdę nie powiedziałeś? – Roześmiała
mu się prosto w twarz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zamknij
się, dobrze ci radzę. – Chwycił ją za oba ramiona i potrząsnął.
Dostawił do ściany. Poczuł przypływ negatywnej adrenaliny.
Odetchnął i zabrał swoje dłonie z ciała kobiety. – Czego ty
ode mnie chcesz? Po śmierci twej matki dałem ci pracę, pozwoliłem
zostać tu twemu bratu. Co jeszcze mogę dla ciebie zrobić? –
Spojrzał jej głęboko w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziewczyna
zawiesiła mu się na szyi i wdarła językiem między jego wargi.
Pocałunek był ostry i niezwykle brutalny. Nie trzeba było długo
czekać na to, by marynarka Rodrigeza upadła na podłogę. On sam
natomiast chwycił dziewczynę pod pośladkami, uniósł i usadził
na blacie. Rozpinał guziki jej uniformu szybko i energicznie, niemal
przy tym drąc materiał, który miał pod palcami. Obcałowywał
ochoczo jej szyję mocując się z wiązaniami gorsetu mającego za
zadanie utrzymać piersi w górze. Dziewczyna dyszała i nie mogła
się doczekać kiedy poczuje go w sobie. Hektor miał jednak inne
plany. Wydobył na wierzch jedną z jej piersi. Zatoczył językiem
okrąg na około aureoli sutka, by go pobudzić i móc go wessać.
Potem znów przeniósł swoje usta na jej szyję, a sutek lewej
piersi dziewczyny nieco drażnił dwoma palcami. Czuł podniecenie na
tyle silne, że powstrzymanie samego siebie graniczyło z cudem, ale
nauczony błędami poprzednich lat, oddalił nieco swoją twarz od
młodego ciała pokojówki, a dwa palce zacisnął na jej sutku na
tyle mocno, że poprzednią pieszczotę zamienił w istną torturę.
Patrzył na grymas bólu malujący się na jej twarzy i ścisnął
jeszcze mocniej, nieco pociągnął. Widząc działanie Susany,
mające na celu wydobyć krzyk z gardła, przyłożył wolną dłoń
do jej ust uniemożliwiając tym samym wołanie o pomoc.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jestem z tych dobrych kochanków – wyjaśnił. – I cholernie nie
chcę uczynić ci krzywdy, a więc nie prowokuj mnie – wycedził.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
moment przestał zadawać jej ból, poczekał aż dziewczyna się
uspokoi na tyle, by miarowo oddychać i nie lać łez. Ponownie
przyłożył swoje palce do jej sutka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Znajdę
ci inną pracę – zapowiedział. – Nie wywalę cię na bruk tylko
ze względu na tego chłopca, ale jeśli jeszcze kiedykolwiek podobna
sytuacja się powtórzy, to… nie ubłagasz mnie, by móc tu zostać.
Tak naprawdę nawet nie wiem czym sobie zasłużyłem na twe względy.
– Tym razem wykręcił jej sutek boleśnie, poczekał aż ból
stanie się na tyle silny, by dziewczyna nie mogła go znieść i
zostawił ją w spokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
on sięgał po butelkę i czynił z niej kilka sporych łyków,
usiłując zmusić alkoholem swoją męskość do posłusznego
opadnięcia, dziewczyna leżała na blacie kuchennym i łkała.
Hektor nie mógł patrzeć na jej łzy, zawsze był wrażliwy na
kobiecy płacz i smutek, dlatego odłożył butelkę, podniósł
ubranie wierzchnie z podłogi i wyszedł na korytarz. Mijał pralnie,
postanowił wykorzystać okazję i od razu pozostawić tam swoją
marynarkę, ale rozmowa trzech plotkar zatrzymała go za drzwiami.
Przysłuchiwał się w skupieniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ty się niepotrzebnie go tak bałaś, widzisz? Mówiłam, że pan
Hektor nie może być taki zły jak go opisywały te dwie wiedźmy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właściwie,
masz rację. Co to za facet, który się daje trzaskać po pysku
własnej żonie i to jeszcze pod czujnym okiem publiki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ona naprawdę go uderzyła? – dopytywała trzecia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
rzuciła czymś o podłogę, a jemu dała w twarz. Nawet nie
zareagował. Wszystko odbywało się przy jej matce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
to było?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaraz
po tym jak zabrano pana Javiera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
policja go zabrała – uściśliła inna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właściwie
nie ma co się dziwić pani Cyntii, to rodzinny interes, a Rodrigez
sprowadził tu swojego brata złodzieja.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
dla nas ważne aby przez to nie zbankrutowali, teraz naprawdę trudno
o pracę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
to najważniejsze, byleby…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
to takie ważne – przemówił Hektor przestępując próg
pomieszczenia – to chyba należy czas pracy poświęcać na pracę,
a nie na plotki, które mogą się przyczynić do waszych zwolnień,
na dodatek dyscyplinarnych, do cholery! – dokończył krzycząc. –
Moja marynarka, jeszcze dziś chcę ją widzieć czystą, wysuszoną
i wyprasowaną. – Rzucił ubraniem na stół.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panie
Rodrigez, ale nie zdąży…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Macie
zdążyć albo pożegnacie się z pracą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ma możliwości, by marynarka wyschła w taką pogodę, jeszcze tego
samego dnia – odezwała się druga.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
uśmiechnął się przebiegle.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
już nie jest moim problemem, ale jeśli mogę wam dać dobrą radę,
to zamiast wachlować językami, wachlujcie dłońmi, a może ziści
się cud i zachowacie swe posady. Żegnam. Do dwudziestej trzeciej
chcę, by marynarka wisiała w szafie, w mojej i żony sypialni. –
Wyszedł zamykając za sobą drzwi. W restauracji poprosił o butelkę
wódki i udał się z nią do gabinetu. Zamknął drzwi na klucz, by
upić się w spokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podczas
kiedy Hektor się upijał w swej błogiej nieświadomości, na jego
temat toczyła się ciekawa dyskusja. William siedział swoim starym
zwyczajem na parapecie, bokiem do okna i delektował się papierosem.
Aurelia, korzystając z okazji, postanowiła opalić trochę
młodzieńca i dzięki temu zaoszczędzić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czego
ode mnie chciałeś? – zapytała, rozsiadając się wygodnie w
fotelu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Znasz
Rodrigeza z dawnych lat, prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poprawka,
ja znałam Rodrigeza z tamtych lat.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
znaczy znałaś? – William już myślał, że posunie się w
śledztwie o krok do przodu. Sądził, że Aurelia zaraz go oświeci
i powie, że tamten mężczyzna był zupełnie inny. Aurelia
dokładnie to zamierzała mu powiedzieć, ale pewnym było, że
młodzieńca ten fakt i tak zawiedzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
z dawnych lat był zupełnie innym mężczyzną, był pełnym…pełny
dobroci, nadziei, marzeń.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
był ten sam Hektor? – wtrącił Will z uśmiechem niedowierzania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
umiesz słuchać? Przecież mówię wyraźnie, że był inny! –
skrzyczała go.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
dobrze, już się tak nie denerwuj. Po cóż to się tak od razu
złościć? Po prostu powiedz czy wyglądał tak samo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Młodziej.
– Uśmiechnęła się złośliwie i bardzo sztucznie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
go poznałaś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatrudniłam
się u Prevostów. Byłam krawcową i pokojówką… właściwie
to... nie byłam. Kiepsko szyję, ale potrzebowałyśmy dwóch
wypłat. Większość robiła moja siostra, ja jej pomagałam jak
mogłam. Brałam za nią sprzątanie, ona za mnie szycie, cerowanie i
przyszywanie guzików.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem.
Brutalny świat biednych wita i karci.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dokładnie,
a my byłyśmy same ze schorowaną matką. To była z pozoru idealna
rodzina. Dwóch chłopców, właściwie młodzieńców…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Młodzieńców?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
miał wtedy czternaście lat. Obie podążałyśmy za nim rozmarzonym
wzrokiem. Pomagał nam wieszać zasłonki, gdy jego ojczym nie
widział. Do dziś mam lęk wysokości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
już myślałem, że trzymał drabinę – zażartował William, czym
wprawił w rozbawienie nawet samą Aurelie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Potem
Hektor wyjechał na ponad rok, to było zaraz przed opadami śniegu.
Gdy wrócił to żałował, że nie zobaczył zimy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjechał
na nauki?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
pokłócił się z matką. Właściwie uciekł na rok z domu. Nigdy
nie powiedział co się przez ten czas z nim działo, zresztą, mało
z nami rozmawiał. Był synem szefa... pasierbem szefa – wspominała
na głos Aurelia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panicz
związał się z twą siostrą, ze zwykłą służącą, to nie do
pomyślenia. Zabił ją, by ten fakt nie wyszedł na jaw?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
zaskoczę cię, ale to nie było tak. Hektor wyjechał jako chłopiec,
wrócił jako mężczyzna. Przez ten rok całkiem się odmienił.
Pani Helena sobie z nim nie radziła, za dużo mu wybaczała i
puszczała płazem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czyli
co takiego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pijaństwa,
burdy, bijatyki, kradzieże z jej szkatułki. Raz chciała nas
zwolnić, bo sądziła, iż to któraś z nas, ale Hektor się
przyznał. Z bezczelnym uśmiechem spojrzał matce w oczy i przyznał
się do winy. Spoliczkowała go, a on jej wygrażał, że jeszcze
będzie żałowała swoich poczynań. Nazwała go bestią, życzyła,
by jak najszybciej dorósł i wyniósł się na dobre z posiadłości.
Odpowiedział jej wtedy, że gdy tak się stanie, to będzie tego
żałowała i jeszcze błagała na kolanach, by wrócił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przez
ten rok się tak zmienił? Wcześniej był inny? – dopytywał,
zdając sobie sprawę, iż to właśnie w okresie czternastu czy też
piętnastu lat Rodrigeza musiało zostać wykonane to zdjęcie, gdy
jego włosy były koloru blond.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wcześniej
był uroczym łobuziakiem, żartobliwym, nieco wstydliwym, ale nie
był takim bezczelnym typem. Jednak moja siostra nadal goniła za nim
wzrokiem. Mało tego, czyniła to już tak jawnie, że nie było
sposobności aby reszta domowników się nie domyśliła, a on zdawał
się tego nie zauważać. Nawet utracił na sympatyczności, już nam
nie pomagał, stał się ordynarny i arogancki. Mirella strasznie się
tym zamartwiała, starała się do niego zbliżyć, aż w końcu mi
się przyznała, że zanim Hektor wyjechał to z nim spała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spała?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.
Hektor miał pomyć i wypolerować wszystkie kryształy za karę.
Nawet nie pamiętam co wtedy nawyczyniał. Zalał cały pokój
gospodarczy wodą, wyleciał bez koszuli, którą starał się zebrać
wodę i poprosił nas o pomoc. Ja postanowiłam zatrzymać jego matkę
na podwórku w ten czas, a Mirella padła na kolana i pomogła mu
zbierać tę wodę. Poprosiłam po drodze Charliego, który uczył
Javiera grać na skrzypcach, by poszli dopomóc Hektorowi. W
rzeczywistości postanowili go wyręczyć, bo zastali Rodrigeza i
moją siostrę całujących się, i leżących na środku tonącego w
wodzie pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szybko
zaczął – skomentował Willi, a do jego oczu napłynęły łzy,
gdyż sam przypomniał sobie swoje pierwsze pocałunki, które Cyntia
odwzajemniała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może, ale po powrocie już nie był taki słodki. Za to Prevost
zaczął go cenić za tę zmianę. Co prawda, nigdy nie był
świadkiem tego jak Hektor odnosił się do matki, ale akceptował
jego zachowanie względem służby i pracowników w fabryce. Pomysły
na cięcie kosztów, jeden robotnik harujących za trzech na marny
wikt i klitę. Hektor którego poznałam, gdy zaczynałam pracę,
nigdy by nawet nie pomyślał, by tak potraktować drugiego
człowieka, nie zaproponowałby takich warunków pracy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przeszedł
jakieś prane mózgu?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
tylko niezłą szkołę teatralną. Zapewne na ulicy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
potrafię sobie wyobrazić szefa na ulicy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
jeszcze mało znasz ten świat. Jest jeszcze wiele rzeczy i sytuacji
przed tobą, które wprawą cię w osłupienie, i zmienią w zupełnie
innego człowieka, Williamie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wróćmy
do Hektora Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moja
siostra zawsze była skryta, mało opowiadała o sobie, często
milczała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Idealny
materiał na kochankę dla synka bogaczy. Kontynuowali romans?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pierw
nie chciała się przyznać, choć pytałam. W końcu uległa i
wyznała gdzie się spotykają i w jakie dni. Hektor stał się
arogantem, dlatego by nikt się nie domyślił, a swoimi pomysłami
jak wyzyskać pracowników zaimponował Prevostowi po to, by uśpić
jego czujność.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sprytne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Godne
pochwały jest twoim zdaniem krzywdzenie innych? Przecież ich
związek od początku skazany był na nietrwałość. Chciałam
oszczędzić siostrze tej krzywdy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Komuś
zdradziłaś ich sekret?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
bo nie chciałam byśmy utraciły pracę. Porozmawiałam z Hektorem
na osobności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
przestraszył się?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ale cała historia nie skończyła się dobrze. Dzień później moja
siostra, która nigdy nie lubiła się malować, podkradła mi puder
ryżowy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
to? – William zrobił duże oczy, a na słowo <i>ryż</i> aż
zaburczało mu w brzuchu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Taki
kosmetyk. Dobrze pokrywa sińce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sińce?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Aurelia
wstała i podała mężczyźnie prosto do rąk słoiczek z
kosmetykiem, o którym była mowa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pracownikom
nie wolno jest teraz, tak jak i wtedy, mieć siniaków i blizn, bo
jest to źle widziane – wytłumaczyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chłopak
ją pobił? – zapytał się William, oddając słoiczek z
kosmetykiem prosto na dłoń blondynki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
to wygląda – odparła odkładając puder na półkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skończyła
się wielka miłość?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nasiliła
się. – Zerkała ponad głowę Williama na krajobraz zimowy
malujący się za oknem. – Przez Hektora wszyscy wylądowaliśmy na
bruku, z nim włącznie – warknęła i ponownie usadowiła się w
fotelu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rozumiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zrozumie tego ten, kto tego nie przeżył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjaśnisz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pewnego
dnia pan Francis powrócił wcześniej do domu. Hektor właśnie był
z moją siostrą w sypialni jego i matki. Nie wiem co tam robili, że
aż tak się zdenerwował, ale kiedy podniósł rękę na Mirellę,
Hektor stanął w jej obronie i przyłożył mu nóż do gardła.
Wtedy wiedziałam, że już nie będziemy miały tam powrotu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zabił
Prevosta?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
wtedy nie był do tego zdolny. Dlatego Francis go wyśmiał.
Wyszarpnął nóż z jego dłoni i rzucił się na niego. Javier
stanął między nimi i kazał bratu i Mirelli uciekać. Potem to
Javier się ze mną spotkał i przekazał pieniądze dla mej siostry
i swego brata. Kazał życzyć im szczęścia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier
mu pomógł? – William nie dowierzał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Eche
– burknęła Aurelia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
było dalej?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
byłam zmuszona poszukać innej pracy, a Hektor z Mirellą wyjechali
do mej ciotki, do Londynu, gdzie rozpoczęli pracę w pobliskim
motelu. Kiedy ciotka zmarła rozpoczęli tułaczkę po świecie,
wysyłali czasami listy i pocztówki. Mieli się pobrać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
się roześmiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
Rodrigez z pokojówką? To się w głowie nie mieści.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pewnego
dnia powrócili w stare strony. Ja z matką zapewniliśmy im
schronienie. Byli… byli tacy jak my teraz. Ona w starej sukni, on w
podartej koszuli. Nie mieli niczego. Powiedzieli nam, że skończyła
się praca w Anglii, więc powrócili do Francji. Mieli zmierzać do
Hiszpanii, do majątków starego Rodrigeza i jego rodziny, tam
założyć farmę, bo Hektor niegdyś uczył się na agronomi, znał
na uprawach, i umiał zarządzać majątkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Coś
poszło nie tak jak powinno? – dopytywał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Helena
Prevost prosiła o spotkanie. Oczywiście w tajemnicy przed mężem.
Javier po niego przyszedł pod naszą nieobecność. Rozmawiał z
Mirellą, bo Hektora nie było. Poczekał na niego i zaciągnął do
domu. Tłukli się całą drogę. Hektor wrócił na drugi dzień
pijany, był agresywny, wciąż bełkotał, że kogoś zabije. Nie
chciał powiedzieć o co chodzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
powiedziała mu matka?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem. Mirella chciała to wyciągnąć od Javiera, ale ten był
nieugięty, a Rodrigez miał już plan na zdobycie dużych pieniędzy.
Nagle zapragnął zostać, nie chciał wyjeżdżać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
mówisz <i>Rodrigez</i> czuć ból w głosie. Podobał ci się równie
mocno co twej siostrze, prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
ale on nigdy nie zwracał na mnie uwagi. Mirella była dla niego
całym światem. To dla niej wyjechał i miał za mniej niż rok
wrócić. Wrócić jako bogacz. Matka obiecała mu za coś duże
pieniądze. Nigdy nie powiedział za co.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
nie wrócił?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wrócił,
ale w tym czasie moja siostra… popełniła niewybaczalny błąd.
Bała się o narzeczonego, starała się więc za wszelką cenę
dowiedzieć dokąd pojechał i w jakim celu. Spotkała się z
Javierem, za dużo wypili. Zdradziła Hektora z jego własnym bratem,
tydzień po tym jak wyjechał. – Zaśmiała się, drwiąc z
wielkiej miłości, która była najwyraźniej tylko jednostronna. –
Po tej nocy uznała, że nie ma co żyć przeszłością. Zaczęła
sobie wmawiać, że Hektor na pewno ją zostawił, i że już nigdy
nie powróci. Coś było nie tak, musiała się czegoś o nim
dowiedzieć, iż tak nagle, po tym ile dla niej poświęcił go
przekreśliła. Wydaje mi się, że Javier nakłamał, bo to on
pierwszy zwrócił na nią uwagę, ale nie miał odwagi, by ją
zdobyć, albo po prostu Hektor go ubiegł. Mirella jawnie więc
związała się ze starszym z braci Rodrigez, a Francis Prevost
akceptował ich związek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Suka
– syknął Oldman i złapał się na tym, iż nawet jest mu nieco
żal szefa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
oceniaj jej tak pochopnie. Wtedy była w ciąży. Chciała zadbać o
przyszłość tego dziecka…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
jakaś głupa mentalność kobiet, czy jak!? – wybuchnął William
wstając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zrozum
ją! Hektor nie miał nic, a Javier miał odziedziczyć cały
majątek, bo Prevost nie miał z Heleną własnych dzieci. To było
jeszcze zanim Laura się urodziła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uważacie,
że jak ktoś jest biedny, to od razu nie nadaje się na ojca!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mówisz
tak jakbyś świata nie znał. Hektor nie wiedział o zdradzie, a
jakby się dowiedział, to by jej tego nigdy nie wybaczył, a Javier
chciał ją poślubić. Tylko problemem nadal było dziecko. Ukrywała
ciążę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przed
chłopakiem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
przed Prevostem i przyszłą teściową. Miała urodzić, poślubić
starszego Rodrigeza, mieli wyjechać, a ja miałam im dowieść małą
Anastazję.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
poszło nie tak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wrócił. Nie wiedział nic o dziecku, za to dowiedział się o
ślubie. Stanął z bratem do pojedynku. Od tamtej pory Javier nie
może mu wybaczyć, że pozbawił go rodziny…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
to?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zabił
Mirellę, która wkroczyła na pole ich bitwy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
dziecko?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
wyjechałam z dzieckiem z Francji. Chciałam je ukryć przed tą całą
rodziną. Poza tym czułam się winna, że nie przekazałam jej
jednego listu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdyby
nie ja, Mirella nigdy nie wpadłaby w ramiona Javiera, bo Hektor
listownie wytłumaczył po co wyjechał. Nie upiłaby się więc, on
by jej nie nakłamał i nie umarłaby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
było w liście?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spaliłam
go, byłam zazdrosna. Chciałam... nie chciałam by byli razem, nie
mogłam na to patrzeć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uważasz,
że przez ciebie zostawiła Hektora?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
on ciebie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
domyślasz się, że nie. Odnalazł mnie, nie umiał mi wybaczyć, że
namieszałam. Pewnie by mnie zabił w gniewie, ale dowiedział się,
że Mirella przed śmiercią urodziła… – Aurelia miała łzy w
oczach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciał
wiedzieć, gdzie jest mała?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
i zawsze był człowiekiem honoru. Dał mi słowo, że daruje mi
życie jeśli oddam mu to dziecko. Wycelował we mnie bronią, nie
umiałam się mu przeciwstawić. Bałam się, że mnie zabije. Potem
ją zabrał i wyjechał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dokąd?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tutaj.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tutaj?
– zdziwił się William.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
tu była wtedy jego matka. Przybył do niej, ale kiedy uzbierałam
pieniądze na podróż, jego i Anastazji już tu nie było. Była
tylko mała Laura. Wyjechałam więc, by go odszukać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się stało z dzieckiem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem. Dlatego długi czas deptałam mu po piętach. Wszędzie szłam
za nim, ale zawsze docierałam za późno. Spotkaliśmy się dopiero
tutaj, po tylu latach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
go nie zapytasz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślisz,
że nie pytałam!? – krzyknęła Aurelia i wybuchła płaczem.
Wstała i podeszła do okna. Wsparła dłonie o parapet i zacisnęła
je w pięści, starając się powstrzymać szloch.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
nie zmusisz go do…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
się go boję, do cholery! Ten człowiek zabił mą siostrę, w
Anglii zginęła kobieta, która była jego pokojówką…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zabił…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mów
o tej pokojówce, znałaś ją?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
dotarłam do Anglii, ona już nie żyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Była
z nim jakoś związana?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Inni
pracownicy mówili, że ją faworyzował, dlatego zabrał ją z sobą
i żoną na wieś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
żona Rodrigeza?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
ten temat nie mam żadnych informacji. Ten dom na wsi, pod Madrytem,
został spalony. Nie umiem znaleźć nikogo kto tam pracował. Wiem
tylko, że miała na imię Katherine.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
nie Isabel?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
Isabel, ale mówili na nią Katherine. Nie wiem, ja wiem, że była
to Katherine.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
mi to wszystko opowiedziałaś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
depczę mu po piętach już przez ponad czternaście lat. Chciałabym
jeszcze kiedyś ujrzeć Anastazję. Odnajdź ją. Nie wiem co jej
naopowiadał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wybrałaś
sobie kiepskiego pomocnika. Nie potrafię znaleźć mordercy, który
przecież rok temu wyglądał tak samo jak wygląda dziś, a ty mi
każesz szukać dziecka, które przez te piętnaście lat na pewno
sporo się zmieniło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapłacę
ci – rzuciła zdesperowana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Aurelio,
tu nie o pieniądze chodzi. – Zeskoczył z parapetu i spojrzał z
politowaniem na kobietę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jak powiem coś jeszcze, to mi pomożesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Blefujesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mogłabym. – Spojrzała mu hardo w oczy i wyczekiwała odpowiedzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
spaliłaś tego listu – wywnioskował William z krzywym uśmieszkiem
i zawiesił głowę. – Kobiety... jesteście gorsze niż sądziłem
– dodał kręcąc głową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
William zastanawiał się czy pomóc przyjaciółce Martina, Cyntia
usiłowała uśpić Marsela, ale malec, choć miał bardzo zaspane
oczka, nie dawał za wygraną. W końcu jednak i on się zmęczył
płaczem oraz krzykiem. Przymknął sine od łez powieki, po czym
odetchnął z ulgą i spokojem swoimi malinowymi usteczkami. Cyntia
pokołysała go jeszcze dłuższą chwilę, by mieć pewność, że
synek się nie zbudzi i poprosiła pokojówkę o przygotowanie jej
gorącej kąpieli. Chciała się zrelaksować. Nieustannie patrzyła
też na zegarek, wyczekiwała powrotu męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
w końcu przekroczył próg sypialni. Stało się to w chwili, gdy
ona osuszała włosy ręcznikiem. Niemal od razu zapytała się gdzie
był. Mężczyzna nie odpowiedział, tylko usiadł na łóżku.
Cyntia, nadal osuszając włosy, usiadła na tym samym łóżku,
plecami do męża. Odrzuciła wilgotny ręcznik na fotel i wspięła
kolanami na miękki materac. Zbliżyła się do ukochanego i objęła
go od tyłu, mocując się z guzkami jego kamizelki. Odpięła też
krawat, który wyjątkowo nie był klasycznie wiązany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zostaw
mnie – polecił smutno.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
nie ustąpiła. Przytuliła się mocniej do jego pleców.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Piłeś
– warknęła oburzona, gdy do jej nozdrzy wdarł się zapach wódki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odrobinkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odrobinką
się zalałeś!? – To już były typowe pretensje kobiety
skierowane do mężczyzny, któremu zdarzało się nadużywać
alkoholu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciszej
– syknął zmęczony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
będę cicho…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Obudzisz
Marsela – pouczył ją i w końcu na nią spojrzał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
było trzeba nie chlać. – Uderzyła dłonią na oślep trafiając
męża w ramię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
poczuł ból uderzenia i chwycił żonę za nadgarstek, by zapobiec
kolejnemu. Szarpnął ją na tyle mocno, że wylądowała obok niego,
plecami na łóżku. Spojrzał w jej przestraszone oczy swoimi
zagniewanymi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ma się więcej nie powtórzyć, zrozumiałaś? – wysyczał przez
zęby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
twoja…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiedziałem
coś! – warknął. – To ma się więcej nie powtórzyć –
Boleśnie zaciskał palce wokół jej nadgarstka. – Nie życzę
sobie, by własna żona mnie okładała, a tobie ten nawyk jakoś
wyjątkowo wszedł w krew! – Otworzył prawą dłoń tuż nad jej
głową i roztrząsał się dalej. – Nigdy więcej, czy to
publicznie, czy na osobności, po prostu, nigdy więcej. – W końcu
zabrał swoją dłoń sprzed jej twarzy. Wstał i brutalnym
szarpnięciem za nadgarstek podniósł ją do góry, do pozycji, w
której się wcześniej znajdowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poszedł
przemyć twarz zimną wodą, a Cyntia w tym czasie zalewała się
łzami. Brutalna postawa męża wystraszyła ją na tyle, że nie
potrafiła się uspokoić. Rodrigez patrzył na swoją twarz w
lustrze, szczególnie na przekrwione od gniewu i alkoholu oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
płacz, nie masz powodu. Nic ci, przecież nie zrobiłem –
przemówił na tyle głośno, by żona go usłyszała. Przetarł
twarz ręcznikiem i powrócił do sypialni. – Dobranoc – rzucił
niezwykle ostro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przestraszona
kobieta zrobiła mu miejsce, choć nienawidziła spać u boku kogoś
kto pachnie jak morze wódki. Tym razem jednak nie miała wyjścia.
Hektor położył się w ubraniu. Pierw zgasił lampkę po swojej
stronie, a potem zawisnął nad żoną, by wyłączyć też tę, przy
której ona nawykła czytać przed zaśnięciem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobranoc
– rzekł znacznie uprzejmiej niż poprzednio. Opadł na poduszki i
zamknął oczy. – Długo zamierzasz ryczeć? – dopytywał, nie
mogąc zasnąć, gdy chlipała mu tuż przy uchu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dopóki
mnie nie przeprosisz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wieczność
– wywnioskował i postanowił jej już więcej nie przeszkadzać.
Stwierdził, że skoro już musi płakać, to niech płacze, byleby
jej to na zdrowie wyszło i nie wpędziło w żadną chorobę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zasnął, a Cyntia udała się do łazienki, gdzie stała jej druga,
znacznie mniejsza od tej sypialnianej, toaletka. Chciała po
przemyciu czerwonej od łez twarzy, nałożyć na nią odrobinę
kremu. Jednak gdy rozsunęła jedną z szufladek jej wzrok przykuły
zwoje materiału przypominające bandaże i wata. Usiadła z wrażenia
na krześle, wsparła czoło na dłoni, a łokieć położyła na
blacie. Wracała pamięcią tygodnie wstecz i usiłowała sobie
przypomnieć kiedy krwawiła po raz ostatni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
przechadzał się po pokoju i nerwowo palił papierosa. Co jakiś
czas odbijał się dłońmi od ścian małej izby. Nie dowierzał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sypiałaś
ze starym Montenegro!? – wrzasnął w końcu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Każdy
potrzebuje ciepła, właściwie tobą też bym mogła się zająć,
tak w cenach iście promocyjnych. Nie jesteś taki najbrzydszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dzięki,
ale nie skorzystam z twej propozycji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
wiem, ty masz tą swoją Cyntię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
też powiedział ci Julian Montenegro?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ehe.
– Przytaknęła ruchem głowy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
jeszcze ci powiedział? – William przybliżył się do Aurelii i
przychylił do niej niezwykle agresywnie. – Rozkopywał przeszłość
Rodrigeza, tak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
szukał czegoś i znalazł, ale odpowiedź przyszła dzień po
ślubie. Pognał nawet do posiadłości, ale oni już wyjechali.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
co gnał?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">By
zabrać córkę z ramion psychopaty, tak to określił. Wiem, że
dzwonił do Paryża, ale Rodrigez się mu wygrażał, że prędzej go
zabije niż pozwoli, by prawda wyszła na jaw. Zdaniem starego
Cyntii, Hektor przybył po zemstę, ale… teraz sama nie wiem na
czym ta zemsta miała polegać. Całą ich podróż poślubną
uruchamiał swoje wszelkie kontakty. Dowiedział się o żonie
Rodrigeza, rzekomo miała kochanka, dlatego jego aresztowano za tę
śmierć. Jednak on się wywinął. Zdaniem Juliana przy Hektorze
Rodrigezie stoją same krzyże. Jego matka, jego żona, moja siostra,
jego ojciec, ojczym, dwie pokojówki, jakiś pijak w gospodzie, a
nawet prostytutka. Ponoć ten kochanek jego żony też miał jakiś
wypadek. Myślałam, że Julek oszalał, że jest tak zazdrosny o
córeczkę, że nie może znieść, że dorosła, ale gdy sam Julian
zmarł i to po odkryciu prawdy, i ja zaczęłam wierzyć w jego
teorie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
doprawdy aż zachwycające – ironizował William ponownie
przechadzając się po pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ciebie aż tak zachwyca?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Fakt,
że ten seryjny morderca znalazł w ogóle czas na to, by się
ożenić, między tymi wszystkimi pogrzebami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
skażesz go bez dowodów – rzekła wymownie Aurelia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przez
tyle lat go nie złapano. Nigdy nic mu nie udowodniono. Nikłe
szanse, że i tym razem będzie inaczej. – William z załamaniem
usiadł na łóżku i zmierzwił swoje włosy obiema dłońmi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
się poddasz to z pewnością i tym razem będzie tak samo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ty wysłałaś mi książkę, prawda? – domyślił się Will. –
Bo ty miałaś dostęp do biblioteki Juliana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tam
się spotykaliśmy. Wysłałam, bo chciałam byś ją chronił. Jest
młoda, ładna, ma syna… ma dla kogo żyć. Szkoda mi jej. Ona sama
się już w tym nie odnajduje. Jest pogubiona i nie ma wsparcia nawet
we własnej matce. Jej siostra wiele się od tej wiedźmy nie różni,
a Martin, sam widzisz, on chce się tylko odciąć od tej rodziny i
uznał, że najlepszym miejscem do tego celu będzie samo
sanktuarium.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
nie powiedziałaś mi od razu? Tak prosto w oczy, tylko zagadkami?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałam
sprawdzić czy zależy ci na tej dziewczynie aż tak bardzo, by bawić
się w rozwiązywanie rebusów, poza tym bałam się, że mi nie
uwierzysz, że się wyda.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
miało się wydać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chcę, by Martin wiedział, że ja z jego ojcem…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
jemu nie powiem. Nie mógłbym.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zrobiłam
coś jeszcze. Chciałam rozczytać coś z reakcji Rodrigeza. Wysłałam
mu strój pokojówki, pokrwawiony z naszywką, że należy do
Violetty Molins, tej zmarłej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
co? Jak zareagował?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zdenerwował
się, uderzył w biurko. Ukrył ten uniform w sejfie. Gdyby nie miał
nic do ukrycia, to by się nie bał, poszedł z tym na policje,
prawda? – Aurelia szukała w Williamie potwierdzenia dla swych
słów, jednocześnie jej serce chciało, by zaprzeczył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem tego, Aurelio, ja nie wiem. – Oldman dosłownie czuł się jak
małe dziecko we mgle. Nie wiedział jak ma postąpić, co dalej
robić, ani nawet czego się chwycić jako pierwszego. Uznał, że
najlepiej będzie mieć Cyntię na oku, a jutro sprawdzić w
koszarach czy Sambor się czegoś nie dowiedział z dokumentów,
które zapewne już zostały mu dostarczone.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nastała
noc, William miał dyżur w kuchni. Unikał Laury jak tylko mógł.
Nie chciał tej dziewczyny kłamać prosto w oczy, a prawdy
zwyczajnie nie umiał jej wyjawić. Panienka Prevost wierzyła, że
Willi chce pomóc, że nie chce skazać jej brata, że chce odkryć
prawdę o jego niewinności. Laura była jeszcze dzieckiem i to w
dodatku naiwnym. Ufała bratu, wierzyła w jego dobroć i niemal
zawsze usiłowała zrozumieć jego zachowanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
tej nocy nie mogła spać. Ciągle myślała czy oby na pewno nie
jest w ciąży. Pragnęła wierzyć, że zwyczajnie jej się tylko
spóźnia krwawienie miesiączkowe. Poza tym nie lubiła zasypiać
skłócona z kimkolwiek, a już z pewnością nie ze swoim mężem.
Położyła dłoń na jego klatce piersiowej, odszukała guziki i
wsunęła dłoń pod materiał. Pragnęła się czymś zająć, by
już o niczym tej nocy nie myśleć. Uznała więc, że zamiast wyjść
i szukać przygód, najlepiej będzie zająć się Hektorem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
ja śpię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
ubraniu? Przecież to niedorzeczne. Jeśli nie masz siły to cię
rozbiorę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
pod wpływem, a to nie jest najlepszy pomysł, by teraz…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Rodrigez usiadła na mężu okrakiem i pośpiesznie rozpięła
wszystkie guziki jego koszuli. Wplotła swoje palce w owłosienie i
lekko poszarpywała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
dasz mi spać – nie pytał, stwierdził.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ty nie dasz się żonie przeprosić? – Uśmiechnęła się w sposób
tak niegrzeczny, że nawet w takiej ciemności dostrzegł kąciki ust
uniesione ku górze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
ta zmiana? Jeszcze nie tak dawno chciałaś ryczeć całą wieczność,
a teraz chcesz mnie przepraszać – zdziwił się i wsunął dłonie
pod głowę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
nie powinnam była cię bić, zwłaszcza przy gościach i służbie.
Jaką to daje nam wizytówkę... nam i pensjonatowi?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marną
– odpowiedział ze sztucznym uśmieszkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlatego
cię przepraszam. – przyłożyła swoje usta do jego brzucha,
obcałowywała każdy wyczuwalny mięsień, pokryty lekko opaloną
skórą. W ciemnościach czuła się pewniej, mniej zawstydzona.
Starała się odszukać pasek, by go rozpiąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hm
hm – odburknął Rodrigez. – Szelki – dodał, unosząc się na
łokciach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zsunęła pierw kamizelkę z ramion Hektora, a następnie to samo
uczyniła z rudawymi szelkami. Zadowolona, że udało jej się choć
w połowie rozebrać męża, zbliżyła swoje usta do jego.
Odpowiedział na pocałunek, ale niesłychanie szybko go przerwał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jest to najlepszym pomysłem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
nie jest najlepszym pomysłem? – pytała między obcałowywaniem
szyi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
pijany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
też, podnieceniem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
nie może…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
– Dopadła do jego koszuli, dosłownie strąciła ją z jego ramion
i zaczęła obcałowywać klatkę piersiową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
uniósł nieco swoje biodra, zsunął spodnie i wysunął męskość
na zewnątrz, tak by jego ukochana spokojnie mogła się na nią
nasunąć. Cyntia jednak najpierw zniżyła się na tyle, by objąć
jego penisa ustami. Kilkakrotnie sunęła po jego męskości w górę
i w dół, napawając się tym jak pomrukuje przy tym zadowolony.
Przerwała dopiero w momencie, gdy zacisnął dłoń w pięść na
jej koszulce nocnej. Hektor, pomimo przyjemności jaką odczuwał,
cały czas niezmiennie sądził, że kochanie się w takim stanie nie
jest dobrym pomysłem. Jednak kiedy żona wsunęła jego penisa do
swojej pochwy, wiedział, że nie będzie już w stanie powiedzieć
jej takiego kategorycznego <i>nie dzisiaj</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nadal
nie chcesz dzieci? – zapytał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nadal.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie musimy przerwać. – Starał się podejść ją z tej
strony. Niemało przy tym bełkotał, bo alkohol nadal krążył w
jego żyłach. Liczył, iż to ona zrezygnuje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
raz zaryzykuję. – Cyntia nie dawała za wygraną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
tak bardzo lubisz ryzyko. – W Rodrigezie obudziło się pożądanie
i naturalna władczość, która towarzyszyła mu od najmłodszych
lat. Uniósł się i okręcił na bok na tyle mocno, że Cyntia
wylądowała plecami na miękkim materacu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale…
– krzyknęła wystraszona, jednak nie dokończyła, bo zamknął
jej usta pocałunkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szybko
chwycił za nadgarstki żony i dłonie skierował na ramę łóżka.
Nakazał jej się mocno trzymać. Jednocześnie przesunął ją do
góry, chwytając pod pachami. Cyntia była zszokowana jego
poczynaniami, ale wszystko działo się tak szybko, że nie miała
czasu, by zaprotestować. Oczywiście jak każda kobieta miała też
inny powód na pozwalanie Hektorowi, by czynił z nią co mu się
żywnie podoba – ciekawość była tutaj motorem napędowym.
Chciała wiedzieć co będzie dalej. W pewnym momencie jedna z jej
nóg powędrowała na ramię męża, a jego męskość wtargnęła w
nią jednym, szybkim i zdecydowanym ruchem. Pierś zamknął w
objęciu potężnej łapy i gniótł ją niedelikatnie, ale na tyle
rozsądnie, by nie sprawiać żonie bólu. Niespodziewanie Cyntia
wykonała nieprzemyślany ruch. Puściła się poręczy i objęła
rękoma kark Hektora, pragnęła znaleźć się jak najbliżej niego,
jednak mężczyźnie się to nie spodobało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Eee.
– Pokręcił głową i chwycił za jej nadgarstki. Ponownie
nakierował je na ramę łóżka. – Nie dotykaj mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem, bo ci tak każę. – Wzruszył ramionami i uśmiechnął się
łobuzersko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słowa
Hektora wprawiły Cyntię w rozbawienie. Postanowiła spróbować
jeszcze raz i ponownie zdjęła dłonie z poręczy. Hektor akurat był
zajęty całowaniem jej kobiecości, więc przyłożyła jedną dłoń
do jego łopatki. Momentalnie przerwał pieszczotę, chwycił żonę
za nadgarstki, tym razem o wiele brutalniej i przygwoździł je sporą
siłą do ramy łóżka. Długi czas ich nie puszczał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
to boli – poskarżyła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
było trzeba się słuchać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
będę, ale puść.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozpuszczona
panienka Montenegro i posłuszeństwo jednocześnie, tego chyba
jeszcze ten świat nie widział – powiedział zabawowym tonem i
wyswobodził jej nadgarstki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
natychmiast opuściła dłonie na dół, ale jedno spojrzenie
małżonka wystarczyło, by zrozumiała, że ponownie ma chwycić się
ramy łóżka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Takie
praktyki nie były wcale kaprysem Rodrigeza. Był on bowiem pijany, a
zawsze gdy za dużo wypił, jego instynkty wychodziły na prowadzenie
i przewodziły rozsądkowi, a nie na odwrót. Bał się, by nie
zrobić żonie krzywdy, dlatego nie chciał, by obudziła w nim
bestię zmuszając go dotykiem do ostrzejszego działania,
kierowanego chęcią osiągnięcia szybszego zaspokojenia. Cyntia nic
nie wiedząc o motywach działania Hektora ponownie swoje dłonie
położyła na jego ciele. Rodrigez wciągnął nerwowo powietrze i
wymierzył żonie klapsa w bok uda, klapsa, który z pewnością do
pieszczotliwych nie należał. Syknęła, ale postanowiła chwilowo
nie zdradzać swoich odczuć. Tu znów motorem napędowym była
czysta, typowa, kobieca ciekawość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
umiesz być posłuszna?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
nie bardzo – przyznała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
się naucz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tym
razem przygwoździł jej dłonie na miękkim materacu i pościeli, by
nie pozostawić na jej rękach odciśniętego wzoru ramy łóżka. W
końcu jednak pochłonięty pieszczeniem jej niemal nagiego ciała,
zapomniał o konieczności obezwładniania jej. Cyntia tym razem
chwyciła za jego włosy i z początku delikatniej, a potem coraz
mocniej je pociągała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ała
– wypowiedział z niezwykle zabawnym akcentem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rób mi tak – upomniał ją.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
dlaczego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
mnie to boli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mnie
też bolało niejedno, a jednak…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
tobie się ten ból podobał, a mnie nieszczególnie, dlatego bardzo
proszę, zabierz ręce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
dlaczego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigeza
cierpliwość była na wyczerpaniu, tym bardziej, że był upojony
już nie tylko alkoholem, ale także erotycznymi doznaniami. Chwycił
lewą dłonią za jej nogę, tę przewieszoną przez jego ramię i
szybko pod nią przeszedł, odwracając tym samym żonę na brzuch.
Nie zważał już na to ile włosów mu przy tym manewrze wyrwała,
bo jej dłonie nadal go za nie trzymały, gdy zaczynał tę
akrobacje, w końcu jednak musiały ustąpić i go wypuścić. Ty
razem klaps, który Hektor wymierzył żonie można było uznać w
pełni za pieszczotliwy. Potem szybko chwycił ją za stopy i pchnął
je do przodu, zmuszając ją tym samym, by uklęknęła na kolanach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
teraz złap się w końcu tej ramy, <i>por favor</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
dlaczego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pochylił
się nad nią, przygryzł płatek ucha i wywarczał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
nie chcę zrobić ci krzywdy, a mnie cholernie irytujesz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cholernie,
to znaczy jak nikt inny? – dopytywała dalej, doskonale wiedząc,
że go tym sposobem denerwuje. Ją jednak cała sytuacja niezwykle
bawiła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
niewątpliwie masz talent.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zapomnij powtórzyć tego mojej matce. Ona całe życie mi mówiła,
że mój jedyny talent, to granie jej na nerwach, a teraz potrafię
grać jeszcze na twoich.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
nie wytrzymał, uśmiechnął się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
wreszcie się zamknąć? – zapytał, usiłując powstrzymać
śmiech.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
zależy… Ile mam czasu na przemyślenie odpowiedzi na to pytanie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zero
– warknął i klepnął żonę po raz kolejny, ale i tym razem to
nie było uderzenie, które mało na celu nieść z sobą ból.
Poprawił koronkę halki żony tak, by odsłaniała pośladki.
Pogładził dłonią po całej pupie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ja nie umiem długo milczeć – odezwała się ponowne, po kilku
sekundach ciszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Doprawdy?
– Opadał ze zrezygnowaniem obok. – Gdybyś mnie nie powiedziała,
to w życiu bym się nie domyślił. – Tym razem już się
roześmiał w głos.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ci się stało? – zapytała i puściła się w końcu tej cholernej
ramy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic,
po prostu tylko ty potrafisz w ciągu jednej godziny mnie zirytować,
zasmucić, podniecić i rozbawić – wyjaśniał, czyniąc esy
floresy swoim dotykiem na udzie żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Strąciła
ten dotyk szybko i brutalnie, by móc usiąść na swym mężu
okrakiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
to chyba dobrze, prawda? – zapytała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dla
ciebie czy dla mnie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zawsze
marudzisz, że nie potrafisz się kochać w hałasie, a dziś cały
czas coś mówisz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
mówię!? Ja!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciii
– wyszeptała i zbliżyła swoje wargi do jego ust.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przed
nimi było jeszcze pół nocy, którą spędzili namiętnie i
leniwie, bez większych komplikacji. Typowy, zwyczajny, delikatny
małżeński seks z nutką męskiej dominacji, która Cyntii w pewnym
stopniu nawet imponowała. Rano pani Rodrigez obudziła się przed
mężem. Wzięła kąpiel, ubrała się i okryła zasinione, otarte
nadgarstki fragmentami delikatnego materiału, pasującymi do
ciepłego kapelusza, który tego dnia miała zamiar włożyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
wraz z wózkiem i Marselem spacerowała po pokrytych śniegiem
ogrodach. Pomimo mrozu świeciło słońce, więc naszła ją myśl,
by wybrać się do pobliskiego miasteczka. Przywołała pokojówkę,
by zawołała jej męża i dodała, że to niezwykle pilne. Rodrigez
pośpiesznie wybiegł z pensjonatu omal nie potrącając przy tym
żony jednego z bardziej sytuowanych gości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się stało? – zapytał zmartwiony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
do wiary, ty mnie naprawdę kochasz. Biegłeś tu na złamane karku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
się nie stało? – upewniał się. W rozgorączkowaniu zaglądał
nawet do wózka Marsela i sprawdzał czy z nim wszystko w porządku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic.
– Uśmiechnęła się delikatnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rób tak więcej. Wystraszyłaś mnie – lekko się uniósł, ale na
Cyntii nie zrobiło to żadnego wrażenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie moja wina, że o nas nie pamiętasz i musimy się sami
przypominać. – Wzięła rozbudzonego i owiniętego w ciepły kocyk
Marsela na ręce. – Chyba masz jakieś obowiązki względem
rodziny, nieprawdaż? – zapytała, a czteromiesięczny chłopczyk
na widok ojca promiennie się uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
czym ty mówisz? Jakie obowiązki? Wydawało mi się, że wszystkie
spełniam. – Poprawił czapeczkę malcowi tak, by zasłaniała
obydwa uszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie,
wydawało ci się. – Udała obrażoną i uczyniła kilka kroków na
przód, zostawiając męża z wózkiem w tyle.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dogonił
ją w mgnieniu oka, nawet nie musząc się przy tym szczególnie
wysilać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
co ci chodzi?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
nowy obowiązek, towarzyszyć żonie i dziecku w drodze do miasta i
przez miasto, skoro się tak bardzo o nas boisz, że nie chcesz
puścić nas samych – odpowiedziała układając Marsela w wózku
grubo wyłożonym poduszkami by jego pozycja nie była w pełni
leżąca, i by mógł obserwować co się wkoło niego dzieje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
ja muszę dziś pracować… – Spojrzał na nią smutno.
Odpowiedziała mu jeszcze smutniejszym wzrokiem. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mnie
umiesz odmówić, a jemu? Zobacz jaką ma minkę. – Wskazała
dłonią na syna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pójdziecie
z Charliem – zadecydował i ponownie sięgnął do białej
czapeczki chłopca, która teraz nieco nachodziła mu na oczy i
ograniczała widoczność. Poprawił ją zanim Marsela zirytowało
jej przekrzywienie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chcemy z Charliem, chcemy z tobą. – Teatralnie tupnęła nogą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możesz być zła o to, że pracuje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może nie mogę, ale będę. Proszę cię tylko o dwie godziny
spaceru, to za…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
ale się nie denerwuj. Pójdziemy na ten spacer. Tylko daj mi wrócić
po nakrycie głowy i płaszcz. Pozwolisz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
przewróciła oczami i odpowiedziała mężowi:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
masz się pośpieszyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będę
biegł w obydwie strony – rzucił cynicznie i poszedł normalnym
krokiem w stronę pensjonatu. Zaczepił jednego z kelnerów i coś do
niego powiedział. Cyntia obserwowała jak mężczyzna biegnie dalej,
a Hektor do nich wraca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miałeś
biec w obydwie strony – wypomniała mu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
biegnę – Wskazał brodą na kelnera, który właśnie wracał z
jego płaszczem i czapką. Mężczyzna gnał na złamanie karku. –
Tylko, że nie swoimi nogami – dodał z uśmiechem wyższości. –
Daj mi poprowadzić. – Ubrał czarny, długi płaszcz, chwycił za
skórzaną rączkę wózka i energicznie zakołysał sporych
rozmiarów gondolą. Marsel niemal od razu się roześmiał,
wyczuwając, że jego pojazd zmienił kierowcę na tego, który był
jego ulubionym.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
wsunęła swoją rękę pod ramię męża i poszli w kierunku miasta,
tak jak czyniło wielu ludzi w wolnym czasie. Oddali się tej chwili
spędzonej w rodzinnym gronie w pełni, na tyle na ile każdy z nich
potrafił. William także właśnie oddawał się rodzinnym chwilom,
tylko on czynił to zupełnie innym sposobem. William Oldman właśnie
trzymał w dłoni ciężki dziennik należący niegdyś do Isabel
Solcman de Rodrigez i poznawał pełną bólu opowieść o małej
dziewczynce, dużą dozę erotycznych doznań nocnych, nieco strachu
przed jutrem i konieczność wyboru między pewnością a pragnieniem
spowodowanym zwyczajnym kaprysem. Był już przy samym końcu, gdy
spostrzegł, że brakuje ostatniej strony.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="https://j-i-s.blogspot.com/2015/08/rozdzia-34-na-kartach-pamietnika.html">Rozdział 34: <i>Na kartkach pamiętnika</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-16069302750684802016-07-30T15:11:00.002+02:002016-08-11T10:18:11.657+02:00Rozdział 32: Zdradliwe wspomnienia<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="277" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitLMCuGGUoHQ0YyQxLv9JBX9Gv2G0A4Z-oYEC4zu9ZxTunm_uYkamtSiicEtvhCxYiuDZnRrvQkUTvQw63H4ogNjoYCzzSH5QetG0Lm6Zi-McSkl1yR4-tzluoVXOBmh8Zy92jEhQS-mgo/s400/312_2.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/07/rozdzia-31-powrot-z-francji-i-hiszpanii.html">Rozdział 31: <i>Powrót z Francji i Hiszpanii</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<b>Ci, którzy już czytali poprzedni rozdział, proszę by zajrzeli do niego jeszcze raz,</b> bo nastały tam pewne zmiany. Został dodany jeden fragment, bardzo ważny. Jest to rozmowa Hektora Rodrigeza i Damiana Montenegro w gabinecie mężczyzny. Fragment następuje po tym jak Hektor obiecuje Cyntii, że wymyśli coś, by dziewczyna mogła studiować. Po tym fragmencie z gabinetu, następuje też wzmianka o licytacji bransoletki. Dalsza część jest bez zmian. <b>Pozdrawiam i przepraszam za kłopot.</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
przysłuchiwała się jak Sambor rozmawia z Oldmanem. Była pod dużym
wrażeniem tego jak Willi <i>szefuje</i>. I choć niemal od zawsze
była przeciwna instytucji małżeństwa, to w głębi duszy zawsze
marzyła o kimś pewnym siebie, odważnym i męskim, a właśnie
takim w jej oczach był William.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
pan myśli, panie Erneście? – dopytywał kelner, pokazując
mężczyźnie znalezione przez Laurę dokumenty i fotografie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
bardzo dziwne, swoiście bardzo dziwne. Ma panienka inne zdjęcia z
dzieciństwa?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście…
znaczy Hektor, mój brat je ma. Porozmawiam z nim i przyniosę jutro
albumy do koszar.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bylibyśmy
wdzięczni, prawda, panie Williamie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
wręcz nie do opisania byłaby nasza wdzięczność. – Puścił
oczko do dziewczyny i uśmiechnął się w sposób tak łobuzerski,
że jej kolana zdawały się mięknąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
wstała, pewnym krokiem podeszła do obydwóch mężczyzn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
chcę po prostu wiedzieć kim jestem, ale chcę mieć pewność, że
nie zaszkodzicie memu bratu i że będziecie ze mną szczerzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
czy panienka będzie z nami szczera?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będę,
ale nie chcę tego potem żałować. – Opuściła pomieszczenie, bo
musiała udać się na obiad. Chciała też móc dokładne przyjrzeć
się bratu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Piękna
– szepnął Sambor do Williego. – Piękna i władcza, taka
kobieta onieśmiela.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
irytuje – dopowiedział brunet.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widziałem
jak na nią patrzysz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Młodzieniec
odpalił papierosa i spojrzał podejrzliwe na detektywa. Poczuł
uderzenie w bok głowy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
ty lubisz te kobiety Rodrigeza, nie? Wybij sobie chłopcze z łba te
Rodrigezowe panny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
roli ścisłości, panną jest już tylko jedna, ta druga to mężatka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Detektyw
pogroził Williamowi palcem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
Boga, to już sobie nawet pooglądać nie można? – oburzył się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
wiemy, że z twego oglądania, to tylko zamieszania wychodzą. Wiesz
jak ciężko jest udowodnić, że Javierowi pomagał ktoś z
zewnątrz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dla
chcącego nic trudnego – odpowiedział radośnie chłopak i
zmierzwił swoje włosy dłonią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Abyś
ty chłopcze za swój swawolny stosunek do życia kiedyś na garotę
nie trafił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Willi
przechylił szklankę z herbatą, wypił jednym duszkiem, zaciągnął
się papierosem i spojrzał na Ernesta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
pana, to powinni wynajmować do strzeżenia cudzych cnót, może
wtedy pan by się od mojej odpier…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oj,
uważaj chłopcze, bo pójdziesz o słowo za daleko. – Ernest
ponownie pogroził amatorskiemu tajniakowi palcem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wieczorem
wraz z panienką Prevost zjawię się w koszarach, może w tym czasie
przyjdzie już list z Hiszpańskiej policji na temat Rodrigezów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie do zobacz…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeszcze
jedno! – krzyknął William i zeskoczył z parapetu. – Cyntia…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Rodrigez – poprawił go Sambor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziwka
Rodrigeza, a nie żadna pani! – warknął Oldman.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ernest
pokonał dzielący ich dystans i starał się spojrzeć na Williama
najgroźniej jak tylko potrafił. Wyglądało to bardzo zabawnie,
gdyż był od młodzieńca o prawie dwie głowy niższy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chłopcze,
ja dam ci dobrą radę. Podejdź do zadania z dystansem, nie kieruj
się emocjami i nie zdradzaj swoich uczuć. Możesz mieć tej
kobiecie wiele za złe, ale to żona twego szefa, a ty by rozwiązać
zagadkę i zostać uniewinnionym potrzebujesz tej pracy. Trochę
pokory.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kanonber
– powiedział Will po przewróceniu oczami. – Dziw… Pani
Rodrigez. – Uśmiechnął się uroczo i spojrzał ponad głowę
detektywa, gdzie właśnie w drzwiach stanęła kobieta o ni to
blond, ni jasnobrązowych włosach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oldman,
jesteś zwolniony – powiedziała i weszła głębiej do
pomieszczenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ernest,
mimo swojego już w pełni dojrzałego wieku, wpatrywał się jak
oniemiały w jej pełne, płynne i niezwykle kobiece ruchy, gdy
stąpała na niskich obcasikach, stukając przy tym co niemiara o
podniszczony parkiet.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twoja
trzymiesięczna odprawa. – Położyła kopertę na stół i wyszła,
skłaniając się wcześniej detektywowi, mówiąc <i>dzień dobry i
do widzenia panu</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gratuluję
Williamie, gratuluję – pochwalił sarkastycznie Sambor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Taa...
ciekawe ile dostałem premii? – William przytrzymał papierosa
samymi ustami i dopadł do koperty. Otworzył ją i zaczął liczyć.
W zabawny sposób dwukrotnie się pomylił, więc zaczął od nowa. –
Ależ ta pani Rodrgez hojna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Cyntia Montenegro de Rodrigez właśnie cię zwolniła – rzekł
stanowczo policjant.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co tam ona może? – William machnął dłonią bez przejęcia.
Schował kopertę do kieszeni marynarki i wyciągnął papierosa ze
swoich ust. Uśmiechnął się do policjanta jak mały, niesforny
chłopiec.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
pan lekkoduchem, panie Oldman. Z pewnością to pana kiedyś zgubi. –
Detektyw założył melonik na swoją siwiznę i opuścił pokój
młodzieńca. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura,
siedząc w jadalni, obok Hektora, cały czas starała się jemu
przyglądać jak najdokładniej. Właściwie, to nie spuszczała go z
oczu. Dosalała rosół i uśmiechała się do braciszka. Ten chwycił
za jej dłoń i zabrał z niej solniczkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
za moment to będzie sól doprawiona rosołem, a nie rosół
doprawiony solą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A…
lubię słone – skłamała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiedziała,
że tak przesolonej zupy nie przełknie. Zastanawiała się co by z
nią uczynić. W końcu nadarzył się odpowiedni moment, bo Hektor
został przywołany przez recepcjonistę. Panienka Prevost odwróciła
się więc w tył i zobaczyła, że na sąsiednim stoliku kelner
właśnie rozkłada talerze z rosołem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Toż
to normalnie przeznaczenie</i> – zapewniła samą siebie w myślach.
</span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiedząc kto zasiądzie do tamtejszego obiadu, zamieniła jeden z
talerzy na swój tak szybko, by nikt tego nie przyuważył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szczęśliwa
Laura rozpoczęła jedzenie. Hektor powrócił na miejsce obok niej i
ponownie się do niej uśmiechnął. Popijał herbatkę. Był
niezwykle zadowolony, tak bardzo beztroski, że Laura nie mogła się
nadziwić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niespodziewanie
Cyntia i Julia do nich podeszły. Hektor kulturalnie wstał i
zaczekał aż jego żona, i jej siostra zajmą miejsca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kelner
się pomylił – powiedziała Julia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mateo
jest nowy, nie wie jeszcze przy którym stole zawsze siadamy –
usprawiedliwiła młodzieńca pani Rodrigez i przywołała chłopca
do siebie. Poprosiła o to, by przeniósł talerze z sąsiedniego
stołu na ich.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna
pośpiesznie naprawił swój błąd, przeprosił i obiecał następnym
razem być bardziej uważny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Koniecznie
– rzuciła z dezaprobatą Julia i chwyciła za solniczkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Daj
spokój, nic się nie stało – wstawił się za pracownikiem sam
Rodrigez, co nawet Laurę wprawiło w zdumienie. Jej brat zazwyczaj
ostro traktował służbę, zwłaszcza jej męską część. Nie
mogła zrozumieć dlaczego to uległo aż takiej zmianie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
dla pana panie Rodrigez, czy…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Porządny
obiad, bez zupy. Niech kucharz da co ma najlepszego w dzisiejszym
menu. – Uśmiechnął się, a potem skierował swój uśmiech na
żonę, tak jakby to ona miała być deserem, swoistą wisienką na
torcie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobieta
nieco się zawstydziła, ale odwzajemniła uśmiech.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Zaraz
się porzygam, aż mnie mdli na ich widok</i> – pomyślała
panienka Prevost, ale oczywiście nie wypowiedziała tych słów na
głos.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
nabrała odrobinę rosołu na łyżkę. Chwile przytrzymała płyn w
ustach, po czym chwyciła za serwetkę rozłożoną na swoich
kolanach i wszystko w nią wypluła. Hektor spojrzał zaskoczony,
Julia poszła w jego ślady, a Laura, nie przejmując się stanem
bratowej, zajadała dalej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się stało? Dlaczego plujesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spróbuj
– odpowiedziała mężowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zerknął na Julię, która zaczęła paplać jak to, gdy była w
ciąży z Edwardem, nie mogła patrzeć na żadne płynne dania z
makaronem i jak wszystkie zmieniały smak na gorzki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie jest gorzkie – odwarknęła. – Poza tym, nie mogę być teraz
w ciąży.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?
– zainteresowała się Laura tematem, który zdaniem Hektora, wcale
nie powinien tak młode panny interesować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
młoda jesteś, by zadawać takie pytania – powiedział nie
przemyślanie Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?
– kontynuowała dalej Laura.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie,
wcale nie jest za młoda – wtrąciła się Julia. – Poza tym,
jakby iść tym tropem, to twoja żona, gdy za ciebie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julio.
– Hektor poczekał aż szwagierka skupi na nim swoją uwagę.
Przyłożył wskazujący palec do ust i zrobił <i>ciii</i>. – A
ty daj łyżkę – polecił Laurze i nie czekając na jej reakcję,
sam zabrał przedmiot z jej dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zawsze
jak jest ciekawy temat, to ty…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lauro,
daj spokój bratu. Widzisz, że się zaczerwienił – zauważyła
Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
takie mądre zdanie, przypisywane Juliuszowi Cezarowi <i>I ty
Brutusie przeciwko mnie</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brutus,
to imię jak dla psa, nie określaj mnie takim mianem, bardzo cię
proszę, mężu. Próbujesz czy będziesz tak wisiał z łyżką nad
moją zupą?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
kochanie, momencik. – Zamoczył łyżkę rosole, a potem połknął
jej zawartość. – Sama sól – wywnioskował, krzywiąc się, po
czym spojrzał znacząco na siostrę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">No
co? – zapytała beztrosko panienka Prevost. – Ubrudziłeś mi
łyżkę w niedobrej zupie. Każ kelnerowi przynieść mi nową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zmienił się na twarzy. Z jego uśmiechu nic nie zostało.
Przychylił się do Laury i szepnął jej na ucho:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ledwo
wróciłaś i już robisz wszystko, by wyprowadzić mnie z równowagi?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
i Julia spojrzały po sobie. Niczego nie rozumiały z zachowana
mężczyzny, ale też niewiele słyszały. Wzruszyły więc
ramionami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
był niewinny psikus – wytłumaczyła się Laura na głos.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niewinny?
A jakby tą zupę dostał, któryś z gości?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
by się opluł? – rzekła pytająco i sama zaśmiała ze swojego
żartu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
odsunął się od siostry zapobiegawczo, by nie uczynić jej krzywdy.
Przymknął oczy i wypuścił powietrze z irytacją. Cyntia wbiła
pytające spojrzenie w męża. Nadal niczego nie rozumiała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieważne
– rzucił od niechcenia. Przywołał kelnera, chwycił nerwowo za
talerz żony i położył go na tacy. – Proszę przynieś inną…
znaczy, tę samą, ale inną – warknął. Po chwili otrzymał swój
obiad i starał się w spokoju, i skupieniu zjeść, bez zbędnych
dyskusji na poprzedni temat.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobiety
też w końcu odpuściły.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
coś na włosach – powiedziała nagle Laura i wstała. Wzięła
nieistniejące i nieokreślone bliżej <i>coś</i> z włosów brata,
starając się dopatrzyć blond odrostów, ale nic nie zauważyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już?
– zapytał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ehe,
już nie masz – odpowiedziała, siadając. – Ja już skończyłam
jeść, drugiego dania nie chcę, więc…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Więc
posiedzisz i poczekasz aż ja skończę – warknął Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
i Julia ponownie spojrzały po sobie, a Laura wbiła wzrok i oburzoną
miną w Hektora.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Muszę
z tobą potem porozmawiać i nie chcę cię w tym celu szukać po
całym pensjonacie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">No
dobrze, skoro musisz, ale teraz to możemy powrócić do tematu tych
dzieci? Dlaczego nie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dość!
– warknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
mogę odejść?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie!
– wrzasnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor!
Unosisz się – zwróciła uwagę Cyntia i zaczęła rozglądać się
po restauracji, by zobaczyć ile twarzy jest zwróconych w ich
kierunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
dziwisz się, do cholery!? – zapytał, upuszczając sztućce
trzymane w dłoniach na stół, tuż przy talerzu. Te zadźwięczały
złowrogo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
krzycz na mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Perdona</i>
– odrzekł i spuścił głowę, wsparł ją na swoich dwóch
palcach, a łokieć położył na stole.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
on powiedział? – dopytywała Julia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
jest tu obecny – ostro zakomunikował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>No
importa</i> – odpowiedziała Cyntia Hektorowi, nie zważając na
słowa siostry.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przeprosił
– wyjaśniła Laura.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
moja siostra co powiedziała?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
słyszałam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
powiedziałaś? – dopytywała Julia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>No
importa</i> – powtórzyła Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
to znaczy?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Nieważne</i>
– odpowiedział Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ja chcę wiedzieć. Powiedzcie mi. Niby inteligentni, wykształceni i
dobrze wychowani ludzie, a nie wiedzą, że w towarzystwie nie wypada
rozmawiać w niezrozumiałym języku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
to naprawdę znaczyło <i>nieważne</i> – wtrąciła się Laura.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?
– Julia spojrzała najpierw na Hektora, a potem a Cyntię. Ta z
kpiną na twarzy przytaknęła ruchem głowy. – No to w takim razie
nie o to mi chodziło, a o to co powiedziałaś wcześniej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
samo – przemówił Hektor, zerkając na Julię, a następnie
spojrzał na Cyntię i uśmiechnął się. – Powiedziała dokładnie
to samo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mówcie już nie po mojemu – zażądała Julia z ni to zasmuconą,
ni zagniewaną minką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>No
siempre las cosas salen como se quiere</i> – odpowiedział jej
Hektor złośliwie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
takiego? – zapytała się szwagra, a potem podobne pytanie zadała
swojej rozbawionej siostrze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
nie wiem. Nie znam tak dobrze hiszpańskiego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jestem twą tłumaczką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
kto ci każe mnie tłumaczyć? Jego tłumacz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaczekaj
– poprosiła. – Hektor, powtórz – zażądała takim tonem, że
jej brat nie mógł opanować śmiechu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
ale masz jedną szanse. <i>No siempre las cosas salen como se quiere</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie…
wszystko?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Też
tak można. <i>Nie zawsze wszystko</i> czy <i>Nie wszystko zawsze</i>,
nie ma większej różnicy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie <i>Nie zawsze wszystko jest takim, jakim się wydaje</i>?
– rzekła pytająco, zadowolona z siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Eee.
– Hektor pokręcił głową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
ja – zgłosiła się na ochotnika Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mąż
wpatrywał się w nią zaskoczony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
powtórz – poleciła zirytowana, iż sam się nie domyślił, że
ma powiedzieć zdanie po hiszpańsku jeszcze raz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Boże,
kobiety. <i>No siempre las cosas salen como se quiere</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czekaj,
czekaj…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdzie
się nie ruszam, kochanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
było <i>Nie wszystko zawsze…</i> tu jest dobrze tak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Nie
zawsze wszystko</i> brzmi lepiej, ale tak, do tego momentu jest
dobrze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dalej
jest <i>idzie</i>?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uchu
– przytaknął burknięciem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– …<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>idzie
myślą naszą</i>?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Nie
zawsze wszystko idzie po naszej myśli</i>! – krzyknęła Julia i
aż zaklaskała dłońmi, gdy Hektor wskazał na nią i ogłosił
<i>mamy zwycięzcę</i>. – Widzicie, jestem najbystrzejsza,
najszybciej się uczę! – dalej komplementowała samą siebie, a
reszta towarzystwa, siedzącego przy stole, wprost składała się w
pół ze śmiechu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
po zjedzonym obiedzie, postanowiła się wybrać z siostrą i dziećmi
na dłuższy spacer. Marsel jakby tylko na to czekał. Był coraz
starszy i w zdumieniu podziwiał cały świat dookoła, a właściwie
tyle świata, ile pozwalała mu dostrzec pozycja leżąca. Nie bardzo
mu się ona podobała, dlatego co jakiś czas popłakiwał, zmuszając
tym swoją mamę do zatrzymania się i wzięcia go na ręce. Cyntia
nie miała tyle siły co jej mąż, by jedną ręką pchać wózek po
nierównym terenie, a w drugiej nieść syna. Marsel jednak nie
przejmował się losem matki, dla niego najważniejsze było, że w
końcu więcej widział, a był bardzo ciekawym świata chłopcem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
restauracji należącej do pensjonatu, kelner zbierał talerze i
szklanki, a Laura i Hektor nadal siedzieli przy stole. Mężczyzna
wpatrywał się w siostrę wyczekująco.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już?
Twojego uporu nadszedł kres?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ja chcę tu siedzieć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaśmiał
się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tu
nie będę z tobą rozmawiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
indziej ja nie będę z tobą, bo będziesz na mnie krzyczał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sprytna
jesteś, ale zapomniałaś siostrzyczko o jednej rzeczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakiej?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
silniejszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ośmieszysz
nas, jeśli mnie stąd wyszarpniesz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
bym cię ośmieszył?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
chcesz ośmieszyć siebie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
irytował się coraz bardziej, a Laurze uroczy uśmieszek nie
schodził z twarzyczki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Siostro,
przesadzasz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Też
nowina. Może cię zaskoczę, ale tym stwierdzeniem, toś ty
Amerykanów nie odkrył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ameryki,
się mówi – poprawił i zamlaskał ustami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałam
być oryginalna, powinieneś docenić me starania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zamierzasz
siedzieć w restauracji do końca dnia czy także w nocy? – Zmienił
taktykę, siląc się na spokój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
długo, jak tylko będzie trzeba.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mianowicie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dopóki
ty nie pójdziesz spać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jestem szczególne zmęczony. – Założył nogę na nogę, rozsiadł
się wygodnie na krzesełku i zamówił kawę. – Mocna, czarna i
bez cukru, wyjątkowo pobudza. – Posłał siostrze złośliwy
uśmieszek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie dla mnie dwie takie właśnie kawy – złożyła
zamówienie panienka Prevost i ponownie uśmiechnęła się do brata,
tym razem jeszcze sympatyczniej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
splótł ręce na piersi, potem je rozplótł i zrobił łyk kawy z
filiżanki, następnie wstał i rzekł stanowczo:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dość
tej szopki. – Chwycił siostrę za ramię i szarpnięciem zmusił,
by wstała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sama
pójdę – wycedziła przez zęby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
bardzo – cedził słowa, właściwie prawie wcale nie otwierając
przy tym ust. Czynił tak zapobiegawczo, bo nie chciał publicznie
krzyczeć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
przekroczyli próg pokoju panienki Prevost, ta od razu starała się
zmienić temat. Paplała o albumach rodzinnych, które chciałaby
bardzo zobaczyć i może stworzyć z nich drzewo genealogiczne
rodziny, ot tak, na pamiątkę, także dla Marselka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
dam ci albumy do przejrzenia, ale teraz chcę byśmy sobie coś
wyjaśnili. Restauracja to jeden z naszych zysków, nie wolno nam
psuć renomy, a twój rzekomo niewinny psikus mógł do tego
doprowadzić, to jest pierwszy powód mojej złości, a drugi jest
taki, że po prostu, nie marnuje się jedzenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zmarnowałam. Ja swój obiad zjadłam, to twoja żona kazała
kelnerowi zabrać talerz i pewnie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Milcz!
– warknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
bez przejęcia usiadła na łóżku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham.
– Uśmiechnęła się uprzejmie. – Mów co masz do powiedzenia i…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
mam na imię! – Ponownie się uradowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dla
Hektora tego już było za dużo, nie potrafił znieść takiego
zachowania. Uznał, że tak rozpieszczonej kobiety jak Laura, to
nigdy nie widział, i że nawet Cyntia nie mogła się z nią równać.
Podszedł pewnym krokiem, chwycił za jej ramię i uniósł do góry,
tak wysoko, że aż była zmuszona, nie tylko wstać z łóżka, ale
także stanąć na palcach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Radzę
skończyć nim zaczniesz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Następnym
razem, radzę zakończyć przedstawienie nim zaczniesz podobną
szopkę! – warknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jak nie, to co? – odwarknęła hardo, a chwilę po tym zderzyła
się z miękkim materacem. Spojrzała na swojego brata, jak na
zupełnie obcego człowieka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
usiadł na łóżku, chwycił dziewczynę za rękę i szarpnięciem
wciągnął na swoje kolana. Pojawiły się krzyki i piski oraz
wymachiwanie nogami we wszystkich możliwych kierunkach. W końcu
Laurze udało się wyrwać i odpychając się nogami, cofała się,
jeżdżąc na tyłku po podłodze. W ten sposób wylądowała pod
samą ścianą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyswobodziłaś
się, bo ci na to pozwoliłem – rzekł poważnie, ale niezwykle
spokojnie. Wstał. – Nie chcę cię poniżać w taki sposób, ale…
dlaczego ty mnie do tego zmuszasz? Tak dużo wymagam? Odrobiny
odpowiedniego zachowania, szacunku, to aż tak wiele? – zapytał,
podchodząc do drzwi i kładąc dłoń na klamce. – Za wiele jak na
córkę Prevosta, prawda? Właściwie, co w tym dziwnego? On,
przecież też nigdy nikogo nie szanował. Ja nie muszę się tobą
zajmować, mogę cię odesłać, jednak wiedz, że wtedy, jak
skończysz osiemnaście lat, u mnie już nie znajdziesz schronienia,
nie pod tym dachem. Pozbyłem się już Javiera, własnego brata. Co
za różnica, jak pozbędę się jeszcze przyrodniej siostry? Będzie
do pary. – Hektor wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Zdenerwowany
zbiegł na dół, aż do służbówki, nieopodal spiżarni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
Cyntia kładła Marsela spać, Hektor właśnie upijał się w
samotności. Rozpamiętywał stare dzieje przy wódce, ale nie pił z
kieliszka, jak dostojny pan, a ze szklanki, takiej typowej,
nieoplecionej koszyczkiem… takiej szklanki, z której pija się
herbatę w pospolitych domach. Nagle wyczuł czyjś ruch za plecami,
zaniepokoiło go to, ale na tyle lekko, by się nawet nie odwrócić.
Czyjeś dłonie znajdowały się tuż przy jego szyi, jakby
zamierzały go udusić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
próbuj – przemówił. – Nie próbuj, bo pożałujesz – posunął
się do groźby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
jak zwykle na posterunku. Ani na moment nie tracisz czujności –
zażartował Martin i odsunął jedno z krzeseł, by zasiąść obok.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czego
chcesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
pałasz do mojej osoby taką niewyjaśnioną nienawiścią?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
rzucił mężczyźnie spojrzenie godne bazyliszka. Widać w nich było
czystą, z niczym niezmąconą, niesłychanie wyrazistą, lodowatą
nienawiść. Zaraz potem przykrył ją codziennym uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Źle
interpretujesz moje zachowanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
sądzę, Rodrigez? Tak się nazywasz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
świdrował mężczyznę wzrokiem, jakby doszukiwał się blefu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
z ciebie za brat, skoro ty nawet nazwiska własnej siostry nie znasz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
że ty znasz nazwisko swojej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prevost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
pewno?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
o tym święcie przekonany. Pamiętam dzień gdy się rodziła. –
Hektor uśmiechnął się do Martina.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Padało?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Świeciło
słońce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
był śnieg?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
Hiszpanii…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
już to słyszałem. <i>W Hiszpanii nie padają śniegi, może kiedyś
mi je pokażesz…</i> chwyciłeś na tę gadkę moją siostrę,
niczym rybkę na haczyk. Popełniłeś tym błąd.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciekaw
jestem jaki? Czyżbyś aż tak nie doceniał własnej siostry, iż
uważasz, że nie jest dla mnie odpowiednią żoną?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
nazywa się Laura? – zmienił temat Martin.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prevost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kim
był jej ojciec?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Francuzem,
Markizem – odparł z taką odrazą, jakby go coś w klatce
piersiowej zabolało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
mieszkaliście?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
spojrzał na Montenegra zaskoczony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
mi coś powiedzieć, prawda, Martinie? – zapytał z nieodgadnionym
wyrazem twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
bardzo bym chciał, ale widzę, że już nie muszę. Doskonale wiesz
co takiego mam ci do powiedzenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
uwierzysz, ale nie mam bladego pojęcia – odbił piłeczkę i tak
grali dalej w grę, który zdradzi się pierwszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Martin
wstał i zaszedł Hektora od tyłu. Ten jednak był spokojny, nie
wykonywał żadnych gwałtownych ruchów. Martin przychylił się i
szepnął mu do ucha:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
to rozegrałeś, jestem pod dużym wrażeniem, ale zapomniałeś o
tym, że szczegóły są ważne i choć zazwyczaj odgrywają trzeci
plan, to są chwile, gdy stają się najważniejsze. Śniegi cię
zdradziły, Hektorze Rodrigezie. Śniegi cię zdradziły. – Martin
poklepał mężczyznę po klatce piersiowej i ramieniu. Opuścił
służbówkę i udał się do pokoju zajmowanego przez Williama.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zdradził
się? – zapytał chłopak z nadzieją.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nic nie powiedział i nic nie powie, a ja więcej nie wejdę mu w
drogę, bo to jakby samemu diablęciu wyjść naprzeciw.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
sikaj. – Oldman zaśmiał się i sięgnął po papierośnicę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
ty nie widziałeś jak on się patrzył. Miał wzrok jak moja matka,
dosłownie jakby chciał kogoś zamordować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
jak twoja matka czy osoba pragnąca mordu?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
to jakaś różnica?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ostatecznie,
chyba niewielka. Marta Montenegro, to taki seryjny morderca w
spódnicy. Morduje uczucia najbliższych. Papierosa? – William
nawet nie wstał, dalej siedział na łóżku, ale wyciągnął
papierośnicę w stronę bruneta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dzięki,
ale rzuciłem. Posuń się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
zrobił miejsce przyjacielowi, a Martin usiadł obok niego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteście
przekonani, że on nie jest Rodrigezem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szczerze,
to nie mamy pewności, ale z rejestru urodzeń tak by wynikało. Poza
tym sam się dokopałeś, że Prevost mieszkał kilka lat z rodziną
we Francji. Nie ma więc możliwości, by przez tyle lat nie spadł
tam śnieg.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ile razy widziałeś Francję?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy,
bracie, ale… zawierzam w opowieści twe i Laury. Poza tym z
rejestru urodzeń wynika, że wszyscy przodkowie Hektora Rodrigeza,
to bruneci albo kruczoczarni, jak na Włochów i Hiszpanów
przystało. Tak też wynika z albumów, tak? Wdziałeś je?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
widziałem całego albumu, rzuciłem tylko okiem, gdy Cyntia wkładała
zdjęcia Marsela.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
jest blondynem, Martin, rozumiesz to?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
kto to blondyn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
dzień, w który zaginęła pokojówka był tutaj, a kłamał, że
był z twą matką. Z resztą ona też kłamała. Miał żonę i
córkę, o czym wie twój szwagier, mąż twej siostry, Julii, jednak
on także milczy. Julia postawiła nagrobek własnej siostrze, jestem
pewny, że i Rodrigez maczał w tym palce. Być może Bastiana Browna
zastraszył, twą siostrę kupił, Cyntię omotał pozorną dobrocią,
ale na cholerę, czemu Marta Montenegro wybacza mu tyle błędów?
Przecież ta kobieta nie znosi skandali, błędów i przyciągania
kłopotów, a Rodrigez przyciąga ich co niemiara.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślisz,
że tego nie zauważyłem? Doskonale widzę, że moja matka darzy go
jakimś niezrozumiałym sentymentem. – Martin się skrzywił i
westchnął wypuszczając przy tym powietrze przez nos. Zmarkotniał,
jakby nagle zazdrość uderzyła go pięścią w nos. – Nie pytaj
mnie czym on jest spowodowany. Ona może się na niego złościć,
prowadzić z nim boje i toczyć zimne wojny, ale za każdym razem,
kiedy Hektor ma kłopoty, ona go z nich wybawia, czasami kosztem
narażania samej siebie. Wiesz co by było, gdyby wyszło na jaw, że
składała fałszywe zeznania? Ona wie co by było, dlatego dla
żadnego ze swoich dzieci nie byłaby zdolna do takich poświęceń,
a dla właściwie obcego faceta…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jeśli on nie jest jej obcy? – zapytał szybko William, przerywając
koledze, bo nie chciał, by uciekła mu ta myśl.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
to nie jest…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jeśli twa matka go znała wcześniej? – zapytał ponownie,
przerywając brunetowi. – Pomyśl skąd mogłaby go znać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William,
ja naprawdę nie wiem, ale mogę zapytać Aurelii – główkował
Martin wstając. Zaczął nerwowo przechadzać się po pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Aurelia
zna Rodrigeza?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
przeszłości. Była siostrą Mirelli, kobiety która zginęła w
pojedynku. Rodrigez strzelał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ile
miał lat?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poniżej
dwudziestu, chyba.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
odbył się pojedynek?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pod
Madrytem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
było powodem? – William spojrzał podejrzliwie na Martina.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
publicznej oceny poddano motyw chciwości obydwóch braci. Prawdziwym
motywem…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Była
kobieta! – wywnioskował William. – Hektor zabił pierwszą
miłość z zazdrości, potem poszedł po niteczce dalej. Jego żona
i córka nie żyją. Jestem niemal pewien, że motyw był ten sam,
także zazdrość. Być może uznał, że dziecko nie jest jego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co?
Jak to… – Martin był przerażony. Usiadł na skraju łóżka
Antka. – Skąd taki…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Otello</i>.
Maur zabija kobietę, bo podejrzewa ją o romans.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
z mężem mej siostry ma wspólnego ta nieudana sztuka?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widzę,
że twe znienawidzenie do opery, rozciąga się aż na teatr, synu –
zażartował William, parodiując przy tym Martę Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
przypominaj mi. Całe życie dawała mi do zrozumienia, że jestem
krzywym odbiciem w zwierciadle jej pragnień macierzyńskich i
wielkich oraz szerokich planów rodzicielskich. – Zagestykulował
nerwowo mężczyzna i poczuł jak łzy wdzierają mu się do oczu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie twoja wina, po prostu jesteś za uczciwy i zawsze takim byłeś.
– William starał się pocieszyć kolegę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdybym
był jak Hektor byłaby…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ci jest? Dlaczego się… urwałeś w połowie. Martin! – Uderzył
przyjaciela w ramię z taką siłą, że ten się ocknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic,
po prostu moja matka zawsze uważała, że są sytuacje w życiu, gdy
mężczyzna nie może mieć skrupułów. Hektor Rodrigez taki jest.
Gdybym ja taki był, byłaby ze mnie dumna. Mów o tym <i>Otellu</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
na krótką chwilę się zamyślił. Dopiero teraz zaczął
dostrzegać podobieństwo między Hektorem Rodrigezem a Martą
Montenegro. Nie chciał jednak zdradzać przyjacielowi jedynie swych
przypuszczań. Wiedział, że musi zdobyć dowód.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Otrzymałem
książkę. Jest w szufladzie. Jeśli chcesz, to do niej zajrzyj. Ja
muszę już iść. – Wskazał brodą na otwarte drzwi i Laurę,
która w nich stała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pewnie,
idźcie, i miłego spaceru. – Martin uśmiechnął się do nich
ciepło w chwili, gdy William stanął obok dziewczyny. Uznał, że
niezwykle do siebie pasują.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oldman
jednak zawrócił, gdyż miał do brata Cyntii jeszcze jedną sprawę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przykucnął
i zapytał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zrobisz
coś dla starego przyjaciela z dzieciństwa?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
tylko nie będę musiał po raz kolejny ryzykować swojego życia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zadaj
matce trzy pytania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mówiłem,
że chcę ujść z życiem – przypomniał Martin znacząco. –
Jakie to mają być pytania? – zapytał zrezygnowany, patrząc w
pełne nadziei oczy Willa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
była kiedyś na koncercie w filharmonii w Madrycie? Czy pobierała
nauki… albo może twój ojciec… ktokolwiek wam znany, czy
pobierał nauki w akademii Paryskiej, na której wykładowcą był
Prevost? O Prevoście jednak nie wspominaj. No i najważniejsze
pytanie, czy znała ciotkę Rodrigeza, która rzekomo zamieszkiwała
ten gmach przed śmiercią?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie,
bo ja w życiu nie słyszałam, byśmy my w tych stronach mieli
jakąkolwiek ciotkę – dopowiedziała Laura.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
te pytania mogę jej zadać. Filharmonia w Madrycie, Akademia w
Paryżu i ta kamienica. Zapamiętałem. Dlaczego akurat te pytania?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
szuka związku twej matki z mym bratem, bo że jakiś związek jest
jesteśmy święcie przekonani.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
akurat z mą matką? Może on ma związek z Julią… jest w podobnym
wieku co Bastian.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
starszy – wtrąciła Laura.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez jest starszy, ale czy twój brat, to pewności…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
wiem, pewności nie mamy. Teraz to nawet nie wiemy czy on w ogóle
jest moim bratem. Być może wcale nie jesteśmy spokrewnieni. –
Wzruszyła ramionami i posmutniała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
pewnością jesteście – rzucił z uśmiechem William. – Podobnie
marszczycie czoło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
przewróciła oczami niemal od razu się rozpromieniając i wtedy
przypomniała sobie o albumach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaczekaj
na mnie w samochodzie. Albo nie! Pójdziemy pieszo – dodała,
przypominając sobie jak ostatnim razem dojechali w pewne miejsce,
ale wrócić już nie mogli, bo kupa żelastwa się zepsuła i nie
chciała jechać dalej. – Za pięć minut wrócę. – Pognała na
górę do pokoju Rodrigezów, zapukała i wtargnęła do środka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
właśnie czytała książkę, siedząc wygodnie w fotelu bujanym.
Był on prezentem od jej męża. Marsel tamtego dnia także otrzymał
od ojca prezent, był to miniaturowy, drewniany konik na biegunach,
który mieścił mu się w dłonie. Chłopiec lubił obserwować jak
zabawka się kołysze, postawiona na blacie stołu albo komody.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Montenegro de Rodrigez spojrzała na swoją szwagierkę i zaznaczyła
tasiemką, na której stronie skończyła. Jej wzrok zdawał się aż
iskrzyć znakami zapytania, ale usta uniesione były w delikatnym
uśmiechu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
mówił, że mogę pożyczyć albumy ze zdjęciami, chciałabym
wykonać drzewo rodzinne. Mogłabyś dać też jakieś zdjęcia
swojej rodziny. Byłaby to taka pamiątka dla Marsela i waszych
przyszłych dzieci.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cudowny
pomysł. Zaczekaj, zaraz znajdę… – Cyntia wstała i zaczęła
przeszukiwać półki. Nagle poczuła jak zakręciło jej się w
głowie, na dodatek zbierało jej się na mdłości. Przełknęła
ślinę, odczekała chwilę i za moment wszystko już było w
porządku. – To album mojej matki, są tam rodzice moich rodziców,
oni sam i my wszyscy. A tu masz… ale tego dużo. Wasza rodzina
chyba lubiła się fotografować. – Cyntia postawiła na stół
wszystkie cztery grube klasery, w tym dwa z nich były bardzo
zakurzone.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
to pokojówki nie lubują się w ścieraniu kurzy. – Laura
otworzyła jeden z albumów na pierwszej lepszej stronie. –
Myślisz, że to ja? – zapytała bratową, widząc zdjęcie małej
dziewczynki na kolanach Javiera i stojącego za nimi Hektora.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
ja wiem? Słaba jakość, ale chyba tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zabawne,
nie pamiętam tego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miałaś
z dwa lata, nie możesz pamiętać. Ja też nie pamiętam wiele z
mojego dzieciństwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
jest na niewielu zdjęciach – zauważyła panienka Prevost, podczas
przewracania sztywnych kart.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
nie lubił jak go fotografowano. – Cyntia wzruszyła ramionami i
sama zabrała się za oglądanie. – To wasza mama?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem, prawie jej nie pamiętam, a tu jest bardzo młoda. Ja ją znam
zupełnie inną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Piękna
kobieta. Mała bardzo gęste włosy i pracochłonne uczesanie.
Myślisz, że Hektor jest do niej podobny? Bo ja... szczerze to chyba
Javier się w nią wdał – stwierdziła z radosnym uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Faktycznie.
Javier jest bardzo do niej podobny – przytaknęła dziewczyna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ty? Jesteś podobna do swojego ojca?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
mam to wiedzieć? Nie mogę się porównać, bo śmiał umrzeć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wybacz,
że pytam, ale jak umarł? Wiesz jak zmarł mój ojciec, policja
winnych tej tragedii nie osądziła do dnia dzisiejszego. Już
pogodziłam się z tym, że prędzej ta sprawa zostanie przedawniona,
niż że oni natrafią na chociażby poszlakę. Chociaż, po części,
to każdy z nas jest winny, włącznie ze mną, tobą, mym mężem,
wujem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
prawda, to prawda – przyznała Laura. – Lubiłam twego ojca, był
dla mnie miły. Mój umarł naturalnie, miał słabe serce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
byłaś jeszcze dzieckiem, współczuję.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ma czego, to był straszny człowiek. Nie mam z nim wielu wspomnień.
Zajmowały się mną opiekunki, miałam aż dwie. Właściwie nawet
tego nie pamiętam. Javier z Hektorem mi opowiadali.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
pielęgnowałaś wspomnień, dlatego masz ich tak niewiele. Jak
człowiek nie wspomina regularnie, to potem nagle się okazuje, że
po opuszczeniu powiek widzi same czarne plamy. – Cyntia nagle wbiła
wzrok w album. Pokazała dłonią na zdjęcie swojego męża i jakieś
kobiety. – Bardzo ładna, młodziutka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
są tak ubrani? – zapytała Laura.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Biednie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twój
brat czasami lubi poudawać kogoś kim nie jest – rzekła z
przekonaniem Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?
– Laura wbiła pytające spojrzenie w bratową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
robi niczego strasznego, po prostu ubiera się mniej dostojnie, jak
szary człowiek z ubogiej rodziny się wywodzący i idzie do karczmy.
W Hiszpanii często tak czyniliśmy i udawaliśmy się na bale dla
pospólstwa. Takie taneczne zabawy wiejskie i małomiasteczkowe.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chadzaliście
po zwykłych tancbudach?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zaśmiała się wesoło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiedziałaś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nawet
się nie spodziewałam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Rodrigez przewróciła jeszcze kilka stron, ale nie natrafiła na nic
ciekawego. Zamknęła album. Jednak gdyby okazała choć odrobinę
więcej cierpliwości… starczyłoby przewróciła jeszcze jedną
kartę klasera z fotografiami, a natrafiłaby na zdjęcie wyjawiające
najmroczniejszą z tajemnic jej męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
Prevost i William Oldman wstąpili w ponure mury koszar policyjnych.
Panienka czuła się bardzo nieswojo w takim miejscu, ale i tak
postanowiła trzymać fason i być twarda. Detektyw w skupieniu
przeglądał najstarszy album ze zdjęciami, z którego wynikało
jednoznacznie, że Hektor Rodrigez podaje się za tego kim jest. Miał
zdjęcia z Javierem, matką, ojcem, Laurą, a nawet Prevostem.
Policjanci, ale także Laura i William obserwowali z pomocą lup
wyraźniejsze fotografie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
pewna, że to on? – pytał Willi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
a ty tego nie zauważasz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
on jest blondynem, a na zdjęciach jest czarny. Dlaczego ktoś miałby
farbować włosy kilkuletniemu chłopcu? – gdybał, niezwykle się
przy tym irytując.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">By
ukryć jego tożsamość – powiedział detektyw. – Spójrzcie. –
Sambor pokazał parze amatorów zdjęcie kilkunastoletniego blond
chłopca z małym, około rocznym dzieckiem, posadzonym na jego
kolanach. Był roześmiany i elegancko ubrany. To maleństwo także
przystrojone było w śliczne, kosztowne koronki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
chyba dziewczynka – wyznała Laura po głębszym przyjrzeniu się.
– Myślicie, że to ja?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Patrz
na chłopca – polecił Will. – I przyjrzyj mu się uważnie. Kogo
widzisz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mojego
brata, ale to się kupy nie trzyma. Jako kilkulatek był brunetem,
potem blondynem tylko na jednym zdjęciu, by ponownie być… Po co
to wszystko? Po co ukrywanie tożsamości, skoro się potem
fotografuje w jasnych włosach?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
by było gdybyście się tego dowiedzieli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dowiedzieliśmy
się już wiele. Ciekaw jestem czego pan się dowiedział?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Aby
panu o tym opowiedzieć, musiałbym poprosić panienkę Prevost, by
wyszła na moment wraz z Rupertem. On ją przypilnuje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
dlaczego mam…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lauro,
proszę. – Willi spojrzał na dziewczynę błagalnie. – Ja mam
dziś nocną zmianę. Nie mamy za wiele czasu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
ale potem masz mi wszystko opowiedzieć i to ze szczegółami, panie
agencie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Agencie?
– zapytał detektyw Sambor, gdy Laura wyszła na zewnątrz w
asyście dwóch pracowników policji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co jej miałem powiedzieć? Opowiedzieć o tym jak jestem podejrzany
o morderstwo, o tym jak byłem złodziejem? Czy może o tym jak
sowicie chędożyłem z jej bratową w sadzie, którym, na zlecenie
Marty Montenegro, opiekował się mój ojciec?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tu
ma pan rację. Im dziewczyna mniej wie, tym lepiej śpi. – Detektyw
wstał z krzesła i oddalił się w stronę akt. Szukał jednej z
teczek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
pan dlaczego ją wyprosił?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
tego samego powodu, z którego pan skłamał. Nie chcę, by
dziewczyna miała koszmary po nocach. – Sambor rzucił otwartą
teczką na albumy, wprost przed oczy Williama. Ten zszokowany
odwrócił głowę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
to jest? – zapytał po chwili i zaczął się bliżej przyglądać
fotografii zmarłej kobiety.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ktoś
zalał archiwum nie tylko w Londynie, ale także w Hiszpanii. Jednak
na nasze szczęście akurat planowano remont i cześć dokumentów
zdążono już przenieść na piętro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kim
jest ta kobieta?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
pani Solcman de Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pierwsza
żona tego gnoja?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pierwsza
żona tego gnoja, jak i innego drania. Arthur Solcman, którego zabił
przyjaciel Hektora Rodrigeza, był pierwszym mężem tej pani. –
odpowiedział Ernest, zajmując ponownie miejsce za biurkiem. –
Jednak na moment proszę porzucić temat więzów rodzinnych, bo tym
zajmiemy się później. Proszę się przyjrzeć jej szyi. To zdjęcie
zrobiono już po śmierci.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zauważyłem,
że jest na nim martwa – warknął William. – Dlaczego ma sińce?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
się przyjrzeć uważniej. Lewej i prawej stronie. Ma pan fotografie
obydwóch stron.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
rozpoczął liczenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pięć
i cztery, ale czego to dowodzi?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ślady duszenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zmarła
na skutek uduszenia? – dopytywał Will.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
prawdopodobne na skutek upadku. Jednak bez wątpienia była duszona
tuż przed śmiercią. Czynił to człowiek, który nie miał jednego
palca. O tego. – Ernest pokazał swoją dłoń i zaczął uginać
serdeczny palec swojej lewej dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez nie ma… o kurwa! O kurwa! – wrzasnął. – Czyli <i>Otello</i>
mówił prawdę!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
chłopcze. Dzień wcześniej Rodrigez pobił cukiernika, który
odwiedzał jego żonę podczas jego nieobecności. Tak wynika z
zeznań pokojówek, jak i sąsiadki cukiernika.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
go nie skazano?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Był
młody, miał nie więcej niż dwadzieścia pięć lat, mieli
dziecko. Może przez wzgląd na córkę są przychylniej na niego…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
kiedy dzieci dają ojcom przepustki na wolność, gdy ci ojcowie
zabili mamusie!? – zapytał krzykiem Oldman i z nerwów aż
przywalił pięścią w ścianę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
sprawie był dowód, który skutecznie uniewinnił Hektora Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaki
dowód?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem, dopiero go szukają. Miejmy nadzieję, że nie został zalany i
do nas go przyślą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
jest niebezpieczny – wycedził przez zęby młody brunet.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
to chłopcze od dnia, gdy spojrzałem mu w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
więc pan go nie zamknie!? – Pretensje Williama sprawiały, że aż
trzaskał palcem o blat biurka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
nie mam wystarczających dowodów, by go skazać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
do wyjaśnienia sprawy? Nie można zastosować aresztu?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kpi
sobie pan? Areszt to mogę zastosować wobec pana, ale pana Rodrigeza
obejmuje zupełnie inne prawo. Jego teściowa zna wielu sędziów. Na
skutek tego, przy zniknięciu Violetty Molins, musieliśmy wypuścić
go na wolność. Pani Marta Montenegro skutecznie utrudniała pracę
policji, w końcu stała się alibi swojego zięcia… niepodważalnym
alibi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
teraz mamy dowody, mamy to wszystko. – Oldman wskazał na albumy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
za co mam go zamknąć? Farbowanie włosów w tym kraju nie jest
karalne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jego żona?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sąd
go uniewinnił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pytam
o obecną żonę! Czy nie należy jej się od was jakaś opieka?
Jakaś ochrona!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
poczuje się zagrożona niech do nas przyjdzie, póki co nie mamy
nawet jej zeznań…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
ją uderzył!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
pan tego pewien?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.
Słyszałem rozmowę jej matki i Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
jakiś klan czy co to, do cholery, jest? – zapytał podirytowany
Sambor. – Zawsze jak i Hektor, to i ta przeklęta Marta Montenegro.
Przepraszam, ale ta kobieta wyjątkowo działa mi na nerwy. Postaram
się pomówić z panią Cyntią, ale nie wiem czy tym cokolwiek
zdziałam. Proszę więc, by pan ją miał możliwie jak najwięcej
na oku, tak by jej włos z głowy nie spadł. Szkoda tak pięknej i
młodej dziewczyny, gdyby miała skończyć jak ta Solcman. –
Wskazał na fotografię Isabel.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lepiej
już pójdę. – William wyszedł pośpiesznie na zewnątrz, oparł
się plecami o zimne mury i zaczerpnął powietrza. Ze stresu i
nadmiaru wrażeń zaczynało ciemnieć mu przed oczyma.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
stojąc przy Willim, dopytywała o wszystko, ale mężczyzna ją
skłamał, że musiał tylko podpisać jakieś papierki, i że nie
dowiedział się niczego nowego. Nie potrafił jej powiedzieć tak
prosto w twarz, że jedyna bliska jej osoba, która jeszcze jest na
wolności, była kiedyś bestią, która zamordowała własną żonę.
Nie umiał wyznać jej prawdy, bo jak sądził prawdą były jego
przypuszczenia. Nie umiał, albo też nie chciał tego uczynić.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/08/rozdzia-33-czyste-intencje.html">Rozdział 33: <i>Czyste intencje</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-45612144146540276922016-07-23T08:53:00.000+02:002016-07-30T15:21:39.093+02:00Rozdział 31: Powrót z Francji i Hiszpanii<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="275" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUO3zGboi5wlMNUBt97Ps_kOPeLgSXDkxkX5M1KQN2xqNRZAHehgk3FUrFxQ-5HEPpcI3byUkZBQSFXl1dCrtV8H95rhdqtidVBjxBlZpTvQIS17x4WyThhpWnIDrgkcP7qjj27QntDjZ4/s400/35159_maite-nuevo-personaje-gran-hotel.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/07/rozdzia-30-plan-doskonay.html">Rozdział 30: <i>Plan doskonały</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
wszedł do pokoju, który miał zajmować. Zamknął za sobą drzwi,
oparł się o nie i osunął. Czuł się tak wykończony poprzednimi
wydarzeniami, że nie miał nawet siły lać łez, poza tym wiedział,
że one nic nie pomogą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wstał
z podłogi gdy usłyszał pukanie i zapytał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kto?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Susana,
przyniosłam twoją…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
mówiłem, żebyś mówiła mi na pan! – warknął zaraz po
otworzeniu drzwi na oścież. Spojrzał na pokojówkę zagniewanym
wzrokiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziewczynę
jednak nie zraziły ani ton, ani nieprzychylne spojrzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
wina, panie Rodrigez? – zapytała, pokazując butelkę ukrytą pod
niesioną przez nią marynarką szefa i nie czekając na zaproszenie,
wtargnęła do środka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zamknął drzwi i patrzył w zdumieniu jak kobieta rozsiada się na
stole i napełnia kieliszki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem co się uroiło w twojej głowie, Susana, ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciii,
to nie pierwszy raz kiedy żona…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mów złego słowa na moją żonę – rzekł ostro. Podszedł,
chwycił dziewczynę za ubranie i szarpnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dla
mej siostry byłeś milszy – przypomniała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jej
słowa sprawiły, że do głowy Hektora napłynęła fala miłych,
ale równie bolesnych wspomnień. Szarpnął mocniej, szew się
rozdarł i puściła tama męskiej przyzwoitości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Położył
dłoń na, okrytej cienkim materiałem, piersi dziewczyny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteście
takie podobne – wyszeptał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Susana
podała mu kieliszek do drugiej dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byłyśmy
bliźniaczkami – przypomniała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
– powiedział nienaturalnie szybko i niezwykle cicho. Opróżnił
kieliszek do dna i przymknął powieki. Kiedy je otworzył w jego
oczach było coś dziwnego, jakby był zupełnie innym człowiekiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Susana
dopadła swoimi zwinnymi rączkami do guzików kamizelki, następnie
do koszuli. Wyszarpnęła muchę i położyła dłonie na owłosionej
klatce piersiowej szefa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
taki męski – wypowiedziała z zachwytem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
– zapewnił, chwytając ją brutalnie za włosy, szarpnięciem
ściągając ze stołu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapiekła
ją skóra głowy, poczuła niemiłosierny ból, a jej piersi zostały
przygniecione za sprawą mocnego przyciśnięcia do stołu. Dłoń
Rodrigeza błądziła po jej plecach, by w końcu unieść spódnice
jej uniformu. Ciepło jego dłoni błądziło po jej udzie i
rozgrzewało, nasiliło się w momencie bolesnego klepnięcia. Jego
wargi były tak blisko jej ucha, że oddech stawał się namacalnym
podmuchem wiatru.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ała!
– krzyknęła, gdy ponownie szarpnął za jej włosy z taką siłą,
że zmusił ją do zadarcia głowy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Boli?
– zapytał ze skrytym uśmieszkiem na ustach. – A to boli!? –
wrzasnął i wymierzył kolejny cios w jej rozgrzane wcześniejszym
uderzeniem udo. Tylko, że tamto uderzenie można było uznać za
pieszczotę, to było agresywne, brutalne i tak bolesne, że aż
rozdzierające. – Wyjdziesz stąd i zamkniesz za sobą drzwi, bez
trzaskania, a więcej nie pokażesz mi się na oczy w takim wydaniu –
wyjaśnił ostro i stanowczo, pomimo, że słowa były kierowane
szeptem do jej ucha. – No już! – popędził i ponownie szarpnął,
dosłownie rzucił nią przez pół pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ledwie
utrzymała równowagę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Susana
wyszła przestraszona, a Rodrigez usiadł na stole, na miejscu
ciepłym jeszcze od jej ciała. Chwycił za drugi kieliszek i
opróżnił go do dna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przynajmniej
dobre wino przyniosła – powiedział już sam do siebie, bo nikogo
innego nie było w pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chwycił
za szyjkę butelki i nie bawił się w przelewanie czerwonej jak krew
cieczy do kryształowego szkła. Pił z gwinta, co w tym przypadku
było wyrazem bezsilności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Minęła
noc, a po niej nastąpił kolejny z trudnych dni dla rodziny
Rodrigez. Cyntia zeszła z dumnie uniesioną głową do jadalni.
Miała w planach zjeść obiad, bo na śniadanie nie zdążyła.
Zajęła miejsce przy stole i poprosiła o swoje ulubione danie.
Kelnerzy ją lubili, często z nią rozmawiali, dlatego niemal każdy
wiedział, że ulubionym daniem szefowej jest rozbef w sosie
łagodnym. Cyntia rozpoczęła dzielenie mięsa na kawałki przy
pomocy sztućców, gdy niespodziewanie naprzeciw niej zasiadła
matka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widziałam
jak wczoraj Javiera zabierała policja. No kto by pomyślał, że to
będzie twoja zasługa?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Smacznego,
matko – odpowiedziała tak obojętnie jak tylko potrafiła, po czym
ponownie zajęła się swoim obiadem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
przyszłam jeść, przyszłam porozmawiać – rzekła znacząco
Marta Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie znajdź innego rozmówce, bo ja przyszłam zjeść, a nie
plotkować z osobą, do której pałam jedynie wstrętem i
obrzydzeniem. Nie psuj mi tak przyjemnie rozpoczętego obiadu.
Antonio! Wina! – zawołała do kelnera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twój
mąż…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
obchodzi mnie twe zdanie na temat mego męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chodziło
mi o jego…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jego
zdanie tym bardziej mnie nie obchodzi – przerwała i rozpoczęła
spożywanie posiłku. – Idealnie przyprawione – powiedziała,
wyczuwając za sobą czyjąś obecność.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
jest Marsel? – zapytał ostro Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
swoim pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zostawiłaś
go…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
samego, na pastwę losu, z drzwiami rozstawionymi na oścież. –
Cyntia rzuciła swemu mężowi takie spojrzenie, że aż Marta była
pod wrażeniem jej hardości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zrozumiałem
ironię. – Usiadł przy węższej krawędzi stołu, tak, że po
swojej lewej stronie miał żonę, a po prawej teściową. Stuknął
swoim kieliszkiem o kieliszek Cyntii. – Zdrowie twej matki –
powiedział, gdy jego żona przyłożyła brzeg kieliszka do ust.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pośpiesznie
go odstawiła nie czyniąc ani łyka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wybacz,
ale nie wypiję w tej intencji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tym
lepiej, pokarm mojego syna będzie zdrowszy – zażartował. – Za
to twoja mama będzie zdrowsza, jeśli zacznie korzystać z uroków
dobrej pogody. Zalecam spacer. – Uśmiechnął się złośliwie do
teściowej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jesteś lekarzem, nie znasz się na zdrowiu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
to znam na chorobach i zapewniam, że jeśli pani nie zniknie mi z
oczu, to wyląduje pani w łóżku na długie tygodnie, a w
najlepszym wypadku nigdy nie powróci pani do świata w pełni żywych
i zdrowych.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ma być najlepszy wypadek?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Najlepszy
dla wszystkich, z wyjątkiem pani osoby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
nie grozić mej matce!? – warknęła na męża Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
mogę pomówić z żoną na osobności?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
jeśli twa żona tego zachce, a nie chce – odpowiedziała Cyntia,
wytarła usta, wstała i rzuciła serwetką na stół.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogę
poznać odpowiedź na pytanie dlaczego? – zapytał Hektor ciągle
siedząc. Napił się wina z kieliszka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
trzech powodów. – Stanęła przed nim. – Po pierwsze, jesteś
pijany. – Wyrwała kieliszek z jego dłoni i rzuciła nim z taką
siłą, że przeleciał przez pół restauracji, plamiąc przy tym
podłogę i tłukąc się w drobny mak. – Dwa kolejne powody są
następujące: mam dość tego, że traktujesz mnie jak swoją
własność, mającą rodzić twe dzieci i wychowywać je nie
spuszczając z oczu ani na chwilę. Nie chcę więcej bachorów. Chcę
w końcu żyć. – Wymierzyła mu publicznie policzek, po czym
wykorzystała moment jego osłupienia, odwróciła się na pięcie i
poszła do pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
po przekroczeniu progu wiedziała, że zachowanie się w taki sposób
w publicznej restauracji było złym pomysłem, a na domiar złego
Marsel wydzierał się wniebogłosy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czego
on znowu ryczy? – zapytała pokojówkę, która woziła małego
panicza w wózku przez próg, tak jak lubił najbardziej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
jest głodny, pani…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
wyjdź! – warknęła Cyntia. – Nakarmię go – dodała, widząc
pytające spojrzenie Honoraty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rzuciła
torebeczkę na fotel, rozpięła guziki swojej sukienki, zsunęła ją
z ramion i rozsznurowała najwygodniejszy z gorsetów, wciągany i
mający wiązanie z przodu przy samych piersiach. Wzięła Marsela na
ręce i położyła się z nim na łóżku, przykładając niemowlęce
usteczka do swojego sutka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
nie ściskaj – pouczyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marselek,
jakby na złość, zacisnął swoje bezzębne dziąsełka tak mocno
jak tylko umiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ałć
– syknęła Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nadal
boli? – zapytał Hektor, stając pomiędzy lekko rozsuniętymi
drzwiami, oddzielającymi sypialnie od salonu. Przecisnął się
między wózkiem i zasiadł w fotelu tuż przy łóżku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
postanowiła go zignorować. Marsel natomiast kręcił główką,
zirytowany, bo nie mógł odpowiednio złapać sutka, a był już tak
strasznie głodny. Hektor nie mogąc patrzeć na męczarnie syna, na
którą Cyntia nie reagowała, bo oburzona patrzyła w zupełnie inną
stronę, postanowił mu dopomóc. Chwycił delikatnie za pierś żony,
uniósł ją w swoich trzech palcach i lekko nacisnął, gdy tylko
Marsel odpowiednio złapał. Potem uniósł wzrok do góry i spojrzał
na zaskoczoną twarz osiemnastolatki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty robisz? – zapytała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Było
mu niewygodnie – wyjaśnił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
już jest mu wygodnie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wydaję
mi się, że tak – odpowiedział po odpowiednim ocenieniu sytuacji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
tak, to czy mógłbyś już zabrać rękę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
i bym mógł, ale… – szeptał i nagle urwał myśl. – Właściwie
to bym mógł. – Zabrał dłoń i położył ją na swoim kolanie.
Zacisnął pięść na materiale swoich spodni. – Nie boisz się
mnie – wywnioskował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
powinnam?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie masz powodu się obawiać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Też
tak sądzę. – Uśmiechnęła się z wyższością. – Mężczyzna,
który posuwa się do przemocy wobec kobiety, tak naprawdę jest
niegroźny, dlatego bije słabszą osobę, bo…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
dobrze wiesz, że to nie tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jak!? – wrzasnęła. Wystraszyła swoim krzykiem syna, który
momentalnie zaczął płakać. – Zabierz tego bachora! –
Pośpiesznie oddała dziecko na ręce męża, który z zaskoczenia o
mało co, a by je upuścił. Zaciągnęła rękawy sukni na ramiona,
nie wiążąc wcześniej gorsetu i opuściła pokój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
co Marsel? – zapytał chłopca. – Tak, wiem, pobawić cię. –
Wstał i przytulił malca do siebie, zaczął z nim przechadzać się
po pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
w tym czasie natknęła się na policjanta, który przyszedł
przesłuchać służbę. Sambor uważał, że Javier nie mógł
działać sam. Chciał też zobaczyć pokój mężczyzny. Cyntia
nakazała Aurelii go tam wpuścić, a sama udała się do pokoju
Williama.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty tu jeszcze robisz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Korzystam
z dnia wolnego – odpowiedział, nadal leżąc na łóżku. Nawet na
nią nie spojrzał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
obiecałeś, że…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ty obiecałaś, że na mnie zaczekasz, zawsze. Także kłamałaś –
wypomniał jej. Wstał i podszedł do komody, wyjął papierośnice i
zaczął mocować się z zapałkami, które były namoknięte.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William...
dlaczego zawsze musisz utrudniać!? – wrzasnęła, podleciała do
niego i dosłownie rzuciła się na niego z łapami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chwycił
ją za nadgarstki z taką siłą, że nie była w stanie ich
wyszarpnąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
Rodrigez pozwala się okładać kobiecie, to jego sprawa, ale ja
sobie nie pozwolę – wycedził przez zęby, a jego oczy były tak
mocno otworzone, iż gałki oczne zdawały się za niedługą chwilę
z nich wyskoczyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Puszszczczaj
– warczała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uspokój
się – warknął i potrząsnął dłońmi, tym samym nią
poszarpując. – Uspokój, powiedziałem – dodał i pchnął ją
na łóżko. Stracił przy tym równowagę i sam nad nią zawisnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Puść
mnie. – Miała łzy w oczach. – Puść, bo to boli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
puszczę, ale nie uderzysz mnie – starał się dobić z nią targu.
Jego wargi były o wiele za blisko jej, wykrzywionych w grymasie
bólu, ust. – Jesteś tylko kobietą, odważną, ale kobietą.
Przypominam, że jestem mężczyzną, a więc jestem od ciebie
silniejszy. Jeśli ponownie mnie uderzysz, oddam ci – zapewniał,
patrząc jej pewnie w oczy. – Nie uderzysz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogę
ci zaufać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
wypuścił nadgarstki kobiety ze swoich objęć i zszedł z łóżka.
Podniósł z podłogi papierosa, który wcześniej wypadł mu z ust i
zapałki, którymi usiłował go odpalić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nienawidzę
cię! – wrzasnęła i wymierzyła chłopakowi policzek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oldman
nie zastanawiał się dwukrotnie, miał dość, a granica jego
cierpliwości została przekroczona. Chwycił Cyntię za ramię,
wystawił na balkon i zamknął drzwi. Wyszedł z pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William!
William! – nawoływała za nim, a potem zdała sobie sprawę z tego
jak to żałośnie brzmi i wygląda. Wyjrzała przez balkon, ale
nikogo nie było na dole. – Jak na złość, przecież w ogrodzie
zawsze są ludzie – stwierdziła. Usłyszała odgłos kropel
deszczu odbijających się o budynek. Zaczęła jeszcze intensywniej
walić w szybę drzwi balkonowych, ale zważała na to, by jej nie
zbić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Drzwi
balkonowe w końcu się otworzyły, a Cyntia wstała z brudnej
podłogi, na której siedziała w kąciku, usiłując ukryć się
przed deszczem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spokorniałaś?
– zapytał Willi z chłopięcym, łobuzerskim uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
chory psychicznie! Powinieneś się leczyć! – zaczęła na niego
wrzeszczeć. – Mogłam się pochorować! – dodała. – Powiem
Hektorowi, wywal cię na zbity pysk! – Łzy ciekły jej z oczu
niczym z wodospadu, a William jak gdyby nigdy nic zamykał drzwi i
okna, wciąż się przy tym tak samo uśmiechając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Idź,
poskarż się Rodrigezowi. No na co czekasz? – zapytał, a Cyntia
stała jak słup soli, nie wierząc w to co właśnie miała przed
oczami. Nie rozumiała jak do tego doszło, że William taki się dla
niej stal. – No wypierdalaj, powiedziałem! – wrzasnął i
pokazał dłonią wyjście.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wystraszona,
odwróciła się i pośpiesznie wybiegła na korytarz. Pobiegła do
swojego pokoju, wkroczyła do łazienki i zdjęła mokre ubranie.
Wykręciła ociekające wodą włosy, wcześniej wypinając z nich
wsuwki. Ubierając halkę i podomkę, zrozumiała jak niewiele
trzeba, by kogoś znienawidzić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wrócił z Marselem ze spaceru, także był cały przemoczony, ale
malec był słuchy, bo tata osłonił wózek własną marynarką.
Tłumaczył Cyntiii, że bili w lesie, gdy przekładał małego,
śpiącego chłopca do kołyski.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
końcu stanął przed nią cały przemoczony. Spojrzał na jej gołe
stopy, potem zerknął w pełną bolesnych wspomnień twarz i rzekł:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
wiem, że powinienem cię przeprosić, że miałaś swą słuszność,
całkiem spójny plan, ale pomyślałaś co by było, gdyby to ktoś
inny, a nie twoja matka…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
nakryła mnie moja matka, więc nie ma co gdybać – przerwała
agresywnie, ale chwilę po tym spuściła z tonu. – Nie mów o tym
co było i co mogło się stać, bo ważniejsze dla mnie jest co
teraz będzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
że się boisz i doskonale to rozumiem, ale moje przepraszam i
obietnica, że nigdy więcej… to już niczego nie zmieni. Czasu nie
da się cofnąć. – Zbliżył się i położył dłoń na jej ręce,
podczas gdy ona obie miała splecione na piersi. Dostrzegł łzy
stojące w jej oczach. – Płaczesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tą
samą ręką mnie skrzywdziłeś, nienawidzę jej czuć na sobie –
wyznała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
zabrał dłoń i zaczął walczyć z własnymi łzami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
ja wiem… ja wiem…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie wiesz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
że obiecałem, że nie będę cię bił, że nie mógłbym i... Masz
pełne prawo być dla mnie taka, bo masz prawo się gniewać. Zadałem
ci ból i…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
o to się gniewam – wyznała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie?
– Hektor uniósł głowę zaskoczony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
Tu nie chodzi o to, że mnie uderzyłeś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
o co?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chodzi
o upokorzenie, Hektorze. Nie jestem kobietą, która da się poniżać,
a ty nawet nie dałeś mi dojść do słowa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
by to zmieniło? Gdybym zapytał ciebie o zdanie, to przecież ty
zawsze byś uważała, że nie zasługujesz. – Nie było już śladu
po jego poprzedniej, uległej postawie. Na powrót stał się
mężczyzną pewnym swego zdania i rządnym władzy, niechcącym
oglądać buntu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może masz racje, gdybym ja decydowała, zapewne, by tak było, ale
nie ja byłabym osobą rozstrzygającą tamtą sprawę. Ty byś sam
zdecydował. Gdybym wyznała ci wszystko, a ty nadal uważałbyś, że
to najlepsze z rozwiązań, że musisz... – Wiedziała, że słowo
<i>ukarać</i> nie przejdzie jej przez gardło. Przełknęła głośno
ślinę i zadarła głowę do góry, by powstrzymać łzy. Kiedy
ponownie spojrzała na męża, kilka słonych kropel stoczyło się
po jej policzkach. – Dobrze, poddałabym się temu. Wtedy też
byłoby to upokorzeniem, ale lepiej bym je zniosła. – Chciała go
wyminąć i odejść, ale ją zatrzymał, wystawiając swoją rękę
i zagradzając jej przejście.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaczekaj.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
co? – zapytała ze smutkiem i obojętnością wymalowaną na
twarzy, ale Hektor już nic nie odpowiedział. Zamiast tego sam
skierował się do wyjścia. – Hektor! – zatrzymała go
krzykiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?
– Dłoń miał już na klamce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
uciekaj – wypowiedziała niepewnie, widząc jego zrezygnowanie. –
Oboje nie cofniemy czasu, nie mamy takiej mocy. – Chwyciła męża
za mokrą i wygniecioną koszulę. – Nie uciekaj – powtórzyła i
stanęła na palcach, by dać radę zbliżyć swoje wargi do jego
ust.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
ta zmiana? – zapytał, nie poruszywszy się ani odrobinkę w przód,
ni w tył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może kiedyś to ty będziesz mi musiał coś wybaczyć, bo ja także
nie mam mocy, by móc zawrócić czas – odpowiedziała i zaczęła
rozpinać guziki jego koszuli. – Zdejmij to, bo się przeziębisz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Koszula
nie miała zapiętych spinek przy mankietach, więc szybko zsunęła
się z jego ramion i rąk, opadła na podłogę w korytarzu. Po
chwili dołączył do niej krawat i sztywny kołnierzyk. Cyntia idąc
do tyłu, pchana przednim krokiem Rodrigeza, mocowała się z paskiem
przy jego spodniach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nienawidzę
go – warknęła, patrząc mężowi w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?
Doprawdy? – Uśmiechnął się, bo nie miał pojęcia, iż żonie
chodzi o fakt, że to tym samym paskiem ją straszył. Sądził po
prostu, że jej nienawiść do tego przedmiotu jest spowodowana
ciężko chodzącą klamrą, utrudniającą rozpinanie. – Jak
chcesz, to sprawię, że go polubisz – wyznał, patrząc jej
głęboko w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jego
stanowcza postawa, twardość jego męskości, która odznaczała się
pod ciemnymi, garniturowymi spodniami, wzrok pełen pewności siebie…
to wszystko sprawiło, że w Cyntii wzbudziło się nagłe pożądanie
i podniecenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciekawa
jestem jak tego dokonasz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zobaczysz,
ale muszę wiedzieć czy mi ufasz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
mi nie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ty mi? Ufasz mi, Cyntio? Zaryzykujesz? – zapytał i wyszarpnął
pasek ze szlufek, czyniąc to jednym, szybkim pociągnięciem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uśmiechnęła
się do męża z taką pewnością siebie, że był już całkowicie
pewien, że ta kobieta mu nie odmówi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>W
tamtej chwili nie było we mnie ni krzty zaufania do mego męża.
Właściwie to ciężko powiedzieć bym kiedykolwiek jemu ufała.
Zawsze budził we mnie niepokój, nawet gdy nie chciał... nawet gdy
nie było powodów.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>W
tamtej chwili to ciekawość i chęć doznawania zwyciężyły nad
rozsądkiem i przyzwoitością. Jeśli ta kartka przetrwa, to pewnie
wielu czytających ją po latach, nie zrozumie. Jednak w czasach, w
których przyszło mi żyć, wyjść za mąż i urodzić syna, żona
była żoną, a dziwka dziwką i te dwie role nie nachodziły na
siebie... nie miały takiego prawa. Mężczyźni sypiali więc ze
swoimi kobietami tak by poszanować ich godność, a potem „chodzili
na boki” i spełniali swe fantazje.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>W
czasach, w których przyszło mi żyć, posiadanie kochanek przez
mężów i kochanków przez żony, nie było niczym obcym. Z tą
różnicą, że zdrady mężczyzn, choć prawnie były uznawane za
cudzołóstwa, to powszechnie były akceptowane, a nierzadko nawet
popierane. Oczywiście popierali je inni mężczyźni. Panowie więc
zdradzali jawnie. Kłamali, że idą wypić lub zagrać w karty, a
powracali w koszulach przesiąkniętych tanimi perfumami, tak innymi
od perfum ich żon. Kobiety natomiast ze swymi zdradami się kryły.
Bały się stracić dach nad głową, utrzymanie i pragnęły uniknąć
rozłąki z dziećmi, bo tylko nieliczni mężowie przymykali oczy na
haniebne czyny... tylko nieliczny wybaczali zdradę.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Niepisane
prawa i obowiązki, które wywodziły się z ludzkich poglądów,
krążyły po naszym społeczeństwie niczym zaraza. Fakt, iż
większość mężów zdradzała, doprowadził mnie samą do
zazdrości, a jej skutki były opłakiwane przeze mnie jeszcze długo
po tamtych wydarzeniach, pomimo że Hektor uzyskał moje wybaczenie.
Wtedy głęboko w dal odrzucałam od siebie świadomość, że tak
naprawdę, to ja winna byłam błagać jego o to, by mnie przebaczył.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Tamtego
dnia Hektor był cały mokry. Lało, gdy wrócił z Marselem ze
spaceru. Nie wiem jakim cudem udało mu się ochronić małego od
deszczu, ale nie miałam zbyt wiele czasu, by się nad tym
zastanawiać. Czułam jego tak bardzo lodowate, że niemal skostniałe
palce na ramieniu, potem na żebrach, aż w końcu na biodrze.
Spojrzałam mu w oczy i zauważyłam jak kilka kropel ścieka po jego
twarzy i brodzie. Miały dziwną, jakby lekko przybrudnawą barwę,
ale wtedy nie zwróciłam na to uwagi. Nie zasiało to w mojej głowie
żadnych wątpliwości, ani nie było najmniejszych przypuszczeń.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Upadliśmy
na miękki materac łóżka lecz nie leżeliśmy długo. Hektor
szybko się podniósł do klęczek, a gdy ja postanowiłam usiąść,
by móc sięgnąć do jego ust swoimi, to jedynym co uczynił było
pozbawienie mnie podomki i ponowne rzucenie mojego drobnego ciała na
łóżko, zaakcentowane ostrym „leżeć”. Czy wtedy się bałam?
Nie wiem, nie potrafię sobie tego przypomnieć. Z pewnością
odczuwałam niepokój zmieszany z podnieceniem. Strachem mogła
przeszywać mnie na wskroś jego władczość, ale myślę, że
gdybym miała wybór, to choćby jedynie dla takich jak tamta chwil,
nie umiałabym z tej władczości zrezygnować.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Hektor
przeciągnął pasek między barierką łóżka, tę znajdującą się
bliżej środka. Następnie wsunął jego kraniec w klamrę i
zaciągnął do granic możliwości. Czynił to z taką wprawą, iż
miałam pewność, że nie robił tego po raz pierwszy.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Co
teraz? – zapytałam kiedy chwytał za moje nadgarstki i przyszpilał
je do miękkich poduszek.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Jego
klatka piersiowa ocierała się o moje piersi, powodując lekki
grymas bólu na mojej twarzy. To trwało chwilę, gdyż szybko
załagodził ten objaw, zbałamucił mnie pocałunkami i ani się
obejrzałam, a już miałam ręce unieruchomione wysoko nad głową,
a każdy ich ruch wbijał miękką skórę paska i powodował otarcia
na ciele. Mogłam kazać mu przestać, byłam pewna, że by tego
usłuchał, ale prawda była taka, że ciekawość zwykle górowała,
nie tylko nad rozsądkiem, ale także nad niepokojem,
niezidentyfikowanym lękiem, a nawet nad przyzwoitością.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Tamtego
dnia jesień chyliła się ku schyłkowi i zwiastowała rychłe
nadejście zimy. Ostatnie jabłka leciały z drzew, a pierwsze płatki
śniegu topniały nim sięgnęły powierzchni ziemi. Tamtego dnia
pojęłam, że moje życie nie dzieliło się na cztery pory roku, bo
choć bywały w nim wiosny i lata, to w rzeczywistości ciągle to
były tylko zimy i jesienie. Kolorowe, ale wietrzne, deszczowe. Białe
i niewinne, ale równocześnie mroźne. </i></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Jabłka
i śniegi... Zimy i jesienie...</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
czuła jak halka, którą miała na sobie przesiąka potem i klei się
do ciała, w szczególności do pleców. Jej mokre włosy zlepiały
się w strączki, które z pewnością były trudne do rozczesania.
Jej piersi prześwitywały przez wilgotny materiał, a sutki
sterczały i odznaczały się na tyle, iż chwycenie ich w dwa palce
nie było niczym niemożliwym do osiągnięcia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
ciężko dysząc, opadł obok żony i usiłował nabrać powietrza
oraz uspokoić oddech. Kiedy udało mu się to na tyle, by
wypowiedzieć kilka słów, pierwszymi było:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uwolnię
cię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
miał na myśli wolności w postaci unieważnienia małżeństwa. On
po prostu chwycił za skalpel, którym posługiwał się podczas
otwierania kopert i nakierował go między nadgarstki żony.
Zdecydowanym ruchem przeciął pasek, który je krępował, a Cyntia
od razu zapragnęła obejrzeć swoje ręce. Poczuła ból bliski
odrętwieniu kończyn. Już miała się na niego poskarżyć mężowi,
gdy poczuła jak wszystko powoli wraca do normy, a przy uchu
usłyszała dobrze znany jej szept, głoszący:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
moment ból i niewygodna miną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
minęło – oznajmiła i spojrzała na otarcia, które skrępowanie
pozostawiło na jej nadgarstkach. Jedno miejsce było otarte ze skóry
tak mocno, iż jeszcze chwila ucisku i tamtejszej pozycji, a zapewne
zaczęłoby krwawić. Ponownie zapragnęła się poskarżyć, ale mąż
ją ubiegł, mówiąc:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pasek
jednak nie był najlepszym pomysłem. – Położył się na boku,
rękę zgiął w łokciu, a głowę wsparł na dłoni. – Jesteś na
to stanowczo za delikatna. Gdy w przyszłości będę cię krępował,
obiecuję czynić to delikatniejszym materiałem. – Uśmiechnął
się łobuzersko, a ona po raz kolejny poczuła się w obecności
własnego męża zawstydzona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właściwie,
to nigdy nie przestał wprawiać jej w zmieszanie, choć sama tak do
końca nie wiedziała czym owe zawstydzenie jest spowodowane.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
wiesz, że jeszcze kiedykolwiek tobie na to pozwolę? – zapytała i
uśmiechem starała się zamaskować prawdziwe odczucia, bo w tamtej
chwili najchętniej miała ochotę zapaść się pod ziemie. Uciekała
spojrzeniem na boki i czyniła wszystko byle tylko nie patrzyć
mężowi w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podobało
ci się – odpowiedział z taką pewnością, że nawet gdyby
chciała skłamać i zaprzeczyć, to on zdawało się nigdy by w to
nie uwierzył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
to wiesz? – wypaliła radośnie i na moment zatrzymała swój wzrok
na jego twarzy... na ustach, których kąciki unosiły się
nieznacznie ku górze i w ten sposób czyniły Hektora nie tylko
bardziej radosnym, ale przede wszystkim łagodniejszym. Zazwyczaj na
pierwszy rzut oka wyglądał na surowego mężczyznę, rzadko się
śmiał, a nawet gdy to czynił, to i tak nie ujmowało mu to
stanowczości w postawie i pewności siebie, która Cyntię, jak i
wiele innych kobiet, onieśmielała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widziałem
to – zaczął, przybliżając swoją twarz do jej twarzy. Rozchylił
wargi, ale nie pocałował. – Twoje oczy mi to powiedziały.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niemożliwe
– stwierdziła. – Cały czas były zamknięte.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieprawda.
– Zwilżył usta językiem i kontynuował – nie były cały czas
zamknięte, ale było ci tak dobrze, że zaszły mgłą i to dlatego
widziałaś, tylko i wyłącznie, ciemność.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
sobie naprawdę schlebia, panie Rodrigez. – Rzuciła mu udawane,
gniewne spojrzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może – przytaknął. Sięgnął dłonią do ramienia żony i już
po chwili, w miejscu gdzie znajdowały się jego palce, znalazły się
usta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Broda
jak zwykle łaskotała, ale Cyntia zdawała się już do tego
nawyknąć. Jedynie gdy ocierała się o delikatną skórę jej szyi
i podbródka, to ciało przechodził dreszcz z powodu tego
nietypowego łaskotania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
wcześniej tak głośno nie krzyczałaś – podał jako argument na
to, iż musiało jej się podobać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szkarłat
wstąpił na policzki kobiety i powstrzymując ochotę schowania
głowy pod poduszkę, wypaliła:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
było trzeba mnie zakneblować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
się zaśmiał i przyłożył usta do jej dekoltu. Musnął ledwo
wyczuwalnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uważaj,
kochanie, bo niektóre marzenia mają to do siebie, że mogą się
spełnić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Patrzył
jej w oczy, a potem całą jej twarz lustrował wzrokiem. Wiedział,
że ją zawstydza i zdawało się go to bawić. W końcu jednak
ustąpił i wstał z łóżka, by zerknąć do kołyski. Zanim jednak
to uczynił, zaciągnął kalesony na nagie ciało. Dziecko spało,
ssąc spokojnie i miarowo swój własny kciuk. Hektor chciał sięgnąć
po rączkę syna, ale zwrócił uwagę na swoją własną dłoń i
dwa pomarszczone palce. Były dokładnie takie, jakby je długo
trzymał w mokrym i wilgotnym miejscu, na przykład pod wodą.
Zrezygnował więc z dotykania Marsela, dopóki nie umyje rąk.
Podszedł do wysokiej komody, wyciągnął z niej ręcznik i rzucił
nim na uda Cyntii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wytrzyj
się – polecił i właściwie dopiero wtedy do niej dotarło, że
lepi się nie tylko od własnego potu, ale także od spermy męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chciała na razie więcej dzieci, a Rodrigez na to przystał i
obiecywał wycofywać się w odpowiednim momencie, by nie dopuścić
do poczęcia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wezmę
kąpiel – zadecydowała, zaciskając dłoń na białym ręczniku.
Uniosła się do siadu, spuszczając jednocześnie nogi z łóżka.
Świsnęła powietrzem przez zęby, co było niczym innym jak oznaką
bólu, w chwili, gdy cały ciężar swojego ciała przeniosła na
pośladki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Boli
nadal? – zapytał i zapatrzył się na żonę, która była już w
połowie drogi do łazienki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
najgłupsze pytanie jakie mogłeś...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może – przerwał jej ostrym tonem. – Ale chyba można
grzeczniej, prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spuściła
na krótką chwilę wzrok, a potem wbiła w męża pełne
poprzedniego zawodu spojrzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
cięższą rękę niż myślisz – warknęła i postanowiła iść
dalej. Chciała w Hektorze na nowo wzniecić poczucie winy i wyrzuty
sumienia. Jak się okazało, na nic jej się to zdało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dostałaś
nauczkę na przyszłość – tymi słowami zatrzymał żonę w
półkroku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wczoraj
przepraszałeś i się kajałeś, a dzisiaj...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może przepraszałem, ale z pewnością się nie kajałem. – Zaczął
iść w jej kierunku i nawet nerwowo poruszył dłonią z palcem
wskazującym wymierzonym w jej osobę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatrzymała
się, wiedziała, że Hektor nic jej nie zrobi, poza tym była
gotowa, by w razie potrzeby stawić mu czoła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Stało
się co się stało. Mnie nie jest z tym dobrze, tobie z pewnością
też nie jest z tym łatwo, ale oboje musimy z tym żyć – zaczął
i zatrzymał się w odległości dwóch kroków od niej. –
Wystarczy, że nie będziesz się więcej razy wtrącała, a sytuacja
się nie powtórzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
brzmi jak groźba – zauważyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bardziej
ostrzeżenie – sprostował szybko. – Nie chcę byś więcej
czyniła coś co może ci zaszkodzić – dodał już spokojniej i
zmniejszył dystans jaki dzielił go od żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
wiesz dlaczego to zrobiłam. – Na moment przerwała i spojrzała na
swoje ramię, które Hektor zamykał w delikatnym uścisku. – Nie
chciałam, by Javier dłużej nas szantażował, by tobie groził.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
co zrobiłaś...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałam
naprawić swój błąd.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Błąd,
którego byś nie popełniła, gdybyś się od początku mnie
słuchała – rzucił ostrzej i zapobiegawczo zabrał rękę, by w
przypływie emocji nie ścisnąć drobnego ramienia żony za mocno i
nie narobić na nim siniaków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
będę stawała na baczność za każdym razem jak rykniesz!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
szkoda, bo czasami powinnaś! – krzyknął, tym samym nie
pozostając jej dłużnym. – Nie zrozum mnie źle Cyntio, ale...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przed
chwilą rozmawiałeś inaczej! – Wskazała na łóżko dłonią,
jakby chciała tym dać mężowi do zrozumienia o jaki moment jej
chodzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przed
chwilą było przed chwilą, a teraz jest teraz! – wrzasnął na
tyle donośnie, że jedno co mogła w obecnej sytuacji zrobić, to
walczyć ze łzami napływającymi do oczu, byleby się nie
rozpłakać. – Jak już mówiłem, nie zrozum mnie źle, żałuję
tego co się stało, ale, jakby nie patrzeć, sama jesteś sobie
winna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście
– syknęła i ostentacyjnie splotła ręce na piersi, po czym
spojrzała w bok, dając tym samym do zrozumienia Hektorowi, że nie
ma ochoty słuchać jego wywodu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogłaś
się nie wtrącać – powiedział spokojnie, jakby wcale nie
zauważył jak bardzo jej postawa uległa zmianie. – Rozumiem to,
że chciałaś ratować sytuacje i naprawdę doceniam ile zrobiłaś...
cały ten skrupulatnie opracowany plan, ale nie oczekuj ode mnie, że
poprę twoje działania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzieżbym
śmiała oczekiwać od ciebie tak wiele – powiedziała ironicznie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
takim tonem – zwrócił jej uwagę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pewnie,
bo ty chcesz, a ja muszę!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
unoś się!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
się jakoś unosisz i...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
kogo w tej chwili mówisz!? – wrzasnął i tym sprawił, że
zadrżała, a jakiś fragment jej podbrzusza zdawał się zawiązać
w supeł i uderzyć w specyficzny, namacalny, ale niepełen bólu
sposób. – Zastanów się dobrze do kogo w tej chwili mówisz –
polecił. – Czasy twojego ojca i rozpuszczonej księżniczki już
minęły. Nie będziesz mi skakała po głowie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
miała dość. Chciała Hektora po prostu wyminąć, ale wsparł się
dłonią o ścianę i tym samym zagrodził jej przejście.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
skończyłem – warknął ledwie otwierając przy tym usta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ja tak. – Postanowiła obejść męża z drugiej strony, ale
pochwycił ją za ramię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pamiętasz
jak postawiłem cię do kąta? Mam to zrobić znów? Tym razem na
dłużej, byś sobie więcej przemyślała? – zapytał, a gdy
ujrzał łzy płynące po jej twarzy nieco spuścił z tonu. – Nie
chcę się z tobą kłócić, tym bardziej szarpać. Daj mi
powiedzieć do końca, to co mam do powiedzenia i rozejdziemy się do
swoich obowiązków w spokoju, bez sprzeczek i awantur.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem czy chcę tego słuchać – szepnęła ledwie słyszalnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
masz wyjścia. – Chwilę odczekał aż żona ponownie mu się
postawi, ale nic takiego nie nadeszło. – Ja po prostu nie chcę
byś się narażała, bo nie zniósłbym, gdyby spotkało cię coś
złego. Za mocno cię kocham, dlatego następnym razem jak sytuacja
się powtórzy lub będzie zbliżona do tamtej, to masz mnie zapytać
o zdanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
zdanie czy pozwolenie? – Zadarła głowę do góry i wystawiła
bojowo podbródek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
za różnica?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dla
mnie znaczna – odważyła się powiedzieć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zabrał
rękę i z irytacją wypuścił powietrze przez zęby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
do ciebie nie dociera, że nie pozwolę ci na takie wyskoki!? Kobieta
powinna się zajmować domem i dziećmi, a nie knuć, jeszcze za
plecami męża...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
nie przeciw tobie! – krzyknęła na swoją obronę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
mi nie przerywać? – zapytał ostro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będę
przerywać! – odkrzyknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będziesz
przerywać? – powtórzył po niej, tyle tylko, że on uczynił to w
sposób pytający i rzucił jej takie spojrzenie, które zdawało się
dać radę zmrozić nawet słońce w środku lata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam
– szepnęła niespodziewanie i spuściła głowę. Kiedy ponownie
spojrzała na Hektora mierzył ją dokładnie takim samym wzrokiem co
poprzednio. Bała się. Naprawdę się bała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zajmij
się obowiązkami kobiety. Obowiązkami żony i matki, zamiast szukać
guza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niczego
nie szukam – oburzyła się, a potem wbiła spojrzenie w ziemie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kanonber
i niebezpieczeństwo jakie tam na siebie ściągnęłaś, oddanie
aktu Javierowi, potem kradzież, by pozbyć się problemu. Częściej
można cię zastać w samochodzie, niż w pokoju z własnym synem. Aż
tak bardzo się nudzisz? – zapytał spokojnie i splótł ręce na
piersi. Oparł się o pobliską ścianę ramieniem i skrzyżował
nogi w łydkach. Jedną stopą miał położoną w pełni na chłodnym
parkiecie, a drugą dotykał go jedynie samymi palcami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
wiesz, że nie tego chciałam od życia – przyznała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
czego chciałaś? – dopytywał, marszcząc czoło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem. Podróżować, zwiedzać świat albo studiować. W jakiś
sposób czuć się potrzebna. – Dwie słone krople stoczyły się
po jej policzku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
je dostrzegł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
potrzebna. Mnie i Marselowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie to samo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
więc czego ode mnie oczekujesz? – Nie uniósł się, czym
niesłychanie ją zaskoczył. Spodziewała się raczej jego wybuchu z
powodu tego, że szuka dziury w całym i jest niezadowolona w chwili,
gdy tak naprawdę on rzuca wszystko, co jej potrzebne, pod same jej
stopy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcę
studiować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
z początku się krótko zaśmiał, czym niezwykle ją zdenerwował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Najpierw
to popierałeś, sam mnie do tego przekonywałeś, a teraz kpisz!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
kpię, Cyntio. – Uniósł dłonie do góry na znak poddania i
nakazanie spokoju. – Po prostu trudno mi sobie to wyobrazić.
Jesteśmy teraz tutaj, a nie w Londynie, Marsel jest jeszcze taki
malutki, ja mam obowiązki...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie mogłabym wyjechać, a ty jakiś czas być tutaj, potem
powierzać obowiązki Bastianowi i do mnie przyjeżdżać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ma mowy – odpowiedział szybko i zdecydowanie. – Nie będziemy
małżeństwem na odległość – wytłumaczył swoją odmowę. –
Ale postaram się coś wymyślić – dodał niespodziewanie, czym
niesłychanie i pozytywnie ją zaskoczył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zbliżył wargi do policzka żony. Scałował kolejną łzę, która
bezwiednie i całkowicie bez jej ingerencji, wydostała się spod
powieki kiedy zamrugała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeżeli
pragniesz studiować i jesteś pewna, że właśnie to cię
uszczęśliwi, to obiecuję, że postaram się coś wymyślić i
zrobić wszystko, by tobie to umożliwić. – Uśmiechnął się
ciepło. – Ale obiecaj mi, że więcej nie będziesz się wtrącała
i narażała?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
warunek?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Obiecasz?
– odpowiedział pytaniem na pytanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przytaknęła
ruchem głowy, przyłożyła dłoń do policzka męża,
pieszczotliwie potarła kciukiem i lekko poklepała. Poszła się
wykąpać, a Hektor szybko założył spodnie oraz koszulę i zszedł
na moment do swojego gabinetu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
spodziewał się za biurkiem zastać co najwyżej Bastiana Browna,
chociaż i ten widok zaskoczyłby go zważywszy na fakt, iż była
piąta nad ranem. W pomieszczeniu jednak siedział wysoki i szczupły
mężczyzna. Pocierał swoją kozią bródkę trzema palcami i
przeglądał album ze zdjęciami. Nagle jego wzrok padł na
Rodrigeza. Uśmiechnął się więc od ucha do ucha. Powstał i
zmierzył w kierunku męża swojej bratanicy. Jedną dłoń skierował
za swoje plecy, gdzie za pasem miał ukryty nóż.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wuj
Damian. – Hektor uśmiechnął się sztucznie i poczynił krok w
bok, jednocześnie zamykając drzwi. Nie bał się choć wiedział,
że Montenegro coś planuje. – Nie wyjechał wujek? – zapytał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjechałem,
byłem w drodze do domu, ale zawróciłem – odpowiedział. – Coś
sobie przypomniałem – wytłumaczył swoje poczynania i nagle
przyszpilił mężczyznę do ściany, kładąc jedną rękę na jego
ramieniu, a drugą, wraz z nożem, nakierowując na gardło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trzydziestodwulatek
przełknął nerwowo ślinę i postanowił się nie ruszać. Chciał
wysłuchać tego co Damian ma do powiedzenia. Wiedział, że
mężczyzna nie zabije go szybko, że chce przed tym jeszcze sobie
pogawędzić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
kim jesteś – powiedział z odrazą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
także. – Hektor się zaśmiał w sposób tak pusty i złowieszczy,
że wzbudzał jedynie strach. Śmiech jego brzmiał bowiem jak śmiech
szaleńca, ale słowa, jakie potem skierował do wuja, były
niezwykle przemyślane. – Wiem kim jestem i domyślam się jaką
wiedzą dysponujesz, ale tak naprawdę co to zmienia?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trzymam
nóż na twoim gardle, a ty się nawet nie boisz? – Damian był nie
tyle zaskoczony, co wręcz czuł się obrażony tym faktem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
czegóż mam się bać? Nie zabijesz mnie, bo gdybyś to zrobił, co
powiedziałbyś Cyntii i całej rodzinie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prawdę!
– wrzasnął. – Że zabiłeś jej ojca! – dodał i stracił na
moment czujność.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
wystarczyło, by Rodrigez przestał odchylać głowę, bo tym samym
zrobił nieznaczny odstęp między szyją a ostrzem. Hiszpan wcisnął
palce między narzędzie a swoje ciało i naparł na nie, raniąc tym
samym swoją dłoń. Potraktował Damiana Montenegro butem,
odrzucając tym sposobem mężczyznę na blat biurka. Kałamarze z
czarnym i czerwonym tuszem spadły na podłogę, plamiąc przy tym
dywan i obryzgując ściany oraz pobliskie meble. Lampka także
spadła, a jej zielony, podłużny klosz się potłukł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zabiłem Juliana – oznajmił spokojnie Rodrigez i nie zwracając
uwagi na to, że krwawi, wcisnął dłonie do kieszeni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Damian
nadal miał nóż w dłoni, choć teraz cały ze strachu drżał i na
skutek tego przedmiot wydostał się z jego uścisku, i zadźwięczał
o drewniany blat ciężkiego biurka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byłeś
sekundantem, nabijałeś broń.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
pierwszym pojedynku – oddalał od siebie zarzuty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pistolety
były w twojej i Cyntii sypialni!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaki
miałbym cel zatykać lufę pistoletu, którym sam miałem się
pojedynkować? – zapytał zirytowany i wskazał palcami na swoją
klatkę piersiową, nawet się w nią postukał. – Myśl! –
warknął do wujka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślę
i wiem. – Damian podniósł się z biurka, ale wciąż się o nie
opierał, bo jego nogi za bardzo drżały ze strachu, by mógł na
nich stanąć bez wspomagaczy. – Kiedy zorientowałem się kim
jesteś wszystko układa mi się w całość. Wiedziałeś, że
Julian zastąpi cię na tym pojedynku. Wiedziałeś, że nie da ci
umrzeć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mogłem tego wiedzieć. – Hektor podszedł bliżej, postanowił
obejść biurko. – To Julian zatkał lufę – szepnął wprost do
ucha wujaszka, a potem stanął naprzeciw niego. – Nie wiedział
kim jestem. Ciążyła mu jedynie ma przeszłość. Przeszłość
Hektora Rodrigeza. Obawiał się, że skrzywdzę Cyntię. To był
idealny moment, by się mnie pozbyć. Cyntia byłaby wdową, a nie
splamioną panną. Wiedział, że sypiała ze mną przed ślubem –
opowiadał, obchodząc biurko po raz drugi. – Broń mi ciążyła,
gdy tylko wziąłem ją w dłonie. Wiedziałem, że ktoś przy niej
majstrował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
nie wstrzymałeś pojedynku i nie sprawdziłeś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wzruszył ramionami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapewne
bym to zrobił, gdyby Julian mi nie przeszkodził. Miałem strzelać
pierwszy, więc przed oddaniem strzału zawołałbym do siebie
sekundanta i nakazał mu sprawdzić nabicie, ale Montenegro mnie
ubiegł. Zjawił się, zabrał broń z mojej dłoni i poszedł na
pewną śmierć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pewnie
sądził, że...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
– Hektor pokręcił głową. – Twój brat był tchórzem –
syknął z odrazą, stając naprzeciw wujka. – Chciał umrzeć.
Wiedział, że prawda się kiedyś wyda, sądził że nadejdzie to
wcześniej niż później, dlatego wolał z samego siebie uczynić
trupa, niż się z tą prawdą zmierzyć. Bał się nienawiści
własnych dzieci. Cyntia nie mogłaby po tym na niego spojrzeć, i na
mnie tym samym też.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
dziwię się – wywnioskował Montenegro i podrapał się palcem po
brodzie. – Nie możesz z nią być. To wbrew prawu! Wbrew Bogu! –
wykrzykiwał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
prawda – postawił się Rodrigez. – Nic tu nie jest bezprawne i
bezbożne. Nasz związek sam Bóg pobłogosławił. Gdybyś
pofatygował się na zaślubiny, to byłbyś tego świadkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
jej...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jestem! – warknął przez zęby. – Jedynie byłem obecny przy jej
poczęciu – dodał spuszczając wzrok. – I nie jestem z tego
dumny! Widziałem jak przychodzi na świat i wiedziałem, że jeśli
nie zainterweniuję, to zarówno matka, jak i to dziecko, umrą, i
twój brat tego chciał. – Hektor chwycił za nóż i nakierował
ostrze na serce Damiana Montenegro. Bawił się przedmiotem, kręcił
nim, tak jakby chciał go wwiercić w mężczyznę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zabijesz
mnie? – zapytał drżącym głosem. Czuł, że jeśli zaraz nie
padnie przecząca odpowiedź, to narobi w majtki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julian
ci nie powiedział, prawda? Nie powiedział ci co zrobił? Jakiego
karalnego czynu się dopuścił? I w tym wszystkim jedno mnie
zastanawia. Jakim cudem, tak bardzo pokochał dziecko, którego sam
nie chciał? Dlaczego zmusił Martę, by je wychowała, przecież
chciała Cyntia oddać, prawda? Ty miałeś ją wychowywać, ty i
babka. I czasami myślę, że wtedy byłoby lepiej. Ja bym jej nie
spotkał, nie pokochał, i bez skrupułów się zemścił na
wszystkich Montenegro, bo bez wątpienia na to zasługujecie. Ale w
tym wszystkim dotarło do mnie, że za czyny Juliana nie może
odpowiadać ani Julia, ani Martin, ani nawet ty, choć nieraz mogłeś
coś zrobić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
mnie zabijesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaatakowałeś
mnie, ale nie, nie zabiję cię. W ogóle nie nawykłem do zabijania
ludzi – odpowiedział i oddalił nóż od serca Damiana. Nagle
szybkim ruchem zamierzył się na mężczyznę. Czubek ostrza mknął
wprost w twarz Damiana, ale w ostatniej chwili Hektor zmienił
trajektorie i wbił nóż w blat biurka. – Kiedy już zmienisz
spodnie, to mi pomożesz – rzucił jakby od niechcenia i skierował
się do drzwi. Przyuważył, że mężczyzna patrzy na niego
pytająco. – Zsikałeś się – dodał poważnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
mam ci pomóc? – zapytał drżącym głosem, a łzy lały się
strumieniami po jego twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcę
się dowiedzieć, kto jest odpowiedzialny za pożar w Kanonber –
odpowiedział i przeszedł się po pomieszczeniu tylko po to, by
zatrzymać się przy albumie. Szybko zaczął przerzucać jego
strony. Znalazł zdjęcia, które szukał. Wyjął je delikatnie i
jedno oddał Damianowi. – Chcę wiedzieć kto zabił to dziecko.
Było moim bratem – wyjaśnił i wyprostował dolne kończyny.
Odetchnął i skierował się do wyjścia z gabinetu. – Wezwij
pokojówkę by tu posprzątała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przekroczył
próg i przemierzył większą część korytarza. Oparł się
plecami o ścianę i spojrzał na fotografię trzymaną w dłoni.
Widniał na niej piętnastoletni młodzieniec o jasnych włosach, z
niespełna rocznym dzieckiem na kolanach. Mała dziewczynka ubrana
była w sukienkę i lakierowane buciki na sztywnej podeszwie.
Stawiała już pierwsze kroki. Wspomniał moment, gdy zobaczył ją
przy schodach. Rozejrzał się. Była sama. Nachylała się, bo
chciała sięgnąć palcem połyskujących czubków bucików, które
miała na nóżkach. Mógł ją zepchnąć. Schodów było dużo. Z
pewnością nie przeżyłaby tego upadku. Niespodziewanie wtedy
dziewczynka się wyprostowała i nie chwytając za barierki poręczy,
postąpiła chwiejny kroczek do przodu. Podbiegł do niej i w
ostatniej chwili chwycił za jej ramię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia!
Uważaj! – wrzasnął, odciągając ją do tyłu. Upadła na pupę
i rozpłakała się, patrząc na niego pełnym żalu i zagniewania
wzrokiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poczuł
łzę na policzkach. Schował fotografię do rękawa, by jakoś ją
przemycić do pokoju, a potem w spokoju zastanowić się w jakim
bezpiecznym miejscu ją ukryć. Niespodziewanie, gdy tak samotnie
przemierzał korytarz, zauważył swoją żonę przy schodach, nie
tych głównych, a bocznych, które jako jedyne prowadziły nie tylko
na dół, ale także na strych. Jego żona nimi chodziła, gdyż tak
miała bliżej do pokoju Brownów albo po wodę czy sok, kiedy nie
chciała kłopotać służby późną nocą. Nie zastanawiał się
dokąd idzie. Zapewne nawet, by jej nie zatrzymał, gdyby nie
zauważył, że schody połyskują, jakby zostały nawoskowane.
Ruszył w jej stronę biegiem w chwili, gdy wstępowała na pierwszy
z nich. W ostatniej chwili pochwycił ją za ramię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uważaj,
Cyntia! – wrzasnął, szarpiąc ją do tyłu. Tym razem nie upadła
na pupę, bo jego klatka piersiowa ją przed tym uchroniła. Na
dodatek ją podtrzymał, by utrzymała równowagę. – Wypastowali
podłogę – wyjaśnił przerażonej kobiecie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałam
karmelków – oznajmiła, robiąc smutną minkę i patrząc na niego
w taki sposób, iż nie potrafił postąpić inaczej jak tylko ją
wyręczyć w tej czynności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wróć
do pokoju – polecił lekko się śmiejąc. – Ja ci przyniosę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zanim
zdążyła zaprotestować, on był już na półpiętrze. Wychyliła
się przez barierkę, by dostrzec męża i krzyknęła na tyle
głośno, by ją usłyszał, ale też na tyle cicho, by nikogo nie
zbudzić:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
dużo weź! Słyszysz, Hektor!? Dużo przynieś karmelków!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słyszę
– oznajmił. – Dużo karmelków – powtórzył po niej, by miała
pewność, że dobrze usłyszał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
uśmiechnęła się zadowolona i powróciła do pokoju, gdzie mały
Marsel właśnie wybudzał się ze snu. Chłopiec uznał, że wpół
do szóstej rano jest idealną porą na skonsumowanie pierwszego
śniadania, a potem ucięcie sobie jeszcze krótkiej drzemki przed
porannym spacerem po ogrodach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dwa
tygodnie minęły jak z bicza strzelił. O ich tempie zapewne
decydowały liczne uroczystości, w tym spóźniony o miesiąc roczek
małego Edwarda, któremu z prezentów najbardziej spodobała się
skórzana piłka i bujany konik oraz drewniana skrzynka z kółkami,
w której mógł przewozić swoje ulubione zabawki. Oczywiście był
jeszcze za mały, by wiedzieć do czego ta skrzynka służy. Na
chwilę obecną fascynowały go jedynie jej kółka, którymi kręcił
za pomocą obydwóch rączek i śmiał się przy tym wniebogłosy,
ukazując niepełne uzębienie. Kolejną uroczystością była
rocznica ślubu państwa Julii i Bastiana Brownów, a zaraz po niej
rocznica zaślubin Cyntii i Hektora Rodrigezów. Kolejnymi był
występ sławnego skrzypka, który przyciągnął do pensjonatu
licznych i majętnych gości. Następną atrakcją był magik i jego
sztuczki oraz licytacja biżuterii wykonanej z dbałością o każdy
nawet najdrobniejszy szczegół.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
właśnie na tej licytacji Cyntia wypatrzyła bransoletkę ze
szczerego złota, wysadzaną kamieniami szlachetnymi i minerałami o
różnych kolorach. Biżuteria nie była tania, ale Hektor chcąc
sprawić żonie przyjemność, zamiast ją powstrzymać, jeszcze
zachęcał do głosowania, nawet w chwili, gdy cena licytowanego
przedmiotu trzykrotnie zaczęła przebijać jego wartość. Wiedział,
że tak starannego wykonania nie uda mu się zdobyć nigdzie indziej,
poza tym potrzebował pretekstu, by oddać Cyntii kluczyk do
szkatułki i tym samym umożliwić jej swobodny dostęp do kolczyków,
korali, pierścionków, kolii i wszystkich rzeczy tego typu. Dostęp
ten jej ograniczył po tym jak uciekła z Marselem, gdy dowiedziała
się o łączeniu majątków i zarzuciła mężowi iż ten ją kupił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
noc po otrzymaniu bransoletki Cyntia leżała na łóżku ociekając
potem. Była pełna zmęczenia i o dziwo też pełna spełnienia.
Rodrigez leżał bokiem, wspierał swoją głowę na jednej dłoni, a
drugą obracał dłoń Cyntii i obcałowywał otarcia na jej
nadgarstku. Czynił to z niezwykłą delikatnością i zdecydowaniem
jednocześnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam
jeśli zrobiłem ci krzywdę, nie chciałem…</span></span></div>
<br />
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zrobiłeś – odparła leniwie i wyrwała swoją rękę z jego
uścisku. Przekręciła się na brzuch. – Ale możesz teraz całować
drugą. – Podstawiła drugi ze swoich nadgarstków pod jego usta.</span></span></div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
się roześmiał. Klepnął pieszczotliwie, jakby od niechcenia, w
jeden z pośladków żony, chwycił za jej nadgarstek i wstał, by
usiąść na niej okrakiem. Obezwładnił drobne dłonie na plecach i
sięgnął do ramy łóżka po rudawy plastron, który miał w
zwyczaju wiązać na sposób krawata. Zrezygnował z pierwotnego
pomysłu skrępowania jej nadgarstków. Szybko odwrócił kobietę
tak, by leżała na plecach. Patrzył jej głęboko w oczy z
pewnością siebie i miłością, gdy owijał brzegi delikatnego
materiału naokoło swoich dłoni. Niespodziewanie i szybko uderzył
pięściami o poduszkę nieopodal głowy żony. Cyntia zamknęła
oczy. Otworzyła je zdając sobie sprawę, że uderzenie nie
przyniosło bólu. Czuła satynę na swoim gardle. Sięgnęła po
nią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zostaw
– syknął, naprężając materiał jeszcze bardziej. – I
postaraj się nie ruszać, proszę. – Wysunął delikatnie język
między wargi i dotknął nim ust żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dał
jej namiastkę namiętnego pocałunku, by przerwać go w najmniej
odpowiednim momencie, wtedy kiedy ona nie chciała, by przerywał.
Uniosła się, ale tylko odrobinę, bo natchnęła się na materiał.
Właściwie to boleśnie się z nim zderzyła, gdyż szybko zdarzyło
jej się o nim zapomnieć. Hektor uśmiechnął się widząc jej
minę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prosiłem
abyś się nie ruszała – przypomniał rozbawiony, ale silił się
na powagę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
uprzedzałeś, że poruszenie boli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zawsze
może boleć bardziej – kusił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
ale może też ci się podobać. – Przybliżył swoje usta tym
razem do jej piersi, zataczał okręgi naokoło aureoli i był dumny
z efektów jakie uzyskiwał… z reakcji jej ciała na jego dotyk.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
z Hiszpanii udała się do Francji, ale i tak całą podróż
zakończyła wcześniej niż planowała. Od razu po powrocie
wtargnęła do gabinetu brata, ale zastała tam Bastiana palącego
cygaro i popijającego whisky.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twój
brat ma od trzech tygodni wolne – wyznał Bastek z uśmiechem. –
Lauritka – dodał pieszczotliwie i zbliżył się do dziewczyny, by
móc ją objąć. – Nawet nie wesz ile się działo jak ciebie nie
było. – Nagle ugryzł się w język, bo przypomniał sobie, że
Laura była jedyną osobą, która nie chciała, by Javiera spotkało
coś złego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Później
mi opowiesz. – Wyrwała się z przyjacielskiego uścisku, wyjęła
cygaro z jego ust, pociągnęła dwa buszki, wypuściła dym i
chwyciła za szklankę. Tę opróżniła do dna. Cygaro włożyła z
powrotem w usta Browna, a szklankę rzuciła o ziemię. –
Potłuczone szkło, na szczęście – wyjaśniła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
się zaśmiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
jest mój brat?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
sypialni. Od trzech tygodni nie czyni nic innego, tylko spędza czas
z żoną w sypialni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nawet i lepiej, że wróciłam tak szybko. Wywołam ich na kolację.
Trzeba przecież ratować świat przed zagładą takich małych
Rodrigezów, zanim ich wyprodukują. – Rozbawiona opuściła
gabinet i niepostrzeżenie przedostała się na korytarz, gdzie
mieściły się pokoje służby. Wtargnęła do jednego z nich.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
na jej widok aż wstał z wrażenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się tak gapisz jak ciele w malowane wrota? – rzuciła, zamykając
za sobą drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
sukienkę – odpowiedział onieśmielony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
czasami noszę sukienki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
aż tak kobiece… – Nie spuszczał wzroku z jej dekoltu. Kobieta
więc zdjęła kapelusz z głowy i zasłoniła nim piersi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
po to byś myślał tą mądrzejszą częścią ciała –
wytłumaczyła swoje poczynania. – Wyrwałam z rejestru urodzeń
Rodrigezów i Prevostów po stronie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
wolno tak? – zdziwił się, gdy dokumenty wylądowały na skromnym,
drewnianym stoliczku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ale nikt nie patrzył, to wzięłam. Jak nie pilnują, to ich wina –
rzuciła bez jakiegokolwiek przejęcia, nawet maleńkiego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
rozwinął obydwie postrzępione kartki, przeczytał najpierw jedną,
a potem drugą. Spojrzał pytająco na Laurę, nie kryjąc swojego
przerażenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Carlos Rodrigez, ciemnowłosy – przeczytał na głos. Potem
przełożył kartki. – Laura Francesca Prevost, ciemnowłosa. Tu
się chyba zgadza, nie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ja jestem blondynką, Williamie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
zsiwiały ci z wiekiem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jestem jeszcze aż tak bardzo stara. Poza tym w konkurencji na
komplementy byłbyś ostatni. Patrz na to. – Podała mu zdjęcie do
rąk.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
zobaczył małą, ciemnowłosą dziewczynkę bawiącą się szmacianą
lalką. Obrócił zdjęcie w tył i przeczytał <i>Laura, gdy miała
niecałe osiem miesięcy. Ciekawe czy zawsze będzie robiła takie
miny?</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
chwili przed oczami Williama wylądowało kolejne zdjęcie, tym razem
przedstawiało one jasnowłosą dziewczynkę w podobnym wieku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ja, z rodzinnego albumu – oznajmiła Laura i wyczekiwała aż
chłopak ruszy głową, i zacznie sklejać do siebie wszystkie fakty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
mi powiedzieć, że… – William nie dokończył. Porównywał
obydwa zdjęcia w milczeniu. Nie dostrzegał żadnego podobieństwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiedz
mi co tutaj się, kurwa, dzieje? – wysyczała złowieszczo, pomimo
łez wybudzonych emocjami, cisnącymi się spod powiek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem – odpowiedział, układając wszystko, co od niej otrzymał,
na stoliku w równym rządku. – Ale to oznacza, że ani ty nie
jesteś Laurą Prevost, ani twój brat nie jest Hektorem Rodrigezem.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nastała
cisza, wymowniejsza od niejednego krzyku. Nastało milczenie, które
zwiastowało przerwanie milczenia trwającego od lat. Drzwi pokoju
otworzyły się, a policjant Ernest Sambor przestąpił próg. Laura
spojrzała pytająco na obydwóch mężczyzn. Liczyła naprawdę,
miała już dość kłamstw i braku odpowiedzi na coraz to nowsze,
nieustannie pojawiające się pytania.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/07/rozdzia-32-zdradliwe-wspomnienia.html">Rozdział 32: <i>Zdradliwe wspomnienia</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-14615554488858726472016-07-04T00:10:00.000+02:002016-07-23T09:04:28.711+02:00Rozdział 30: Plan doskonały<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5wk1bM36BL1v2CZqrYJcocXBd2viNJxxTmJfSLWqh6foXK1VEn-1hSmpwWsEYzLroS7dIzlaH4mbj2hAPSXU1-3HoBXNIjWIk7knFyJYGX9m2FMZM1kraFwx7J-WXJArkjG2_IvmLxng/s400/Hek.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/07/rozdzia-29-wspolnicy-z-przypadku.html">Rozdział 29: <i>Wspólnicy z przypadku</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a><br />
<br /></div>
</div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
Prevost wyjechała z samego ranka. Charlie obiecał Hektorowi, że
będzie panience towarzyszył w podróży i dostarczy ją bezpiecznie
do Hiszpanii, a tam da jej trochę oddechu, a sobie zapewni chwile
odpoczynku. Laura lubiła Charliego, dlatego nie miała nic
przeciwko. Tym bardziej, że nawet gdyby stanowczo odmówiła i nie
chciała mężczyzny widzieć w roli swojej przyzwoitki i opiekunki,
to Hektor postawiłby sprawę jasno – albo jedziesz z Charliem,
albo zostajesz. Apodyktyczność brata strasznie panienkę
denerwowała, uważała też, że ma on <i>fiu bździu</i> na punkcie
bezpieczeństwa i ostrożności, ale cóż… taki już był, a jeśli
kogoś naprawdę kochamy, to akceptujemy go takim jakim jest. Laura
Prevost kochała obydwóch swoich braci, choć oni pałali do siebie
szczerą nienawiścią spowodowaną sprawami przeszłości. Kiedy
Laura siedziała z Charliem w pociągu i grała z blondynem w
skojarzenia dla zabicia czasu, losy jej braci właśnie się ważyły,
a wszystko za sprawą Cyntii i Williama.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastianie,
Julio, potrzebuję waszej pomocy – zaczęła pani Rodrigez zaraz po
wtargnięciu do sypialni siostry.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
siedziała na jednym kolanie mężowi i obcałowywała jego szyje.
Kiedy usłyszała głos Cyntii tylko na nią spojrzała z dużym
zaskoczeniem, choć wcześniej nieco się speszyła, bo nie
spodziewała się, że ktoś wejdzie bez pukania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naszej
pomocy? – odrzekła zdziwiona, jednocześnie siadając nieco
bardziej przyzwoicie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">No
naszej, naszej, przecież jakby potrzebowała pomocy kogoś innego,
to poszłaby do innego pokoju. – Bastek podniósł żonę, posadził
obok, a sam wstał i poszedł wyjrzeć na korytarz. Spojrzał w obie
strony, zamknął drzwi i przekręcił klucz. – Czysto jest, możesz
mówić. Zdecydowałaś się jednak z nim uciec?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
kim? – Julia aż wstała z wrażenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kim
– powtórzył mały Edward i zaczął rozglądać się dookoła,
trzymając w dłoniach niewielkiego misia za uszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
nikim – szepnęła Cyntia. – Jak mogliście w ogóle pomyśleć,
że odejdę od męża?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
nie mogłem uwierzyć, gdy zgodziłaś się za niego wyjść, więc
już mnie nic…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
– wtrąciła karcąco Julia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właściwie
to ja mogę milczeć. – Usiadł na krześle i napił się herbatki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
po prostu zaskoczona, że prosisz mnie o pomoc, gdy ja… – Julia
nie była nauczona przyznawania się do błędów. Szczerze nie
znosiła przepraszać. Odziedziczyła tę cechy po matce, zresztą,
Cyntia miała podobnie. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieważne,
to stare dzieje i twoje przepraszam już niczego nie zmieni. –
Cyntia machnęła ręką, zamiatając w ten sposób sprawy
przeszłości pod dywan. – Ale nie myśl sobie, że ci daruję.
Musisz mi pomóc – zażądała, zajmując miejsce naprzeciw Browna,
który w uroczy sposób poczęstował ją ciasteczkami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Edward
oczywiście upomniał się o swoje, podchodząc do ojca i klepiąc go
po udzie. Poruszał przy tym zabawnie usteczkami, dając do
zrozumienia, że on też by chętnie zjadł ciasteczko. Bastian wziął
małego na kolana i podsunął talerz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteśmy
do usług, czekamy na wytyczne – zwróciła się Julia do siostry.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
jak pozbyć się Javiera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pozbyć
to nieładne słowo – wtrącił blondyn. – Może lepiej
wyeliminować?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mamy
go od razu porwać i uwięzić czy pogrzebać żywcem? – dopytywała
pani Brown. – Bo rozumiem, że mord nie wchodzi w grę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
by było, siostro, gdybyś ty nikogo już nie odsyłała na tamten
świat. Szczególnie bez wiedzy i zgody tego najbardziej
zainteresowanego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zaczynajcie się tylko kłócić. Nie zniósłbym tego. Dziewczyny,
chcecie by Bastusiowi pękło serduszko? – Zabawnie zmarszczył
czoło, gdy teatralnie robił smutną minkę. Nawet Edwarda tym
rozbawił, na tyle, że ten zechciał mu ofiarować jednego ze swoich
pluszaków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mały
chłopczyk pozostawił więc misia w dłoniach ojca, a sam, zaraz po
tym jak został postawiony na podłodze, poczłapał na kolanach w
kierunku wiklinowego kosza z zabawkami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javiera
nie wyślemy na cmentarz, a do więzienia – wyjaśniła Cyntia i
odczekała chwilę aż jej najbliżsi przetworzą tę informacje, a
potem kontynuowała szczegółowe wyjaśnianie swojego planu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niespodziewanie
do Browna dotarła pewna ewentualność poczynań szwagierki:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaszkodzisz
własnemu mężowi. Javier pójdzie do więzienia, ale Hektor do celi
obok, bo to Javier ma akt własności kopalni, a twój mąż dopuścił
się przestępstwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian,
daj spokój – wtrąciła Julia. – Wielkie czyny wymagają ludzi
zdolnych do poświęceń.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
zdolności do poświęceń danego człowieka mówi się wtedy, gdy to
poświęcenie dzieje się za jego zgodą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
Cyntia jest jego żoną, ma prawa poświęcić własnego męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ty byś mnie poświęciła? – zapytał poważnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takiej sytuacji, bez mrugnięcia okiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
wstał, gniewnie westchnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
spodziewałem się tego po tobie. Coraz częściej mnie zaskakujesz,
żono. Szkoda, że zazwyczaj negatywnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian!
Zaczekaj! – krzyknęła zanim doszedł do drzwi. – W takiej
sytuacji zazwyczaj wybiera się mniejsze zło – wyjaśniła, gdy
mąż na nią spojrzał. – Ja uczyniłabym po prostu to co
najlepsze dla rodziny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
twój mąż nie jest częścią rodziny!? – dopytywał krzycząc.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
że jesteś, ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
uważasz, że wtedy najlepiej byłoby mi za kratkami?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
bądź cyniczny. W końcu byś stamtąd wyszedł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyniczny…
Wole być cyniczny niż interesowny. – Chwycił za klamkę i
zwrócił się do Cyntii – Zastanów się, czy chcesz to zrobić.
Dobrze? I proszę cię o jedno, nie bądź taka jak moja żona, nie
stawaj się nią, bo to może doprowadzić do tragedii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian!
Co ty mówisz!? – Tym razem przed wyjściem zatrzymała go Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brown
podszedł do stołu, nachylił się nad młodą kobietą i rzekł:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naprawdę
nie wiesz o czym ja mówię? Spójrz na mnie, ja nie jestem jak
Rodrigez. Ja pójdę wypić do tawerny, pochędożę z dziwką, wrócę
i przytulę się do żony, zapominając o jej gorzkich słowach i
interesownych czynach. Zapewne gdybym wyszedł z więzienia,
uczyniłbym podobnie, nawet jeśli to ona, by mnie do niego
oddelegowała. Rodrigez nie jest mną, ani w połowie nie jest jak
ja. Jeśli opłacisz mu bilet do celi, to gdy on z niej wyjdzie po
latach, pierwszą rzeczą jaką uczyni będzie zabicie niewiernej
żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
przesadzasz czasem? – zapytała Julia, gdy Cyntia wpatrywała się
w swoje dłonie ułożone na stole.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozmyślała
nad słowami usłyszanymi od męża siostry</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
uważasz, że przesadzam?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślę,
że człowiek taki jak Hektor powinien zrozumieć dramatyczność
sytuacji i dobro ogółu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czyje
dobro!? Twoje!? – wrzasnął. – A może twoje!? – przychylił
się bardziej w stronę Cyntii, by spojrzeć jej w oczy. – Jeśli
chcesz odejść od męża, to nie musisz go w tym celu zamykać w
celi na długie lata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
w tobie tak nagle, mężu, odezwała się męska solidarność?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
kochanie, sugeruję, że jeśli chce wyjechać z kochankiem, to jej w
tym pomogę, bez szkodzenia Hektorowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Utrata
syna i żony nie będzie dla niego szkodą?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lepiej
nie mieć żadnej żony niż mieć niewierną lub nielojalną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dostrzegam,
iż przewartościował się twój system wartości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Inna
żona byłaby z tego dumna, a w twoich ustach to stwierdzenie brzmi
jak obelga – zauważył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
nią jest! – warknęła wstając. – Zamiast dbać o interesy moje
i mojej rodziny, dbasz o Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
część naszej rodziny, to mąż twej siostry! – krzyknął i
wskazał palcem na Cyntię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
opór przed oddelegowaniem go do więzienia, ale nie masz oporu przed
pozbawieniem go syna i żony. Doprawdy, zadziwiające.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie zabrałbym mu syna, jego żony też nie chcę, bo jednej już mam
po same dziurki w nosie! – Ze zdenerwowania uderzył otwartą
dłonią w blat stołu. Zaczął naprzemiennie przyglądać się
twarzom żony i jej siostry.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
kłóćcie się – przemówiła młodsza z pań. – Jeśli
odeszłabym z Williamem, to bez Marsela, tak? – zapytała
półprzytomnie, bo nadal starała się wychwycić najważniejsze
informacje z tej krótkiej awantury.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
coś ty myślała? Że pozwolę ci żyć z dzieckiem na wygnaniu?
Mnie nie obchodzi, że odejściem od męża złamałabyś prawo, ale
że złamałabyś własne morale. Powiesz mi, jak taka kobieta
miałaby wychowywać syna? Kobieta, która zostawiła męża, rodzinę
i wybrała kochanka? To dziecko zostając przy tobie, nie stałoby
się nikim lepszym, niż ty byś się stała. Żegnam miłe panie,
wrócę przed tą całą kradzieżą, ale zastanówcie się,
szczególnie ty Cyntio, czy chcesz tak wiele poświęcić?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Siostro,
czasami trzeba podjąć ryzyko – zachęcała Julia zaraz po tym jak
jej mąż opuścił pokój. Podeszła do osiemnastolatki. – Nie
mamy pewności czy Javier posłużyłby się tym dokumentem, będąc
za kratkami. Poza tym, ja i Bastian odkryliśmy, że dokument musi
być gdzieś na miejscu, albo u nas, albo w tamtym pensjonacie, w
którym wcześniej Javier się zatrzymał. Zanim sędzia i policja
zechcą go przesłuchać, co skutecznie oddalimy w czasie, mamy
szansę odnaleźć akt własności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
wiesz, że to jak szukanie igły w stogu siana. Poza tym, Javier ma
jeszcze dowód na moją zdradę – wyznała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
otworzyła usta i na krótką chwilę zaniemówiła. Podeszła do
okna i przyjrzała się swojemu szwagrowi, który właśnie siedział
przy jednym stole z jej matką i żywo o czymś dyskutował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
tak sprawa wygląda, to będzie dla ciebie bezpieczniej, gdy Hektor
Rodrigez trafi za kratki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chcę tego! – uniosła się i opuściła fotel, by móc stanąć
przy boku starszej siostry. – Musimy tak przeprowadzić cały plan,
by mój mąż pozostał wolny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
jeśli się dowie, to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
poniosę konsekwencje swoich poczynań. Nie będzie to nic innego,
jak konsekwencje mojej głupoty. – Cyntia spojrzała na brunetkę,
a potem w szybę, wprost na Rodrigeza. Następnie odwróciła się na
pięcie i wyszła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
niewiele myśląc, wzięła dziecko na ręce i wybiegła za nią.
Zatrzymała Cyntię przy schodach, chwytając za rękę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiesz
co mówisz? Wiesz na co samą siebie skazujesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Łzy
zamigotały w zielonych oczach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zawierzam
w jego miłość. Ufam, że mnie nie zabije ani nie pozbawi syna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może nie, ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
innego nie może być tak straszne, jakby się mogło wydawać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
chcesz przez to powiedzieć? Że jeśli się dowie, to co, to nic?
Przecież żadne przeprosiny wtedy nie zdadzą rezultatu. I choćbyś
padła na kolana, to on...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
zacisnę zęby i przeżyję jego gniew. – Cyntia zabrała rękę z
uścisku siostry, uśmiechnęła się blado w stronę rocznego
Edwarda i zeszła schodami w dół.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
zrezygnował z pójścia do tawerny, bo czuł się obserwowany.
Nieprędko zauważył, że mały Gracjan Molins zrobił sobie z niego
zabawę i chodził za nim krok w krok.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wychodził
pan z pokoju Rodrigeza panie Montenegro – powiedział przemądrzale
chłopiec.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
przykucnął przy dziecku i wysilił się na wyjaśnienia:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
pan Brown, a nie Montenegro i może na szczęście. A ten pan
Rodrigez, to jest zły pan Rodrigez, a ja chcę pomóc temu dobremu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ma dobrych Rodrigezów – odparł z przekonaniem pięciolatek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chodziłeś
za mną cały dzień? – Zmienił temat blondyn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
byłem nawet w pańskim samochodzie, gdy jechał pan na pocztę, ale
pan dopiero teraz przyuważył, jak sam się ujawniłem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
mógłbyś teraz pochodzić tak za Javierem Rodrigezem, oczywiście w
zamian za czekoladę, deser owocowy i nową piłkę – wyliczał z
szerokim uśmiechem dobrego wujka wymalowanym na twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
– Gracjan przybił Bastianowi piątkę i odgarnął z czoła swoje
przydługawe, ciemne włoski, które już zaczynały wpadać mu do
oczu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trzeba
cię potraktować nożycami fryzjerskimi – stwierdził Brown i
rozczochrał chłopca jeszcze mocniej. Potem uśmiechnął się z
wyższością i poszedł przekazać najnowszą nowinę i sprytny plan
swojej żonie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ta
nie wydała się być zachwycona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wykorzystujesz
naiwność kilkuletniego, chuderlawego, osieroconego chłopca?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To,
że jest szczupły ma jakieś znaczenie? To dzieciak służącej.
Hektor i tak go nie lubi. Poza tym, lepszego szpiega nie znajdziemy,
a w pokoju Javiera nie ma śladu po dokumentach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będą
z tego kłopoty. Już lepiej poświęcić Hektora, niż niewinne
dziecko – stwierdziła pani Brown, biorąc Edwarda na ręce. –
Jest marudny, chyba dalej ząbkuje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Daj
mi go, a sama odpocznij. – Zobowiązał się do niewymuszonej
pomocy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
już ci nieśpieszno do dziwek? – dogryzła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zrezygnowałem
wpół drogi – odparł, rzucając cynicznym uśmiechem. –
Oświetlanie posiadłości Montenegro zajmie kilka tygodni. Jesteśmy
skazani na mieszkanie tutaj – zagadną dla zmiany tematy na nieco
normalniejszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślałam,
że lubisz to miejsce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
lubię, ale tylko wtedy, gdy twoja matka jest na swoim miejscu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
jakbyśmy byli w domu, to ona też by w nim była.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
wasz dom jest większy niż dom Rodrigeza. Trudniej na nią wpaść.
Tutaj wpadam po kilka razy dziennie, czuję się jakby patrzyła na
moje ręce. Zawsze mnie wącha i dziś chyba się zdziwiła, ale sam
nie wiem dlaczego… – Bastian plótł i plótł, a Julia w tym
czasie napełniała wannę wodą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twoja
trzeźwość najwidoczniej wszystkich zadziwia. Daj mi dziecko,
wykąpię go i może uśnie. Sama też się zdrzemnę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właściwie,
to skoro tak, to zostawię was samych, bo w sumie, to mam jeszcze coś
do załatwienia. – Bastian zniknął w chwilę po podaniu Edwarda
żonie, a uczynił to tak szybko, że ta nawet nie zdążyła zapytać
dokąd się wybiera i konkretnie w jakim celu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Blondyn
udał się do pokoju Martina. Ten jak zwykle czytał książkę
półleżąc i zajadając przy tym herbatniki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Potrzeba
mi twej pokojówki – rzekł zaraz po zamknięciu drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ona
nie jest moja – odparł spokojnie Martin i przewrócił stronę.
Wychylił się do stolika nocnego po filiżankę herbaty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieważne
czyja, ważne, że jest trzebna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Potrzebna
– poprawił szwagra.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trzebna
czy potrzebna. Użycz!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Martin
głośno się roześmiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
możesz przychodzić do brata własnej żony, by zorganizował tobie
nałożnice? – nie dowierzał, upił łyk herbaty i powrócił do
czytania książki, dając tym samym Brownowi do zrozumienia, że go
ignoruje i bardzo by już sobie życzył, by ten opuścił jego
pokój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
nie, ty źle pomyślałeś – po dłuższej chwili sprostował
Bastian. – Nałożnice mogę sam sobie zdobyć. Potrzeba mi
pokojówki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co, dzwonek wam się zepsuł w pokoju? – dopytywał z drwiną,
będąc przy tym już lekko zirytowanym faktem, że niedane mu jest
poczytać w spokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie!
Zresztą ty też się przydasz! – Bastian usiadł na łóżku,
niemal przygniatając przy tym nogi Martina i zaczął opowiadać o
planie kradzieży.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– przedstawił jasno swoje stanowisko i ponownie zaczął śledzić
tekst starych stronic.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
to takie dziwne?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
nie, przecież to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oj,
jest kilka powodów. – Uniósł wzrok na blondyna i kontynuował –
Najbliższe, to nie mogę wydać wyroku ani na Hektora, ani na
Javiera, bo nie wiem, który jest winny. Poza tym sprawę osądu
zostawmy Bogu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
sprawy Cyntii?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zostawmy…
– Martinowi zabrakło słów, więc na krótki czas zamilkł. –
Cyntii, to by nawet sam Lucyfer nie dopomógł – dokończył,
smutno się przy tym uśmiechając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zawsze
sądziłem, że rodzina Montenegro jest znacznie silniejsza od pana
ciemności – podpuszczał Brown.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lubię
biały.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rusz
dupę, chyba, że chcesz widzieć własną siostrę w białej
trumnie! – wrzasnął Bastek, co zaskakująco odniosło pozytywny
efekt.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Martin
wychylił się i zadzwonił dzwonkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
nie będę kradł. Uzgadniajcie więc wszystko poza moim kręgiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Krąg
składający się z jednej osoby? – Bastek zrobił niedowierzającą
minę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Coś
ci nie odpowiada, Brown?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
tylko promień takiego stowarzyszenia jednoosobowego musi być
niewielki… o ile w ogóle jest tam jakiś promień.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zadumę
Bastiana i niezrozumienie jego słów przez Martina, przerwała
Aurelia. Wkroczyła pewnie do pokoju i nieco z rozpędu rozpięła
kilka górnych guzików uniformu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
Brown ma dla ciebie propozycje – zaczął bezo grudek Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Aurelia
przyjrzała się blondynowi od stóp do głów i choć mężczyzna
miał na sobie nienaganny garnitur oraz z daleka było czuć od niego
pieniądze, to pokręciła głową na nie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
podoba mi się – rzuciła na głos.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
go chociaż wysłuchaj – zaproponował Martin, stając za jej
plecami i przychylając się w taki sposób, by móc jej coś szepnąć
do ucha.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
co, kiedy od razu widzę, że nie jest w moim typie. Jakiś taki za
wysoki, chuderlawy i niemiło mu z oczu patrzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Montenegro
głośno się zaśmiał, klepnął blondynkę w pupę, następnie
opuścił pokój, zabierając z sobą książkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
już skończysz mnie komplementować, to zajmij miejsce i daj mi w
końcu dojść do słowa – odezwał się Bastian, w spokoju usiadł
na krześle i wyciągnął piersiówkę z wewnętrznej kieszeni
marynarki. – Chcesz? – zapytał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brown
dogadał się z panną Tetmajer, a Cyntia w tym czasie podjęła
najtrudniejszą decyzje w swoim życiu. Postanowiła zaryzykować dla
dobra swojego i Marsela, ale także dla dobra samego Hektora. Wolała
najgorszą z ewentualności, niż życie w ciągłym stresie i
niewiedzy, bo przez to czuła się jakby siedziała na rozżarzonych
węglach albo tykającej bombie zegarowej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyjęcie
w restauracji było już gotowe, a sztuka wystawiona w salonie
musiała podobać się gościom, gdyż okrasili ją długimi i
głośnymi brawami. Cyntia pozostawiła Hektora samego i wróciła
się do pokoju po torebeczkę z kilkoma kluczami, które wcześniej
udało jej się podkraść z gabinetu męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
wychodziła i zamykała drzwi, William już na nią czekał.
Dziękował jakieś pokojówce, całując ją w policzek. W serce
Cyntii wbiła się szpila nagłej zazdrości, ale postanowiła
niczego takiego Oldmanowi nie okazywać. Właściwie to pokazywała
mu jak bardzo jest jej obojętny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gotowa?
– zapytał gdy chwilę szli równo przez korytarz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zakładała właśnie czarne rękawiczki, kończące się nieco przed
łokciami. Nijak były one dopasowane do delikatnie kremowej sukni
balowej. Skromnej, ale niezwykle gustownej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Aby
pomóc ci w kradzieży? Pewnie. Wszyscy są już na przyjęciu –
rzuciła niemal jak profesjonalna złodziejka i zdjęła ze swojej
szyi perłową kolię, którą otrzymała od Hektora. Podała ją
Williamowi. – Tylko nie zgub, wiele dla mnie znaczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wygląda
na cenną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ma
wartość sentymentalną – niemal wysylabizowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
po co mi ją dajesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie prezent! – warknęła. – Jeśli okradamy gości, to byłoby
dziwne, gdybym ja nie została okradziona, skoro także znajdowałam
się w restauracji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
przecież ty nie będziesz… aaa. Przez czas mojej nieobecności
nabrałaś niezwykle dużo sprytu i przebiegłości. Nie wiem czy to
powód do radości, tak więc wstrzymam się na chwilę obecną od
głosu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
teatralnie westchnęła, gdyż nie miała już nawet siły komentować
słów swojego byłego kochanka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Aurelia,
Bastian i Julia stawili się na końcu korytarza, gdzie akurat były
puste pokoje, a więc nikt tamtędy nie przechodził, a przynajmniej
czynił to tak rzadko, że bez obaw można było tam spiskować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja,
punkt dwudziesta trzecia siedem wyłączę prąd – zaczęła
Cyntia. – William w tym czasie okręci się na dole przy gościach
oraz przy gabinecie mego męża. Jest otwarty. Wyjdziesz tamtejszym
oknem. Aurelia i Bastian zobaczycie drugie piętro. Julia pierwsze…
Odwrotnie, Bastian pierwsze, jak tam cię ktoś zobaczy, to pomyśli,
że szukasz alkoholu, bo i tam są szwedzkie stoły z kieliszkami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
moje uwielbienie do trunków to jednak zaleta – rzekł uradowany
Bastek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
się spotkamy? – dopytywał William.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
masz najgorzej. Idziesz drabiną na balkon pierwszego piętra. Tam
podajesz wszystko Julii, Julia Bastianowi na schodach, a Aurelia
zostawia to w pokoju Javiera, udając, że wnosi czyste ręczniki.
Tylko nie zostaw tego na wierzchu, bo w taki zbieg okoliczności, to
policja z pewnością nie uwierzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
dalej? – pytała Julia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
i Bastian zaglądacie do Edwarda i Marsela, Aurelia wraca do pracy, a
William zanosi szampana do restauracji. Julia, Bastian, co macie
cennego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marynarkę,
to moja szczęśliwa, ale jej nie oddam – wyjaśnił z miną małego
chłopca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Starczy
złocona piersiówka, możesz potem mówić, że wypadła ci z rąk,
gdy nastała ciemność.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
oddam korale. – Julia od razu zdjęła je z szyi i wrzuciła do
koszyka Aurelii, wprost pod białe, czyste i wyprasowane ręczniki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
pani pewna, że chce…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
– odpowiedziała niezwykle stanowczo Cyntia, zanim pokojówka o
blond włosach w ogóle zdążyła zadać pytanie. – To
synchronizujemy zegarki i wracamy do swoich zajęć – podsumowała
niczym wzorowy strateg.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyjęcie
się rozwijało w najlepszym kierunku, a Aurelia i William w tym
czasie otwierali wszystkie możliwe pokoje. Wiedzieli, że goście
nie uciekną od toastów na cześć aktorów. Cyntia oczywiście
jeszcze podburzała ich do picia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
za charektary… – poplątał jej się język, co wprawiło ją w
nie lada zakłopotanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
spojrzał na nią uważnie z lekkim, pobłażliwym uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charakteryzatora
– poprawił żonę i chwycił delikatnie za jej kieliszek,
jednocześnie stając za nią tak blisko, że gdy ją objął jedną
ręką, to na plecach poczuła muskulaturę jego klatki piersiowej. –
Właśnie moi drodzy, a za charakteryzatora? – zapytał, unosząc
szkło lekko do góry.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Większość
gości przechylała swoje kieliszki, podczas gdy Cyntia walczyła z
mężem o zachowanie swojego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oddaj
– warknęła szeptem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ani
mi się śni – odpowiedział wprost do jej ucha. – Zostaw, zostaw
– polecił, gdy ponownie chwyciła za swojego szampana, którego on
oczywiście nie wypuszczał z dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
nie ustępował, więc Cyntia smagnęła go niemal niezauważalnie w
dłoń, mówiąc przy tym:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
masz, a masz, won mi z tą łapą. – Szarpnęła mocniej za szklane
naczynie i odeszła na dwa kroki od męża. Uśmiechnęła się
uroczo w stronę gości, uśmiech ten był nieco przepraszający.
Wypiła do dna i już miała prosić o kolejny, ale Hektor pociągnął
ją w swoją stronę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
nie odmówisz własnemu mężowi tańca, prawda? – zapytał
niezwykle poważnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie odmówię – odpowiedziała z szerokim uśmiechem. – Nie bądź
taki poważny i prawy – syknęła mu na ucho, gdy tylko znaleźli
się na środku parkietu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przypominam,
że karmisz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Starczy
– przerwał jej, okręcił ją tak jak należało, a potem znów
pociągnął, by wziąć ją w ramiona. – Nie prowokuj mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Grozisz
żonie – było to ni pytanie, ni stwierdzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ma
żona sama prosi się o tego rodzaju ostrzeżenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twa
żona pragnie się po prostu dobrze bawić, proszę pana. Jest
jeszcze młoda.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Radziłbym
mej żonie znaleźć umiar w zabawie, droga pani.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Umiar
w zabawie, to jak umiar w wolności, pojęcie tak abstrakcyjne jak
namacalność mgły.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
uśmiechnął się nieco złowieszczo, ale też niezwykle
uwodzicielsko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjątkowo
dobrze ci w bieli – skomplementowała go niespodziewanie, gdy tylko
zauważyła iż mężczyzna jest jedynie w koszuli i kamizelce
takiego samego koloru. – Ale to niezwykle nieeleganckie prosić
damę do tańca bez kompletnego garnituru. Nie odrobił pan zadania
domowego z lekcji dobrego wychowania podczas bankietów i…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sama
mówiłaś, że w szaleństwie nie można sięgnąć umiaru, bo wtedy
traci na szaleństwie. Czyżby pani zmieniła zdanie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wydaję mi się pan szaleńcem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oszalałem
z miłości do ciebie i za moment zamierzam ci to udowodnić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zrobiła duże oczy, nie wiedząc o czym Hektor w ogóle mówi.
Niespodziewanie poczuła jak mąż chwyta ją mocniej za biodra i
podnosi do góry, okręcił się z nią, potem postawił na ziemi i
wpił się w jej usta z taką zaborczością, że na chwilę
zapomnieli, iż znajdują się w miejscu publicznym. Cyntia splotła
swoje palce z jego i wycofała się do tyłu, wpadając pupą na
jeden z pustych stolików przyozdobiony kwiatami. Musiała sama przed
sobą przyznać, że jest spragniona tych doznań, tych uniesień i
wszystkiego co towarzyszyło jej podczas potańcówek w tanich,
hiszpańskich barach, gdy byli w podróży poślubnej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaczynało
być już tak dobrze, gdy Hektor niespodziewanie się odsunął i
oblizał opuchnięte wargi. Rozejrzał się dookoła, nawet się nie
zaczerwienił, w przeciwieństwie do swojej żony., a to Cyntii dało
idealny powód do wymówki:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sprawdzę
co z Marselem, kochanie. – Położyła dłoń na klatce piersiowej
męża jakby czekała na jego pozwolenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
uznał, że jego żona jest za uległa, co wzbudziło w nim nie lada
wątpliwości, ale postanowił się nie zdradzać ze swoimi
podejrzeniami, a przynajmniej jeszcze nie teraz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
idź. – Ustąpił jej drogi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
przedostała się do wyjścia z restauracji. Mijając te wszystkie
spojrzenia pełne zaciekawienia, zazdrości, a czasami nawet
dezaprobaty. Uśmiechała się skromnie i przepraszająco zarazem.
Hektor chwycił kieliszek wprost ze srebrnej tacy kelnera i uniósł
go do góry.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
piękne kobiety i udane związki – te słowa nie były tylko
toastem, ale także delikatnym wyjaśnieniem zaistniałej sytuacji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie było mądre – powiedziała do zięcia Marta i wyminęła go.
Udała się za córką. Wielkim zaskoczeniem był dla niej fakt, że
Cyntia zmierzała nie na górę do pokoju Julii i Bastiana, gdzie
piastunka opiekowała się chłopcami, ale do pokoju z licznikami.
Nie weszła za nią, postanowiła zaczekać nieopodal i zobaczyć co
się wydarzy. Była niemal pewna, że zaraz tam wlezie William i
zburzy szczęście rodziny Rodrigez, od którego przecież i ona sama
była zależna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
odłożył kieliszek na stół, wrzucił jedno okrągłe, zielone
winogrono wprost do swoich ust i przeprosił rozmówce. Postanowił
pójść po swoją żonę, wziąć ją w objęcia i zanieść do ich
wspólnej sypialni, gdzie miał zamiar ją wykorzystywać do białego
rana. Nie zastał jednak Cyntii w pokoju Brawnów, nie było jej
także u matki. Zdziwił się trochę, że Marta swój pokój
zostawiła otwarty, ale w duchu jej życzył, by ktoś ją okradł
albo chociaż jej nabałaganił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sama
byłaby sobie winna – mówił szeptem z niekrytym złowieszczym
uśmieszkiem pod nosem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
wszedł do pokoju swojego i Cyntii. Odkładając klucze dostrzegł
plamę na mankiecie, więc pomimo, że żony tam nie zastał, to
postanowił zmienić koszulę. Przeszkodziła mu w tym niespodziewana
awaria prądu. Nastała taka ciemność, że nie widział dosłownie
niczego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Choler!</i>
– warknął, przypominając sobie, że marynarkę odwiesił na
wieszak w salonie, a to w jej wewnętrznej kieszeni znajdują się
zapałki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
omacku przedostał się do sypialni, odnalazł komodę, otworzył
szufladę i wyjął pudełko pełne świeczek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
są te cholerne zapałki? – pytał sam siebie na głos, ciągle ich
poszukując.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście
wcześniej William zadbał o to, by w żadnym z pokojów nie było
ani jednego pudełeczka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Minęło
dokładnie osiem i pół minuty, gdy Cyntia podniosła dźwignie w
górę i wprawiła oświetlenie w ruch. Doszły ją krzyki
dobiegające z salonu, głoszące <i>nie mam broszki!</i>. Marta
także to usłyszała, dlatego wparowała do pokoju z licznikami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Matko,
co ty tu… – Cyntia zawiesiła głos, gdy dostrzegła jak kobieta
unosi swoją prawą dłoń do góry.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
tutaj – powiedziała starsza z pań, jakby mówiła sama do siebie.
Chwyciła córkę za rękę i wyszarpnęła z tego ponurego, ciasnego
pomieszczenia. Wepchnęła ją do pierwszego lepszego pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
przysiadła na łóżku należącym do jednej z pokojówek. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
tam robiłaś? – padło pytanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Włączałam
światło, bo…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odgłos
uderzenia rozniósł się głośnym plaśnięciem i odbił echem od
niemal pustych ścian. Cios był na tyle silny, że Cyntia opadła na
łóżko. Chwyciła się za obolały policzek i ponownie usiadła.
Płakała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
okłamuj mnie. Nie toleruję kłamstw i nieprzemyślanych,
szczeniackich wybryków – warknęła. – Uprzedzam, mów prawdę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
milczała. Opuściła swoją dłoń.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Matko,
to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
co? Chciałaś uciec z kochankiem!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
nawet jeśli, to co cię to obchodzi!? – krzyknęła pani Rodrigez
i wstała. Dzięki bojowej postawie urosła w oczach matki o co
najmniej kilka centymetrów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobieta
jednak się nie zawahała przed kolejnym uderzeniem i pewnie by je
wymierzyła, gdyby córka jej nie odepchnęła. Niefortunnie Marta
zachwiała się i uderzyła głową o ostry rant futryny. Na
szczęście rozcięła sobie tylko łuk brwiowy. Cyntia patrzyła na
to przerażona i oniemiała z wrażenia. Nie spodziewała się sama
po sobie tak ostrej reakcji, tak złej, tak nieprzemyślanej i
agresywnej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Matko…
– Chciała przeprosić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
spojrzała na córkę, zaciskając usta do granic możliwości,
podniosła dłoń, ale w ostatniej chwili zrezygnowała z jej
opuszczenia na policzek swego najmłodszego dziecka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
lepszy pomysł – powiedziała. Chwyciła córkę za nadgarstek i
wyciągnęła na korytarz. Skierowała się na schody.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dokąd
idziemy? – pytała Cyntia, gdyż wcale nie rozumiała zachowania
swojej rodzicielki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zobaczysz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
gdzie ty mnie ciągniesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naprawdę
się nie domyślasz? – zapytała Marta nieco zwalniając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
oczach córki dostrzegła, że mówi całkowitą prawdę. Uznała ją
więc za naiwniaczkę, z brakiem talentu do przewidywania
potencjalnych możliwości wydarzeń, mających nadejść w
niedalekiej przyszłości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
jedynego człowieka, który ma na ciebie jeszcze jakiś wpływ –
oświeciła młodą kobietę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
– Cyntia poczuła jakby grunt osuwał się jej spod nóg. Pokręciła
głową nie dowierzając. Wręcz błagalnie wyszeptała kolejne –
nie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
idziemy do twego męża. – Marty dłoń zacisnęła się wokół
nadgarstka córki jeszcze mocniej i szarpała ją jeszcze brutalniej.
Otworzyła drzwi mieszkania Rodrigezów bez pukania i dosłownie
wrzuciła dziewczynę do środka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
pomimo, że był zaskoczony tą nagłą sytuacją, to udało mu się
pochwycić Cyntię i zapobiec jej upadkowi. Spojrzał żonie w twarz.
Wydawał się być zmartwiony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się stało? Dlaczego płaczesz? – wypytywał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
wcale nie zwrócił uwagi na Martę Montenegro, która spokojnie,
aczkolwiek stanowczo przekroczyła próg i zamknęła za sobą drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
pochwalisz się mężowi? Języka ci w gębie zabrakło!? Ja mam
mówić za ciebie!? – unosiła się, przechadzając jednocześnie
po pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zięć
przez moment skupił na niej całą swoją uwagę. Dostrzegł, że
kobieta krwawi. Wyjął więc chusteczkę z komody i wyciągnął
dłoń w jej kierunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się pani stało? – zapytał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
sprawka twej żony – odpowiedziała, przykładając haftowany w
dziecięce wzory materiał do krwawiącego miejsca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
to? – Rodrigez nie krył tego, że nic nie rozumiał z zaistniałej
sytuacji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jej
się spytaj. Ma odwagę bić własną matkę, to powinna mieć odwagę
wyznać ci to prosto w oczy. Wyznać ci to, jak i cała resztę –
rzuciła gniewnie z prędkością komety Marta Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektora
w przenośni ścięło z nóg. Przez chwilę zabrakło mu słów w
gardle, by wypowiedzieć choćby krótkie zdanie. Zamrugał
kilkakrotnie oczami, zmuszając tym samym swój organizm do
natychmiastowej trzeźwości. Spojrzał na młodą kobietę, z którą
połączył całe swoje życie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty…
ty… – zająknął się. Odetchnął z otwartymi szeroko ustami,
jakby ziewał. – Ty podniosłaś rękę na własną matkę? –
zapytał. Sam nie wierzył, że to mogła być prawda.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podniosłaś
czy nie? Się pytam! – warknął odwracając się całkowicie w jej
stronę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hekt…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
czy nie, do cholery!? – gorączkował się coraz bardziej. Zaczynał
już gestykulować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
spuściła głowę, poczuła się przegrana i wiedziała, że jeśli
nie odpowie, to on ją rozszarpię na oczach jej rodzicielki,
natomiast jeśli odpowie, była także pewna, że ją rozszarpie, ale
liczyła na to, że wtedy uczyni to możliwie najmniej boleśnie i
jednak na osobności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Milcz
– wyszeptał tonem o złowrogim brzmieniu. – Milcz – dodał już
ostrzej. Kolejne – milcz! – już krzyknął, gdy tylko
przyuważył, że jego żona rozchyla usta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapanowała
krótka, ale bardzo niewygodna cisza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
nic nie mówię – odważyła się w końcu odezwać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
rzucił jej spojrzenie godne samego diabła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rozumiesz jak do ciebie mówię!? Nie potrafisz spełnić jednego
wymagania!? Choć raz rób co każę! – wywrzeszczał. Już nawet
nie silił się na spokój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
to nie… – Cyntia zamilkła, gdy jej mąż uniósł swoją prawą
dłoń nad głowę. Była w takim szoku, że nawet nie wpadła na to,
by ukryć twarz, a jej matka w tym czasie pomyślała <i>nareszcie,
może to w końcu przywoła ją do należytego porządku</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dźwięk
zadanego ciosu rozszedł się po całym mieszkaniu, odbił echem od
pustych wazonów i wszystkich bibelotów. Uderzenie było na tyle
silne, że jego aura rozsiewała woń strachu jeszcze długo po tym
jak nastąpiło. Hektor w skupieniu wyczekiwał reakcji żony, która
instynktownie odwróciła twarz w drugą stronę, a Marta otworzyła
wcześniej zamknięte oczy, bo to że coś w pełni popierała, wcale
nie znaczyło, że chciała być tego świadkiem. Cyntia spojrzała
na męża wielce zaskoczona, dotknęła niebolącego policzka, który
okazał się w pełni zimny. Dopiero wtedy dostrzegła, że cała
jest zimna, że niemal drży ze strachu, a jej ciało pokrywa gęsia
skórka. Hektor wypuścił swoją prawą dłoń z uścisku lewej.
Spojrzał żonie w zielone oczy, z wyraźną grozą w zwężonych
tęczówkach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Następnym
razem się nie zatrzymam – ostrzegł. – Siadaj i nie chcę już
słyszeć ani słowa od ciebie, dopóki nie pozwolę ci się odezwać.
– Rodrigez już nie krzyczał, ale jego lodowaty ton zmroził nawet
samą Martę Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
z powodu tych wszystkich emocji ścierała co rusz wypływające z
jej oczu łzy, które spływały po policzkach. Nie umiała
powstrzymać płaczu. Usiadła na najbliżej stojącym fotelu i
pochyliła się, pragnęła skulić się tak mocno, że dałaby radę
wtedy zniknąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ktoś
zaczął się dobijać do ich pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?
– zapytał Hektor, stając w drzwiach i lekko je uchylając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
także podniosła głowę, by zobaczyć kto to taki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Okradziono
wszystkich gości – wypowiedział kelner. – Pan Brown już
wszystkich uspokaja, ale chyba byłoby lepiej, gdyby pan…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
stanęła obok zięcia, położyła swoją dłoń na jego ramieniu i
spojrzała na kelnera. Odprawiła młodego pracownika, mówiąc:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaraz
ktoś od nas zejdzie, by położyć kres temu zaistniałemu nagle
problemowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
jest, pani Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
pchnęła lekko Rodrigeza, dając mu tym znak, by się cofnął, bo
ona chce zamknąć drzwi. Ten spojrzał na nią z niezrozumieniem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ta
kradzież, to sprawka twej żony – wyjaśniła. – Przyłapałam
ją, dlatego mnie uderzyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
wcześniej Hektor patrzył na żonę wzrokiem samego Lucyfera, to
teraz jego spojrzenie było o wiele groźniejsze od wszystkich
strażników czeluści piekielnych i to razem wziętych. Coś się w
nim gotowało, ale zmusił się do tego, by to coś nie wykipiało na
zewnątrz. Przymknął oczy, nie zdusił gniewu, a jedynie
wypływającą na wierzch agresję i instynkt mordercy, który
rzekomo każdy z ludzi posiada, by móc się bronić przed
zagrożeniami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
patrzyła na wyprostowanego, budzącego strach mężczyznę. On
przestąpił kilka kroków na przód, w stronę żony. Zatrzymał się
mniej więcej na środku dystansu, który dzielił obie panie.
Sięgnął dłońmi do grubego, skórzanego paska, który wyjątkowo
miał tego dnia na sobie. Zazwyczaj nosił szelki. Nieśpiesznie,
lekko drgającymi dłońmi poradził sobie z klamrą, a następnie
wydobył go ze szlufek. Cyntia wbiła przerażony wzrok w przedmiot,
który jej mąż skrupulatnie składał na połowę. Niemal
struchlała z panicznego strachu, który nagle w niej zagościł.
Hektor nawet się nie odezwał. Zwyczajne przywołał ją dwoma
palcami do siebie, a potem tymi samymi palcami wskazał miejsce przed
sobą. Wyczekiwał na jej ruch. Cyntia jednak tylko jeszcze bardziej
się wycofała i wbiła plecami w oparcie fotela najmocniej jak to
tylko było możliwe.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
jeszcze chwilę zaczekał aż jego żona oswoi się z obecną
sytuacją, a potem ostrzegł tym samym lodowatym głosem:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
podejdę, będzie gorzej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możesz…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wystawaj mej cierpliwości na próbę – rzucił tak zwaną <i>dobrą
radą</i>. Odliczył w myślach do piciu i wykonał dwa niewielkie
kroki na przód. Potem kolejne odliczanie i kolejne dwa kroki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntię
jeszcze nigdy tak nie sparaliżował strach. Z każdym dźwiękiem
buta uderzającego podeszwą o parkiet, czuła jak robi się coraz
bledsza. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
pani wyjść? – zapytał Hektor, nawet nie spojrzawszy na teściową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Matko,
proszę – wyszeptała Cyntia, jakby czuła, że w zaistniałej
sytuacji, to rodzicielka jest jej jedyną deską ratunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
odwrócił głowę w tył, chciał zobaczyć na własne oczy reakcje
Marty Montenegro. Nie spodziewał się dostrzec w niej jakiekolwiek
uczucia, tymczasem głęboko w jej oczach widział tę walkę,
odgrywającą się między rozsądkiem kobiety interesu, a
miłosiernym sercem matki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjdź
– polecił niezwykle łagodnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Matko,
nie możesz wyjść, błagam. – Cyntia szlochała, choć jeszcze
nie poczuła ani jednego smagnięcia pasem na swoim ciele. Tak
naprawdę obawiała się nieznanego jej wcześniej bólu, ale chyba
bardziej lękała się uczucia porażki i tak silnego upokorzenia.
Hektor był jej mężem, a nie ojcem. Wiedziała, że nie zniesie
sytuacji, gdy on traktuje ją jak nieposłuszne dziecko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oddychała
coraz bardziej płytko, mocniej i z paniką nabierała powietrze do
płuc, jakby walczyła o każdy kolejny oddech. Całą swoją
nadzieję na ratunek opierała w osobie, która ją skazała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mogę wyjść? – zapytała Marta cicho. – Naprawdę tak uważasz?
– Nie czekała na odpowiedź, chwyciła za klamkę. – No patrz, a
jednak wychodzę. – Otworzyła drzwi, zdjęła swój wzrok z córki
i przeniosła go na osobę zięcia. – Nie żałuj jej – dodała
cofając się za próg.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
tylko drzwi za Martą Montenegro się zamknęły, Hektor spojrzał na
żonę jeszcze surowiej niż do tej pory. Poprawił pasek w dłoni,
tak by klamra nie obijała mu kłykciów, gdy będzie smagał nim
pośladki kobiety.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pozwolisz
mi to zrobić w sposób możliwie najbardziej cywilizowany? –
zapytał szlochającą dziewczynę. – A może nie chcesz nam
oszczędzić jeszcze szarpaniny?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
mogę najpierw…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie możesz – przerwał jej ostro. – Nie możesz powiedzieć ani
słowa. Albo wstajesz i samodzielnie zdejmujesz suknie, albo mnie
zmusisz bym ją z ciebie zdarł – ostatnie słowa cedził przez
zęby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
poczuła, że nie ma już żadnej furtki z możliwością ucieczki.
Wiedziała, że stawianie się Hektorowi w takiej sytuacji, tylko
wzbudzi w nim gniew i podniesie poziom jego surowości. Nie łudziła
się też, że byłaby wstanie wygrać z mężem stawiając fizyczny
opór. Dlatego wstała z fotela i stojąc na drżących ze strachu
nogach, sięgnęła do guzików swojej sukni. Trzęsły jej się ręce
tak bardzo, że nie mogła sobie poradzić z tak prostym zapięciem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mogę – wyznała ledwie zrozumiale po przez ciągle spływające z
jej oczu łzy i zatkany nos.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie podejdź, a sam to zrobię. – Hektor wydawał się być
niewzruszony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
przestąpiła dwa kroki na przód. Mężczyzna chwycił ją za ramię
i szarpnął w swoją stronę, bo nie mógł znieść tego jak bardzo
się ociąga. Pas umieścił między swoimi kolanami i spokojnymi
ruchami rozpiął wszystkie z guzików, po czym zsunął rękawy
sukni z jej ramion i szarpnął za materiał. Kiedy ubranie opadło w
dół, on ponownie chwycił za pasek. Poprawił go w dłoni. Sięgnął
ręki kobiety i zmusił ją, by stanęła przed samą komodą. Wziął
duży zamach, ciągle ją trzymając, by mu czasami nie uciekła.
Niespodziewanie odłożył pas na komodę, tuż przed oczami żony i
wymierzył dwa szybkie klapsy swoją gołą, w nic nieuzbrojoną
dłonią. Odczekał chwilę, po czym wymierzył jeszcze dwa, tym
razem o wiele silniejsze. Kiedy poczuł jak Cyntia się szarpnęła,
rozluźnił uścisk i pozwolił jej się odwrócić. Spojrzała na
niego przestraszona. Bała się, że to jeszcze nie koniec. Pieczenie
i ból, które towarzyszyły jej pośladkom tylko podsycały ten lęk
i wprawiały ją w jeszcze głośniejszy szloch.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byłaś
na tyle odważna, by uciekać od męża, a nie masz odwagi zmierzyć
się z jednym laniem, które zniosłoby większość dzieci bez
szemrania? – zapytał ostro, patrząc jej prosto w twarz. Świdrował
ją oczami w każdy z możliwych sposobów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
nie rozumiała o jakiej ucieczce on mówi. Poprawiła ramiączko
halki, nie chcąc, by ta opadła na ziemię i jeszcze bardziej ją
obnażyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pierw
porwanie Marsela i ucieczka, teraz okradanie ludzi, bo
przedsięwziąłem środki bezpieczeństwa. Co jeszcze wymyślisz, do
cholery!? – uniósł się. – Odwróć się – polecił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Daj
mi…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odwróć!
– Jego lewa dłoń powędrowała do paska.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zrozumiała tą niewypowiedzianą groźbę. Nie miała innego wyjścia
jak tylko się odwrócić i przyjąć kolejne klapsy na swoje
rozgrzane od poprzednich uderzeń ciało. Bała się tych ciosów,
które miały nadejść, ale o wiele bardziej lękała się paska,
który leżał przed jej oczami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
myślisz, że pozwolę ci odejść, że kiedykolwiek ci na to
pozwolę, to znaczy, że mnie nie znasz – cedził przez zęby tuż
przy jej uchu w akompaniamencie kilku naprawdę mocnych razów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaraz
gdy tylko ją puścił i nieco się oddalił, Cyntia wycofała się
przestraszona. Nie wiedziała jak ma się zachować, ani co jeszcze
może nastąpić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wracaj
– polecił właściwie dla zasady, bo tak naprawdę nie chciał jej
już dokładać. Doskonale wiedział, że nie była bita w
dzieciństwie, poza tym była drobną kobietą, a on miał jednak
ciężką rękę i zdawał sobie z tego sprawę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– postawiła mu się pomimo guli, która narosła w jej gardle.
Pokręciła głową kiedy zaczął się do niej zbliżać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nadal
się nie słuchasz – zauważył i chwycił za pasek. Powoli robił
krok za krokiem. – Twoje zachowanie przechodzi ludzkie pojęcie.
Jak można podnieść rękę na własną matkę? Jak można dopuścić
się kradzieży? Jak można, do cholery, uciekać od własnego męża?
Co ja ci do tej pory zrobiłem!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uderzyłeś
– wyszeptała ledwie słyszalnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
tak, ale wcześniej!? Byłem dla ciebie dobry, wyrozumiały, jak nikt
o ciebie dbałem, byś była bezpieczna i szczęśliwa. Na wszelakie
sposoby starałem się ciebie zadowolić i na cholerę mi to było,
co!? Może byłem za dobry, tak? To o to chodzi? Byłem za dobry!?
Potrzebujesz twardej ręki!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie… – szeptała i wycofywała się do tyłu aż w końcu
natrafiła na ramę łóżka. Wiedziała, że nie ma już ucieczki, a
gniew jej męża dopiero wzniecał ten wybuchowy temperament. Nagle
pojęła, że to co było wcześniej, może się okazać jedynie
rozgrzewką, a co gorsza, w porównaniu z tym co nadejdzie, może
nawet nosić miano wyszukanej, nazbyt brutalnej pieszczoty. Zamknęła
oczy i odnalazła w sobie siłę. – Nie chciałam od ciebie
uciekać! – krzyknęła. Otworzyła oczy i sama pokonała dystans,
który dzielił ją od męża. Wyrwała pasek z jego dłoni,
wykorzystując moment zszokowania. – Gniew, zazdrość i strach cię
zaślepiły – dodała, widząc niewiedzę i niezrozumienie malujące
się na jego twarzy. – Nigdy nie chciałam cię opuścić. –
Usiadła na łóżku, ukryła twarz w dłonie i rozpłakała się na
dobre. – Wezwij policję – rzekła, podnosząc swój wzrok na
Hektora.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
stał jednak jak oniemiały. Drzwi się otworzyły, a on nadal stał
jak słup soli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się dzieje? – zapytał Bastian. – Nie wezwaliście jeszcze
policji? – zdziwił się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
rzucił spojrzenie w stronę Browna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Policji?
– wydukał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
policji, przecież Javier dopuścił się kradzieży.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier…
kradzież… nie rozumiem – przyznał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjaśnię
ci, ale zaś, teraz policja. – Bastian przeszedł pokój, zaszedł
Rodrigeza od tyłu, chwycił go dłońmi za oba ramiona i pchał do
przodu w kierunku wyjścia z pokoju. Rzucił jeszcze ukradkiem pełne
bólu i współczucia spojrzenie na Cyntia, choć nie wiedział do
końca, co takiego miało miejsce między małżonkami. – Hektor,
nie mamy czasu, a mamy okazje się pozbyć tej kanalii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
on ma akt.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
użyje go.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
i Hektor słysząc pewność w głosie Browna, spojrzeli na niego z
niedowierzaniem i wyraźnym znakiem zapytania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
pewien, że go nie użyje. Zaufajcie mi. Nie czas na wyjaśnienia,
czas na działanie. Chodź. – Chwycił Rodrigeza za rękaw białej
koszuli i szarpał, zmuszając, by ten powłóczył nogami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
Hektora w końcu dotarły polecenia i szturchańce. Przyśpieszył
więc kroku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javiera
Rodrigeza zabrała policja w akompaniamencie krzyków <i>zostałem
wrobiony!</i>, <i>nic nie zrobiłem!</i>, <i>zemszczę się!</i>.
Hektor spokojnie na to patrzył, z lekkim uśmieszkiem na ustach i
zacierał ręce. Bastian był mniej dumny ze swojego czynu, ale
uznał, że on nikogo nie zaatakował, on tylko bronił swojego
terytorium, na które Javier bezczelnie i bez zaproszenia wtargnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
akt? – zapytał Hektor z nadzieją na twierdzącą odpowiedź.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brown
pokręcił głową, a na twarzy Rodrigeza od razu namalowało się
negatywne zaskoczenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
bój się, więzienie ci nie grozi. Wiem od pewnego źródła, że
Javier spotkał się z inwestorem. Jednak ten inwestor oczekiwał
współpracy z uczciwym człowiekiem, a przede wszystkim wypłacalnym,
czyli takim bez długów. – Bastian chwycił za szklankę
podstawioną mu przez kelnera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
teraz, kiedy nie ma już nic do…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Źle
myślisz. Twój brat jest w patowej sytuacji. Aby oddać długi, musi
się wzbogacić, aby się wzbogacić, musi oddać długi. Dlatego nas
szantażował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
może okazać, że…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
okaże, bo wtedy by stracił. Po wyjściu z więzienia nadal miałby
długi i nie miał już kopalni. Nie miałby też aktu wskazującego
na twą winę. Straciłby ostatni punkt zaczepienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
przecież kopalnie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Inwestora
z którym się spotkał interesowały właśnie, tylko te konkretne,
kopalnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
są bezwartościowe – wywnioskował Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie,
nie są. Znajdziemy akt i będą twoje. Mamy jakieś dwa lata. Sędzia
nie skaże go na mniej, bo to kolejne z jego licznych przestępstw i
przekrętów. Na dodatek są dowody i świadkowie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
chwycił za drugą ze szklanek ustawionych na komodzie w saloniku dla
gości. Oparł się łokciem na blacie z ciężkiego, lakierowanego
drewna. Napił się, zamyślił i wyprostował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
mam ci podziękować?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jak chcesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
położył swoją dłoń na ramieniu Bastiana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pytam
czego ode mnie oczekujesz w zamian za tę wielką przysługę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic,
bo to nie ja byłem pomysłodawcą tego planu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
przecież ty…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wykonywałem
czyjś plan, punkt po puncie. – Bastian po raz kolejny przerwał
szwagrowi. – Wróć do pokoju, padnij na kolana, przeproś żonę
za gniew i podziękuj za to, że uwolniła cię od Javiera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
był pomysł Cyntii, od początku do końca, a my tylko jej
pomagaliśmy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
mi nie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
się…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
mi w końcu, cholera, skończyć przerywać!? – wrzasnął na
blondyna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moim
zdaniem ona się bała, Hektorze. Bała, że nie zawierzysz w
możliwość powodzenia jej planu, bo jest tylko kobietą. Lękała
się, że nie pozwolisz jej wziąć w tym udziału, że zabronisz jej
się narażać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
bym tak… – zaczął unosić się Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sam
widzisz. Wybrała jedyną z możliwości. Zacznij traktować ją jak
wspólnika, jest swoją żoną, daj jej czasem prawo wyboru i prawo
do decyzji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobietom
nie należy ofiarowywać nic, czego nie mogą założyć na siebie i
czego nie można potem z nich zdjąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jednak, pomimo tego wyrachowanego, męskiego poglądu ludzi o
niewielkich członkach, ofia…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przywalę
ci zaraz. Jak Boga kocham, zapomnę o naszej przyjaźni i trzasnę ci
w zęby tak mocno, że aż się po parkiecie posypią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ofiarowałeś
jej syna, uczyniłeś z niej matkę i żonę. Nie traktuj jej jak
pierwszej, lepszej, byle jakiej, do ozdabiania twej prymitywnej
osoby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uważasz,
że jestem prymitywny?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Postępowy
z pewnością nie jesteś. Nawet chwilami nie bywasz taki – odparł
Bastek bez cienie strachu. Wypił do dna, odstawił szklankę i
podszedł do swojej żony, by wziąć ją w ramiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozda
pan rzeczy osobiście, panie Rodrigez? – zapytał jeden z kelnerów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
oczywiście.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zabrał się do pracy, a gdy wrócił do pokoju Cyntia już spała.
Nie chciał jej niepokoić swoją obecnością. Przywołał do siebie
jedną z pokojówek i zażądał, by przygotowała dla niego jeden z
wolnych pokojów.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/07/rozdzia-31-powrot-z-francji-i-hiszpanii.html">Rozdział 31: <i>Powrót z Francji i Hiszpanii</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-33739343896800267412016-07-02T02:22:00.001+02:002016-07-04T00:26:44.510+02:00Rozdział 29: Wspólnicy z przypadku<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVd8DHeHdUj8bAy9aI6T6Xck-sSZ01MwcsBMfv-DPnlRn60lV-0ZD3c1HzyYg_9dHv29q6gs-khHxFq-ISwqbiR8tZ5KjTsxrLiuzgNK84Nfax4vPAzp0sC11jgyhCf_OcM_s9oXf21hsr/s400/tejemni.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/07/rozdzia-28-czarnowosy-czy-blondyn.html">Rozdział 28: <i>Czarnowłosy czy blondyn?</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a><br />
<br /></div>
</div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
zamienił się na zmiany z Antonim i zasiadł na przednim siedzeniu
samochodu należącego do pensjonatu. Wiedział, że Laura Prevost
skorzysta z tego środku transportu. Nie mylił się. Młoda kobieta
ubrana w niecodzienny, niemal męski strój, usiadła z tyłu i
podała kierunek trasy. William odwrócił się w jej stronę,
uśmiechnięty w niezwykle uroczy sposób.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie!
Co ty tu robisz? Nie powinieneś w tym czasie podawać do stołu?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ty nie powinnaś przy nim siedzieć?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uczepiłeś
się jak rzep!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
puszczę cię tak daleko samej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
trzeba mi przyzwoitki. Wsiądę do innego samochodu. – Już miała
wysiąść, ale William zatrzymał ją słowami:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
którego? Chyba nie zamierza panienka wziąć samochodu własnego
brata. Nie znam pana Rodrigeza długo, ale zdaje się kochać to
cacko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
nie kocha przedmiotów, tylko ludzi. – Przesiadła się na przód.
– Jedź już, zanim się rozmyślę – wydała polecenie i zrobiła
oburzoną minę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wie
panienka, jest pewien problem, bo ja nie umiem… – zaczął –
aczkolwiek to nie może być takie trudne – dodał pośpiesznie,
gdy zobaczył wyraz twarzy pasażerki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wysiądź
i pokręć korbką, a ja poprowadzę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
umiesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
westchnęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ale jechałam samochodem więcej razy niż ty, więc mam większe
prawo do trzymania steru.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kierownicy
– poprawił ją. – Zawsze byłaś pasażerem? – dopytywał
wysiadając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
bez znaczenia, nawet jeśli w życiu nie prowadziłam, to i tak mam
większe doświadczenie od ciebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
zakręcił korbką i usiadł na miejscu pasażera. Zdjął ze swojej
głowy czapkę szofera i zmierzwił włosy jedną dłonią, tak jak
to miał w zwyczaju. Laura uśmiechnęła się do niego i wcisnęła
kluczyk. Samochód wydał dziwny dźwięk, a za moment zgasł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
kręcić jeszcze raz? – dopytywał Willi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem, Hektorowi nigdy nie gasł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
idź do niego i…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
może ty idź po bardziej uzdolnionego szofera!? – wrzasnęła
zirytowana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
to nie będzie konieczne. Jakoś sobie w końcu poradzimy. –
William patrzył przez przednią szybę i w skupieniu czekał na to
aż kobiecie w końcu uda się wprawić pojazd w ruch. – Chyba
szybciej, by było rowerem – rzucił złośliwą uwagę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
w dużych emocjach wysiadła, trzasnęła drzwiami, kopnęła w oponę
i sama nachyliła się do korbki. Zakręciła i ponownie kopnęła
oponę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
tylko spróbuj zgasnąć! – warknęła. Wcisnęła kluczyk i z
irytacją zacisnęła zęby. Niemal warczała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spróbował
– oznajmił Willi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
ten samochód z pewnością jest płci męskiej. Tylko mężczyzna
potrafi tak kobiecie działać na nerwy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
bym był skory stwierdzić, że to jednak kobieta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
cholernie nieposłuszna. Przesiądź się, ja spróbuję –
zaproponował i usiłował się przecisnąć na przednie siedzenie
przez co Laura na moment wylądowała na jego kolanach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
masz w sobie ni krzty z dżentelmena.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ty ni krzty z prawdziwej damy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ty nie otworzyłeś przede mną drzwi!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
ale pamiętam, że ostatnim razem, gdy to uczyniłem, to wepchnęłaś
mnie do środka niezwykle brutalnie – przypomniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam
jeśli nabiłam ci siniaczka. – Przewróciła oczami, spojrzała w
boczną szybę i syknęła – mięczak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
delikatnie wcisnął kluczyk. Samochód odpalił i nie zgasł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
nie mówiłem, że to kobieta. Potrzebowała po prostu, by się z nią
delikatniej obchodzić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przemówił
kawaler.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
szczęście nie dodałaś, że stary. – Uśmiechnął się do niej
ponownie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Załóż
czapeczkę. – Odwzajemniła uśmiech.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
panienka sobie życzy – odrzekł i pozwolił jej, by położyła na
jego głowie ten tandetny i wcale nie podobający się mu dodatek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przez
całą podróż Laura przypatrywała się jak William nieporadnie
prowadzi pojazd. Nie powstrzymywała się też od rzucania mu
kąśliwych uwag i pouczeń, ale nie piszczała strachliwie, jak
zapewne czyniłaby to większość kobiet. Nie podniosła pisku
nawet, gdy o mały włos nie wjechali do rowu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
tak interesuje cię mój brat? – zapytała w końcu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
umiesz dochować tajemnicy?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
zależy czy ona szkodzi mojej rodzinie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uniewinnia
ją. Jestem detektywem – skłamał. – Wysłał mnie mężczyzna
zajmujący w policji kierownicze stanowisko. Sambor uważa, że ta
pokojówka, która zmarła, to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
tego nie zrobił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
właśnie staram się udowodnić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Albo
starasz się go o to oskarżyć, a ja właśnie pomagam tobie w
zbieraniu dowodów. – Laura spojrzała na Williama podejrzliwie. –
Jak się nazywasz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oldman.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
twoje prawdziwe nazwisko? – zapytała, wiedząc, że już gdzieś
miała z nim styczność.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie, podpisując umowę z mym bratem, wymyśl sobie inne
nazwisko. Jeśli podasz nazwisko policjanta… mój brat zna niemal
wszystkich szanowanych ludzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wydaje mi się, by pani brat pracę policji uważał za godną
poszanowania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
do niego uprzedzony. To naprawdę miły człowiek przy bliższym
poznaniu i przede wszystkim, to człowiek o czarnym kolorze włosów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
uważasz? – zapytał, zatrzymując samochód.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– odparła z całkowitą pewnością w głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie idź i się sama przekonaj. To ten fryzjer.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
wysiadła, trzasnęła za sobą drzwiami, by po około dziesięciu
minutach wrócić, trzasnąć drzwiami ponownie i usiąść oburzona
z rękoma splecionymi pod piersiami, jakby miała kilka latek, i
właśnie ktoś odmówił jej zakupu kolorowego lizaczka na targu.
Oldman jednak nie postrzegał niewiasty jak małej, nieporadnej
dziewczynki. Patrzył na nią tak, jak się patrzy na kobietę. Wzrok
Williama mimowolne sunął po jej dekolcie, który wyłaniał się
spod rozpiętej górnej części koszuli. Uznał, że ten męski,
czerwony krawat w paski, który był bardzo niedbale zawiązany,
nawet dodaje jej uroku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miałeś
rację! Zadowolony!? – krzyknęła kąśliwie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widząc
twój zawód w oczach, ciężko być zadowolonym. Jednak teraz mamy
inny problem – zaczął – samochód stanął – wyjaśnił
pokrótce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
to stanął!? – zapytała przerażona. – Próbowałeś odpalić?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kilkakrotnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
trzeba pokręcić tą korbką?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kręciłem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
stanął?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdy
nakręcałem. Chyba widzisz, że stoimy na środku drogi?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
rozejrzała się dookoła. Szczerze, to zawsze uważała się za
osobę spostrzegawczą, ale tym razem nie dostrzegła tej drobnej
różnicy w ustawieniu samochodu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cudownie,
zepsułeś samochód hotelowy – syknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja?
To twoja wina.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
to niby dlaczego moja? Mnie w nim nawet nie było kiedy stawał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie
dlatego to twoja wina, gdybyś mniej się grzebała u fryzjera to…
Niech to szlak! – warknął i uderzył w kierownice.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nastała
cisza. Laura nerwowo przełknęła ślinę. Zaczekała aż William
się uspokoi i zapytała:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślisz,
że brakło tego czegoś co go napędza?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem. A czym to się napędza? – odpowiedział równie poważnym
tonem, niestety jego odpowiedź nie przyniosła gotowych rozwiązań,
a wniosła jeszcze więcej wątpliwości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">No
chyba tą korbką? – zgadywała ze smutną minką niewiniątka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pytasz
czy odpowiadasz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
skąd ja mam to wiedzieć!? – uniosła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pod
pensjonatem mówiłaś mi, że masz znacznie większe doświadczenie
niż ja – przypomniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
mam większe. – Ponownie się oburzyła i splotła ręce pod
piersiami. – Co z ciebie za mężczyzna, jak nie potrafisz tej kupy
żelastwa w ruch wprawić?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
początku naszej znajomości przyuważyłem, że zazwyczaj czujesz
się lepsza od mężczyzn. W tej chwili nie miałbym nic przeciwko,
gdybyś okazała mi swoją wyższość, nawet jeśli miałaby to być
wyższość nade mną – wypowiedział niemal poetycko, trzymając
przy tym otwartą dłoń na klatce piersiowej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chętnie
bym to zrobiła, ale nie mam pojęcia dlaczego ten złom nie jeździ
– wycedziła przez zęby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
pozostaje nam nic innego, jak iść na piechotę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Albo
poszukać pomocy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
spojrzał na Laurę z politowaniem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naprawdę
uważasz, że w tej mieścinie ktoś zna się na mechanice?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– warknęła i wysiadła. – Na szczęście włożyłam wygodne
ubranie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nietypowe
jak na panienkę. – Wysiadł i pognał za nią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może, ale suknia spowolniłaby mnie, a mamy przed sobą kilka godzin
żmudnego przebierania nogami. Od początku wiedziałam, że to jest
zły pomysł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
przynajmniej miałem rację. – Zrównał się z nią i rzucił w
jej stronę bezczelny uśmiech.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mnie
ten fakt nie cieszy, ale dowiem się prawdy – zapowiedziała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może te fryzjerki coś pomyliły, przecież mój brat jest…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
on był wtedy u tego fryzjera, wszedłem zaraz po nim, opisałem…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
wiem, one też mi go opisały.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
kogo się podałaś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
żonę. Przyjechałam po farbę dla męża. Okazało się, że on ją
zabrał, więc pewnie została w samochodzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
spojrzał na Laurę z podziwem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
patrz się tak. Ta wymówka tylko z początku wydawała się być
genialna. Okazało się, że mój brat… nawet mi to przez gardło
nie chce przejść.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
takiego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
flirciarzem jakich mało. Obydwie były nim doprawdy oczarowane.
Bardzo się zawiodły na wiadomość o żonie. Sądziły, iż
obrączkę przywdziewa tylko tak dla niepoznaki. Nie dziwi mnie ich
zazdrość, bo jestem od nich ładniejsza, bystrzejsza i młodsza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skromna
nad wyraz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
mamy iść tyle czasu, wspólnie, ramię przy ramieniu, to proszę
byś większą część tej drogi milczał – odparła z
westchnięciem irytacji Laura.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogę
milczeć nawet całą drogę, ale zdradź mi w jaki sposób dowiesz
się prawdy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takiej księdze… albumie rodzinnym Rodrigezów, zapisywano daty
urodzenia każdego dziecka, kolor włosów, wagę, takie szczegóły…
Zresztą Prevost przejął ten zwyczaj po Rodrigezach i wpisał
wszystkich swych zmarłych synów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zmarłych
synów?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mych
braci. Rodzili się martwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przykro
mi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bez
powodu. Brak zażyłości czyni umieranie dopuszczalnym. Nie znałam
ich, nie umiem za nimi tęsknić i po nich rozpaczać. Matka jednak
nigdy się nie pogodziła z ich stratą… nie umiała się mną
zajmować, była pogrążona w głębokiej rozpaczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
brat cię wychował?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
i Javier. Przynajmniej tak mi mówiono. Niewiele pamiętam z okresu
dzieciństwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
znajduje się ten rejestr urodzeń Rodrigezów?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Albo
we Francji, albo w Hiszpanii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
go sprowadzimy tutaj?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
sprowadzimy. Znajduje się w kancelarii adwokackiej albo notarialnej.
Nie można go wynosić. Marsela pewnie też już tam wpisano.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Williamowi
aż zęby zazgrzytały ze złości na tę nowinę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ci jest? – zapytała Laura, zauważywszy jego stan.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nic. W takim razie jak…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
pojadę, i tak muszę odebrać dokumenty, że pobierałam nauki.
Umiem francuski, może mogłabym uczyć w szkole albo w domu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
pracować?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
pewnością nie leżeć i pachnieć, to zadanie mojej bratowej, a nie
ma więcej podobnych ról do obsadzenia w owej sztuce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
na nią niezwykle… zła?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
mam powód – odpowiedziała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciekaw
jestem jaki? – zapytał William, choć bał się usłyszeć
odpowiedź.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lubiłam
ją... naprawdę ją lubiłam, ale od jakiegoś czasu ona nie jest
sobą. Wiecznie nadąsana i oburzona. Chodzi jakaś zamyślona. To
nie tak, że jej nie lubię. Po prostu, tak jak wydawała mi się
odpowiednią kobietą dla mojego brata, tak teraz wydaje mi się
nieodpowiednia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
masz prawa wybierać mu żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Doprawdy?
Wielka szkoda – rzekła Laura z udawanym zawodem malującym się na
twarzy i przyśpieszyła kroku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
Laura Prevost i William Oldman w milczeniu pokonywali kolejne
kilometry pieszo, Hektor Rodrigez odchodził od zmysłów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
to moja siostra zniknęła!? – wrzeszczał na jednego z kelnerów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ma jej w swoim pokoju. Sprawdziłem też…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
obchodzi mnie co sprawdziłeś! Masz sprawdzić jeszcze raz, każdy
zakamarek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ma <i>ale</i>!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panie
Rodrigez, zniknął też samochód hotelowy – Tadeusz w końcu
przedarł się przez gniew szefa i dokończył swą wypowiedź.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
mocno zacisnął szczęki i starał się pohamować gniew. Cyntia
akurat weszła do jego gabinetu, gdy mężczyzna uderzał pięścią
o blat biurka z taką siłą, że atramenty, papiery i inne
przedmioty aż podskoczyły.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
teraz! – warknął do żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tadeusz
spojrzał przepraszająco na panią Rodrigez i jako pierwszy opuścił
pomieszczenie, kłaniając się obojgu na pożegnanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się stało? – zapytała delikatnie. Chciała do niego podejść i
objąć go od tyłu, tak jak to czyniła w Hiszpanii, gdy byli w
podróży poślubnej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
jednak wstał i tym sposobem jej na to nie pozwolił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podszedł
do drzwi, chwycił za klamkę i rzekł:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
Marsel?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
jedną z pokojówek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
takiego? – zapytał cicho, ale groźnie, co zwiastowało jedynie
wybuch jego gniewu. – Co z ciebie za matka!? Nie zajmujesz się
własnym synem! Ciągle go komuś podrzucasz!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
jesteś niesprawied…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
dziecka, powiedziałem! I małemu ma nie spaść włos z głowy, bo
cię wtedy zabiję! – Otworzył szeroko drzwi i wyczekiwał ze
złością w oczach aż Cyntia przejdzie ich próg. Nic takiego
jednak nie nastąpiło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ona
stała w bezruchu, przerażona jego tonem i słowami jakie do niej
skierował, a on w końcu zdał sobie sprawę z tego jak te słowa
brzmiały. Spuścił głowę. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam,
nie powinienem był…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieważne
– syknęła, nie kryjąc swojego zawodu, jak i rezygnacji. Wyszła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Choler!</i>
– przeklął Hektor i zatrzasnął drzwi z taką siłą, iż to
cud, że szyby w nich umieszczone nie uległy zniszczeniu. Chwycił
za telefon i wezwał Charliego. Nakazał mu wziąć kilkoro ludzi,
tych samych, którzy osłaniali go podczas starcia z wandalami z
Kanonber, i wyruszyć na poszukiwania Laury.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie
natrafił na Laurę niezwykle prędko. Wystarczyło, że jechał
prosto, główną drogą. Blondyn miał przy boku jednego z ludzi.
Naumyślnie wybrał tego najmniej wytatuowanego, z małą ilością
blizn i szram. Większość pracowników Hektora, z wyjątkiem tych
hotelowych, nie cieszyła się dobrą sławą. Byli to zazwyczaj
mężczyźni po wyrokach, którzy nigdzie indziej nie mogli znaleźć
zatrudnienia. Mieli jednak kilka talentów – umieli się bić i
sprawnie posługiwać bronią. Charlie zatrzymał pojazd na poboczu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panienko
Prevost – zawołał, wysiadając. – Pani brat odchodzi od zmysłów
– wyjaśnił. Dopiero gdy stanął naprzeciw, dostrzegł, że u
boku Laury stoi nikt inny, jak kelner.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nadopiekuńczość
mego brata doprawdy bywa irytująca – wyznała Laura z głośnym
westchnięciem. – Charlie, nie uwierzysz, ale całą winę za naszą
tak długą nieobecność ponosi kupa żelastwa, o podobna do tej. –
Wskazała na samochód.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
ja wyjaśnię – zaoferował się William.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty,
mój drogi, to się będziesz panu Rodrigezowi tłumaczył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słowa
Charliego ani trochę nie zrobiły na Williamie wrażenia. Uśmiechnął
się tylko krzywo, bez cienia lęku i odrzekł:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
jak pan sobie życzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie!
– rzuciła Laura z przyganą wprost przez zaciśnięte ząbki. –
Podwieziemy mojego kolegę – zadecydowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
pan…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mój
brat się nie dowie. Powiesz, że byłam sama.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panienko,
ale ja…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wsiadaj
– rzuciła Laura do Williama, sadowiąc się już wygodnie z tyłu.
– On i tak zrobi co każę. Charlie tylko brzmi jak służbista,
ale nie byłby w stanie zaszkodzić żadnej kobiecie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
cenię sobie święty spokój – wyjaśnił. – Wsiadaj – nakazał
Williamowi, a sam zajął miejsce za kierownicą i zawrócił w
stronę pensjonatu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
i mężczyzna znajdujący się w samochodzie na tak zwany <i>wszelki
wypadek,</i> niemal całą drogę milczeli, a Laura uzgadniała z
prawą ręką swojego brata wszelakie możliwości i wspólną,
prawdopodobną wersje wydarzeń.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
samochód się zatrzymał nieopodal pensjonatu, ale jednak w
bezpiecznym, niemal niedostrzegalnym z okien miejscu, Charlie
powiedział coś co niezwykle zainteresowało Williama:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ja mam biedny zrobić? Za bardzo was kobiety lubię, by narazić was
na gniew szefa, a jednocześnie staram się być wobec niego lojalny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Was?
– zdziwił się Willi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Cyntia, żona szefa…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
jak ma na imię żona szefa – powiedział nienaturalnie głośno.
Zaznaczył tym swoje zniecierpliwienie, a Laura przyjrzała mu się
uważniej, gdyż zaczynała coś podejrzewać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
jak mówiłem, żona szefa, także ostatnio wybrała się w daleką
podróż. Tylko, że do Kanonber.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
tam jest? – zapytał William.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Świat,
który z pewnością zachwyciłby niejednego hulakę i wandala.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
co moja bratowa tam się udała? – Wtrąciła się Laura do
dyskusji, gdy Will już wysiadał z samochodu i zaczął oddalać się
w kierunku pensjonatu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdybym
ja to wiedział, pani.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
rzekomo to chłopy lubią się włóczyć – wtrącił siedzący
obok Charliego mężczyzna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
tu nowy, więc coś ci wyjaśnię, chłopcze. W tej rodzinie, to nic
nie jest takim jakim się wydaje i nic nie jest tak, jak powinno być
– powiedział w dużym zamyśleniu Charlie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
masz na myśli? – Laura ciągnęła dalej za język podwładnego
Hektora.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panienko
Lauro, ciekawość, to pierwszy stopień do piekła, a na tę
rodzinę, to już nawet diabły w deszczu się odważają czekać.
Jednak proszę nie węszyć, panienki bratu mogłoby się to nie
spodobać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?
Co takiego Hektor zrobił, że…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic,
on się po prostu o panienkę, jak i o żonę martwi. To dobry
człowiek, choć z surowym charakterem. Jestem pewien, że gdyby
zaszła taka potrzeba, to zszedłby po obie panie na dno samego
piekła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
pytam o jego poświęcenie, ale o jego przeszłość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteśmy
na miejscu, panno Prevost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
wyszła i przed zatrzaśnięciem drzwi, zapytała:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
powiesz mi niczego więcej, prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie
pokręcił głową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prawda...
nie chce panienka jej znać. Czasami lepiej wiedzieć mniej. Ma się
wtedy spokojniejszy sen i weselsze życie. Panienki brat już czeka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
jednak nie czekał biernie. Przestąpił kilka kroków do przodu.
Stanął u boku Laury, spojrzał na nią z góry, następnie zerknął
znacząco na Charliego, oczekując wyjaśnień.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panienka
chciała się przejechać samochodem. Zepsuł się i była zmuszona
wracać pieszo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
szofer?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byłam
sama. Umiem już prowadzić – pochwaliła się z wesolutkim
uśmieszkiem, nawet przy tym klasnęła w dłonie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
jednak nie podzielał jej rozradowania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
takiego? – wysyczał przez zęby. – Do pokoju – polecił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
Hek…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
pokoju, powiedziałem! I bez dyskusji – warknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
zrobiła niewzruszoną, choć lekko oburzoną minkę, odwróciła się
na pięcie i pognała przed siebie w stronę pensjonatu. Za nią
ruszył też pomocnik Charliego. Najwidoczniej panienka Prevost
przypadła mu do gustu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
spojrzał w zachmurzone niebo, zaczynało robić się już szaro,
poza tym zbierało się na deszcz. Przetarł twarz dłońmi i głośno
westchnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powinien
pan jej powiedzieć prawdę – doradzał Charlie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie mogę. – Hektor pokręcił głową. Miał zaczerwienione oczy,
jakby miał zamiar zacząć płakać. – Nie potrafię, Charlie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
byłoby łatwiej, i panu, i jej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prościej
nie znaczy lepiej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
pani Cyntia, co z nią?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
moją żoną wszystko w porządku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
pan wie, o co pytam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
Charlie i odpowiadam. Z moją żoną wszystko dobrze i nie chcę, by
to uległo zmianie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
usiadł w samochodzie, bokiem, na tylnym siedzeniu, a jego stopy
dotykały ziemi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
mi wybaczyć wścibskość, panie, ale ostatnio przyuważyłem, że
nie najlepiej się państwu układa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mów
mi Hektorze, stanowczo za wiele osób mówi mi na pan, gdy w
rzeczywistości nim nie jestem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
pan nim, jest pan Rodrigezem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
Hektorem – rzekł z bladym uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
pan tak woli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wolę,
zawsze tak wolałem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie Charlie. – Mężczyzna wyciągnął prawą dłoń w
kierunku mężczyzny w geście przywitania, nieco przy tym błąznując.
Uśmiechnął się przy tym zachęcająco.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor.
– Odwzajemnił uścisk, wywracając przy tym oczami, gdyż przecież
od dawna uważał Charliego za kogoś więcej niż swojego
pracownika. Wydawało mu się, iż mężczyzna wie, że łączą ich
zażyłe, przyjacielskie relacje. Nagle Hektor zerknął w bok i
natrafił wzrokiem na Williama, który właśnie pałętał się przy
Krystianie, gdy ten zajmował się przycinaniem krzewów. – Dziś
już odpocznij, ja pojadę po samochód.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sam?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sam
bym dwóch nie poprowadził. Chłopcze! William! – krzyknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oldmana
wydawał się tembr głosu Rodrigeza sparaliżować. Mimo tego jednak
podszedł do dwójki rozmawiających z sobą mężczyzn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
bystry, Williamie. Umiesz prowadzić?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
troszeczkę. – Chłopak się uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Troszeczkę
wystarcza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
woli pan, by pojechał z panem szofer? – zdziwił się Charlie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ponieważ mam ochotę na miłe towarzystwo. Szoferzy będą milczeć,
tytułować mnie na pan i starać się niczym mnie nie zrazić do
siebie, a ten chłopak jest szczery, odważny, nietuzinkowy i już
raz uratował mi życie. Prawda Williamie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
jest, panie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
prostu, Hektor. Nie jesteśmy w pensjonacie. Jak ty się tak
właściwie nazywasz? – zapytał, przesiadając się na miejsce
kierującego i zapraszając Williama do wnętrza automobilu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Willi
przypomniał sobie rady Laury i choć nie był w rzeczywistości
policjantem, postanowił skorzystać z jej rady.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Olden
– wymyślił pośpiesznie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nietypowo.
Chcesz może poprowadzić?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
niech pan… znaczy, lepiej ty prowadź. – Chłopak spuścił
głowę, potem podniósł ją, spojrzał na Hektora i uśmiechnął
się grzecznie. Czuł się nieswojo, ale nie miał pojęcia jak
wybrnąć z tej sytuacji. W końcu w chwili obecnej był skazany na
towarzystwo Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
William i Hektor spokojnie sobie gawędzili właściwie o niczym i
posuwali się do przodu, w stronę, w którą Charlie im wskazał,
Cyntia siedziała na łóżku i wpatrywała się w pustą ścianę.
Ledwie powstrzymywała łzy. Sam dźwięk pukania do drzwi wzbudził
jej przerażenie. Cichutko powiedziała <i>proszę</i>, a ku jej
zdziwieniu, to nie Hektor, a Bastian przestąpił próg.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czekasz
na męża? – zapytał i przysiadł przy niej. – Jeśli tak, to
właśnie pojechał po samochód. Laura nabroiła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieważne
– odpowiedziała zrezygnowanym głosem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
co się dzieje!? Jesteś jakaś inna. Nie byłaś taka. Gdzie twoja
radość życia?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
jest w pensjonacie. Wyobrażasz sobie widywać swoją młodzieńczą
miłość każdego dnia? – Wstała z irytacja i zaczęła się
przechadzać po pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
bo ją widuję. Twa siostra była i jest moją jedyną miłością.
Nie ma innej. – Także wstał. Po chwili jednak z powrotem usiadł.
– A Williama sam zauważyłem, nawet zamieniłem z nim kilka słów,
a ciebie chciałbym prosić o zachowanie ostrożności, możesz sobie
napytać biedy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
to zrobiłam. Javier nas szantażuje. Przed chwilą tu był.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
cię przed nim ostrzegał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ostrzeżenia
mego męża nie mają znaczenia. Javier… on wie o mnie i Willim.
Zna fragment przeszłości, ma nawet dowód zdrady.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
chcesz z tym zrobić? – zapytał spokojnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co mogę z tym zrobić!? Jeśli dopuszczę cię kradzieży, będziemy
zrujnowani. My wszyscy, będziemy zrujnowani, nie tylko moje
małżeństwo. Kto odwiedzi hotel, w którym giną przedmioty?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
bym w takim się nie zatrzymał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sam
widzisz. Jakie mam inne wyjście? Czekać na ruch Javiera? Jeśli on
pokaże Hektorowi to zdjęcie, to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Macie
syna, to zawsze nadzieja…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
wiesz, że to nie jest jego syn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jakie to ma znaczenie? Uznał go na chrzcie, kocha go. Jestem pewien,
że nie rozbiłby niewinnemu dziecku rodziny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może masz rację, ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Boisz
się jego gniewu?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian,
przestań mnie przesłuchiwać! Wymyśl coś! – Była zdesperowana,
na co wskazywała jedna z łez tocząca się po policzku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mogę ci pomóc, dopóki nie wiem czego tak naprawdę chcesz. Czego
oczekujesz od życia?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Świętego
spokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Połóż
się w trumnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ta twoja złota rada?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Milczenie
jest złotem, tylko srebro jest szczera. Rada jest więc, co
najwyżej, pozłacana. Cyntio, za życia zaznać można wszystkiego,
tylko spokój życiu jest obcy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niezwykle
poetyckie, ale nie napawa optymizmem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co jest optymistycznego w obecnej chwili. Jesteś w sytuacji bez
wyjścia, choć właściwie jest wyjście. Pytanie tylko czy chcesz
gnać… gonić za swą młodzieńczą miłością. Jeśli tak, to
pomogę ci uwolnić się od Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
mnie nie więzi – odrzekła stanowczo Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Małżeństwo
jednak w pewnym sensie niewoli człowieka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może, ale co to młodzieńcza miłość? Czym jest? Bo ja nie wiem.
Była ulotną chwilą mego dzieciństwa, podobnie jak William.
Natomiast Hektor jest pewnym, stałym lądem mej dorosłości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brutalnie
szybko dojrzałaś. Szkoda tylko, że wraz z dojrzewaniem na
prowadzenie wyszły cechy odziedziczone od Marty Montenegro. –
Bastian wstał i skierował się do wyjścia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
to nie tak…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co chcesz usłyszeć?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twoje
serce, a nie rozum! – warknął i wyszedł zamykając za sobą
drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wybiegła
za nim.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastek,
zaczekaj! Ponoć serce jest złym doradcą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
to potrzeba jest matką wynalazków. Wynalazków, które niszczą
nasz świat. Wiesz jakie to wynalazki? – zapytał z powagą i
spokojem blondyn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pokręciła
przecząco głową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kłamstwa,
intrygi i wyrachowanie – odpowiedział zgodnie z prawdą swojego
sumienia. – Jeśli chcesz zdradzać Hektora – dodał ciszej –
to, to rób. Jestem ostatnim, który może ci zabronić. Jednak czyń
to tak, by on nigdy się o tym nie dowiedział. W ten sposób nie
zniszczysz rodziny i zachowasz namiastkę swego młodzieńczego
życia, jeśli tym kochankiem będzie William. Wiesz jednak co jest
najgorsze? Że postępując tak jak teraz ci radzę, zniszczysz
siebie, splugawisz swą duszę, splamisz sumienie i zabijesz siebie w
sobie. Będziesz żywą lalką bawiącą się w dom z Rodrigezem i
grającą w namiętność z Williamem. Nigdy potem nie będziesz już
sobą. – Wyminął ją i odszedł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
powróciła do pokoju, wzięła na ręce dopiero co wybudzającego
się ze snu Marsela. Maluszek bardzo się irytował, bo rączka
zaplątała mu się w koronki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
głodny? Pewnie, że jesteś głodny – mówiła do niego ze łzami
w oczach, siadając na łóżku. Ułożyła się wygodnie, oparła o
zagłówek przyozdobiony poduszkami i odpięła przednie guzki
sukienki. Dostawiła syna do piersi i pogładziła po główce, na
której występowały coraz gęściejsze, kruczoczarne włosy. –
Będziesz taką moją pamiątką młodości. Taką żywą pamiątką
– podsumowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
podjęła decyzję, której bardzo chciała nigdy w przyszłości nie
żałować. Spojrzała w stronę rozsuwających się drzwi
sypialnianych. Próg przestąpił jej mąż, trzymający marynarkę w
dłoni. Uśmiechnął się i przysiadł na łóżku. Miał w sobie
coś dziwnego. Nic złowieszczego, ale jakby głęboko kryty smutek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
wiem, że moje przepraszam niczego teraz nie zmieni, bo to tylko
słowo, ale nie wiem co innego mógłbym ci powiedzieć. – Rozpiął
swój krawat i wraz z marynarką odrzucił go na fotel.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powieszę
– zaproponowała i już miała się zerwać do wstania, ale on ją
powstrzymał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zostaw.
Daj, odłożę dziecko. – Wyciągnął rączki po śpiącego
Marsela, który zasnął, trzymając w usteczkach sutek matki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
sunął po dekolcie żony, by potem spojrzeć na synka i uśmiechnąć
się ciepło. Ułożył go delikatnie w kołysce, przykrył i musnął
swoje dwa palce, by zbliżyć je do czółka maleństwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
idealny. Do kogo jest podobny? – Cyntię to pytanie niezwykle
zaskoczyło, nawet lekko przeraziło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
odwrócił się w jej stronę, spojrzał dając do zrozumienia, że
oczekuje odpowiedzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
do ciebie. – Odwzajemniła uśmiech.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
tak mówisz. – Wzruszył niedbale ramionami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zbliżył
się do niej, rozpinając kilka górnych guzików koszuli. Uklęknął
jednym kolanem na łóżku i sięgnął lewą dłonią do ramienia
żony. Wsunął rękę pod materiał nadal rozpiętej sukni, dotykał
jej barku, pleców, szyi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
takiego, kochanie? – zapytał, patrząc jej w oczy. Po chwili
musnął jej policzek. Niespodziewanie przerwała ten moment,
odwracając głowę. – Odtrącasz mnie? – zapytał wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
to nie tak. Jestem po prostu zmęczona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
ciągle jesteś zmęczona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
mi się wydaje, czy słyszę pretensje w tym głosie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słyszysz.
– Hektor postanowił nie kryć swoich uczuć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ponownie
sięgnął dłonią do skrawka jej nagiego, niczym nieokrytego ciała.
Tym razem była to ręka, tuż nad łokciem. Delikatnie gładził ją
opuszkami swoich palców.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
mnie zmusić? – zapytała przestraszona, ze łzami w oczach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dostrzegł
je i pokręcił nieznacznie głową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie chcę – odpowiedział, zostawiając ją w spokoju. Wstał,
chwycił za marynarkę, a czarny krawat upadł na ziemię. Rodrigez
wyszedł, zamykając za sobą drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
opadła na poduszki i zamknęła oczy. Nie wiedziała co robić, ani
czy postępuje słusznie. Była jednak pewna, że nie chce się
zmuszać do niczego na co nie ma najmniejszej ochoty i sądziła, że
Hektor ma obowiązek zaakceptować jej decyzję.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
Prevost wpadła na przechadzającego się po pensjonacie, ze szklanką
w dłoni, brata. Był nieco więcej niż lekko pijany. Zerknęła w
jego zachodzące mgłą oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
cię przeprosić? – zapytała wesolutko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
chcesz? – dopytywał, opierając się łokciami o barierkę
schodów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
bo wyglądasz jak wieśniak stojący i chlejący na moście. Trzeba
by ci było tylko wymienić rekwizyt, z kryształowej szklanki na
zwykłą butelkę taniego rumu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
zwykle szczera do bólu. Moja kochana siostrzyczka. – Objął ją
ramieniem i pocałował w skroń. – Co ja bym począł bez twego
wrednego poczucia humoru? – bełkotał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zanudziłbyś
się. A w kwestii nudy… – Chwyciła za jego dłoń i
prześlizgnęła się pod jego ręką. – Chciałabym udać się do
Hiszpanii, do ciotki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mej
ciotki?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
pamiętam, że mnie uwielbiała. Kiedy mnie tam zabrałeś byłam
mała…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pamiętasz
to?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
karmiłam z nią kury. Nie pamiętam nic więcej. Wiem tylko, że
była dla mnie miła. Coraz z nią gorzej, prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Opłaciłem
pokojówki i opiekę. Sam mam zamiar zabrać tam Cyntię i Marsela w
okolicy świąt bożonarodzeniowych.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogłabym
ją odwiedzić wcześniej. Zgodziłbyś się?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sama
w tak długiej…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tutaj
też przyjechałam sama – przypomniała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
jak zwykle…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poradziłam
sobie – zaznaczyła i tupnęła nóżką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oj…
widzę zaczynasz mieć humorki jak prawdziwa kobieta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
kobietą!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dla
mnie zawsze będziesz małą siostrzyczką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
zawsze będziesz mnie nie doceniał!? Traktował jak dziecko!? Daj mi
udowodnić…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziś
udowodniłaś dość! – warknął i chciał ją wyminąć, ale
położyła swoją dłoń na jego klatce piersiowej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektorku,
braciszku, proszę. – Zrobiła jedną z tych swoich słynnych
minek, które nie zawsze, ale zazwyczaj na niego działały.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
spakuj się i powiedz kiedy do nas wrócisz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję,
dziękuję, dziękuję! – Podskakiwała i klaskała w dłonie. –
Jesteś kochany. – Wspięła się na paluszkach, by musnąć jego
policzek usteczkami. – Jesteś najlepszym bratem pod słońcem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przypomnę
ci te słowa, gdy będę ci czegoś zabraniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lepiej
nie, przecież dobrze wiesz, że ja nie lubię, gdy mi się czegoś
zabrania – odpowiedziała i pognała do swojego pokoju, by się
spakować. Miała już dokładnie opracowaną większą część
planu działania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
Hektor, upojony alkoholem, położył się do łóżka, Cyntia tylko
warknęła:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nawet
mnie nie przepraszaj.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
miałem zamiaru – odburknął, sięgając po nią ręką. Objął
ją i usiłował przyciągnąć do siebie, ale mu na to nie
pozwoliła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Otrząsnęła
się i wyrwała z jego uścisku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zostaw
mnie! – zażądała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niepotrzebnie
się irytujesz – wybełkotał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Potrzebnie.
Zapewniam cię, że potrzebnie, ale o tym to porozmawiamy, gdy
wytrzeźwiejesz. – Wstała z łóżka, zarzuciła na siebie kremową
podomkę i wyszła z sypialni. Przez chwile przystanęła przy oknie
w salonie. Patrzyła na jakąś zakochaną parę obejmującą się w
pół. Kobieta przyglądała się swojej dłoni, Cyntia
wywnioskowała, że chyba właśnie się zaręczyli. Uśmiechnęła
się blado, bo w jej wspomnieniach pojawił się obraz, gdy to Hektor
się jej oświadczał, było to także w ogrodzie, tyle, że tym w
jej rodzinnej posiadłości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyszła
na korytarz z zamiarem odnalezienia Williama. Nie było go w
restauracji, czyli nie miał nocnej zmiany. Dotarła przed jego i
Antoniego pokój. Właśnie wychodził z niego Javier, więc ukryła
się za filarem dopóki nie przeszedł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czego
on od ciebie chciał!? – zapytała gniewnie, zamykając za sobą
drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Herbatę
albo napę. W końcu czego może chcieć gość hotelowy od kelnera w
środku nocy? – zapytał i bezczelnie patrzył jej w oczy, siedząc
na łóżku i paląc papierosa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
starała się zdusić w sobie uczucie irytacji. Siliła się na
spokój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdyby
naprawdę tego chciał, to zadzwoniłby dzwonkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widocznie
lubi jak to ja go obsługuje, pani Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William,
przestań! – wysyczała przez zęby i zajęła miejsce na łóżku
Antoniego, naprzeciw Williama. – Mów mi zaraz, czego on od ciebie
chciał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nagle
cię to interesuje? – Słychać było pretensje w jego głosie. –
Och, przepraszam, nagle panią to interesuje, pani Rodrigez?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William,
musisz wyjechać. Wiem, że Javier chce byś okradł gości
pensjonatu. Ze mną też już rozmawiał – Cyntia wyłożyła
przysłowiowe karty na stół. – I chyba wiem jak się go pozbyć,
ale na wszelki wypadek, gdy ja go oskarżę, ty musisz być już
daleko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
jeśli Javier z zemsty powie Hektorowi prawdę, to mój mąż może
cię nawet zabić. Wyzwać na pojedynek i zastrzelić. Ty nie umiesz
strzelać – przypomniała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szybko
się uczę – odparł poważnie chłopak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nawet
tak nie żartuj.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaki
masz plan?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jutro
przyjeżdża teatr, aktorzy wystawią sztukę. Wieczorem na ich cześć
wyprawione będzie przyjęcie. Dostanę się do pokoju z licznikami i
wyłączę prąd o umówionej godzinie. Będziesz miał dokładnie
osiem i pół minuty na dokonanie kradzieży. Przydałaby ci się
pomoc. Potem włączę prąd i jakby nigdy nic wrócę na przyjęcie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Goście
nie zauważą twojej nieobecności?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będzie
dużo ludzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
twój mąż?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będzie
ich zabawiał rozmową, jak zazwyczaj. Poza tym ja zawsze mogę
wyłgać się synem, że byłam zerknąć ukradkiem czy piastunka
dobrze się nim zajmuje albo powiedzieć, że musiałam go nakarmić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie wzbudzi podejrzeń?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
to wzbudzi radość u mego męża. Marsel jest jego oczkiem w głowie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nasz
Marsel – wypomniał, czym sprawił, że usta pani Rodrigez
zacisnęły się w wąską kreskę. – Co dalej? Okradniemy gości
i…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
oddasz te przedmioty Javierowi. Najlepiej dogadajmy się z nim, byśmy
mogli zostawić je u niego w pokoju. Zapewnimy, że ty jako kierownik
piętra uczynisz to tak, by nikt cię nie nakrył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
zrobimy potem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
wyjedziesz, a ja oskarżę Javiera o kradzież. Powiem, że widziałam
go, gdy kręcił się przy pokoju z licznikami, że zapewne miał
wspólników…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
tylko ja wyjadę, to wezmą mnie za jednego z jego…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
w najlepszym wypadku Hektor uzna cię za wspólnika Javiera. W
najgorszym, Javier zdradzi, że byłeś moim kochankiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
wiesz mi… Wiesz co każesz mi zrobić? – William miał łzy w
oczach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
postąpić słusznie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
mój syn? Mam go zostawić?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Taka
była umowa, bądź honorowy. Tylko dzięki tej złożonej obietnicy,
pozwoliłam ci dotknąć mego syna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zrób
to dla mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
pod warunkiem, że ty zrobisz coś dla mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
takiego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjedź
ze mną. Weź Marsela i…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
Nie skażę mego dziecka na życie uciekiniera, przy boku
przestępców.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakie
to przestępstwo? To nasz syn, będziemy rodziną, prawdziwą
rodziną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
mam męża, a ty dopuścisz się kradzieży.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dla
dobra rodziny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zrobię z siebie przestępczyni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
Boga, przecież nikogo nie zabijesz!? – wstał podirytowany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
także stanęła na równe nogi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
opuszczenie męża jest przestępstwem. Ja muszę wypełniać
obowiązki małżeńskie, a ty wypełnij swoją obietnicę. Obiecałeś
mi zniknąć z mojego i Marsela życia. Tylko dzięki temu ja będę
szczęśliwa, a jak ja będę szczęśliwa, to twój syn także.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
spuścił głowę…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy…?
Dlaczego…? Z resztą…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
syna, Williamie – powiedziała z westchnieniem żalu. – Nie mogę
myśleć tylko o sobie. Może w innych okolicznościach… może
gdyby moje decyzje wpływały tylko na mnie, nie czułabym się za
nic… za nikogo odpowiedzialna, to może wtedy moja decyzja byłaby
inna. Jednak ja jestem matką, jestem żoną. Przede wszystkim jestem
matką i szczęście mojego syna jest dla mnie najważniejsze –
mówiła, jawnie płacząc, niemal szlochając. – Nie ma znaczenia
przeszłość, liczy się przyszłość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zbliżył
się do niej i pogładził dłońmi po policzkach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sama
nie wierzysz w to co mówisz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dla
niego, dla Marsela uwierzę nawet w to, że słońce wschodzi na
zachodzie. On jest najważniejszy. Z nim nie może się równać
nawet nasza przeszłość.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
chciał jeszcze chwycić Cyntię za dłonie, ale pośpiesznie je
zabrała. Wyminęła chłopaka tak, by nawet się o niego nie otrzeć
i wyszła na korytarz. Wycierając mokre od łez policzki, podążała
schodami do góry, do swojej sypialni, do swojego męża i syna… do
swojej rodziny.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/07/rozdzia-30-plan-doskonay.html">Rozdział 30: <i>Plan doskonały</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-3136089264016653402016-07-01T23:06:00.000+02:002016-07-02T02:30:30.149+02:00Rozdział 28: Czarnowłosy czy blondyn?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="273" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCS0SXb4BvVMhj0kQmespyw_mxhcKquxzanOrgF14XBX6_L3Flyk5-KRjbEc6Z-0JvWzN25ASWe18gAQJq65xVplksX9_WwBwc6cS8NkBWvvkZJFE1gKQvIpNUsA81wLhWrIHAtwMWiRj1/s400/300523_375863699185350_1408516833_n.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-27-zamieszani-w-kradziez.html">Rozdział 27: <i>Zamieszani w kradzież</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a><br />
<div>
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
siedział na parapecie i palił papierosa. Spoglądał na spacerujące
pary. Zamyślił się, wspominając jak on i Cyntia przechadzali się
tak po sadzie i pobliskich polach. Przez to wszystko nie usłyszał
pukania. Zareagował dopiero, gdy ktoś chwycił za klamkę.
Przestraszony spojrzał w stronę drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
Rodrigez? – Jeszcze nigdy wcześniej nie przestraszył się tak na
widok szefa. Pośpiesznie sięgnął po nakrętkę od słoika, by
ugasić papierosa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pal
sobie, nie przeszkadza mi to, w zupełności – odparł, czym
powstrzymał Williama przed zgaszeniem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
pan każe. – Zaciągnął się po raz kolejny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
jest twój współlokator?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
kuchni, zmywa. Dlaczego pan go poszukuje? Jeśli pan czegoś
potrzebuje mogę go zastąpić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
za niego dostać w twarz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niekoniecznie.
– Uśmiechnął się Will.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Też
tak właśnie sądziłem. – Odwzajemnił uśmiech. – Dobrej
nocy, chłopcze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wycofał się za próg i zamknął za sobą drzwi. Wściekły
wparował do kuchni, dopadł do Antka, chwycił lewą dłonią za
jego uniform, a prawą, złożoną w pięść, wyprowadził cios z
taką siłą, że młody mężczyzna dosłowne przeleciał przez
jedną trzecią kuchni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
więcej nie zostawiaj mego synka bez opieki, jeśli moja żona…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
pańska żona go zostawiła! – warknęła Susana i przyklęknęła
przy Antku, który doczołgał się do ściany, by się o nią
oprzeć. – Bije pan niewinnego człowieka, panie Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty pleciesz, przecież twój brat…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
mój brat. Wierzy pan pięcioletniemu chłopcu? Proszę nie być
głupcem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uważaj
jak się do mnie odnosisz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Susana
wstała, wyprostowała się i podeszła do Hektora tak blisko, że
dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów. Spojrzał w jej turkusowe
oczy. Pamiętał o tym, że niegdyś identyczna barwa go przyciągała
i to na tyle, iż udało jej się przekonać go do zbłądzenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co? Mnie też pan uderzy? Tym zamknie mi pan usta? – dopytywała
butnie młoda kobieta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
rozejrzał się dookoła, zdał sobie sprawę z tego, że to on
znalazł się w centrum widowiska podziwianego przez wiecznie
plotkujące służące.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
przyjemnością bym tak uczynił, gdybyś tylko nie była kobietą –
wysyczał. – Czy wy nie macie nic innego do roboty jak stanie i
gapienie się!? – wrzasnął na wszystkich obecnych.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jego
ostry ton podziałał lepiej niż niejeden bat. Wszyscy jak jeden mąż
albo powrócili do swoich obowiązków, albo wyszli z kuchni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
musiałem wrócić do obowiązków – starał się wytłumaczyć
Antek. – Mały spał, poza tym pańska żona mówiła…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
chcesz zachować pracę, to lepiej zaprzestań tych daremnych
tłumaczeń.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
on mówi prawdę. Wczoraj, gdyby nie pokojówka pańskiej teściowej,
to mały pewnie wyłby godzinami, a twoja żona…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pańska
żona, bo nie przypominam sobie byśmy byli na <i>ty</i> – pouczył
ją.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pańska
żona miała to dziecko gdzieś i ze spokojem słuchała jak mały
się zanosi. Zapewne chciała, by umarł. Nie nadaje się na matkę…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zamknij
się! – Hektor nie wytrzymał i podniósł rękę do góry, nawet
wprawił ją w ruch, ale choć za obiekt uderzenia upatrzył sobie
policzek Susany, to w ostatniej chwili zmienił zdane i oberwało się
staremu, drewnianemu stołowi. – Nigdy więcej nie mów źle o mej
żonie, bo stracisz pracę! – wrzasnął, a Susana przyuważyła,
iż zrobił się cały czerwony na twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wyprostował się i wyszedł z kuchni, trzaskając drzwiami ile tylko
sił miał w ręce, a że miał jej sporo, to sprawił, że aż tynk
się posypał przy samej futrynie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
postanowił wykorzystać fakt, że ma wolne i udać się do tawerny.
Sądził, że może tam dowie się czegoś więcej… że być może
podsłucha jakąś z rozmów. Niestety jego plan spełzł na niczym,
bo został zatrzymany przez Bastiana Browna i to przy samej
kamienicy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Williamie…
– Bastek pokręcił z dezaprobatą głową. – Ile czasu jej nie
widziałeś? – zaczął delikatnie, wprowadzając mężczyznę pod
schody.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
czym pan mówi?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
tobie i Cyntii. Ile czasu…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem o czym pan mówi, w życiu nie miałem dziewczyny dłużej niż
do rana, a takie jak pani Rodrigez raczej… – zaczął swoje
wiarygodne tłumaczenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zgrywaj się, przede mną nie musisz. Nie powiem Hektorowi. Zresztą,
moja zdrada waszej przeszłości, na nic by mi się zdała, poza tym
szalenie lubię swoją szwagierkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szwagierkę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
mężem Julii, jej siostry.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam
pana bardzo, nie znam jeszcze wszystkich…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mów
mi Bastian. – Brown podał dłoń kelnerowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
nie tracił czujności, ale odwzajemnił uścisk. Nawet się
uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakiś
rok jej nie widziałem – odpowiedział zgodnie z prawdą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rok
to sporo. W ciągu jednego roku wiele się zmienia, padają śniegi i
lecą jabłka z drzew, wychodzi słońce, by potem schować się za
chmurą i ostrzegać o Boskim istnieniu grzeszników piorunami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
pan poetą?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
pierwszym, który by mnie o to podejrzewał. – Bastian położył
swoją dłoń na ramieniu Williama. – Iście zabawne, że moje
zamiłowanie do metafor docenił właśnie kelner.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ujmuje
to panu?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
bo ja nie klasyfikuje ludzi. Widzę w tobie młodego człowieka,
żądnego przygód chłopca i pewnego swojej żądzy mężczyznę,
ale nie widzę w tobie kochającego szczerze męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co pan wie o miłości?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiele!
Wiem to, że czasami trzeba się poświęcić i wiem też to, że nie
zawsze należy ulegać kobiecie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
pomysł, że…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdybyś
ją naprawdę kochał, kierowałbyś się dobrem jej i dziecka, a nie
żądzą zaspokojenia własnej chuci. – Bastek wyminął Williama i
powrócił do pensjonatu, natknął się na Martina, co było dla
niego wielkim zaskoczeniem. – A gdzieś ty się… – Bastek
dostrzegł, że jego szwagier ma krzywo zapięte guziki koszuli. –
Aaa, rozumiem, że korzystasz z ostatnich miesięcy bez celibatu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Opowiadasz
głupoty – warknął Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaiste.
– Brown uniósł zabawnie brwi. Martin sobie poszedł, więc
postanowił zaczepić wściekłego jak osa Hektora. – W Martinie
zero z kompana do flachy, więc może ty…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wybacz,
Bastian, ale nie dziś. – Hektor poklepał go po ramieniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Muszę
wracać do syna – wytłumaczył się Rodrigez, wstępując na
pierwszy stopień schodów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
do żony… do syna i żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem gdzie jest moja żona, ale z pewnością nie w swoim pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
niecodzienne zjawisko, by mąż nie wiedział gdzie podziewa się
jego żona…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie je przyklep porządnym, markowym koniakiem, bo więcej
może się taka okazja nie powtórzyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ty już zadbasz o to, by się nie powtórzyła, co nie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
stał już na czwartym stopniu, ale zawrócił i skrócił dystans
dzielący go z Brownem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
co ci chodzi, do cholery? – zapytał blondyn prosto w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ta
kasetka… tam była dedykacja: <i>Dla nałogowego palacza,
wspaniałego męża i najlepszego ojca – Hektora Rodrigeza. Od żony
i córki.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
jak brzmi dedykacja na mym prezencie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
nie wątpię, że wiesz, ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
co chcesz zapytać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
się podziała twoja rodzina?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zmarszczył czoło, a oczy momentalnie mu się zeszkliły.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
cmentarzu – odpowiedział lodowatym tonem. Odwrócił się na
pięcie i pognał na górę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
stał ukryty za drzwiami i słyszał niemal całą rozmowę Browna z
Rodrigezem. Pośpiesznie udał się na poszukiwanie Cyntii, jakby
czuł, że zagraża jej niebezpieczeństwo. Nie musiał długo
szukać. Siedziała na wiklinowym krześle, na tarasie i popijała
herbatkę, delektując się kończącą jesienią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
de Rodrigez – poprawiła go.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakaś
ty zmienna. – Nie przejmował się czy ktoś ich zobaczy, czy też
nie. Usiadł naprzeciw i oparł się łokciem o niewielki stolik. –
Wiem kto wysłał mi <i>Otella</i> i domyślam się dlaczego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
niezwykle ciekawa twej teorii. – Popijała herbatkę dalej i
zdawała się w ogóle nie być zainteresowana jego słowami.
Rozglądała się na boki, aż w końcu zatrzymała wzrok i zaczęła
podziwiać wiewiórkę biegnącą w kierunku dużego drzewa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Otello
zabija swą żonę z zazdrości, bo myśli, że…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
streszczaj mi książki. Doskonale znam przebieg wydarzeń sztuki, o
której rozmawiamy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Książkę
wysłał mi Javier, zdradził się gdy już wyszłaś. – William
uderzył dwoma palcami w blat stolika, jakby był niezwykle pewien
swej teorii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier
nie ofiarował ci tej książki. – Kobieta uśmiechnęła się i
zrobiła ostatni łyk ciepłego napoju. Odstawiła filiżankę na
spodek i poprawiła wełniany koc, którym okrywała swoje ramiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
ta pewność?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
nie był w mojej rodzinnej posiadłości, a książka należała do
mego ojca. Jest na niej dedykacja ode mnie. To była jego ulubiona
sztuka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Te
kwiatki, to dedykacja?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miałam
z trzy latka, może cztery. Nie wymagaj ode mnie wzorowo kreślonych
liter i oryginalnych pozdrowień w tym wieku. – Przewróciła
oczami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
Javier wspomniał o tej książce, gdy…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
wiem, gdy już wyszłam. Wspomniał o niej, bo ja go o nią
zapytałam. Z początku jego o to podejrzewałam, ale potem zdałam
sobie sprawę, że to niemożliwe. Mój ojciec miał własną, małą
bibliotekę, urządzoną w jednym z pokoi. Nie wpuszczał tam wielu
osób. Z pewnością nie wpuściłby tam żadnego Rodrigeza. Miał
alergie na samo brzmienie tego nazwiska.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
miał powód – wywnioskował William.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kto
to teraz może wiedzieć? – Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła
się z rezygnacją. – Być może po prostu żywił niechęć do
Hiszpanów, bo są to niezwykle temperamentni mężczyźni. Może
chciał bym wyszła za Anglika.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
pewnością nie chciał byś wyszła za syna ogrodnika. Do dziś mam
bliznę po jego kuli – wspomniał Oldman.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wybacz,
ale nie zrobię ci okładu z rumianku. Kiedy zakończysz wreszcie swe
dziwne, niedorzeczne spekulacje, to zaparz mi melisę i przynieś do
pokoju. – Wstała i odeszła jak gdyby nigdy nic.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
zaklął pod nosem, ale postanowił nie biec za Cyntią, nie
zatrzymywać jej, ani nie ostrzegać, przynajmniej do czasu aż nie
będzie miał dowodów. Teraz był niemal pewien, że okres ich
bezgranicznego zaufania dobiegł końca wraz z czasem, gdy jesień
odchodziła, a zima się zjawiała. To wtedy on wyjechał... to wtedy
Cyntia musiała spotkać na swej drodze Rodrigeza i jakimś cudem
zbałamucić go na tyle, by poczuł się ojcem dziecka, którego nie
spłodził.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
weszła do pokoju jak gdyby nigdy nic. Hektor siedział w swoim
ulubionym fotelu i czytał książkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
niezwykle miłe, że postanowiłaś zaszczycić własnego męża swą
obecnością, o jakże wczesnej porze. – Uśmiechnął się i
teatralnym gestem wskazał na stojący zegar wskazujący dwudziestą
wieczorem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiedziała,
że nie jest wcześnie, bo gdy opuszczała taras na dworze zaczynało
robić się szarawo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ironia
do ciebie nijak pasuje. – Stanęła do męża tyłem i rozpoczęła
rozpinanie ciepłej narzutki, idealnej na chłodne dni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ironia
być może do mnie nie pasuje, ale nadmierna cierpliwość i
wyrozumiałość także nie. – Mówił spokojnie, przewracając co
jakiś czas strony. Czynił to już niemal bezwiednie, mechanicznie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
złożyła narzutę w pół i odwiesiła na ramę łóżka. Odwróciła
się gwałtownie w stronę męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
co ci chodzi, Hektorze? Przecież jest wieczór, a nie środek nocy.
Z resztą, gdybyś naprawdę chciał, to odnalazłbyś mnie bez
zbędnego wysiłku. Byłam na tarasie, nigdzie dalej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zjawiłaś się na obiedzie ani na kolacji – zaznaczył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
nie zjawię się także na śniadaniu – zapowiedziała, chwytając
za poduszkę. – Wybierasz łóżko czy kanapę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
się zaśmiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kochana,
nie uda ci się wyrzucić mnie z małżeńskiego łóżka bez powodu,
dlatego zaprzestań takich prób. Krótko mówiąc, to zbyteczny
trud.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
mówiłam, że cynizm nijak do ciebie pasuje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie mówiłaś. Wspominałaś tylko o ironii. – Uśmiechnął się,
zamknął książkę i odłożył ją na pobliską ławę. Wstał i
począł wolnymi krokami zbliżać się do żony. – Chyba cię za
bardzo rozpuściłem. Służba zaczyna plotkować. Mówi, że…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Aaa
– zaśmiała się bezczelnie. – Bym zapomniałam, że zdanie
służby w tym domu jest dla ciebie szczególnie ważne. Zdanie
pokojówek jest nawet ważniejsze od zdania twej własnej żony –
odparła z taką butnością w oczach, iż zdawało się jakby
tryskały z nich błyskawice.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zwracaj się do mnie w ten sposób.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?
Znowu mnie ukarzesz? Śmiało, gdzie mam uklęknąć?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdzie.
Po prostu nie zwracaj się do mnie w taki sposób ani takimi słowami,
bo sobie na to nie zasłużyłem. O nic więcej cię nie proszę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
więc, to była prośba? Gdybyś mnie o tym nie poinformował, to w
życiu bym się nie domyśliła – zadrwiła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdybym
naprawdę cię chciał ukarać, to uczyniłbym to kilka godzin temu.
Odnalazłbym cię, gdy jeszcze byłem w niezwykle zbulwersowanym
stanie i najzwyczajniej w świecie przetrzepał siedzenie, ale
ponieważ jeszcze tego nie uczyniłem, to usiądź i ze mną
porozmawiaj, <i>por favor</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeszcze?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Siądź.
– Sam zajął miejsce na łóżku, a jej wskazał pufa znajdującego
się naprzeciw, nieopodal toaletki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możesz mnie bić. Jako mąż nie masz takiego prawa – zaznaczyła
siadając. Plecy miała wyprostowane niczym struna, a dłonie
położyła na kolanach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
będę się rozwodził na temat poszczególnych praw w małżeństwie,
bo chyba ważniejsze jest to, że nie mam chęci, a nie czy nie mam
do tego praw. Nie mam ochoty bić żony i nie powinno być to dla
ciebie zaskoczeniem. Kiedyś sam cię poinformowałem o tym, że nie
bijam kobiet. Cóż, popełniłem błąd.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uważasz
za błąd nieużywanie przemocy?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
błąd uważam fakt, że cię o tym poinformowałem – wyjaśnił. –
Nigdy cię nie zdradziłem i nigdy nie zdradzę. Cyntio… ta
pokojówka dostarczyła mi tylko koszulę i być może jestem winien,
i zasługuję na jakieś konsekwencje, ale nie z powodu cudzołóstwa,
a stwarzania tak chorych sytuacji, prowadzących tylko do domysłów…
niepotrzebnych domysłów. Ostatnią rzeczą jakiej chcę jest
sprawianie ci przykrości. Ty, Laura i Marsel jesteście dla mnie
całym światem. Jesteście moją rodziną, a co za tym idzie,
jesteście najważniejsi. Liczycie się tylko wy. Jeśli chcesz, to
jutro zwolnię tę pokojówkę by ci udowodnić, że ona nic dla mnie
nie znaczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
trzeba – odrzekła Cyntia, choć w rzeczywistości chętnie
pozbyłaby się Susany. Było jej jednak szkoda małego Gracjana.
Spojrzała na swojego męża i jakby nagle się opamiętała.
Rozejrzała się dookoła. Nawet wstała i zerknęła do kołyski.
Była pusta. – Gdzie jest Marsel? – zapytała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem… przecież był z tobą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ja go…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty go? – Hektor udał zmartwionego. Energicznie powstał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zostawiłam
go z Antonim i potem…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
potem? – ciągnął za język, coraz bardziej rozhisteryzowaną
kobietę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
ja o nim zapomniałam. – Miała łzy w oczach i patrzyła na męża
z nadzieją, że ten coś powie, że coś zrobi i ją uspokoi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
teraz już wiesz za co kilka godzin temu powinienem przetrzepać ci
siedzenie – rzekł poważnie. – Marsel jest z twą siostrą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
mogłeś!? – wrzasnęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
nie przejął się jej tonem, wyminął ją i podszedł do komody, by
przygotować dwa drinki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
taki sam sposób mogłem, w jaki ty mogłaś zapomnieć o własnym
dziecku. Oboje dziś popełniliśmy błędy. – Podszedł do żony i
wcisnął jej szklankę w dłoń. – Oboje zasługujemy na
konsekwencje, ale czy odpowiednią konsekwencją jest nazywanie
naszego małżeństwa farsą? Nie sądzę, bo chyba nie ma idealnych
par i rodzin. Twoje zdrowie i za lepszą przyszłość. – Trącił
swoją szklanką, niemal pełną do cna, o jej nawet nienapełnioną
do połowy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zawsze
byłeś przeciwny, by kobieta, która karmi…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pij,
śmiało, póki pozwalam. – Uśmiechnął się do niej ciepło. –
A w temacie karmienia, wydaje mi się, że nasz syn może być już
głodny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
chyba tym bardziej nie powinnam. – Chciała oddać mężowi
szklankę, ale jej nie przyjął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wypij,
będzie lepiej spał. Będziemy mniej zmęczeni i może dzięki temu
szczęśliwsi – odparł sucho i krzyknął <i>proszę,</i> bo
usłyszał pukanie do drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
wszedł ze srebrną tacą i zbliżył się do stolika.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
masz dyżuru – przypomniał sobie Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiliam
odłożył filiżankę i stanął wyprostowany z zamiarem
wytłumaczenia się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
ale pani Rodrigez prosiła bym to ja…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
z resztą nieważne. Szkoda tylko, że moja żona pozbawiła cię
wolnego wieczoru i zmusiła do niewolniczej pracy bez chwili
wytchnienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bez
przesady, proszę pana, to tylko zaparzenie melisy i dostarczenie jej
do pokoju. Nie miała dla mnie żadnych trudnych do wykonania
poleceń, nie było też żadnych nieprzyzwoitych – odpowiedział,
bezczelnie zerkając Cyntii w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektorowi
oczywiście nie umknęło to spojrzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
wiem, trafił mi się prawdziwy anioł – rzekł pewnie i zaczął
błądzić opuszkami palców po karku i szyi kobiety.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Fakt,
jest czego pozazdrościć – odparł chłopak, starając się
powstrzymać łzy, które samoistnie zaczęły się zbierać w jego
oczach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Williamie
– rzekł stanowczo trzydziestotrzylatek. – Skoro z powodu
zrządzenia losu czy też polecenia mojej żony, trafiłeś do naszej
sypialni, to chciałbym byś teraz coś potwierdził.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
takiego, panie Rodrigez?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziś
Susana przyniosła mi koszulę do gabinetu, dlaczego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
pan oblał mankiet kawą, którą ja przyniosłem. Podał mi pan
swoją koszulę z prośbą o szybkie przyniesienie nowej, także
wyprasowanej. Mnie ochmistrzyni zapytała dokąd idę, odpowiedziałem
jej, więc ona sama zaoferowała się wyprasować pańską koszulę i
ją panu dostarczyć. Czy coś było nie tak? Czyżby nie wypełniła
swoich obowiązków i musiał się pan sam pofatygować?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nic takiego nie miało miejsca – odpowiedziała Cyntia i uczyniła
łyk ze swojej szklanki, po czym odłożyła ją na blat toaletki,
chwyciła w obie dłonie twarz męża i zbliżyła swoje wargi do
jego ust. – Możesz już odejść – rzekła do kelnera, na moment
przerywając pocałunek, by potem ponownie w nim utonąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zanim
William opuścił pokój Rodrigezów zauważył jak Cyntia pozbywa
męża krawatu, następnie sztywnego kołnierzyka, a potem uwalnia od
tych eleganckich dodatków swoje dłonie, upuszczając przedmioty na
podłogę. Jej palce błądziły po plecach męża i jego muskularnej
klatce piersiowej. Zwinnie odpinały guzik po guziku jego kamizelki.
Oczywiście przez cały ten czas, już ani na moment nie przerywali
swojego pocałunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Minęła
noc, a z samego ranka, gdy William podawał do stołu państwu
Rodrigez standardowe śniadanie w postaci kawy, rogalików i
marmolady, Hektor zagadną do niego:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
podpisaliśmy jeszcze umowy, Williamie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
nie podpiszecie jej – wtrąciła się Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?
– zapytał mąż.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
naprawdę nie widzisz, że on się nie nadaje?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Daj
spokój, nie przesadzaj. Każdy jakoś zaczynał. Ważne, że chłopak
się stara i ma rękę do przygotowywania drinków…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapewne
posiadł go w pospolitej karczmie, gdzie pełno dziwek i pijaków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Damie
nie przystoi używać takich słów, zwłaszcza publicznie – lekko
ją zganił. – Poza tym nie bądź taka do przodu w osądach. Ja go
lubię. Właściwie, to chyba jedyny kelner jakiego lubię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Fakt,
ty wolisz pokojówki. – Cyntia poruszyła brwiami w taki sposób
jakby rzucała mężowi wyzwanie i chwyciła za swoją filiżankę
oraz jej podstawek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Williamie,
już nic więcej nie potrzebujemy. Oddaj się obowiązkowi pracy, a
potem przyjdź do mnie do gabinetu. Podpiszemy umowę na trzy lata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję
panie Rodrigez. O której mam…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
południe muszę gdzieś pojechać, a więc wieczorem, przed kolacją.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
pan każe. – Ukłonił się kulturalnie i podszedł do innego
stolika, by przyjąć zamówienie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty robisz? – Hektor warknął ostro na żonę. – Wczoraj się
pogodziliśmy, a dziś znów chcesz się kłócić!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Unosisz
się – zauważyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem!
– krzyknął, po czym rozejrzał się po sali. Kilka par oczu było
w nich wpatrzonych z zaciekawieniem. – Bo do ciebie, kobieto, to
czasami tylko krzyk trafia – dokończył już znacznie ciszej. –
Jak już mówiłem, muszę się udać do miasta w interesach. Nie
będzie mnie na obiedzie, wrócę dopiero przed kolacją. Zajmij się
w tym czasie synem i proszę, nie zawiedź mnie tym razem. – Wstał,
umoczył rogalika w jeszcze ciepłej kawie, ugryzł go, potem schylił
się do żony i musnął jej policzek. Ponownie umoczył rogalika w
kawie, wrzucił całego do ust i spojrzał na leżącego w wózku i
rozglądającego się dookoła syna. – Kiepska widoczność,
prawda, mały? – zagadnął do niego. – Tak na leżąco... mnie
też ,by widok tylko i wyłącznie sufitu nie zachwycał. Popłacz
trochę, to mama weźmie cię na ręce, w końcu nic innego nie ma do
roboty. – Uśmiechnął się, gładząc Marsela kciukiem po bródce.
Potem skierował się do wyjścia z pensjonatu.</span></span><br />
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><br /></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
niepostrzeżenie wymknął się do kuchni, odłożył tacę, zdjął
marynarkę i kamizelkę, położył je byle gdzie, chwycił za cudzą
czapkę i płaszcz jednego z gości. Wyszedł tylnym wyjściem.
Chwycił za rower postawiony pod niewielkim zadaszeniem. Pojazd
należał do Antka, więc Oldman miał pewność, że kolega się na
niego nie pogniewa o wypożyczenie bez wcześniejszego zapytania.
William wsiadł na dwukołowca i spuszczając daszek czapki bardziej
ku dołowi, ruszył za Hektorem Rodrigezem. Miał tylko nadzieję, że
pozostanie niezauważony, a w najgorszym wypadku – nierozpoznany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
niezaplanowane i nieprzemyślane śledztwo doprowadziło go poza
granice dwóch miasteczek, aż do niewielkiej wsi o nazwie Adelin.
William odstawił rower i zagadną jednego z handlarzy, pytał o
garnek kilkunastolitrowy. Kątem oka jednak nadal obserwował
Rodrigeza. Wielkim było dla niego zdziwieniem, gdy się okazało, że
mężczyzna wszedł po prostu do fryzjera. Oldman już miał odjechać
i szybko powrócić do pracy, zanim ktoś przyuważy jego
nieobecność, ale po chwili do niego dotarł absurd tej całej
sytuacji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Po
co jechał aż tak daleko, przecież fryzjera mógł wezwać do
pensjonatu albo udać się do pobliskiego miasteczka?</i> – To
właśnie pytanie skłoniło Williama do zaczekania na to aż jego
pracodawca opuści pomieszczenie pełne grzebieni i nożyc.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
około dwóch godzinach, Rodrigez w końcu wsiadł do swojego
samochodu i odjechał. Uwadze Williama nie umknął fakt, że miał
on mokre włosy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Witam,
można? – zapytał, przestępując próg zakładu fryzjerskiego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
– Młoda blondyneczka uśmiechnęła się zachęcająco, bo młody
mężczyzna stojący przed nią, niemal od progu wzbudził jej
sympatie swoim szerokim, chłopięcym uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie
przechodziłem i nie miałem zamiaru wejść, ale wyszedł stąd
przed paroma minutami mężczyzna, który skupił na sobie wzrok
większości dam i… cóż, chciałbym osiągnąć taki sam lub
chociaż zbliżony efekt.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna?
– zdziwiła się blondyneczka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Był
u nas, ten wiesz, który? Ten bogaty. Zawsze wyciąga plik banknotów
z wewnętrznej kieszeni marynarki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
tak, to na pewno ten. Był dobre ubrany. Widać było, że z wyższych
sfer.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
nasze nieszczęście jest zajęty, choć gdy zaczął tutaj
przychodzić, to nie miał jeszcze obrączki na palcu – paplała
teraz ruda. – Zawsze go farbujemy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Farbujemy?
– William nie udawał zaskoczenia, bo był tak bardzo zaskoczony,
iż omal ta nowina nie powaliła go na kolana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
czysty Aryjczyk.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Aryjczyk?
– dopytywał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
Aryjczyk nie, bo ma przecież ciemne oczy – wtrąciła blondynka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
włosy ma blond, taki ciemny blond.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
blondyn? – William był w niemałym szoku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
przecież mówię. Przyjeżdża tu raz na jakiś czas, pofarbować
się, ściąć i kupuje też farbę na własny użytek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
przecież to Hiszpan – przypomniał sobie na głos Willi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hiszpan
czy nie Hiszpan, ale blondyn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oldman
nie odpowiedział już nic, tylko wybiegł z zakładu, wskoczył na
rower i zaczął pedałować ile sił w nogach. Pragnął czym
prędzej dotrzeć do pensjonatu, by mieć Cyntię na oku. Oczywiście
musiał po drodze napatoczyć się na detektywa Sambora. Siwy
mężczyzna zatrzymał Williama nieopodal koszar i zaczął wypytywać
o tajne śledztwo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez najprawdopodobniej nie jest rodowitym Hiszpanem jak podaje,
bo to chyba nie jest możliwe, by Hiszpan był blondynem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
się nawdychał opium czy wlał w siebie za dużo wina?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
wiem jak to brzmi, sam nie mogłem uwierzyć, ale na to wskazują
dowody.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
– zawierzył Ernest. – Co jeszcze pan wie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miał
kiedyś żonę i córkę. Obie nie żyją.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
akurat przydatna informacja. Ciekaw jestem w jaki sposób zmarły.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podejrzewam,
że on brał w tym swój czynny udział. Swojej obecnej żonie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntii
Montenegro de Rodrigez – przypomniał wymownie detektyw.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
właśnie tej pani, nie powiedział o tym, że był wdowcem zanim ją
poślubił. Albo tego nie powiedział, albo ona nie jest ze mną do
końca szczera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byleby
nie była na pańską osobę za bardzo otwarta. Ma pan nam pomóc,
ale pomagać ma pan nie szkodząc. Rozumiemy się?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
pan uważa, że Rodrigez miał coś wspólnego ze śmiercią swoich
najbliższych?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
pan się nie zdziwił, gdy wysunąłem takie wnioski?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
tym opowiem panu jutro w koszarach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem
ja także na pańskie pytanie odpowiem jutro, w koszarach. Śpieszę
się do pracy. – Wskoczył na siodełko i kontynuował podróż.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaparkował
rower i po wejściu do pensjonatu od razu naraził się staremu i
siwemu kamerdynerowi, który wykrzykiwał, że powinno się go
zwolnić, bo nie wiadomo gdzie się szwenda zamiast pracować. Z
wybawieniem Williamowi przybyła panienka Prevost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
kelner był ze mną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?
– zdziwił się siwy mężczyzna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
był ze mną, podawał mi deser, następnie sięgał książki w moim
pokoju, te z najwyższych półek. Proszę odejdź i daj chłopakowi
spokój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kamerdynerowi
nie było to w smak, ale z panienką Prevost nie mógł przecież
dyskutować. Było pewne, że gdyby pan Rodrigez rozstrzygał w tym
sporze, to bez mrugnięcia okiem, stanąłby po stronie siostry.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura…
przepraszam panienko, ale chciałbym zapytać…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
przepraszaj, jesteśmy już sami – odparła jakby od niechcenia. –
Mów, boli mnie głowa i nie mam za dużo…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem,
tylko krótkie pytanie. Jak długo znasz własnego brata?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niezbyt
przemyślane pytanie – wydrwiła. – Znam go całe moje życie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie mam drugie pytanie. Mam nadzieję, że będzie bardziej
trafione.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Postaraj
się, być może jesteś w moich oczach ostatnią nadzieją na
równość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Równość?
– zdziwił się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
to, że wy mężczyźni jesteście w stanie dorównać nam,
kobietom.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Aaa,
panienka tak poważnie? – Zmrużył oczka i uśmiechnął się
łobuzersko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
całkiem poważnie – oburzyła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaki
kolor włosów ma panienki brat?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czarny
– odpowiedziała bez chwili zawahania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
zawsze?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
jego naturalny kolor? – dopytywał William.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
Boga, tak! Coś ty się tak uczepił jednego i tego samego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
twój brat, Lauro... znaczy panienko Prevost, jest blondynem, a
przynajmniej ktoś mi tak powiedział i teraz weryfikuje czy…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
kłam! Słychać jak mataczysz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
uwierzysz mi gdy powiem, że byłem dziś u fryzjera?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
przyjrzała się uważniej fryzurze Williama.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– odpowiedziała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byłem
u fryzjera w Adalinie. Jeśli mi nie wierzysz, to możesz to
sprawdzić, błagam tylko byś uczyniła to dyskretnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
co mam sprawdzać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twój
brat farbuje tam włosy. Jest blondynem.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Facet,
nie wiem co łykasz, ale błagam, podziel się albo chociaż poczekaj
z takimi żartami na pierwszy kwietnia, by się nie narażać. –
Laura poklepała Williego po ramieniu i opuściła przedpokój
prowadzący do pomieszczeń dla służby. Zawróciła jednak po wino
i wezwała szofera. Uznała, że skoro i tak nie ma nic ciekawego do
roboty, to przejedzie się do tego Adalina i odwiedzi wspomniane
przez Oldmana miejsce.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/07/rozdzia-29-wspolnicy-z-przypadku.html">Rozdział 29: <i>Wspólnicy z przypadku</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-28797322490759189382016-06-30T03:37:00.000+02:002016-07-02T00:03:45.232+02:00Rozdział 27: Zamieszani w kradzież<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6LY4swbWdN2b9dPsCdmkIzeoWRnS5uAuI9j7o_Bsw7Fx-PPGvfr8hzcEVIbCWJ61y9s4W9zzwllcs65rq4Hx8y3LjJiddgoFDAvAEKC4-bxBpurEmltbstxV4CkUC-pIEInXfSs2Gkye8/s400/scen.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="https://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-26-ukarac-zone.html">Rozdział 26: <i>Ukarać żonę</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a><br />
<br />
<div>
</div>
</div>
</div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
poszedł do Marty Montenegro, grzecznie zapukał, ale wszedł już
nie czekając na zaproszenie. Nakazał kobiecie starania, by ugrać
coś z Javierem. Chodziło mu o to, by zagrać na czas i nieco
przeciągnąć spełnienie roszczeń jego brata. Marta wszystko
doskonale rozumiała, choć wątpiła, że jej zięciowi uda się
wybrnąć z tak dużego frasunku. Podczas gdy ona zastanawiała się
jak mu pomóc, on odnalazł piastunkę z Marselem w ogrodzie. Zabrał
dziecko z wózka i tuląc je w ramionach, skierował kroki do pokoju.
Cyntia leżała na łóżku i płakała, jednak kiedy usłyszała
dźwięk naciskanej klamki, starła łzy rogiem pościeli. Hektor
odłożył syna do kołyski i zbliżył się do żony. Pochylił się
nad nią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Muszę
iść do tawerny. Nie wrócę trzeźwy – poinformował. – Dziś
potrzebuję chwili relaksu, by jutro wymyślić co uczynić z
Javierem. Jednak nie martw się, jakoś zniweluję twój błąd i
zmniejszę straty do minimum. Moja w tym głowa, by wszystko dobrze
się skończyło. Przemyśl co masz do przemyślenia. Liczę, że
wyciągniesz odpowiednie wnioski i taka sytuacja nigdy więcej się
nie powtórzy. – Musnął żonę w okolice skroni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
wiedziała, że nie musi nic przemyśliwać. Była zła na siebie, na
Javiera, na Williama, na Hektora, a nawet na Marsela, który na
domiar złego, po tym jak Rodrigez zniknął za drzwiami, musiał się
rozryczeć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czemu
musiałeś się począć!? – wrzasnęła, stając nad kołyską, w
której płakał trzymiesięczny chłopiec. – To wszystko twoja
wina! – dodała i wyszła do łazienki, trzaskając przy tym
drzwiami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oparła
się o ścianę, przyłożyła dłoń do ust i zapłakała. Osunęła
się w dół aż do siadu. Ukryła twarz w dłoniach i czekała, choć
tak naprawdę nie wiedziała co przyniosą te oczekiwania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel,
pozostawiony sam w pokoju zaczynał się zanosić, nerwowo wciągnął
powietrze i na kilka chwil stracił oddech. Nie mógł odkaszlnąć.
Wtedy obce dłonie podniosły go do góry, zatrzęsły nim, a potem
przytuliły, gdy na nowo się rozryczał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
była w takim stanie, że nawet nie zauważała tego co dzieje się
obok niej. Nie dosłyszała pukania w drzwi, ani nie dostrzegła
pokojówki, która nieproszona wtargnęła do łazienki. Pani
Rodrigez nie widziała też niebezpieczeństwa jakie groziło jej
dziecku. Dopiero kiedy Aurelia stanęła przed nią i zawołała <i>Pani
Cyntio!</i> to ona spojrzała w górę, przetarła wierzchem dłoni
oczy pełne łez i zauważyła kobietę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zanosił
się – wyjaśniła blondynka. – Proszę i przepraszam jeśli…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nic się nie stało – odrzekła Cyntia, nadal przecierając oczy. –
Bardzo dziękuję. Chodź kochanie. – Wyciągnęła dłonie po
synka i weszła do pokoju. Zapytała Aurelię kim jest.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prywatną
pokojówką pani matki, pracowałam też dla pani ojca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem
i wybacz, że cię nie pamiętam. Jeszcze raz dziękuję i...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
się nie martwić, zostanie to między nami. Rozumiem lepiej niż
inni jak pani jest ciężko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
uśmiechnęła się ciepło do tej kobiety, niemal od razu poczuła
do niej sympatie, a potem zamknęła drzwi i ukołysała Marsela do
snu, mówiąc:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdyby
coś ci się stało, to nie miałabym już dla kogo żyć. Jesteś
jedyną… jedyną osobą, która mnie jeszcze tutaj trzyma.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
ten oto sposób, Marsel pierwszy raz otrzymał od swojej matki miano
kotwicy. Był czymś co chroni, zapewnia bezpieczeństwo, ale także
tym co nie pozwala wypłynąć na głębokie wody. Tak, Cyntia miała
rację – to dzieciątko z pewnością było na miarę kotwicy.
Jednak przycumował ją nie tylko do brzegu i pozwalał zejść suchą
stopą na pobliski ląd, przycumował ją także do Hektora
Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
Brown szukała męża dobre pół godziny, chodziła korytarzami
nerwowo postukując obcasikami o idealnie wypolerowany parkiet i
pytała o niego wszystkich napotkanych. Powarkiwała przy tym,
wypuszczając energicznie powietrze przez zęby. Nikt się do niej
nie zbliżał i niczym nie chciał służyć. Goście ją nie
nagabywali, a służący nie napominali się poleceń. Nie było w
tym niczego dziwnego, wszakże kobieta wyglądała, jakby za krótki
moment para miała zacząć tryskać z jej uszu i nozdrzy. W końcu
zrezygnowana Julia zapytała matkę czy wie gdzie mógłby się
podziewać jej mąż.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
z całego domu Rodrigezów, zna tylko pokój służby i kuchnie, bo
tam najłatwiej znaleźć butelkę pospolitego rumu czy taniego wina.
– Marta wskazała córce drogę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
w końcu przestaniesz w niego wątpić? – zapytała z pretensją
brunetka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
on przestanie mnie zawodzić. – Marta odwróciła się na pięcie i
poszła do pokoju zajmowanego przez Javiera. Stała przed drzwiami i
nie miała odwagi zapukać. – Przeklęci Rodrigezowie – szepnęła
sama do siebie, po czym przewróciła oczami i chwyciła za klamkę,
ale nie nacisnęła na nią na tyle mocno, by przesunąć ją ku
dołowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
w tym czasie wkroczyła pewnie do kuchni. Już po dwóch krokach jej
chód stracił na owej pewności. Czuła się jak słoń w składzie
porcelany. Najpierw potrąciła misę z wodą, w której spoczywały
obrane ziemniaki, a potem zbiła talerz, który rozprysnął się na
cztery wielkie kawałki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
pani tu robi? – zapytał przerażony kucharz i zabrał się za
zbieranie potłuczonej porcelany. – To nie miejsce dla pani –
wyznał, spoglądając na nią z dołu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślisz,
że o tym nie wiem? – rzuciła pretensjonalnym tonem, okazując tak
swoją wyższość. – Wiedziałam o tym zanim tu weszłam. –
Julia oparła się lewą dłonią o piecyk służący do
przygotowywania potraw, akurat było pod nim rozpalone. Zabrała rękę
pośpieszcie, gdy tylko poczuła gorąco.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia.
– Bastian ledwie znalazł się przy niej, a już zdążył zarobić
w twarz. – Nie piłem – to było pierwsze co powiedział po
rozmasowaniu policzka. Potem jednak chwycił za nadgarstek żony i
obejrzał dokładnie miejsce oparzenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
robisz? – zapytała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chodź
– rozkazał. Podprowadził kobietę do umywalki, nakierował
miejsce oparzenia pod strumień zimnej wody.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sprawdziłeś
co z Cyntią?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
tutaj. Potem. Trzeba odnaleźć apteczkę, wyszedł bąbel. –
Zbliżył dłoń żony do ust i musnął z czułością, jakby chciał
scałować ból.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty wyczyniasz?! – warknęła Julia, zabierając pośpiesznie rękę.
– Nie wydurniaj się. Nie mamy na to czasu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
doceniasz mnie – zauważył i wyprowadził żonę z kuchni.
Oddalili się od gości znajdujących się w salonie i wcisnęli we
wnękę w ciemnym zaułku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian...
o co ci chodzi? Kiedy jesteś pijany, wiem czego się po tobie
spodziewać. Kiedy jesteś na długo trzeźwy, nie wiem co mam
myśleć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
spojrzał w dół, nieco się speszył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wcześniej
byłem Bastianem Brownem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nadal
nim jesteś – zauważyła, a mimika jej twarzy wskazywała na to,
że zaczyna już tracić resztki pokładów cierpliwości, które
jeszcze się gdzieś tam tliły głęboko w jej wnętrzu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
jestem dyrektorem Bastianem Brownem – odparł z dumą blondyn i
głupkowato się uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wice
– przypomniała Julia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
ale wiem też jakie zobowiązanie podpisał Hektor twojej matce.
Długi nas zjedzą jeśli się nie uda, a sytuacja z Javierem jeszcze
wszystko utrudnia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mówisz
jak nie ty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mówię
jak ja zanim zacząłem pić co dnia. Pamiętasz mnie jeszcze
takiego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
przez mgłę – przyznała. – Mam wrażenie, że to było wieki
temu. Miałeś chyba z dwanaście lat.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szesnaście
– poprawił. – Javier nie wysyłał listu ani telegramu –
powiedział wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
spojrzała na męża z miną mówiącą za nią, iż nic z tego nie
rozumie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wyjeżdżał też z miasta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Akt
własności kopalni jest tutaj – wywnioskowała nagle, jakby na nią
jakieś oświecenie spadło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Albo
w pobliżu – sprecyzował blondyn. – Niech twoja matka go zajmie,
ja przeszukam jego pokój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
jak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
dobre relacje z pokojówkami – pochwalił się na wyrost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powinnam
być z tego dumna? – zapytała z gniewem w oczach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ochmistrzyni
ma klucze do każdego pokoju. Jak mnie nakryje, udam pijanego. Nikt
się nie zorientuje, w końcu nawet ty się niczego lepszego po mnie
nie spodziewałaś. – Zrobił krok w tył i odszedł z pretensją
malującą się na twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian,
to nie tak! – krzyknęła za nim, ale w odpowiedzi pokręcił tylko
głową, skłonił się grzecznie i poszedł do pokoju Susany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślał,
że kobieta śpi i będzie mógł podwędzić jej klucze, ale
dziewczyny nie było u siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
ty się podziewasz? – zapytał w wielkiej zadumie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wrócił z tawerny wcześniej niż zamierzał, nie szła mu karta, a
alkohole wyjątkowo gryzły w gardło, nawet te najdelikatniejsze.
Uznał więc, że nic tam po nim. Zasiadł w swoim dyrektorskim
fotelu i zaczął spekulować, jakby tutaj odwrócić wady w zalety.
Spojrzał na zdjęcie ślubne, na którym Cyntia była roześmiana,
następnie na zdjęcie Marsela z chrztu i nagle przyszło mu coś na
myśl…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Zaczynają
rosnąć mu włoski… kruczoczarne, jak twoje</i> – mówiła
Cyntia kilka dni wcześniej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
to… nie, nie możliwe – zaprzeczał sam swoim przypuszczeniom. –
Stanowczo za dużo pije – pomyślał i podszedł do barku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nagle
Bastian Brown przekroczył próg gabinetu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyszedłem
się napić – wytłumaczył pośpiesznie i stanął przy
Rodrigezie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jasne,
nie krępuj się. Teraz to nasz wspólny gabinet. – Wziął swoją
pełną do połowy szklankę i ruchem głowy zachęcił blondyna, by
także się poczęstował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
dopóki nie będę miał własnego – odrzekł z radością Bastek i
usiadł na kanapie pod ścianą, oczywiście tej znajdującej się
możliwie jak najbliżej barku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wpatrywał się w zdjęcie Marsela i popijał trunek o swoim niegdyś
ulubionym, odrobinę waniliowym posmaku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ci chodzi po głowie? – zapytał Brown, bo szczerze nie lubił pić
w milczeniu, a na lepsze towarzystwo nie miał co liczyć. Julia do
tawerny zabroniła mu iść, a żaden z gości, poza wujaszkiem
Damianem, który już wyjechał, nie lubił alkoholu w dużych
ilościach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
jest jakaś nieswoja, ale nieważne, sam sobie poradzę. – Odchylił
się i oparł wygodnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteśmy
teraz rodziną i dyrektorami, mógłbym ci…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian,
studiowałeś genetykę, prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ehe,
w Stanach – odpowiedział. – Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo
Amerykanie różnie mówią po Angielsku niż rodowici Brytyjczycy.
Studiowałem też ekonomie, zarządzane, a nawet języki starożytne…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
łatkę zdolnego, ale leniwego – wypomniał Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ja na to poradzę, że wszystkim się szybko nudzę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapewne
nic nie można na to zaradzić. Pamiętasz jeszcze coś z tej
genetyki? – podpytywał Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
zależy co cię konkretnie interesuje… – Bastian bawił się
szklanką i patrzył jak płyn kręci się wewnątrz szkła, niczym
dziecko obserwujące bańkę mydlaną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziedziczenie
cech.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cała
genetyka się opiera właśnie na dziedziczeniu. Niemiecko-Czeski
zakonnik i naukowiec, w tysiąc osiemset osiemdziesiątym szóstym,
po raz pierwszy opisał podstawowe prawa dziedziczenia cech.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Interesuję
mnie taka nietypowa ciekawostka... Czy to możliwe, by dziecko miało
czarne włosy, gdy matka nie ma ich za ciemnych, a ojciec jest
blondynem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– odpowiedział bez wątpliwości Bastian. – Dziedziczymy cechy
po przodkach, niekoniecznie po rodzicach. Co prawda, zjawisko, o
którym mówisz, nie jest często spotykane, ale jednak jest obecne.
Choćby Edward. Jego ojciec miał kruczoczarne włosy, a Julia także
jest brunetką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
więc…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nasz
szanowny teść, Julian Montenegro, był blondynem zanim osiwiał jak
gołąb. – Bastian wstał, by ponownie napełnić swoją szklankę.
– Skąd u ciebie takie wątpliwości, przecież Marsel ma twój
kolor włosów?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie tyczyło się Marsela. Po prostu, ciekawość – zbył temat. –
Musimy wymyślić jak utrzeć Javierowi nosa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ach
tak, przeklęty Javier, ale nie martw się, na pewno coś wymyślimy,
w końcu takich trzech, jak nas dwóch, to nie ma ani pół –
zażartował Brown, podszedł do biurka Hektora i napełnił jego
szklankę. – To do dna, za rodzinę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
rodzinę – poparł toast i zaczął przechylać, ciągle
przyglądając się kątem oka zdjęciu swojego syna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nazajutrz
Cyntia siedziała w salonie i jak to zwykle bywało o porannych
porach, zajadała się świeżymi rogalikami z marmoladą. Nie
chciała, by ktokolwiek jej przeszkadzał. Pragnęła chwili tylko i
wyłączne dla siebie. Jednak tego dnia, nie było jej to dane. Pierw
do jej stoliczka dosiadł się mąż i zamówił sobie kawę. Siedząc
naprzeciwko niej i popijając napój z małej, białej filiżanki,
prawe wcale się nie odzywał. Oczywiście on nie chciał milczeć,
ale każde próby rozmowy, które wielokrotnie podejmował, Cyntia
sprowadzała do poziomu parteru, licząc, że mężczyzna w końcu
się znudzi i uda się do swoich zajęć, dając jej tym samym błogi
spokój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
byś mnie potrzebowała, będę u siebie. – Odłożył filiżankę
na podstawek, wstając chwycił za rogalika i po drodze musnął żonę
w policzek, życząc miłego dnia i lepszego humoru.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
tylko Hektor odszedł, do stolika Cyntii przysiadła się jej matka,
na co dziewczyna tylko westchnęła z przymkniętymi oczami i wzięła
spory łyk herbaty, byleby tylko nie powiedzieć czegoś niemiłego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się stało? – zapytała Marta Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic,
matko. Jak co dnia, jadam śniadanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
wiesz, że nie o to pytam. Skąd ta kwaśna mina?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
każ mi skakać pod sufit, gdy moje życie to jedno, wielkie bagno.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
narzekaj, niejedna pokojówka czy kobieta z miasteczka chciałaby
ugrzęznąć w tym, jak to nazwałaś, bagnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
wszystko tylko z daleka wygląda tak pięknie, matko. Nie wątpię,
że niejedna kobieta mi zazdrości. Mam zdrowego, ślicznego syna,
nie najgorszej urody, majętnego męża, mam też służbę na każde
skinienie i mieszkam w pięknej okolicy, bo ogrody przed kamienicą
są przepiękne. Mam siostrę, brata, szwagra, matkę… rodzinę.
Jednak, jakby jakaś kobieta wskoczyła na moje miejsce, jestem
pewna, że nie odnalazłaby się w tym całym bałaganie, bo ja w nim
tkwię od roku i już zaczynam się gubić w tym cholernym
labiryncie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
masz na myśli?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To,
że mój syn… dobrze wiesz co mam na myśli. Na dodatek Will ciągle
się gdzieś tu pałęta. Nie mówiąc już o tym, że moja własna
siostra mnie zdradziła, a moja własna matka, to poparła. Zaczynam
nawet podejrzewać, że mój własny mąż miał coś z tym
wspólnego. Jakby do tego dodać jeszcze niewyjaśnione zabójstwo
pokojówki, akt własności w rękach Javiera i Susanę nadskakującą
memu mężowi na każdym kroku, że już nie wspomnę o tym, że ona
zawsze wie więcej ode mnie, choćby wie to gdzie on się znajduje,
no to został mi już tylko Bastian. Jak mam się czuć, mogąc
liczyć tylko na zagorzałego wielbiciela win, taniego rumu, zakładów
na wysokie kwoty i tanich dziw? – Cyntia rzuciła niedojedzony
rogalik na talerzyk i opuściła salon.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
sypialni urządzonej w jasnych i letnich barwach, mały Edward leżał
spokojnie w swoim łóżeczku. Doglądała go Julia, zerkając do
synka wprost z łóżka, nawet nie musząc przy tym wstawać.
Poprawiła pieluszkę ograniczającą maleństwu widzenie,
zasłaniając nią niemal wszystkie szczebelki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Śpi?
– upewniał się Bastian.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– odpowiedziała i nachyliła się, by móc pocałować męża w
kącik jego ust. Usiadła na nim okrakiem, a jej dłonie powędrowały
za plecy, by samotnie mocować się z wiązaniami gorsetu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uwielbiam
się z tobą godzić – wyszeptał Brown zachrypłym głosem.
Chwycił dłońmi za materiał odwiązanego już ubrania i pociągnął
go do siebie, uwalniając tym sposobem dorodne piersi żony. – Nie,
ja nie uwielbiam, ja kocham się z tobą kochać… znaczy się
godzić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
już nie jesteś na mnie zły? – dopytywała na tyle uwodzicielsko,
że niejeden, by jej po prostu przytaknął i nie mówił niczego
więcej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ale obiecaj mi, że już nigdy nie będziesz się wtrącać do
niczyjego małżeństwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
się wtrącałam, Cyntia i Hektor nie byli jeszcze małżeństw…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
– syknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
dobrze, już dobrze. Nie będę się wtrącać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Obiecujesz?
– upewniał się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ehe
– wymruczała i ochoczo przytaknęła ruchem głowy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
chwycił piersi żony w dłonie, a ona pochyliła się nad nim,
jednocześnie unosząc pupę do góry, by opaść na jego dorodną
męskość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naprawdę
uważasz, że popełniłam błąd? – powróciła do tematu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaki
błąd? – Bastian zdawał się być już w zupełnie innym, tym
lepszym świecie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Swatając
tych dwojga? Sam mówiłeś, że William wielokrotnie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia,
ja tego nie neguję. Wiem czym się kierowałaś, ale nie masz prawa
podejmować decyzji za własną siostrę. Zatrzymaj się na moment.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze.
– Przestała się poruszać, a Bastianowi w tym czasie wracała
trzeźwość umysłu. – Hektor może więcej zapewnić Cyntii,
podczas gdy William nawet nie był jej wierny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
tak na to patrzysz, to po co ze mną jesteś? – zapytał ostrym
tonem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mówimy o nas.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mówimy
o związkach i zapewnieniach. Tobie niejeden mógłby zapewnić
więcej, tobie i twemu dziecku. Dlaczego więc jesteś ze mną?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
ciebie kocham!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
Cyntia kocha Williama – rzekł wymownie, patrząc brunetce głęboko
w piwnego koloru oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kochała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czasu
przeszłego nie możesz być pewna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
jest z Hektorem szczęśliwa, każda na jej miejscu…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dość!
Właśnie o to, kurwa, chodzi! Nikt nie jest na jej miejscu! Ty i
matka wepchnęliście Rodrigeza do jej łóżka, a teraz to ona jest
na niego skazana do końca życia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miałeś
w tym swój udział – wypomniała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
pomagałem jej, gdy o to prosiła, natomiast wy działałyście za
jej plecami. Mnie było stać na bezinteresowną pomoc, a wy
widziałyście w tym własne korzyści. Z resztą, życie mi
pokazało, że to zazwyczaj kobiety patrzą na świat po przez zyski
i straty. Jak to się ma do poezji o delikatnym sercu niewiast? –
zadał pytanie. – Nijak – odpowiedział sam sobie z wyraźnym
smutkiem w oczach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Obrażasz
mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie daj mi w pysk. Wszystko jedno, bo nie moja obraza cię
boli, a prawda w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
się nie zawahała i skorzystała z pozwolenia. Wymierzyła mężowi
siarczysty policzek, którego on nawet nie poczuł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
Edward ma cięższą rękę niż ty, kobieto – zadrwił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
tylko podziałało na Julię jak najlepsza zachęta. Uderzyła męża
na tyle mocno, że skóra w kąciku ust lekko pękła i zaczęła
delikatnie krwawić. Bastian postanowił nie zostawać długo żonie
dłużny i oddał cios za cios, tylko, że ten jego wymierzony był w
okolice pośladków. Wykorzystał moment nieuwagi, objawiający się
grymasem na kobiecej twarzy i przerzucił ukochaną tak, by to on
znajdował się nad nią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zawsze
wolałem taką formę przemocy – wyznał szczerze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
zabawne, bo nigdy nie wydawałeś się być agresywny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kochanie,
nie oceniaj książki po okładce – wymruczał do jej ucha, po czym
je przygryzł na tyle delikatnie, by nie uczynić żonie krzywdy, ale
też na tyle mocno, by zawierzyła w jego słowa. – Pamiętaj, że
obiecałaś się nie wtrącać, a ja pomogę ci pojednać się z
siostrą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
to zrobisz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
to zrobisz – odpowiedział, patrząc jej głęboko w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ja zrobię?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szczerze
przeprosisz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
niemożliwe, ja w życiu…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przeprosisz,
bez podawania powodów, bez bzdurnych wymówek i wmawiania chęci
niesienia dobra. Oboje wiemy, że tobą i twoją matką dobro…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skończ
mnie w końcu do niej porównywać!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co, nienawidzisz własnego odbicia, mówiącego jak będziesz
wyglądała za kilkadziesiąt lat?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jestem do nie podobna!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Fizycznie,
niezupełnie, ale macie cholernie zbliżone do siebie dusze i
poczucie obowiązku względem rodziny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
przeproszę, ale skończ już mi to wypominać i pośpiesz się, bo
Edward się zbudzi i nigdy nie spłodzimy tego twojego dziedzica! –
warknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
wiesz, że dziedzic nie byłby potrzebny gdybyś…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wypominaj mi błędów młodości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przez
twój błąd młodości wyszedłem na szumowinę, której zależało
tylko na twoim posagu, a prawda taka, że tym posagiem spłaciliśmy
twój dług.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
pieniędzmi pożyczonymi od Hektora i nagrobkiem Cyntii, twój –
przypomniała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
rację, dobraliśmy się jak w korcu maku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
przewróciła oczami i uniosła się, by pocałować męża, jej
zdaniem tego poranka stanowczo za dużo mówił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
cudownym poranku Bastian udał się do gabinetu Hektora Rodrigeza i
skorzystał z jego nieobecności pełną gębą. Poszukując cygar,
odnalazł klucz do jednej z szuflad biurka, otworzył ją i wyjął
całe opakowanie markowych, kubańskich i akcesoriów służących
wybornym palaczom. Z początku Bastian nie zauważył niczego
nadzwyczajnego. Rozsiadł się wygodne w fotelu, położył stopy z
buciorami na biurku, zaciągał się, a wypuszczany dym formował w
kółka. W końcu jednak jego wzrok przykuł wygrawerowany na
stalowym opakowaniu napis.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><span style="text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="text-indent: 75.5906px;"> </span>To
czyste srebro – powiedział nagle Hektor, który właśnie
stanął w progu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
starał się ukryć przerażenie. Zdjął nogi z biurka i zakrztusił
się dymem z cygara.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
tylko…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byłeś
ciekawy. Rozumiem. – Rodrigez uśmiechnął się w sztuczny sposób,
mający wyglądać na uprzejmy. Zamknął za sobą drzwi, potem
podszedł do srebrnego opakowania i poczęstował się jednym z
cygar. – To stara robota, już takich nie produkują.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mówisz
o cygarach czy kasetce?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
że o kasetce. Jest wysadzana diamentami. Nie brylantami a
diamentami. Nieoszlifowane, wyglądające na bezwartościowe
kamienie, mają swój urok. Jakby się im bliżej przyjrzeć, to są
jak kobiety niewpasowane jeszcze w ramy. – Hektor zaciągnął się
i stanął przy oknie. Patrzył na ludzi spacerujących po ogrodach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiedziałem, że znasz się na kamieniach szlachetnych – odparł
Bastek przełykając nerwowo ślinę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
myliłeś się, nie znam się ni trochę na kunszcie jubilerskim.
Natomiast mogę tobie wiele opowiedzieć o kobietach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wątpię
czy byś wiedział o nich więcej niż ja.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może kiedyś… przed laty… – Hektor podszedł do Bastiana i
nachylił się, by zamknąć kasetkę z cygarami. – Przed laty
mógłbym się z tobą zmierzyć, sprawdzilibyśmy na nic niewartych
dziwkach, który z nas ma lepszą kondycję, ale na nieszczęście
dla zakładu i na szczęście dla mego zdrowia mam jeszcze sumienie,
przynajmniej to małżeńskie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wierny
mąż?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wierny
jak pies. Prosiłbym byś więcej nie ruszał moich rzeczy. –
Rodrigez uśmiechnął się niezwykle sztucznie, po czym wyprostował
jak na dżentelmena przystało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zabijesz
mnie teraz czy tylko pobijesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
mam powód? – Zaśmiał się lekko, a po chwili spoważniał
bardziej niż trup na własnym pogrzebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widziałem
napis.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wątpię, ale zawrzyjmy taką niepisaną umowę między nami,
mężczyznami… ty nie widziałeś dedykacji, w życiu nie widziałeś
na oczy tej kasetki, a ja… a co ja wtedy zrobię? Pomyślmy. Chyba
będę musiał nadal być twoim przyjacielem. O ile jeszcze chcesz
mieć we mnie przyjaciela?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastek
pobladł, choć Rodrigez znajdował się kilkanaście kroków od
niego i nie zagradzał mu dojścia do drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
czy to prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pytasz
o ten grawer? – zapytał Hektor zwyczajnym tonem, jakby był w
ogóle niezainteresowany dalszą rozmową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
jaki grawer?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">No
ten z wnętrza kasetki. – Bastek wskazał na przedmiot.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
jakiej kasetki? Tu nie ma żadnej kasetki i nigdy nie było, a ja
prawie nie palę. Rozumiemy się?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.
– Bastek przytaknął głową. Wrzucił kasetkę do szuflady,
zamknął na klucz i wstał, by podać go Rodrigezowi. – Nie było
żadnej kasetki – dodał i pośpiesznie podszedł do drzwi.
Szarpnął za klamkę, ale okazały się być zamknięte.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
mam klucz – rzekł wymownie Hektor. Podszedł do przerażonego
Browna i pomachał mu nim przed oczami. Wsunął do dziurki i
otworzył drzwi jak gdyby nigdy nic. – Proszę – rzekł
przyjemnym tonem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastek
wyszedł z gabinetu pośpiesznym krokiem, jakby w środku się
paliło. Od razu dopadł do kelnera niosącego na tacy trunki. Nie
patyczkował się, chwycił za całą tacę, mówiąc, że potem ją
zwróci. Usiadł przy jednym z oddalonych stolików i zaczął
opróżniać szkło, jedno po drugim.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
spacerowała z Marselem naokoło domu. Patrzyła na niego i widziała
w nim wierną kopię Williama Oldmana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Czy
bardziej bym cię kochała, gdybyś nie był do niego podobny?</i> –
pytała samą siebie w myślach. – <i>A może gdybyś był
dzieckiem Hektora… czy jego dziecko darzyłabym innymi uczuciami? A
może byłoby lepiej, gdybyś był dziewczynką?</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
znała odpowiedzi na te pytania. Wiedziała jednak, że czasu nie
cofnie i nic już się nie zmieni, a kolejnych dzieci nie chciała
mieć, właśnie dlatego, by Marsel nigdy nie czuł się gorszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dzień
dobry, pani Rodrigez! – krzyknął mały chłopiec wcinający
kanapkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gracjan?
– zdziwiła się Cyntia. – Co tutaj robisz, sam?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
wszędzie chodzę sam, proszę pani. – Podszedł do kobiety i
zrównał z nią kroku. – Jestem już duży – pochwalił się
pięciolatek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
gdzie jest twoja siostra?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
pani mężem w gabinecie dyr...ktora – odpowiedział i wgryzł się
w kanapkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
moim mężem? – Cyntia była równie zaskoczona co oburzona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Echeś,
właśnie z pani, z żadnym innym.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niemożliwe
– wypowiedziała szeptem, a zaraz potem postanowiła wykorzystać
małego informatora. – Są sami?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Antek!
– krzyknęła Cyntia na kelnera. – Przypilnuj chwilę małego,
proszę. – Zostawiła dziecko śpiące w wózku i poszła przed
gabinet dyrektora. Starała się coś podsłuchać, ale było
wyjątkowo cicho. Tylko zza franki dostrzegała jakieś ruchy.
Postanowiła wejść bez wcześniejszego pukania, w końcu jako
małżonce Rodrigeza było jej wolno tak uczynić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczom
Cyntii ukazał się obraz, który z pewnością żadnej żonie, by
się nie spodobał. Jej mąż stał niemal na środku gabinetu, bez
koszuli, gdyż tę pokojówka trzymała w swoich dłoniach. Cyntia
przeszła próg i otworzyła drzwi jeszcze szerzej. Ani myślała je
zamykać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjdź!
– warknęła do Susany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
to nie… – zaczął Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
lepiej nic nie mów! – przerwała mu. – Z resztą, co tu
tłumaczyć!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
odetchnął z irytacją. Chwycił za szklankę znajdującą się na
komodzie i uczynił z niej kilka łyków na uspokojenie, potem
podszedł do drzwi i zamknął je, wyszarpując Cyntii klamkę z
dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
urządzaj scen – wycedził przez zęby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
takiego? – zapytała z niedowierzaniem i wymierzyła mężowi
policzek. – Ja mam nie urządzać scen? A ty co uczyniłeś!?
Uczyniłeś sobie scenę romansu z prywatnego gabinetu!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
stał i słuchał, śmiał się pod nosem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
sobie nie uczyniłem. – Podszedł do w pełni ubranej Susany i
wyrwał jej koszulę z dłoni. – Dziękuję za dostarczenie mi
czystego ubrania. Możesz już odejść.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
odwracaj się do mnie plecami! – zażądała Cyntia i podleciała
do męża z uniesioną dłonią. Ten pośpiesznie odwrócił się i
chwycił za jej nadgarstek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uspokój…
– nie zdążył dokończyć, bo żona podniosła drugą rękę,
także z zamiarem uderzenia. Tej Hektorowi nie udało się pochwycić
przed czasem, ale chwycił za nią zaraz po policzku, wypuszczając
przy tym czystą, świeżo wyprasowaną koszulę z dłoni. Wykonał
kilka kroków do przodu, aż w końcu przyparł żonę do ściany. –
Wyjdź, Susano! – wrzasnął. – Chciałbym zostać sam z żoną –
dodał już ciszej, ale nadal ostro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
pan sobie życzy, panie Rodrigez. – Brunetka opuściła gabinet i
zamknęła za sobą drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zaciągnął się mocniej powietrzem, wyczuł w nim jeszcze unoszący
się dym cygar, które palili wraz z Bastianem przed niespełna
godziną. Odkaszlnął, bo dym ten wyjątkowo gryzł go w gardło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem co sobie pomyślałaś i nawet nie chcę wiedzieć… – zaczął
niezwykle spokojnie, ale kobieta mu przerwała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Puść
mnie – zażądała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
– Wypuścił jej nadgarstki, tylko po to, by ona mogła po raz
kolejny udowodnić mu swój brak dojrzałości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tym
razem także nie zdążył zatrzymać jej dłoni, na skutek czego
odbiła się z głośnym plasknięciem od jego policzka. Tym razem
naprawdę go zabolało, dlatego chwycił za jaj ramiona, przyciągnął
ją do siebie, tylko po to, by oddalić ją od ściany i potrząsnął
niezbyt delikatnie. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uspokój
się, do cholery!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przestał
nią potrząsać. Spojrzał głęboko w jej oczy. Usiłowała mu się
wyrwać, ale nie miała szans. Sięgnęła swoimi paznokciami jego
ramion i wbijała je w nie, drapiąc najmocniej jak tylko umiała.
Hektor w odpowiedzi na jej atak potrząsnął nią jeszcze raz, tym
razem z taką energią, jakby była szmacianą lalką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiedziałem
żebyś się uspokoiła! – przypomniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ja, żebyś mnie puścił! – wycedziła przez zęby i po raz
kolejny wbiła paznokcie w skórę jego ramion, tym razem na tyle
mocno, że zadrapała go do krwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
poczuł jak szczypie podrapane miejsce, ale mimo tego starał się
nad sobą panować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ona
przyniosła mi tylko koszulę!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
tak ci nie wierzę!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
Boga, Cyntio, <i>por favor</i>. W życiu bym cię…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wierzę ci! Nie wierzę!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zamknij
się! Najczęściej podejrzewają o zdradę nie osoby zdradzane, a
zdradzające. – Cyntia na te słowa opuściła ręce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sugerujesz
coś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ty jesteś inna, znikasz bez wyjaśnienia, z resztą już raz mnie
zdradziłaś. – Puścił ją w końcu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Roztarła
obolałe ramiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciekawa
jestem kiedy!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oddałaś
akt Javierowi, jaką mam pewność, że…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
tak o mnie myślisz, to po co jeszcze ze mną jesteś? Mam ci dać
dowody mojej zdrady? Tego chcesz? To cię ode mnie uwolni i będziesz
mógł mieć pokojówek na pęczki!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wrzeszcz – pouczył ją i zapobiegawczo obserwował jej dłonie, by
w porę ochronić się przed ich ciosem, gdyby nadeszła taka
potrzeba.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
muszę. Jeśli chcesz zakończyć tę farsę zwaną <i>naszym
małżeństwem</i>, przyjdź za pół godziny do wolnego pokoju
dwadzieścia pięć. Najlepiej przyjdź ze świadkiem, będziesz miał
niepodważalny dowód mej zdrady – rzuciła odważnie, po czym
wyszła z gabinetu męża trzaskając drzwiami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
schylił się po swoją białą koszulę, chciał ją od razu
założyć, ale przyuważył, że krwawi z kilku miejsc na ciele, a
nie chciał jej zabrudzić. Zmiął więc koszule w dłoniach i
odrzucił na kanapę. Oparł się tyłem ud o biurko i wzdychając
chwycił za telefon.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Potrzebuje
świeżych ręczników – poinformował recepcjonistę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
w dużym rozgorączkowaniu szukała Williama Oldmana. W końcu
przyuważyła go jak donosi napoje. Zabrała z jego dłoni tace,
odłożyła na pierwszą lepszą komódkę stojącą w salonie i
pociągnęła go za rękaw marynarki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dokąd
ty mnie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
pokoju dwadzieścia pięć – odpowiedziała zanim zdążył zadać
pytanie. Chwyciła za klucz odwieszony na recepcji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ktoś
nas może…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
obchodzi mnie to!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
nie miał siły odmówić tak władczej i pełnej wdzięku kobiecie.
Poszedł za nią do góry i dał się wciągnąć do pokoju. Cyntia
zamknęła drzwi, ale nie na zamek. Pośpiesznie zrzuciła z siebie
suknie, pozostając w samych halkach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przez
ciebie stracę pracę – powiedział nieco się jąkając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
drugim świecie praca nie będzie ci potrzebna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sugerujesz,
że twój mąż mnie… – William zamilknął, bo Cyntia pokonała
dystans jaki ich dzielił i wpiła się swoimi ustami w jego wargi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oldman
chwycił kobietę pod pośladkami, podniósł i trzymając ją w
ramionach, delikatnie, wspólnie opadali na łóżko. Zapewne ich
swawola nie miałaby końca, gdyby drzwi pokoju nie zostały otwarte
przez nieproszonego gościa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez właśnie przemierzał schody. W połowie drogi
przeszkodziła mu Aurelia. Bezceremonialnie oparła swoje dłonie na
jego klatce piersiowej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty tu…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
pokojówką twej teściowej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
akurat nic dziwnego. Zważywszy na to jakiego miała męża, to nie
ma dobrego gustu – dogryzł i brutalnie odepchnął ją na bok.
Postanowił czym prędzej znaleźć żonę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Krwawisz?
– Nie kryła swojego zaskoczenia blondynka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie twoja…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Haha,
nie moja – powtórzyła śmiejąc się w głos.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Daj
mi spokój, nie mam nastroju do słownych przepychanek! – warknął
przez zaciśnięte zęby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czyżby
młoda żonka zaszła panu Rodrigezowi za skórę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
bardziej niż ty. – Spojrzał na nią wilkiem i wykonał kolejny
krok i następny. Był już niemal jedną nogą na końcu schodów,
gdzie za rogiem znajdował się pokój dwadzieścia pięć, ale
usłyszał głos Susany:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panie
Rodrigez, pani Cyntia zostawiła samego Marsela w ogrodzie!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Choler!</i>
– przeklął i czym prędzej zbiegł na dół, wymijając obie
pokojówki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
się okazało, mały w ogrodzie nie był sam, a z pięcioletnim
Gracjanem, który usiłował uspokoić płaczące niemowlę
intensywnie kołysząc wózkiem. Chłopiec nie mógł wiedzieć, że
Marsel nie lubił być tak mocno lulany, zwłaszcza gdy dopiero co
się przebudził i nie widział wokół żadnej znajomej twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
Antoni poszedł zastąpić pana Williama, bo gdzieś przepadł –
wyjaśnił Gracjan i przestraszony oddalił się od Rodrigeza, który
wziął płaczącego syna na ręce i przytulił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciii,
spokojnie, tata jest przy tobie – szeptał na ucho maleństwu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gracjan
Molins wykorzystał ten moment i wziął nogi za pas. Zniknął za
drzwiami pokoju, który dzielił wraz z siostrą. Oparł się o
drewnianą teksturę i ciężko dysząc, przeżegnał się aż
dwukrotnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
czasie gdy Hektor usiłował uspokoić zanoszącego się w płaczu
synka, jego żona i jej niegdyś kochanek zostali nakryci w
jednoznacznej sytuacji przez Javiera Rodrigeza, i uwiecznieni na
zdjęciu aparatem, który mężczyzna trzymał w dłoniach. Obydwoje
teraz siedzieli na łóżku. William zapinał koszulę i poszukiwał
muszki, a Cyntia okrywała się narzutą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier
przestąpił próg, zamknął za sobą drzwi i zaczął wywód:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pierw
chciałbym się z wami podzielić mą prywatną myślą, iż o
lepszej bratowej nawet nie śmiałem śnić. – Zaśmiał się i
usiadł w fotelu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
wstał z zamiarem rzucenia się na niego, ale Rodrigez prze wziął
pewne środki ostrożności i wycelował w Oldmana lufę pistoletu. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chojracz, kelnerzyno.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czego
chcesz? – zapytał młodzieniec, którego na ten moment wmurowało
w ziemie i bał się wykonać choćby krok więcej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wymiany.
Moja dyskrecja, w zamian za twą pomoc.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
w czym miałbym ci…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spokojnie,
po kolei.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dałam
ci już dokument! – warknęła Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaki
dokument? – zapytał Will i spojrzał na przyjaciółkę z
dziecięcych lat.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteście
młodzi i w gorącej wodzie kąpani. Dajcie mi czas, a wszystko w
spokoju wam wyjaśnię. Otóż, ten dokument na niewiele mi się
zdał. Mam nawet wrażenie, że gdybym wysłał twego męża za
kratki, to uczyniłbym tym przysługę całej twej rodzinie.
Próbowałem szantażować twoją matkę i Browna, oboje mi odmówili.
Hektorowi… jemu ciężko grozić w cztery oczy, dlatego ten wariant
odpuściłem z własnej woli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mnie
to nie obchodzi. Jeśli chcesz mnie szantażować tym zdjęciem… to
śmiało, nie zależy mi. – Cyntia odrzuciła narzutę na bok,
wstała bez skrępowania i podeszła do swojej sukienki z zamiarem
ponownego jej przywdziania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
a twój mąż? – zapytał William. – Mam dwadzieścia lat, nie
wybieram się jeszcze na tamten świat, więc…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Więc
trzeba było wyjechać, gdy o to prosiłam… gdy tego żądałam.
Zostałeś z własnej woli, cierpisz więc z własnej woli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
porównuj cierpienia do śmierci! – uniósł się</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
moja sprawa! – Wrzasnęła i chwyciła za klamkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
wyjdziesz… – zaczął swoje czcze groźby Javier.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
co? Zabijesz mnie? Śmiało, pociągnij za spust, tylko mnie tym
ulżysz. – Wyszła, trzaskając za sobą drzwiami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zmieniła
się. – Spojrzał Javier na młodzieńca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nawet
pan nie wie jak bardzo. – Will nadal był wpatrzony w miejsce, w
którym ostatni raz widział umykającą mu po raz kolejny Cyntię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nawet
nie chcę wiedzieć, bo lubię kobiety z charakterem. Taka jak
najbardziej mi odpowiada. Jednak nie wymagam od kobiety nadmiernego
rozsądku, dlatego z pewną propozycją zwrócę się wyłącznie do
ciebie – zaczął. – Potrzebuję pieniędzy – objaśnił dużym
skrótem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapewniam
pana, że gdybym wiedział jak je zdobyć, to nie podawałbym do
stołu. – William zaśmiał się cynicznie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie się dowiedz albo… kochasz ją, prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kochasz
to mocne słowo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier
wstał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czerp
naukę z <i>Otella</i>. Mój brat jest idealnym odpowiednikiem Maura.
Masz czas do jutra, do południa. Pensjonat odwiedzają bogaci
goście. Chcę ci dać do zrozumienia, chłopcze, że liczę na twoje
zdolności kieszonkowe. – Schował dłoń z bronią za plecy i
opuścił pokój, pozostawiając Williama samego z wątpliwościami.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chłopak
opadł na wygodny materac i przetarł twarz dłońmi. Potem splótł
je w koszyczek i włożył pod głowę. Poddał się sztuce
medytacji, by wpaść na jeden z tych swoich genialnych pomysłów,
które choć nie miały prawa się udać, zazwyczaj kończyły się
powodzeniem.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/07/rozdzia-28-czarnowosy-czy-blondyn.html">Rozdział 28: <i>Czarnowłosy czy blondyn?</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-42750777368572090732016-06-30T01:37:00.000+02:002016-06-30T03:45:14.937+02:00Rozdział 26: Ukarać żonę<div style="text-align: center;">
<img height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigecZO1JJLgetUppq0QUMVrtElmlCGHPd8GBDbDd-6OOcBolLkR4JNRJcYSr746spsUDfZdlFJM0-4i6NzWevWkJTdgqmMJnwmtPAzz8w3kh9YwzxW-YxYKQl__e3sjaUC6fOWTbyk1j6q/s400/gniew.jpg" width="400" /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="https://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-25-akt-wasnosci.html">Rozdział 25: <i>Akt własności</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a><br />
<div>
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Martin
przeprosił grzecznie, ukłonił się i odszedł od stołu,
pozostawiając kobiety w samotności. Udał się czym prędzej do
jadalni dla służby, gdzie chwycił Williama za ramie i wepchnął
do spiżarni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pracowałem!
– zauważył Willi wielce oburzony, ale za moment uśmiechnął się
od ucha do ucha, przytulił Martina i poklepał niczym brata po
plecach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
czas na czułości. – Mężczyzna odstąpił krok w tył i spojrzał
na Oldmana. – Musisz ratować Cyntię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przed
czym? – zapytał niezmartwiony, bo widział wcześniej jak kobieta
podążała do swojej sypialni i szczerze wątpił, by czyhało tam
na nią coś złego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zrobiła
głupotę. Oddała jakiś ważny dokument bratu Rodrigeza i teraz on
jest wściekły – tłumaczył gorączkowo Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
brat? – Skrzywił się William. Niczego nie rozumiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie!
Hektor! On ją rozszarpie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Will
wzruszył ramionami i minął Martina, tłumacząc, że musi już
wracać do pracy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zależy ci na niej już!? – krzyknął postawny brunet, chwytając
się ostatniej szansy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jej
na mnie – odparł i położył dłoń na klamce na znak zakończenia
dyskusji i chęci powrotu do swoich obowiązków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zrób
coś w imię naszej przyjaźni – zażądał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
sam nic nie zrobisz? Co, boisz się? Dobra, nieważna jest odpowiedź.
Jeśli ja mam coś zrobić, to co twoim zdaniem powinienem? Mam
wtargnąć do prywatnej sypialni swojego szefa, stanąć między nim
a żoną i powiedzieć <i>wyżyj się na mnie, bo ja jestem jej byłym
kochankiem i w obliczu tej wiadomości jakiś tam dokument jest gówno
warty?</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Faktycznie,
głupi pomysł. – Martin wydał się zrezygnowany. Oparł się o
stół i pochwycił jego brzeg w dłonie. Zacisnął pięści na tyle
na ile to było możliwe.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Całkiem
beznadziejny – dodał William i podrapał się po czole. – Może
tak musi być.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyjaciel
spojrzał na niego pytająco.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rozumiem – wyznał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
jak dostanie cięgi od męża to zrozumie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Że
nie należy mu kraść żadnych aktów własności więcej? –
dopytywał z lekkim, drwiącym uśmieszkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
przykład. – William usiadł obok przyjaciela i też się zaśmiał.
– Jest mi jej żal – oznajmił szybko. – Ale sama jest sobie
winna. Ja proponowałem jej odejście od Rodrigeza. Chciałem pomóc
unieważnić jej małżeństwo, ale wybrała jego. – Ze smutkiem i
zawodem spuścił głowę. – Teraz niech cierpi i znosi co wybrała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Liczysz,
że dzięki temu zmieni zdanie? – wywnioskował Martin.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.
– William poklepał rozmówce po ramieniu i poczochrał po włosach.
– Liczę na to, że wreszcie przejrzy na oczy i zrozumie, że jej
mąż nie jest takim ideałem za jaki go uważa. Może gdy w końcu
jej w nerwach przyłoży, to... to zmieni zdanie i przestanie go
tłumaczyć, bronić, wybielać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
rzuci się w twoje ramiona, stary? Nie liczyłbym na to. – Pokręcił
głową. – To już nie jest mała, psotna dziewczynka, która
czyniła tak jak należało, w zgodzie z samą sobą i własnym
sumieniem, nawet na przekór innym. Teraz to dorosła kobieta,
interesowana i pełna wyrachowania. Z dnia na dzień coraz bardziej
przypomina matkę. Zaczęła mnie nawet przerażać i nie waż się
śmiać, to nie powód do radości. Ja wcale nie żartuję z tym, że
to już nie jest ta sama Cyntia, którą znałeś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
Martinie, wiem – przyznał, patrząc przed siebie nieobecnym
wzrokiem na białą, nieco zabrudzoną ścianę. – Z dnia na dzień,
gdy tu jestem i się jej przyglądam, to dostrzegam coraz więcej. Z
dnia na dzień coraz mniej zależy mi na niej, aż jedyne czego w
końcu zapragnę to będzie odzyskanie syna i wyrwanie go z tego
kieratu salonowej gry pozorów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wkroczył pewnie do sypialni. Nie spojrzał na żonę, tylko na
pracownicę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julito,
wyjdź – zwrócił się ostrym tonem do piastunki Brownów, która
w drodze wyjątku, od czasu do czasu, zajmowała się też Marselem.
– I zabierz z sobą dziecko. Możesz z wózkiem, na spacer po
ogrodzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
sobie pan życzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julita
wyjęła trzymiesięcznego, śpiącego Marsela i przełożyła do
wózka. Wyszła na korytarz i najechała kółkiem na stopę
Bastiana. Mężczyzna zaklął pod nosem i postanowił zgłosić się
na ochotnika do znoszenia wózka po schodach, byle tylko nie musieć
przeciwstawiać się Hektorowi. Julita jednak odmówiła i poprosiła
jedną z pokojówek oraz jednego kelnera. We trójkę sprawnie sobie
poradzili. Bastian powrócił więc pod drzwi. Postanowił pierw
podsłuchać, ale nie słyszał krzyku. Po chwili coś huknęło i
rozległ się płacz kobiety. Był przerażony, zbyt przerażony, by
zajrzeć do środka. Czym prędzej ukrył się w służbówce z
butelką rumu. Postanowił przeczekać burzę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ostrzegałem
cię – powiedział ostrym tonem Hektor. – Mówiłem, że Javier
nie jest człowiekiem godnym zaufania, że może nam zaszkodzić. –
Otworzył szufladę toaletki żony i zamknął ją z hukiem. To samo
uczynił z kolejną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
ale ja chciałam…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
milcz! – wrzasnął i na chwilę na nią spojrzał. Potem znów
spuścił ją z oczu i powrócił do przeglądania jej rzeczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
przeszukujesz moją toaletkę? – zapytała cichutko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sprawdzam
co jeszcze zabrałaś – wyjaśnił spokojnie. Po chwili chwycił za
gazetę, wyprostował się, odwrócił w jej stronę i krzyknął –
co jeszcze zabrałaś!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic,
tylko to… ten akt – odpowiedziała przelękniona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wyminął Cyntie, podszedł do drzwi i przekręcił klucz w zamku.
Zacisnął mocniej dłoń na gazecie. Starał się nie krzyczeć,
mimo to mówił bardzo ostrym tonem:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
mogłaś wynieść dokumenty z gabinetu?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyczekiwał
odpowiedzi, ona jednak spuściła wzrok.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
było pytanie, więc mi odpowiedz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałam
oczyścić imię Javiera, by mógł…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
mnie nie posłuchałaś? – przerwał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
mnie nie posłuchałaś? – zapytał ostrzej, ale bez zbędnego
krzyku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałam
naprawić krzywdy jakie mu wyrządziłeś. Hektor chciałam dobrze…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możesz wynosić dokumentów kiedy ci się podoba i dawać je każdemu
kto o nie poprosi. Jeśli chcesz tak robić, to najlepiej od razu
oddaj wszystko co mamy!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
przeprosiłam…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier
nas szantażuje. Nie posłuchałaś mnie, zresztą kolejny raz się
nie słuchasz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
był taki smutny i ja chciałam dobrze, nie wiedziałam, że on… –
kłamała dalej Cyntia, bo przecież nie mogła mężowi powiedzieć
prawdy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
masz słuchać mnie. Lojalna być wobec mnie, a nie mojego brata.
Poza tym dopuściłaś się kradzieży. Okradasz własnego męża.
Zdradzasz mnie, bo czynisz jakieś machloje z moim bratem za moimi
plecami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
mnie wykorzystał, nie wiedziałam, że…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
dość. – Na moment zamknął z rezygnacją oczy. – To co
uczyniłaś było taką głupotą, że brak mi słów – dodał,
otwierając je. – Na przyszłość, gdy przyjdzie ci coś takiego
do głowy, to masz mnie zapytać o zdanie i nie czynić nic bez mej
zgody – dokończył, jednocześnie wymachując gazetą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
– odparła Cyntia z pokorą spuszczając głowę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podejdź
do mnie – polecił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
– Szybko pokręciła głową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie ja podejdę do ciebie. – Jak powiedział tak zaczął
czynić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
wykonywał pewne, duże, męskie kroki do przodu, a ona się cofała
drobnymi kroczkami, aż znalazła się pod samą ścianą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
chcesz mi zrobić? – zapytała ze strachem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
bez słowa chwycił za krzesło z miękkim, tapicerowanym siedzeniem
i podłokietnikami. Było dosyć szerokie. Postawił je w rogu
pokoju, następnie chwycił kobietę delikatnie za ramię i pchnął
w kierunku krzesła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
chcesz zrobić?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
ci nie zrobię – odpowiedział zapłakanej żonie. – Klęknij na
krześle, tyłem do mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
mam tak zrobić?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
jestem twym mężem i ci tak każę – odpowiedział ostro. –
Ponieważ musisz ponieść jakieś konsekwencje swojej bezmyślności.
Nie pozwolę, by moja żona występowała przeciw mnie i doprowadzała
nas i całą rodzinę do ruiny, dlatego rób co mówię – wyjaśnił
rzeczowo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
miała istny chaos w głowie. Nie wiedziała w jakim celu ma klękać
na krześle, ale poddała się woli Hektora, gdy ten chwycił ją za
ramię i delikatnie nakierował w odpowiednim kierunku. Pomógł jej
przyjąć odpowiednią pozycję, następnie pochwycił za jej dłonie
i splótł je na karku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spędzisz
tak godzinę czasu, ja cię poinformuje kiedy minie. I nie wierć się
– polecił i chwycił ponownie za gazetę. Zwinął ją mocniej w
rulon i smagnął żonę raz przez pośladki, kolejny raz przez uda.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
przestraszyła się huku i zapłakała, choć uderzenie nie bolało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciesz
się, że tylko gazetą, bo powinienem pasem przeciągnąć –
oznajmił surowo i zasiadł na łóżku. Oparł łokcie o kolana,
rozłożył gazetę i oddał się przyjemności czytania. Uczynił
tak właściwie tylko po to, by uwolnić umysł od zmartwień i
trosk. Wiedział, że jest zbyt poddenerwowany, by wymyślić jakieś
sensowne wyjście z zaistniałej sytuacji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
czytając, co jakiś czas zerkał na żonę. Jednego razu ich
spojrzenia się spotkały, ale jego surowy wyraz twarzy sprawił, że
Cyntia nie podjęła dyskusji. Obróciła głowę z powrotem w
kierunku ściany i tylko cichutko przeprosiła. Hektor powrócił
więc do czytania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Postawny
brunet zaczął zbliżać się do żony wolnym krokiem. Słyszała
jak porusza się po pokoju. Szeleścił gazetą i charakterystycznie
chodził. Pierwszy raz to zauważyła teraz, gdy na niego nie
patrzyła... ten chód, jakby powłóczył jedną nogą. W końcu
wyczuła go za swoimi plecami. Gazeta uderzyła o komodę, i nieco
się po niej prześlizgnęła. Cyntii nadgarstki zostały skrępowane
w stalowym uścisku, a ręce delikatnie opuszczone. Wyczuła zarost
męża przy swoim uchu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zejdź,
Cyntio – polecił delikatnie i pomógł jej przy schodzeniu z
krzesła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poczuła
jak obolałe i zdrętwiałe od długotrwałego braku ruchu ręce i
nogi odmawiają jej posłuszeństwa. To drugie było szczególnie
dokuczliwe, choć obydwa te uczucia były jej wcześniej nieznane.
Twarz z grymasem wskazała na dyskomfort tej sytuacji, jednak kiedy
Hektor na nią spojrzał uciekła od niego wzorkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wstydzisz
się własnego męża? – zapytał, marszcząc brwi. Starał się
być uprzejmy, albo przynajmniej normalny, ale mars na czole zdradzał
irytacje po poprzednim incydencie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
minęła godzina, prawda? – zmieniła temat, idąc w asyście męża
w stronę łóżka, ale gdy tam dotarła to nie usiadła na nim,
tylko podtrzymała się ramy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zostawił
żonę na chwilę samą i podszedł do dużego, stojącego zegara w
kolorze ciemnego brązu. Otworzył szybkę i palcem przesunął
wskazówkę o dwadzieścia trzy minuty do przodu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie
minęła – odpowiedział z delikatnym uśmiechem. Zamknął zegar
nie patrząc na niego, wsunął dłonie do kieszeni i zasiadł bokiem
na łóżku, w taki sposób, by móc patrzeć na żonę. Nawet się
wygodnie oparł i splótł ręce na piersi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?
– zapytała nic z tego nie rozumiejąc.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wciąż
stała przed nim i wciąż unikała jego wzroku. Hektor postanowił
ułatwić jej sprawę i sam spojrzał na podłogę. Wbił wzrok we
wzór kwiecistego dywanu. Wyciągnął nogi do przodu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
kiedyś wspominałem, że o niepunktualności Hiszpanów krążą
legendy. Może dzięki tym ponad dwudziestu minutom w przód wreszcie
przestanę się spóźniać – wysilił się na żart.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
delikatnie się zaśmiała, ale tylko chwilę. Hektor też
spoważniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Weź
sobie krzesło, proszę i usiądź naprzeciwko mnie – polecił już
nie żartobliwym a stanowczym tonem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
co? – zapytała, ale widząc po minie męża, że nie doczeka się
odpowiedzi, spełniła jego polecenie. Chwyciła za oparcie jednego z
krzeseł i przestawiła je o kilka metrów w bok.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Usiądź
– przypomniał, sam przyjmując bardziej sztywną pozycję niż tą,
w której obecnie się znajdował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zasiadła,
a on chwycił za nogi mebla i przyciągnął żonę do przodu,
mówiąc:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bliżej.
Kiedyś tobie powiedziałem, że skoro nic panience nie zrobiłem na
początku spotkania, to już nic panience z mej strony nie grozi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
jestem twoją żoną – odparła z lekkim żalem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
bez znaczenia, Cyntio, bo nadal jesteś kobietą i nadal nie chcę,
by ci coś z mojej strony zagrażało. – Hektor poprawił się na
łóżku, stał się bardziej zgarbiony, a łokcie wsparł na
kolanach. Dłonie złożył niczym do modlitwy, a palcami
wskazującymi podrapał się po brodzie, następnie po szyi. –
Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, a jednak skrzywdziłem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
chodzi o tamto – spojrzała w stronę miejsca, w którym jeszcze
niedawno klękała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
uniósł lewą dłoń do góry, dając żonie znać, by mu nie
przerywała. Zamilkła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skrzywdziłem
cię małżeństwem. Nie byłaś na nie gotowa. Nie byłaś i nie
jesteś gotowa do dorosłości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
chcesz unieważnić…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mogę unieważnić naszego małżeństwa. Nie mam powodów i nie
chcę. Brak posłuszeństwa żony czy też jej lekkomyślność, nie
są powodami, które umożliwiają unieważnienie. Poza tym mamy syna
i kocham cię nad życie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Żałujesz?
– zapytała wprost na chwile zerkając na jego twarz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ja nie, ale ty będziesz żałować – stwierdził spokojnym choć
pewnym siebie głosem. – Przestanę być pobłażliwy, Cyntio –
zapowiedział. – Na za dużo ci pozwoliłem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaczęła
bawić się obrączką i pierścionkiem zaręczynowym. Obie te złote
ozdoby nosiła na jednym palcu, serdecznym prawej dłoni. Powstrzymał
ją przed tą zabawą, kładąc dłoń na nadgarstku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przestań,
proszę. Wysłuchaj mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham
– zapewniła, patrząc na brak palca swojego męża. Przypomniała
sobie, że z początku ją ten widok przerażał, teraz już nawykła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wydaje mi się – powiedział nieco ostrzej, zabierając rękę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naprawdę
słucham. – Tym razem spojrzała mu w oczy, a wypowiedziane słowa
brzmiały pewniej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoncentruj
na mnie całą swoją uwagę. Okaż mi to, że mnie słuchasz, a nie,
że mnie ignorujesz. Chyba nie chcesz bym uznał twoje zachowanie
jako całkowity brak szacunku. – Poruszył brwiami i rzucił jej
spojrzenie, które wzięła za ostrzegawcze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zerknęła
na swoje stopy, okryte sznurowanymi bucikami z letniej koronki, w
pensjonacie było za ciepło, by chodziła w kozakach, dlatego
cieplejsze obuwie zakładała tylko gdy zamierzała wyjść. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wsunął dłonie do kieszeni i po dłuższej chwili znowu się
odezwał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziś
dostałaś nauczkę od życia, właściwie sama sobie ją
zafundowałaś. Skazałaś samą siebie na lekcję dorosłości. Na
własnej skórze przekonałaś się, że ludzie nie są dobrzy, że
czasami gdy chcesz komuś pomóc dając palec, ten ktoś bez
mrugnięcia okiem chwyci za całą dłoń. Nie będzie zważał na
twoje dobro, bo ludzie dorośli myślą o sobie, przede wszystkim o
sobie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
nie – przerwała mężowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mylisz
się, Cyntio. Ja także jestem egoistą. W pierwszej kolejności
myślę o nas i naszej rodzinie. O tobie, o Marselu, o Laurze i o
sobie. Cała reszta to drugorzędny plan, który bez mrugnięcia
okiem bym poświęcił, ale nie dla zysku materialnego, choć
wszystko ma swoją cenę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
czym ty mówisz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
tym, że za kilka setek tysięcy nie zdradziłbym twej rodziny, ale
już za życie twoje i dziecka, bez mrugnięcia okiem, poświęciłbym
nawet twoją matkę. Dorosłość to kalkulacja zysków i strat,
Cyntio.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier
jest twoim bratem, sądziłam…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wątpię, że miałaś dobre intencje, ale Javier przestał być moim
bratem ponad dziesięć lat temu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
jest życie, Cyntio, nic więcej. Życie takie jest. – Wzruszył
ramionami. – Chwilami dobre, innym razem brutalne. Nie można za
bardzo żałować ludzi, a jeśli się nad nimi litujesz, to licz się
z tym, że może nadejść moment, gdy nikt nie ulituje się nad
tobą. Ja ci nakazuję… nie proszę, a nakazuję w pierwszej
kolejności myśleć o naszej małej rodzinie i swoich bliskich, a
nie o obcych tobie ludziach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier…
– zaczęła znowu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ile
go znasz? – zapytał ostro Hektor. – Tak sądziłem, że nie
odpowiesz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może masz rację, ale nie mogłam wiedzieć, że…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Że
Javier cię zdradzi? Że cię wykorzysta? Nie, nie mogłaś. Podobnie
jak ja nie mogłem wiedzieć, że zdradzi mnie własna żona i
wykorzysta fakt, że byłem z nią szczery. Dostałem nauczkę,
mówiącą, że kobieta kieruje się sercem, a to mężczyzna
rozumem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uważasz,
że kobiety są głupie? – zapytała z pretensją.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uśmiechnął
się krzywo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tego
nie powiedziałem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiedziałeś!
Tylko ująłeś to inaczej! – krzyknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spokój!
– syknął ostro przez zaciśnięte zęby. – Wracasz z powrotem
na miejsce. – Wskazał dłonią na krzesło w kącie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
otworzyła szerzej oczy. Patrzyła na męża jak oniemiała, zupełnie
tak, jakby nie rozumiała jego słów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
pozwolę byś na mnie pokrzykiwała, moja droga. Uprzedzałem, że
przestałem być pobłażliwy. – Odczekał dziesięć sekund, ale
jego żona nie ruszyła się z miejsca. – Któregoś ze słów nie
zrozumiałaś? – zapytał nieco bezczelnym tonem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
to była tylko rozmowa…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
Ja prowadziłem rozmowę, ty się uniosłaś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
nieraz też się…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
masz racje, ale to ja tu jestem mężczyzną, nie ty. Choć to
drugorzędny powód. Pierwszorzędny jest taki, że to ty zawiniłaś.
Myślę, że przez osiemnaście lat nikt nie nauczył cię szacunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
go nie uczysz, ty go wymuszasz – zarzuciła mężowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wymuszeniem
byłoby, gdybym dał ci w skórę, na co bez wątpienia zasługujesz.
Jeśli więc nie umiesz uszanować mnie, to uszanuj chociaż mą
cierpliwość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bez
dyskusji – powiedział ostrzej i ponownie wskazał miejsce gdzie ma
się udać. Patrzył na żonę, na jej zdenerwowanie malujące się
na twarzy. – Nie masz wyjścia, Cyntio. Musisz zrobić co każę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
spojrzał na kobietę swojego życia jeszcze intensywnej, wręcz
nakazująco. Ten wzrok sprawił, że wstała z krzesła i ponownie
uklęknęła na meblu znajdującym się w rogu pomieszczenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ile
czasu? – zapytała rzeczowo, czysto formalnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wstał
i zaczął przechadzać się po pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
po ilu dojdziesz do wniosku, że mąż nie chce dla ciebie źle i
jeśli ci czegoś zabrania czy o coś prosi, to dla twego dobra? –
zapytał, opierając się o komodę znajdującą się naprzeciw
krzesła, nieopodal drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zbyła to pytanie milczeniem, więc Hektor podszedł bliżej. Tym
razem oparł się o komodę znajdującą się na tej samej ścianie,
przy której stało krzesło. Wychylił się i zerknął na twarz
żony. Odwróciła od niego głowę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Robię
ci krzywdę? – zapytał wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Milczała.
Powtórzył więc pytanie jeszcze konkretniej:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
uważasz, że robię ci krzywdę w tym momencie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
tamtą karą się zgodziłam, z tą się nie godzę – odpowiedziała
nawet na niego nie spoglądając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
funkcjonuje małżeństwo Cyntio. Nie zawsze się będziesz ze mną
zgadzała i są sytuacje, gdy tobie na to pozwolę. Wtedy postąpisz
po swojemu. Jednak będą też momenty, gdy masz się mnie słuchać,
pomimo że nie popierasz mnie i nie rozumiesz moich racji. To jest
właśnie taki moment. – Złożył ręce na piersi i przychylił
swoją twarz w stronę żony. Dzieliło ich raptem trzydzieści
centymetrów. – I zapamiętaj sobie jedno. W tym domu, żadna
kobieta nie będzie podnosiła głosu. Zwłaszcza na mnie. – Odbił
się od komody, zrobił kilka kroków do przodu i wcisnął dłonie
do kieszeni. – I radzę przestać zachowywać się jak
rozpieszczona królewna, bo dobrze wiesz, że niejeden mąż, po
takich rewelacjach jakie mnie spotkały, wszedłby do tego pokoju,
wyjął pasek z komody, złożył na pół i lał gdzie popadnie,
nawet nie patrzył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
ci dziękować i kłaniać się do stóp, bo...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dość!
– wrzasnął zanim dokończyła pytanie. – Jeszcze chwila, może
dwie i doprowadzisz do sytuacji, której oboje będziemy żałować.
Tylko, że ja szybciej się po niej pozbieram, a ty tygodniami
będziesz płakać po kątach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podszedł
do barku, wyciągnął zza szyby szklankę, napełnił ją whisky i
zrobił kilka łyków, stojąc. Potem usiadł w swoim ulubionym
fotelu. Wypuścił powietrze z ust głośno i długo, jakby ulatywało
z balonu. Wypił powoli do dna, małymi łykami. Spojrzał na zegar.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiesz,
że się wiercisz – zwrócił się do żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
umiem być długo bez ruchu – odpowiedziała nieprzystępnym tonem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
ci pomóc? – zapytał tonem zbliżonym do jej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co jeszcze możesz zrobić? Związać mnie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wypuścił powietrze przez nos, zacisnął szczęki i wstał. Cyntia
dokładnie słyszała stukot szklanki odkładanej na stoliczek ze
szklanym blatem. Następnie charakterystyczne kroki i moment, gdy
mężczyzna znalazł się przy niej. Spojrzała wtedy jak daleko się
znajduje, była przerażona, że jest tak blisko. Jakieś dziesięć
centymetrów od niej. Wyczuła ciepło jego dłoni w okolicy swoich
pośladków, jakby ledwo co ją dotknął. Szybko wycofał dłoń,
oddalił ją znacznie i zacisnął w pięść.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
chyba czegoś nie rozumiem. Nie wiem czy przepraszasz szczerze, czy
dlatego, że sądzisz, iż ja tego oczekuję. Przeprosiłaś za to,
że mnie nie posłuchałaś, za to, że oddałaś ważny dokument
Javierowi, potem jednak, gdy temat powrócił, pojawił się głośny
protest, teraz pojawia się bunt. Jak mam to rozumieć?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
milczała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ruszysz się z tego krzesła dopóki nie usłyszę odpowiedzi –
zapowiedział ostrym tonem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przeprosiłam
cię, a potem…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
potem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
trwa za długo – wyznała po dłuższej chwili.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
długo trwała rozmowa czy za długo trwa kara? – zapytał wprost,
ponownie odchodząc od komody, zbliżając się do w połowie jeszcze
pełnej szklanki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
nikt mi nie kazał klękać – poskarżyła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
pokręcił głową z niedowierzaniem. Oparł się o barek i spojrzał
w górę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wątpię. Nigdy nie chciałem być dla ciebie taki, też w to nie
wątp. Żadna frajda ukarać żonę. Jednak spadło na mnie wpojenie
tobie czegoś, co powinnaś wynieść z domu. – Zerknął na
zegarek. – Zejdź. Pozwalam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
opuściła dłonie, zeszła z krzesła. Postanowiła na nim usiąść
i rozmasować kolanka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
skończyłaś, to podejdź do mnie – polecił spokojnie,
odstawiając szklankę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zawahała
się, więc zdążył dolać sobie trunku. Spojrzał na żonę
wyczekująco. W końcu wykonała te kilka kroków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bliżej
– polecił, gdy stanęła z dwa metry od niego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wykonała
kolejne kilka kroczków, malusieńkich. Niecierpliwy Hektor wychylił
się, chwycił żonę za ramię i delikatnie szarpnął. Zachował
ostrożność, by nie narobić jej siniaków. Kiedy już stała przy
nim, będąc odwrócona bokiem, uniósł prawą dłoń do góry.
Wygięła się w przód. Nie mogła uciec, bo uwięził jej prawe
ramie w lewej dłoni. Czekała jak na nieuniknione. Jednak ono nie
nadeszło. Hektor opuścił rękę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tym
razem się powstrzymam – rzekł i szarpnięciem odwrócił żonę
przodem do siebie. – Nie dostałabyś ani za Javiera, ani za
dokument. Nawet nie za to, że mnie nie posłuchałaś. Dostałabyś
za to jak się do mnie odnosisz. Powiedziałem ci kiedyś, że nie
biję kobiet i to prawda, jednak jeśli mam cię traktować jak
kobietę, najpierw ty traktuj mnie jak mężczyznę, i zwracaj się
do mnie jak należy. Uważaj na to co mówisz i zważaj też trochę
na ton swoich wypowiedzi. – Puścił żonę. – Czy nauczka jaką
dziś otrzymałaś ci wystarczy?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Smutna
pokiwała głową na tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słownie
– warknął. – Nie jestem kelnerem, by na mnie zamachać i
skinąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wystarczy
– odpowiedziała. Spuściła głowę.</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie skończyłem – odrzekł, wyminął żonę, po drodze
zabrał szklankę z komody i wyszedł.</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="https://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-27-zamieszani-w-kradziez.html">Rozdział 27: <i>Zamieszani w kradzież</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-60689316422721570152016-06-27T17:50:00.000+02:002016-06-30T01:45:10.684+02:00Rozdział 25: Akt własności<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="256" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJKNJQMfeiJfq8_Ti7hasoPB-c7vpqYsoAcNWeGGm2KtxgjYtoYlclOa4j5Grtmq5B5yhl00sileZafnRt7EIvB1K0Cdl4Nb_-_gP9sMEItgACF1kaqAaf5G23IaZwAyN5VRY8A0VesVk/s400/34243_alicia-diego-conversando-en-bodque.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="https://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-24-otello-i-szantaz.html">Rozdział 24: <i>"Otello" i szantaż</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zlekceważyła pogróżki swojego szwagra i sądziła, że właśnie
taką postawą pokaże mu, że nie da się zastraszyć. Miała także
pewność, że jej mąż nie zawierzy żadnym plotkom bez
potwierdzenia, a tym bardziej nie uwierzy w słowa swojego brata.
Jednak przeliczyła się, bo nie poznała wcześniej sprytu Javiera i
tego jak ten mężczyzna potrafi skutecznie zatruwać życie innych.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Starszy
z Rodrigezów, pewnego wieczoru, pozostawił wiadomość dla swojej
bratowej. Oczywiście nie on ją zostawił, a wynajął do tego celu
człowieka – przypadkowo spotkanego na ulicy przechodnia. Chłopak
był młody i ciemnowłosy. Zalecił mu zanieść do recepcji pewną
karteczkę i nakazać recepcjoniście, by podał ją pani Rodrigez w
trakcie kolacji, mówiąc, że to bardzo pilne. Mężczyzna
oczywiście zażyczył sobie za to pewną rekompensatę finansową,
ale dla Javiera pieniądze w tamtej chwili nie miały żadnego
znaczenia, bo wiedział, że dzięki akcie własności zarobi o
wiele, wiele więcej niż straci podczas knucia owej intrygi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
otrzymała liścik w połowie obiadu. W ten dzień do posiadłości
Rodrigezów wprowadziła się Marta Montenegro, bo w jej obecnym domu
remonty się rozpoczęły, a ona nie wyobrażała sobie tkwić w
brudzie, hałasie i bałaganie. Właśnie wszystkim opowiadała ile
kurzu jest w samym holu, gdy Cyntia z dużą uwagą zapoznawała się
z treścią pozostawioną na karteczce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
kogo to? – zainteresował się Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od…
to nic ważnego. – Zmięła kartkę papieru w dłoni i pocałowała
męża w policzek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
tak mówisz, to pewnie masz racje. – Uśmiechnął się
wyrozumiale, ale w jego głowie już zostały zasiane wątpliwości.
Wiedział, że gdyby nie było to nic takiego, to przecież żona
wyznałaby mu o co chodzi i nie niszczyła na jego oczach tej
pisemnej wiadomości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podejrzenia
Hektora jeszcze bardziej nabrały na sile, gdy Cyntia pchnięta
ciekawością i słowami Williama, postanowiła wypytać w pobliskich
miastach o własnego męża. Była zwyczajnie ciekawa tego co mówią
o nim ludzie. W tym celu pożyczyła ubranie od jednej z pokojówek –
Susany i choć wybrała się samochodem, to zostawiała go zawsze
kawałek przed miastem, w zacisznym zaułku. Pytając o Hektora
Rodrigeza zamawiała się tym, że dopiero co przyjechała w te
okolice i szuka stałego miejsca zatrudnienia, a słyszała o nowo
powstałym pensjonacie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
dowiedziała się niczego ciekawego, prócz tego, że jej mąż to
gburowaty typek, który nieco złagodniał po zaślubinach z piękną
panienką od Montenegrów. Hektor natomiast dowiedział się od
Susany, że jego żona pożyczyła jej ubranie, a od szofera, że
wzięła także samochód. Rodrigez nie miał pojęcia dokąd
pojechała jego żona i w jakim celu. Pchnięty ciekawością
przeszukał jej toaletkę. Odnalazł kartkę z miejscem spotkania i
godziną. Nawet nie ruszał w tamtym kierunku, bo wiedział, że nie
zdąży wrócić na ważne spotkanie. Wykorzystał moment oddechu od
spraw pensjonatu i wezwał Charliego do swojego gabinetu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
cię byś odnalazł moją żonę, a potem nie spuszczał jej z oka.
Powinna znajdować się w okolicy restauracji <i>Lazur</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
Kanonber? – zdziwił się Charlie. – To trzy miasta stąd.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
gdzie znajduje się Kanonber! – warknął rozsiadając się
wygodnie w fotelu. Choć postawę miał niespiętą, to jego
zaciśnięte do granic możliwości szczęki świadczyło o tym w jak
sporym niepokoju znajdowała się dusza i serce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapewne
wie pan też, że to niebezpieczne miejsce dla samotnej kobiety.
Nawet ta pożal się Boże restauracja…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
ją znaleźć. Od teraz to ty odpowiadasz za jej bezpieczeństwo.
Jeśli choć spadnie jej włos z głowy, to… – Rodrigez wstał i
uderzył otwartymi dłońmi o blat biurka. – Wtedy cię zabiję –
zagroził z taką grozą w oczach, że nie dało się jej porównać
nawet z największymi kataklizmami, które zjawiały się na świecie
niespodziewanie niczym gromy z jasnego nieba.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie
opuścił gabinet swojego pracodawcy, który ufał mu bezgranicznie,
wsiadł do wcześniej powierzonego przez Hektora samochodu i ruszył
w ślad za panią Rodrigez, by towarzyszyć jej w podróży
powrotnej, która, jak miał nadzieję, przebiegnie bez większych
komplikacji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niestety
Cyntia natrafiła na pewną kobietę, która skierowała ją do domu
na obrzeża miasteczka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tam
znajduję się stary dom, opuszczony od lat. Dzieciaki czasami się
tam bawią, straszą się – opowiadała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Straszą?
– dopytywała Cyntia przeglądając kwiaty, którymi kobieta
handlowała na straganie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
rzekomo urodził się tam chłopiec, którego zabiła własna matka,
a potem popełniła samobójstwo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaki
to ma związek z Hektorem Rodrigezem? – dopytywała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakiś
rok temu odwiedził to miejsce. Sama go tutaj widziałam. Wdał się
w bójkę z tutejszymi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
co tu przybył?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Położył
kwiaty na progu, przeżegnał się, a potem chciał wejść oknem do
środka, ale wtedy właśnie tutejsi mu przeszkodzili, przejezdny
patrol też zjawił się znikąd i sama pani rozumie, rozpoczęła
się typowa łapanka, potem wir przesłuchań z powodu kilku
siniaków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ta kobieta i dziecko, dawno zmarli?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem, matka straszyła mnie tą opowieścią. Miałam kilka lat.
Wydaje mi się, że to mogło byś z kilkadziesiąt lat temu, ale kto
wie czy to tylko nie bajki. Musiałaby panienka się starszych ludzi
dopytać, najlepiej starszych ludzi z tamtych okolic. – Właśnie
przez te słowa Cyntia znalazła się na obrzeżach miasta, naprzeciw
strasznego domu, którego historią okoliczne matki straszyły
dzieci, by były spokojniejsze i bardziej usłuchane.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyjrzała
się dokładniej zabudowaniu z bordowej cegły, która przy blasku
zachodzącego słońca nawet ją napawała lękiem. Na nieszczęście
Cyntii ta okolica słynęła z mężczyzn, którzy po całym dniu
ciężkiej, fizycznej pracy wybierali się na piwo do pobliskiej
tawerny, a potem chodzili ulicami w poszukiwaniu łatwych, biednych
kobiet czy też przejezdnych. Niemal zawsze byli skorzy do bójki i
kradzieży. Cyntia także na nich natrafiła i to w ciemnej uliczce,
gdy obchodziła budynek dookoła. Kto wie jakby to spotkanie się
zakończyło, gdyby nie Charlie z pistoletem. Mężczyzna oddał
tylko dwa strzały, oba w powietrze, ale to wystarczyło, by spłoszyć
całą hołotę, która wzięła go za agenta policji. Wystarczyło
też, by przestraszyć Cyntię, która skuliła się, schowała twarz
między ramionami i wyczekiwała w bierności tego co się wydarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niespodziewanie
poczuła delikatny dotyk na swoim ramieniu i usłyszała znajomy
głos:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
de Rodrigez, to ja. Proszę się już nie obawiać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
pośpiesznie wstała i objęła mężczyznę bez większego
zastanowienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie,
dzięki Bogu – wyznała, po czym odsunęła się od niego i
wygładziła ładną, choć skromną i nieco już wynoszoną
sukienkę. – Jak się tu znalazłeś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
mąż…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mój
mąż? Jest tutaj? – przeraziła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
został w pensjonacie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możesz powiedzieć, że mnie spotkałeś. Błagam, Charlie. Podwieź
mnie tylko do mojego samochodu, ja wrócę sama i…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Rodrigez, bardzo bym tego chciał, ale nie mogę. Proszę mi nie
kazać wybierać między tak uroczą damą, a moim niemalże
przyjacielem. – Uśmiechnął się smutno w jej stronę, schował
pistolet za pasek z tyłu i chwycił ją za ramię, delikatnie
zmuszając, by poszła za nim. Chciał się jak najszybciej wydostać
z tego miejsca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
udała się wraz z Charliem do jego samochodu. Zajęła miejsce
pasażera i wpatrywała się smutno w przestrzeń przed sobą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
się nie martwić o samochód. Wrócę po niego z szoferem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie samochód mnie martwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
nie powie mi pani, że boi się reakcji męża?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
by się nie bał?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
pani miejscu? – Pokręcił głową. – Pan Rodrigez to porywczy
człowiek, dużo w życiu przeszedł, ale poza tą porywczością i
pozą twardziela jest bardzo wrażliwy i miłosierny. Jestem święcie
przekonany, że pani nie skrzywdzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
sądzę, by mnie skrzywdził, ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
oszaleje z troski o panią oraz uświadomi sobie, że mogło się
pani przydarzyć coś złego, a jego nie było w pani pobliżu i z
tego powodu zabroni wychodzić nawet za próg – dokończył zdanie
za Cyntię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie
– przytaknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
powiemy mu o tej sprawie z napadem na pani osobę oraz o moim użyciu
broni, ale obieca mi pani, że przestanie się narażać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
nawet nie zaczęłam – zaprotestowała. – To był zwykły
przypadek, że…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Obieca
mi to pani? – zapytał ostrzej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
obiecuję – skapitulowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiemy,
że wybrała się tutaj pani po kwiaty, kupowała je, a ja panią
spotkałem. Kwiaty są z tyłu. Wybrała się pani aż tutaj, bo to
tutaj są najładniejsze i tylko w tym miejscu formują z nich tak
piękne bukiety. Wie pani o tym od przyjaciółki. Chciała pani nimi
ożywić gabinet męża. Tym sposobem, być może, uda się go nieco
udobruchać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję,
Charlie, nie wiem jak ci się…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Drobiazg
– przerwał szybko. – Być może, jakby znał prawdę, to panią
by skrzyczał. Czyli pani, by się oberwało raz, ale on chodziłby
struty i dawał popalić wszystkim napotkanym na swojej drodze
pracownikom, w tym także mnie. Dobry humor pani męża jest na rękę
nam wszystkim, nie tylko pani. Rozumiemy się?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
przedstawiłeś to niezwykle klarownie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
chodził z jednego miejsca do drugiego, czepiał się niemal
wszystkiego, a to krzywo wisiały zasłonki, innym razem serwety były
źle rozstawione, kolejnym klucze do pokojów wisiały nie tak jak
należy. Tak naprawdę jego nadmierna upierdliwość i przy tym także
złość były spowodowane brakiem żony na swoim miejscu, a on
uważał, że jej miejsce jest przy nim, a nie szlajającej się
samotnie po obcych miastach, tym bardziej gdy tym miastem było
Kanonber.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wreszcie
Rodrigez, kiedy zmierzał schodami w dół, zauważył Charliego w
salonie. Pośpiesznie podszedł do niego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
jest moja żona? – zapytał zmartwiony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
pańskim gabinecie. Spotkałem ją gdy kupowała kwiaty. Kanonber
słynie nie tylko z burd i popijaw, ale także doskonałych
kwiaciarek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
położył Charliemu dłoń na ramieniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
słyszałem coś o tym. – Zostawił mężczyznę samego i wszedł
do gabinetu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
na dźwięk zamykanych drzwi odwróciła się gwałtownie. Stanęła
twarzą w twarz z własnym mężem, który zastał ją przy
znajdowaniu odpowiedniego miejsca na kosz z kwiatami. Była już
przebrana w swoje własne ubranie, jak zwykle nienagannie czyste i
wyprasowane.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Witaj,
szukałam cię wcześniej, ale nie mogłam znaleźć – zaczęła
niewinnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pensjonat
nie jest aż taki duży – odrzekł z nutką niedowierzania w
głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chciałam tracić tak pięknej, późnojesiennej pogody na szukanie
ciebie, więc samotnie wybrałam się na spacer.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niezwykle
długi. – Odrzucił brzegi rozpiętej marynarki do tyłu i wsunął
dłonie do kieszeni spodni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
wybrałam się do sąsiednich miasteczek w poszukiwaniu kwiatów…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czyżby
u nas w miasteczku było ich niewystarczająco dużo?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
w Kanonber są takie piękne. – Uśmiechnęła się niewinnie i
podeszła bliżej. – Nie sądzisz, że idealnie tu pasują? –
zapytała, pokazując dłońmi na koszyk.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ładne,
nie przeczę, ale co tam robiłaś? – spojrzał na żonę uważnie,
jakby pragnął czytać w niej niczym w otwartej księdze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie?
– Zmieszanie skryła za szerokim, radosnym uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
Kanonber? – słychać było irytacje w jego głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kupowałam
kwiaty, by…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
robisz ze mnie idiotę!? – warknął na tyle głośno, że aż
skuliła ramiona. Spojrzał w sufit, zebrał w sobie siły, by się
opanować. Odstąpił od niej na kilka kroków. – Siadaj –
polecił, wskazując fotel dyrektora, na którym to zazwyczaj on
zasiadał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wolałabym…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Siadaj,
powiedziałem!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
poczuła jak uchodzi z niej powietrze niczym z balonu. Była już
niemal pewna, że plan jej i Charliego nie wypalił pomimo swej
doskonałości. Jednak postanowiła nadal trzymać się ustalonej w
samochodzie wersji. Usiadła naprzeciw męża, starannie wygładzając
przód sukienki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?
– zapytała niewinnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ja słucham.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zadałeś pytania. – Wzruszyła ramionami, czym sprawiła, że
zaczęła obawiała się męża, pomimo, że dzieliło ich masywne
biurko. Wiedziała, że Hektor nie lubił u innych takich gestów,
sam też rzadko z nich korzystał, gdyż uważał je za lekceważące.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
może na początek takie pytanie… – Przyłożył palec wskazujący
do dolnej wargi i wyglądał na zamyślonego. – Czy chcesz poczuć
moją dłoń na swojej pupie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiste,
że nie. – Lekko się uśmiechnęła, bo po własnym mężu nawet
nie spodziewała się takich słów w obecnej sytuacji. Już prędzej
spodziewała się wrzasków, niż groźby wypowiedzianej spokojnym,
niemal żartobliwym tonem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
mam przez to rozumieć? Czyżbyś wolała bym odnalazł w szufladzie
jakiś odpowiedniej grubości pasek i nim cię potraktował? –
Hektor zabawnie uniósł brwi. Widać było, że ledwie powstrzymuje
śmich i stara się być niezwykle poważny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście
nie zadziwi cię moja przecząca odpowiedź?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
Czyli rózga, tak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Także
nie. – Wstała i wykonała kilka kroków, by znaleźć się
nieopodal niego. – Pozwolę ci mnie pocałować w podziękowaniu za
tak piękne kwiaty do twojego gabinetu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
wyciągnął dłoń po żonę i jednym szarpnięciem za jej
nadgarstek, sprowadził ją na swoje kolana. Poprawiła się, by
usiąść na nich jak tylko najwygodniej to było możliwe i poczuła
muśnięcie na policzku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pierw
ci podziękuję za te śliczne badyle – wyznał, sięgając
zaborczo i brutalnie do jej ust. Przerwał pocałunek w momencie, gdy
ten stawał się najbardziej intensywny. – A potem cię skrzyczę,
bo tylko ty mogłaś być na tyle niepoważna, by jechać dwadzieścia
kilometrów po jakiś kosz z badylami! – warknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
sam musisz przyznać, że to wyjątkowo piękne badyle, prawda? –
Zamrugała kokieteryjnie powiekami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
przyjrzał się uważniej temu zielsku, które stało na komodach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
są wyjątkowo urokliwe. Podobnie jak ty. Też masz swój urok. Tylko
taki, że chwilami mam ochotę cię rozszarpać – wypowiedział
przez zęby, wstając. Mocno ją przy tym trzymał, by cały czas
znajdowała się blisko niego. Usadził na swoim biurku. – Jak już
mówiłem, czasami mam nieodpartą ochotę cię rozszarpać –
powtórzył niezwykle uwodzicielsko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
więc na co czekasz? Zacznij od ubrania, pozwalam ci.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
mi? Ty mi pozwalasz? – powtórzył po niej. – O nie kochana, tak
to na pewno nie będzie. Ty wcale szacunku do męża nie masz. –
Zaczął ją łaskotać w okolicy żeber. – Jak ty się w ogóle do
mnie odnosisz? – pytał i kontynuował łaskotanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
jak na to zasługujesz – odpowiedziała z trudem, z przerwami na
napady śmiechu. Wyginała się przy tym i prężyła, ale nie dała
rady się wymknąć z spod dużych łapsk.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przestał
łaskotać. Oboje ciężko dyszeli, jakby przebiegli nie jeden, a
kilka maratonów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
jak na to zasługuję? Tak jak na to zasługuję, tak? – dopytywał,
co jakiś czas przygryzając jej dolną wargę. – Ja ci dam, <i>jak
na to zasługujesz</i> – zagroził i klepnął pieszczotliwie w
okolice jej jednego pośladka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ała,
Hektor! – wrzasnęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
było tak pieszczotliwie – usiłował się wytłumaczyć, marszcząc
brwi i obcałowując jej dekolt.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może, ale bolało całkiem jak na poważnie. – Zatopiła palce
między jego krótkie i ciemne włosy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trudno,
na jednego bez wątpienia zasłużyłaś. Martwiłem się o ciebie
jak cholera – powiedział, zerkając głęboko w oczy, a swoją
dłonią już błądził pod paskiem od jej spódnicy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
choć ustąpił tamtego dnia, to już następnego, pchany czystą
ciekawością udał się do Kanonber. Zagadnął okoliczną
kwiaciarkę:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Witam,
Hektor Rodrigez – przedstawił się i podał dłoń kobicie. –
Chciałbym kupić kwiaty dla żony, kupowała wczoraj, takie
niebieskie… cholera… nie za bardzo znam się na kwiatach. Chyba
to były te. – Wskazał te, które przypominały mu te jego badyle
z gabinetu. W rzeczywistości Hektor kłamał, bo jak na byłego
ogrodnika przystało, bardzo dobrze się znał na drzewach, kwiatach
i owocach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bukiet?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kosz,
najlepiej ze dwa. Żona ozdabia mój gabinet. Uznała, że przydałby
się jeszcze jeden kosz, ale na wszelki wypadek wezmę dwa. Pamięta
pani moją żonę? Taka urocza, ni blondynka, ni brązowe ma włosy.
Mocno zielone oczy i zawsze jest nienagannie ubrana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Musiała
wysłać kogoś po kwiaty, bo wczoraj kosze kwiatów kupował tylko
pewien mężczyzna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna?
– zaciekawił się Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
podejrzewał żonę o posiadanie adoratora albo chociaż przyjaciela,
ale z opisu mężczyzna był łudząco podobny do Charliego, a jemu
przecież ufał bezgranicznie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
pan potem poszedł na obrzeża, do opuszczonego domu, wydaję mi się,
że wie pan którego. Jakaś kobieta co chciała… tego już nie
mogę powiedzieć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ależ
nalegam. – Hektor wyciągnął z kieszeni marynarki plik banknotów,
wybrał jeden z nich, o średniej wartości nominale i dał kobiecie.
– Obiecuję, że ta rozmowa pozostanie między nami – zapewnił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pewna
kobieta pytała wczoraj o pana i ten opuszczony dom, w którym
rzekomo doszło do tragedii. Poszła tam, ale tak jak niegdyś pana
przepędzili ją mieszkańcy. Biedulka się tylko strachu najadła,
gdyby nie ten wysłannik pańskiej żony od kwiatów, to nie wiadomo
co by się z nią wczoraj stało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję
bardzo za tę informacje. – Hektor już miał odejść, ale kobieta
go zatrzymała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
kwiaty? Proszę pana!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
kwiaty. Prawie o nich zapomniałem. Żona, by nie była zadowolona. –
Uśmiechnął się zamaskowując w ten sposób swój prawdziwy stan,
który nie miał nic wspólnego z euforią. Najpierw zapłacił, a
potem chwycił za dwa kosze i oddalił się do samochodu. Zapakował
badyle na tyłach, a sam zasiadł za kierownicą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez powrócił wraz z kwiatami do pensjonatu. Już kiedy wszedł
do salonu z jednym koszem i postawił go na ozdobnym stoliczku przy
drzwiach wejściowych, Cyntia, zajadająca się rogalikiem z
marmoladą, dosłownie zbladła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ci się stało? – zapytała ją Marta Montenegro siedząca
naprzeciwko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic,
matko. Chyba się ulotnię na dłuższy czas – zapowiedziała
wstając i po cichutku czmychając do swojej sypialni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
w tym czasie nakazał recepcjoniście przynieść drugi kosz kwiatów
z samochodu i postawić go dokładnie tak samo, na stoliczku przy
futrynie, po drugiej stronie. Rodrigez dłuższą chwilę podziwiał
swoje dzieło, po czym zasiadł naprzeciw teściowej, na miejscu
gdzie jeszcze przed krótką chwilą siedziała jego żona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Witaj
– przywitał się i chwycił za pustą filiżankę, by napełnić
ją kawą. – Czekałyście na mnie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
czekała, ale gdzieś…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie,
gdzie? – Zaczął się rozglądać z delikatnym uśmieszkiem na
ustach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
wzruszyła ramionami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdy
zobaczyła ciebie, to jakby ujrzała diabła. Postanowiła schować
się gdzie pieprz rośnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mówi
pani… <i>jakby zobaczyła diabła</i>? Cóż, dziś to wyjątkowo
trafne stwierdzenie. – Sięgnął do patery po rogalka, zamoczył
jego brzeg w kawie i ugryzł. – Wyśmienite, trzeba pochwalić
kucharza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Piekarza,
to rogaliki z miasta. Codziennie rano ktoś po nie jedzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem
trzeba pochwalić tego co jedzie – zażartował, wstał, wrzucił
resztę rogalika do ust i już miał wybrać się na poszukiwanie
Cyntii, gdy podszedł do niego kelner.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
pana…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
Williamie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
stanął jak na służącego przystało, z należytą skromnością i
dłońmi splecionymi za plecami. Pomimo tego Marta Montenegro
patrzyła się na niego wyzywająco, jakby chciała go zabić gołymi
rękoma, a przy tym była też zdziwiona. Pomyślała, że to aż
dziwne, że wcześniej go nie zauważyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ktoś
zostawił paczkę dla pana. Prosił, by zostawić ją w pańskim
gabinecie, nie czułem się zobowiązany, by tam wtargnąć, więc…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
jest?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
recepcji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
ostateczności żona może poczekać – rzucił żartobliwie w
stronę teściowej i udał się do recepcji po średniej wielkości
kartonik, zapakowany przyzwoicie granatową wstążką, jakby był
jakimś prezentem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zabrał
paczkę do gabinetu, tam zamknął drzwi i rozsupłał wiązania, by
otworzyć wieko. To co ujrzały jego oczy sprawiło, że opadł na
fotel. Był przerażony. W końcu jednak wstał i przyjrzał się
pokrwawionemu ubraniu. Naszywka mówiła, że należało do Violetty
Molins, a list głosił <i>Mam jeszcze twoją koszulę z tamtej nocy.
Czekaj na dalsze wskazówki</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Choler</i>
– zaklął Hektor. Poruszył nerwowo szczęką i brwiami, po czym
wyprowadził cios z pięści prosto w blat biurka. Uczynił to z taką
siłą, że przez chwilę sam był niemal pewien, że połamał
wszystkie palce. Nic takiego się jednak nie stało. Zamknął wieko
i ukrył kartonik w sejfie do czasu aż nie wymyśli w jaki sposób
się tego pozbyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyszedł
z gabinetu niezwykle podenerwowany. Dojrzał Charliego, podszedł i
spojrzał na niego pełnym strachu spojrzeniem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
problem – wyznał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spory?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
przez chwilę zastanowił się nad odpowiedzią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gigantyczny
– stwierdził w końcu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
żoną?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
swoja drogą. Chodź ze mną do gabinetu – rozkazał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
już zasiedli, Rodrigez wydawał polecenia:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
ja zajmę się własną żoną, a ty pojedziesz pod wskazane miejsce
w lesie, wykopiesz dół, głębokość około metr, jeśli nic nie
znajdziesz, to znaczy, że to nie był niesmaczny żart, a jeśli coś
znajdziesz, to wtedy przybliżę ci sytuację. Przy mojej żonie ja
będę przez cały wieczór, od jutra jednak masz ją pilnować na
każdym kroku. Jutro jest bal, przez przygotowania nie będę mógł
jej poświęcić za dużo czasu. I Charlie, jeszcze jedno, nie
spiskuj więcej z Cynią i mnie nie okłamuj. Jeśli wszystko
zrozumiałeś, możesz odejść.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
panie Rodrigez. – Uśmiechnął się na pożegnanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zamknął gabinet na klucz i udał się schodami na górę, do
sypialni swojej i żony. Po drodze minął pijanego Bastiana Browna.
Spojrzał na niego wilkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">No
co? W tej rodzinie będąc, to tylko się upić można, najlepiej tak
bardzo, by o tym zapomnieć, że się w niej w ogóle jest – rzucił
złotą radą Bastian.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
nim pośpiesznie szła Julka, prosząc, by nie pił albo, by
przynajmniej nie pokazywał się w takim stanie gościom.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
odzywaj się do mnie, ja się do ciebie nie zamierzam – syknął
Brown.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Dziwna
rodzina</i> – pomyślał Hektor. – <i>Cyntia, jeszcze nie tak
dawno, chciała małżeństwa bez dotykania, a teraz jej szwagier
wymaga od własnej żony, by byli małżeństwem bez rozmawiania.
Powinni to co najmniej opatentować</i> – śmiał się pod nosem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kochane
– zaczął Rodrigez od progu. – Krawcowa przygotowała już twą
suknie na jutrzejszy bal? – dopytywał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
jeszcze nie. Właśnie dziś mam jechać na ostatnie przymiarki –
odpowiedziała, zakładając złote kolczyki. Odwróciła się
nieuważnie i niespodziewanie wpadła na własnego męża, który
objął ją w pół i położył swoją brodę na jej ramieniu, tak
że ocierał się zarostem o jej aksamitny policzek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie pojadę z tobą do miasta, co ty na to? – zapytał
wesoło, chwytając ją za ramie i okręcając wokół jej własnej
osi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
tylko chcesz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyciągnął
ją do siebie i położył swoje obie dłonie nieco nad jej
pośladkami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
nie będę przeszkadzał?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
tylko nie będziesz się niecierpliwił tak jak ostatnim razem, to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To…?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
myślę, że będziesz całkiem znośny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
całkiem, całkiem? – dopytywał odgarniając jeden z niesfornych
kosmyków jej włosów za ucho.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.
– Uśmiechnęła się. Wyraźnie była nieco zmieszana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
odwiedzeniu twej krawcowej pojedziemy do Kanonber – zapowiedział
wypuszczając ją z objęć. Zbliżył się do komody, na której
stały alkohole, przygotował sobie drinka i wypił go do dna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
tam pewną sprawę do załatwienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaką?
– pytała do jego pleców podczas, gdy on przygotowywał sobie
drugiego drinka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zobaczysz.
– Odwrócił się do niej, cały czas się uśmiechał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
się bać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wykonał kilka kroków w jej kierunku, by móc spojrzeć głęboko w
zieleń jej oczu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
masz czego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie…
chyba….</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
nie, to chyba możemy ruszać. Jesteś gotowa? – Spojrzał na
drzwi, jakby bardzo pragnął być już w drodze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
tylko Marsel…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twój
wuj się nim zajmie. Jutro już wyjeżdża, chciał trochę pobyć z
dzieckiem aniołeczka, już rano go o to prosiłem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem
chodźmy – powiedziała skromnie, pełna obaw co się może jeszcze
wydarzyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
posłużył jej swoją ręką zgiętą w łokciu. Chwyciła go pod
ramie i udali się do samochodu, a William zza filaru obserwował jak
idą korytarzem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">U
krawcowej Hektor zachowywał się niezwykle przykładnie, potem kupił
żonie kwiaty i zjedli obiad w mieście. Wszystko wydawało się być
tak jak wcześniej, jak za czasów gdy byli jeszcze narzeczeństwem.
Jednak zachowanie Hektora w drodze do Kanonber, a właściwie to co
mówił, skutecznie przeraziło jego żonę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
toleruję kłamstwa, Cyntio – zaczął. – A ty mnie okłamałaś.
Na dodatek przekonałaś Charliego, by uczynił to samo i nie
wykonywał swoich obowiązków jak należy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie tak, my po prostu nie chcieliśmy byś… Dlaczego tu stoimy? –
zapytała, dostrzegając, że zatrzymali się przed opuszczonym
domem, o którym opowiadane były straszne historie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
nie odpowiedział na to pytanie, zabronił żonie wysiadać, a sam
stanął przed samochodem. Wyjął pistolet zza pazuchy i zwrócił
się do tutejszych przechodniów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyprowadźcie
mi szefa tej wczorajszej bandy, już! – warknął i wystrzelił,
naumyślnie trafił w jedno z okien opuszczonego budynku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
schyliła głowę i schowała ją między ramiona, bo huk wystrzału
i dźwięk zbitego, sypanego się szkła ją przeraził. Potem
spojrzała ponownie w przednią szybę. Dostrzegła jak jej mąż
nieśpiesznie zdejmuje marynarkę. Chciała wysiąść z samochodu,
nawet już otworzyła drzwi, ale usłyszała wrzask męża:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ani
się waż!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatrzymała
się i chciała rozpocząć dyskusję, poznać powód jego decyzji.
Zaczęła od delikatnego i cichutkiego:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podszedł
do lewego boku samochodu, stanął przy otwartych drzwiach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
bym cię w domu sprał? – zapytał ostro. – Mam wystarczająco
dużo powodów – dodał niemniej groźnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
przełknęła nerwowo ślinę, zamilkła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę,
odłóż to gdzieś. – Podał żonie marynarkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
nie odpowiedziała, ale zwinęła ją i położyła na jego
siedzeniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
sam – padło pytanie jednego, choć z zaułka nagle wyszło
kilkunastu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
dziwne, że zawierzam w wasz honor?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ktoś
się zaśmiał, więc Hektor zmienił taktykę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
całym terenie rozstawieni są moi ludzie. Jeśli nie dostanę szefa
waszej bandy, to ja i moja banda wystrzelamy was wszystkich, co do
jednego, a potem zajmiemy się waszymi dziećmi i kobietami. –
Hektor się uśmiechnął złowrogo. – To jak będzie? Który jest
bossem tego kartelu?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podszedł
jeden na niebezpiecznie bliską odległość, miał w rękach
pistolet wycelowany wprost w Rodrigeza, który swoją broń przecież
zostawił w marynarce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Żądasz
pojedynku? – zapytał Hektor bez cienia strachu w głosie, choć
rudowłosy mężczyzna zbliżył się na tyle, że niemal dotykał
lufą jego czoła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Żądam
byś zabrał stąd swoją dziwkę i odjechał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
się zaśmiał, uderzył mężczyznę w rękę z taką siłą, że
pistolet wypadł mu z dłoni, potem szybko podniósł lewą dłoń do
góry, na znak, że jego ludzie mają oddać strzały. Cyntia skuliła
się na siedzeniu w samochodzie, choć wszystkie pociski były
wycelowane w okna opuszczonej kamienicy. Hektor przycisnął kolanem
splot słoneczny przeciwnika i jednym pewnym ruchem, za pomocą
obydwóch rąk, złamał jego nadgarstek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
jak będzie? Dogadamy się? Który jest szefem tego kartelu? –
wypytywał. – Chyba nie chcecie, by rozpętała się strzelanina?
Zapewniam, że wtedy zginiecie wy, a nie ja. Ile macie sztuk broni?
Dwie? – zadrwił i wymierzył mężczyźnie, którego nadal
przyciskał kolanem, cios w twarz z taką siłą, że krew trysnęła
mu z nosa niczym z fontanny. Pozostali zaczęli się wycofywać. –
Nie ma co, masz oddanych kumpli – wykpił przeciwnika, po czym
zmusił go do wstania i doprowadził przed drzwi samochodu. Sam je
otworzył. – Tę kobietę wczoraj zaatakowaliście. Najwidoczniej
nikt was wcześniej nie nauczył jak traktuje się damy, dlatego
teraz ty odrobisz tę lekcje, a potem nauczysz jej swoich
pobratymców. No już, gnoju, na kolana i przepraszaj.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor…
– zaczęła Cyntia, ale Rodrigez tylko pokręcił głową na znak,
że ma milczeć. Był wściekły, a stróżki potu spływały po jego
czole i policzkach. Szybko i nerwowo nabierał powietrza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przeprosisz
panią, czy mam ci połamać wszystkie palce? – Potrząsnął
przeciwnikiem niczym kukłą i wymierzył mu cios z otwartej dłoni w
potylicę, potem chwycił za jeden z jego palców i odgiął go tak
mocno, że nastąpił chrzęst łamanych kości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
aż się skrzywiła na ten dźwięk i głośniej zapłakała, gdyż
nie umiała poradzić sobie z emocjami i strachem, który ciągle się
w niej zbierał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
końcu rudy mężczyzna wybełkotał, przez lekki płacz mimo woli,
ciche:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
tak, śmieciu, ładniej – pouczył go brunet i złamał kolejny z
palców.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor…
– Cyntii łzy lały się potokami po zaróżowionych policzkach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cisza.
Z tobą rozmówię się w domu – warknął. – A ty przepraszaj –
wyszeptał złowrogo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bardzo…
panią…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
proszę cię, ty go zabijesz – nalegała chowając twarz w dłonie,
bo nie chciała na to wszystko dłużej patrzeć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
złamał mężczyźnie jeszcze kciuk, kopnął go odrzucając tym
kopniakiem na środek drogi i wsiadł do samochodu. Odjechali
kawałek. Zaparkował na poboczu, tylko po to, by wytrzeć swoje ręce
z krwi. Poczuł uderzenie w ramię wymierzone mu na oślep. Zerknął
na żonę, nadal płakała, ale też krzyczała coś niewyraźnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
mogłeś! – dotarło do jego uszu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciii.
– Pogroził jej palcem. – Więcej masz się nie narażać…
zresztą o tym porozmawiamy sobie w domu, w zaciszu czterech ścian i
zapewniam cię, że to nie będzie miła rozmowa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
co? Mnie też potraktujesz jak tego człowieka!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
tak traktuje tylko ludzi, którzy chcą cię skrzywdzić. Nie pozwolę
nikomu cię tknąć. Będę cię bronił i chronił, już zawsze –
zapewnił mimo mocnego zdenerwowania. – Jednak za to co zrobiłaś,
jak daleko się zapuściłaś i jak bardzo siebie tym naraziłaś
należy ci się i to porządnie, i myślę, że doskonale o tym
wiesz, że zdajesz sobie z tego sprawę, dlatego od razu nie
powiedziałaś mi gdzie byłaś ani co ciebie spotkało, i właśnie
za to powinnaś oberwać tym bardziej. Dlatego teraz polecam ci
milczeć, dopóki nie dojedziemy na miejsce, a gdy się znajdziemy
już w pokoju, to radzę ci nie dyskutować, a jedynie odpowiadać na
zadane przeze mnie pytania – zagroził i zupełnie nie przejmując
się strachem jaki wywołał w swojej żonie, ruszył dalej, w stronę
pensjonatu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam
– szepnęła cicho, sądząc iż tym uda jej się choć odrobinkę
załagodzić gniew małżonka, ale ten nawet słowem jej na to nie
odpowiedział.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
Rodrigezowie dojechali na miejsce, Cyntia od razu pobiegła na górę
i zalała się łzami, Hektor natomiast zajął się obowiązkami
dyrektora, bo Bastian był zbyt pijany, by tego dnia służyć mu za
godziwe zastępstwo. Kiedy więc był w trakcie zatwierdzenia menu na
jutrzejszą uroczystość do jego gabinetu wkroczyła Marta
Montenegro, jak zazwyczaj z pretensjami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
zrobiłeś mojej córce?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
– odpowiedział zgodnie z prawdą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Płacze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
łez jeszcze nikt nie umarł – zbagatelizował całą sprawę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
płacze?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
skrzywdziłem kogoś, kto chciał ją skrzywdzić, a pani córka, jak
pani zapewne wie, jest wszelką przeciwniczką przemocy i prawa
pięści. Na dodatek oberwała słowną reprymendę, z którą chyba
nie do końca się godzi, ale jest zmuszona to przemilczeć i nie
podejmować dyskusji, które mogłyby jedynie doprowadzić mnie do
większego zdenerwowania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
Montenegro była zbulwersowana na zięcia, choć z drugiej strony
jego słowa mały sens i potrafiła go zrozumieć, mimo tego
wychodząc trzasnęła drzwiami od jego gabinetu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
tym czasie William bez pukania wkroczył do pokoju swojej pierwszej
miłości, by dowiedzieć się co takiego się wydarzyło. Był nie
na żarty zaniepokojony. Zastał kobietę leżącą na łóżku i
płaczącą. Usiadł przy niej i delikatnie dotknął jej ramienia.
Wzdrygnęła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ja, nie bój się. Nic ci nie zrobię – zapewnił. – Co się
stało?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
– wyszlochała i podniosła się do siadu, by wtulić się w jego
ramiona. – To było straszne, on prawie zabił tego człowieka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakiego
człowieka?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Takiego
z wczoraj, co mnie zaatakował i… William, ja się… ja na to
pozwoliłam, nie zrobiłam nic by… – łkała i mówiła
jednocześnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciii
– uspokajał ją. – Nic nie mogłaś zrobić. Uspokój się.
Płacz już niczego nie zmieni. – Miał do niej dużo cierpliwości,
gładził po włosach i kołysał się w takt muzyki płynącej z
gramofonu. Nie wypuszczał jej z objęć ani na chwilę. – Uspokój
się i wszystko mi opowiedz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
tamtego wieczoru opowiedziała Williamowi wszystko ze szczegółami,
tak jak to zapamiętała. William wykorzystał chwilę jej słabości,
by skraść z jej ust jeden, niewinny pocałunek, a potem wyszedł z
pokoju. Cyntia nie miała siły, by wziąć kąpiel, tylko przebrała
się w koszulę nocną i położyła do łóżka. Pojawił się
Hektor, który nie widział niczego złego w swoim postępowaniu,
nawet nie żałował czynów, a lamenty żony zbył słowami:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
żałuj nic niewartego chwastu. – Zdjął koszulę i nie zdejmując
spodni położył się obok niej. – Ja wiem, że ty jesteś
niezwykle dobra i wrażliwa, ale ja jestem mężczyzną, a mężczyzna
musi czasami zachować się brutalne, nawet jak barbarzyńca, by
strzec i chronić swojej własności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
twoją własnością? – Wydawała się być oburzona tym
stwierdzeniem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
że tak, przecież chyba nie należysz do innego – odpowiedział z
nutką podejrzliwości w głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
że nie – odrzekła niezwykle urażona i zamknęła oczy. –
Dobranoc i nie odzywaj się dziś do mnie – zażądała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
sobie życzysz – odpowiedział i musnął delikatnie jej policzek.
– Na szczęście już za dwie godziny będzie jutro i na nowo
będzie mi wolno z tobą rozmawiać – dodał z niekrytym
zadowoleniem i zamknął zmęczone powieki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jednak
tej nocy Marsel miał inny plan niż sen. Chciał być noszony i
rozpieszczany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
się nim zająć? – zapytała się Cyntia męża, gdy kwilenie
niemowlęcia przerodziło się w ryk i zaczęło jej już naprawdę
przeszkadzać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ma problemu – odrzekł zwlekając się z łóżka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia,
przez półprzymknięte powieki, obserwowała jak jej mąż chodzi po
pokoju z dzieckiem na rękach i nuci jedną ze znanych kołysanek.
Zastanawiała się jak to możliwe, by tak brutalny mężczyzna
cechował się nagle tak dużą dozą wrażliwości i subtelności.
Wtedy zrozumiała, że tak naprawdę jej mąż nie chciał źle, że
po prostu ona i Marsel są pod jego specjalną i wzmożoną ochroną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Królu
mój, Ty śpij, Ty śpij a ja</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Królu
mój, nie będę dzisiaj spał.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Kiedyś
tam, będziesz miał dorosłą duszę,</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Kiedyś
tam, kiedyś tam...</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Ale
dziś jesteś mały jak okruszek,</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Który
los rzucił nam…<sup>*(7)</sup></i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rano,
gdy Cyntia się przebudziła, jej męża nie było obok niej, zamiast
tego był tam Marsel zawinięty w poduszkę i smacznie śpiący.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Koncertowałeś
całą noc – wytknęła śpiącemu maluchowi matka i nie
przekładając go do kołyski, udała się do łazienki. Na lustrze
czekał na nią wykonany farbą napis: <i>Czy mąż we, że pani go
zdradza?</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
natychmiast chwyciła za gąbkę i zaczęła trzeć lusterko. Farba
była jeszcze świeże, ale i tak zmycie jej zajęło sporo czasu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przeklęty
Javier! – wrzasnęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ledwo
co uporała się z jednym kłopotem, a już czekał na nią drugi.
Kiedy wyszła z Marselem na spacer, zdała sobie sprawę, że Charlie
za nią podąża. On nawet nie czynił tego ostrożnie, po prostu
bezczelnie za nią szedł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?
– zapytała z zawodem w głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
mąż…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
kończ! Domyślam się jak brzmi odpowiedź – warknęła i
zawróciła wózek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Postanowiła
wrócić do pensjonatu. Nie miała zamiaru chodzić z obstawą.
Uczynienie awantury Hektorowi z tego powodu, także nie wchodziło w
grę, bo ciągle był zajęty, poza tym był to niezwykle ważny
dzień dla działalność pensjonatu i nie chciała go psuć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przekonała
Charliego, że będzie cały czas w swoim pokoju, i że bez obaw może
odejść. Jego ciągła obecność pod drzwiami niemiłosiernie jej
ciążyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
Hektor wszedł do pokoju, Cyntia właśnie rozczesywała włosy.
Usiadł na łóżku nieopodal toaletki, tak by mógł chwycić kilka
aksamitnych pasem w opuszki palców.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Znowu
przekonałaś Charliego, by nie wykonywał swoich obowiązków? –
zapytał wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
tylko odpowiedziałam, gdy pytał co zamierzam i dokąd idę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czyli
nie przekonałaś go, by nie wykonywał swoich obowiązków?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd?
– odrzekła odwracając głowę w stronę męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przed
balem muszę sprawdzić kilka dokumentów – wyjaśnił wstając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie
poprawiał swoją koszulę, gdy do pokoju, bez pukania, wkroczyła
osobista pokojówka jego żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
coś się stało? – zapytał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
proszę pana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
uspokojony zniknął za drzwiami sypialni, zasunął je, następnie
wyszedł kolejnymi na korytarz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
szwagier kazał mi przekazać wiadomość – powiedziała Gabriela,
podchodząc do Cyntii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaką?
– wystraszyła się przejmując karteczkę od pokojówki. Rozłożyła
ją i przeczytała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Jeśli
mam dochować tajemnicy, proszę przynieść to co ustaliliśmy, o
północy, do kuchni.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zrobiła przerażoną minę i zwinęła kartkę na pół, po chwili
rysy jej twarzy ułożyły się w typową rezygnacje. Wiedziała, że
z Javierem nie wygra. Ten mężczyzna niszczył jej życie i burzył
jej małżeństwo, kawałek po kawałku siejąc w Hektorze ziarno
wątpliwości. Po tym co poprzedniego dnia widziały jej oczy, bała
się także o Williama, spodziewała się, że Hektor po poznaniu
prawdy, potraktowałby jej kochanka z młodości nie lepiej niż
rudawego mężczyznę z Kanonber. Wtedy wiedziała już co musi
zrobić. Modliła się tylko, by cała sprawa za szybko nie wyszła
na jaw.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gabinet
Hektora był zamknięty, ale jego marynarka znajdowała się w
sypialni. Cyntia sprawdziła czy jest w niej klucz. Nie było. Udała
się więc do pokojówek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Która
zajmuje się gabinetem mego męża? – zapytała wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
go sprzątałam. Czy coś nie w porządku, pani Cyntio? – zapytała
Honorata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
zapewne wszystko dobrze. Zgubiłam wczoraj kolczyk, chciałam
sprawdzić czy go tam nie ma – skłamała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możemy
razem…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wolałabym
sama.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Honorata
wahała się, by przekazać klucz pani, ale bała się jej
sprzeciwić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
Rodrigez prosił, by nikt…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
żoną pana Rodrigeza – przypomniała gniewnym tonem i była przy
tym niezwykle pewna siebie. Spojrzała na rudą kobietę nienawistnym
wzrokiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
oczywiście. Bardzo przepraszam. – Dziewczyna ukłoniła się i
wyjęła z fartucha klucz. Położyła go Cyntii na dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Młoda
kobieta upewniła się czy nie została przez nikogo zauważona i
wyniosła akt własności z gabinetu męża. Przeniosła go do ich
wspólnej sypialni i schowała w toaletce. Potem wróciła do pokoju
służby, by oddać Honoracie klucz. Nawet uprzejmie podziękowała
za jego otrzymanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
pani nie poprosiła o klucz męża? – zapytała Susana, która na
boku polerowała srebrne cukiernice.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
dziś bardzo zajęty, ciężko go znaleźć – odpowiedziała, co
akurat było zgodne z prawdą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
wcale nie takie trudne. Ja znalazłam bez problemu. Znajduje się w
ogrodzie i pokazuje inwestorom uroki niemieckiej jesieni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
zabawne, że zwykła pokojówka wie lepiej ode mnie, gdzie w danej
chwili znajduje się mój ślubny. Poddam to pod dużą wątpliwość
i zaznaczę wielkim znakiem zapytania, z nadzieją, że to właśnie
mój mąż mi to wyjaśni. – Cyntia opuściła jadalnie służby
trzaskając drzwiami i poruszona słowami Susany udała się do
ogrodu na poszukiwanie Hektora. – Dlaczego pokojówkę informujesz
gdzie będziesz, a mnie nie? – zapytała wprost, nie zwracając
uwagi na nikogo obok.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ponieważ
to Susana podawała mi herbatę, a nie ty, poza tym jakbyś mnie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
obchodzi mnie co masz mi do powiedzenia, nie chcę też żadnych
wyjaśnień. Po prostu nie życzę sobie, by w przyszłości,
jakakolwiek pokojówka była lepiej poinformowana ode mnie, gdzie się
znajduję mój własny mąż! – wykrzyknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
kochanie – odrzekł spokojnie Hektor, nie chcąc czynić
zbytecznego zamieszania przy tak ważnych dla biznesu gościach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cieszę
się, żeśmy się zrozumieli. – Odwróciła się na pięcie i
wróciła do pensjonatu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam
was za zachowanie żony, ale chyba panowie rozumieją, każda kobieta
ma takie dni, gdy trzeba jej pozwolić na typowe, kobiece humorki. –
Uśmiechnął się przepraszająco w stronę trzech mężczyzn i
kontynuował oprowadzanie ich po ogrodach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dzięki
idealnemu przygotowaniu, bal zapowiadał się wręcz doskonale.
Wszyscy goście przywdziewali maski i rwali się do tańca. Jak
większość uroczystości balowych, tę także rozpoczynało się
walcem, a zaraz po nim goście zaczęli z sobą rozmawiać i zajadać
się potrawami wprost ze szwedzkich stołów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
wykorzystał ten moment, by zamienić rolę kelnera na rolę jednego
z gości. Włamał się do pokoju jednego z nich, odnalazł
odpowiedni strój, założył maskę zakrywającą niemal całą jego
twarz i wtopił się w tłum. Chciał zakraść się do gabinetu
Rodrigeza, ale przy jego drzwiach ciągle ktoś stał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Udał
się więc pod ścianę, stanął obok kobiety w złotej masce i
zapytał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
panienka nie tańczy?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
przepadam za tego rodzaju spędami. Nie zrozum mnie… niech pan nie
zrozumie mnie źle, ale kiedyś uwielbiałam bale, teraz już mi się
przejadły.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
razu rozpoznał do kogo należy ten głos. Wiedział, że do siostry
Rodrigeza. W pamięci odnalazł jedno z nazwisk zapisanych w księdze
gości znajdującej się w recepcji i dzięki temu, gdy dziewczyna
zapytała się z kim tak właściwie ma do czynienia, odpowiedział:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
Roberto Samparada.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
Prevost. – Dziewczyna podała mu dłoń.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
jak należało nachylił się i pocałował jej wierzch.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
zatańczymy – zaproponował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jestem urodzoną…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ja doskonale prowadzę – zapewnił i szarpnięciem porwał ją na
środek parkietu. – Pochodzi panienka z rodziny Rodrigezów?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
siostrą Hektora i Javiera – wyjaśniła. – Oboje gdzieś tutaj
się kręcą. Jeśli pan chce, to z chęcią pana przedstawię.
Słyszałam o pana inwestycjach na zachodzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
się zmieszał, nie miał pojęcia jakie inwestycje ani jaki zachód.
Kojarzył mu się tylko dziki, taki z kowbojami, a i tak, to tylko i
wyłącznie z opowieści na dobranoc, które snuł jego stary
dziadek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
przyjechałem tutaj w sprawach biznesowych, a rozrywkowych.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
zaskakujące, bo ludzie z wyższych sfer zazwyczaj łączą te dwie
rzeczy, a każda wspólna rozrywka jest dla nich powodem do
nawiązania współpracy biznesowej, ale co ty możesz o tym
wiedzieć, Williamie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
mnie poznałaś, przecież tańczę wzorowo? – zapytał bez cienia
strachu w głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
idealnie ułożone włosy, czyste paznokcie, jak to na kelnera
przystało i pachniesz tanią wodą kolońską oraz tytoniem… –
przerwała po to by pociągnąć nosem – z pewnością nie z cygar
– dodała. – Dla twojej informacji, Roberto Samparada, to
przyjaciel mego brata. Dawno go nie widziałam, ale z pewnością był
od ciebie starszy i nie palił… w ogóle nie miał nałogów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
mnie wydać? – zapytał nie przerywając tańca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ale powiedz mi po co ta maskarada? Co chciałeś nią uzyskać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałem
po prostu z tobą zatańczyć – odrzekł z łobuzerskim uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
przewróciła oczami, zrobiła kwaśną minę, ale po chwili kąciki
jej ust uniosły się lekko ku górze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem
ma pan ten jeden taniec, panie Williamie, a potem niech każde z nas
uda się do swoich obowiązków. Nie chcę, by stracił pan przeze
mnie pracę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może,
skoro teraz ja uczestniczę jedną stopą w panienki świecie, to być
może zechce panienka wejść na chwilkę do mojego? – rzucił
propozycję, na którą Laura jakby od razu się rozpromieniła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
William i Laura bawili się w najlepsze w pokoju służby, zakładając
o to kto plujnie dalej przez otwarte okno, Cyntia korzystając z
nieuwagi męża, udała się do ich sypialni. Marsel i Edward byli w
tym czasie pod opieką zaufanej piastunki Brownów, wiec spokojnie
wyjęła dokument z toaletki i ruszyła do kuchni. Tam już Javier na
nią czekał. Odebrał od niej akt własności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
martw się, jestem honorowy…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przeklęty
honor! – warknęła, co miało Javiera uderzyć mocniej niż jej
drobna dłoń, gdyż uważała, że honorowy mężczyzna nigdy w
życiu nie posunąłby się do tego, by szantażować kobietę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
tym wypadku jest na twoją korzyść. Nie powiem nic memu bratu o
twej zażyłości z kelnerem, choć nawet nie wiesz jak wielką mam
ochotę mu dopiec.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javierze,
liczę na to, że nie zrujnujesz tym dokumentem mojego nazwiska –
powiedziała, kiedy on już chciał ulotnić się tylnym wyjściem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przypominam
tobie, że ja także noszę nazwisko Rodrigez. – Uśmiechnął się
niezwykle uwodzicielsko. – Jak to możliwe, by tak piękna i
inteligentna kobieta wyszła za kogoś takiego jak mój brat, na
dodatek romansowała z kelnerem. Cóż… to chyba nie moja sprawa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
masz racje, to nie jest twoja sprawa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jutro
odczytanie testamentu, życzę wam, by wszystko poszło po waszej
myśli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będzie
według woli mego ojca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niekoniecznie.
Mam powody przypuszczać, że będzie to wola Hektora Rodrigeza.
Powodzenia. – Niespodziewanie cmoknął ją w policzek i oddalił
się do wyjścia, dzierżąc akt własności w dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier!
– Zatrzymała go z dłonią na klamce. Odwrócił się w jej
kierunku. – To ty ofiarowałeś Williamowi sztukę Szekspira?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaką
sztukę? – Javier nie krył swego zaskoczenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieważne,
skoro to nie ty, to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaką
sztukę!? – powtórzył pytanie ostrzej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Otello</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier
wydał się zmieszany. Nic już nie powiedział, tylko wyszedł i
delikatnie zamknął za sobą drzwi. Cyntia powróciła do męża jak
gdyby nigdy nic, a ten zmusił ją do zjedzenia choć jednego
herbatnika, mówiąc zmartwionym głosem, że przecież od południa
nie miała nic w ustach, potem trącili się kieliszkami pełnymi
szampana i utonęli we wspólnym tańcu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Następnego
dnia Marta spotkała Javiera w restauracji, w kamienicy należącej
do Hektora. Nie dowierzała. Javier siedział i zajadał się
owocami, popijając je winem. To było dziwne, bo mężczyzna rzadko
tu bywał. Nawet na bal przyszedł rzekomo tylko ze względu na to,
że Laura go zaprosiła i nalegała, by się stawił. Marta jednak
postanowiła obecność starszego Rodrigeza zignorować. Dziś
ważniejszy był dla niej testament. Wszyscy w gabinecie już
czekali, był także notariusz. Martin jak zwykle przybył spóźniony,
a Bastian wziął z sobą karafkę z whisky i szklaneczkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
wszyscy wyczytani są obecni? – zapytał starszy, siwy mężczyzna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– odpowiedzieli zgodnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem
będę kontynuował. Zgodnie z wolą Juliana Montenegro, dobra
rodzinne przypadają po równo, po trzydzieści procent każdej z
córek. Trzydzieści procent otrzymuje także żona. Dziesięć
procent zysków ma przypaść na cele charytatywne, bądź inwestycje
przyszłościowe, mające charakter poprawy życia społeczeństwu.
Aby nie było nieporozumień, dyrektorstwo w przedsiębiorstwach i
przyszłym pensjonacie obejmuje Hektor Rodrigez, mąż mojej
najmłodszej córki. Następnie, wicedyrektorem zostaje Bastian
Brown. Jedynie koleje zostają odłączone od majątku, a zyski z
nich płynące oraz ich zarządzanie przekazuję Damianowi
Montenegro. W skład dyrektorski wchodzi cała rodzina, w sytuacji
gdy liczba głosów jest równa, to obecny dyrektor ma decydujące i
niepodważalne zdanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
uśmiechnął się z wyższością w stronę Marty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oszukałeś
mnie! – warknęła szeptem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
jest sprawiedliwie – odszepnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sprawiedliwie,
to na mojej ziemi wszystko zostało postawione, a ty masz tym
rządzić?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będę
rządził tak, by pani niczego nie brakowało, poza tym pani zabrała
niemal mój cały majątek, by dochody z tytułów moich własności
płynące inwestować w pensjonat. Chyba więc mi się należy bym
był jego dyrektorem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem jak tego dokonałeś, ale nie spocznę póki się nie dowiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sam
pani opowiem, a potem mi pani pomoże. Nie ma pani innego wyjścia,
jak tylko zostać moją wspólniczka. Inaczej mam fotografię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
komu ją pokażesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
dzieciom.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
zamilkła, a Hektor spojrzał na notariusza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem,
wszyscy zgadzają się z ostatnią wolą zmarłego i nie jest ona dla
was zaskoczeniem? – zapytał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naturalnie,
można się było tego spodziewać – wyznała z niekrytą pretensją
Marta i po tych słowach wszyscy skierowali się do wyjścia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
wdowa po Julianie Montenegro uznała, że nie może być już gorzej,
przed wszystkimi wychodzącymi z gabinetu stanął Javier.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałbym
z panią porozmawiać, pani Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Udostępnię
wam pomieszczenie – powiedział przyjaźnie Hektor. – Musicie
tylko poczekać aż notariusz się spakuje i je opuści. Chodźmy,
kochanie – zwrócił się do Cyntii i położył dłoń na jej
plecach. Zaprowadził do stołu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
minęła chwila, a pojawił się kelner z kawą i rogalikami. Cyntia
opowiadała o tym jaki miała sen, a Hektor bawił się w
rozczytywanie go, jednocześnie trzymając żonę za dłoń i gładząc
kciukiem jej wierzch. Odgadywanie znaczenia snu czynił półżartem,
półserio.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Duże
słońce… pewnie będzie ciepło. – Uśmiechnął się do niej
przyjaźnie, maczając rogalika w kawie. – A kot siedzący na
drzewie, na które zwabiła go mysz… może to symbol jakieś
pułapki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
sądzę aby twoja interpretacja była trafiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oby.
Nie chciałbym byś wpadła w jakąś pułapkę, chyba że taką z
moich rąk. – Zaśmiał się wesoło, a żona mu zawtórowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektorze.
– Bastian podszedł do stolika.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę,
usiądź z nami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie…
znaczy dziękuję za zaproszenie, ale chyba muszę z tobą pomówić.
Tak na osobności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
odejdę? – zaproponowała Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ty zostań. My się przejdziemy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
zaraz do ciebie przyjdzie – poinformował szwagierkę Brown i
wychylił whisky ze szklanki do dna. – Powinnyście się w końcu
pogodzić. – Uśmiechnął się smutno i poszedł za Rodrigezem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
Bastian gorączkowo opowiadał o swoich kłopotach Hektorowi, ten
ledwie powstrzymywał się od śmiechu, ale kiedy w całej opowieści
pojawiło się słowo <i>dług,</i> nie było już tak wesoło, a jak
się okazało, to nie był koniec kłopotów. Prawdziwe miały
dopiero nadejść, a Marta już wiedziała, że mają one na imię
<i>Javier.</i> </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobieta
przysiadła się do córki i zaczęła słowami:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Coś
ty narobiła?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
o co mamie chodzi? – zapytała, zagryzając herbatkę maślanym
ciasteczkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier
żąda ode mnie trzydziestu procent, moich trzydziestu procent. Wiesz
w zamian za co?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mam pojęcia. – Była spokojna. Niczego się nie obawiała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
dokument, dzięki któremu może posłać twojego męża na długie
lata do więzienia. Ty mu go dałaś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niemożliwe.
– Cyntia wydawała się być tak bardzo zmieszana, że aż ciastko
wypadło jej z dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
dałaś mu go? On go w ogóle ma? Cyntio!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
chciałam tylko, by odjechał – wymyśliła pani Rodrigez na
poczekaniu. Jedyne co mogła teraz zrobić to grać niewiniątko. –
Chciałam, by nie myślał o mnie źle, by mu się ułożyło w
interesach i dał nam spokojnie żyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
złapała się za głowę, nabrała głębiej powietrza i poczuła
jak ciśnienie jej podskoczyło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier
nie wykorzysta tego dokumentu przeciw naszej rodzinie. Obiecał mi to
– dopowiedziała Cyntia, a matka zaczęła przeklinać jej
naiwność. – Ale uspokój się – szepnęła. – Nic złego się
nie wydarzy. Javier nie ma złych intencji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?
Jesteś tego taka pewna? – zapytała Marta bez przekonania. –
Zatem, proszę, podejdź do niego i poproś o zwrot. Siedzi tam. –
Wskazała na szwagra córki, który siedział dwa stoliki dalej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Abyś
się nie zdziwiła – rzuciła Cyntia i wstała od stołu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wierz
mi, pragnęłabym się zdziwić – powiedziała sama do siebie wdowa
po Julianie Montenegro i chwyciła za filiżankę pełną kawy. Ręce
jej się trzęsły tak bardzo, że nieco ulała na porcelanowy
talerzyk.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
podeszła do Javiera i zapytała niewinnie:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogę
się przysiąść?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna
nie okazał się kulturą ani klasą. Nawet nie wstał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
musisz – odrzekł z niekrytą niechęcią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chodzi
o dokument, który ci dałam. Hektor zauważył jego brak i chcę go
z powrotem – skłamała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem
masz problem. Ale jeśli tak bardzo boisz się gniewu męża, mogę
zaraz poinformować sędziego. Wiesz, tak w ramach naszej niepisanej
przyjaźni. – Chwycił Cyntie za dłoń. – Wtedy Hektor zostanie
posłany za kratki, a ty będziesz cała i nieposiniaczona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javer,
ja nie żartuję. Moja matka plecie głupstwa, że chcesz to
wykorzystać przeciw Hektorowi, że chcesz zaszkodzić mojej
rodzinie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
sądziłaś, że co zrobię? Trzy lata siedziałem za winy twego
męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałam
je naprawić. Oddałam ci dokument, a ty nas nim szantażujesz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
was, a tylko twoją matkę i nic nie chciałaś naprawić, gdybym ci
nie zmusił, to w życiu nie oddałabyś mi tego aktu. Jeśli twoja
matka chce mieć wolnego zięcia, niech odda mi swój spadek. Ja
pokryję dochodami dług, Hektor nigdy się nie dowie, wszyscy
będziemy szczęśliwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dam
ci pieniądze – powiedziała w desperacji Cyntia. – Ile
potrzebujesz. Mam biżuterie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
starczy nawet na jedną dziesiątą moich zadłużeń. Wierzyciele
poczekają, ale gdy będą mieli pewność, że zarabiam. A teraz
żegnam, chciałbym w ciszy i samotności dokończyć śniadanie,
oczywiście wszystko na koszt mej kochanej rodziny. – Skłonił się
delikatnie głową i bezczelnie uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
wstała. Łzy cisnęły jej się do oczu, ale postanowiła być
twarda.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Łajdak
– syknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
prawo nim być – odpowiedział z niekrytą radością. – Kelner,
jeszcze jedną lampkę wina, proszę. Mam dziś co świętować.
Zgłoś też w recepcji, że pragnę zając najlepszy z wolnych
pokojów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
powróciła do stolika i oparła łokcie na stole, skryła twarz w
dłoniach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czyli
się nie pomyliłam. – Marta zrobiła kolejny łyk kawy z filiżanki
córki, a potem odstawiła ją na zalany podstawek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się stało? – zapytała Julia, przysiadając się. Nie umknął
jej uwadze grobowy nastrój obydwóch pań.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twoja
siostra dała się oszukać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
i komu? – Julia wydała się być zainteresowana. – Kelner! –
zawołała, gdyż chciała zgłosić zamówienie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
proszę pani?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trzy
herbaty proszę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kelner
odszedł, a Julia patrzyła to na załamaną siostrę, to na wściekłą
matkę i nie domyślała się nawet jak poważne są problemy, które
wprawiły te dwie kobiety w taki stan.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
wyjaśnię – zgłosiła się na ochotnika Marta. – Brat Hektora,
Javier, szantażuje nas dokumentem, który Cyntia pomogła mu zdobyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
to zrobiłaś? – zapytała Julka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
chciałam naprawić błędy Hektora… i też moje błędy –
wyjaśniła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Było
trzeba nie rozgrzebywać brudów jego przeszłości! – warknęła
matka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałam
naprawić krzywdy, które wyrządził mój mąż. Nie można mnie za
to winić!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakie
krzywdy wyrządziłem i komu? – zapytał Hektor z lekkim uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobiety
dopiero zauważyły, że mężczyźni powrócili do stolika i stoją
nad nimi. Brown zaczepił kelnera i wymienił pustą szklankę na
pełną, a Hektor spoglądał to na żonę, to na teściową i
czasami też na szwagierkę. Wyraźnie wyczekiwał odpowiedzi na
pytanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio
– rzekła Marta, sugerując, że córka powinna sama się przyznać</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mówiłyśmy
o… – zaczęła Julia, ale mąż jej przerwał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
doświadczenia wiem, że pomiędzy małżonków lepiej się nie
wtrącać. Od kiedy twoja matka przestała wtrącać się do nas,
żyje nam się o wiele lepiej. – Przechylił szklankę do dna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastianie,
ja tu jestem obecna – pozwoliła sobie zauważyć Marta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
mamusię widzę. Orzekam tylko szczerą prawdę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dowiem
się co się tutaj dzieje? – Hektor zdawał się być coraz
bardziej podirytowany zachowaniem całej trójki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byłam
przeprosić Javiera za to co mu uczyniłeś, że nie zająłeś się
wyciąganiem go z więzienia jak należy. Matka ma do mnie pretensje,
że działam za twoimi plecami – skłamała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mój
brat to drań jakich mało. Zaraz wezwę ochronę, by go wyrzuciła,
oczywiście po uprzednim uregulowaniu rachunku. – Hektor przysunął
sobie krzesło i usiadł między żoną, a teściową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie!
– krzyknęły równocześnie Marta z Julią, gdy Hektor podniósł
dłoń na kelnera. – Tylko nie wzywaj ochrony! – dodały
jednogłośnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałem
tylko zamówić kawę. Po śniadaniu sam go wywalę, osobiście.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
twój brat – przypomniała Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
ale nie lubię gdy mi się za długo panoszą po domu obcy ludzie –
wyjaśnił, podbierając żonie jeden plasterek jabłka z deseru
właśnie przyniesionego przez kelnera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
to twój brat, to nie jest obcy – wtrącił się Bastian, który
nadal stał za plecami Julii i wypatrywał kelnera niosącego coś
innego niż napoje bezalkoholowe.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
przemilczał sprawę i zaczął przyglądać się uważnie żonie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Płakałaś?
– zapytał, gdy zauważył wilgoć na jej policzkach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Coś
mi wpadło do oka – skłamała po raz kolejny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektorze,
mogę cię prosić na moment – zapytała Marta Montenegro, wstając
od stołu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mamo,
nie wtrącaj się – warknęła Julia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chodzi
o moją rodzinę, o naszą rodzinę. Nie będę milczała – odparłą
stanowczo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mamo,
proszę. – Cyntia spojrzała na nią błagalnie, a Hektor i Bastek
zdawali się ani trochę nie rozumieć sytuacji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oboje
przypominali teraz dwoje zagubionych dzieci, poruszających się
niczym ślepi we mgle.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie powiedz sama coś narobiła – zażądała szybko Marta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
wy coś przede mną ukrywacie? – zapytał Hektor wprost. – Pani
Marto?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niech
Cyntia ci powie, dlaczego nie możesz wyrzucić własnego brata z
pensjonatu ani restauracji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio?
– mężczyzna spojrzał na żonę wyczekująco. Ta jednak milczała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
masz odwagi? – zadrwiła Marta. – Miałaś odwagę wtrącić się
w interesy męża i zadziałać na jego niekorzyść, a nie masz
odwagi mu o tym powiedzieć?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chwileczkę.
– Hektor ponownie spojrzał na żonę. Nawet się przychylił, by
lepiej widzieć jej twarz. – Co takiego zrobiłaś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oddałam
dokument Javierowi, ten z twojego gabinetu – wyznała nie patrząc
na niego. Ciągle bawiła się serwetką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaki
dokument? – dociekał. Miał rozbiegany wzrok, ale świdrował nim
tylko ukochaną. – Pytam! – uniósł się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
jesteśmy w miejscu publicznym – zwróciła mu uwagę Julia. Miała
przy tym ostry ton.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
racje, niepotrzebnie się unoszę. – Mrugnął do niej, a potem
ponownie spojrzał na żonę. – O jakim dokumencie mowa?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
tym z krzesła, co wyjęłam – chaotycznie odpowiedziała Cyntia,
spuszczając przy tym głowę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
poczuł jak się w nim zagotowało. Jego dłoń znajdująca się na
stole zacisnęła się tak mocno, że aż pobielały mu kłykcie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Akt
własności kopalni? – zapytał złowrogim szeptem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
potwierdziła ruchem głowy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego,
do cholery…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciszej
– warknęła Julia, chwytając Hektora za nadgarstek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna
odetchnął głębiej i przerwał wypowiedź.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
poczekaj na mnie w naszym pokoju. Idź tam teraz, <i>por favor</i> –
Słowa jakie skierował do żony były grzeczne i nie można mu było
zarzucić chamstwa, ale wypowiadał je takim tonem, że wszyscy
siedzący przy stole zdawali się nagle przestać oddychać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
poczuła jakby jej serce stanęło, a Hektor wpatrywał się w nią
wyczekująco. Zdawał się być niecierpliwy, a jego zaciśnięte
szczęki świadczyły o dużym rozgniewaniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czemu
macie takie grobowe miny? – zapytała Laura wesolutko, gdy tylko
podeszła do zgromadzonych, była wraz z Martinem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
wstała i udała się schodami do góry, aż do ich pokoju, w którym
piastunka Edwarda opiekowała się Marselem. Hektor odprowadził żonę
wzrokiem na tyle na ile mógł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiedziałam
coś nie tak? – zapytała Laura, nie zdając sobie sprawy z powagi
sytuacji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
to nie twoja wina – uspokoiła ją Julia i nawet rzuciła
serdecznym uśmiechem, mającym na celu dodanie nastolatce otuchy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
podparł policzek na mocno zaciśniętej pięści, wyglądał jakby
intensywnie myślał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uspokój
się – rozkazała Marta Rodrigezowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mów mi co mam robić – odwarknął w jej stronę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
dlaczego ty się nie umiesz zachować. Powarkujesz na matkę swojej
żony. Czy ja się całe życie będę musiała za ciebie wstydzić,
braciszku? – zapytała wesolutko Laurka, siadając na miejscu,
które jeszcze niedawno zajmowała Cyntia. – No powiedz mi, czy nie
można spokoj…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zamknij
się – rozkazał ostro siostrze. Wstał od stołu niezwykle
energicznie i ruszył na rozmowę z żoną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Matko,
zrób coś, on ją rozniesie – nalegała Julia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
słusznie. Sama jest sobie winna. Mam tylko nadzieję, że nie uczyni
tego za głośno i goście się nie zorientują.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
pani może, to pani córka! – krzyknęła na kobietę Laura.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
będziesz miała dzieci, to zrozumiesz, jak mogę. – Marta
Montenegro wstała od stołu i odeszła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
– rzekła Julia natarczywie wpatrując się w męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja?
– zdziwił się mężczyzna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
ty. Chyba ty nosisz spodnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przebiorę
się nawet w sukienkę, tylko nie każ mi tam iść, bo to jak
wystawić się na uderzenie pioruna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian!
– warknęła na niego.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
pójdę, ale jakbym umarł, to nie zapomnijcie włożyć whisky do
mojej trumny i koniecznie persióweczkę z rumem, koniecznie. –
Bastek poklepał się dwukrotnie po klacie i ruszył pod drzwi pokoju
Rodrigezów.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="https://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-26-ukarac-zone.html">Rozdział 26: <i>Ukarać żonę</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-48405136684656544682016-06-27T13:39:00.000+02:002016-06-30T01:44:41.456+02:00Rozdział 24: "Otello" i szantaż<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="259" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvbFZo2D-JI-HGqQsUAwilvsxKDnarxPGq5-XrSXQqhLyxFPmrI_xZQ_g86U-MSpu3ArYOyVQabJm58mlcSGnJubdhslFEiNqhLnq10PI2cw8_ayK_ZfLT0yKJ1mKKsf5S16JiTG4fp5pU/s400/xkih18q1.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="https://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-23-w-moich-ramionach.html">Rozdział 23: <i>W moich ramionach</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
przechadzał się po pokoju, co jakiś czas wyjmując rzeczy z szafy
i wrzucając je do worka. Miał zamiar wyjechać, tak jak obiecał
Cyntii. Nie chciał narażać jej ani własnego dziecka. Czuł, że
właśnie podejmuje najtrudniejszą decyzję w swoim życiu i był
niemal pewny, że będzie żałował tej decyzji, ale cóż… teraz
nie widział innego rozwiązania. Niespodziewanie wparował do pokoju
jego współlokator.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Antek?
– zdziwił się Willi. – Myślałem, że masz dyżur na piętrze.
– Uśmiechnął się do kolegi, był nieco zmieszany, bo nie
wiedział jak ma wytłumaczyć chęć nagłego opuszczenia
pensjonatu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wysoki
blondyn także wydał się zaskoczony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pakujesz
się? Wyjeżdżasz? Przed otrzymaniem wynagrodzenia za pracę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
tylko jeden dzień. Nie oszukujmy się, nie zarobiłem milionów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może nie, ale Rodrigez nie zbiednieje od wypłaty twoich pieniędzy,
a tobie mogą się przydać. – Antoni gadał z sensem. Usiadł na
swoim łóżku, naprzeciw Williama. Trzymał w dłoniach książkę w
sztywnej oprawie. – Była w recepcji, z kartką. Zaadresowana do
ciebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
mnie? – zdziwił się Willi. Wyciągnął dłoń po książkę i
przeczytał stronę tytułową. – <i>William Szekspir</i>.
Przynajmniej napisał to człowiek o ładnym imieniu – rzekł
nieskromnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Napisał
<i>Romea i Julię</i> – dopowiedział Antek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
<i>Otella</i>. – William uniósł książkę do góry na znak, że
to tytuł trzymanej przez niego cegły. – Kto mi to dał?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem, na książce było tylko to.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
chwycił karteczkę w dłoń. Nie było tam nic ciekawego tylko:
<i>Pilnuj jej. Dla Williama</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ma innego Williama?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– odpowiedział Antek szybko i zwięźle.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
czego ja mam pilnować?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
książki. – Blondyn uśmiechnął się ciepło. – Choć znamy
się tylko dzień, to będzie mi ciebie brakowało. Wydajesz się być
w porządku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dzięki
– odrzekł do kolegi, który stał już przy drzwiach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
chwycił za worek ze swoimi rzeczami i miał zamiar wyjść
niezauważony tylnym wyjściem, ale książka spoczywająca na środku
łóżka, jakby go przyciągała. Przeklął, rzucił bagaż na
środek pokoju i wziął książkę w rękę. Udał się z nią do
pokoju Cyntii. Zapukał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wejść
– usłyszał, ale był to zupełnie jemu obcy, choć kobiecy głos.
– A to tylko kelner, myślałam, że mój brat. Cyntio, zamawiałaś
coś? – paplała Laura niczym najęta, pastwiąc się nad swoim
bratankiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Malec
wyciągał dłonie po grzechotkę, a ona nie chcąc mu jej oddać, co
jakiś czas unosiła zabawkę do góry. Przez co dziecko prężyło
się i denerwowało, ale nie płakało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oszalałaś!
Nie rób mu na złość – warknął William, podszedł do
dziewczyny, wyrwał jej grzechotkę z dłoni i przekazał Marselowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kim
ty jesteś by…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
jest mały!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
właśnie o to chodzi, niech się uczy od małego jak przetrwać. Nie
może mieć wszystkiego na wyciągnięcie dłoni, bo potem się tak
nauczy i będzie rozpuszczony bardziej niż ja. Laura Prevost –
przedstawiła się i wyciągnęła prawą dłoń w stronę mężczyzny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
Oldman – odpowiedział, ale ręki jej jednak nie podał. – Jest
panienka Montenegro?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
de Rodrigez – poprawiła Williama Cyntia, wkraczając do salonu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
jest, pani Rodrigez. – William się skłonił znacząco i poruszył
brwiami, by dać jej znak, że chce, by zostali sami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
<i>Otello</i> – zawołała Laura i wyszarpnęła Williamowi książkę
z dłoni. Otworzyła ją na zaznaczonej stronie. – To mój ulubiony
fragment – pochwaliła się. – Główny bohater, Maur, morduje
swoją żonę z zazdrości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
wydał się zaskoczony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zna
panienka tę książkę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
czytałam kilka razy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Williamie,
na Boga, przecież to jest niezwykle popularna sztuka – pouczyła
go Cyntia. – Jak możesz tego nie znać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
czyń mu trafnych, ale złośliwych uwag, bo to niezwykle niegrzeczne
– wtrąciła się Laura.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
jest niegrzeczne? – zapytała Cyntia, biorąc Marsela na ręce, by
odejść z nim na taką odległość, aby William nie mógł go
dotknąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nikt
nie lubi jak mu w twarz wypomina się niskie wykształcenie. Gdybyś
się urodziła gdzie indziej, też zapewne nie znałabyś żadnej ze
sztuk Szekspira – zganiła bratową i odwróciła się w stronę
Williama. – Nie przejmuj się nią. Ja ci wszystko opowiem. –
Chwyciła mężczyznę za nadgarstek i wyciągnęła z pokoju. –
Pójdziemy do mnie, tylko jakby ktoś coś, to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
nie znamy się. – Uśmiechnął się do niej porozumiewawczo. Był
pod dużym wrażeniem jej nieprześcignionej energii i radości
życia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
zaciągnęła Williama na górę. Otworzyła szeroko drzwi i wskazała
mu drogę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panie
przodem – rzekł starając się zachować jak należy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zgrywaj dżentelmena, bo im dłużej zwlekasz tym bardziej sam siebie
narażasz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie niech panienka przestąpi próg pierwsza i przestanie
mnie narażać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dla
mnie twoje życie nie ma większego znaczenia, a dla mego brata tym
bardziej, dlatego nie pchaj mu się pod lufę i właź. – Pchnęła
Williama w plecy i zmusiła, by to on przekroczył próg jako
pierwszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Willi
zajął miejsce na jednej z wygodnych kanap. Były tylko takie dwie w
pokoju, a oddzielał je mały, drewniany stolik z suknem niczym do
gry w pokera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Grywasz?
– zapytał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
w szachy i ruletkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uwielbiam
szachy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
myślałam, że jesteś niewykształcony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
się zmieszał, Laura to zauważyła dlatego przeprosiła:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wybacz,
nie powinnam czynić ci takich uwag, zwłaszcza, że nie podobało mi
się, gdy Cyntia to robiła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ma panienka za co przepraszać, bo ma panienka racje, nie jestem
wykształcony, ale kiedyś pewien człowiek nauczył mnie grać w
szachy. Wydaje mi się, że jestem w tym całkiem, trochę dobry. –
Uśmiechnął się do niej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
całkiem czy trochę? – Odwzajemniła jego uśmiech.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
panienka sama oceni, kiedy już będzie nam dane rozegrać partyjkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cudownie,
uwielbiam logiczne gry i łamigłówki. – Klasnęła w dłonie i
zajęła miejsce. – Jednak przejdźmy do <i>Otello</i>. Wolisz
skróconą wersje, czy wydłużoną? Skąd w ogóle pomysł, by
chwycić akurat za ten dramat? Nie ujmując ci gustu, po prostu
zawsze ta sztuka wydawała mi się niezwykle babska.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
babska?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
ci opowiem, to będziesz to wiedział. Dlaczego wybór padł akurat
na tę sztukę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
napisał ją mój imiennik – starał się wybrnąć z sytuacji
Oldman.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szekspir
napisał wiele sztuk, niejedną lepszą od tej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
sama mówiłaś, że to jedna z twoich ulubionych.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
ale ja jestem kobietą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nietypową.
Nie dałaś przepuścić się w drzwiach. – William poprawił się
w fotelu, spojrzał na Laurę siedzącą naprzeciwko niego z książką
w dłoni i zdecydował się na prawdę. – Widzisz, ktoś mi tę
książkę zostawił w recepcji. Nie wiem kto i nie wiem dlaczego.
Chciałbym poznać jej treść, może to pozwoli mi rozsupłać
zagadkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozwiązać,
rozsupłuje się sznurówki. Chyba, bo właściwie nie mam pewności
czy popełniłeś błąd, ale daj mi poudawać moją bratową i się
powymądrzać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
znosisz jej? – zagadnął William. – Przepraszam, powinienem
zapytać czy panienka jej nie znosi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteśmy
sami i nikt nas nie podsłuchuje, możesz mówić mi Laura.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wolałbym
nie, panienko, bo ściany niekiedy mają uszy. Z jakiego powodu nie
lubisz swojej bratowej, bo jak zrozumiałem, jesteś siostrą pana
Rodrigeza, tak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyrodnią.
Nie mogę stwierdzić jednoznacznie bym nie lubiła mojej bratowej.
Chwilami działa mi na nerwy. Ona i ten dzieciak są strasznie
zajmujący, przez co Hektor nie ma już czasu na nic innego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
tym też na ciebie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zgadłeś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mała
siostrzyczka zazdrosna o starszego braciszka? – dopytywał z
wesołym uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Troszeczkę
– przyznała zawstydzona. – Przejdźmy jednak do <i>Otella</i>.
Maur żeni się z córką weneckiego senatora. Kobieta nosiła bardzo
oryginalne imię Desdemona. Żona była Maurowi wierna, ale pewien
Jago… taka demoniczna postać, knuje intrygi, by się zemścić z
powodu swoich niespełnionych nadziei. Podsuwa Maurowi dowody i
poszlaki zdrady. Maur wpada w wir zazdrości, a podejrzenie o
niewierność żony staje się wręcz jego obsesją. Ta obsesja w
końcu doprowadza do tego, że Maur dusi Desdemonę, po czym popełnia
samobójstwo. Fragment, który był zaznaczony w książce, którą
tobie ofiarowano, mówi właśnie o tym kulminacyjnym punkcie
wielkiej zazdrości, pewności co do zdrady.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mówi
o tym, że Maur zamordował żonę? – zapytał dla jasności
William.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– odpowiedziała Laura niewzruszona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
sztuka nosi tytuł <i>Otello</i>, bo…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Maur
Otello, tak się zwał ten wielki zazdrośnik. Proszę, oddaję. W
wolnej chwili możesz ją przeczytać, jeśli chciałbyś znać
szczegółowy przebieg wydarzeń. Ja podałam tobie bardzo skróconą
wersje. – Panienka Prevost wyciągnęła przed siebie dłoń wraz z
książką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
przez przypadek otarł się o fragment jej nagiej skóry kiedy
odbierał swój nietypowy prezent. Obydwoje pośpiesznie zabrali
dłonie, a książka upadła na blat stolika. Willi po nią chwycił,
pożegnał się i opuścił pokój panienki Prevost. Przypomniał
sobie treść liściku <i>Pilnuj jej. Dla Williama</i>. Nagle
zrozumiał sens tych słów i choć nie był do końca ich pewien, to
postanowił nie wyjeżdżać i pilnować Cyntii oraz swojego syna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
pobiegł do pokoju swej pierwszej miłości, chcąc o coś zapytać i
wyjaśnić powód zmiany swojej decyzji o wyjeździe. Omylnie
wtargnął do jej małżeńskiej sypialni bez pukania. Hektor, który
właśnie obejmował żonę, spojrzał na niego mało przychylnie, a
młody kelner szukał na gwałt jakiegoś logicznego
usprawiedliwienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
moja wina – wtrąciła się Cyntia, kładąc dłoń na nagiej
klatce piersiowej męża. Chciała go tym gestem uspokoić. –
Marsel zmoczył większość prześcieradeł. Kazałam Susanie posłać
po jakiegoś silnego kelnera, by szybko zabrał kosz z praniem, i
dostarczył nam świeżych nakryć – wytłumaczyła i musnęła
męża w policzek, cały czas zerkając na Williama.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
więc na co czekasz!? – warknął Rodrigez na kelnera, gdy tylko
Cyntia przestała go całować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
proszę pana. – William ukłonił się, przeszedł do łazienki,
zabrał wiklinowy kosz i opuścił sypialnie Rodrigezów. Jego uwadze
nie umknęła zmiana zachowania Hektora, który wcześniej był dla
niego zawsze miły.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaraz
po dotarciu za róg, upuścił koszyk na podłogę, oparł się
plecami o ścianę, osunął po niej i schował twarz w dłoniach.
Przypomniał sobie to co przed chwilą widział na własne oczy.
Roześmianą Cyntię, kwiaty i opakowanie po biżuterii na stoliku
oraz jego, jej męża, jak ją tuli. Nie potrafił znieść myśli,
że to Hektor jest na miejscu, na którym on powinien się znajdować.
Nie mógł jednak się łudzić, wiedział, że nigdy nie byłby w
stanie zapewnić Cyntii i Marselowi tego co zapewnia im Rodrigez. Nie
miał innego wyjścia jak tylko pogodzić się z losem i być obok na
wszelki wypadek, gdyby jednak go potrzebowali. Wiedział, że jego
decyzja nie spodoba się Cyntii, ale postanowił wybrać mniejsze
zło, a za mniejsze zło uważał czuwanie nad jej spokojnym snem i
nad snami małego Marsela.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Obok
Williama znalazł się Antoni, przykucnął i pomógł kelnerowi
wstać, w pierwszej chwili myśląc, że chłopak po prostu zasłabł.
Okazało się, że to po niego pognała Susana i to on miał zabrać
zmoczone prześcieradła. Wiedział, że William niedawno był ranny
i nie powinien tyle dźwigać. Naszły go więc wyrzuty sumienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ci jest? – dopytywał zatroskany, gdy szli wspólnie do pralni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
– odpowiedział Willi i uśmiechnął się przyjaźnie w kierunku
Laury, która właśnie ich mijała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziewczyna
skinęła głową na znak przywitania i poszła dalej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
ją znasz? – wywnioskował Antek, ale ciekawość kazała mu
zapytać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kogo?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Znasz
siostrę szefa?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Siostrę…
ach tak, Laurę. Miałem okazje, ale proszę cię, by to zostało
między nami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
na mnie zawsze możesz polegać. – Antek przekazywał praczką kosz
z praniem, gdy niespodziewanie do pomieszczenia wtargnęła Cyntia
Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobieta
rozglądała się dookoła, jakby czegoś szukała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałabym
zostać sama z tym kelnerem. – Wskazała palcem na Williama. –
Zapomniałam imienia, wybacz – rzuciła lekceważąco.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
– przypomniał jej. – William Oldman. – Bezczelnie się
uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wszyscy
jak jeden mąż pośpiesznie opuścili pralnie, a Cyntia stanęła
naprzeciw bruneta i wymierzyła mu bolesny policzek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
powinno cię tu być – warknęła i odstąpiła od niego na krok,
zanim zdążył ją chwycić za nadgarstki tak jak dzisiejszego
ranka. – Pominę fakt, że nigdy nie powinieneś się tutaj pojawić
i po prostu zapytam, dlaczego nie chcesz wyjechać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie jest tak, że nie chcę Cyntio…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
de Rodrigez – poprawiła go. – Zwracaj się do mnie jak należy
albo cię zwolnię. Właściwie już mam powód. Zabierz swoje rzeczy
i odbierz w gabinecie mojego męża odprawę w wysokości miesięcznej
pensji. Powodzenia. – Wyszła, ale William ją dogonił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatrzymał
ją na korytarzu, nawet nie zwracając uwagi na ludzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
mnie choć raz, do cholery, wysłuchać!? – wrzasnął niemal na
całe gardło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
pobladła i w przestrachu rozejrzała się dookoła. Na szczęście
na korytarzu były tylko dwie pokojówki. Pośpiesznie je odprawiła
do swoich obowiązków, a sama wbiła w Williama nienawistne
spojrzenie. Chłopaka trochę zdziwiło, że dziewczyna takim tonem
zwraca się do służby, i że traktuje pracowników jakby byli
gorszym od niej gatunkiem. Zapamiętał ją inaczej, jako dobrą i
przyjazną dla wszystkich, ale teraz nie miał czasu wnikać w tę
sprawę i dopytywać co wywołało u niej taką zmianę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
takie coś… – zaczęła, ale nie dał jej dokończyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
twój mąż może mnie zwolnić, jednak za spoufalanie się z
kelnerem, to tobie może spuścić lanie. – Uśmiechnął się do
niej triumfalnie. Czuł się zwycięsko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakiś
ty dowcipny. Tak dla twojej wiadomości, Hektor nie jest taki, a
teraz właź. – Otworzyła przed nim drzwi pralni i oczami
wskazała, by przestąpił próg.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panie
przodem. – Teatralnie wskazał ręką kierunek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rób z siebie dżentelmena, oboje wiemy, że nawet najlepsza ze szkół
dobrego wychowania, by cię nim nie uczyniła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
przeciwieństwie do twojego męża, on jest bardzo dobrze wychowany.
Spodobał ci się czy cię kupił? – zapytał wprost i niezwykle
ironicznie zaraz po przestąpieniu progu, za co przyjął na twarz
kolejny policzek tego dnia. – No co? Nie wolno mi zapytać czy
nadal jesteś grzeczną dziewczynką, czy już stałaś się grzeszną
dziwką? – Tym razem uderzenie było na tyle silne, że omal nie
zwaliło go z nóg. – Uważaj, bo jeśli zostawisz mi siniaki, nie
będę mógł pracować. Kelnerzy i pokojówki nie mogą mieć sińców
ani blizn – powiedział ze łzami w oczach, bo miejsce uderzenia
szybko puchło i piekło niemiłosiernie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William,
na twoją głupotę i bezczelność nie ma siły. A najlepszym
dowodem na to jest fakt, że ja już nawet nie mam siły, by cię
bić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
tak i skoro już wystarczająco się wyżyłaś, to może wreszcie
usiądziemy, i porozmawiamy jak przystało na cywilizowanych ludzi –
zaproponował i wskazał na krzesła znajdujące się pod ścianą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
jestem cywilizowana, ale czy ty, to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
obrażaj mnie, bo tym razem to ja wymierzę ci policzek – zagroził
poważnie, ale chwile po tym znowu się uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
strasz. – Chwyciła za jedno z krzeseł, przystawiła je bliżej
Williama i usiadła. Mężczyzna natomiast zajął miejsce na stole
przeznaczonym do prasowania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Otello</i>…
wiesz, ta książka… – zaczął</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sztuka.
Wiem, mnie w przeciwieństwie do ciebie wychowano z wrażliwością
do sztuki i literatury.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
zupełnie zapomniałem, że wrażliwość twej matki, to niemal
prześciga długością sam ocean, wliczając do niego kontynenty. –
Pod jego nosem wystąpił złośliwy uśmieszek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
przejść do rzeczy? Trochę się śpieszę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
tylko trochę, to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tracę
czas – uznała wstając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaczekaj,
to <i>Otello</i> jest rodzajem ostrzeżenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
<i>Otello</i>. Jakiego ostrzeżenia?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dostałem
go od kogoś wraz z karteczką <i>Pilnuj jej….</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
chodziło o to byś nie zgubił książki, to drogie wydanie, jedno z
pierw… – Cyntia niespodziewanie chwyciła za książkę leżącą
w koszyku z brudnymi rzeczami. Otworzyła na jednej ze znanych jej
stron. Tak jak się spodziewała miała plamę od kawy i zagięty
róg. – To książka mego ojca. Skąd ją masz? – Wbiła w
Williama zniecierpliwione spojrzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie
to usiłuje ci powiedzieć od dłuższego czasu, ale ty jak zwykle
nikogo nie słuchasz. Była w recepcji z karteczką <i>Pilnuj jej.
Dla Williama</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiesz
kto mógł ci ją ofiarować? – zapytała rzeczowo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zanim
poznałem jej treść, sądziłem, że to prezent od ciebie. –
William zeskoczył ze stołu, na którym siedział, a Cyntia rzuciła
mu spojrzenie mówiące <i>jak mogłeś tak pomyśleć?</i> –
Jednak kiedy poznałem jej treść, szczególnie strony zaznaczonej,
sądzę, że chodzi o to bym kogoś strzegł. Dlatego też wtargnąłem
do twej sypialni, by zapytać czy Hektor miał kiedykolwiek żonę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miał
i nadal ma. Wciąż jedną i tę samą. Mnie. – Uśmiechnęła się
drwiąco. – Teoria spisku ci nie wyszła, nie rozdzielisz mnie z
mężem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
cofam co powiedziałem. – Tymi słowami zatrzymał ją przed
wyjściem. – Nie podejrzewam o nic twego męża, wydaje się
dobroduszny, choć niezwykle stanowczy, ale jeśli takim go
pokochałaś, to zapewne nawet ta doza surowości ci w nim nie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przejdź
do rzeczy – poganiała, splatając dłonie na piersi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czyli
jednak ta doza surowości cię w nim niepokoi – wywnioskował,
mrużąc przy tym czujnie oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaciągnąłeś
mnie tutaj, by rozprawiać o moim małżeństwie? – nie dowierzała,
że naprawdę tak może być. Liczyła na to, że William się
wyniesie, a ona przecierpi kolejne rozstanie z nim i wszystko wróci
do normy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
roli ścisłości, to ty tu wtargnęłaś, a potem jeszcze sama mnie
zaprosiłaś i znęcałaś się nade mną – przypomniał z miną
małego, skrzywdzonego przez niesprawiedliwy świat dziecka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oj,
jakiś ty biedny. Sam jesteś sobie winny. – Z irytacji przyłożyła
dwa palce do skroni, a potem rozłożyła ręce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
gest zawsze Williama rozbawiał, więc i tym razem lekko się
zaśmiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
przeczę – potwierdził. – Jest w tym nieco mojej winy, ale to ty
umarłaś i…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zalecam
mniej pić. – Odwróciła się i chwyciła za klamkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Daj
mi dokończyć! – krzyknął i pośpiesznie stanął między nią,
a drzwiami. – Gdy cię opuszczałem byłem nieprzytomny z bólu i
postrzelony, potem okazało się, że nie żyjesz i…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
to nie żyję? – zapytała, a zdaniem Williama wreszcie wydała się
zainteresowana tematem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widziałem
twój nagrobek, ponoć byłaś chora, nawet twoja siostra…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moja
siostra?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
Julia, ona potwierdziła, że umarłaś, więc ja…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepuść
mnie! – warknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
teraz, jesteś niezwykle wzburzona i mogłabyś…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepuść,
powiedziałam! Bo znowu cię zwolnię! – zagroziła. – Nawymyślam
na ciebie Hektorowi, a wtedy już nie będziesz mógł bawić się w
mojego osobistego ochroniarza – tymi słowami go przekonała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
sobie życzysz, pani Rodrigez. – Odstąpił krok w bok i biernie
patrzył na to jak chodząca furia wychodzi z pralni i zatrzaskuje za
sobą drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
i Bastian właśnie wykłócali się o to kto ma małego Edwarda
wykąpać. Spór nie tyczył się tego, że każdy chciał się
wymigać od obowiązku, a o to, że każdy chciał go wykonać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możemy kąpać go razem, trzeba jeszcze pojechać do mojej matki i
dowieźć jej…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
nie chcę jechać do tej wiedźmy – zaparł się Bastek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
też nie chcę do niej jechać. – Julia aż się otrząsnęła na
samą myśl o spotkaniu z własną rodzicielką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możemy wysłać samego szofera albo Rodrigeza? Oni się czasami
lubią</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Też
to zauważyłam. – Julia podeszła do szafy i wyjęła z niej
świeży ręcznik, rzuciła go na łóżko. – Pół jednego dnia
pałają do siebie niewyjaśnioną zażyłą sympatią, by kolejne
pół dnia spoglądać na siebie nawzajem z niekrytą nienawiścią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziwna
relacja – rzekł Brown podnosząc Edwarda tak wysoko jak tylko
pozwoliły mu na to w pełni wyprostowane ręce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
rację, niezwykle dziwna relacja. Daj mi go. – Julia wyciągnęła
ręce po syna, ale Bastian nie zdążył jej go przekazać, bo do ich
pokoju wtargnęła zdenerwowana Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
moją siostrą! Jak mogłaś!? – zapytała, a łzy toczyły się po
jej policzkach strumieniami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastek
przytulił wystraszonego Edka do swojej piersi i patrzył całkiem
nieświadomy na tę rozgrywającą się przed jego oczami scenę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
o czym ty…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
jest w pensjonacie, wszystko mi powiedział! Jak mogłaś!? Jak
mogłaś powiedzieć mu, że ja nie żyję? – Cyntia choć
wkroczyła do pokoju siostry z zamiarem urządzenia karczemnej
awantury, teraz nie miała na to sił. Opadła na kanapę i zalała
się łzami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
spojrzał najpierw na szwagierkę, a potem na żonę i zapytał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Coś
ty narobiła?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
co było najlepsze dla całej rodziny…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieprawda!
Postąpiłaś jak twoja matka! – zarzucił jej mąż. –
Postąpiłaś tak jak postąpiłaby Marta Montenegro. Ona nigdy nie
myśli o całej rodzinie, bo dla niej rodzina, to tylko ona sama i
nikt poza nią. – Bastek nie krył swojej niechęci do teściowej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
chociaż dacie mi oboje…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co tu wyjaśniać!? Uśmierciłaś własną siostrę, dlaczego? By
nie była z ogrodnikiem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byśmy
mogli się wreszcie wynieść od mojej matki – wywarczała. – Ja
już tam nie mogłam wytrzymać. Zawsze mną pomiatała, a na
piedestale stawiała Martina, który w końcu i tak ją zawiódł!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
odłożył Edwarda na dywan. Malec padł na kolana i zaczął
wędrować na czworaka po całym pokoju. Brown w tym czasie oparł
się o ścianę i zamilkł. Nie wiedział co jeszcze może
powiedzieć. Kompletnie nie odnajdował się w tej sytuacji. Na
domiar złego do drzwi zapukał nikt inny jak Hektor Rodrigez. Cyntia
podbiegła, by otworzyć mu drzwi i wpadła zapłakana w jego
ramiona. Hektor nic nie rozumiał z zaistniałej sytuacji, ale objął
ją najmocniej jak tylko mógł, zważając na to, by nie zrobić jej
krzywdy swoją nie do końca wyważoną siłą. Głaskał po głowię
i uspokajał, co jakiś czas pytając:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
tu się stało?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
– warknęła Julia, siadając na kanapie, na której jeszcze przed
chwilą siedziała jej siostra.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że gdyby teraz wyznała
prawdę, że Hektor wiedział o tym nagrobku, to Rodrigez słono by
się na niej zemścił, a ta prawda i tak nie gwarantowałaby jej
wybaczenia ze strony Cyntii, a być może nawet jeszcze bardziej ją
pogrążyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zabierz
mnie stąd – wyłkała młoda kobieta będąca wciąż w ramionach
męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
Chodź. – Wyprowadził ją tylko za próg, a potem wziął w
ramiona i przeniósł do ich sypialni jakby była kilkuletnim
dzieckiem. Trzymała się kurczowo jego szyi, tak samo jak przed
wieloma laty trzymała się szyi ojca, gdy przyśnił jej się
koszmar. Hektor stawiając Cyntię na podłogę zerknął do Marsela
czy czasami nic mu się nie stało podczas tej jego krótkiej
nieobecności. Uśmiechnął się smutno do malca i patrzył na żonę,
która usiadła na łóżku, następnie się na nim położyła
bokiem, podkuliła kolana pod brodę i łkała dalej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
nadal opierał się o ścianę. Chwiejąc się, uderzał o nią
potylicą. W końcu wykonał krok do przodu, a potem jeszcze kilka,
chwycił Edwarda pod pachami i wsadził do wysokiego łóżeczka.
Denerwowały go te wędrówki dziecka. W tej chwili był zbyt
niestabilny emocjonalnie i nerwowo, by uważać na to co chłopiec
chwyta w swoje rączki i na co się wspina.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
mogłaś!? – krzyknął najgłośniej jak tylko potrafił. – To
twoja siostra. Jedyna osoba w twojej rodzinie, którą ja naprawdę
lubię – wyznał nawet nie zerkając na żonę. Pogładził Edka po
jasnych jak pszenica włosach, podał do jego rączek misia z komody
i wtedy zdał sobie sprawę, że tak naprawdę nie zna swojej własnej
żony, że gdyby nie Edward to właściwie mógłby od niej odejść.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Edek
nawet nie był jego synem, ale ponad rok spędzony z tym chłopcem,
sprawił, że pokochał tego malca jakby był jego prawowitym
dziedzicem… jakby był krwią z jego krwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
milczała, więc Bastian powtórzył pytanie:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
mogłaś tak postąpić?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem – wyznała zasmuconym głosem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiesz? Jak możesz nie wiedzieć!? – Odwrócił się do niej, ale
nadal znajdował się w bezpiecznej odległości. Wciąż wisiał
rękoma na ramie łóżeczka. – Nie rozumiesz o co pytam?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem,
ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ma <i>ale</i>! – krzyknął, prostując się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
– Julia wypowiedziała to słowo pewnie, wstała i zrobiła krok w
stronę męża. – Myślałam o nas. Poza tym Cyntii tak będzie
lepiej, Marselowi również.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możesz tego wiedzieć, bo każdemu człowiekowi trzeba czego innego
do szczęścia. Jeśli uważasz, że Cyntii z Rodrigezem tak dobrze,
to dlaczego sama za niego nie wyszłaś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian,
nie opowiadaj… – Julia przerwała, bo mąż pokonał dystans
znajdujący się miedzy nimi dwoma dużymi, szybkimi krokami. Lewą
ręką chwycił za jej długie, ciemnobrązowe włosy i owinął je
wokół swojej dłoni. Uczynił to tak szybko, że nawet nie zdążyła
zaprotestować. Poczuła ból rozpływający się po lewym policzku.
Następnie podobne odczucie wypełniło prawą stronę twarzy, choć
tym razem uderzenie padło na odlew.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
tak, by jeden policzek nie był zazdrosny o drugi. Wykąp Edwarda, ja
zawiozę te dokumenty twojej matce – wyjaśnił, wypuszczając
pukle włosów z uścisku. Wziął do prawej dłoni cygaro leżące
na komodzie i wsadził je do ust. Następnie przy drzwiach, chwycił
z drewnianej konsoli dokumenty, a z krzesła obok niej marynarkę.
Wyszedł, trzaskając drzwiami z taką siłą, że aż podłoga się
zatrzęsła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
pół nocy przepłakała, a Hektor starał się ją uspokoić, jak i
wyciągnąć z niej z jakiego w ogóle powodu leje tyle łez. Zbyła
go niewinnym kłamstewkiem, że chodzi o sprawy z młodości… co
nie było tak do końca kłamstwem. Cyntia musiała przyznać, że
pomimo wybuchowości Rodrigeza, to w jego ramionach czuła się
bezpieczna, niczym taka mała dziewczynka chroniona przez swojego
najwierniejszego przyjaciela przed całym złym światem i
niebezpieczeństwami jakie skrywał. Wtedy przypomniała sobie o
Williamie i poczuła, że ma dwóch takich obrońców przed tym co
złe i niebezpieczne. Dotarło też do niej, że dwoje to o jednego
za dużo, ale ona już dawno dokonała wyboru, bo to Hektorowi
przysięgała przed Bogiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rano
postanowiła wyjaśnić Oldmanowi do jakiego wniosku doszła. Udała
się do pokoju służby, wiedząc, że Will ma tego dnia popołudniową
zmianę. Zastała go leżącego z książką w dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wierzę, że to czytasz – rzuciła, przewracając oczami, po czym
usiadła na łóżku należącym do Antka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
edukacje nigdy nie jest za późno. Tak mawia panienka Prevost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ze
wszystkich głupot jakie mawia, w słuszność tej jestem skłonna
nawet uwierzyć. Odłóż tę książkę na moment i spójrz na mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
usiadł w lekkim rozkroku i wsparł ręce łokciami o kolana.
Niespodziewanie chwyciła jego dłonie w swoje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nasza
miłość była… być może nawet jest, ale ona zarówno wtedy, jak
i teraz, należy do miłości niemożliwych, niespełnionych i musimy
się z tym pogodzić. Zarówno ty, jak i ja, rozumiesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem,
że ty oczywiście już się z tym pogodziłaś. – Odtrącił jej
dłonie, wstał i zaczął nerwowo przechadzać się po pokoju.
Odnalazł w szufladzie starą papierośnicę, którą niegdyś od
niej otrzymał, otworzył ją, wyjął jednego papierosa i zapalił.
– Przyszło ci to niezwykle łatwo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Williamie,
ja mam męża, tego już nie zmienimy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
chcesz to zmienić? – zapytał, kucając przy niej. – Jeśli
chcesz, powiedz choć słowo, a sprawię, że każdy sąd unieważni
to małżeństwo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
niemożliwe, poza tym…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
<i>poza tym</i>?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
Hektorze wiem czego się spodziewać, a ty jesteś nieprzewidywalny.
Jesteś jeszcze taki niedorosły – zarzuciła mu, a w jej duszy
potrzeba bezpiecznego lądu, walczyła z uczuciem unoszącym się
ponad chmury.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dorosnę
– zapewniał. – Daj mi szanse – nalegał, patrząc w jej
szmaragdowe oczy i paląc papierosa jednocześnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mogę. – Łza spłynęła po jej policzku, a ona przełknęła
ślinę i pokręciła głową. Poczuła ból, nie tylko w gardle, ale
i na sercu. Wiedziała, że musi być bezduszna, by Williama zrazić
do siebie możliwie jak najmocniej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę,
błagam. Nauczę się czego zechcesz. Przeczytam wszystkie sztuki,
polubię poezję i zapałam miłością do opery.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
której nigdy nie pójdziemy – postawiła sprawę jasno. – Nie
będzie nas na to stać. Nie przekażemy Marselowi nic, oprócz
obowiązku ciężkiej pracy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co mu przekaże Rodrigez? Jak poniżać innych? Jak być twardym?
Zapewni mu szkolenie takie jakie sam przeszedł w dzieciństwie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakie
szkolenie? O czym ty mówisz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bardzo
niewiele wiesz o swym mężu, Cyntio.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
teraz nieważne, bo on już jest moim mężem, ty byłeś tylko
kochankiem z mojej młodości. – Wstała, okraczyła jego udo i
wyszła za drzwi, gdzie zaskoczyła ją obecność Javiera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna
wyrósł przed nią niczym duch, jak zjawa wyrastająca spod podłogi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kochanek
z młodości, co? – zapytał z radosnym, zaczepnym uśmieszkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Musiałeś
coś…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
nie pomyliłem – przerwał jej ostro, a uśmiech w sekundę zniknął
z jego twarzy. – Oczekuj wiadomości ode mnie i rób co każę albo
podzielę się z bratem tym co przed niedawną chwilą popłynęło z
twych ust. Swoją drogą, moja kochana bratowo, powinnaś prze wziąć
więcej środków ostrożności, kiedy głosisz takie sekreciki w
pokoju zwykłego służącego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
niewytrzymała ciśnienia jakie się w niej zebrało. Wymierzyła
Javierowi solidny policzek, tak silny, że mężczyzna aż odbił się
od ścianę.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
myślisz, że dam się szantażować komuś takiemu jak ty, to jesteś
w błędzie – postawiła sprawę jasno.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="https://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-25-akt-wasnosci.html">Rozdział 25: <i>Akt własności</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-37336329961303167792016-06-16T18:45:00.000+02:002016-06-27T13:42:31.225+02:00Rozdział 23: W moich ramionach<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="228" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlze5bKHme8xrVhoc5qbfX0DVLTqp2ntkak1h48iWSIcZSfbRuL-Q2eTvwV7M_Dg6_n7q1HJJODI1swQ5XpK-KAiuI7DJGOVjThqedj4ywPHhGCin4ZgEufYAo10t1UYdSCDWs6opoRFAI/s400/Bez%C2%A0tytu%C5%82u.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="https://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-22-nowy-lokaj.html">Rozdział 22: <i>Nowy lokaj</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niegdyś
panna Montenegro, a teraz pani Rodrigez, powróciła do sypialni
małżeńskiej. Zdjęła szlafroczek stojąc przodem do łóżka.
Sądziła, że jej mąż bierze jeszcze kąpiel. Było jednak
inaczej. Hektor zaszedł ją od tyłu i objął. Wpił się ustami w
okolice jej szyi. Szybko jednak wyczuł, że coś jest nie w
porządku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się dzieje? – zapytał wprost, gdy Cyntia niemal zesztywniała na
jego dotyk.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeszcze
śmiesz się pytać? – wycedziła wielce zbulwersowana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kochanie,
ale chyba nie takim tonem – pouczył i podążał dłońmi w
okolice jej biustu. – Wszakże on nie przystoi damie. – Ponownie
musnął gdzieś nieopodal jej szyi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
tym razem postanowiła nie być bierna. Odwróciła się przodem do
męża i warknęła:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chcę byś mnie dotykał. Nie chcę być przez ciebie dotykana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
jakiegoż to powodu? – Chwycił dłońmi za barierki ramy łóżka,
czym ją skutecznie osaczył, uniemożliwiając drogę ucieczki.
Lekko, nieco łobuzersko się uśmiechnął, jakby uznawał to za
zabawę, a ta przecież niezwykle go podniecała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
spojrzała w zamglone oczy męża, były nadal upojone alkoholem, i
to tak bardzo, że aż zachodziły mgłą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
pijany – stwierdziła z odrazą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trzeźwy,
czy też nie, nadal jam twój mąż.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Plącze
ci się język. Nie pogrążaj się, błagam. – Mówiła odważnie,
była przy tym pewna siebie, ale tylko dlatego, że wzrokiem odbiła
gdzieś w bok i nie patrzyła na jego posturę ani wyraz twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
niespodziewanie ustąpił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem,
dobrze, nie będę nalegał. – Odsunął się o mały kroczek w tył
i uniósł dłonie do góry na wysokość głowy w geście poddania
się albo po prostu, by umożliwić jej przejście.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
prychnęła z dezaprobatą i przecisnęła się między mężem, a
ramą łóżka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nadal
nie zachwyca mnie twój ton – rzekł jakby sam do siebie,
podchodząc do komody, gdzie uprzednio pozostawił karafkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
mnie zawodzi twoje postępowanie. – Usiadła na łóżku, wyjęła
krem z szuflady stolika nocnego i zaczęła nacierać nim ręce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zasiadł w fotelu z drinkiem w dłoni. Delektował się smakiem
trunku i starał się zdusić w sobie pożądanie, podczas, gdy jego
żona rzuciła złośliwie:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
znowu pijesz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
uśmiechnął się skrycie i zamrugał dwukrotnie oczami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kochana,
ty czasami nie przesadzasz? Jeden drink przed snem, to nie hektolitry
pite bez umiaru.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
w tawernie? – Położyła się wygodnie i poprawiła okrycie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wstał z fotela, pokonał dzielący ich dystans i usiadł na łóżku.
Odłożył szklankę na stolik nocny i spojrzał na żonę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kochana,
jak każdy mężczyzna… – Zaczął kreślić nieokreślone wzory
na jej ramieniu opuszkiem swojego palca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
dotykaj mnie! – warknęła i strąciła jego dłoń z siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trudno
sobie nawet wyobrazić małżeństwo bez dotykania – wykpił ją,
ale zabrał rękę, tylko po to, by ponownie chwycić za szklankę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
mimo woli się zaśmiała, ale nieradośnie, bardziej brzmiało to
jak śmiech zawodu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
proszę cię żebyś mnie nie dotykał w ogóle, a zabraniam ci
dotykać mnie teraz, dziś, tej nocy i przez najbliższy czas.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ile
to najbliższy czas? – zapytał naiwnie z łobuzerskim uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
miała już dość tej bezowocnej dyskusji, prychnęła i odwróciła
się tyłem do męża. Uznała za najlepszy pomysł przespanie
gorszych chwil, bo rozmowa z Rodrigezem, gdy był po takiej ilości
napojów procentowych, nie przynosiła pożądanych efektów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
ogóle w ustach żony słowa <i>zabraniam dotykać</i>? –mówił
pytająco, jakby sam do siebie, popijając przy tym co jakiś czas ze
szklaneczki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
na te słowa lekko się przeraziła. Spodziewała się, że dotknie
ją po raz kolejny, tym razem bardziej natarczywie. Tak się jednak
nie stało. Hektor wstał z łóżka, stanął na środku pokoju,
przechylił szklankę do dna i napełnił ją po raz kolejny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciężko
będzie mi tej nocy cię nie dotykać, zważywszy na to, że nie mamy
najszerszego łóżka – przemówił głośniej, by mieć pewność,
że usłyszała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Liczę
na twoją galanterię, klasę i wrażliwość. Jeśli nie jesteś
pewny sam siebie, to po prostu zajmij inną sypialnie albo kanapę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ty jesteś pewna mnie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ale ty nie masz pewności czy nie ukryłam noża pod poduszką
–odpowiedziała w taki sposób, by wreszcie zakończyć tę
bezsensowną wymianę zdań.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jednak
Hektora nie przeraziły jej słowa. Zaśmiał się, opróżnił
szklankę do dna i ponownie się zaśmiał. Odłożył szklane
naczynie i podszedł do żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uwielbiam
twoje niecodzienne poczucie humoru. – Nachylił się, by musnąć
jej policzek. – Idę do kuchni, przynieść ci coś? Może
tarteletki?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
poczuła odór alkoholu wymieszany z dymem tytoniowym. Skrzywiła
się. Już miała coś powiedzieć, ale nie zdążyła, bo Hektor
opuścił pokój. Odetchnęła z ulgą. Zmrużyła oczy z nadzieją,
że gdy się obudzi wszystko będzie jak dawniej… lepiej, ale gdy
się obudziła, nic już nie było jak dawniej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaraz
po otwarciu oczu, zdała sobie sprawę, że ciężka ręka męża
przygniata ją do łóżka. Wypuściła więc powietrze przez zęby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
prosiłam żeby mnie nie dotykał – rzuciła sama do siebie
nieuprzejmym tonem. Myślała, że Hektor śpi i nie słyszy.
Chwyciła za nadgarstek jego ręki i próbowała ją podnieść, by
móc wstać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
prosiłaś tylko zażądałaś, nawet nie pytając mnie o zdanie –
odrzekł niewyraźnym, zaspanym głosem. Na dodatek jego usta
znajdowały się przy samej poduszce, co jeszcze utrudniało
zrozumienie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
nic nie odpowiedziała, dalej mocowała się z jego ręką, by móc
się spod niej wydostać. Czyniła to na marne, bo mąż był od niej
sporo silniejszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
mógłbyś… – zaczęła skromnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
– Jednym ruchem przygarnął ją do siebie tak mocno, że jej plecy
zostały dociśnięte do jego klatki piersiowej. Trzymał mocniej niż
wcześniej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
o to mi chodziło! – krzyknęła. Była już na granicy
wytrzymałości i zaczynała tracić cierpliwość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie?
Naprawdę? – drwił i co jakiś czas muskał wargami fragmenty jej
nagiego ciała, których było niewiele, bo ubrała się do łóżka
grubiej niż zazwyczaj.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
do cholery! – Usiłowała się zerwać. Użyła do tego celu całej
swojej siły, jednak na nic to się zdało. – Puścisz mnie czy mam
zacząć krzyczeć? – zapytała zrezygnowana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Westchnął
znudzony. Nadal znajdował się na pograniczu snu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zastanowię
się – odpowiedział z nutką rozbawienia w głosie, a im bardziej
jego ta sytuacja bawiła, tym bardziej ją denerwowała. Zapewne
gdyby był trzeźwy, to by to zauważył i odpuścił, ale nie od
dziś wiadomo, że człowiek pijany, to zazwyczaj człowiek głupi i
taki, który popełnia głupotę za głupotą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
decydować nawet o tym kiedy wolno mi iść do toalety? – zapytała
wprost. – Weź rękę, do cholery!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę,
ale nie klnij, to zbyteczne. Wystarczyło poprosić. – W końcu
zdjął z niej ciężar swojej górnej kończyny i pozwolił na
oddalenie się od łóżka, w którym on zapadł, jeszcze na
kilkanaście minut, w blogi sen.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przerwał
mu Marsel. Wstał więc po malca, wziął go z sobą do łóżka,
delikatnie przytulił i zasnął na nowo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia,
gdy tylko wyszła z łazienki po porannej kąpieli, to niemal od razu
ujrzała widok, który rozczuliłby chyba każdą kobietę… każdą
matkę. Silny, śpiący mężczyzna, okryty do połowy pościelą i
dziecko leżące obok niego. Malec oczywiście nie spał, bawił się
swoimi rączkami, obserwował je, co jakiś czas poklepywał ojca,
ale ten się nie chciał zbudzić, więc na nowo powracał do zabawy
swoimi rączkami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
tamtym momencie, Cyntii przeszła złość na Hektora, może nie
minęła tak całkiem, ale z pewnością uległa zmniejszeniu. Nadal
nie potrafiła zrozumieć, jak ten dobroduszny mężczyzna, wrażliwy
muzyk, mógł zabić kobietę podczas pojedynku z własnym bratem,
przecież rzekomo ją kochał. Chciała wierzyć, że to był
wypadek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Czy
można zabić z miłości?</i> – zadawała sobie to pytanie w
myślach i wtedy rozległo się pukanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
pośpiesznie zarzuciła podomkę, przeszła do salonu, zasunęła
drzwi sypialni i powiedziała głośne:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
jej prywatnego pokoju wtargnął William i wtedy miała już pewność,
że można zabić z miłości, bo każdą miłość da radę obrócić
się w zwykłą niechęć, a wspomnienia po owej miłości może
zacząć sprawiać tylko ból, żal i rozgoryczenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panienko…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani,
pani de Rodrigez – poprawiła go.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Rodrigez, śniadanie dla pani i pani męża – przemówił, a potem
ponownie wyszedł na korytarz, by wprowadzić wózeczek kelnerski do
pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William?
– Cyntia usłyszała głos Hektora, drzwi rozsunęły się, a w
nich stanął postawny mężczyzna, odziany w bordowy szlafrok, na
dodatek z dzieckiem w pieluszkach na rękach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
panie Rodrigez. Pańskie zamówienie z wczoraj.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
tak, już pamiętam. Nie miałeś czasami odpoczywać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wolałem
od razu wdrążyć się w obowiązki. Obiecuję się nie
przepracowywać – rzucił żartobliwie. Przełożył dania z
metalowego wózeczka o szklanym blacie na drewniany stół, po czym
ukłonił się i opuścił pokój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zasiadła z Hektorem do śniadania, choć nie była szczęśliwa z
tego powodu. Mały Marsel nadal znajdował się na rękach swojego
ojca i obserwował swoje rączki, które tym razem chwytały za
brązowy materiał szlafroka i białe pieluszki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niewygodnie
ci będzie z nim jeść – stwierdziła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
lubi jak się go zostawia samego – wyjaśnił Rodrigez i ponownie
zapatrzył się w swojego synka. Nawet trącił delikatnie kciukiem w
nos i bródkę malucha. – Słyszałeś co ta mama opowiada?
Kazałaby ci tak samemu leżeć, a ty przecież jesteś towarzyski
chłopak, nie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byleby
nie był za bardzo towarzyski. Chociaż szlajanie się po tawernach i
strzelanie do kobiet, zapewne odziedziczył w genach – za wszelką
cenę starała się dogryź mężowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
spojrzał na nią z niedowierzaniem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem,
że jesteś zła o tawernę, ale musiałem odreagować naszą
sprzeczkę w salonie, co nie jest niczym dziwny, w końcu
niecodziennie kobieta rzuca…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zwalaj wszystkiego na mnie – przerwała ostrym tonem. – Mogłeś
wypić w salonie, w sypialni, gdziekolwiek, a nie włóczyć się
pośród pospólstwa, jeszcze przyprowadzać nam jako lokaja, jakieś
pobitego człowieka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
człowiek stanął w mojej obronie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
pewny, że bezinteresownie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
dlatego dałem mu pracę, dogodne godziny i nieco wyższą pensje niż
pozostałym.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widzę
masz nowego pupila. – Wsypała łyżeczkę cukru do herbaty i
zamieszała. – Czyżby Charlie już ci się znudził? –
dopytywała sarkastycznie, na co Hektor uśmiechnął się
ironicznie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widzisz
co ta mama plecie? – zwrócił się do Marsela. – Cyntio, na
Boga, rozumiałbym, gdybyś była zazdrosna o jakąś pokojówkę,
ale o kelnera?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jestem zazdrosna. Nie podoba mi się, że zatrudniasz ludzi jak sobie
uważasz, bez żadnej konsultacji ze mną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
szczególnie nie interesowałaś się…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
teraz się interesuję – warknęła niespokojnie, po chwili jednak
się opanowała i zbliżyła filiżankę do ust.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
wzbudza w tobie niepokój – zauważył. – Czyżbyście się
znali?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie!
Skąd w ogóle taki pomysł!? – zareagowała o wiele za ostro, niż
sytuacja by tego wymagała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bardzo
ostro zaprzeczasz, jesteś poddenerwowana i…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
odwracaj kota ogonem. To ty jesteś winny mojego stanu, a nie ten
lokaj.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
cię przeprosić? Tego oczekujesz? – zapytał, wstając, by odłożyć
Marsela do kołyski, bo małego, właśnie ponownie, zmorzył sen. –
Jest za spokojny i stanowczo za mało płacze. Może jest chory? –
zapytał, dotykając lekko zarumienionych policzków syna. – Nie
jest gorący.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pokaż.
– Cyntia podeszła i spojrzała na swojego pierworodnego. Dotknęła
jego policzków i czoła. – Jest całkowicie zdrowy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
dlaczego jest taki spokojny? – zapytał zmartwionym głosem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem, może go podtrułeś oparami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
opowiadaj nawet takich bzdur. – Wyminął ją.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
splotła ręce na piersi, zmięła w ustach przekleństwo i dopiero
powróciła do stołu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogę
cię przeprosić? – zapytał, marszcząc czoło i ściągając z
sobą brwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeszcze
się pytasz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapytam
się też, czy ty mnie przeprosisz za zachowanie w salonie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja?
Ciebie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wstyd
przy gościach, rodzinie… to chyba wystarczający powód, nie
uważasz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie uważam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
już jak sobie chcesz. W takim razie, ja nie przeproszę cię za moje
wieczorne wyjście do tawerny. – Wstał, chwycił za rogalika i
skierował swoje kroki do sypialni, by się ubrać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
zabójstwo kobiety? – Cyntia tymi słowami zatrzymała małżonka w
półkroku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
to było sporo zanim się poznaliśmy. Nie czuję się w obowiązku
przepraszać za mą przeszłość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
sądziłeś, że powinnam o tym wiedzieć!? – Nie wytrzymała i
wybuchła. Wstała tak energicznie, że krzesło spadło na podłogę,
a Marsel obudził się z krzykiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie uważałem – odpowiedział stanowczo. – Zajmij się
dzieckiem, zamiast urządzać nam prywatny teatr – pouczył ją
nieuprzejmym tonem, po czym wyjął z szafy koszulę i spodnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przysięgam,
że nie tkniesz mnie, dopóki mi tego nie wyjaśnisz – rzuciła
ostro i wzięła kwilące niemowlę na ręce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
się zaśmiał, wstał z łóżka, na którym siedział zakładając
spodnie, podciągnął je, zapiął spinki przy mankietach i podszedł
do żony w rozpiętej, białej koszuli. Spojrzał nietypowo, jakby
chciał ją zabić wzrokiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
mi groziłaś – rzekł pytająco, z lekkim niedowierzaniem w
głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
mężu. Poinformowałam cię tylko, że dopóki nie zdecydujesz się
wyznać mi całej prawdy o tym jakże popularnym pojedynku, to mnie
nie tkniesz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
nadal płakał, więc Cyntia przestępowała z nogi na nogę,
usiłując go uspokoić. Hektor niespodziewanie chwycił za jej
podbródek i zmusił, by na niego spojrzała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
to się jeszcze okaże – powiedział i zabrał swoją dłoń z jej
twarzy, by zapiąć guziki i założyć szelki na ramiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdy
będziesz wychodził, to wezwij jakąś pokojówkę albo zatrudnij w
końcu niańkę…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
dlaczegóż to? Czyżbyś nie potrafiła zająć się swoim własnym
synem? – wytknął jej, biorąc, wcześniej przewieszoną przez
oparcie krzesła, marynarkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
zaczynał się zanosić. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
czuje twoje emocje. Gdy jesteś wrogo nastawiona do mnie, to odbija
się na nim – wyjaśnił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
nie chcesz opiekunki, to zamiast się wymądrzać, się nim zajmij. W
końcu to też twój syn. – Wcisnęła mężowi dziecko na ręce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
pomimo pulsującego bólu w skroniach, ułożył maluszka pewniej w
swoich ramionach i rozpoczął spokojną wędrówkę po pokoju. Z
każdym jego krokiem malec płakał coraz ciszej i mniej gwałtownie
nabierał powietrza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałeś
się porozglądać, Aniołku, tak? A nie tak w miejscu stać? –
szczebiotał do trzymiesięcznego dzieciątka. – Tatuś cię weźmie
na spacer, a mamusie zostawimy w pokoju, niech się wyzłości w
samotności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
masz iść, to najlepiej już wyjdź! – warknęła. – Wyjdźcie
obaj! – wrzasnęła niemal na całe gardło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widzisz
do czego to doszło, Marsel? Mnie własna żona wyrzuca z pokoju, a
ciebie własna matka wystawia za drzwi – skomentował bez krzty
zrozumienia dla postawy Cyntii, ale pomimo tego wyszedł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
poczuła chwilową ulgę spowodowaną samotnością. Właśnie tego
jej teraz było trzeba, chwili dla siebie, bez ciągłego płaczu
Marsela i bez ciągłych zgryźliwości Hektora. Postanowiła
wykorzystać ten czas na przebrane się i nałożenie kosmetyków.
Niestety ktoś, bez uprzedniego zapukania, wtargnął do jej pokoju i
zakłócił jej, ten jeszcze niedawno obecny w pomieszczeniu, błogi
spokój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
możemy porozmawiać? – zapytał William. Nie przestraszył się
oburzonej miny ani bijącej od osiemnastolatki wrogości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
mężatką. Nie możesz wchodzić do mojego pokoju kiedy tobie się
tak podoba – odparła i ukryła się za parawanem. Poczęła
rozbierać się z podomki i koszuli nocnej. Suknie już miła
naszykowaną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mówisz
tak jakbym wcześniej mógł – odparł i podszedł bliżej, tak, że
dzielił ich tylko ten drewniany, zdobiony parawan. – Może ci
pomóc? Przywiązać gorset czy…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zasznurować
– poprawiła go.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
zasznurować? – W jego oczach pojawiły się radosne iskierki i już
miał przestąpić krok na przód, gdy usłyszał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ani
się waż tu zaglądać!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oj,
nie bądź taka wstydliwa. Nie masz nic czego bym wcześniej nie
widział.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
bezczelny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nazwałbym
to <i>prawdomówny</i> i dodałbym, że właśnie za to mnie
pokochałaś. Za to, że jestem szczery i nieskomplikowany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
wynurzyła się zza parawanu i mocowała z ostatnim guzikiem swojej
sukni. Na jej nieszczęście zapięcie było z tyłu, perełka guzika
wielka, a pętelka malutka. Irytowała się tym strasznie, ale z
wybawieniem przyszedł William. Dotknął delikatnej skóry jej dłoni
swoimi, odzianymi w białe, kelnerskie rękawiczki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pozwolisz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– odparła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
– szepnął, gdy skończył zapinać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję,
a teraz mów czego chcesz? Dlaczego zostałeś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lubię
tę pracę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bycie
kelnerem to szczyt twoich marzeń? – zapytała z wyraźną przyganą
w głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mama
zawsze mnie uczyła, że trzeba mierzyć siły na zamiary, no ale ty,
jak widać, miałaś bardzo dużo sił, by sięgnąć po taki zamiar.
– Zaczął teatralnie rozglądać się po przestronnym wnętrzu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
masz na myśli?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
podszedł do komody, na której stały pamiątki z podróży
poślubnej i fotografie rodzinne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Śliczne
zdjęcie, dlaczego z datą na ramce? – zapytał, pokazując Cyntii
pamiątkę z jej własnego ślubu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
nie lubi pisać po zdjęciach, dlatego nakazał stolarzowi wykonanie
drewnianych ram z datami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
data waszego ślubu?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– warknęła, splatając ręce na piersi. – Chcesz czegoś
konkretnego czy tylko uzupełniasz moje prywatne kalendarium? Swoją
drogą, nie wiedziałam, że masz to w obowiązku. – Podeszła do
drzwi i już miała go wyprosić, gdy William chwycił za zdjęcie
Marsela.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
data urodzenia twojego syna? – dopytywał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co cię to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
mam prawo podejrzewać, że to mój syn! – uniósł się. – Nawet
by się zgadzało – szepnął po szybkim dokonaniu rachunku w
głowie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
jest wcześniakiem. Nie ma z tobą nic wspólnego. Wyjdź. –
Chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi. Czuła, że nie może być z
Williamem sam na sam, bo przy nim nie była pewna sama siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
łobuzerski wyraz twarzy i błysk w oczach, godny największego
urwisa, przyciągały ją tak samo jak przed laty. Przestępując
próg, spojrzał jej głęboko w oczy. Zauważył w nich coś na
miarę smutku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdybyś
tylko pozwoliła mi wyjaśnić… – zaczął delikatnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
już za późno – rzekła pewnie, ale cicho, by czasami nikt z
personelu nie usłyszał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
nie przestałem cię kochać – wyznał tak delikatnie, że niemal
aksamitnie, po czym z zawstydzeniem spuścił głowę i opuścił jej
małżeńską sypialnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
ze złością trzasnęła drzwiami. Usiadła na łóżku i schowała
twarz w dłoniach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Dlaczego
on tu wrócił?</i> – pytała samą siebie, zalewając się łzami.
Po chwili jednak zdała sobie sprawę, że musi wstać i wyjść do
ludzi. Zrozumiała, że nic nie da zamykanie się w czterech
ścianach, bo od tego kłopoty nie znikną. Starła więc łzy,
przypudrowała nos i nałożyła nieco różu na policzki. Wyszła na
korytarz, jak gdyby nigdy nic.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
właśnie zamykała drzwi od pokoju, gdy obok niej zjawił się
William. Przez jej myśl przeszło, że chłopak jest bardziej
natrętny, niż niejedna mucha w lecie. Postanowiła jednak zatrzymać
tę uwagę dla siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Okłamałem
cię – zaczął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
nowego – odburknęła, przypominając sobie jak kiedyś, przed
laty, wmówił jej, że dżdżownice są jadalne, a na drzewach, w
noc wigilijną wyrastają kolorowe sople. Wymknęła się wtedy z
domu oknem. Było to w czasach, gdy jeszcze zajmowała, wraz z Julią
i Martinem, jeden z pokojów na parterze. Żadnych kolorowych sopli
nie znalazła, przemarzła na kość i na dodatek została ukarana
przez matkę. Po tym wydarzeniu unikała Williama ponad dwa tygodnie,
gdyż była na niego potwornie zła i teraz, także pragnęła nie
zwracać na niego uwagi. Zmierzała twardo przed siebie szerokim
korytarzem, wyłożonym chodnikami w kwiecisty wzór.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
jednak nie ustąpił i poszedł za nią, by oznajmić:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zostałem w hotelu dlatego, że lubię być kelnerem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
mężatką, a twoje uczucia…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
o to chodzi – przerwał jej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaciekawiona
jego słowami, przystanęła, odwróciła się i spojrzała pytająco
w piwne oczy chłopaka sprzed lat. Miała wrażenie, że nie tylko
oczy, ale że też wszystko inne w Williamie pozostało bez zmian, że
czas nie odcisnął na nim żadnego piętna. Chłopakowi nie przybyło
ni jednej zmarszczki, ni jednej słabości, ni jednego obowiązku i
to był idealny powód, by zamienić niegdyś piękną miłość w
ból i żal. W końcu ona się poświęciła, wyszła za mąż, by
ich syn miał dom i ojca, musiała go urodzić, a teraz wychować. A
William, co on poświęcił? Był wolny, do niczego nieprzywiązany,
nie znajdował się pod kieratem tego co wypada i tego co należy.
Wciąż był tym chłopcem, któremu wolno było kąpać się nago w
stawie, całymi dniami chodzić po drzewach i zajadać owocami,
szczególnie jabłkami, wprost z gałęzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
co ci chodzi? – zapytała wprost, wiedząc, że ta rozmowa jej nie
ominie. Wolała to załatwić prędzej niż później i zwyczajnie
mieć z głowy ten jeden kłopot.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
wiem, że to mój syn… – wyszeptał, zbliżając usta do jej
ucha, tak blisko, że niemal go dotknęły.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bredzisz
– warknęła i już miała iść dalej, ale chwycił ją za
nadgarstek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Daj
mi dokończyć, proszę. Nie zniszczę ci życia, ani temu dziecku go
nie zniszczę. Chcę tylko potrzymać go w ramionach. Czy to tak
wiele? – Miał łzy w oczach, gdy zadawał jej to pytanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zebrała całą złość na niego do kupy, by mieć siłę
odpowiedzieć:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
to bardzo wiele. Hektor nie pozwala kelnerom, pokojówkom i byle komu
na dotykanie naszego syna. – Wiedziała, że sprawia mu tymi
słowami ból, ale szczerze, to tego właśnie chciała, by cierpiał
jak ona, kiedy to on podkulił ogon i zostawił ją samą z
problemem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jestem byle jakim kimś, a ojcem tego dziecka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
komu to powiesz? – zapytała nienawistnie, zbliżając swoją twarz
do niego. – No komu? – dopytywała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
przykład twojemu mężowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poczuł
szczypanie na policzku, bo kobieta wymierzyła mu siarczyste
uderzenie, które pomimo że zadane drobną dłonią, to
niemiłosiernie mocno zapiekło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
nie żartuję. Chcę poznać syna, jeśli ty mi tego nie
uniemożliwisz, osiągnę swój cel inaczej. Na razie nie chcę
niszczyć twojego szczęśliwego związku z Rodrigezem, ale gdy
zabronisz mi poznać syna, nie zawaham się – zagroził i złapał
ją zapobiegawczo za oba nadgarstki, by znów jej dłoń nie sięgnęła
któregoś z jego policzków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
– uległa. – Znajdź zastępstwo podczas obiadu i poproś
Martina, powinien już być w pokoju trzydzieści cztery. On
przyniesie ci Marsela do pomieszczenia z licznikami, bo tam nigdy się
nikt nie kręci. Będziesz miał dokładnie godzinę i dwadzieścia
minut. Potem masz zniknąć. Zgadzasz się na to? – zapytała z
nadzieją, że chłopak przystanie na jej propozycję.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
Nie martw się, nie jesteś jedyna z takimi odczuciami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakimi
odczuciami? – zapytała i zaczęła się nerwowo rozglądać czy
czasami nikt nie idzie korytarzem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
także w twoim towarzystwie odczuwam ból. Żadne z nas nie jest na
tyle skrzywione, by upatrywać w bólu przyjemności, dlatego lepiej
będzie, gdy nie będziemy się widywali. Rozumiem to. – Wypuścił
jej ręce z uścisku swoich dłoni i odszedł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
cały czas się wahała czy aby na pewno dobrze robi, czy ma prawo
wciskać Marsela w objęcia Willa na tę jedyną godzinę ich życia,
czy oby to nie będzie błędem? W końcu uznała, że syn ma prawo
poznać ojca, a ojciec prawo poznać syna, choć wiedziała, że
Marsel nie będzie tego spotkania nawet pamiętał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
Julia, Bastian, Cyntia i Hektor zasiedli do obiadu, Martin zgodził
się zabrać siostrzeńców na spacer. Julia była tym pomysłem
zaskoczona, Cyntia starała się uśmiechać i nie widzieć
przeciwwskazań, a Hektor był stanowczo na <i>nie</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
ty nigdy nie opiekowałeś się Marselem dłużej niż pięć minut,
a teraz, nagle, chcesz zabrać go na spacer?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
to obu ich na spacer? – wtórowała szwagrowi brunetka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dajcie
jemu szanse, jak nie spróbuje, to się nie nauczy – zachęcała
Cyntia delikatnie. – Może dzięki temu treningowi zechce mieć
własne dzieci i zrezygnuje ze ślubów na księdza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
bym wolał, kochana, by twój brat, skoro już musi, uczył się na
jakieś lalce albo manekinie, a nie na naszym synu, ale martwi mnie
to, że ciebie wcale nie martwi jego los, jakbyś się nim nie
interesowała. Coraz częściej mam takie wrażenie – przyznał na
głos i poruszył brwiami, spuszczając głowę w dół i spoglądając
na swój talerz, pełen ziemniaków, pieczonego kurczaka i świeżej
surówki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
też zauważyłam, że masz bardzo zimne podejście do własnego
dziecka. – Julia po raz kolejny poparła szwagra, czym wprawiła
siostrę w niemały gniew.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mam zimnego podejścia, mam gorszy czas! – wytłumaczyła się
podniesionym tonem. – I zgadnij przez kogo – dodała i rzuciła
dezaprobatyczne spojrzenie Hektorowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ależ
o co wy się tak kłócicie? – zapytał Bastian i odnalazł
wzrokiem kelnera, strzelił palcami, by przywołać mężczyznę do
siebie. – Dla mej żony i szwagra jakiś mocny truneczek, proszę,
by w końcu przestali dostrzegać problemy, gdzie w istocie ich nie
ma.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie,
jakbyście poważniejszych problemów nie mieli – zawtórowała
Bastianowi Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
prawda, szanownej mamusi nie ma w naszym gronie, więc od razu
problemów mniej, bo jak to mówią, <i>baba z wozu, koniom lżej</i>
– zażartował Bastek, który, pomimo wczesnej pory, miał już
naprawdę sporo szklaneczek rumy za sobą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
coś mówisz, to chociaż mów z sensem, wystarczy już, że ma żona
plecie trzy po trzy każdego dnia – stwierdził Hektor i nawet w
myślach zaczął się trochę zastanawiać nad tym, gdzie się
podziała Marta Montenegro, bo od rana nawet o nią się nie otarł
na korytarzach, a ona miała w zwyczaju się tak przechadzać, by
mieć złudzenie, że wszystkiego jak należy dopilnowuje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
Edward ma piastunkę – zaczął Brown. – Martin może wziąć na
spacer dzieci do ogrodu, a ta kobieta może mu towarzyszyć i w razie
czego dopomóc.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sam
nie wiem. – Rodrigez nadal nie był przekonany do tego pomysłu.
Spojrzał na wózek, w którym spokojnie drzemał mały Marsel.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
natomiast w tym czasie wywróciła oczami, gdyż nie mogła już
znieść nadopiekuńczości swojego małżonka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szwagrze.
– Bastian wstał i uwiesił się na ramieniu Hektora. W dłoni
standardowo trzymał drinka. Stuknął swoim kieliszkiem o kieliszek
Rodrigeza. – Zaufaj mi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tobie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie mnie zaufaj – wtrąciła się Cyntia. – <i>W końcu z
nas dwoje, to ja jestem bardziej godna zaufania</i> – nie
wypowiedziała tych myśli na głos tylko dlatego, by nie zirytować
Hektora i by zgodził się na pozostawienie Marsela pod opieką jej
brata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
ale jeśli mu spadnie choć włos z głowy, to oboje was będzie
miało ze mną do czynienia – zagroził zarówno własnej żonie
jak i blondynowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
mu się nie stanie, nie bądź taki nadopiekuńczy – odezwał się
głos zza pleców. – Ja potowarzyszę Martinowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wujaszek
Damian, gdzie się wujek podziewał od rana? – Cyntia wstała i
ucałowała wujaszka w oba policzki, przez co Rodrigezowi aż
zbierało się na mdłości. Nie przepadał za wujem, ale musiał
przyznać, że to jedyny mężczyzna w rodzinie, który naprawdę wie
jak opiekować się małymi dziećmi i ma w tym niezwykłą wprawę
oraz wyczucie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
byłem u pewnej wdówki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
od razu na te słowa się szeroko uśmiechną, po czym wzniósł
toast:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wuja
zdrowie, byś mógł, wuju, jak najdłużej tak folgować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
miłość boską – syknęła Julka i wsparła czoło na dłoni z
zażenowania. Rodrigez uczynił tak samo tylko wcześniej jeszcze się
przeżegnał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co ty się modlisz? – zauważyła Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
tylko tak jakoś. – Spojrzał na siostrę swojej żony, bo ta jako
jedyna zdawała się go rozumieć w obecnej sytuacji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
sam tak mam pić?– Bastian czekał z kieliszkiem uniesionym do
góry.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
się chętnie z tobą napiję – zaoferowała się Cyntia i wciąż
stojąc sięgnęła po kieliszek męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
natychmiast wstał, by ją powstrzymać zanim dotknęła brzegu
naczynia ustami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Karmisz
– przypomniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
kilka kropel…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
powiedziałem – warknął i zabrał żonie kieliszek z dłoni, sam
uczynił kilka łyków i odstawił szkło na stół.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wujaszek
Damian i Martin spojrzeli na Rodrigeza nieprzychylnie, a potem
ukłonili się grzecznie, wzięli wraz z sobą wózek ze śpiącym
Marselem, a w ogrodzie odnaleźli opiekunkę, by zapożyczyć od niej
małego Edwarda. Cyntia była szczęśliwa, że jej plan przebiega
jak należy, ale pomimo tego patrzyła wilkiem na własnego męża.
Miała serdecznie dość jego zaborczości i apodyktyczności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Martin
spacerując z wujkiem, który niósł Edwarda na rękach, wykorzystał
moment, gdy mały zainteresował się liśćmi na drzewach, a Marsel
zaczął płakać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaniosę
go opiekunce, by go przewinęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Opiekunce…
– przeciągnął wuja Damian, doskonale zdając sobie sprawę z
tego, że Marsel nie ma opiekunki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie, pokojówce, tej Susanie. – Martin uśmiechnął się uroczo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bardzo
ładna, synku, dobry wybór – pochwalił mężczyzna z kozią
bródką swojego bratanka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wuju,
ja wstępuje do seminarium – przypomniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Martin
wyjął Marsela z wózka i przytulił. Sądził, że tyle wystarczy,
by malec przestał płakać, ale to na nic się zdało. Zaniósł go
więc pierw do pokoju służby, co było nie lada wyczynem, by
przedostać się tam niezauważonym. Na szczęście była pora
obiadu, więc było nieco prościej niż w innych godzinach. Poprosił
Susanę, by uspokoiła małego, a potem zastanawiał się, jak ma się
z nim dostać do pokoju z licznikami, by Hektor Rodrigez tego nie
zauważył. Postanowił dopytać brunetkę, czy da się tam przejść
jakimś tylnym wejściem, a nie maszerując przez sale jadalną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
co musisz się tam dostać? – dopytywała, a ciekawość jarzyła
się w jej turkusowym spojrzeniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mogę ci powiedzieć i obiecaj, że nie będziesz mnie śledzić, po
prostu mi pomóż. Hektor nie może mnie widzieć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
zaniosę małego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
Hektor nie każe pokojówkom go dotykać. – Zaczął się miotać i
nerwowo przechadzać po pomieszczeniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mały
Marsel leżał na stole i swymi ciemnymi oczętami obserwował
wszystko co się wokół niego działo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wcześniej
nie miał nic przeciwko...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
ale od pewnego czasu ma. Sam nie wiem czym to jest spowodowane.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie przebierz się za kelnera. Pan Rodrigez nigdy nie zwracał
uwagi na kelnerów. Nawet nie patrzy im na twarze, no chyba, że
wydaje rozkazy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
może się udać – podchwycił, drapiąc się kciukiem po
podbródku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poczekaj
tu z nim, przyniosę ci strój i wózek do posiłków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
koszyk dla dziecka! – zawołał za Susaną. Potem spojrzał na
siostrzeńca i zaczął się modlić, by nie zaczął płakać –
Panie Boże, ten jeden raz, niech wszystko będzie po mojej myśli,
błagam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
się okazało, Pan Bóg wysłuchał próśb swojego wiernego sługi i
mężczyzna wjechał wózkiem kelnerskim do pokoju z licznikami, w
którym ukrywał się William Oldman. Chłopak wstał i nie krył
swojego zdziwienia strojem młodego Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
sądziłem, że będziesz zdolny aż do takich poświeceń w imię
naszej starej przyjaźni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
widzisz, jestem. – Schylił się, podniósł serwetę z ozdobnym
haftem i wyjął koszyk z Marselem. Położył go na jednej ze
skrzyń. – Oto twój syn, masz godzinę, ja będę stał na
czatach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nikt
nie zauważy…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie martw się tym. Jakby co odciągnę ich uwagę. Poradzisz sobie?
– zapytał dla jasności, choć tak naprawdę wiedział, że z
małymi dziećmi każdy, nawet Bastian radził sobie lepiej niż on
sam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poradzę.
– William delikatnie wsunął pod Marsela swoje dłonie i chciał
go wyjąć z koszyka, ale przeszkodziła mu wiklinowa rączka.
Ponowił próbę, tym razem inaczej układając ręce i w końcu się
udało, mógł go wziąć w objęcia. – Jakiś ty maleńki. Pokaż
no się. Do kogo jesteś podobny? – zagadnął do niemowlaka i
usiadł na krześle.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oldman
zdjął Marselowi czapeczkę i przyjrzał mu się dokładnie. Wsunął
swój palec do małej dłoni. Delektował się tym momentem,
celebrował go i pragnął, by trwał jak najdłużej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Godzina
jednak szybko minęła, a Martin stanął w drzwiach pokoju z
licznikami, zwiastując moment rozstania. William spojrzał z
utęsknieniem na syna, bo choć jeszcze trzymał go w ramionach, to
już za nim tęsknił. Niespodziewanie błysnął flesz aparatu i to
dwukrotnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcę
byś miał pamiątkę – wyjaśnił Martin ze zrozumieniem i
współczuciem w głosie. – Ale teraz już muszę go zabrać –
powiedział.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem.
– William wstał i oddał chłopca bratu Cyntii. – Mam nadzieję,
że będziesz szczęśliwy – rzekł ze łzami w oczach i uśmiechem
na ustach, jednocześnie gładząc Marsela po nosie opuszkiem palca.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
przeciągnął się, ziewnął i otworzył oczy. Odwzajemnił
uśmiech. Nawet nie był świadom jak wiele tym czynem przekazał
swemu biologicznemu ojcu. Dał mu to co dziecko ma najcenniejszego –
szczerą, dziecięcą radość w postaci lekko uniesionych kącików
ust i odrobiny śliny spływającej po maleńkiej bródce.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="https://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-24-otello-i-szantaz.html">Rozdział 24: <i>"Otello" i szantaż</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-78557873633216274182016-06-14T01:28:00.000+02:002016-06-16T18:56:21.487+02:00Rozdział 22: Nowy lokaj<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSSx5F67WFcgE9bN4ynAyp4rTLjMsl6-IXxbM2fpYVrS-Ocsk_mNU_li2PS-kz0RjwbiMMDac8OuW4FCRBoIwySNnXBLZ9ow9JFHnCHxbgIpTzagPuIz1ShWKCHa1bS8H5nBNhMAnwffZl/s400/krew.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-21-miosc-grecka-i-irlandzka.html">Rozdział 21: <i>Miłość grecka i irlandzka</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia,
po raz drugi w życiu, leżała na ciężkim, dużym i niewygodnym
biurku w gabinecie męża. Była wykończona, ale godzenie się,
przecież właśnie tego wymagało od dwojga kochanków –
fizycznego zmęczenia. Co prawda, w temacie kochania się na inne
sposoby nie sięgnęli porozumienia, ale Hektor postanowił nie
naciskać, uznał, że wcześniej lub później, ale na pewno kiedyś
Cyntia zechce posmakować inności i zapoznać się z doznaniami,
których na żaden inny sposób nie przeżyje. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Stał
nad nią i zakładał ramiączka szelek na wygniecioną, do połowy
zapiętą, białą koszulę, by potem nachylić się i pocałować
żonę w usta. Rozsmakował się tym muśnięciem krótką chwilę,
po czym zebrał słowa jakie sunęły mu się na język i ułożył z
nich całkiem gustowne zdanie:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kocham
ciebie, nad życie. – Położył dłoń na jej udzie. Delikatnie
wtargnął pod materiał halki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powinnam
się ubrać, by przejść do pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powinnaś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
nie mam siły – przyznała z uśmiechem na twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Usiadła
na biurku i spojrzała Hektorowi w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiesz
mi prawdę jeśli o coś zapytam?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
Dokładnie, to albo powiem prawdę, albo nie odpowiem, ale nie
skłamię. – Hektor kończył zapinanie ostatnich guzików swojej
koszuli, potem rozpoczął wsuwanie jej do spodni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier
siedział w więzieniu – zaczęła. – Naprawdę mu nie pomogłeś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
wziął jedno z krzeseł i postawił naprzeciw żony, wciąż
siedzącej na biurku. Zajął miejsce i przez chwilę poczuł się
głupio, że w tej sytuacji jest od niej niższy, ale nie chcąc się
wiercić był zmuszony się z tym pogodzić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio…
ja wiem, że Javier wydaje się być sympatyczny, ale on nie do końca
jest szczery. To bardzo interesowny człowiek, okłamał mnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Okłamał?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
kopalni kiedyś wydobywano węgiel. Teraz jest nieużywana.
Kompletnie nie przynosi zysku. Nie można jej używać, bo nie ma
właściciela. Javier widnieje jako właściciel w księgach
wieczystych, ale nie ma do nich aneksu, nie ma aktu własności. Z
kolei akt własności kopalni wskazuje na mnie. Nie wiem czy znasz
się na tym?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ojciec
trochę mnie uczył – wyjaśniła. – Nie pytam o to jak jest
teraz. Pytam o to jak było i dlaczego twój brat siedział w
więzieniu, a ty mu nie pomogłeś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sam
sobie jest winny, Cyntio.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ma jakiś związek z pojedynkiem? Kłóciliście się o majątek.
Chciałeś się zemścić?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
mściwy, ale nie mszczę się dwukrotnie. – Uśmiechnął się
delikatnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
jaśniej, Hektorze?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
Odkupiłem od niego kopalnie, bo on nie miał na rozpoczęcie
wydobywania węgla. Umowę zawarliśmy sprawiedliwie. Ja zatrudniłem
swojego majstra, ale on go zwolnił. Nie było mnie wtedy w państwie,
posłużył się moim niedopatrzeniem i tym, że nie zmieniono zapisu
ksiąg wieczystych. Posłużył się przede wszystkim testamentem.
Zatrudnił swojego majstra, zatrudnił ludzi, nie wypłacił im, a
potem szukał dokumentu, że to ja jestem właścicielem, i że to
moja sprawka. Javier to człowiek, który zawsze dorabia się cudzym
kosztem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dokument
masz ty? – zapytała wprost Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
uniósł kąciki ust ku górze. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
odpowiadaj, twój uśmiech jest odpowiedzią. Mógł uniknąć
więzienia, gdybyś…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie,
gdybym ja przyznał się do winy i zatrudnienia tych ludzi. Tak
chciał. Uwierz Cyntio, zatrudniłem prawnika i chciałem mu pomóc,
ale nie swoim kosztem. Nie będę pokutował za jego grzechy.
Wierzysz mi?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wierzę
– odpowiedziała, choć bez przekonania. Zeskoczyła z biurka i
zaczęła się ubierać. – A ty mi wierzysz? Ufasz mi? –
dopytywała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście
– odpowiedział pewny swego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
ten dokument przy sobie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zrobił się podejrzliwy, a Cyntia jakby nigdy nic odwróciła się
do niego plecami i poprosiła, by zapiął guziki jej sukienki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
– odparł, wstając. – Dlaczego pytasz czy mam ten dokument przy
sobie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
chcę wiedzieć. – Odwróciła się i musnęła męża w brodę. –
Boję się, by nikt ci nie zaszkodził.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
dobrze schowany. – Hektor spojrzał się znacząco na krzesło, na
którym przed chwilą siedział.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie?
– dopytywała marszcząc brwi i podążając za jego wzrokiem. –
Proszę, powiedz mi – nalegała, a on przystał na to i już po
chwili odkręcał nogę jednego owego krzesła, po czym wyjmował z
niego zwinięty w rulon dokument.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rano
pani Rodrigez oznajmiła mężowi, że wybierze się na dłuższy
spacer.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
abym ci towarzyszył? – dopytywał, przypinając łańcuszek
kieszonkowego zegarka do kamizelki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– odpowiedziała. – Znaczy bardzo bym chciała, ale wydaje mi
się, że masz dużo pracy – dodała po krótkiej chwili, by nie
zdradzić się z tym, iż nie życzy sobie jego towarzystwa. –
Chcesz, by pensjonat jak najszybciej zaczął przynosić zyski.
Rozumiem to – wyjaśniła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiedziałem, że mam aż tak wyrozumiałą żonę. – Zerknął do
kołyski, by pogładzić Marsela po policzku. – Tylko nie chodź za
długo, nie jest za ciepło. Mogłabyś się przeziębić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ubierz
coś ciepłego na siebie. Marsela nie musisz brać z sobą, twoja
matka pragnęła zabrać go na spacer z samego rana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niebywałe
– skomentowała Cyntia. Pożegnała męża muśnięciem w policzek
i opuściła sypialnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tego
dnia pani Rodrigez wybrała się na dłuższy spacer, niż Hektor
podejrzewał, gdyż dotarła aż do motelu, w którym zatrzymał się
Javier. Zapytała o niego w recepcji, ale nie chciano udzielić jej
informacji. Na szczęście zastała go w restauracji, jak popijał
drinka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Witam,
czy mogę? – zapytała, chwytając za krzesło naprzeciw niego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
– Wstał i poczekał aż zajmie miejsce. Następnie usiadł i
uśmiechnął się do bratowej. – Zawsze przyjemniej spędza się
czas w miłym towarzystwie pięknej damy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
przyszłam tutaj po to, by słuchać komplementów na swój temat.
Wystarczą mi te, które dostaje od własnego męża – zaczęła
ostro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyszłaś
poznawać sekrety rodzinne? – zapytał z drwiną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Interesują
mnie kopalnie i sprawa aktu własności. To po to przyjechałeś,
prawda? To dlatego wczoraj próbowałeś dostać się do gabinetu
Hektora, ale był zamknięty, czyż nie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier
uśmiechnął się zaskoczony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
pod wrażeniem. Nie dość, że piękna, to jeszcze bystra. Mój brat
trafił na prawdziwy skarb.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
to zrobiłeś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
takiego zrobiłem, Cyntio?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
zatrudniłeś setki ludzi i im nie wypłaciłeś pensji?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
zrobił twój mąż – odpowiedział z przekonaniem i poprosił
kelnera o przyniesienie kieliszka dla bratowej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wierzę – szepnęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiesz za kogo wyszłaś. – Spojrzał Cyntii w oczy z taką
pewnością siebie, że niemal każda kobieta byłaby skłonna
uwierzyć we wszystko co powie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
jednak nie była tak głupia i zapytała zagniewanym tonem:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
ufać tobie czy człowiekowi, któremu przysięgałam?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
musisz mi ufać, nie proszę o pomoc, ale przesiedziałem trzy lata w
więzieniu za oszustwo. Po wyjściu musiałem zaciągnąć kredyt u
rodziny i spłacić należności…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeździsz
drogim samochodem. Uznam więc, że od tego nie zbiedniałeś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odbiłem
się od dna, na które zepchnął mnie mój własny brat.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
co wróciłeś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">By
poznać bratanka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nienawidzisz
Hektora, on za tobą też nie przepada. Mam uwierzyć, że
przyjechałeś poznać jego syna? Javier, bądźmy poważni. –
Sięgnęła po kieliszek i zrobiła łyk wina.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sprawa
kopalni jest już przedawniona, ja odsiedziałem ile było trzeba
odsiedzieć za tę zbrodnie. Nie chcę pieniędzy, ani zysków. Nie
poślę twojego męża do więzienia, ale chcę oczyścić swoje
dobre imię. Nie ja zatrudniłem tych ludzi. Kopalnie nie należały
wtedy już do mnie – wyjaśnił spokojnie, choć widać było, że
coś się w nim gotuje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczyścisz
swoje imię, plamiąc przy tym imię mojego męża?– zapytała
wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
londyńscy wspólnicy, nie znają Hektora. Nigdy go nie poznają.
Nikomu nie zaszkodzę, a ja muszę spłacić zadłużenie. Termin
dobiega końca. Ciężko mi zacząć każdą nową inwestycje, zdobyć
na nią pieniądze, bo jestem dłużnikiem i przestępcą. Do tego
doprowadził twój mąż. – Niespodziewanie chwycił za jej dłoń
i delikatnie uścisnął. – To nie twoja sprawa i nie martw się
tym. Uwierz, że chętne zemściłbym się na moim bracie, ale
najbardziej w tym wszystkim byłoby mi szkoda ciebie, dlatego nic
takiego nie nastąpi. Nie mógłbym cię skrzywdzić, nie jesteś
niczemu winna. – Javier patrzył głęboko w oczy bratowej i
delikatnie pocierał kciukiem jej kłykcie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
odruchowo i pośpiesznie zabrała dłoń, gdy poczuła znajomy
dreszcz. Podobny przebiegał jej ciało w chwili, gdy Javier w dniu
chrztu Marsela, położył otwartą dłoń na jej plecach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Długo
zamierzasz zostać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dopóki
nie zdobędę tego po co przyjechałem – odpowiedział wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektorowi
nie podoba się twoja obecność. Mnie też zaczyna ciążyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyjechałem
tu z brudnym imieniem, chcę wyjechać z czystym i zatrzeć po sobie
złe wrażenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
gdybym przyniosła ci ten dokument? – zapytała wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapewne
nie wiesz gdzie go ukrył. Nie zdziwiłbym się, gdyby został w
Hiszpanii – grał smutnego i zrozpaczonego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
gdzie jest i przyniosę ci go, powiedz tylko kiedy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Najlepiej
dziś wieczór. Mam spotkanie z inwestorem z Londynu. Chcemy
rozpocząć inwestycje. Jest w podróży, dlatego jako miejsce
spotkania wybraliśmy ten motel. Mogę na ciebie liczyć?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
potem wyjedziesz? – dopytywała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
jako oczyszczony z zarzutów człowiek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogę
ci ufać, Javier? Nie zawiodę się?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
pewnością nie. Możesz zapytać Laury. Nigdy nikogo nie oszukałem.
Być może dlatego zawsze jestem stratny. Twój mąż nawet podrobił
testament ojca Laury.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
spojrzała na szwagra pytająco. Prawdą było, że o Francisie
Prevoscie wiedziała tyle co nic, jedynie jakieś skrawki, które
Hektor wplótł w swoje wypowiedzi. Javier to zauważył, więc
postanowił zapytać:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naprawdę
myślisz, że człowiek, który Hektora nienawidził, dałby mu
własne dziecko pod opiekę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem co mam myśleć. To sprawa waszej rodziny. Mi zależy tylko na
twoim wyjeździe i odzyskaniu spokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie przynieś mi dokument. – Błysk w oczach Javiera i ton
wypowiedzi, jakby ją szantażował, sprawiły, że Cyntia poddała
pod wątpliwość jego słowa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
tak bardzo jest tobie mnie szkoda w tym wszystkim, to dlaczego każesz
mi narazić się własnemu mężowi? Nie odpowiadaj, to było pytanie
retoryczne. Nie zdradzę męża, w żaden sposób. Jeśli tak bardzo
zależy ci na moim spokoju, to wyjedziesz bez aktu własności.
Przeżyłeś bez niego tyle lat, dasz radę pożyć z brudnym
imieniem jeszcze trochę. – Wstała i wyszła z restauracji bez
pożegnania, a Javier odprowadzał ją zawiedzionym i zagniewanym
wzrokiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Młoda
pani Montenegro de Rodrigez wracała do domu leśnym skrótem.
Jeszcze rok temu nie znała niemal zupełnie tej okolicy, pomimo że
mieszkała tak niedaleko. Teraz jednak poznała prawie każdą leśną
ścieżkę, a wszystko za sprawą rodzinnych spacerów wraz z małym
Marselem, który podczas długich wędrówek najlepiej sypiał. Tym
razem Cyntia szła taką drogą, która doprowadziła ją do
posiadłości, ale do tylnego jej wejścia. Zauważyła jak w rogu,
nieopodal schodów, mąż i matka rozmawiają. Żwawo o czymś
dyskutowali, nie powstrzymując się przy tym od gestykulacji.
Chciała wiedzieć o czym mówią, bo od pewnego czasu zaczynały ją
irytować ich zachowania względem siebie – raz skakali sobie do
oczu, innym razem znów wpadali sobie w objęcia. Cyntia obeszła
więc kamieniczkę dookoła i schowała się za wielkim filarem.
Podsłuchiwała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naprawdę
był ci obojętny los brata? – zapytała Marta, jednocześnie
kołysząc wózkiem, w którym usypiał mały Marselek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. To prawda stara jak
świat.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Świat
jest starszy niż aparaty, mój drogi. Rodzina jest najważniejsza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mówi
tak pani, bo go nie zna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
w nosie twojego brata i to, który z was ma racje. Jednak jesteś
mężem mej córki, teraz należysz do naszej rodziny i nie chcę się
na tobie zawieść.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kocham
Cyntię, nie skrzywdziłbym jej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jej
nie, ale mnie już tak. Dlaczego nie wspomniałeś o kopalniach?
Chciałeś zachować je dla siebie? Nie chciałeś się podzielić?
Zapomniałeś o naszej umowie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
o niej nie da się zapomnieć. Pani mi o tym zobowiązaniu przypomina
przy każdym spotkaniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
więc to zataiłeś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Te
kopalnie są bezużyteczne. Zawaliły się. Nie da się rozpocząć
prac. Zresztą niewiele i tak było do wydobycia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
wiesz jak było, skoro to twój brat się na tym bogacił?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
uśmiechnął się do Marty przebiegle, co nie umknęło uwadze
Cyntii, gdyż właśnie nieco wychyliła głowę. Mąż na szczęście
jej nie dostrzegł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
rozumiem. Albo chciałeś się go pozbyć i naumyślnie go wrobiłeś,
albo on wpadł, ty na tym zyskałeś, więc ukryłeś dokument. Jak
było, Hektorze?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zachowam
to jako tajemnice, dla siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powinniśmy
sobie ufać. Ja tobie zaufałam. Powierzyła ci moją własną córkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
dlatego, że miała pani w tym swój interes.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
co zrobiłeś, Hektorze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
czym pani mówi?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
starała się coś usłyszeć, ale nie wychwyciła żadnych słów,
więc doszła do wniosku, że jej matka szepcze. Wychyliła się po
raz kolejny, bo jej słuchu dobiegł dźwięk kół toczących się
po kamieniach. To Marta i Hektor postanowili się przejść.
Wiedziała, że nie może podążyć za nimi, bo by ją szybko
zauważyli. Poszła więc do saloniku i zamówiła sobie sok oraz
owoce. Rozmyślała. Doszła do wniosku, że mąż nie jest z nią do
końca szczery.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Dowiem
się o co w tym wszystkim chodzi</i> – obiecała samej sobie w
myślach, przy czym obserwowała jak kelner kładzie przed nią
kieliszek i pucharek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
tym samym czasie, gdy Cyntia powątpiewała w słowa jakie usłyszała
w nocy od męża, Marta i Hektor spacerowali wraz z Marselem i nadal
prowadzili żywą dyskusje na tematy, które bez wątpienia dotyczyły
całej rodziny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pomogłam
ci, ostatni raz, bo ty mi nie ufasz. Dlaczego więc ja mam ufać
tobie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
Javierem rozpoczęliśmy inwestycje wspólnie. Ja sfałszowałem
dokumenty i namówiłem ludzi do kłamstwa. Wykazałem same straty.
Firma wtedy była jeszcze na Javiera. Bał się, że nie będzie miał
z czego wypłacić pensji pracownikom. Ja powiedziałem, że pokryje
dług z pieniędzy Laury.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
lubicie się, dlaczego postanowiliście współpracować?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Każdy
z nas krył to pod płaszczem pozornej zgody i naprawienia rodzinnych
relacji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pod
płaszczem mieliście ukryte cele. Jakie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tłumaczyliśmy
sobie, że to jedyne co tak naprawdę zostało po naszej matce, po
naszym ojcu, bo kopalnie były pierwotnie jego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
pytam o tłumaczenia, a o pierwotne cele – rzekła ostro z dużym
naciskiem na słowa <i>pierwotne cele </i>Marta Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
chciałem zyskać na jego stracie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
on?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
on chciał mnie wysłać do więzienia. Wpadł na pomysł, który
obrócił się przeciw niemu. Oczywiście upewnił się czy w księdze
wieczystej widnieje ja jako właściciel…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
dokonałeś wycofania tego zapisu, przecież to niemożliwe? –
Kobieta spojrzała z niekrytym podziwem na własnego zięcia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobiety
są głupie… – rzekł pewnie z taką wyższością, że aż
poczuła się maluśka. – Przepraszam. Nie wszystkie, ale
większość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przespałeś
się z jakąś pracowniczką notariusza? – wywnioskowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lepiej.
Przespałem się z prostytutką, do której chodził notariusz. To
ona mi pomogła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie, to notariusz był głupi, a nie ta kobieta –
stwierdziła Marta i poprawiła chustę, którą miała obwiązaną
wokół szyi. – Jak ci pomogła ta kobieta?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Notariusz
bał się skandalu. Sam mi oddał dokument.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zastraszyłeś
go aż tak, że złożył krzywoprzysięstwo przed sądem? – nie
dowierzała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mnie się bał, a straty majątku i gniewu żony. Dysponował jej
majątkiem. Nawet kancelaria notarialna była własnością jej ojca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
bardziej bez skrupułów niż ja – przeraziła się kobieta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niekoniecznie.
Potrafię zepchnąć ludzi na dno, ale nigdy nie posłałbym Javiera
do więzienia. Ja się po prostu broniłem, wykorzystując jego
pomysł. To on chciał bym ja skończył za kratkami, odpłaciłem
się jemu jak należy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
masz wyrzutów sumienia?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Względem
mego brata? – Pokręcił przecząco głową. – Nigdy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
oszukałeś ludzi?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On,
ale ja na tym zarobiłem. Jak już pani mówiłem, sztuką jest
obrócić każdą przeciwność i niedogodność w zaletę, i na niej
zyskać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ty to potrafisz? Nawet pojedynek obróciłeś na swoją korzyść.
Nie zginąłeś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widocznie
tak miało być – odpowiedział.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niespodziewanie
Marta Montenegro wpadła na pewien pomysł, albo raczej poddała pod
dużą wątpliwość słowa Hektora. Jednak nie chciał tego przed
nim kryć, bo jak zwykle dostrzegała w zięciu sprzymierzeńca, a
nie przeciwnika.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Te
kopalnie na pewno są nie do użytku? – zapytała wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pięć
lat temu były nie do użytku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twój
brat nie przyjechał poznać bratanka, nie bądź głupi ani naiwny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
o tym. Chce akt własności, aby oczyścić swoje imię, a mnie
posłać za kratki. Zostały mu trzy miesiące do przedawnienia
sprawy. Po trzech miesiącach nic nie wskóra, tylko oczyści własne
imię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
dokument wpadnie w jego ręce, ty pójdziesz do więzienia? –
upewniała się Marta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
ale on nigdy nie znajdzie dokumentu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zamknąłeś
go w sejfie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sejf
nie jest bezpiecznym miejscem. Jest zbyt pospolity. Zazwyczaj takie
rzeczy chowa się w sejfie, to byłoby zbyt łatwe do przewidzenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
nadzieję, że dobrze go strzeżesz. Nie chciałabym, by mój wnuk i
córka… nawet nie chcę o tym myśleć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
był spokojny, dalej pchał kremowy wózek na białych kołach,
delikatnie nim kołysząc. Marta spacerowała przy jego boku,
zachowując pozory normalności rodzinnej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
powrócił wraz z Martą pod kamienice. Kobieta wezwała dwóch
kelnerów, by wnieśli wózek z jej wnukiem po schodach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
po co aż dwóch? Jeden by starczył, sam mogę… – zaczął
Hektor, ale kobieta skutecznie mu przerwała:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wypada, by gospodarz robił sam sobie za tragarza, gdy ma służbę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moim
zdaniem, nie wypada mężczyźnie wysługiwać się zawsze
podwładnymi, zwłaszcza, gdy sprawa dotyczy jego dzieci… jego
rodziny. Emil, pomożesz mi, a ty Robert, wróć do swoich obowiązków
– zadecydował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście
panie Rodrigez – odrzekł Robert, a Emil podniósł wózek z małym
paniczem i pomógł Hektorowi pokonać te kilka głównych schodów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna
wjechał z chłopcem do saloniku i usiadł naprzeciw żony. Miał
dobry humor, ale Cyntia nie podzielała jego rozanielonego nastroju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Straciłam
apetyt – powiedziała nieuprzejmym tonem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
nie na mój widok? – Zaśmiał się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie
na twój. Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, jak można niszczyć
własną rodzinę, nie umieć wybaczać i…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
czym ty mówisz? – zapytał wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
wstała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Okłamałeś
mnie – warknęła. – Znowu mnie okłamałeś. – Rzuciła zmiętą
serwetkę na stół i już miała opuścić salon, ale głos męża
ją powstrzymał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakie
znowu?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozmawiałam
przed chwilą z Laurą. Czego dotyczył pojedynek? Majątku!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
nie krzyczeć, bo ludzie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
w nosie tych ludzi! – Ze zdenerwowaniem pochwyciła za wazonik i
rzuciła go na podłogę. Porcelana pękła na kilka większych
kawałków, a woda rozprysła się dookoła. Kwiaty leżały
porozrzucane.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
ty się zachowujesz!? – warknął wstając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
zaczął być niespokojny i popłakiwać. Hektor zakołysał
delikatnie wózkiem, a spojrzenia wszystkich obecnych skierowane były
w ich stronę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
spojrzała mężowi w oczy z niekrytą odrazą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyszłam
za mordercę i oszusta… za zwykłego przestępcę – cedziła
przez zęby. Podeszła do wózka, wzięła płaczącego Marsela na
ręce i poszła z nim na górę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
przyglądała się całej scenie z wyraźną dezaprobatą. Pognała
za córką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
powinnaś była… – zaczęła na półpiętrze, ale młoda kobieta
nawet się nie zatrzymała. – Nie możesz tak postępować! –
wrzasnęła Marta, gdy były już przed drzwiami sypialni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marselek
zaniósł się krzykiem, a Cyntia przystanęła. Spojrzała swojej
rodzicielce w oczy i powiedziała:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
tego co wiem, mamo, ja nie radziłam tobie jak masz postępować z
moim ojcem, nie radź więc mnie, jak mam postępować z moim mężem.
– Nacisnęła klamkę i weszła do pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
oczywiście podążyła za córką i stojąc przy zamkniętych
drzwiach, obserwowała jak Cyntia przechadzała się z Marselem po
pokoju usiłując go uspokoić. Nie była w tym najlepsza. To Hektor
miał opanowaną te sztukę do perfekcji. W jego ramionach maluch
uspokajał się o wiele szybciej i zasypiał na dłużej. Marta nie
zamierzała jednak córce pomagać i zająć się wnukiem do czasu aż
ta się nie uspokoi. Ciągnęła dalej swój wywód:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcę
tylko byś wiedziała, że swoim zachowaniem przyniosłaś wstyd, nie
tylko sobie i Hektorowi, ale także całej rodzinie, a przede
wszystkim mnie i ojcu. On już nie żyje, ale ja jeszcze dycham i
będę słyszeć teraz za plecami <i>ale oni ją wychowali</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słyszysz
to od niepamiętnych czasów. Chyba od kiedy pojawiłam się na tym
świecie. Myślałam, że już zdążyłaś się do tego
przyzwyczaić, matko – odwarknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
Montenegro zacisnęła dłonie w pięści, wypuściła głośno
powietrze z płuc, odwróciła się na pięcie i opuściła sypialnie
Rodrigezów, trzaskając za sobą drzwiami, co wystraszyło małego
Marsela jeszcze bardziej i przez to zaczął płakać jeszcze
głośniej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zamknij
się w końcu! – wrzasnęła młoda matka i dosłownie wrzuciła
trzymiesięcznego chłopca do kołyski. – Gdyby nie ty, to wszystko
byłoby inaczej! Mogłeś się nie urodzić! – dodała i zostawiła
rozkrzyczane niemowlę samo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wbiegła
do łazienki, zamknęła za sobą drzwi, zjechała po nich plecami i
siedząc na podłodze, złapała się za głowę. Łzy ciekły
wodospadami po jej twarzy, a ona nie potrafiła się uspokoić.
Dobiegający z pokoju wrzask niemowlęcia wcale jej nie pomagał w
osiągnięciu nirwany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez po wybuchu żony, wyszedł z pensjonatu i udał się do
tawerny, gdzie zasiadł przy barze i zamówił butelkę rumu. Nawet
okiem nie rzucił na barmankę, chociaż była bardzo nachalna.
Brunetka, której włosy zdawały się falować niczym morskie fale,
nagabywała nieustępliwie. Hiszpan w końcu stracił cierpliwość i
uderzył pięścią w blat baru.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
co te nerwy? – zapytał jakiś mężczyzna, kładąc dłoń na jego
ramieniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odczep
się pan – warknął do brodatego blondyna. Chwycił za szyjkę
butelki i napełnił szklankę, by wychylić do dna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dla
mnie sam rum, w butelce – złożył zamówienie William, siadając
obok Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
spojrzał na młodzieńca i stuknął swoją szklanką o butelkę
trzymaną w dłoniach Oldmana. Willi odpowiedział uśmiechem i napił
się prosto z gwinta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pańskie
zdrowie – powiedział i napił się znowu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nawzajem
chłopcze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pili
tak obaj, dłuższa chwilę w błogim milczeniu, zasłuchując się w
tawerniany gwar. Hektor pragnął w tym hałasie zaznać odpoczynku,
a William niezauważenie wypytać o Rodrigeza. Obaj wypili o wiele za
dużo. Na dodatek na ramieniu starszego z nich zawisła Aurelia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dorabiasz
nocami? – zapytał bezczelnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziewczyna
musnęła go w policzek, jakby to miało być odpowiedzią albo
jawnym zaproszeniem. Oddaliła się o dwa kroki, okręciła wokół
własnej osi i stanęła za barem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ładna
– skomentował William.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
tyle ładna byś jej zaufał? – zapytał Rodrigez z koleżeńskim
uśmieszkiem na ustach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mój
ojciec nie jest wykształconym człowiekiem, ale mawiał bym nigdy
nie ufał kobiecie, która zdradza innego, bo kiedyś nawet nie
obejrzy się w tył, zdradzając mnie. Tę pannę miało za wielu bym
jej ufał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mądry
ojciec. Mądry życiowo, a takie mądrości nie są równe nawet
kilometry tytułów i dyplomów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pije
pan przez kobietę? – postanowił działać aby temat się nie
wyczerpał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
to wypisane na twarzy?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
patrzy pan na inne, zakładam więc, że ma pan dość kobiet tego
dnia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdybyś
poznał moją teściową, także miałbyś dość kobiet. Nie tylko
na dzień, a na całe życie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przez
teściową nie warto pić. Głowa będzie jutro boleć. – William
się zaśmiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
odpowiedział mu tym samym i po raz kolejny napełnił swoją
szklankę. Oddał pustą butelkę Aurelii. Uśmiechnął się do
niej. Oparł łokcie o blat, a dłońmi oplótł szklankę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeszcze
raz to samo? – zapytała nieprzyjaznym głosem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poproszę.
Przyjechałeś tu dla kobiety, czy by o niej zapomnieć? – Hektor
niespodziewanie spojrzał na Williama.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyjechałem…
właściwie przyszedłem do tawerny, by się upić. To mój jeden
dzień wolny, potem już tylko praca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
się zatrudniłeś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeszcze
nigdzie, ale los czy też fatum rzuci mnie prawdopodobnie do
najgorszego z pracodawców. – William dalej popijał prosto z
gwinta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiesz
już który to?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez. Pogłoski mówią, że drań jakich mało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zachował pokerową twarz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Drani
na tym świecie nie jest mało. Jest ich wielu, chłopcze. Ale tu
akurat masz rację, też nie słyszałem za wiele dobrego o
Rodrigezie. Dlaczego więc nie podejmiesz pracy w innym miejscu?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
cholernie lubię wyzwania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem
za wyzwania. – Hektor uniósł szklankę do góry i przechylił do
dna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
wyzwania i kobiety, które dają nam namiastkę nieba.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
potem zamieniają je w piekło – dodał Hektor patrząc na Aurelie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ma
pan złe doświadczenia? Przepraszam nie powinienem był pytać. –
Pokręcił głową, by wymazać złe wrażenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
kłopotliwą żonę – odpowiedział szczerze Rodrigez, a William
postanowił kłuć żelazo póki gorące.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
dlaczego pan został jej mężem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
jest piękna i dobra. Bo jest moim domem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Aurelia
w zirytowany sposób przewróciła oczyma i podeszła do innego
klienta, stojącego w przeciwległym końcu blatu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
domem? Chodzi o posag? – dopytywał Oldman.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
Jesteś za młody, by zrozumieć, ale czasami można być bezdomnym,
a mieć dom. Innym razem możesz mieć hektary ziemi, sto pokoi z
wyposażeniem, a być bezdomnym.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
pan filozofem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
gdy wypije – przyznał Rodrigez i poczuł jak ktoś skrada się za
jego plecami. Marynarkę miał przewieszoną przez oparcie krzesła.
Usłyszał szmer. Odwrócił się uderzając pięścią w jednego ze
złodziejaszków. Kiedy to czynił, nie spodziewał się, że
złodziejaszek ma kumpli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
niewiele myśląc rzucił się do walki w obronie nowo poznanego
mężczyzny. Nie dlatego, że go lubił czy czuł, że tak wypada. Po
prostu nie tolerował nierównych szans, a sześciu na jednego nie
było ani trochę sprawiedliwe. Oczywiście ochrona zamiast ich
wyprosić, zaczęła zbierać zakłady kto wygra. Takie już były
klimaty tego lokalu, jak i tym podobnych miejsc, od których na całym
świecie aż się roiło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
pewnym momencie William wytarł krew spod nosa wierzchem dłoni i
pociągnął Hektora za ramie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spadamy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ucieknę jak szczur. – Rodrigez miał zamglony wzrok. Coś w jego
spojrzeniu budziło grozę nawet w Oldmanie, który przecież w tej
chwili mu pomagał, a nie stawał z nim do walki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
ma nóż – postanowił odwołać się do rozsądku mężczyzny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trudno.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spadamy
mówię! – William schylił się po marynarkę Rodrigeza i swoją
czapkę, następnie pociągnął go za jedno ramiączko szelek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
nie chciał rezygnować z bójki, ale wiedział, że bez chłopaka
nie ma szansy z tyloma przeciwnikami, poza tym nie chciał stracić
marynarki i pieniędzy, które się w niej znajdowały. Wybiegli więc
z tawerny tylnym wyjściem. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skrył
ich mrok lasu. Idąc szybkim tempem dotarli do torów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ma
pan portfel? – zapytał Willi, podając mężczyźnie odzienie
wierzchnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam.
Rozumiem, że twa pomoc nie była bezinteresowna. Na ile się cenisz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mam ceny. Proszę mnie nie obrażać. Jeśli panu pomogłem, to
dlatego, że chciałem, a nie dlatego, że widziałem w tym łatwy
zysk. Ktoś kiedyś powiedział, <i>miej wyjebane, a będzie ci dane</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wulgarne
i zakłamane. Aby coś mieć trzeba walczyć i się starać. Tego
ojciec ci nie przekazał?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może mówił coś, ale wątpię bym tego słuchał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
spojrzał na Hektora, uśmiechnął się tak, że dołeczki ozdobiły
jego policzki, zdjął marynarkę i ściągnął szelki z ramion, by
było mu wygodniej. Odnalazł piersiówkę i zrobił spory łyk.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
pańskie nauki dotyczyły tego, że trzeba walczyć? – zapytał,
podając towarzyszowi trunek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
uczynił łyk i powrócił wspomnieniami do czasów dzieciństwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dotyczyły
tego, że nie każdy może przetrwać – odpowiedział. – Kiedyś
w prezencie pod choinką znalazłem trzy koty – zaczął niezwykle
smutną opowieść, bardzo melancholijnym tonem. Przerwał i
przełknął niespokojnie ślinę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Małe?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Maleńkie.
Jednak nie mogłem ich wszystkich zatrzymać, choć chciałem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Musiał
pan znaleźć im inny dom? To była ta nauka?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
chłopcze. Haczyk tkwi w tym, że mogłem wybrać jednego, a z resztą
wtedy jeszcze nie wiedziałem co się stanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kto
zażądał wyboru? – dopytywał William. Przyśpieszył i stanął
naprzeciw Hektora. Widząc wyraz twarzy towarzysza, wiedział do
jakiej puenty zmierza ta opowieść.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
czy to ważne? Zażądał i już. Wybrałem łaciatego, czarny w rude
łatki. Był najmniejszy, najsłabszy i lizał mnie po ręce. Jego
rodzeństwo było silniejsze, sądziłem, że sobie poradzą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
opowieść z morałem – domyślił się chłopak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
ktoś utopił pozostałe dwa kociaki na moich oczach, a ten zachowany
i tak umarł, bo był za słaby by samodzielnie jeść.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
przełknął głośno ślinę przerażony opowieścią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ojczym
nauczył mnie, by zawsze wybierać to co najsilniejsze, a reszta nie
warta jest czasu, jaki trzeba temu poświęcić, w efekcie go
marnując. – Hektor wyjął chusteczkę i przetarł nią skroń, bo
poczuł, że toczy się po niej stróżka krwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mój
ojciec jak znalazł dwa skatowane szczeniaki, to starał się je
wyleczyć, odmawiając sobie tego co potrzebne. Nawet jedzenie im
oddawał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nauczył
cię dobroci. Mnie nauczono przetrwać. Dlatego to ja będę twoim
pracodawcą, a ty moim pracownikiem. Nazywam się Hektor Rodrigez. –
Uśmiechnął się i wyciągnął dłoń w stronę Williama, który
aż się zachłysnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
z początku sądził, że Willi tak zareagował ze zdziwienia, ale
dopiero kiedy dojrzał plamę na jego białej koszuli, zrozumiał
stan młodzieńca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
ranny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
mi nie będzie. – Oldman uścisnął dłoń pracodawcy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
przeszedł do tyłu i rozerwał nieco szerzej dziurę w jego białej
koszuli. Przyjrzał się ranie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
głęboka, trzeba szyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szpital
jest osiem kilometrów stąd. Samo się zrośnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zrośnie! Prędzej się wykrwawisz albo dojdzie do zakażenia. Za pół
godziny będziemy w mojej posiadłości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
także pielęgniarkę na swoich usługach? – William z uśmiechem
na twarzy nie dowierzał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zaśmiał się z wyższością.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moja
żona ukończyła semestr medycyny. Umie zaszyć niewielką ranę na
łopatce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
jest niewielka, to…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trzeba
ją choćby odkazić, tym bardziej, że nie wiadomo czym była
zadana. Chociaż uciśnij, by tak nie krwawić. – Hektor wskazał
mężczyźnie, by uciskał miejsce na ciele, które jeden z
napastników brutalnie potraktował nożem. Nie było to zbyt
wygodne, bo rozcięcie znajdowało się w takim, a nie innym miejscu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ponad
pół godziny później, Hektor podtrzymał Williama uwieszonego na
jego karku. Bastian akurat wyglądał przez balkon, paląc papierosa
i obserwując chodzącego przy ścianie syna. Dostrzegł swojego
szwagra, więc zostawił Edwarda samego w pokoju i pobiegł dopomóc.
Po drodze zaczepił jedną z pokojówek i wysłał do przypilnowania
małego, bo przypomniał sobie o otwartym balkonie, jak się okazało
w ostatniej chwili, bo mały blondynek już wspinał się na krzesło
z zamiarem wychylenia przez barierki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dalej
sam sobie poradzę! – warknął na Bastiana Hektor, zaraz po tym,
gdy mężczyzna pomógł mu wtargać młodego bruneta po głównych
schodach. – Idź po moją żonę, niech przyjdzie do pierwszego
wolnego pokoju dla służby. Pierwszy po lewo! – krzyknął,
ciągnąc Williama za sobą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chłopak
ledwo powłóczył nogami, a Brown szybko poszedł obudzić
szwagierkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian?
– zapytała zdziwiona, otwierając drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
chodzi o to, że jesteś potrzebna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Coś
się stało Hektorowi!? – krzyknęła przerażona, bo była już
zmartwiona tak długą nieobecnością męża. Na dodatek dostrzegła,
że Bastian ma zaplamioną od krwi koszulę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
czekając na odpowiedź, natychmiast podbiegła do łóżka,
ściągnęła przewieszoną przez ramę narzutę i okryła nią
halkę. Czym prędzej ruszyła za Brownem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
nim chyba nic, chodzi o jakiegoś młodego człowieka. Jest chyba
ranny – tłumaczył chaotycznie blondyn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
mam iść?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pierwszy
pokój służby, po lewo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
pójdę sama, ty zostań z Marselem, proszę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
– Bastian zawrócił do sypialni Rodrigezów i postanowił
wykorzystać okazje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mały
spał jak zabity, więc on spokojnie mógł pobuszować po pokojach.
Zdziwił go sejf. Normalnym było, że ludzie mieli szkatułki
zamykane na klucz i kasetki do przechowywania pieniędzy czy zamykane
szuflady, ale nie tak duże sejfy w mieszkaniach rodzinnych. Już
prędzej w gabinecie. Spróbował go otworzyć, ale na nic to się
zdało. Kombinacja złożona z czterech cyfr, okazała się za
trudna, a Bastianowi tego dnia, po tylu wypitych drinkach, już nic
nie przychodziło do głowy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przerażona
Cyntia dalej szła sama ciemnym korytarzem. Nie marnowała czasu na
zaświecanie wszystkich świateł. Jedynie na szybko zapaliła kilka
kinkietów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się stało? – zapytała, wpadając do pokoju. – Boże, jak ty
wyglądasz!? – naskoczyła na Hektora, chwytając jego twarz w
swoje drobne dłonie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pochwycił
żonę za nadgarstki i powiedział ciche:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mną
się nie martw. Sprawdź co z nim. – Wskazał dłonią na swojego
pomocnika w bójce tawernianej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
podeszła do chłopaka siedzącego okrakiem na krześle. Od razu
dostrzegła jego białą koszulę, która była na plecach w większej
części pokrwawiona. Chwyciła za kołnierzyk i pomogła ją zsunąć
chłopakowi z ramion. Wtedy dostrzegła znajomy pieprzyk na karku i
oniemiała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
mam przynieść? – zapytał Hektor z dłonią trzymaną już na
klamce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przełknęła
ślinę i zebrała się cała w sobie, by wyglądać na opanowaną i
spokojną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miskę
z wodą i dużo gazy. Igłę i nić z apteczki. Coś do odkażenia –
poinstruowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
nie wyszedł jednak z pokoju i nie zostawił żony z młodzieńcem
sam na sam. Krzyknął na ochmistrzynie i to ona dostarczyła
wszystkiego co niezbędne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mogłam znaleźć nic do odkażenia – wytłumaczyła. – To się
nada? – zapytała, podając pracodawcy whisky prosto do ręki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
przytaknął głową i nawet nie zwrócił uwagi na rocznik wypisany
na etykiecie butelki. Zamknął drzwi za kobietą, a wszystkie
potrzebne rzeczy postawił na stoliku znajdującym się obok Cyntii.
Ta najpierw przetarła ranę kawałkiem gazy, mocno nasączonym wodą.
Hektor podał Williamowi trunek, przykładając gwint wprost do jego
ust.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pij
– polecił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Willi
napił się jeden łyk, następnie chwycił za butelkę i
samodzielnie ją przechylił opróżniając niemal do połowy, a
potem przekazał butelkę Cyntii. Ta polała ranę, a na twarzy Willa
namalował się grymas bólu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wciąż
krwawi. Za mocno – powiedziała zdenerwowana. W myślach zaczęła
szukać jakiegoś rozwiązania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
zszyj – zaproponował mąż.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nić,
którą mamy jest za słaba. Płynąca, niemal ciurkiem, krew zerwie
szwy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
możemy zrobić? – zmartwił się Rodrigez. Czuł się winny, bo w
końcu to jemu William ruszył z pomocą. W głowie już rozważał,
by żonie nakazać prowadzić i zabrać chłopaka do pobliskiego
szpitala.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przytrzymaj
go, tylko mocno – poleciła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
nigdzie się nie wybieram, pani Rodrigez – odpowiedział z
bezczelną pewnością siebie Oldman, ale jego głos był bardzo
słaby, gasnący.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ból
pana pobudzi do wstania, panie… jak panu na imię?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William,
pani Rodrigez – odpowiedział z cynicznym uśmieszkiem na ustach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
bez cienie żalu i współczucia sięgnęła do apteczki po skalpel.
Z komody wyjęła zapałki i zapaliła świece. Ogrzała narzędzie
medyczne w jej ogniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Włóż
mu coś w usta – poleciła mężowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
co? – dopytywał William z lekkim przerażeniem w oczach. Wiedział,
że w Cyntii nie znajdzie ratunku, spojrzał więc na jej męża z
lekką nadzieją wymalowaną na twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
uzyskał odpowiedzi. Rodrigez wpakował mu spory rulon bandaża
między zęby. Zagryzł materiał i poczuł jak rana parzy. Nie mógł
wytrzymać z bólu, chciał się poderwać, ale Hektor mocno trzymał
go za barki. Cyntia poczuła łzę na swoim policzku, ale starła ją
wierzchem dłoni zanim jej mąż w ogóle to zauważył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pomyślała,
że William zemdleje po takim zabiegu, ale jednak nie. Willi ani na
chwilę nie stracił przytomności. Wrzuciła skalpel do misy z
zakrwawioną wodą i wcześniej użytymi gazami, po czym wytarła
ręce, by je osuszyć i móc założyła opatrunek na ranę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyniosę
to – zaproponował Hektor i pozbierał niepotrzebne już narzędzia
i przedmioty. Wyszedł, pozostawiając młodych kochanków z
przeszłości samych. Nie mógł oczywiście wiedzieć o tym co,
jeszcze przed niemal rokiem, łączyło jego żonę z tym młodym
człowiekiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
tu robisz? – zapytała z pretensją, wcześniej upewniając się
czy jej małżonek jest już wystarczająco daleko by jej nie
usłyszeć. W tym celu zerkała przez lekko uchylone drzwi, ale w
końcu je domknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Willi
nie odpowiedział. Wstał na chwiejnych nogach, podtrzymując się
blatu biurka i oparcia krzesła. Połączył swoje usta z ustami
kobiety. Objął ją nic nie wyjaśniając i przez chwilę między
nimi było tak jak przed lat.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
jednak oderwała się od niego i odstąpiła kilka kroków w tył.
Czyniła to zapobiegawczo, jakby nie ufała samej sobie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możemy – rzekła ze łzami w oczach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie było trzeba mi nie pomagać. Wolę umrzeć, niż żyć
bez ciebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie umrzyj! – warknęła. – Spóźniłeś się rok,
Williamie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobieta
zamilkła, bo usłyszała znajome kroki na korytarzu. Oldman ponownie
zajął miejsce, a Hektor otworzył drzwi i stanął w progu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
nadzieję, że rana będzie się dobrze goić, już nie krwawi –
rzekła fachowo Cyntia, bez cienie uczucia w głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję,
pani Rodrigez – odrzekł grzecznie Willi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobieta
wyminęła męża i wyszła, rzucając mu nieprzychylne spojrzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prześpij
się, odpocznij. Susana będzie cię doglądała. Dowiem się od żony
kiedy będziesz mógł podjąć pracę. Dziękuję też za pomoc w
tawernie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ma za co, Hektorze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tutaj
panie Rodrigez – przeszedł na służbowy ton i z góry postawił
sprawę jasno.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
panie Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tej
nocy Cyntia nie mogła zasnąć i pomimo że było już niemal nad
ranem, ona nawet nie zmrużyła oka. Hektor nie chciał jej złożyć
żadnych, nawet najmniejszych wyjaśnień odnośnie swojego stanu,
jak i tego skąd pojawił się William w ich domu. Jedno co z niego
wyciągnęła, to:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będzie
nowym lokajem. Dziś jestem zbyt zmęczony, by wszystko tłumaczyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
nie położył się jednak od razu do łóżka. Wystarczyło mu
jeszcze sił na szybką kąpiel, podczas której Cyntia znajdowała
się poza pokojem, gdyż wykorzystała okazje i po cichutku się
wymknęła. Przeszła do skrzydła, gdzie znajdowały się sypialnie
dla personelu. Zapukała do pokoju wyznaczonego Williamowi. Weszła
zanim usłyszała <i>proszę.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jednak
do mnie wróciłaś, Cyntio – ucieszył się, podnosząc na łóżku,
co sprawiło mu niemały ból.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Rodrigez, jeśli już musisz się do mnie odzywać – pouczyła. –
Zrobię wszystko byś tu nie pracował, więc lepiej odejdź. Nie
chcę cię znać, Williamie. Mam męża, już jest za późno –
tłumaczyła chaotycznie i bawiła się przy tym nerwowo swymi
własnymi dłońmi, skubiąc skórki przy paznokciach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kocham
cię. Daj m wyjaśnić – nalegał. Nawet wstał i mimo bólu
usiłował chwycił kobietę za ramiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ta
jednak uniosła ręce do góry w geście obronnym i odtrącającym
jednocześnie. Zrobiła dwa kroki w tył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wątpię
w to, że mnie kochasz, William. Jednak jeśli tak jest, to odejdź
na zawsze i nie wnoś niepokoju do mojego małżeństwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
z nim być? Kochasz go? – nie dowierzał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
bo wiem ile on potrafi dla mnie zrobić. Zrobił znacznie więcej niż
ty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
ma pieniądze! – krzyknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wydzieraj się, nie jesteś u siebie! – zganiła go. – Hektor ma
nie tylko pieniądze, ale ma też klasę i odwagę. Nie podkuliłby
ogona i nie odszedłby ode mnie tylko dlatego, że coś stałoby na
przeszkodzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie było <i>coś</i>, tylko <i>strzelba twego ojca</i> –
sprostował. – Nie będziesz z nim szczęśliwa – dodał
niezwykle pewny swego.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
jest żałosne. Nie wiesz nic o byciu szczęśliwym i nie wiesz jak
niewiele potrzeba mi do szczęścia. Jeśli naprawdę mnie kochasz,
poświęć się i zostaw mnie w spokoju w imię tej miłości.
Odejdź, bym nie musiała cię oglądać. Chociaż raz zachowaj się
jak mężczyzna. – Cyntia wyszła, zamykając za sobą delikatnie
drzwi i jednocześnie pozostawiając Williama samego na środku
pokoju. Przeszła na koniec korytarza i zniknęła za zakrętem. Tam
oparła się o ścianę i zapłakała chowając twarz w dłoniach.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="https://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-23-w-moich-ramionach.html">Rozdział 23: <i>W moich ramionach</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-70162823796801367502016-06-07T07:00:00.002+02:002016-06-07T07:00:55.354+02:00Prolog: Rok 1940<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9-122EFuc56-c0ja4Zx2SowrIcM7xoMcMaywC1JQWSNIkdMxFg-aTqcB4Vaoqa5h_K8Dmhgvd4JjYK3bAsYVWkF0c7o4EPaEdlc1QD96etr50dCGreBPWCzI6k9xCOsycn3LywRy2ghA/s1600/Kornel.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="236" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9-122EFuc56-c0ja4Zx2SowrIcM7xoMcMaywC1JQWSNIkdMxFg-aTqcB4Vaoqa5h_K8Dmhgvd4JjYK3bAsYVWkF0c7o4EPaEdlc1QD96etr50dCGreBPWCzI6k9xCOsycn3LywRy2ghA/s400/Kornel.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;">To nie jest kolejny rozdział o Cyntii i Hektorze!</span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Ten prolog, choć jest częścią powieści "Jabłka i śniegi", to jednak wpisany w IV część sagi,</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
czyli "Jabłka i śniegi IV - <i>Przeszłość kryje niejedną tajemnicę</i>".</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; page-break-before: always; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szczerze,
to sam nie wiem co mi odbiło, bo zarzekałem się, że po
zakończeniu pierwszej części będzie już jedynie druga i na tym
poprzestanę, tak samo po zakończeniu „<i>Otchłani szarości”</i>
nigdy nie wezmę się za takie tasiemce. Kiedy się tego zarzekałem
i chciałem porzucić tak długie opowiadania, które nawet ciężko
opowiadaniami nazwać, bo jednak rozwlekają się na ponad tysiąc
stron maszynopisu, to nie przewidziałem, że mnie natchnie pewnej
bezsennej nocy i stworzę skrupulatny plan, który pozwoli z „<i>Jabłek
i śniegów”</i> stworzyć sagę. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podczas
tworzeniu tego planu z początku chciałem, by były trzy części
chronologiczne, a czwarta nawiązywała do samiutkiego początku,
czyli historii Marty i Juliana oraz Heleny i Carlosa. Zrezygnowałem
jednak z tego pomysłu, by nie odgrzewać tego co zostanie przemycone
między wierszami wszystkich trzech części. Mimo wszystko jednak
chciałem żeby jakieś nawiązanie powstało, choćby minimalne i
tak wpadłem na dosyć niespodziewany pomysł, bo chyba po
zakończeniu pierwszej części, nikt nie będzie się spodziewał
takiego powrotu do pewnej sprawy. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
razu zaznaczam, żeby zrozumieć wcale nie trzeba czytać
chronologicznie, tak naprawdę to można sobie wybrać tylko jedną z
czterech części, bo one są od siebie odrębne, są kolejną
historią i choć są bohaterowie co się przewijają przez wszystkie
z nich, to jakby nie patrzeć za każdym razem tymi głównymi są
inne postacie i to ich tyczy się ten nowy wątek. Jedynie ta
ostatnia część pod koniec mocno nawiązuje do pewnej sprawy z
pierwszej części, by wszystko się ładnie łączyło i zamykało w
całość, ale nawet w tym przypadku nie ma konieczności, by
przeczytać pierwszą, bo nawet bez niej zrozumie się tę czwartą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście
będzie mi miło, jeśli ktoś zdecyduje się na przeczytanie całej
sagi i będzie towarzyszył bohaterom przez ponad pół wieku, a
jeśliby doliczyć do tego daty niektórych wspomnień i
retrospekcji, to nawet i przez cały wiek, ale tak jak pisałem
wcześniej - konieczności takiej nie ma.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zanim
przejdę do prologu ostatniej części, to podam wam jeszcze tytuły
wszystkich poszczególnych i szacowaną ilość rozdziałów każdej
z nich. Szacunek wykonałem na podstawie tego skrupulatnego planu,
który zajął mi prawie cały zeszyt. Tak więc nie wliczając
wprowadzenia, prologu, epilogu i zakończenia każdej z części, to:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
„<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Jabłka
i śniegi I”</i> (Cyntia i Hektor) – <i>Pomiędzy niedobraniem a
porozumieniem</i> - 100 rozdziałów</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
„<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Jabłka
i śniegi II”</i> (Klara i Marsel) – <i>Maskarada, która
zmieniła się w dramat</i> - 50 rozdziałów</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
„<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Jabłka
i śniegi III”</i> (Anastazja i Diego) – <i>Historia nader
wszystko kocha powtórki</i> - 50 rozdziałów</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
„<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Jabłka
i śniegi IV”</i> (Angela i Kornel) – <i>Przeszłość kryje w
sobie niejedną tajemnicę</i> - 100 rozdziałów</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
koniec uprzedzam, że spisanie tego wszystkiego zajmie mi jakąś
dekadę, więc jeśli ktoś jest wytrwały, to będzie mi miło
spędzenia wspólnie tych dziesięciu lat ;-)</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
teraz zapraszam na pierwszy z fragmentów części IV i oczywiście
czekam na wasze opinie. Pamiętajcie, że gdyby autor chciał pisać
dla samego siebie i nie oczekiwał odzewu od tych co czytają, to
tworzyłby do szuflady, dlatego tak ważne są wasze komentarze,
choćby najkrótsze, bo to one dają motywacje do dalszego tworzenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;"><b>Prolog:
<i>Rok 1940</i></b></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br />
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Palenie
w łóżku było jednym z gorszych nawyków Kornela Rodrigeza. Jego
matka wielokrotnie mówiła mu, że kiedyś, gdy będzie bardzo
zmęczony, to zmruży oko, mimo całej swej niechęci do wczesnego
snu i wtedy wystarczy odrobina rozżarzonego popiołu, by pościel
się zapaliła, a on spłonął. Tłumaczyła, że nawet Marsel, jej
pierworodny, mimo całego swego złośliwego charakteru i czynienia
jej zwykle na przekór, zastosował się do tej jednej reguły i
nawykł do palenia na kanapie, na siedząco. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kornel
słysząc jej zmartwione zawodzenie, zazwyczaj z uśmiechem
odpowiadał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
zazwyczaj zasypia pijany, nic dziwnego, że nie ma wtedy ani siły,
ani chęci na papierosa. I popieram, w takim stanie, gdyby jeszcze do
tego doszła zabawa z ogniem, z całą pewnością, by spłonął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
kpij ze mnie – warczała, powracając do jedzenia, czytania lub
innej czynności, jaką zwykła wykonywać wieczorami, w porze
kolacji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
kpił, a przynajmniej nie czuł się tak, jakby z niej kpił. Za
mocno ją kochał. Można by rzec, że wręcz nad życie. Potrafił
przyklęknąć na jedno kolano, pochwycić jej dłoń w swoje i po
kilku słowach, które miały na celu ją uspokoić, ucałować,
uśmiechnąć się, podziękować. Do pewnego czasu była
najważniejszą kobietą w jego życiu, nie tylko za to, że dała mu
życie, że podjęła trud wychowania, ale za to, że go kochała,
całkiem bezinteresownie, że zawsze o niego walczyła, od chwili
poczęcia, poprzez przyjście na świat, aż po dzień gdy dorósł,
ale nawet wtedy roztaczała nad nim swoją opiekę. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zawsze
wydawał jej się słaby, słabszy od swojego rodzeństwa, choć
wyrósł na silnego mężczyznę, choć niewysokiego, to z imponującą
budową ciała, odpowiednią muskulaturą ramion i silnej pięści.
Rzadko jej jednak używał, bo był na to za wrażliwy, za delikatny
w uczuciach, za ciepły w słowach i tu właśnie okazywała się
jego słabość, poprzez tą dobroć, chęć niesienia pomocy, wyższą
sprawiedliwość, której hołdował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
Kornel paląc papierosa, starym zwyczajem, jak zwykle w łóżku,
rozmyślał, czy oby na pewno matka miała rację, mówiąc o nim
zawsze na głos, że jest najlepszym z jej dzieci. Czuł, że nie
jest, czuł, że przegrał, że nieodpowiednio stoczył potyczkę z
samym sobą i pozwolił tej złej naturze się ujawnić. Było w nim
zło, w każdym z nas jest, przynajmniej tak mówił mąż jego
matki, człowiek do którego nigdy nie zwrócił się <i>tato.</i>
Czasami mówił <i>ojcze,</i> jednak zazwyczaj starał się zupełnie
unikać z nim kontaktu, nawet wzrokowego, tak więc uchylał się nie
tylko od słów, ale także od spojrzeń.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Żar
odlepił się od krańca papierosa, sparzył jego drugą dłoń.
Syknął, ale długo nie rozpaczał. To była tylko kolejna blizna.
Miał takich setki, choć nie wszystkie na dłoniach, większość na
duszy, świadomości i we wspomnieniach, które niosły z sobą
wyrzuty sumienia. Żałował nawet tego, że się urodził, jakby
miał wybór, a przecież nie miał. Kiedy to następowało nie było
go jeszcze na świecie, to dwoje dorosłych ludzi go poczęło, w
imię własnych uciech, mydląc sobie oczy prawdziwością uczuć, w
które on przez całe swoje życie nie wierzył, bo znał zakończenie
tej historii, jej niespełnienie, zawód matki, jej powrót do męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Parszywe
prawo – szepnął warkliwie pod nosem i zaciągnął się po raz
kolejny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
wtedy drzwi się otworzyły, choć nie słyszał, by wcześniej ktoś
w nie stukał. Długi czas pozostawały uchylone, a on poprawiał się
na łóżku do siadu, starał się zerknąć, wypatrzyć kto za nimi
stoi, a nawet trochę się bał o tym przekonać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kto
tam? – odważył się w końcu zapytać, a popiół ponownie spadł,
tym razem na jego nagą łydkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wsunął
lewą stopę bardziej pod kolano prawej nogi i ponowił pytanie. Tym
razem usłyszał cichutkie:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uśmiechnął
się, jakby sentymentalnie, a w jego oczach zatańczyły wesołe
iskierki, choć przeplatały się ze łzami świadomości czynu,
jakiego się dopuścił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Drzwi
otworzyły się nieco szerzej, tak by kobieta dała radę się przez
nie dostać do pokoju. Zrobiła to cichutko, niemal niewyczuwalnie,
jedynie stary parkiet troszkę poskrzypywał pod jej bosymi stopami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
tobie winna przeprosiny – zaczęła nieco lękliwie. Bawiła się
swoimi dłońmi, wyłamywała palce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
cierpiał tego, nie lubił gdy taka była, o wiele bardziej wolał ją
wesołą, ale rozumiał, że ku wesołości nie było żadnej okazji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Angela.
– Zawsze wypowiadał jej imię w charakterystyczny dla Hiszpanów
sposób. Zamiast <i>G</i> czytać jak <i>DŻ</i>, on tworzył z niego
<i>H</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
wiele bardziej wolała tak, niż kaleczoną angielszczyznę w
wykonaniu Diego czy Marsela, którzy chyba chcieli się przed nią
albo przed samymi sobą popisać znajomością języków. Kornel był
inny od nich. Był zwyczajniejszy, prostszy i mimo swej wrażliwości,
znacznie mniej skomplikowany. Tym jej zaimponował, właśnie tą
przewidywalnością, bo dosyć już miała zabawy w łamigłówki.
Jednak pewnego dnia poczuła, że to się zmienia, że on także
pisze siebie, jakby szyfrował listy, w taki sposób, by ona nie
mogła już nic rozczytać i trwała przy nim w imię przeszłości,
tak jak i on trwał przy niej na przekór minionych lat, w których
nie uczestniczył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Patrzyła
na niego, na jego niebieskie oczy, tak jasne, że momentami wydawały
się być ze stali. Zjechała niżej wzrokiem, na wąskie wargi,
których kąciki teraz nie unosiły się ku górze. Wpatrywała się
w równo przystrzyżony o średniej gęstości wąs, który choć był
ciemny, to nie dorównywał czerni jego włosów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miałaś
przepraszać – śmiał jej przypomnieć i nie czekając na słowa,
usiadł na łóżku w taki sposób, że odwrócił się do niej
plecami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ugasił
papierosa, a długą lufkę odłożył do kryształowej popielniczki,
by nie sparzyła i tak już zniszczonych mebli. Nie lubił zmian,
dlatego nigdy nie zdecydował się na ich wymianę. Nie lubił też
grzebania wspomnień, a każda rysa, sparzenie, nawet odłamanie po
tym, jak Marsel pewnego dnia, zaniósł się na niego z kijem w
dłoni, tworzyły jego przeszłość, były jej znakami, znamionami,
coś jakby stygmaty minionych lat.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
sądziłam, że... – zaczęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
więc przyszłaś się tłumaczyć – wywnioskował, cały czas
siedząc w taki sam sposób, by mogła podziwiać jedynie jego
szerokie plecy, skryte pod białą koszulą, której rękawy były
niechlujnie podwinięte po same łokcie. – To nie ma nic wspólnego
z przeprosinami – stwierdził i zacisnął pięści, najpierw na
pościeli, a potem na materacu, wbijając w niego palce tak mocno, że
aż paznokcie i kostki go rozbolały.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niespodziewanie
wstał i zaczął obchodził łóżko. Zatrzymał się przy pierwszym
drewnianym filarze, który podtrzymywał stelaż pod baldachim, choć
od lat nikt go już nie zakładał. Sunął dłonią po wyrzeźbionych
kulkach, które łączyły się z sobą w pionie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wykonał
kolejny krok, a ona instynktownie się cofnęła, choć nie miała ku
temu większych powodów, by się go w ten sposób obawiać. Tkwiły
w niej jednak niewygodne wspomnienia, które raczył po sobie
pozostawić zupełnie inny mężczyzna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kornel
przystanął, przełknął głośno ślinę i już bez konieczności
przytrzymywania się mebla, choć nogi nadal mu drżały z
przeróżnych obaw, kierował się dalej ku jej osobie. Zatrzymał
się dopiero w momencie, gdy ich stopy niemal się z sobą stykały.
Podniósł rękę do góry, na wysokość jej policzka, ale nie
przyłożył jej do niego. Skierował się nieco w tył i wplótł
palce w jej włosy, długie, lekko falowane, sprawiające nieraz
wrażenie, jakby były składane w równych odstępach i karbowane
niczym serweta zdobiąca zastawę. Były nijakiej barwy, choć dla
niego o najpiękniejszej. Nigdy nie umiał ich nazwać. Nie wiedział
czy to ciemny blond, czy może średni brąz. Ona sama o sobie
mówiła, że jest szatynką. Z tym się akurat nie godził, bo ten
odcień wydawał mu się za bardzo pospolity i do niej zupełnie
takowa nazwa nie pasowała. Wolał się upierać, że barwa, która
zdobiła jej jedwabiste pasma, jeszcze nie została przez nikogo
nazwana i on jako pierwszy będzie miał ku temu okazję.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dołożył
drugą dłoń i tak przeczesywał jej włosy palcami, raz lewą
stronę, a drugim razem prawą. Następnie zacisnął palce na jej
ramionach, ale trwało to tylko krótką chwilę, bo potem zdecydował
się ją wziąć w objęcia i tym powstrzymać drżenie, spowodowane
dziwną obawą, jakby nie był w stanie jej wybaczyć. Pragnął
przekonać samego siebie, że potrafi, że tli się jeszcze w jego
głębi ta iskierka dobroci, którą rodzicielka zawsze w nim
podziwiała i przed wszystkimi wychwalała. Poczuł łzy, te swoje na
policzkach, a te jej na ramieniu, gdy kapały na jego koszulę w
takich ilościach, że aż przemokła. Po omacku odszukał jej ust
swymi wargami, zahaczając wcześniej o nos, policzek, a nawet brodę,
gdy za mocno się przychylił, w chwili, gdy ona sama zadzierała
głowę, by wyjść mu naprzeciw. Pocałunek nie trwał, on zdawał
się stać w miejscu. Obejmował swymi ustami jej górną wargę,
wdychał powietrze, którym oddychała i upatrywał się w tym
spełnienia doskonałego, poczucia, że jest w odpowiednim miejscu,
na swoim miejscu, choć czas nie był sprzyjający dla nikogo. W
latach trzydziestych, dwudziestego wieku, Hiszpania przeżywała
trudny okres, poprzez kryzys wewnętrzny i każdy go odczuwał, w
każdym zostawił jakiś ślad, jakieś piętno. Wojna domowa
zakończyła się w chwili, gdy on miał dwadzieścia dziewięć lat.
To wtedy ją poznał, wtedy wypatrzył po raz pierwszy. Celował do
niej ze strzelby, gdy ukrywała się na tyłach jego domu. Wspominał
jak Diego chciał ją wyrzucić, odesłać skąd przyszła. Mawiał,
że obca kobieta pod ich dachem to dodatkowy problem, a kobieta z
dzieckiem to już w ogóle. Diego jednak był racjonalistą, a on w
życiu kierował się uczuciami wyższymi niż czysty egoizm, przez
który nie był w stanie wysiedzieć ze szwagrem przy jednym stole
dłużej niż do podania drugiego dania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
jestem panem domu, ja podejmuję decyzję – upierał się Diego,
który był samozwańczym władcą, z czym młody Rodrigez ani trochę
nie zamierzał się godzić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Według
zapisu decydujemy wszyscy, po równo – stwierdził.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twej
matki nie ma, Marsel się wyprowadził, Severin przepadł, a
Andres...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
ale jest Ana – przypomniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
kobieta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
oczach ojca, nie ważne jak mocno bym go nie lubił, to jednak
byliśmy równi. Jesteśmy równi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ma żona, poprze męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przekonajmy
się – trwał przy swoim, a potem nakazał służbie zabrać
zaniedbaną kobietę i jej kilkuletnią córkę do kuchni, nakarmić
i cieplej odziać, choćby jakimiś kocami przykryć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Następnie
we dwóch udali się przed drzwi sypialni Anastazji i Diega.
Wkroczyli po krótkim zapukaniu i stanęli przed nią w tak oficjalny
sposób, iż sprawili, że nie tylko nie poznawała swego męża,
który zwykle potrafił ją negatywnie zaskoczyć, ale także nie
poznawała swego brata, który zazwyczaj unikał jej towarzystwa,
niemal tak samo jak od najmłodszych lat unikał jej ojca, a teraz
stał przed jej obliczem i śmiał o coś prosić, niemal żądać,
wymagać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Anastazja
bardzo chciała odmówić, ale Kornel znał jej sekret. Poznał go
zeszłej nocy, więc z dwojga złego wybrała lepszą opcje, choć
tak naprawdę nie było tu dobrych dla niej wyborów, bo czegokolwiek
by nie uczyniła, to narażało ją na gniew męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kornel
zawsze, gdy przypominał sobie tamte czasy końca wojny domowej, to
pragnął się do nich cofnąć. Łudził się, że wtedy, by się
nie wtrącił. Pozwolił wyrzucić Diego tę kobietę i jej dziecko
na ulice, patrzyłby, stojąc w oknie, na to jak wraca skąd
przybyła. Jednak to były tylko złudzenia, bo gdy tak dłużej w
nich trwał, to za serce ściskała go pięść pewności, że nigdy
nie umiał być bierny, zwłaszcza na cudzą krzywdę, tych
słabszych, tych niewinnych, a nieważne co było powodem tego, że
ta kobieta włóczyła się niczym bezdomna, to jednak miała przy
swym boku dziecko, które za nic jeszcze nie ponosiło winy. Choć
może tak jak niegdyś on, ta mała zawiniła samym poczęciem się.
Dziś nadal nie znał całej prawdy, choć jej zalążki sięgały go
niczym macki zdechłej ośmiornicy, którą straszyli go bracia w
dzieciństwie, zanim ta została odpowiednio doprawiona, upieczona i
zjedzona, przez nich, bo on odmówił spożywania takiego posiłku,
którym ktoś wcześniej przez wiele godzin się bawił i jego nim
prześladował. Nagle w jego głowie pojawił się głos matki,
która krzyknęła do męża, który przerwał dzieciom zabawę, by
nie bił ich po głowie, bo będą głupi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
są – odpowiedział warkliwym tonem. – A ty patrz na przyszłość
co robią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
wtedy po raz kolejny w życiu zagryzł mocno zęby i zacisnął
pięści, by powstrzymać wybuch gniewu. Nie umiał w spokoju znosić
tego jak on się do niej zwraca, jak czuje się wyższy, ważniejszy,
a to wszystko tylko przez to, że to jemu przyszło urodzić się
płci męskiej i nosić spodnie. Za to samo nie umiał tolerować
Diego, choć ten jawił się na przyszłość jako znacznie gorszy
mąż, niż ten jego matki. Często rozmyślał nad tym jakim cudem,
tak rozsądna kobieta, jaką bez wątpienia była jego siostra, mogła
przyjąć zaręczyny takiego gnoja. Nie dopuszczał do siebie
wiadomości, że to był przymus matki, choć Ana wielokrotnie tym
się broniła przed brakiem uczuć do własnego małżonka. Za bardzo
kochał rodzicielkę, by móc dostrzegać w niej aż tak mocne wady,
które były w stanie skrzywdzić najmłodsze ze swych dzieci w imię
własnego interesu lub zakłamanych przekonań. Co prawda rozumiał,
dlaczego matka nie akceptowała Juana, miejskiego rozbójnika,
karczmianego chuligana i człowieka od lewych interesów, licznych
skoków, mocnych upadków. Nie był w stanie jednak pojąć czemu, by
odciągnąć Anę spod deszczu, sama wcisnęła ją pod rynnę. Nie
był w stanie, nie mógł, nie potrafił, więc samego siebie
przekonywał, że było inaczej i wierzył w kłamstwa
usprawiedliwień, które były wymówkami przez niego samego
wymyślonymi, tylko po to, by nie zamazać nieskazitelnego obrazu,
jakim bez wątpienia był ten jego matki w jego sercu, jakimś
plugawym brudem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
niewygodnych wspomnień i bolesnych rozmyślań wyrwał go ból
przygryzienia, gdy Angeli zadrżały usta, a wraz z nimi zęby, pod
które on wciskał swoją dolną wargę. To sprawiło, że krew w nim
zawrzała. Ponownie położył dłonie na jej ramionach, które choć
nie były grube, to nie należały do szczególnie wątłych. Złapał
mocno, tak, że jego palce z pewnością pozostawią po sobie ślady,
a językiem wdarł się zachłannie po samo gardło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wystraszyła się. Wręcz przeciwnie. Poczuła, że wszystko na
powrót jest jak było, że wraca na odpowiednie tory. Zaczęła
odwzajemniać pocałunek, a jej głowę przestały zaprzątać
wątpliwości, złe obrazy, które śmiały wyprzedzać
teraźniejszość i przewidywać niedobrą dla niej przyszłość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kornel
obrócił się, a ponieważ nie wypuszczał jej ramion ze swych rąk,
to tym samym sprawił, że jej nogi dotknęły brzegów łóżka.
Podtrzymywał jej plecy, gdy delikatnie ją na nim kładł, co
zapewniało cudowne doznanie poprzez kontrast ostrości pocałunku,
który nie ustępował, a zamiast tego stawał się coraz bardziej
zachłanny i gdzieś w tym wszystkim zakrawał nie tylko o duże
bycie spragnionym, ale także o agresję.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
jego oczu ciągle toczyły się słone krople, nawet w chwili, gdy
klękał, trzymając między swoimi kolanami jej uda i zdejmował
koszulę, szarpiąc się z podwiniętymi rękawami za swoimi plecami.
Chciała mu pomóc, ale w odpowiedzi na jej gest, jedynie ryknął:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
sam!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
jesteś zdenerwowany... – chciała, by najpierw sobie wszystko
wyjaśnili, a potem pożegnali w gniewie lub kochali na zgodę, ale
nie by wypalał złość w taki sposób, by ją roztapiał gorącem
ich nagich ciał, ale mimo tego nie protestowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Doprowadził
do tego, że nie tylko jego klatka piersiowa była naga, ale także
góra jej sukienki została zdarta po same biodra, a dół zadarty w
taki sposób, by uwidocznić czarne pończochy zakończone subtelną,
kremową koronką. Błądził otwartą dłonią po jej udzie, chcąc
zdjąć z niej majtki i to wtedy nastało pukanie do drzwi jego
sypialni. Było to dobijanie tak silne, że powodowało strach w
duszy ich obojga, a ta dusza poruszała ciała, zmuszając je do
drżenia niczym z zimna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zazgrzytał
zębami i spojrzał na uchylone okno. Przez chwilę zastanawiał się,
czy nie schylić się szybko po koszulę i nie wyskoczyć, ale nie
umiałby jej opuścić i sprawić, by ich ostatnie spotkanie, zostało
napiętnowane jego tchórzostwem. Stanął na równe nogi, po czym
podał jej dłoń. Celebrował moment, w którym ją pochwyciła.
Delikatnie pomógł jej zaciągnąć górę sukienki, jej ramiączka
kładąc z powrotem na ramiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panie
Rodrigez, proszę otworzyć! – wrzeszczał policjant, którego głos
był dobrze Kornelowi znany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odetchnął,
jakby chciał tym sposobem samemu sobie dodać otuchy i chwycił za
klamkę. Drzwi były uchylone, więc zachodził w myśl, dlaczego
policja wali, zamiast wtargnąć bez zaproszenia. Rozwarł drzwi
bardzo szeroko, tak, że obaj z mężczyzn mogli dokładnie patrzeć
nad jego ramię i widzieć kobietę, która była z nim sam na sam w
środku nocy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jej
mąż mógłby pana rozstrzelać – stwierdził postawny szatyn i
bez zaproszenia, schylając się nad ręką Rodrigeza, wtargnął do
pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
mą żoną – przypomniał brunet i zamknął drzwi, nie wpuszczając
drugiego z policjantów do środka. Nawet przekręcił klucz w zamku,
by zapobiec jego wejściu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panie
Korneliuszu Rod...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kornelu.
Kornelu Montenegro – zawołał, a właściwie przerwał, bo nawykł
już do używania nazwiska matki, a nie człowieka, który nie był
jego ojcem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze
pan wie, że tamten ślub nie ma mocy prawnej. Sąd, podobnie zresztą
jak kościół, anulował wasze małżeństwo, bo popełnili państwo
przestępstwo bigamii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieświadomie
– syknął i zabrał się do zapinania koszuli. – Myślałem, że
żenię się z wdową – przypomniał i tu rzucił Angeli gniewne
spojrzenie, jakby ona ponosiła winę za to, że nie wyprowadziła go
z błędu, w którym sama tkwiła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiktor
namyślił się i długi czas nie wiedział jak ma postąpić. W
końcu zdecydował się wyjąć z wewnętrznej kieszeni swojej
marynatki nakaz aresztowania, rozłożył go dwoma mocnymi
strzepnięciami i dalej zastanawiał się komu go przekazać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
panu – powiedział jakby do siebie i podał Kornelowi dokument
mający moc prawną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna
wybałuszył oczy i szybko zaprotestował:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możecie jej zabrać!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sąd
wydał...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co mnie sąd obchodzi!? – zapytał tak głośno podnosząc głos,
że Angelę przebiegły dreszcze. Nigdy wcześniej nie słyszała, by
aż tak mocno krzyczał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
aresztowana, nie zmieni pan tego, zwłaszcza wrzaskiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
–
<span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zabierzcie
mnie – zadecydował i szybko zastąpił agentowi drogę, by nawet
łap nie ważył się wyciągnąć po jego żonę.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: Cambria, serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
to ciebie? – nie rozumiała. Położyła lewą dłoń na masywnym
ramieniu bruneta i stanęła na palcach, by zerknąć. Na szczęście
nie był wysoki, a ona miała na sobie buty na wyższym obcasie, więc
dojrzała kilka słów, rozczytała je, ale po chwili żałowała, że
tak postąpiła, bo mroczki naszły przed jej oczy i sprawiły, że
zakręciło jej się w głowie. Zanim straciła przytomność i z
głośnym hukiem upadła na chłodny, lakierowany parkiet, wyszeptała
jeszcze cichutko – coś ty narobił?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-52455888585028935372016-06-06T00:49:00.000+02:002016-06-14T01:34:04.767+02:00Rozdział 21: Miłość grecka i irlandzka<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="238" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUApvk4VGpwDtlakYHXcyNs0op7c3Ny5chcUpuPlyV0EPspWDO7jTrh8CcihzpPJQ3TUkGkUwE9lHT58lxBGPQz7R9zoqabEAGZky4-8sSPEeKyNmCNzLPWtrw38BRzXrLLmYBfvvk1fI/s400/555.png" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="https://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-20-siec-kamstw-z-podwojnym-dnem.html">Rozdział 20: <i>W sieci kłamstw z podwójnym dnem</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pomieszczenie
niedużej sypialni wypełniał gęsty dym papierosowy, a Cyntia nawet
nie zadała sobie trudu, by wstać z łóżka i otworzyć okno.
Kobieta zaciągała się głęboko, a na jej kolanach, przykrytych
letnią pierzyną, leżała popielniczka pełna niedopałków. Mały
Marselek wiercił się w swojej starannie wyrzeźbionej kołysce, co
jakiś czas kręcąc nosem, gdy śmierdzący dym napływał do jego
nozdrzy. Hektor natomiast obrócił się na drugi bok i tym sposobem
omal nie wyrzucił całej zawartości popielniczki na prześcieradła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ups
– szepnęła Cyntia i zebrała poślinionymi palcami odrobinę
popiołu i dwa niedopałki, które zdążyły wylecieć zanim
pochwyciła popielniczkę w dłonie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
spalisz całą naszą trójkę, to nie chciałbym być w twojej
skórze, gdy już spotkamy się w piekle – wymruczał ledwie
słyszalnie. Poprawił poduszkę pod swoją głowę, jedną dłoń
wsunął pod szyję i ponownie zamknął do granic możliwości oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślałam,
że śpisz – zagadnęła i ugasiła kolejnego papierosa w
przezroczystej popielnicy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spałem,
dopóki mi się siwo przed oczami nie zrobiło – odpowiedział mało
uprzejmie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zmarszczyła czoło. Bardzo się jej nie podobał ton jakim zwracał
się do niej Hektor. Już samo to, że mruczał pod nosem, ledwie
zrozumiale, ją niezmiernie irytowało. Nagle w jej głowie pojawiła
się odpowiednia riposta. Uniosła więc kąciki swoich usteczek ku
górze i odparła nad wyraz uprzejmym tonem:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
mogło ci się siwo zrobić przed oczami, skoro śpiąc ma się
zamknięte powieki?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
ani myślał jej odpowiedzieć. Zamiast tego wydał serię poleceń:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odłóż
papierośnice na stolik nocny, wstań i uchyl okno, sprawdź czy
Marsel jest dobrze okryty i połóż się spać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
odpowiedziałeś na pytanie – zauważyła. – To niesprawiedliwe.
– Odłożyła popielniczkę i papierośnice, a sama zawisła na
ramieniu męża. – Jesteś pewny, że mam stanąć w oknie taka
roznegliżowana? Gdy wcześniej w takim stroju zamykałam lufciki, to
bardzo się zdenerwowałeś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
Hektora dotarło, że jego żona ma na sobie tę samą koszulkę
nocną, którą wcześniej z niej zdejmował, a jeszcze wcześniej
ganił ją za to, że w takim ubraniu stawała na parapecie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
czy ty kiedyś widziałaś sprawiedliwość na tym świecie, kobieto?
– zapytał retorycznie, jednocześnie chwytając lewą dłonią za
jej prawe ramię i przerzucając ją tak, by znalazła się przed
nim, a nie tak jak wcześniej – za nim.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobieta
pisnęła zaskoczona, ale gdy poczuła pod plecami miękkość
materaca to się uspokoiła i nawet uśmiechnęła. Zobaczyła twarz,
wciąż jeszcze nieco zaspanego, Hektora nad sobą i uniosła się na
łokciach, by sięgnąć jego ust. Mężczyzna odchylił się
nieznacznie do tyłu, przez co ledwie dotknęła wargami jego brody.
Z początku myślała, że to zwykły przypadek, a więc spróbowała
jeszcze raz, ale ten wykonał taki sam manewr i nawet przy tym się
bezczelnie uśmiechnął. Kiedy zauważył, że Cyntia zrażona jego
unikami nie podejmuje kolejnej próby, sam usiłował złapać ustami
jej dolną wargę. Żona jednak poszła za jego przykładem i
przesunęła się na łóżku nieco w bok, podążając na łokciach
w stronę swojej połówki. Hektor ani myślał odpuścić i powoli
stąpał dłońmi ułożonymi na materacu w taki sposób, że Cyntia
znajdowała się między nimi, aż w końcu przyparł kobietę do
ramy łóżka, gdzie nie miała już drogi ucieczki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słyszała
pani kiedyś, pani de Rodrigez, że przed mężem się nie ucieka? –
zapytał żartobliwie i przechylił głowę tak jakby chciał złączyć
swoje usta z jej ustami. Nie uczynił jednak tego od razu. Dzieliły
ich wargi ledwie dwa minimetry, a on kontynuował szeptem: – To
wręcz niedopuszczalne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powaga
w jego głosie, lekka chrypa i ostra woń dymu papierosowego
wdzierająca się do nozdrzy – to wszystko wywoływało gęsią
skórkę na drobnych, kobiecych przedramionach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Otworzę
to okno – powiedział nagle, wymijając ją.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
rozkojarzona i zawiedziona, patrzyła na jego poczynania, a ten jak
gdyby nigdy nic szarpnął za klamkę i wpuścił do pomieszczenia
świeże, i wilgotne od deszczu, powietrze. Potem zabrał
papierośnicę ze stolika nocnego i oznajmił:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laury?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wzięłam
z twojego gabinetu – wyjaśniła i wstała z łóżka, by podejść
do palącego męża. Drobne i zwinne paluszki zaczęły rozpinać
satynową koszulę od piżamy, którą miał na sobie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdy
już udało jej się rozpiąć całą, liczyła na to, że Hektor
zrzuci ją z siebie, ale ten tylko, jednym ruchem barków, zarzucił
ją mocniej na ramiona. Wsunął papierosa do ust i sięgnął po
zapałki do pobliskiej komody, zostawiając kobietę samą, stojącą
na środku sypialni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
ode mnie uciekasz? – chciała go zapytać, ale niespodziewanie
usłyszała trzask zamykanej komody. Nawet nie zauważyła kiedy
Hektor ponownie otworzył jedną z jej szuflad. Usłyszała natomiast
kiedy ją zamknął. – Co robisz? – dopytywała, starając się
zerknąć przez jego ramię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
takiego – odpowiedział, stając tak, by nie mogła niczego
dojrzeć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
co robisz? – powtórzyła pytanie i tym razem starała się zerknąć
z drugiej strony. Nawet podeszła bliżej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
mówiłem, że nic takiego. – Ponownie postąpił krok w bok, by
nie mogła niczego dostrzec.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
chcesz mi coś ofiarować, to ofiaruj. Nie musisz się tak z tym
kryć. – Uśmiechnęła się szeroko i podeszła na tyle blisko, by
móc położyć dłonie na jego barkach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ja nie chcę tobie niczego ofiarowywać – odrzekł, odwracając się
przodem do niej i zamykając szufladę swoimi plecami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyraźnie
się z czymś krył. Cyntia domyślała się, że to coś trzyma w
dłoniach splecionymi z tyłu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Daj
mnie – zażądała i wyciągnęła lewą dłoń przed siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
łapach? – warknął żartobliwie i uśmiechnął się równie
szeroko co ona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– odpowiedziała przeciągle. – To co masz za plecami. – Nie
czekając na reakcje męża, usiłowała sięgnąć za jego plecy i
sama to wydobyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
odskoczył w bok, a potem lekko się odwracał na piecie tak, by
zawsze stać do niej przodem i nie pozwolić jej zerknąć za swoje
plecy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zirytowana
Cyntia odetchnęła, spojrzała ze złością na męża i wyjęła
papierosa z jego ust. Zaciągnęła się i wyczekiwała. Kiedy
ponownie zbliżyła papierosa do ust, Rodrigez po niego sięgnął i
ugasił w pobliskiej, do połowy pełnej zimnej herbaty, filiżance.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Palisz
jak smok – skomentował i chwycił żonę za ramie. Okręcił ją
szybko jednym, zdecydowanym szarpnięciem tak, by stała do niego
plecami. Zza pleców wyjął drugą dłoń. Trzymał w niej bordowy,
wiązany krawat, który niebawem znalazł się przed oczami kobiety,
a potem dotknął jej ciała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
robisz? – zapytała z lekkim strachem, dostrzegając, że ogarnia
ją ciemność, a element garderoby jej męża jest wiązany, na
masywny pęk, z tyłu jej głowy. Co prawda wcześniej też nie było
jasno, ale słaba żarówka umiejscowiona w lampie nocnej rzucała
nieco światła. Natomiast teraz było aż czarno.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyczuła
zarost Hektora na swojej szyi, gdy zbliżył swoje usta do jej ucha.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
takiego – szepnął uwodzicielsko. – Postaraj się nie myśleć o
niczym. Tylko czuć i nasłuchiwać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Nasłuchiwać,
nasłuchiwać</i> – pobrzmiewało w jej głowie niczym echem. I
nasłuchiwała. Słyszała jak szumią liście za oknem, jak drobne
krople jesiennego deszczu wystukują swoją własną, niepowtarzalną
melodie o parapet. Usłyszała kroki, które bez wątpienia należały
do Hektora, a potem jak nienaoliwiona kołyska Marsela zostaje
wprawiona w ruch. Niespodziewanie poczuła jak palce Rodrigeza
zaciskają się na jej ramionach. Wzdrygnęła się na sam dotyk.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ufasz
mi, Cyntio? – zapytał szeptem i pocierał dłońmi w górę i w
dół tak, by w końcu sięgnąć ramiączek jej skąpej koszulki
nocnej, złapać je, i sunąć z nimi ku dołowi, jednocześnie
językiem zaznaczając drogę jaką przebywa jej ubranie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
czuła wilgoć jaką zostawił na jej karku i kręgosłupie, był
niemal przy samym krańcu pleców, gdzie zaczynały się jej
pośladki, ale mimo tego się nie zatrzymywał. Poczuła strach,
niczym nieuzasadniony strach, wstyd i skrępowanie... najbardziej
skrępowanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie!
– krzyknęła nagle i odskoczyła od niego niczym oparzona,
jednocześnie odwracając się przodem. Nawet nie wpadła na pomysł,
by najpierw zdjąć ze swoich oczu ciemny krawat, który całkowicie
odebrał jej zmysł widzenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobieta
usłyszała kroki swojego męża i odstąpiła w tył, jednocześnie
dłonie unosząc w geście obrony do góry, na wysokość klatki
piersiowej. Hektora może w innej sytuacji taka reakcja, by bawiła i
niezmiernie podniecała, ale Cyntia nie była jak inne kobiety, była
jego żoną i nie lubił, gdy się lękała czegokolwiek, zwłaszcza
jego. Poza tym czuł strach, że zaraz na coś wpadnie, o coś się
potknie, przewali i potłucze. Wyciągnął więc dłoń i złapał
za nadgarstek żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zostaw
– szepnęła przerażona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spokojnie!
– nieznacznie się przy tym uniósł. – Nic tobie nie zrobię –
zapewnił już znacznie ciszej i szarpnięciem pociągnął ją w
swoją stronę z taką siłą, że omal nie wpadła na jego klatkę
piersiową. Złapał za jej ramiona i nie pozwolił już na to, by
się od niego oddaliła. Wyczuł jak drży. – Spokojnie, uspokój
się – szepnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
mnie...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
moment. Najpierw ci to odwiążę – zaproponował i sięgnął
jedną dłonią na tył jej głowy, gdzie starał się odnaleźć
supeł. Poluzował go na tyle, by móc odsłonić jej oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bordowy
krawat wylądował na dywanie w kwiecisty wzór o zbliżonym do niego
kolorze, a kilka łez stoczyło się po policzku Cyntii i sięgnęło
jej drgających ze strachu warg.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
bój się mnie – polecił delikatnie, a na jego twarzy wymalował
się wyraz, co najmniej, szoku. Drżącą dłonią sięgnął jej
policzka i starł jedną ze słonych kropel, która nie chciała sama
się stoczyć, i kurczowo trzymała się jej rzęski.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
boję się... – odparła niepewnie – ale co chciałeś zrobić? –
ciągnęła dalej, zakańczając swoją wypowiedź pytaniem.
Pytaniem, które teraz dla Hektora było bardzo niewygodne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
sprawić tobie przyjemność. Nic więcej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słysząc
jego słowa, poczuła się co najmniej głupio. Zrozumiała, że jej
mąż nie miał żadnych złych intencji, a ona się zwyczajnie
wygłupiła. Ta przed chwilą nabyta wiedza i przekonania, tylko ją
zasmuciły, i wycisnęły z niej kolejne pojedyncze łzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
widzą jej reakcję, nie wiedział jak ma się zachować. Był w
takiej sytuacji po raz pierwszy i już teraz mógł stwierdzić, że
nigdy nie chce być w żadnej, choćby w najmniejszym stopniu,
podobnej. Kontemplował czy powinien ją przeprosić, paść na
kolana za sam taki pomysł, a nie tylko za jego realizacje, czy może
zwyczajnie ją przygarnąć ramieniem, objąć i pocałować w
miękkie, rozpuszczone włosy, sięgające do połowy pleców.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam
– szepnęła niespodziewanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
masz za co. – Kąciki ust Rodrigeza uniosły się nieznacznie ku
górze. Był zadowolony z tego, że to Cyntia wykonała, poniekąd
ten pierwszy, krok, i że nie musiał się już zastanawiać nad tym
co powiedzieć. W tym wypadku łatwiej było mu odpowiadać, niż
pierwszemu układać zdania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
zły – szepnęła, wyczuwając jego stan. Jego dłonie o wiele za
mocno zaciskały się na jej drobnych ramionach, szczękę miał
zaciśniętą, a mięśnie napięte do granic możliwości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jestem – odparł pośpiesznie i starał się rozluźnić, by nie
okazywać żonie żadnych, choćby najmniejszych z negatywnych uczuć.
– Jesteś bardzo młoda – wyjaśnił, przykładając całą dłoń
do jej policzka. – Jesteś bardzo młoda – powtórzył – a ja
uraczyłem cię bardzo śmiałym pomysłem. Za śmiałym –
dokończył delikatnie, pocierając kciukiem o jej miękką, niemal
aksamitną skórę twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naprawdę
nie jesteś zły? – dopytywała, dygocząc na całym ciele. Dopiero
wtedy zdała sobie sprawę z zasłoniętych zasłoń i zapalonego
światła kinkietów, jak i żyrandola. Co prawda jasność, która
aż zabolała jej oczy, poczuła już na początku, ale wtedy
całkowicie nie pamiętała o tym, że jest zupełnie naga.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
też zdał sobie sprawę z jej nagości, ale on zupełnie nie
przejmował się tym, że ją widzi. Jego zdaniem nie powinna czuć
się skrępowana, gdy patrzy ma jej ciało jej własny mąż.
Rodrigez po prostu martwił się o to, by nie zachorowała, gdyż
okno było cały czas szeroko otarte. Zsunął ze swoich ramion
satynową górę od piżamy i okrył nią kobietę, która ręce już
splotła na piersiach tak, by nie mógł ich zobaczyć. Hektor
wiedział, że w ten sposób nie ma możliwości zapiąć guzików, a
tym tym bardziej nie zapewni jej komfortu, poza tym takie
powierzchowne okrycie jedynie pleców, niczego nie załatwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Włóż
ręce do rękawów – polecił i jakby dla potwierdzenie swoich słów
chwycił za jeden z jej nadgarstków i usiłował odkleić jej rękę
od ciała, do którego ją na obecny moment dosłownie
przytwierdziła. – Cyntio, <i>por favor</i> – poprosił, ale
nieustępliwym tonem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Najpierw
zgaś światło – poleciła niepewnie i spuściła głowę.
Wpatrywała się w przestrzeń między stopami jej i jej męża.
Dopiero wtedy zauważyła, że Hektor ma przyrośnięte dwa środkowe
palce do siebie i to u obydwóch nóg.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Najpierw
się ubierz – trwał przy swoim.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prosiłam
byś zgasił światło – przypomniała, podnosząc na niego
załzawione oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pokręcił
głową i oznajmił:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ma mowy. Jesteś moją żoną, mam prawo cię widzieć, także nagą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ja nie chcę...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
się uspokój, w tej chwili – zakomunikował ostro. – I przestań
się tak zachowywać, jakbym był dla ciebie obcym człowiekiem –
dodał jeszcze ostrzej i ponownie chwycił za jej nadgarstek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jesteś obcy, ale...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale?
– dopytywał spokojnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale...
– ponownie nie wiedziała jakiego słowa wypada użyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
co!? – wrzasnął zirytowany. – Wzięło cię na odprawianie
jakiś sztuk wydumanych nie wiadomo skąd – dodał równie ostro co
wcześniej zadane pytanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
prostu się wstydzę – szepnęła i poczuła kolejne łzy na swoich
policzkach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektora
wyraz jej twarzy, tego zakłopotania i niepewności, poraził na
tyle, że postanowił nieco odpuścić, przynajmniej tym razem.
Chwycił żonę za ramię i okręcił tyłem do siebie. Chwycił za
swoją koszulę, którą miała zarzuconą na ramiona i polecił po
raz kolejny, by wsunęła dłonie do rękawów. Tym razem oznajmił
jej także, że zamknął oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wierzę ci – powiedziała niewyraźnie i pociągnęła nosem,
starając się ze wszystkich sił, oby się czasem nie rozkleić na
dobre. Bardzo nie chciała ryczeć niczym młoda, niewinna i zupełnie
niedoświadczona panienka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
się uśmiechnął, ale nie był to uśmiech szczęśliwca, ani
śmiech rozbawienia. Był niezwykle zirytowany i dało się to
wyczuć. Właściwie to wiedział, że mógł ją odesłać do łóżka,
nakazać się przykryć i zwyczajnie zamknąć okno, ale
nieposłuszeństwo żony denerwowało go i podniecało jednocześnie.
W tym przypadku bardziej denerwowało, więc zamiast chwycić ją w
ramiona i zmusić do pocałunku, wolał złapać brutalnie za jej
rączkę, szarpnąć i wcisnąć do jednego z rękawów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
urządzaj teatrzyków – warknął cicho, poprzez zaciśnięte zęby,
gdy usłyszał szloch wydobywający się z piersi kobiety. –
Wstydzić się własnego męża, cóż za niedorzeczność. Doprawdy,
z większą się w życiu nie spotkałem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapiął
dwa guziki, resztę nakazał, by dokończyła sama zapinać, a
następnie wskazał dłonią na łóżko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kładź
się i dobrze przykryj, bo jesteś lodowata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sam
skierował się w stronę okna, zamknął je, a potem bez słowa
wyjaśnienia, gdy tylko położyła się do łóżka, on sięgnął
po szlafrok i wyszedł z pokoju, zakładając go na siebie
jednocześnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
udał się do Charliego, gdzie wszedł bez pukania. Wiedział, że
mężczyzna nie zamyka drzwi na klucz, w obawie, że owy klucz zgubi,
a wtedy jedyną opcją będzie wydostanie się z pokoju oknem, a tego
Charlie, z powodu lęku wysokości, pragnął uniknąć. Hektor
chwycił za karafkę oraz szklankę i zasiadł w wygodnym fotelu.
Blondyn uniósł się na łokciach na łóżku i dostrzegając
postać, siedzącą naprzeciw niego w tej niemal egipskiej ciemności,
nieco przerażony zapytał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kto
tam?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja.
– Większy komentarz był zbędny. Wiedział, że wieloletni
przyjaciel rozpozna go po głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie
sięgnął najpierw po swoją marynarkę i rozpoczął poszukiwanie
zapałek po kieszeniach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Znowu
ognia zgubiłem, <i>choler</i>! – przeklął, a Hektor tylko się
zaśmiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brunet
zastanawiał się czy już teraz wyprowadzić Charliego z błędu
spowodowanego zaspaniem, czy poczekać do chwili aż mężczyzna
zechce podpalić żarówkę zapałką. Zdecydował się na to drugie.
Oparł się więc wygodnie o oparcie fotela i wyczekiwał z lekkim
uśmieszkiem złośliwości wymalowanym na twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
nie doczekał się momentu, w którym Charlie zbliżałby ogień do
szkła żarówki, ale też nie doczekał się chwili, w której
mężczyzna chwyciłby za sznureczek lampy, pociągnął i
rozświetlił pomieszczenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Użycz
zapałek – usłyszał polecenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zaczął żałować, że zostawił pudełeczko wykałaczek z łepkami
siarki na komodzie, nieopodal popielniczki. Był więc zmuszony
wyprowadzić Gerdę z błędu i samemu udać się w kierunku
włącznika prądu. Uniósł miniaturową dźwignie ku górze, a
żyrandol zawieszony pod sufitem, oświetlił pokój blaskiem, z
początku delikatnym, a potem coraz jaśniejszym.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie
z załamaniem zakrył twarz dłońmi i opadł na miękkie poduszki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedyś
cię zabiję, Rodrigez – zagroził zmęczonym głosem, a Hektor w
tym czasie przechadzał się po jego pokoju ze szklaneczką w dłoni,
co jakiś czas upijając z niej naprawdę niewielki łyk, jakby miał
zamiar delektować się posmakiem tego trunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oby
twe słowa nie okazały się prorocze – nawiązał do słów
Charliego, ale uczynił to z niebywale dużym opóźnieniem. –
Napij się ze mną. – Podszedł do komody i napełnił drugą ze
szklanek. Podał ją Gerdzie do samego łóżka, z zachowaniem
przyzwoitości godnej kelnera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
srebrnej tacy? – zdziwił się blondyn, obserwując wyprostowanego
Rodrigeza z jedną dłonią ukrytą za plecami. – Cóż za gracja i
maniery – zażartował, biorąc pewnie szklankę w dłoń.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bycia
kelnerem nigdy się nie zapomina. – Uśmiechnął się sztucznie od
ucha do ucha i odkładając tacę na komodę, wyczekiwał aż Charlie
podniesie się z łóżka, założy szlafrok i zasiądzie w fotelu po
drugiej stronie ławy. W końcu jednego czego teraz było mu trzeba,
to obalenia pół litra whisky, z kimś będącym mu naprawdę
bliskim.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
tym, że Hektor Rodrigez był w przeszłości nie tylko ogrodnikiem,
ale także kelnerem, wiedział nie tylko Charlie Gerda. Do takich
informacji dokopali się także agenci policji, którzy ukryci w
swoim miejscu pracy, popijając mocną, czarną kawę, nocami
kontemplowali nad rozwiązaniem zagadki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
niemożliwe, by z panicza zostać niemal bezdomnym, a potem ze
zwykłego łachmaniarza stać się ogrodnikiem, kelnerem, muzykiem,
aż w końcu wielkim przedsiębiorcą, Hektorem Rodrigezem
właścicielem bla, bla, bla... – zaczął Ernest Sambor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Muzykiem
był wcześniej, zanim wyjechał do Londynu, potem był kelnerem, a
dopiero potem ogrodnikiem u Solcmanów – sprostował Rupert,
któremu było łatwiej się w tym wszystkim odnaleźć, dzięki
skrupulatnie przyrządzonym notatkom. Notatki te były niezwykle
treściwe i zapisane na wygniecionej, krzywo wydartej kartce, którą
mężczyzna nawykł nosić w portfelu, w przegródce, gdzie gromadził
także zdjęcia swoich córek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nieważne. Chodzi o to, że ktoś pozacierał po nim wszelkie ślady.
Mamy informacje, że był na komisariatach i był przesłuchiwany,
ale zapisów z tych przesłuchań nie mogą odnaleźć, i zapewne
nigdy już nie odnajdą. Jedno archiwum zalane, drugie spalone,
ocalała mała ilość dokumentów. – Ernest zagryzł paznokieć
swojego kciuka przednimi zębami. – Był nikim, a stał się
wielkim panem – dopowiedział, nie zabierając palca od ust.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mógłby
wydać poradnik o tytule <i>Od pucybuta do pana włości</i>.
Kupiłbym. – Wysoki brunet przechylił szklankę do dna i wypił
gorącą kawę, jakby była jakimś mocnym alkoholem. Smaku jednego i
drugiego nie znosił, a więc nie czyniło mu to znacznej różnicy.
Może z wyjątkiem takiej, że po alkoholu się rozluźniał, a po
kawie był jedynie pobudzony, ale ni trochę nie było mu lepiej i
bardziej rześko. Czuł się tak, jakby nadal mu się chciało spać,
ale po prostu nie potrafił zasnąć. Zmęczenie gdzieś tam ciągle
w nim tkwiło, ale było zamaskowane kofeiną i nie pozwalało na
zamknięcie powiek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co robi nasz William? – dopytywał Ernest, nie ukrywając nawet
swoich myśli, że młody Oldman jest na chwilę obecną ich jedyną,
i prawdopodobnie też na stałe, ostatnią nadzieją na dotarcie do
prawdy. Myśli te miał dosłownie wypisane na twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William?
– zapytał Rupert, którego mózg już ponad godzinę temu odmawiał
posłuszeństwa. – A! Ten młody chłopak! – wykrzyknął
szczęśliwy. – Pije – dodał nagle, odwracając uśmiech do góry
nogami, by uczynić podkówkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
to pije!? – Sambor się tak bardzo zirytował, że aż podniósł
swoje cztery litery z niewygodnego krzesła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Normalnie,
tak jak my pijemy kawę, on pije wódkę i inne tanie trunki. Zrobił
sobie przerwę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakim
prawem uczynił przerwę, nim w ogóle zaczął!? – wrzeszczał
starszy, pucołowaty agent policji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakim
prawem, to nie wiem, ale powiedział mi, że w myśl zasady <i>co
masz zrobić dziś zrób pojutrze, a będziesz miał dwa dni wolnego</i>.
Ja tam go popieram, dlatego idę do domu. – Rupert wstał, założył
beret na swoje ciemne włosy, a ciepłą marynarkę na podszewce
przewiesił przez przedramię i nie czekając na pożegnanie ze
strony szefa, opuścił koszary.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
William Oldman zalewał swoje smutki kolejnymi litrami gorzkiej
gorzały, Hektor Rodrigez powracał do sypialni na równie chwiejnych
nogach. Zwalił się na łóżko, nawet nie czując potrzeby, by
uprzednio zdjąć szlafrok. Pewnie, gdyby pokoju nie opuścił na
bosaka, to teraz także nie czułby potrzeby rozsupłania sznurówek
i pozbycia się butów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
czuła zapach jeszcze nieprzetrawionego alkoholu, unoszący się
oparami w powietrze. Westchnęła, a po chwili cała zesztywniała,
gdy poczuła dotyk palców własnego męża, na swoim ramieniu.
Rodrigez wyczuł stan żony, więc odpuścił i zabrał dłoń.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam
– szepnął niewyraźnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Młoda
kobieta postanowiła udawać, że śpi, by czasami nie sprowokować
Hektora do czegoś, czego oboje będą żałować. Z plotek
zasłyszanych wokoło, jeszcze gdy była panienką, wyniosła jedno –
że mężczyźni pod wpływem alkoholu stają się nieobliczalni i
najlepszym sposobem na takich jest unikanie ich, albo przynajmniej
wszelakiego z nimi kontaktu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
tobie nie zrobię – zapewnił jeszcze bardziej niewyraźnie co
przepraszał. – Za impulsywnie, za impul...zaza zareagowałem –
wyjaśniał mową tak zawiłą i poplątaną, iż ledwie dał się
zrozumieć. – Jesteś młoda, młoda bardzo jesteś i nie
powinienem, bo prawo masz prawo...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lepiej
już nic nie mów – przerwała mu, bo nie mogła dłużej słuchać
tych zlepionych z sobą i mruczanych pod nosem zdań, z których
rozumiała naprawdę niewiele.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
chcem przeprosić, pozwól mnie, <i>por favor</i> – szepnął,
obejmując ją od tyłu. Położył otwartą, dużą, męską dłoń
na jej brzuchu i przyciągnął ją do siebie tak mocno, iż jej
plecy zderzały się z jego, niemal nagą, klatką piersiową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
miała ochotę otrząsnąć się z dotyku męża, ale bała się, że
takim zachowaniem może go tylko niepotrzebnie zdenerwować.
Zdecydowała się więc na bierność, po cichu licząc na to, że
jej mąż szybko uśnie i nie uczyni niczego więcej. Ten jednak ani
myślał spać. W głowie mu było jedynie się pogodzić, ale do
tego celu dobrał nie najlepsze środki. Jego usta znalazły się na
szyi żony, delikatnie zassały fragment jej skóry.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
powinienem był cię do nicemu... zmuszać – szepnął zaspany.
Powieki zaczęły mu mimowolnie opadać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
nie chcesz mnie do niczego zmuszać, to mnie zostaw i się ode mnie
odsuń – warknęła zirytowana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze.
– Zabrał ręce i odsunął się na odległość, co najmniej,
trzydziestu centymetrów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
odetchnęła z ulgą i zamknęła oczy, chcąc jak najszybciej zasnąć
i przetrwać tę noc, niestety nie było jej to dane, bo ledwie co
opadły jej powieki, a już usłyszała:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Żona
nie powinna odmawiać mężowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaciskała
piąstki do granic możliwości i zmuszała samą siebie do tego, by
zagryźć język zębami, milczeć i nie odnieść się do męża z
brakiem jakiegokolwiek, choćby najmniejszego, szacunku. Czego się
bała? Tego, że Hektor w takim stanie, będzie w stanie zrobić jej
krzywdę i to taką, która nie może się nawet równać z
wymierzeniem policzka czy uderzeniem w inną część ciała.
Obawiała się, że mąż odbierze jej resztki godności i szacunku
do samej siebie, który już i tak znacznie zanikał przez to co
razem robili, przez to na ile się godziła, jak bardzo jemu ulegała,
i z powodu kłamstwa, brzydkiej intrygi, którą sama uknuła, i w
którą sama się wpakowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bycie
blisko z mężem, to obowiązek małżeński żony – przemówił
Hektor niezwykle wolno, jakby chciał, by każde jego słowo było
wyraźne i dobrze słyszalne. Wyjątkowo to mu się udało, nawet
teraz, gdy był pod tak dużym wpływem alkoholu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słowa
Rodrigeza, choć nie było ich dużo, to w zupełności wystarczyły,
by w Cyntii wzbudził się bunt, gniew i chęci do przedstawienia
własnego, osobistego zdania na ten temat.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uniosła
się na łóżku do siadu i zaczęła swój wywód:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sugerujesz,
że ja nie wypełniam swoich obowiązków małżeńskich? –
zapytała, przykładając pięść do klatki piersiowej. – Ja!? –
dodała już z takim zdenerwowaniem, że nawet nie zauważyła kiedy
zaczęła podnosić głos. – Staram się wypełniać twoje
zachcianki! – zaczęła krzyczeć i jednocześnie wstawać z łóżka.
– Jestem ci posłuszna! Urodziłam ci syna! Dla ciebie to mało!? –
wrzeszczała już na całego. – Kto uwierzy w to, że nie spełniam
swoich obowiązków, skoro Marsel ma ledwie trzy miesiące!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
podeszła do okrągłego stolika i drżącymi dłońmi sięgnęła po
dzbanek z wodą, by napełnić szklankę przezroczystą cieczą.
Upiła kilka łyków i gdy Hektor miał się właśnie odezwał, ona
go ubiegła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
się teraz kochać? – zapytała wprost, patrząc mu w oczy. Czuła
jak łzy ciekną ciurkiem po jej twarzy. – Proszę bardzo, nie
zamierzam wychodzić z pokoju ani uciekać – oznajmiła, siadając
na łóżku. – Jednak będzie to miłość wymuszona. Będziesz
zmuszony wziąć mnie siłą, bo ja nie zamierzam się na to w tej
chwili godzić – dodała, kładąc się do łóżka. Odwróciła
się plecami do męża i drżąc na całym ciele, wyczekiwała w
dużym przestrachu jego reakcji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
tej chwili Cyntia spodziewała się naprawdę wszystkiego, ale nie
tego, czego jej mąż dokonał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobranoc
– szepnął i opadł na poduszki. Zamknął powieki i dosłownie
kilka minut po tym czynie zaczął pochrapywać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
przez ponad godzinę jeszcze popłakiwała, możliwie jak najciszej,
by Hektor tego nie usłyszał i by się tylko nie potrzebnie, po raz
kolejny tej nocy, nie denerwował. Nie była gotowa na kolejną tego
typu konfrontację z mężem, w obawie, że tę następną mogła
przegrać i to z kretesem, a po tej przegranej już nigdy więcej się
nie pozbierać do takiej całości jaką była w chwili obecnej. W
końcu jednak zasnęła, ale czujnym snem, z którego przy
najmniejszym ruchu wyczuwalnym za plecami, przenosiła się
natychmiastowo na jawę i zerkała za siebie, upewniając się czy
jej małżonek nadal śpi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
już uspokoiła się na tyle, by zasnąć nieco głębiej, to Marsel
przeszkodził jej w odpoczynku. Chłopiec zaczął płakać z powodu
mokrej pieluszki i pustoty odczuwalnej w brzuszku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zmęczona
i z zaczerwienionymi od płaczu, i pocierania, oczami młoda matka
zwlekła się z łóżka, i stanęła przy kołysce. Zaczęła
rozbierać chłopca z niemowlęcej sukienki i przydługiego
kaftanika, gdyż ten także był cały zalany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trzeba
będzie zmienić ci prześcieradło – powiedziała, biorąc
nagiego, okrytego jedynie czystą pieluszką, syna na ręce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przełożyła
chłopca na łóżko, kładąc go nieopodal męża. Ubrała na siebie
szybko podomkę, zasupłała dolne wiązania, górne pozostawiając
spuszczone i ponownie wzięła płaczącego maluszka w ramiona. Była
zdziwiona, że Hektor nie usłyszał płaczu Marsela, gdyż na płacz
syna mężczyzna był niezwykle wyczulony i zawsze wtedy do niego
śpieszył, by jego pierworodny nie uronił ani łezki więcej niż
to było konieczne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
pociągnęła na sznurek, a dzwonek w pomieszczeniu przeznaczonym dla
służby, zabrzmiał dobrze wszystkim znanym dźwiękiem. Już po
minucie jedna z pokojówek, która akurat miała dyżur, zjawiła się
przed pokojem państwa Rodrigez i zapukała cichutko. Pomimo, że
młoda dziewczyna niezwykle się spieszyła, Cyntia uraczyła ją
nieuprzejmym tonem i słowami:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
tak długo!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przybyłam
najszybciej jak to tylko było możliwe – tłumaczyła się
Dagmara.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieważne
– syknęła zirytowana. – Przynieś mi czyste prześcieradła,
najlepiej dwa i zabierz te brudne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
– Pokojówka podeszła do kołyski, zabrała zasikane materiały i
wyszła z pokoju, a Cyntia chodziła od ściany do ściany, by
uspokoić wrzeszczącego wniebogłosy Marsela.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bądź
cichutko, mamusia prosi – nawoływała do rozsądku
trzymiesięcznego niemowlaka, który ani myślał jej słuchać i
zdawał się wydzierać coraz głośniej. – Czego ty chcesz? –
pytała z początku spokojnie i starała się go czymś zabawić.
Chodziła więc po pokoju, nuciła, śpiewała, próbowała nakarmić,
smyrała po policzkach, pokazywała grzechotkę, którą dostał od
Hektora, ale nic nie zdawało rezultatu. – Zamkniesz się w końcu
czy nie? – zapytała przez zęby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pokojówka
stanęła w drzwiach pokoju bez pukania, czym zapracowała na ostrą
reprymendę od pani Rodrigez. Potem Cyntia uśmiechnęła się
sztucznie i zaczęła nucić synkowi, czyli ponownie weszła w swoją
rolę i skryła szczere emocje pod płaszczem przyzwoitości, i tego
co wypadało publicznie. Jednak gdy tylko Dagmara wykonała swoją
pracę i oddaliła się do poprzednich obowiązków, Cyntia położyła
Marsela do kołyski, obmyła go i ubrała bez żadnej delikatności,
pomimo tego, że chłopiec bardzo się wiercił i płakał tak mocno,
że aż się zanosił. Zakołysała jego łóżeczkiem i na tym
skończyła się jej rola matki. Chwyciła za papierośnice
pozostawioną przez Hektora na komodzie i wyszła na balkon.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
wróciła chłopiec dalej wrzeszczał, na dodatek ktoś pukał do
drzwi. Otworzyła bez pośpiechu, wcześniej biorąc syna na ręce,
by nie wyjść w oczach innych na wyrodną i złą matkę. Na
korytarzu stał Charlie, ubrany w pasiastą piżamę i gładki,
granatowy szlafrok. Pytał czy wszystko w porządku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– odparła zirytowana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
macie piastunki? – zdziwił się, dostrzegając jej zmęczenie i
wrzeszczącego chłopca, którego nie sposób było przeoczyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– odpowiedziała warknięciem, a Charlie bez pytania wyciągnął
ręce po niemowlę. Cyntia oddała mu je bez słowa, jakby właśnie
pozbyła się niechcianego kłopotu. – Jeśli pan chce może pan go
wziąć do siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
dziękuję. Tutaj z nim trochę pochodzę, jeśli można. – Wskazał
brodą na salon.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
bardzo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
pani zmęczona – zauważył, starając się malca czymś zająć. Z
początku były to nitki abażuru, a potem kieszonkowy zegarek. To
drugie zdało rezultat.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
takiego życia chciałam – przyznała, odpalając kolejnego
papierosa i siadając na kanapie w salonie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
być może, nie jest łatwym człowiekiem, z pewnością nie jest
idealnym, ale jeśli czegoś mogę być pewnym na tym świecie, to
tego, że pan Rodrigez kocha swą żonę nad życie, a pani jest jego
żoną. Tak samo mocno kocha syna. – Charlie starał się tłumaczyć
w sposób możliwie jak najcieplejszy i najdelikatniejszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mówię o mężu, Charlie – szepnęła i sięgnęła po marynarkę
Hektora przewieszoną przez krzesło, mając świadomość, że w
wewnętrznej kieszeni jej mąż skrywa piersiówkę. Zrobiła łyka
mocnego trunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chciała być pani matką – wywnioskował. – To widać –
szepnął i spuścił wzrok, zanim zdążyła wbić w niego pytające
spojrzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zakręciła
piersiówkę męża i odłożyła na miejsce, by ten się nie
zorientował, iż w ogóle ją ruszała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie jest takie proste, Charlie – przyznała bardziej przed samą
sobą, niż przed niemal zupełnie jej obcym mężczyzną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
nigdy nie jest proste, pani Rodrigez. Dorosłość szczególnie.
Łatwo w młodości popełnić błędy, które później nie sposób
naprawić, bo niektórych ran, zwłaszcza tych na sercu, nie da się
zaleczyć, a one się nie zabliźniają nawet po kilkunastu latach.
Marsel to blizna pani młodości, pani krzyż i to szczególnie pani
powinna go nieść, z dumą, a nie z żalem i pretensjami do Bogu
Ducha winnego dziecka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty możesz wiedzieć!? – chciała wrzasnąć, ale słowa nie
przechodziły jej przez gardło. Otworzyła nieznacznie usta, była
zaskoczona wyznaniem Charliego i obawiała się, że blondyn może
znać prawdę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Umiem
liczyć – oznajmił. – Pobierałem nauki z medycyny, a ma matka
była akuszerką. Marsel nie wygląda i nigdy nie wyglądał na
wcześniaka – szepnął na tyle cicho, że znajdując się tak
blisko niego, ledwie go usłyszała. – Proszę go nakarmić, już
się uspokoił. – Przekazał chłopca matce, kładąc go na jej
kolana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
śmiesz – warknęła i pochwyciła syna. Wstała i wymierzyła
Gerdzie siarczysty policzek. Chciała nawet wymierzyć drugi, nie
zważając na płacz Marsela, ale Charlie pochwycił ją za
nadgarstek, i nie pozwolił kolejnemu uderzeniu nadejść.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
reakcja utwierdziła mnie w przekonaniu, że albo chłopiec jest
dzieckiem nieślubnym, albo wcale nie płynie w nim krew Hektora
Rodrigeza. – Spojrzał osiemnastolatce głęboko w oczy i starał
się zanurkować w ich głębie, by z samego dna wyłowić prawdę. –
Proszę się nie obawiać. Nigdy więcej nie wyznam swych powątpiewań
na głos i nie uczynię tego dla pani, a dlatego dzieciątka, by go
nie ukrzywdzić, ale też, by nie zranić pani męża. – Przełknął
ślinę i zacisnął mocniej dłoń na nadgarstku Cyntii, na tyle
mocno, że kobieta aż się skrzywiła z bólu, a łzy stanęły w
jej zielonych oczach. – Proszę sobie przemyśleć swoje własne
postępowanie i najlepiej je zmienić, bo gdybym ja był na miejscu
pani męża, to zebrałaby pani solidne cięgi. To tylko dziecko,
niczemu niewinne i wstyd winić takiego maluszka za własne grzechy.
– Zwolnił uścisk i skierował się w stronę drzwi. – Przez
niedomknięte wszystko słychać. Wystarczająco długo stałem na
korytarzu przy państwa progu – wyjaśnił, chwytając za klamkę i
wychodząc na korytarz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
poczuła jak drżą jej dłonie i w obawie, by nie wypuścić
Marselka z rąk, usiadła w fotelu i sięgnęła po poduszkę leżącą
nieopodal na kanapie. Położyła chłopca na niej i przyłożyła do
piersi. Dziecię zassało sutek i patrzyło załzawionymi, ciemnymi
jak onyksy oczami na swoją matkę. Niczego nie rozumiało. W końcu
chłopiec miał tylko trzy miesiące, był za mały na to, by
cokolwiek pojąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
Hektora we śnie powróciły wspomnienia. Malowniczy obraz
angielskiej wsi, gdzie mieszkali pewnego lata. Poszli z Javierem nad
jezioro, gdzie tamten uparł się, by koniecznie wejść do wody.
Hektor był przeciwny, z początku kłamał, że nie ma ochoty,
potem, że jest zimno, a na końcu, że woda jest lodowata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Daj
spokój. Wiem, że nie umiesz pływać. Tu jest płytko. Nauczę cię!
– krzyczał, będąc już do pasa zanurzonym.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
z początku ani myślał na to przystać. Wiedział, że jest niższy
i jemu woda sięgnie zapewne do szyi, ale nie wiedział jak ma
odmówić. Nie chciał wyjść na tchórza. Jako dziesięciolatek
zdejmował więc ubranie i upierał się, że już potrafi, że już
się <i>naumiał.</i> Twierdził tak dopóki Javier nie chwycił go
za kostki i nie wciągnął do wody. Wtedy mały Rodrigez spanikował,
ale Javier go podtrzymał, krzycząc:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyprostuj
nogi, masz dno pod stopami!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Obraz
się załamał, zatarł i zaszedł mgłą. Dorosły już Hektor
zacisnął mocniej powieki, a Cyntia wystraszona tym jak jej mąż
się rzucił na łóżku, uniosła się do siadu i wbiła w niego
zaniepokojone spojrzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor?
– zapytała spokojnie. – Śpisz? – dopytywała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spał,
bo nie odpowiadał i zdawał się też uspokoić. W jego sennych
koszmarach jednak nie było nic spokojnego. Powracały do niego
retrospekcje upokorzeń i ból katowania, tak jakby wszystko to
działo się od nowa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pod
powiekami widział jak Javier, starszy od niego o dwa lata, oddala
się w najbardziej odległy kont, wciska we wnękę między półką
na książki a ścianą, siada, zaciska powieki, i zakrywa uszy
dłońmi. On nie potrafił uczynić tak samo. Wbiegł do pokoju matki
i Prevosta, pomimo że rozwiązane sznurówki plątały mu stopy.
Pchnął mężczyznę z taką siłą, że ten wylądował na kanapie,
która stała nieopodal.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przestań!
– krzyknął wtedy jedenastoletni Rodrigez, a łzy ciekły
wodospadami po jego twarzy. Wytarł je wierzchem dłoni i pociągnął
nosem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kim
ty jesteś aby mi przerywać? – zapytał Francis spokojnie. Wstał
i zbliżył się do chłopca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziecko
spojrzało na matkę leżącą na podłodze. Kobieta zwijała się z
bólu. Łkała i prosiła syna aby wyszedł. Ten jednak twardo
obstawał przy swoim. Wyzbył się łez z oczu i stanął
wyprostowany, pewny swego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
Hektor Rodrigez – odpowiedział ojczymowi z bezczelnym uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Starasz
się być śmieszny?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
tylko odpowiadam na pańskie pytanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Francis
się zaśmiał. Pierwszy raz widział taką postawę u chłopca.
Chwycił za swoją laskę, wspartą nieopodal o dębową komodę z
jasnego drewna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
więc, Hektorze Rodrigezie, musisz uważać mnie za strasznego
palanta, skoro...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szczerze,
to tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?
– Prevost był zszokowany. Nie czekając na odpowiedź, wymierzył
chłopcu cios w policzek, potem kolejny, każdy na odlew.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
upadł, ale po chwili się podniósł i spojrzał z takim zacięciem
w oczach na ojczyma, jak nigdy wcześniej. Niedługo trwało aż
spotkał się z podłogą ponownie. Wątły jedenastolatek nie miał
szans z dorosłym, czterdziestopięcioletnim mężczyzną, uzbrojonym
w drewnianą laskę, twarde pięści i ciężkie buty. Dziecko czuło
jak odpływa, miało mroczki przed oczami, ale walczył z utratą
przytomności... odsuwał ją od siebie możliwie jak najdalej,
obawiając się, że jeśli da się pochłonąć ciemności, to już
nigdy z niej nie wróci.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
z tobą skończę, nie będziesz wiedział jaki mamy dziś,
pierdolony, dzień! – wrzasnął Prevost i kopnął po raz kolejny,
tym razem łamiąc chłopcu żebra w kilku miejscach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
dorosłego Hektora powrócił tamtejszy ból, zaczął bardziej
miotać się na łóżko, coś niewyraźnie krzyczeć, a na jego
czoło wstąpiło kilka kropelek potu. Cyntia przerażona, przyłożyła
dłoń pierw do ręki, ale pośpiesznie ją zabrał, pomimo tego
zdążyła jednak wyczuć gorąco jego ciała. Położyła swoją
dłoń wierzchem na policzku mężczyzny, a ten zdawał się płonąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor!
– krzyknęła. – Obudź się! – Chwyciła męża za ramiona i
potrząsnęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
jednak wciąż spał. Widział we śnie jak skatowany jedenastolatek
chwyta się najpierw krzesła, które upada i tym samym on także
ponownie spotyka się z podłogą. Za kolejnym razem pochwycił się
dłońmi brzegów stołu i uniósł z dużym trudem. Wyprostował się
na tyle na ile potrafił i na ile rozrywający ból każdego
centymetra ciała mu pozwalał. Nie płakał, ale łzy od dłuższej
chwili stały w jego oczach. Spojrzał na Prevosta nie tracąc
zacięcia na twarzy i powiedział:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziś
mamy środę, pierdoloną środę, proszę pana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Francis
zapewne po tych słowach zabiłby chłopca, gdyż już chwycił w
dłonie jego głowę z zamiarem uderzenia o kant stołu, ale Charlie
wkroczył do pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zabije
go pan! – krzyknął i wdarł się między Prevosta, a jego
pasierba. Pochwycił Hektora pod ramionami, zanim ten zwalił się na
podłogę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
wtedy utracił przytomność, a blondyn wziął go na ręce i wsadził
do wanny z zimną wodą. Starał się ze wszystkich sił go ocucić. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Musisz
żyć – powtarzał. – Musisz żyć, Hektor! Tito! – krzyczał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
Hektor! – krzyczała też Cyntia. Potrząsała mężem i szarpała
go, aż w końcu mężczyzna otworzył oczy i z przerażeniem nabrał
powietrza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Młoda
kobieta obserwowała jak klatka piersiowa Rodrigeza, na wpół
pokryta brązowym szlafrokiem, unosi się i opada niemiarowo. Był
przerażony i rozpalony, a ona usilnie starała się dowiedzieć co
takiego się stało. Nie chciał mówić. Czuł jak kręci mu się w
głowie, a od nadmiaru alkoholu pitego w nocy, miał suchość w
gardle i bóle przypominające te migrenowe. Spojrzał w okno, w
chwili, gdy dzień wschodził. Zdziwił się, że zasłony są do
połowy odsłonięte, ale nic na to nie mówił. Po prostu uniósł
się na łóżku do siadu i sięgnął rękoma do żony tylko po to,
by wziąć ją w objęcia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
usiadła na udach męża i dała się przytulić. Czuła wilgoć na
jego policzkach, a jej uszu dochodził ledwie słyszalny szept:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam,
kochanie. Tak bardzo cię przepraszam. <i>Quisiera…</i> – nagle
zamilkł, a Cyntia zaczęła zastanawiać się nad znaczeniem tego
hiszpańskiego słowa. Nie była pewna czy ono oznacza <i>chciałbym,</i>
czy <i>przykro mi</i>. – <i>Perdona, lo siento</i> – dokończył
Hektor i ucałował okolice jej szyi oraz policzka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>No
importa</i> – odpowiedziała w jego ojczystym języku, co było niczym
innym jak <i>nieważne</i>. – To minęło, było, teraz już nie
ma za co... teraz już <i>de nada</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>De
nada</i> – powtórzył z dużo lepszym od niej akcentem, w czym
akurat nie ma nic dziwnego, zważając na to, że większość
swojego dzieciństwa spędził w Hiszpanii. – <i>Por supuesto</i> –
dopowiedział, co było równoznaczne z <i>oczywiście</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście?
– zdziwiła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
jak zawsze jesteś dobra – wyjaśnił. – Za dobra... dla mnie za
dobra i o wiele za łatwo mi wybaczasz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chciała dłużej słuchać jak się obwinia. Zamknęła więc usta
mężowi pocałunkiem. Czuła gorąco jego rozpalonych warg i dotyk
jego rozgorączkowanych dłoni na swym ciele. Miał gorączkę, nie
wątpiła w to. Czuła, że powinna się nim zająć, wezwać lekarza
albo chociaż przyłożyć zimny kompres na jego czoło. Nie chciała
jednak kończyć tego co się między nimi rozpoczęło, ale przede
wszystkim, pragnęła wymazać ze swoich wspomnień obraz słabego
Hektora Rodrigeza, z załzawionymi oczami i tulącego się do niej
tak rozpaczliwie, jakby była jego ostatnią deską ratunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
Montenegro de Rodrigez, okryta letnią pierzynką w taki sposób, że
ta zakrywała dokładnie jej łono, brzuch i piersi, zaciągnęła
się dymem papierosowym, zupełnie tak jak w nocy, gdy jeszcze
wszystko było w porządku. Teraz także pragnęła wierzyć, że
jest. Wymazała z pamięci ten gorszy skrawek, a przynajmniej
pragnęła w to wierzyć, że nigdy więcej, nic takiego do nich nie
powróci. Kiedy tylko zakończyła się zaciągać, Hektor zabrał
papierosa z jej rąk i włożył do swoich ust. W pomieszczeniu
panował półmrok, gdyż pomimo pory dnia, należącej niemal do
południa, zasłony były zasunięte i szczelnie zakrywały okna
sypialni, a jedynie duża lampa z beżowym abażurem, stojąca w rogu
pokoju, była zaświecona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
więc to jest miłość francuska, tak? – zapytała, czując, że
jej policzki płoną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– odparł lekko pokaszlując. – Mówiłem tobie, że już to
robiliśmy, tylko że w drugą stronę. – Uśmiechnął się i
oddał żonie papierosa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A...
– chciała jeszcze o coś spytać, ale obawiała się reakcji, nie
jego, a swojej. Bała się, że ze wstydu zapadnie się pod ziemie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
Cyntio?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
czym są te inne miłości, o których mówiłeś? – Miała ochotę
schować się cała pod pierzynę, po sam czubek głowy, ale z racji
tego, iż miała papierosa w dłoni nie było to możliwe.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
spojrzał na żonę. Co prawda światło nie było dzienne, a to z
lampy nadawało ciepły blask, złudnie przy tym zabarwiając ciało
kobiety na mocno oliwkowy kolor, pomimo tego Rodrigez dostrzegł
szkarłat, który wstępował na jej policzki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Też
miałbym pytanie – zaczął spokojnie, przykładając dwa palce do
jej nagiego ramienia. Delikatnie sunął po jej ciele, poprzez szyję,
aż do obojczyka po drugiej stronie. – Teraz na powrót się mnie
krępujesz, a przed chwilą było inaczej. Co jest powodem wstydzenia
się własnego męża? – zapytał i wstał z łóżka. Nachylił
się po papierosa, z którego popiół już spadał na posłanie.
Zabrał go z dłoni żony, ugasił w popielniczce i udał się do
lampy w rogu pokoju. Zgasił ją.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
ten sposób nastała ciemność i to taka, w której masywna sylwetka
Rodrigeza była ledwie widoczna przez czujny wzrok jego żony, którym
go wypatrywała. Usiadł na łóżku obok niej i nachylił się, by
musnąć czoło i powieki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
teraz też się mnie krępujesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mniej
– przyznała szczerze. – Wolę jak jest zgaszone światło –
dodała szybko i z uśmiechem, jakby liczyła na to, że od teraz
zawsze będzie gościła ciemność w ich sypialni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będziemy
to robili także przy zapalonym świetle – wyznał, zsuwając
okrycie z nagiego ciała żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To?
– zdziwiła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
także. – Zaśmiał się lekko, ale szybko powstrzymał ten śmiech.
– To i wiele, wiele innych rzeczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
nabrała szybko, i jakby z przerażeniem, powietrza do płuc, ale
Hektora najwidoczniej to nie zraziło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
moją żoną. Co złego jest w tym, że chcę się kochać z własną
żoną, na każdy z możliwych sposobów, bez wstydu, bez
skrępowania?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
nic – odpowiedziała, choć w głowie miała co najmniej dziesiątki
powodów, przez które pragnęłaby uniknąć rozwijania tego tematu.
Krępowało ją samo mówienie, a co dopiero czyny. Na dodatek ciągle
miała za duży biust z powodu karmienia piersią, blizny na brzuchu
po ciąży, a nawet pieprzyk nie w tym miejscu, w którym jej zdaniem
powinien się znajdować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiesz
mi konkretnie o co chodzi czy dalej będziesz poddawała mnie
frustracji? – zapytał wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
cię frustruje? – zdziwiła się. Otworzyła szeroko oczy i lekko
rozwarła usta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bardzo
– odpowiedział szeptem, pochylając się do niej i wsuwając język
między jej wilgotne wargi. – Od najmłodszych lat najbardziej
denerwowała mnie niewiedza – wyjaśnił na moment przerywając
pocałunek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chciałam cię denerwować – wyznała, odchylając głowę w tył,
by zakończyć dopiero co rozpoczęte pieszczoty. – Po prostu
wychowano mnie inaczej...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ja nie zamierzam cię wychowywać – odparł nieco rozbawiony. –
Jestem twoim mężem. Chcę na ciebie patrzeć, chcę cię całować...
całą, pieścić na każdy z możliwych sposobów, zadawać rozkosz,
rozbudzać twoje zmysły, rozpalać namiętność. Ty musisz mi tylko
na to pozwolić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
pozwalam! – warknęła. – Czy ci odmawiam? – słychać było
irytacje w jej głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
się zaśmiał i przypomniał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
nocy mi odmówiłaś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
byłeś zalany w trupa! – Oburzyła się i odwracając na lewy bok,
zaciągnęła pierzynę po samą szyję.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
twarzy Rodrigeza zagościł szczery i duży uśmiech. Położył dłoń
na jej zakrytym ramieniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
niezwykle obrażalską kobietą, Cyntio, a ja przecież nic nie mówię
i nie mam tobie za złe. – Nachylił się, by musnąć jej
policzek, a potem wstał z łóżka. – O tej odmowie powiedziałem
żartem – dodał, zmierzając do szafy i wyjmując z niej jedną z
koszul na oślep, bo w pokoju nadal panowała egipska ciemność.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiesz
mi co to jest ta miłość grecka i irlandzka? – zapytała wprost,
choć sama nie wiedziała skąd w niej nagle tyle śmiałości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
podszedł do krzesła, zabrał spodnie i marynarkę, które były
przewieszone przez jego oparcie i z bezczelnym uśmieszkiem na
ustach, którego jego żona nie mogła dojrzeć, odpowiedział:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedyś
powiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
nie teraz? – wyraźnie się niecierpliwiła, a nawet i
bulwersowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
<i>cariño</i> – zaczął delikatnie – jak mam ci objaśniać na
czym polegają inne miłości, gdy ty się wstydzisz przede mną
rozebrać w świetle dnia? – dokończył pytanie. – Nie wszystko
od razu, wszystko musi mieć swój czas – dodał i poszedł w
kierunku łazienki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
znaczy <i>cariño</i>!? – krzyknęła za nim, unosząc się na
łokciach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kochanie
– odpowiedział zgodnie z prawdą, a potem przestąpił próg i
zamknął za sobą drzwi, ale nie na klucz, bo tego nie miał w
zwyczaju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
oczywiście nie miała zamiaru odpuścić i zapragnęła rozszerzyć
swoją wiedzę. Jak nie trudno się domyślić, w tym celu wcale nie
zamierzała się negliżować w pełnym świetle, a jedynie zapytać
swą siostrę – Julię. Julka była starsza i zawsze wiedziała
więcej od niej, i to na niemal każdy temat. Siostry też się nie
krępowała tak jak własnego męża ,więc uznała, że będzie to
stosunkowo łatwe – wspólny spacer, niespodziewanie zarzucone
pytanie i poznanie odpowiedzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zanim
jednak to nastąpiło, trzeba było wziąć kąpiel oraz ubrać
siebie i Marselka. W tym drugim Hektor postanowił ją wyręczyć.
Stwierdził, że stanowczo za mało czasu poświęca synowi, i że
jak dziś zakopie się w papierzyska, to zapewne do godziny czwartej
nad ranem będzie w nich tonąć, a więc będzie to kolejny dzień z
życia Marsela, który dla niego będzie straconym.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
przejmuj się. Ma matka mówiła, że tak małe dzieci nie potrzebują
ojca, że trzeba im tylko matki – powiedziała Cyntia, siadając
przed lustrem toaletki ze szczotką do włosów w prawej dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wcale
mnie to nie dziwi – syknął pod nosem i pochylił się nad
kołyską. – Ciekawe czy twa babcia kiedyś powiedziała coś
mądrego? – zapytał syna, biorąc go na ręce, a następnie
odkładając na środek łóżka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mały
Marsel się zaśmiał w głos i zaczął przykładać policzki do
ramion, bo ojciec łaskotał wskazującym palcem po jego szyjce.
Maluszek bardzo to uwielbiał. W pewnej chwili Hektor złapał syna
za rączkę i zauważył siniec na jego ramieniu oraz lekką
opuchliznę naokoło zasinienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
mu się stało? – zapytał żonę, nie kryjąc swojego zaskoczenia,
ale i lekkiego strachu. Nie chciał, by jego dziecku ktoś robił
krzywdę, choćby najmniej dotkliwą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
z irytacją wypuściła powietrze z ust i wstała, przerywając
czynność upiększania samej siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie?
– syknęła nieuprzejmie, zerkając przez ramie pochylonego nad
Marselem Hektora.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
rączkę? – Wskazał fioletowe zabarwienia, które zapewne
rozmiarem idealnie pasowałyby do jej kciuka i dwóch kolejnych
palców.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem – skłamała. – Wywija łapskami w tę i we w tę, to może
się uderzył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sam?
W ramię? – Rodrigez nie dowierzał i rzucił żonie takie
spojrzenie, że ta poczuła na sobie taki ciężar, iż była
zmuszona przełknąć głośno ślinę, bo inaczej nie byłaby w
stanie wypowiedzieć ani słowa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">No
to może się uszczypnął albo ktoś go niedelikatnie złapał, gdy
zmieniał mu prześcieradła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ktoś
czyli kto? – Hektor nie zamierzał odpuścić. Z dużą
delikatnością zdjął sukienkę niemowlęcą z synka i zaczął
ubierać biały, haftowany kaftanik z wiązaniami z przodu. – Dawał
rączkę, tu, tu, tu, nie tam. Tu, ojciec, mówi. Ale jesteś
nieusłuchany – komentował, czym zaciekawił Marselka na tyle, że
ten skupił na jego twarzy całą swoją uwagę. Najbardziej podobało
mu się, gdy tata całował go po stopach i udawanie gryzł po
piętach. Mama tak nie robiła, dlatego pomimo iż miał dopiero trzy
miesiące, to już wolał, by to tatuś go ubierał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
pokojówka, może jakaś młoda, to nie miała wcześniej styczności
z dziećmi. Czasami to one go ubierają – wytłumaczyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
pokojówki ubierają naszego syna? – warknął, prostując się na
krótki moment, by sięgnąć do komody po grzechotkę Marsela. Podał
ją chłopcu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
na mnie zły? – nie dowierzała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
kogoś muszę, a kto jest winny nawet ty nie wiesz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlatego
winna, twoim zdaniem, jestem ja!? – krzyknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
podnoś głosu – oznajmił tak lodowatym tonem, że dreszcz
przebiegł jej po plecach, a zimny pot wstąpił na czoło. – Na
przyszłość zajmuj się naszym synem sama, to nie będzie problemu.
Innych obowiązków nie masz, wszystko przynoszą ci kelnerzy na
srebrnej tacy, a praniem, prasowaniem i sprzątaniem zajmują się za
ciebie pokojówki! Masz wystarczająco dużo czasu, by zadbać o
Marsela jak należy! – wrzasnął i wskazał ręką na dziecko,
które było już tak przyzwyczajone do donośnego głosu ojca, że
nawet się nie przejęło i dalej usiłowało włożyć grzechotkę
do buzi. Zabawka była jednak za duża, nie mieściła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze.
– Cyntia spuściła głowę. Zerknęła na pierworodnego i przez
moment poczuła się winna, a zaraz potem uznała, że to nie jej
wina, że mógł dać jej się ubrać i ją nie denerwować. –
Przepraszam – dodała i odeszła do swojego wcześniejszego
zajęcia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
się dowiem, która pokojówka nabiła siniaka mojemu synowi, to
biada jej gdy wpadnie w moje ręce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
przesadzaj! – warknęła i na moment zatrzymała dłoń podczas
rozczesywania włosów. – Może sam się uderzył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Takie
małe dziecko, to się może samo, co najwyżej, podrapać, a i tak
będzie to winą matki, że mu paznokci nie obcięła</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Młoda
matka przewróciła oczami i wyczekiwała aż Hektor w końcu wyjdzie
z pokoju. Ten jednak jak na złość zaparł się i dalej kucał przy
Marselku i go rozbawiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przez
ciebie będzie marudny – chciała powiedzieć, ale gdyby tak
zrobiła, to jakby to wyjaśniła mężowi? Że nie chce bawić się
z własnym dzieckiem, że nie ma ochoty go czymś zajmować, że dla
niej najlepiej jak śpi i nie przeszkadza?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
się dowiem... jeśli kiedykolwiek zobaczę, że ktoś traktuje
mojego syna w ten sposób... że go siniaczy, to będzie miał ze mną
do czynienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
co zrobisz? Zwolnisz dobrą pokojówkę, bo niechcący za mocno
złapała Marsela za rączkę? – zapytała kpiąc i podeszła do
szafy, by wyjąć z niej brązową sukienkę, idealną na jesienną,
prawie już zimową pogodę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spoliczkuję
– odpowiedział szczerze z dłonią na klamce. – Co najmniej
dwukrotnie – dodał nie spuszczając oczu ze swojej żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?
– Nie była pewna czy się przesłyszała, ale była pewna, że
Hektor nie ma na myśli tego co właśnie doszło do jej uszu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słyszałaś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedyś
powiedziałeś, że w życiu nie uderzyłbyś kobiety! – krzyknęła,
czując jak narasta w niej oburzenie, a nawet i panika, w końcu
dobrze wiedziała, że zasinieniom Marsela winna jest tylko i
wyłącznie ona sama.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
nie uderzyłbym kobiety, ale czy kobieta, która nie umie delikatnie
obchodzić się z tak małym dzieckiem, zasługuje na litość, na
dobre traktowanie i w ogóle na miano kobiety? Moim zdaniem nie,
Cyntio. – Zabrał dłoń z klamki i wyminął żonę, by jeszcze
raz podejść do synka, który zaczął unosić nóżki do góry,
jakby oczekiwał, że ktoś go w nie połaskocze. Hektor nachylił
się i posmyrał dwoma paluszkami po stopach Marsela. Oboje się do
siebie uśmiechnęli. – Skoro nawet ja umiem wziąć go na ręce
tak, by nie narobić mu śladów, a nie oszukujmy się, nie jestem
słabeuszem i nigdy nie byłem nad wyraz delikatnym mężczyzną, to
chyba nie jest to czynność niemożliwa do wykonania dla drobnej
kobiety.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
gdybym to ja przypadkiem za mocno go złapała, to co? Mnie też byś
pobił? – zapytała, nie dowierzając i mierzyła się
nieustępliwym spojrzeniem z własnym mężem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spoliczkował
– sprostował. – Zasłużonego uderzenia nie nazywajmy biciem,
gdyż jest to spore nadużycie – dodał spokojnie, ale niezwykle
rzeczowo i konkretnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
twoją żoną – przypomniała w sposób niemal desperacki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
ale to niewiele zmienia. – Wzruszył ramionami. Jego zdaniem
powiedział coś całkiem normalnego i dorzecznego. Nawet dziwił
się, że matka jego syna w ten sposób reaguje. Jego zdaniem, to ona
pierwsza powinna biegać po korytarzu i szukać winnych, w końcu
Marsel był nie tylko jego, ale także jej dzieckiem. – No może
tylko tyle, że służąca straciłaby pracę, ty swojego stanowiska
nie utracisz, jesteś mą żoną aż po śmierć. Jednak, Cyntio...
Marsel jest dla mnie najważniejszy. Gdybym miał wybierać między
tobą a nim, to bez wahania wybrałbym syna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zaniemówiła. W życiu nie spodziewała się, że Hektor powie jej
coś takiego. Te słowa zabolały i to bardzo zabolały.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna
jak gdyby nigdy nic, jakby nie zdawał sobie sprawy, że wprawił
żonę w osłupienie, musnął jej policzek, wyminął ją i wyszedł
na korytarz, by udać się do swoich obowiązków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
poszła na spacer z Marselem. Z siostrą spotkała się w połowie
drogi i razem wybrały do pobliskiego miasteczka po kwiaty.
Prezentowały się niezwykle dobrze. Obie elegancko ubrane, w długich
sukniach, przy których wykonaniu, krawcowe zwracały uwagę na
każdy, nawet najdrobniejszy szczegół, do tego ciepłe pelerynki
zarzucone na ramiona, zapięte na dwa guziki przy samej szyi i
kapelusze, ciepłe, mające na celu chronić przed wiatrem i
deszczem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mały
Marselek spał w swoim jasnym, beżowym wózku, który był prezentem
od cioci – Laury Prevost, a Edward w swym klasycznym, granatowym,
siedział i rozglądał się na wszystkie strony. Był wielce
zaciekawiony otaczającym go światem, każdym głosem, kolorem i
mijanym przechodniem. Nawet pies przywiązany na smyczy, nieopodal
pana ostrzącego noże, go zainteresował. Chłopiec ani trochę nie
bał się zwierzęcia, pokazywał na niego paluszkiem i gaworzył
przy tym po swojemu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chał
– powiedziała Julia do swojego niespełna rocznego synka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chaul
– powtórzył niewyraźnie, dziecięcym głosikiem blondynek i
zaczął wychylać się, by jeszcze choć przez moment widzieć
puszystego, dużego czworonoga. Potem miał w planach się rozpłakać,
by mama zawróciła i by mógł choćby dotknąć czyjegoś pupila,
ale zrezygnował z tych planów na rzecz sięgania kolorowych
kwiatów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Brown i pani Rodrigez – obydwie z domu Montenegro, rozstały się
na rozwidleniu dróg i powróciły każda do swojego domu, i swojego
męża. Cyntia czuła się zawiedziona, że Julia nie rozjaśniła
jej tematu miłości greckiej i irlandzkiej. Oczywiście nie
powiedziała siostrze, że takie coś wyniosła z małżeństwa,
skłamała, że gdzieś zasłyszała i była zwyczajnie ciekawa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaraz
po powrocie, Cyntia wpadła z Marselem na rękach do gabinetu Hektora
i przekazała mu informacje na temat uroczystości pierwszych urodzin
Edwarda.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
chrzestnym – przypomniała, bo jej mąż zerkał na nią znad
papierków i miał wzrok tak nieobecny, iż wydawało jej się, że w
ogóle nie wie o co jej chodzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Cariño</i>,
ja pracuję – wyjaśnił i ponownie chwycił pióro do ręki. –
Muszę domknąć pewne inwestycje, przeliczyć fundusze, zmierzyć
siły na zamiary. Nie mam teraz czasu. Później porozmawiamy, gdy
przyjdę do pokoju albo gdybym się nie zjawił, to podczas kolacji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oburzona
wypuściła powietrze przez nos i wyszła, trzaskając drzwiami.
Hektor był tak zapracowany, że nawet na ten trzask nie zwrócił
uwagi. Umowa z Martą Montenegro wyraźnie mówiła, iż ma on
pomnażać zyski i majątek ich rodzin, obejmowała nawet dokładne
procenty i wyliczenia, a on nie miał innego wyjścia, jak wywiązać
się z tej umowy, w innym przypadku utraciłby cały majątek, który
jakby nie patrzeć, nie należał już teraz tylko i wyłącznie do
niego, ale był dziedzictwem dla Marsela i przyszłych dzieci jego i
Cyntii. W końcu ani przez moment nie wątpił, że jego synek kiedyś
doczeka się co najmniej dwójki rodzeństwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
Cyntia przeżywała rozczarowanie swym własnym mężem, który śmiał
jej nie poświęcić uwagi i nie znalazł czasu, by zamienić z nią
kilka słów, Julia przekraczała próg sypialni, gdzie Bastian
wylegiwał się w łóżku i popijał kawę, jednocześnie czytając
gazetę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O,
już wróciłaś – przywitał żonę niezwykle entuzjastycznie i
odłożył hiszpańską lekturę na szafkę nocną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julii
nie umknął język w jakim pisana była gazeta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
kiedy znasz hiszpański? – zdziwiła się. Przełożyła Edwarda z
wózka na łóżko i stanęła przed dużym lustrem, by zdjąć
pelerynkę, a następnie kapelusz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Blondynek
na kolanach poczłapał w kierunku ojca i bez żadnych skrupułów
chwycił za fałdę na brzuchu mężczyzny, i uszczypnął wbijając
wszystkie pięć pazurów w skórę Browna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
aż zgiął się w pół i syknął przez zęby, czym rozbawił
pasierba na tyle, że ten zaczął klaskać w dłonie, i śmiał się,
pokazując swoje dwa górne ząbki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Daje
ci do zrozumienia, że już dawno była pora, by wstać. Poza tym nie
leż taki roznegliżowany – odezwała się Julia i zabrała Edzia
do łóżeczka, gdzie chłopiec oddał się zajęciu wspinania po
szczebelkach, chwytania najwyższego i podskakiwania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
końcu chlasnął na pupę i zauważył kilka zabawek, w tym
ulubionego pluszaka. Przytulił misia do siebie i ugryzł go w łapkę.
</span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
już mówiłam, nie wiedziałam, że znasz hiszpański – ponowiła
temat patrząc czujnym okiem na swojego ślubnego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
nie znam – odpowiedział Bastek i podniósł się z łóżka. Nie
czuł się skrępowany tym, iż ma na sobie jedynie białe kalesony.
– Znaczy znam tak trochę, podobnie jak francuski, polski,
rosyjski. Mam pamięć do słówek, ale odmiany i czasy, to moja
<i>pięta achillesowa</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
wzmiankę o Achillesie, Julka nagle się ożywiła. Na bok odrzuciła
temat języków i gdzieś zaginęło jej pytanie o to, skąd mąż
wytrzasnął hiszpański, regionalny tygodnik w środku Niemiec.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Achilles
to był Grek, prawda? – napomknęła nagle, czym wprawiła Bastiana
w zakłopotanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna
sięgnął po butelkę rumu i przelał trunek do szklanki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
bo ja wiem. – Wzruszył ramionami i zasiadł w fotelu nieopodal
łóżeczka. Co jakiś czas nachylał się, by podawać Edwardowi
zabawki, które ten nieustannie wyrzucał na podłogę. – Trojanin
chyba – stwierdził.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czyli
Grek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia,
w tym przypadku, to ja wybieram poudawać Greka. Wiem, że dzwoni,
ale nie wiem, w którym kościele, więc nie będę kłamał i
wprowadzał cię w błąd. – Wypił do dna i ponownie napełnił
szklankę rumem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Brown machnęła ręką i uznała na głos, że tego nieszczęsnego
Achillesa mogą zostawić w spokoju, bo w rzeczywistości to chodzi
jej zupełnie o coś innego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
to jest miłość grecka? Na czym polega? – zapytała wprost, a
Bastian wybałuszył oczyska i wbił się plecami w oparcie fotela.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
skąd mam wiedzieć? Przecież ja w życiu nie miałem Greczynki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
irlandzka? – dopytywała niezrażona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brown
się zaśmiał i wielce zdziwiony, ale i rozochocony, zapytał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
mnie dokształcić w tym temacie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
– Julia z irytacją wstała. – Liczyłam na to, że w końcu mi
się na coś przydasz, i że to ty dokształcisz mnie – warknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam,
Juleczko. Nie moja wina, że nie jestem alfą i omegą w jednym.
Naprawdę mi przykro, ale jeśli tak bardzo ci zależy, to ja się
mogę tego wszyściutkiego dowiedzieć, i to raz dwa, rachu-ciachu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dowiesz
się? – zapytała uśmiechnięta. Spojrzała na męża radośnie,
podeszła, chwyciła jego twarz w swoje dłonie i przyłożyła wargi
do jego ust.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
już był na tyle pobudzony, iż zamierzał pogłębić ten
pocałunek, ale żona mu przeszkodziła, prostując się i odchodząc
na kilka kroków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
nie wolno – poskarżył się. – Dałaś ciasteczko, ledwie
liznąłem i zabrałaś ciasteczko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
spojrzała na męża, który teraz miną przypominał zbitego psa.
Bez żadnych skrupułów oznajmiła:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozpakujesz
ciasteczko, jak dowiesz się co to jest miłość grecka i irlandzka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Grecka
i irlandzka – powtórzył Brown i chwycił za pióro położone na
książkach na najwyższej półce. Z jednej z książek wyrwał
fragment strony i zapisał, by nie zapomnieć. – Załatwione,
dowiem się, Juleczko, dowiem. – Już chwycił za klamkę i
otworzył drzwi, gdy żona zatrzymała go, mówiąc:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
w kalesonach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie,
właśnie – przyznał jej racje, zatrzasnął drzwi i podszedł do
szafy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
się tego dowiesz? – dopytywała, wyjmując Edwarda z łóżeczka,
bo ten zaczął popłakiwać, smutny z tego powodu, że już mu nikt
nie chciał podawać, wcześniej przez niego wyrzuconych, zabawek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
Hektora? – nie dowierzała. – A niby skąd on będzie to
wiedział?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaufaj
mi, Juleczko – szepnął, zakładając na siebie koszule. Zapinając
guziki zbliżył się do żony i nachylił, by musnąć wargami jej
policzek. – Pamiętaj, że mąż cię jeszcze nigdy nie zawiódł.
Jak mówię, że Rodrigez będzie wiedział taką rzecz, to znaczy,
że Rodrigez będzie wiedział taką rzecz. – Pośpiesznie założył
marynarkę i ponownie chciał opuścić pokój, będąc bez spodni, w
samych kalesonach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
i tym razem go zawróciła i nawet wyjęła z szafy spodnie, idealnie
pasujące do jasnej, popielatej marynarki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
nie trudno się domyślić, Bastian zaraz po zjawieniu się w
posiadłości Rodrigezów, udał się do gabinetu Hektora, zasiadł
naprzeciw Hiszpana i zapytał prosto z mostu:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szwagier,
co to jest miłość irlandzka i... – w tym miejscu sięgnął do
swojej ściągawki – i grecka miłość? – dokończył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wpatrywał się w Browna dłuższą chwilę, a kąciki jego ust
unosiły się coraz bardziej ku górze. W końcu nie wytrzymał i
wybuchnął głośnym śmiechem. Można by rzec, iż od tego śmiechu
aż się zanosił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Anglik
niczego nie rozumiał. Patrzył zdziwiony i oniemiały na Rodrigeza i
sam nie wiedział jak ma się zachować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
zapytałeś akurat o to? – Hektor ledwie powstrzymywał śmiech.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
dlaczego miałem zapytać o coś innego, a nie o to?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem. – Mężczyzna zrobił minę i wzruszył ramionami, a potem
ponownie wybuchnął śmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyraz
twarzy Bastiana tylko jeszcze bardziej go bawił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobra,
nieważne – zirytował się blondyn. – Dowiem się kiedy indziej
i od kogoś innego. A ty zachowujesz się jak prostak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie!
Bastek, zaczekaj! – krzyknął za szwagrem. – To nie tak, nie
śmieję się z ciebie, ale z rodzinnej zabawy w głuchy telefon.
Kiedyś... w sobotę, przy wieczornym koniaku, powiem ci czym jest
miłość grecka i irlandzka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
dopiero w sobotę? – dopytywał zniecierpliwiony, wysoki i szczupły
blondyn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
przemielił język w ustach i szukał odpowiednich słów. Postanowił
postawić na szczerość:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdyż
najpierw muszę się rozmówić z własną żoną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panowie
obgadali jeszcze sprawę przeprowadzki i przetransportowania rzeczy
Brownów do pensjonatu Rodrigeza na czas trwania remontu w
posiadłości Montenegrów, a potem, każdy z nich udał się do
swoich zajęć. Czyli Bastian do tawerny na rum i karty, a Hektor
powrócił do obowiązków ślęczenia nad teczkami oraz papierami.
Przerwał pracę tylko na krótki moment, gdy w jego gabinecie zjawił
się Charlie, z zapakowanym w pudełku kapeluszem i drugim pakunkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
to? – zdziwił się Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pańskie
zamówienie – odpowiedział spokojnie Gerda. – Ta krawcowa to
straszna przekupa, namówiła mnie na kupno sukienki i błagam, niech
mi pan nie każe jej zwracać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakiej
znowuż sukienki i jaka krawcowa? – Hektor był tak rozkojarzony i
na dodatek tkwił zakopany w dokumentach po same uszy, iż całkiem
zapomniał o tym, o co prosił Charliego dzień wcześniej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kapelusz
dla pańskiej żony. Ta cholera zapamiętała nawet jaką sukienkę
oglądała i mi ją wcisnęła. – Jakby dla potwierdzenia swoich
słów, blondyn położył zapakowaną w pleciony pokrowiec sukienkę
na biurko Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ta
cholera to rozumiem krawcowa, no bo chyba nie moja żona?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">No
nie, nie pańska żona. Krawcowa, krawcowa. Powinna skończyć na
szubienicy. Czyni z mężczyzn bankrutów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bankrutów?
– Brunet wstał od biurka i zerknął najpierw do pudełko, w
którym znajdował się kapelusz. Uśmiechnął się, zdając sobie
sprawę, że to ten, na którym Cyntii zależało. – Krawcowa
uczyniła z ciebie bankruta? Pamiętam cenę kapelusza, nie była
najniższa, ale nie przesadzajmy, nie jest to rzecz równowartości
samochodu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sukienka
– przypomniał Charlie. – Jest jeszcze sukienka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sukienki,
to ja nie zamawiałem, ale... ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że
ta sukienka – wskazał palcem na ukrytą w pokrowcu kreacje –
jest warta tyle co mój automobil?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
tyle co automobil, to może nie, ale ma wplecione złote nicie i...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Złote
nicie? – nie dowierzał Rodrigez. – Czego to ludzie nie wymyślą?
– zapytał sam siebie. – Chyba nie ma takiej rzeczy – także
sam sobie odpowiedział. – Mnie jednak nie interesuje materiał,
nici i sposoby szycia, gdyż nic mi to nie mówi, Charlie. Ja pytam o
cenę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cenę
sukienki? – dopytywał dla pewności Gerda.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
czego innego!? – warknął zirytowany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niech
się pan tylko nie denerwuje. Krawcowa zapewniała, że materiał
najwyższego gatunku, klasa pierwsza, wart swej ceny, a jakie
wykonanie... – zachwycał i zachwalał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wykonanie,
wykonaniem, mnie interesuje cena – przypomniał zbliżając się do
parapetu, gdzie na srebrnej tacy stały karafka i sześć szklanek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
właśnie! Bardzo dobry pomysł! Niechże się pan lepiej najpierw
porządnie napoi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
dlaczegoż to? – Przechylił szklankę i poczuł w ustach znajomy
posmak ulubionego trunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Albo
niech mnie pan pozbawi części wynagrodzenia, aż w końcu spłacę
tę nieszczęsną kieckę. Byle ratalnie, bo jakby pan chciał tak
całość od razu odciągnąć, to by pan mnie pozbawił
trzymiesięcznego wynagrodzenia i...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ile!?
– wrzasnął Rodrigez i aż polał się alkoholem. Zakasłał. –
Trzy miesiące!? – dopytywał. – Ta kiecka jest warta trzy
miesiące twej pracy!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trzy
i pół – odpowiedział Charlie i ze skruchą spuścił głowę w
dół.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektora
zatkało i odrzuciło na ścianę. Poczuł się jakby w klatce
piersiowej zebrał mu się nadmiar powietrza. Poklepał się więc po
niej i usiłował uspokoić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chce
mnie szef zabić?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jak sądzisz!? – wrzasnął Hektor i napił się ponownie, tym
razem do dna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
już mówiłem, to moja wina, że dałem sobie wcisnąć... tak więc
ja poniosę...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciii
– Hektor przyłożył palec do ust i spojrzał na przyjaciela z
dużą dozą pobłażliwości w oczach. – Nie mogę pozwolić na to
byś ofiarowywał tak kosztowne prezenty mej żonie, gdyż niczyjej
żonie nie wypada tyle prezentować, jedynie swojej własnej, a ja w
dodatku bardzo dobrze strzelam – wyjaśnił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
nie będziemy się pojedynkować? – zapytał z uśmiechem na twarzy
Charlie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
oczywiście że nie. Zapłacę za sukienkę, ale nigdy więcej nie
wyślę cię na zakupy – zapowiedział, siadając ponownie za
biurkiem. – Jesteś gorszy niż Cyntia. Wszystko byś przepuścił
– dodał i oparł się wygodnie, przekazał Gerdzie szklankę i
rozkazał, by ją dla niego napełnił. Sam w tym czasie zaczął się
luzowaniem wiązań czarnego krawata, który nagle zaczął go
niebotycznie uwierać w krtań. O wiele lepiej czuł się z
poluzowanym sztywnym kołnierzem i niechlujnym odpięciem kilku
górnych guzików śnieżnobiałej koszuli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeszcze
tego samego dnia Julia i mały Edward zjawili się w posiadłości
Rodrigeza. Bastian miał do nich dołączyć standardowo, po wypiciu
kilku głębszych. Hektor dalej tkwił zakopany w dokumentach po samą
szyję, a Cyntia wraz z siostrą zajadały się podwieczorkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dowiem
się co to jest ta miłość grecka i irlandzka – zapowiedziała z
wyższością i dumą Julia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
pośpiesznie rozejrzała się dookoła czy nikt ich nie słyszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mów
ciszej – szepnęła do siostry, dostrzegając, że kelnerzy kręcą
się nieopodal, na dodatek Laura wróciła ze spotkania z Javierem i
zmierza w ich kierunku. – Ja nie mam pewności czy to jakieś
świństwo nie jest.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
ale dowiem się. Bastian obiecał, że zdobędzie te informacje. –
Pani Brown usiadła wyprostowana i położyła splecione w koszyczek
dłonie na swoim brzuchu. – Będę widzieć – dopowiedziała,
jakby uznała, że siostra za pierwszym razem nie do końca
zrozumiała, iż ona tę wiedzę posiądzie jako pierwsza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
kogo je zdobędzie? – dopytywała Cyntia, kładąc dłonie na stole
i przychylając się w stronę rozmówczyni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
kogo co będzie wiedzieć i kto będzie wiedzieć? – wtrąciła się
Laura, odsuwając dla siebie krzesło. – Mam coś dla ciebie –
szepnęła do leżącego w wózku i zajętego grzechotką bratanka. –
To o czym rozmawiałyście!? – dopytywała o wiele za głośno, ale
niezwykle wesolutko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
niczym ważnym – odpowiedziała szwagierce nieco niegrzecznie. –
Od kogo Bastian się tego dowie? – powtórzyła pytanie w kierunku
Julii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
twojego Hektora – odpowiedziała pani Brown, wzruszając przy tym
niedbale ramionami. – Przynajmniej tak powiedział – dodała i
zaniemówiła, dostrzegając jak z jej młodszej siostrzyczki opada
całe powietrze i radość życia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oszalałaś!?
– pragnęła wrzasnąć, ale nie chciała robić publicznej sceny
na oczach gości, gdyż niektórzy jeszcze nie opuścili ich
posiadłości po chrzcie Marsela. Poza tym Hektor ją ubiegł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna
podszedł, położył dłonie na jej ramionach i nachylił się, by
musnąć w policzek. Pobladła, ale i tak starała się grać dobrą
role w tym teatrze, i uśmiechnęła się ciepło w jego kierunku.
Łudziła się, że Bastian jeszcze z nim nie rozmawiał i że zanim
to zrobi, Julia odwiedzie go od tego pomysłu. Cała nadzieja
uleciała w chwili, gdy Hektor oznajmił:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałbym
z tobą porozmawiać, na osobności. Poczekam w naszym pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
odszedł, a Laura ochoczo podniosła swoje cztery litery z krzesła i
chwyciła za rączkę wózka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ja pójdę z wami – uprzedziła. – Mam dla niego prezent –
przypomniała i zabujała wózkiem, na co mały Marselek od razu się
ożywił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
wzięła syna na ręce, a Laurę poprosiła, by postawiła wózek
gdzieś z boku, nieopodal drzwi. Piętnastolatka przytaknęła ruchem
głowy, szybko się ze wszystkim uwinęła i poszła do swojego
pokoju, by zabrać stamtąd upominek dla swojego pierwszego, i jak na
razie jedynego, chrześniaka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
pani Rodrigez przekraczała próg pokoju, czuła się jakby stąpała
po szpilkach albo szła po rozżarzonych węglach. Wyraz twarzy jaki
dostrzegła u swojego męża, nie nastrajał ją optymistycznie.
Ułożyła Marsela w kołysce i zabujała nią delikatnie, zanim
chłopiec zdążył się o tę czynność upomnieć płaczem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
czym chciałeś porozmawiać? – zapytała jak gdyby nigdy nic.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiesz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
odpowiada się pytaniem na pytanie – pouczyła go i w tym właśnie
momencie Laura weszła do pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziewczyna
od razu podeszła do Marsela i zawiesiła nad jego główką
drewnianą zabawkę, przypominającą karuzelę wiedeńską. Było to
sześć białych koni, do których tułowia, dla ubarwienia, były
doczepione dzwonki z czerwonymi frędzelkami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Śliczne
– pochwaliła Cyntia, ale Marselek najwidoczniej nie podzielił jej
zdania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chłopiec
wyciągnął rączki, a potem się wyprężył i głośno zapłakał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
wyście mu znowu zrobiły? – zapytał zirytowany Hektor i podszedł
do kołyski, by zobaczyć co się tam dzieje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
wybredny – stwierdziła Laura. – To niegrzeczne nie cieszyć się
z prezentu! – warknęła. – Więcej nic ode mnie nie dostaniesz –
zapowiedziała, odwróciła się na pięcie i wielce obrażona
wymaszerowała z pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zdenerwowałeś
ciotkę – stwierdził Hektor i zakołysał karuzelą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wtedy
Marselkowi się spodobało. Ucieszył się i rozpromienił niemal
natychmiastowo, ale gdy ponownie wyciągnął rączki do zabawki i
znowu nie mógł jej dosięgnąć, to na nowo się rozpłakał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
wysoko mu zawiesiłyście – stwierdził i od razu zabrał się do
poprawiania błędu swojej siostry, a wszystko po to, by jego
syneczek był zadowolony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Okazało
się, że Hektor miał racje, i gdy Marsel mógł dosięgnąć
frędzelków, trącać je, chwytać za nie i pociągać, to był
niezwykle zadowolony i ani myślał wtedy płakać. Rodrigez chwile
obserwował zabawę niemowlęcia, a Cyntia w tym czasie powróciła
do saloniku. Nie umknęło jej uwadze okrągłe pudełko,
pozostawione wcześniej przez Hektora na stole.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hiszpan
podszedł do stołu, zasiadł na krześle i pochwycił żonę za
nadgarstek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chodź
tu do mnie! – polecił donośnie i szarpnął na tyle mocno, że ta
pupą wylądowała na jego kolanach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
mnie skrzyczeć? – zapytała cichutko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
– Zmarszczył czoło i ściągnął brwi. – Dlaczego miałbym
krzyczeć? Chcę ci coś dać. – Sięgnął za plecy Cyntii po
okrągły pakunek i wyciągnął go przed siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Młoda
kobieta odruchowo chwyciła między zęby swoją dolną wargę i
ochoczo zabrała się do rozpakowywania. Uniosła wieko, a jej oczom
ukazał się upragniony kapelusz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
mówiłeś, że jest za drogi – przypomniała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
jest drogi, ale przemyślałem sprawę dogłębniej i uznałem, że
zasługujesz na wszystko co najlepsze, nawet gdyby to miało być
niebotycznie kosztowne. Jestem twym mężem, a wiele kobiet głosi,
że mąż jest od tego, by rozpuszczać swoją kobietę, zasypywać
ją prezentami i nosić na rękach. Czyżbyś była wyjątkiem i
uważała inaczej?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie, skąd? – odpowiedziała szybko i wstała z jego kolan. W
dłoniach trzymała kapelusz, a opakowanie strąciła na ziemie.
Hektor się po nie nachylił, odstawił na stół, a ona w tym czasie
przeglądała się w lusterku. – Wiedziałam, że będzie mnie
pasował! Zupełnie tak, jakby został dla mnie stworzony! –
wykrzykiwała radośnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cieszę
się, że ci się podoba, ale mężowi chyba wypadałoby podziękować
– przypomniał i dla pokazania o co mu dokładnie chodzi, popukał
się palcem wskazującym po prawym policzku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
bez wahania podeszła do niego i musnęła swymi wargami, a ten
ponownie przyciągnął ją na swoje kolana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
dla ciebie coś jeszcze – zapowiedział, zdejmując kapelusz z jej
głowy. Kierował się zasadą, że w pomieszczeniach nie powinno się
nosić tego typu nakryć. Odłożył dodatek garderobiany na pudełko,
a drugą dłonią wskazał na drzwi szafy. – Tam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
tam?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tam
jest drugi prezent. Liczę na to, że też ci przypadnie do gus... –
nie zdążył dokończyć, a ona już się zerwała i podbiegła do
mebla, by otworzyć jego dwuskrzydłowe drzwi i poszukać upominku. –
Jak już mówiłem, liczę na to, że przepadnie ci do gustu, ale
gdybyś chciała dokonać jakiś poprawek, to... – mówił,
jednocześnie stojąc przy komodzie i napełniając szklankę
rudobrunatnym alkoholem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
perfekcyjna! – krzyknęła Cyntia entuzjastycznie, zaraz po tym jak
wydobyła sukienkę z pokrowca. – To niebywałe, że zauważyłeś,
iż na nią patrzyłam. Po tym jak oznajmiłeś, że cena kapelusza
jest za wysoka, to o sukience wolałam w ogóle nie wspominać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
upił łyk ze szklanki, odłożył ją na blat komody z alkoholami i
podszedł do żony. Zaszedł ją od tyłu i położył dłonie na jej
barkach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mąż
widzi wszystko – szepnął do ucha. – Słyszy wszystko i zawsze
się też wszystkiego dowie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
moment porozmawiamy. – Odwróciła się w jego stronę. –
Najpierw ją przymierzę. – Poklepała po policzku i już miała mu
gdzieś czmychnąć, gdy ten złapał ją za ramie i pociągnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przymierzysz
później – zadecydował, wyrywając sukienkę z jej dłoni i
odrzucając ją na pobliski fotel.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sugerujesz,
że jeśli mąż daje żonie taką górę prezentów, niemal
jednocześnie, to należą mu się lepsze podziękowania niż buzi
ofiarowane w policzek? – zapytała, przypominając sobie także o
pierścionku i broszce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
także – przytaknął, odwrócił ją do siebie plecami i zaczął
rozpinać drobne guziczki jej brązowej sukienki. Całował po szyi,
pieścił najwrażliwsze miejsca, takie jak uszy i kark, a
jednocześnie szeptał przez zaciśnięte zęby – co ci wpadło do
głowy, moja ty żono, by wynosić tematy z naszej sypialni na
zewnątrz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brzmiał
na tyle groźnie, że Cyntia momentalnie zesztywniała i poczuła jak
drży.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
ci to wyjaśnię – zapewniła, odwracając się do niego przodem i
zapobiegawczo cofnęła o kilka kroków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wątpię. – Chwycił za jej dłoń i okręcił ją wokół jej
własnej osi, dwukrotnie, tak że w końcu znalazła się
przyciśnięta do jego boku, właściwie bez możliwości ruchu, a on
opadając na łóżko plecami, pociągnął ją za sobą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jesteś zły? – upewniała się, gdy już leżeli na miękkim
materacu, w pachnącej i dopiero co przed godziną zmienionej
pościeli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
– odpowiedział, siląc się na poważny ton. – Tym razem ci
daruję – zaczął, wydobywając spod jej ciała swoją rękę, by
móc się na niej unieść i spojrzeć żonie głęboko w oczy. –
Jeśli jeszcze raz wyniesiesz tematy z naszej sypialni poza te drzwi
– wskazał na wspomniany przedmiot – to się pogniewamy –
zapowiedział.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Obrazisz
się na mnie? – nie dowierzała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
Cyntio – warknął przez zęby i musnął jej usta. – To ty
obrazisz się na mnie – stwierdził.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlatego
– odpowiedział nie tylko słownie, ale także klapsem w okolice
jej lewego uda. Uderzenie było na tyle silne, że aż wciągnęła
powietrze z wyraźnym świstem poprzez zaciśnięte ząbki. Hektor
zabrał dłoń z jej ciała, ale pieczenie w miejscu zadanego ciosu
pozostało. – I tak kilkakrotnie, dopóki się łzy nie poleją –
dopowiedział i zawisnął nad nią niczym szubienica.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor...
– zaczęła i już chciała zaprotestować, i przedstawić mu swoje
racje, gdy usłyszała jak jej przerywa i stanowczym tonem mówi:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bez
dyskusji. To co powiedziane tutaj, ma zostać tutaj, w tych czterech
ścianach, a nie obiegać wszystkich członków rodziny! –
nieznacznie się uniósł. – Wiesz jak się czułem, gdy Bastian,
ni z tego ni z owego, zadał mi takie pytanie? Nie wiesz, a ja nie
chcę tego doświadczenia powtarzać, dlatego to co powiedziane w
sypialni, ma zostać między nami i nigdzie nie krążyć. Rozumiemy
się?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– odpowiedziała. – Ale ty tego przecież nie powiedziałeś w
sypialni – dodała szybko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
– Uśmiechnęła się i położyła swoją dłoń na karku męża.
– Ty to powiedziałeś w gabinecie. – Uniosła się, by połączyć
swoje usta z jego ustami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tematów
z naszego gabinetu też nie wolno ci nigdzie wynosić – zabronił
między pocałunkami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zaczęła się zastanawiać od kiedy gabinet jej męża, stał się
ich wspólnym gabinetem, ale nie miała teraz czasu, by wnikać
głębiej w ten temat. Była za bardzo zajęta i oddana właśnie
wykonywanej czynności, czyli całowaniu, rozbieraniu, dotykaniu...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście
temat miłości greckiej i irlandzkiej nie minął, i już następnego
dnia Cyntia postanowiła wypytać Julie czy Bastian się czegoś w
tym temacie dowiedział. Kobiety siedziały w wygodnych, wiklinowych
fotelach, zajadały się rogalikami i wyczekiwały na matkę. Miały
we trzy, wspólnie, wybrać się do kościoła na niedzielną mszę
świętą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
go wyśmiał – szepnęła Julia. – Ale obiecał, że wszystko mu
już wkrótce objaśni – dodała z lekkim uśmiechem i zbliżyła
brzeg zdobionej filiżanki z kawą do ust.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wkrótce,
to mnie nie zadowala. Ja chcę wiedzieć już teraz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
sama go zapytaj.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oszalałaś?
– Pani Rodrigez wybałuszyła oczy. – Jak ty sobie to wyobrażasz,
pytać męża o takie rzeczy?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
jakoś mojego własnego zapytałam. – Julia wzruszyła ramionami.
Zupełnie nie dostrzegała niczego złego w swoim postępowaniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bastian
to co innego, coś zupełnie innego – trwała przy swoim Cyntia. –
Ale jak się dowiesz co to jest ta miłość grecka i irlandzka, to
od razu mi wszystko opowiesz. Nie zapomnij o mnie – paplała i
nawet nie zauważyła jak wujaszek Damian znalazł się przy jej
boku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
gdzież ty usłyszałaś takie bezeceństwa? – zagadnął ukochaną
bratanice.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntii
aż zatrzęsły się dłonie na brzmienie głosu wujka. Odłożyła
drżącymi rękoma filiżankę na stolik i uśmiechnęła się
niewinnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
romansie przeczytałam, wujku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
romansie, powiadasz? – dopytywał i zajął miejsce bliżej Julii.
Uznał w myślach, że jesienna pogoda nie sprzyja spożywaniu
posiłków w ogrodzie, ale nie chciał się sprzeczać z dwiema
kobietami i ich kaprysami. – To cóż ty za bezbożne romanse
czytujesz? – powrócił do poprzedniego tematu. – Ja to chyba
powinienem poinformować o tym twego męża, Aniołeczku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie!
Tylko nie Hektora! – krzyknęła i ledwie powstrzymała się przed
wstaniem. W przypływie zdenerwowania potrąciła dłonią filiżankę,
ta przewaliła się, zadźwięczała o spodek, a herbata się wylała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
dziwię się, że tak reagujesz. Twój mąż, to taki bogobojny,
prawy i przyzwoity mężczyzna, iż z pewnością spaliłby te
wszystkie twe niegrzeczne romanse na stosie, tak jak w średniowieczu
wiedźmy palili.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Albo
i mnie rzuciłby na ten stos, gdybyś mu doniósł, ale zapewniam
cię, że nie za sprawą swej przyzwoitości, by tak uczynił</i> –
dodała w myślach, a na jej policzkach wystąpiły dwa duże i
naprawdę barwne rumieńce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
kominku, to by te tomiska z pewnością wylądowały – kontynuował
wujaszek Damian i zapewne mówiłby jeszcze długo, gdyby Julia mu
nie przerwała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
już weszliśmy na tak bezbożny temat bezeceństw, to chciałabym
wiedzieć, co w tym temacie jest takiego bezbożnego? Cyntia zapewne
chciałaby wiedzieć to samo, więc mógłby nas wujaszek uświadomić.
– Położyła dłoń na dłoni wuja, uśmiechnęła się uroczo i
zapewniła puszczając oczko – nasi mężowie się nie dowiedzą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">No
dobrze, dobrze. – Zabrał dłoń spod jej, splótł obydwie w
koszyczek i rozsiadając się wygodniej, położył je na swoim
brzuchu. – Miłość grecka często jest mylona z miłością
irlandzką, moje drogie. Grecka to między uda... – W tym momencie
Julia już chciała zapytać <i>co między uda?</i>, ale wzrok
wujaszka spuszczony na własny rozporek był bardzo konkretną
odpowiedzią na niewypowiedziane pytanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
irlandzka? – dopytywała Cyntia, czując, że zaraz pod wpływem
wstydu ziemia się pod nią rozstąpi, a ona się w niej zapadnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
pupkę – odpowiedział wielce z siebie zadowolony i uśmiechnięty
od ucha do ucha. Potem powiedział, że bardzo się cieszy, iż mógł
pomóc swym bratanicom. Wstał, zasunął po sobie fotel wiklinowy i
odszedł, a siostry patrzyły na siebie dłuższą chwilę w błogim
milczeniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
końcu to Julia przemówiła jako pierwsza:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
ty wyniosłaś takie rzeczy?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
pytaj – odparła poważnie, niezadowolonym tonem Cyntia. – Za
moment przyjdę. Poczekajcie na mnie z mamą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Rodrigez niemal od razu udała się do sypialni, gdzie na łóżku
siedział Hektor i przeglądał jakieś dokumenty, a obok niego leżał
Marselek, otoczony kilkoma nowymi zabawkami wykonanymi z drewna.
Niemal każda z nich grzechotała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeszcze
nie poszłyście? – zapytał, podnosząc wzrok na żonę. Ziewnął
pod wpływem zmęczenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
odpowiedziała na zadane pytanie, a od razu przeszła do sedna:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
nie będziemy uprawiali miłości greckiej czy irlandzkiej, czy
innych cuda wianków, które przytargałeś do naszego małżeństwa,
Bóg jeden wie skąd...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapewniam
cię Cyntio, że Bóg miał z tym najmniej w spólnego – przemówił
wstając. – Właściwie, to Bóg nie miał tu nic do rzeczy. –
Wyminął Cyntię i odłożył dokumenty na komodę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Też
tak właśnie myślę – warknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uspokój
się Cyntio i powiedz mi lepiej, kto cię tym razem uświadamiał, bo
Bastian już był i skoro on nie posiadał wiedzy, to...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wujek
Damian – przerwała i odwróciła się przodem do męża, który
stał niczym karczmiany rzezimieszek, z łokciami wpartymi o wysoką
komodę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czemu
mnie to nie dziwi? – zapytał samego siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
w ogóle, to mogłeś mi sam o wszystkim powiedzieć! Przez ciebie
się... wygłupiłam się!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Testowałem
twą cierpliwość, <i>cariño</i>. Ty z moją czynisz tak
nieustannie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
czynię? – zapytała, zbita z pantałyku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Testujesz
mą cierpliwość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zmieniłeś
temat!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wcale
nie, tylko dołożyłem do niego jeszcze jeden wątek. – Wzruszył
ramionami, jak gdyby nigdy nic i dodał – miałaś nie wynosić
niczego z naszej sypialni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
było wyniesione z gabinetu! – przypomniała krzykiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
gabinetu także prosiłem byś niczego nie wynosiła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
to już było po tamtej rozmowie. O tych bezeceństwach
rozmawialiśmy, zanim wydałeś swój śmieszny zakaz. Żadne prawo
nie działa wstecz, Hektorze Rodrigezie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobry
argument – pochwalił i sięgnął po drinka. Napił się, jakby
tym sposobem chciał sam dać sobie czas na jakieś delikatne
wyjaśnienie tematów, które Cyntia właśnie nazwała
<i>bezeceństwami</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieważne.
– Pokręciła głową, jakby nią otrząsała z wody po deszczu.
Wzięła torebeczkę z wieszaka i zapowiedziała – Idę się
pomodlić za twą duszę, mężu. Sam też powinieneś to zrobić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
myślisz, iż takiemu bezbożnikowi jak ja jeszcze modlitwa da radę
pomóc? – zapytał, zbliżając się do niej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
kpij – syknęła i już chciała wyjść, gdy Hektor zastąpił jej
drogę i przywarł plecami do drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cokolwiek
teraz o mnie myślisz, schowaj głęboko do kieszonki w torebeczce i
usłysz co mówię, a mówię, że nieważne co robiłem i co bym
chciał z tobą robić, w życiu do niczego bym cię nie zmusił. –
Odstąpił od drzwi, a gdy chwyciła za klamkę, jeszcze usłyszała
– poczekałbym aż sama zechcesz to ze mną zrobić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
nie zechcę! – warknęła, otwierając drzwi.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zechcesz,
zechcesz, już ja się o to postaram – powiedział jakby sam do
siebie, zresztą nikogo innego, poza Marselem leżącym na łóżku,
nie było już w pokoju. – Poza tym modlitwa nic nie da, mej duszy
już nic nie pomoże – dopowiedział i wychylił szklankę whisky
do dna.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-22-nowy-lokaj.html">Rozdział 22: <i>Nowy lokaj</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-57848642246658253542016-06-04T07:22:00.000+02:002016-06-07T06:15:12.980+02:00Teledysk 2: Grzegorz Tomczak - W rytmie obietnic<div style="text-align: center;">
Ponieważ jeden teledysk już był, to myślę, że nadszedł czas na drugi,</div>
<div style="text-align: center;">
który chyba pojawia się w najbardziej odpowiednim momencie,</div>
<div style="text-align: center;">
bo chyba każdy czytający zauważa, że między głównymi bohaterami...</div>
<div style="text-align: center;">
że między Cyntią i Hektorem "jest ta odległość, co nie rozumie jej nikt".</div>
<div style="text-align: center;">
A może się mylę? Może ktoś jednak rozumie i ma już jakieś przypuszczenia?</div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="270" src="https://www.youtube.com/embed/1oxe4sQaqcY" width="480"></iframe><br />
<br /></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-53413618552485181382016-06-04T06:35:00.000+02:002016-06-07T06:15:12.973+02:00Rozdział 20: W sieci kłamstw z podwójnym dnem<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRgb_mLD3i0inOrQsDA03pZ5rMouaRYCEY2B0MgqJWGbuKaaanjSF72NtUqp4oJ-LdmyopxnFHYl8Xuhi6bvzyoulBPxghorw15nKnFqeJ7qyN71-jK5dSw8yi99ahTKlI9lRiONVkWwc/s400/Hektor.png" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-19-chrzest-marsela.html">Rozdział 19: <i>Chrzest Marsela</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Białe,
dwuskrzydłowe drzwi z ośmioma szybkami przyozdobionymi firankami na
zazdrostkach, dzieliły Martę Montenegro od gabinetu Hektora
Rodrigeza. Już miała wtargnąć do tego pomieszczenia w celu
pozbycia się wnuka, nad którym opieka już znacznie jej ciążyła.
Ktoś ją jednak powstrzymał i przejął lekko kwilącego chłopca,
by go zabawić. Marta bez żadnego zastanowienia, oddała niemowlę,
teatralnie strzepnęła dłoń o dłoń i powiedziała do samej
siebie:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeden
problem z głowy. W końcu ileż można ryczeć?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
usłyszał płacz dziecka, który przedarł się przez delikatną i
spokojną melodie wygrywaną za pomocą gramofonu. Płacz ten jednak
szybko ucichł, więc sam Rodrigez uznał, że albo tylko jemu się
to wydawało, albo nie było to nic poważnego. Wiedział, że gdyby
teściowa nie radziła sobie z Marselem, to zwyczajnie, by im go
przyniosła, a nie za wszelką cenę starała się uspokoić chłopca
czy szukała pomocy gdzie indziej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się stało? – zapytała Cyntia. Była zaskoczona, że dotyk dłoni
jej męża nie postępował niżej, a zatrzymał się na
przedramionach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
– odpowiedział z ciepłym uśmiechem, po czym rozwarł wargi i
zbliżył je do ust swojej żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sweterek,
który miała na sobie kobieta, opadł aż do jej nadgarstków, a
potem to nawet z nich został zsunięty i odrzucony na bok, tak
mocno, że aż spadł z biurka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
sięgnęła dłońmi pod rozpiętą koszulę męża i zaczęła
śledzić opuszkami mapę jego pleców. Jak zwykle wyczuła kilka
zgrubień i starych blizn. Znała je już tak dobrze, że potrafiłaby
dokładnie wskazać na ubraniu miejsca, w których się znajdują.
Teraz jednak nie miała czasu się nad tym zastanawiać. Poczuła jak
jej suknia zostaje rozpinana na plecach, gdzie znajdowało się kilka
drobnych guziczków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Światło
– przypomniała cichutko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteśmy
małżeństwem od prawie roku – szepnął przerywanie wprost do jej
ucha. Jak nie trudno się domyślić, w przerwach obcałowywał
pobliski fragment jej szyi i przygryzał leciutko płatek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale...
– zaczęła i już miała przygotowaną całą litanie o
rozstępach, za dużych piersiach i bliznach pozostałych po ciąży.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
przerwał jej stanowczym, aczkolwiek delikatnym:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wolno tobie wstydzić się męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciała
zaprotestować, odepchnąć go, zeskoczyć z biurka, podciągnąć
ramiączka sukni z powrotem na ramiona i wyjść z jego gabinetu, ale
gdy był tak blisko, gdy całował i samym powietrzem oraz
muśnięciami pieścił jej ciało, to nie potrafiła zaoponować.
Postanowiła więc zająć się czymś innym, by pozbyć się
niewygodnych myśli. Odszukała jeden z nadgarstków męża i zaczęła
pozbawiać go spinek przy mankietach, które skutecznie
uniemożliwiały zdjęcie jego koszuli. Niedługo po tym, biały
materiał opadł na lakierowany na ciemno parkiet, który idealnie
komponował się z klasycznym, surowym wyposażeniem gabinetu. Pomimo
tego jednak pomieszczenie wydawało się być niezwykle ciepłe i
przytulne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
położyła prawą dłoń na klatce piersiowej męża i samoistnie
powróciło do niej wspomnienie Williama. Było to niechciane
wspomnienie, ale nachodziło ją wbrew jej woli, niemal za każdym
razem, gdy jej dotyk dostrzegał różnice między Rodrigezem a
Oldmanem. W tym wypadku sprawa rozchodziła się o owłosienie na
torsie, który w przypadku Williego był cały gładki, bez
jakiegokolwiek zarostu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
czym myślisz? – zapytał Hektor, zauważając jej zamyślenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miała
nieobecny wzrok i na moment zatrzymała swoje ruchy, tak jakby stała
się pięknym, alabastrowym posągiem bez życia i duszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
kapeluszu – skłamała, delikatnie się uśmiechając i skromnie
spuściła głowę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
kapeluszu? – zdziwił się. Chwycił za jej podbródek trzema
palcami i zmusił, by podniosła na niego swój wzrok. Powrócił do
całowania. – Wychodzi na to, że za mało się staram, skoro moja
żona, podczas całowania się z mężem, myśli o dodatkach
garderobianych – nawiązał i muskał dalej, tym razem jej policzek
i dekolt.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie tak – zawstydziła się. – Tylko, to był bardzo ładny
kapelusz. Pamiętasz, który? – dopytywała, wplatając palce w
jego czarne włosy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uhu
– wymruczał, całując tym razem zachłannie jej usta. Przerwał
ten niezwykle głęboki, niemal duszący pocałunek, tylko po to, by
powiedzieć – ciężko zapomnieć o czymś, czego cena jest równa
kilku paczek markowych cygar.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
był pleciony oraz skrupulatnie i starannie wykonany. A jakie miał
ładne dodatki – zachwalała i na ten moment zupełnie zapomniała
o tym, że ramiączka jej sukni są zsunięte z jej ramion, a mąż,
który stoi przed nią, ma dokładny widok na jej dekolt przykryty
tylko luźnym, lekkim i koronkowym gorsetem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pamiętam
jak wyglądał – odparł nieuprzejmym tonem i otulił ją
ramionami, by sięgnąć do wiązania gorsetu. – Pamiętam też co
o nim powiedziałem. Był za drogi – dodał odrzucając kolejny
element ubrania swojej żony na podłogę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem
– odpowiedziała lekko zasmucona, bo choć kapelusz był w tej
chwili tylko wymówką, a jej rozmyślenia dotyczyły byłego
kochanka, to w rzeczywistości naprawdę pragnęła takie nakrycie
głowy posiadać w swojej szafie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nagle
Cyntia zaczęła się zastanawiać czy, by nie zrobić mężowi na
złość i nie odmówić mu czegoś, skoro on śmiał jej odmówić
zakupu nowego kapelusza. Teraz miałaby do takiej bolącej odmowy
idealną okazję. Wystarczyło tylko odepchnąć go od siebie,
zeskoczyć z biurka, ubrać się w pośpiechu i opuścić gabinet,
ale nie była pewna czy samej siebie nie skrzywdziłaby tym
posunięciem bardziej niż jego, na dodatek nie miała ochoty słuchać
wywodu o tym, iż zachowuje się iście jak rozpuszczona i kapryśna
księżniczka, a była pewna, że Hektor, takowego wywodu, by sobie
nie darował. Postanowiła więc na krótki moment zapomnieć o
dodatku, który mógłby być kością niezgody w ich małżeństwie
i powrócić do tematu zaraz po uprawieniu fizycznej miłości, a
jeśli i tym razem się nie uda, to w końcu nic nie stało na
przeszkodzie, by spróbować jutro, i pojutrze, i popojutrze, i tak
każdego kolejnego dnia, aż do znudzenia. Po cichutku liczyła na
to, że to Hektorowi znudzi się odmawianie prędzej niż jej
żądanie, i że już niebawem będzie mogła na najwyższej półce,
w swojej dużej szafie, położyć upragnioną rzecz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez chwycił żonę za biodra i postawił na ziemi. Uczynił tak
właściwie tylko po to, by móc pozbawić ją brązowej spódnicy i
białej sukni, na którą owa spódnica była zaciągnięta.
Następnie ponownie usadził ją na biurku i obszedł ten mebel, by
stanąć za żoną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chodź
wyżej – polecił, ale nie czekał aż wykona choćby najmniejszy
ruch. Sięgnął po nią i pociągnął do tyłu tak mocno, że już
w sekundę jej gołe plecy zaczęły dotykać jego klatki piersiowej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przerażona
kobieta pisnęła, ale jedno muśnięcie w jej łopatkę wystarczyło,
by przegonić strach spowodowany nagłą, męską gwałtownością.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spokojnie
– wyszeptał, zataczając językiem okręgi po jej szyi i za uchem,
gdzie znajdowało się jedno z wrażliwszych na dotyk miejsc, jeśli
mowa o tych, które sprawiały, że panią Rodrigez przebiegał
dreszcz podniecenia po plecach, wzdłuż kręgosłupa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Duże
dłonie mężczyzny błądziły po nagim ciele kobiety. Sięgały jej
rąk, brzucha, ud, szyi i piersi. Mąż dotykał ciało żony w taki
sposób jakby pragnął zapamiętać każdy jego cal. Czynił to
różnymi sposobami – delikatnym i ledwie wyczuwalny, ale czasami
także mocnym i stanowczym, jakby chciał w ten sposób zapanować
nad jej oddechem i celebrować doznania. Podczas tych czynności
zacałowywał jej szyje, ssał i przygryzał zębami. Cyntia co jakiś
czas dociągała ramie do policzka, by go odgonić. Oczywiście nie
czyniła tego naumyślnie, ale z powodu łaskotek i dreszczy, które
za sprawą jego twardego zarostu występowały w jej odczuciach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niespodziewanie
prawa dłoń Rodrigeza zacisnęła się na lewej piersi żony z taką
siłą, że ta syknęła z bólu. Hektor pośpiesznie zabrał dłoń
i wyszeptał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam,
zapomniałem że karmisz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
przyszłość pamiętaj – warknęła przerywanie, starając się w
taki sposób nabierać powietrze, by się czasami nie rozpłakać.
Kilka łez stanęło w jej oczach. Co prawda ostrego i nagłego bólu
już nie odczuwała, ale silne pieczenie i mocny dyskomfort
pozostały.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naprawdę
przepraszam – rzekł delikatnie, nie zaprzestając całowania.
Stanął na palcach i wychylił się tak mocno, by móc sięgnąć
jej lewej piersi, tej samej, którą przypadkowo, w jej mniemaniu,
ukrzywdził.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trącił
językiem o jej sutek i zatoczył okrąg naokoło aureolki, jakby
chciał tym załagodzić pieczenie. Pocałował ledwie muskając,
nieco wyżej ostrożnie possał i powrócił do trącania językiem
sutka, jednocześnie kładąc kobietę na biurku, by było mu
wygodniej, a takie ułożenie jej ciała ułatwiało mu dostęp do
każdego miejsca na jej młodym, zaledwie osiemnastoletnim ciele.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
nie wiedziała jak ma się zachować. Poczuła coś dziwnego, czego
nie czuła od bardzo dawna, taki nagły wstyd, a być może tylko
skrępowanie. Zacisnęła dłonie w pięści i cała zesztywniała.
Hektor to wyczuł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Coś
się stało? – zapytał, sunąc językiem po jej brzuchu, naokoło
pępka, aż do miejsca między piersiami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– odpowiedziała szybko. – Nie wiem – dodała jeszcze szybciej.
– Przestań! – zadecydowała nagle.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przestań
– powtórzył po niej i lekko się uśmiechnął, można by rzecz,
że nawet trochę roześmiał, ale nie zaprzestał swoich
wcześniejszych działań. Tym razem przesuwał się coraz niżej,
wyraźnie zmierzał do jej kobiecości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor!
– krzyknęła i już miała unieść się na łokciach, ale jego
otwarta dłoń, która nagle znalazła się między jej biustem,
skutecznie docisnęła ją do chłodnego blatu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uspokój
się – rozkazał, ale niemal proszącym tonem. Tym razem jego usta
znajdowały się w miejscu tuż pod jej brzuchem i zasysały
delikatną skórę tak mocno, iż rozgrzewały jej fragment do istnej
czerwoności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
przestała się opierać. Po pierwsze, nigdy nie miała z Hektorem
szans, a po drugie, nagle zapragnęła nie rezygnować. Mąż
wzbudził w niej tak silne pragnienia i zapewnił tak ekscytujące
doznania, że nie miała odwagi toczyć wojny z samą sobą, bojąc
się, że każdy takowy bój jest z góry skazany na przegraną.
Odchyliła głowę do tyłu i wessała przez zęby powietrze, tylko
po to, by po chwili otworzyć szeroko usta, formując z nich coś na
kształt litery <i>O,</i> a potem to powietrze gwałtownie wypuścić.
Jej ciało zadrgało, a w podbrzuszu pojawiło się takie uczucie,
jakby pięściami do jego drzwi waliło czyste, z niczym niezmącone
podniecenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
uśmiechnął się łobuzersko i z wyższością, ale Cyntia nie
mogła tego zauważyć. Bez wątpienia Rodrigezowi podobała się
reakcja jej ciała, ale to zdawało się mu nie wystarczać, posuwał
się coraz niżej, minimetr po minimetrze, a gdy był już w wiadomym
miejscu nagle zrezygnował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?
– chciała zapytać, ale wiedziała, że to brzmiałoby jak łakome
skomlenie, poza tym, chyba prędzej spaliłaby się ze wstydu niż
domagała takich pieszczot.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
policzki Cyntii wstąpił kolor szkarłatu, a jej wzrok zdawał się
być rozbiegany z powodu przytłoczenia tym aktem doznań oraz
zamglony podnieceniem, które zdawało się gdzieś ulatywać. Hektor
natomiast był rozbawiony, ale skutecznie ukrywał to przed żoną.
Ponad wszystko był też zadowolony, że udało mu się ją
przekonać, a jej wstyd i skrępowanie gdzieś uleciały. Wiedział,
że jeszcze nie całkiem odeszły w las i nie uległy zgubieniu, ale
czuł, że jest na dobrej drodze. Przybliżył usta ponownie do jej
szyi, nakrywając tym sposobem jej ciało swoim ciałem. Nauczony
poprzednim, nieprzyjemnym doświadczeniem, tym razem zważał na
delikatność jej piersi. Ograniczył się więc do tego, by
przyjemnie drażnić i łaskotać jej sutki swoim owłosieniem na
torsie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
pani Montenegro de Rodrigez zaczęło ponownie wracać podniecenie.
Kąciki jej ust samoistnie uniosły się nieco ku górze, zdradzając
w ten sposób jej zadowolenie z tego faktu, gdyż bała się, że owa
rozkosz zdążyła już odpłynąć tak daleko, że nie sposób
będzie ją dogonić. Hektor jednak nie bawił się w gonitwę, on to
podniecenie zwyczajnie zawrócił, tylko tym razem do tego celu
wykorzystał zupełnie inne sposoby, obdarowując nimi inne fragmenty
jej ciała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dłonie
Rodrigeza znajdowały się po obu stronach głowy Cyntii. Palce były
rozłożone, a jego mięśnie napięte pod wpływem wysiłku, który
wkładał w utrzymanie swojego ciała nad jej ciałem, by na niej nie
leżeć i nieprzyjemnie nie przygniatać. Postanowił zabawić się w
kochanka doskonałego, gdzie gra toczyła się o jej przyjemność i
jej doznania, które on miał za zadanie jej ofiarowywać. Natomiast
jej zadaniem było jedynie chłonąć to wszystko niczym gąbka i
dobrze się przy tym bawić, uśmiechać i czuć, wyzbyć się tego
co poprawne i grzeczne, nie zważać na stan urodzenia i wychowanie.
Tego dnia miała mu być kochanką, a nie żoną i matką jego syna,
i pragnął, by tak właśnie się poczuła, by na moment odbiegły
od niej wszystkie inne role, i nie zaśmiecały jej głowy, bo to
mogłoby zamknąć ją na świeżość całkiem nowych doznań.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Usta
Hektora possały delikatnie sterczący i wysunięty mocniej niż
zwykle sutek. Poczuł niewielką ilość białego płynu. Trochę go
przełknął, a reszta mleka sączyła się wąskimi strugami po jego
ciemnej brodzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
smakowało? – zapytała, a po chwili miała ochotę palnąć samej
sobie w czoło z otwartej dłoni. Zastanawiała się, jak takie
słowa, w takim właśnie momencie, mogły przejść jej przez
gardło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brunet
pozostał jednak niezrażony. Uśmiechnął się delikatnie, zmrużył
nieco oczy, które już dawno zaszły mgłą podniecenie i
odpowiedział:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Stanowczo
wolę whisky.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wychylił
się nieco do tyłu, by dosięgnąć lampki stojącej na parapecie.
Pociągnął za jej sznureczek i w ten sposób zapalił żarówkę.
Następnie przeszedł niemal cały gabinet, zmierzając w kierunku
drzwi. Dostrzegł, że Cyntia unosi się na łokciach, więc syknął
na nią:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wstawaj.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ostry
ton Rodrigeza powinien jego żonę wprawić w przygnębienie albo
chociaż w złość, ale nic takiego nie nastąpiło. Zamiast tego
naszło ją zakłopotanie, że ta stanowczość zamiast jawnie ją
rozgniewać, sprawiła że podniecenie, które wciąż w niej
drzemało, przybrało na sile. On sam postanowił dłużej jej nie
drażnić i nie męczyć. Zgasił więc światło i tym oto sposobem
w pomieszczeniu zapanował półmrok, co Cyntię szczerze ucieszyło,
i sprawiło, że odetchnęła z ulgą, kładąc głowę z powrotem na
twardym i niewygodnym biurku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
ponownie stanął przy boku biurka, a jego usta znalazły się nad
pępkiem jego żony. Nieco mniej światła, które zresztą sam
przysłaniał i rzucał cień, ośmieliło Cyntię na tyle, by wpleść
palce w jego włosy i nakierować go niżej, tam gdzie odczuwała
palące pragnienie, którego nie ugasiłby nawet wodospad wody.
Instynktownie jednak czuła, że jej mąż zdoła sobie z owym
pragnieniem poradzić, nie wiedziała tylko czy zechce i jak mu
nakazać, by to zrobił. Nie zamierzał niczego jej ułatwiać,
uznał, że niech trochę pocierpi w ten przyjemny sposób, i oto
doprowadzał ją ustami i językiem na wyżyny podniecenia, ale nigdy
na szczyty. Przerywał w najlepszym momencie i sprawiał, że jej
ciało wiło się i skręcało, nie mogąc sobie poradzić z napływem
doznań niespełnionych osiągnięć. W końcu złożył pocałunek w
tym upragnionym miejscu, które wcześniej skutecznie i złośliwie
omijał. Podrażnił powierzchownie i szybko, krańcem języka
doprowadzając ją niemal do szału. Zacisnęła piąstki na brzegu
biurka i wypchnęła miednice do przodu, by ułatwić mu dostęp.
Niespodziewanie zarzucił jej nogi na swoje barki i wessał się
brutalnie w zaczerwienione już od wcześniejszych pieszczot,
najdelikatniejsze z miejsc na ciele kobiety, i gdy była już przy
samym szczycie spełnienia, on znowu zaprzestał swych działań. Na
szczęście dla nich obojga, tym razem szybko zastąpił jedną
pieszczotę drugą i wbił się gwałtownie w jej kobiecość swoją
męskością. Jego ruchy nie były szybkie ani wolne. Jeśli chodzi o
tempo, to można by uznać je wyważonymi. Jednak gdy mowa o sile, to
były mocne, pewne i niesłychanie stanowcze. Jego jedna dłoń
znajdowała się między jej piersiami, a druga na biodrze, jakby
chciał w ten sposób zatrzymać ją w miejscu i nie pozwolić na to,
by spadła bądź sunęła się z biurka. Moment, w którym jej
spazmatyczny oddech ustał, a nogi zsunęły się z barków męża,
nastał niemal w tej samej chwili, w której on powstrzymał się
przed opadnięciem na jej ciało. Szybko złapał się brzegów
biurka i zacisnął swoje pięści, doprowadzając mięśnie na
rękach i ramionach do kilku drgnięć, a nawet znacznego bólu.
Ostrożnie wysunął się ze swojej kobiety, a lepka ciecz pociekła
z niej wprost na blat, a z jego męskości kilka kropel stoczyło się
i spoczęło na jej brzuchu oraz udzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wracamy
do świata żywych – zażartował i poklepał ją pieszczotliwie po
nieopodal lewego pośladka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
czekał na jej reakcje i jeszcze zanim pozbierała się z biurka, on
otworzył jedną z szuflad i wyjął z niej papierośnice niegdyś
należącą do Laury. W kieszeni spodni, które wciąż miał na
sobie, odszukał zapałki i odpalił papierosa. Dopiero potem
zaciągnął szelki na swoje nagie ramiona. Zapinaniem spodni jednak
się nie kłopotał. Uznał, że tego dnia jeszcze, co najmniej dwa
razy, będzie zmuszony je zsuwać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Kiedyś
ktoś zapytał się mnie kim jestem i co jest we mnie? Nie wiem jak
miałabym odpowiedzieć na to pytanie dziś, patrząc na te wszystkie
przeszłe lata. Jednak, gdybym miała powrócić wspomnieniami do
tamtego dnia i aktów miłości w gabinecie mego męża, śmiało
mogłabym nazwać tamten czas pięknym, cudownym, jedynym i
niepowtarzalnym. Byłam wtedy kobietą szczęśliwą, czułam się
spełniona, a we mnie samej były takie pokłady namiętności,
jakich nie zdołała wykrzesać z mego serca prawdziwa, pierwsza i
młodzieńcza miłość.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Od
chwili mego zamążpójścia, a przede wszystkim podróży poślubnej,
wspomnienia o Williamie Oldmanie bledły, a echo tamtych doznań i
westchnień cichło, aż z całą pewnością, pewnego dnia całkiem,
by umarło, stało się nic niewartym strzępkiem przeszłości.
Byłoby tak, gdyby William Oldman nie powrócił i nie zaczął
zagłębiać się w daleką przeszłość, która, niczym umarły,
została przez ludzi żyjących pogrzebana. </i></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Tamtego
czasu jednak nie w głowie był mi Willi i nasze potajemne schadzki w
stodole, stajni i sadzie. Tamtego czasu od mego ślubu minęły nie
tylko dni, a miesiące, niemal równy rok, a mój mąż nadal nie
zaprzestawał mnie zadziwiać. W takich chwilach jak tamta wierzyłam,
że dokonałam słusznego wyboru, że z tym mężczyzną mogę być
szczęśliwa, że będzie on idealnym ojcem dla Marsela i dobrym
mężem dla mnie. Wiara, to jednak nie to samo co pewność, a ciężko
jest być pewną domu zbudowanego na fundamentach zakłamania i
murach niepokoju.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Nawet
tamtego dnia, gdy miałam na swoim ciele zapiętą niemal pod samą
szyję, śnieżnobiałą koszulę Hektora Rodrigeza, a moje paznokcie
wbijały się w jego plecy i ramiona tak mocno, że pozostawiały na
nich czerwone ślady i bordowe pręgi, czułam niepokój. Odczuwałam
dziwny rodzaj strachu, podszyty czymś zupełnie niepozornym i
błahym, czymś niezauważalnym gołym okiem zwykłego śmiertelnika.
Jak więc miałam wyczuć powód owej niepewności i zdusić go w
zarodku zanim się rozprzestrzeni?</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Siedząc
na swym mężczyźnie okrakiem, patrzyłam w jego ciemne i błyszczące
oczy. Tonęłam w jego objęciach, mając dziwne przeczucie. To był
ten nieuzasadniony lęk, ale nie tylko. Owe przeczucie towarzyszyło
mi znacznie wcześniej, już podczas naszego pierwszego spotkania,
ale nasilało się, gdy byliśmy z sobą blisko. Oczywiście
bagatelizowałam to, przysłaniałam rozsądkiem własną intuicję i
szukałam najprostszych tłumaczeń dla takiego stanu odczuć i
uczuć. </i></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Jednak
gdy Hektor otulał mnie ramionami, czułam jakby to już kiedyś się
wydarzyło, ale przecież to było niemożliwe. Hektor Rodrigez był
mi obcym człowiekiem, w mym życiu pojawił się znikąd, był
przybyszem z Hiszpanii i zagubionym wędrowcem, który jak sam kiedyś
powiedział „dom mężczyzny jest tam, gdzie zostawił swe serce, a
nie tam gdzie ma w zwyczaju spędzać noce”. </i></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Ufałam
mężowi. Odsuwałam od siebie ten niepokój, a gdy on powracał, to
za każdym razem mięłam go w dłoniach i odrzucałam w
najciemniejszy z kątów, tak, by nie zabierał mego szczęścia,
jakbym pragnęła wierzyć, że fundament z kłamstw okaże się
trwałym fundamentem dla naszego małżeństwa.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Wtedy,
gdy na wąskiej rekamierze oddawaliśmy się doznaniom tak silnym, że
aż gęsto wyczuwalnym w powietrzu, naszła mnie wątpliwość, że
to wszystko kiedyś minie, że odejdzie bezpowrotnie, bo popełniłam
grzech, wstępując w związek małżeński z bagażem, nie tylko
poprzednich doświadczeń, a przede wszystkim z grzechem
nieczystości, który wniosłam z sobą do tego małżeństwa w
postaci dziecka – Marsela. Chłopca, którego Rodrigez bez
wątpienia pokochał całym sobą i kochał go nad życie.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Czułam
jednak, że to nie jedyny grzech, który stoi między nami.
Właściwie, to każdej wspólnej nocy spędzonej na uciechach ciała,
zamiast odpoczynku, czułam jakbyśmy grzeszyli, robili coś
brudnego, niewłaściwego, pozbawionego wszelkiej moralności i
każdego elementu rozsądku. To uczucie się pogłębiało wraz z
tym, jak my stawialiśmy wspólnie kroki po schodach nowych doznań i
nieprzyzwoitej, brudnej, wyuzdanej, i bez wątpienia zarówno
toksycznej, jak i perwersyjnej oraz z pewnością, obcej wielu
małżonkom, tak bardzo fizycznej, miłości.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Patrząc
w oczy mego męża, widziałam kłamcę – bez wątpienia, teraz
mogę stwierdzić, że od początku widziałam w nim oszusta, czyli
człowieka, który ma niejedno do ukrycia. Wtedy jednak byłam zbyt
młoda, zbyt naiwna i wbrew pozorom, też bardzo niewinna, by mieć
siły i chęci odkryć prawdę... by mieć odwagę, dopuścić do
siebie te wszystkie powątpiewania, i uczucia niepokoju, które we
mnie się nieustannie tliły i nie chciały do cna wygasnąć.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Gdy
byliśmy razem, sam na sam, tak jak przystało na męża i żonę,
nachodziła mnie od czasu do czasu myśl, czyje kłamstwa i sekrety
pierwsze wyjdą na jaw – moje czy jego, i które z nas lepiej
zniesie bolesne rozczarowanie drugą osobą. Chwile po takich
myślach, odganiałam od siebie świadomość i przeczucie, że
jakieś kłamstwa i sekrety są w naszym małżeństwie obecne.
Łapałam nawet samą siebie na tym, iż zapominałam o tym, że
Marsel nie jest synem Hektora, bo jak wiadomo nie od dziś „kłamstwo
powtarzane dziesiątki razy każdego dnia, niespodziewanie staje się
najprawdziwszą prawdą nawet dla samego kłamiącego, który owe
kłamstwo utworzył i pierwszy przekazał w powietrze, gdzie
utworzyło materię, w którą nikt nie był w stanie powątpiewać,
bo jak wiadomo, ciężko nie uwierzyć w coś, co się widziało na
własne oczy”.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Ta
wiara, być może tylko moja, a być może wzajemna, pozwalała nam
trwać wspólnie w szczęściu i błogiej niewiedzy oraz z nadzieją,
ale bez świadomości. W ten sposób utworzyliśmy domek z karcianych
kłamstw, którego nie były w stanie zburzyć typowe małżeńskie
kłótnie i niesnaski. Naszą budowlę zniszczyć mógł jedynie
podmuch wiatru, który nosił z sobą nie tylko prawdę, ale także
wspomnienia, niegdyś utracone plany, nadzieje i w ten sposób był w
stanie ożywić zapomniane już, i nawet najgłębiej pogrzebane,
uczucia.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Tamtego
dnia, leżąc na ciemnozielonej rekamierze w gabinecie mego męża,
mając jego ciało tuż przy swoim ciele, wyzbyłam się wyobraźni.
Nie zastanawiałam się, co będzie, gdy prawda o Marselu wyjdzie na
jaw. Nie myślałam nawet o tym, że William może powrócić i
ponownie zagościć w mym codziennym życiu. Nie spodziewałam się
co przyniosą kolejne dni ani czym spowodowana jest wizyta mego
szwagra – Javiera na chrzcie naszego syna. Nawet w najgorszych
snach nie nachodziły mnie koszmary z przesłuchań, chłodnych krat,
takich jak te w celi, otarć na nadgarstkach i ciągłych wizyt
funkcjonariuszy policji w naszym domu. </i></span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Siostra
mego męża – Laura, jego brat – Javier, on sam, ja i mój
kochanek sprzed lat – William. Ma siostra, jej mąż, oraz ich syn.
Moja matka, śmierć mego ojca i jego brat. Peter Davis, Philip
Scott, Sabina, Charlie, Teresa, Borys, Piotr, Liliana, Susana Molins,
Gracjan, Anastazja, Arthur Solcman, Isabel i wiele, wiele innych
ludzi żywych i już odeszłych, których z pewnością mogłabym
wymienić nie tylko z imienia i nazwiska, ale co miałabym o każdym
z nich powiedzieć? Jaka informacja byłaby kluczowa i najcenniejsza?
Żadna, gdyż teraz po latach, rozumiem, że osobno nigdy nie
istnieliśmy. Od zawsze, od lat i przez lata, łączyła nas
wszystkich niewidzialna i nierozerwalna nić, tworząca sieć
kłamstw, zła i wszelakiego zgorszenia.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Kończąc
list do ciebie, Severinie, pragnę przytoczyć słowa twego ojca.
Słowa, które w rzeczywistości nie należały do niego, a śmiał
je zapożyczyć od jakiegoś poety, co miał zresztą w częstym
zwyczaju. Słowa, które brzmiały „Lecz dziś komedię z salonu,
jak człowiek dobrego tonu, na wylot znam”, bo ja także zaznałam
takowej komedii, zmieszanej z łzami dramatu i dreszczem strachu...
zaznałam jej na własnej skórze, i poniekąd, na własne życzenie.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez leżąc półnagi, okryty brązową narzutą kanapową,
sięgnął do dolnej szuflady komody. Popalał jednocześnie
papierosa, którego mając w dłoni, starał się trzymać możliwie
jak najdalej od swojej żony, by jej czasami nie sparzyć nawet
odrobiną gorącego popiołu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
coś dla ciebie, kochanie – oznajmił niespodziewanie. Włożył
papierosa do ust, a ozdobne pudełeczko przełożył do prawej dłoni.
Położył je na narzucie, którą oboje byli okryci i ponownie
zaciągnął się gryzącym w gardło tytoniem, zanim ugasił
niedopałek w popielniczce spoczywającej na podłodze nieopodal
rekamiery.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
to takiego? – dopytywała wesolutko, ale zanim wzięła pudełko do
ręki uniosła się do siadu i okryła szczelniej tak, by zasłonić
swój biust.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Biała
koszula, którą jeszcze niedawno miała na sobie, leżała zmięta
nieopodal popielniczki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wstydź się męża – szepnął, ale nie obnażył jej. Jedynie
okręcił się na bok i wniknął dłonią pod narzutę. Błądził
palcami po jej ciele, aż natrafił na jej uda.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ich
usta ponownie się spotkały, języki kolejny raz zatańczyły, a
okrycie zdawało się stawać coraz bardziej wilgotne od potu wraz z
każdą sekundą ich wspólnych uniesień.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niespodziewanie
Hektor zabrał dłoń z między ud kobiety i powrócił do
pudełeczka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
prawda nie jest to wymarzony kapelusz – zaczął, obracając mały
przedmiot w swoich palcach i uśmiechając się łobuzersko. –
Właściwie, to miałem tobie to ofiarować w dniu, w którym
urodziłaś naszego syna, ale... sama rozumiesz, że wtedy
okoliczności nie były sprzyjające.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
nagle posmutniała na twarzy, bo przypomniała sobie o swym ojcu i
jego śmierci. Poczuła muśnięcie warg swego męża na policzku i
delikatnie, wymuszenie się uśmiechnęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
smuć się, nie lubię gdy się smucisz, ale to nie znaczy, że masz
udawać radość. Jeśli coś cię boli, powiedz mi. Wysłucham –
zapewni, a potem postanowił odgonić jej myśli z nieprzyjemnych
torów. – To za to kochanie, że obdarowałaś mnie najcenniejszym
skarbem, jakim z pewnością jest dziecko dla każdego ojca –
dodał, otwierając pudełeczko i wyciągając z niego pierścionek z
oczkiem przypominającym lazurową, krystaliczną łzę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ujął
dłoń żony w swoją i zanim wcisnął biżuterię na jej serdeczny
palec, obrócił nią kilkakrotnie. Cyntia zauważyła wewnętrzny
grawer. Zapytała o niego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Data
twego porodu, data przyjścia na świat naszego syna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dajesz
mi prezenty za to, że urodziłam dziecko? – zdziwiła się. Nie
sądziła, że jakikolwiek mężczyzna ma to w zwyczaju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niesłychanie
się przy tym namęczyłaś i nie zaprzeczaj. Byłem wtedy pod
drzwiami i bez wątpienia zasługujesz na nagrodę. Myślę, że
każda kobieta, która wydała dziecko na świat, zasługuje na
nagrodę i to nie tylko z powodu bólu, ale też podjęcia trudu
wychowania, bezinteresownej miłości. Poza tym poród, to zawsze
takie zetknięcie się ze śmiercią. Nie ma się pewności, czy
dziecko się dobrze ułoży, czy nie nastąpią komplikację. Możesz
wierzyć lub nie, ale nawet, gdy się cieszyłem, to jednocześnie
ciągle się o ciebie bałem. Nadal tak jest – zakończył
wypowiedź i wsunął złoty pierścionek na jej serdeczny palec,
gdzie połączył się z pierścionkiem zaręczynowym.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
obejrzała swoją dłoń, i pomimo że w pomieszczeniu panował
półmrok, dostrzegła mieniącą się barwę lazuru,
przypominającego jej bezchmurne niebo we Francji, gdy podziwiała
żelazną damę wprost z balkonu pokoju hotelowego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję.
– Musnęła męża w policzek, i pod ustami, jak i nad nimi poczuła
jego drapiący zarost. Zaczęła już się do tego przyzwyczajać.
Nawet zaczęło jej się to podobać, że twardość brody męża
drażni jej delikatną skórę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez odkrył się i wstał z rekamiery. Jego spodnie były
zapięte, a szelki bezwiednie zwisały wzdłuż ciała. Cyntia
chwyciła za jedną z nich.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dokąd
idziesz? – zapytała, tak jakby pragnęła zatrzymać go jeszcze na
trochę dla samej siebie i z nikim, nawet z Marselem się nim nie
dzielić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
po papierosa – odpowiedział, lekko się przy tym śmiejąc.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wypuściła
szelkę z dłoni i pozwoliła mu oddalić się do biurka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bardzo
dużo palisz – zauważyła. – Kiedyś powiedziałeś, że nie
palisz, kłamałeś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie tak, Cyntio. Zazwyczaj, nie palę. Staram się unikać nałogów,
ale zdarzają mi się takie dni jak dziś, gdzie papieros staje się
przyjemnością doskonałą, dopełniającą inną przyjemność
doskonałą, którą w tym wypadku zaznałem za twoją sprawą. –
Odpalił, zaciągnął się i powrócił do żony. – Chcesz? –
zapytał i wyciągnął dłoń z papierosem w jej kierunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Objęła
delikatnie ustnik, wagami posiniałymi od nadmiernego całowania.
Hektor nie spuszczał z niej wzroku. Zauważyła to.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
mi wypomnieć, że już jadłam z twojej ręki, a teraz z niej palę?
– zapytała, wypuszczając obłoki mętnego dymu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mam w zwyczaju niczego wypominać i do niczego wracać, jednak wiesz
jak się nazywa takie palenie? – zapytał, zaciągając się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pokręciła
głową i nieznacznie wzruszyła ramionami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
smyczy – odpowiedział z błyskiem w oczach, który nie tylko
niepokoił, ale także wzbudzał podniecenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wciągnął
dym do płuc i zbliżył swoje usta do żony. Rozwarła je szeroko i
niemal objęła jego wargi. Rodrigez nie czekał. Połączył ich nie
tylko we wspólnym pocałunku, ale także we wspólnej przyjemności
doskonałej, jaką w jego mniemaniu był smak papierosa, tuż po
fizycznym, udanym kochaniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
– zaczęła niepewnie, bo do jej głowy zawitała pewna myśl, ale
bała się reakcji swego męża na nią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?
– zapytał, sięgając po popielniczkę. – O co chodzi, Cyntio?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
nic – szepnęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyraźnie
o coś chciałaś zapytać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jestem pewna czy mogę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
to nie tyczy się tego obrzydliwie drogiego, aczkolwiek pięknego
kapelusza, to śmiało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaśmiała
się. Wzbudził w niej rozbawienie zdaniem, które w rzeczywistości
powinno było ją rozzłościć. Tym samym też ją ośmielił do
wypowiedzenia słów:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chce przez najbliższy czas zajść w kolejną ciążę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wyraźnie się zdenerwował. Żyły na jego szyi się uwidoczniły i
zadrgały, pięści się zacisnęły, a ślina została głośno
przełknięta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
w przestrachu czekała na reakcję męża i niespodziewanie
usłyszała:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Otworzyła
szeroko oczy w zdziwieniu, a Rodrigez wstał, by dostać się do
parapetu, gdzie stała karafka i sześć szklanek ułożonych na
srebrnej tacy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Potrafię
to zrozumieć, Cyntio – powiedział napełniając trunkiem szkło i
wychylając je do dna, tylko po to, by napełnić szklankę ponownie.
– Możemy przez jakiś czas zaczekać. – Odwrócił się do niej
z whisky trzymaną w dłoni i zbliżał się wolnymi krokami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?
– zapytała. Czuła się niezwykle nieswojo. Skrępowana bardziej,
niżeli wcześniej podczas uciech cielesnych. W końcu odmawiała mu
tego, do czego jako mąż miał prawo. – I zamierzasz się ze mną
nie kochać dopóki nie zmienię zdania? – wypaliła i po raz
kolejny tego wieczora miała ochotę palnąć sobie w czoło z
otwartej dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
się zaśmiał. Naprawdę chciał się powstrzymać, ale nie potrafił
i ten śmiech wydostał się z jego ust.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nawet
nie ma takiej opcji, Cyntio – przemówił niezwykle poważnie. –
Jednak możemy czynić to tak, by nie doprowadzić do poczęcia
kolejnego potomstwa, jeśli tylko chcesz – dodał już lżej,
spokojniej i zwyczajniej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?
– powątpiewała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
że tak. Mogę się powstrzymywać jeśli tylko zechcesz. Możemy też
kochać się po francusku, hiszpańsku albo grecku – tłumaczył i
klęknął przy rekamierze, na której leżała. Skradł pocałunek z
kącika jej ust i spojrzał w jej pytający wyraz twarzy. – O co
chodzi? – szepnął, czyniąc łyk i przekazał szklankę w jej
dłonie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaskoczyłeś
mnie. Poza tym, wybacz niewiedze, ale czym jest miłość francuska
wiem, czym jest hiszpańska, pokazałeś mi w podróży poślubnej, a
grecka, to...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Często
mylona z irlandzką – odpowiedział w rzeczywistości uchylając
się od odpowiedzi. Zbliżył swoje wargi do jej odkrytego ramienia,
które naprzemiennie muskał i kąsał. – Jesteś bardzo młoda
Cyntio – szepnął. – Na wszystko przyjdzie czas. Mamy bardzo
dużo czasu. – Zabrał od niej szklankę i odłożył na pobliską
komodę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
wszedł na leżankę w taki sposób, że uda Cynti znalazły się
między jego kolanami. Chwycił mocno za jej oba nadgarstki i uwięził
je w swoim stalowym uścisku nad jej głową. Przybliżył swoje
wargi do jej ust i ponownie usłyszał pytanie:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiesz
mi czy nie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
swoim czasie – odpowiedział i zajął ją tak, że zapomniała o
wątpliwościach, pytaniach i niedomówieniach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
wszystkim Cyntia założyła na siebie suknie, pomijając spódnicę
i gorset. Była wykończona. Tak wyczerpana, że dosłownie opadała
z sił i jedyne o czym myślała, to znalezieniu się w łóżku
sypialnianym i zamknięciu powiek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zanieść
cię? – zapytał łobuzersko jej mąż, zapinając pomiętą
koszulę. Na ramiona założył kamizelkę, wcześniej nie naciągając
szelek, w efekcie czego nadal bezwiednie wisiały niczym u
karczmianego rzezimieszka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dam
radę iść – powiedziała lekko zawstydzona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
pewno? – dopytywał, ale tak naprawdę na to pytanie nie oczekiwał
odpowiedzi, bo gdy tylko na niego spojrzała, to łobuzersko puścił
do niej oczko i wskazał dłonią drzwi. Zamknął gabinet na klucz i
dogonił żonę, która już zmierzała schodami do ich pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
po dżentelmeńsku otworzył drzwi i zaproponował, że sam odbierze
Marsela od Marty Montenegro. Cyntii było to niezwykle na rękę.
Dzięki temu mogła zaczerpnąć relaksującej kąpieli i w spokoju
zasnąć. Spodziewała się jednak tego, że gdy jej syn wróci do
ich pokoju, to będzie głodny i ona będzie zmuszona się obudzić,
choćby w celu, by go nakarmić. Teraz jednak postanowiła się
niczym nie przejmować, napuściła zimnej wody do wanny i zadzwoniła
dzwoneczkiem po obsługę, by jeden z kelnerów dolał wrzątku. Nie
nawykła do zimnych kąpieli, wolała te gorące, podczas których
mogła leżeć z przymkniętymi powiekami i odpoczywać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez zapukał do pokoju Marty Montenegro. Ta otworzyła drzwi,
ziewnęła i z przerażeniem spojrzała na pomięte, i niekompletne
ubranie swego zięcia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyglądasz
okropnie – skomentowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Także
mi miło panią widzieć o tak późnej porze. – Uśmiechnął się
sztucznie, ale przy tym także niezwykle uroczo. – Ja tylko po syna
– dodał i już miał wyminąć teściową i bez jej wyraźnego
zaproszenia znaleźć się za progiem, ale ta go powstrzymała,
przykładając dłoń do jego muskularnej klatki piersiowej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ma go tu. Twój przyjaciel go zabrał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mój
przyjaciel? – zdziwił się Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cezary.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie
– poprawił. Jego wzrok i mina wskazywały na zaskoczenie. W życiu
nie sądził, że Gerda będzie w stanie sam z własnej,
nieprzymuszonej woli zająć się dzieckiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
z braku innej opcji, pożegnał się z Martą grzecznościowym
zwrotem <i>dobranoc pani</i> i udał się do pokoju Charliego. Nie
pukał. Wtargnął jak do siebie, w końcu, jakby na to nie patrzeć,
był u siebie. Przed jego oczami pojawił się obraz mężczyzny
noszącego Marsela na rękach i chodzącego z nim od ściany do
ściany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Śpij
Marcinku, śpij.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marselku
– poprawił, zgrzytając zębami ze wściekłości. Przekroczył
próg i zamknął za sobą drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prawie
usnął, a teraz go rozbudziłeś. Trzymaj! – warknął Charlie i
wielce zbulwersowany przekazał dziecko Rodrigezowi. Ten obrócił
chłopca tak, by główka maluszka znajdowała się na jego ramieniu,
a dłoń przyłożył do drobnych plecków, delikatnie je potarł. –
Ciii... – wyszeptał. – Niedobrzy rodzice cię zostawili i sobie
poszli, tak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marselek
nadal popłakiwał, ale jakby pod wpływem dobrze mu znanego głosu
ojca się uspokajał. Wsunął dwa palce swojej rączki do buzi i
zaczął mocno ssać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyznaję,
że z Marcinem nawet ci do twarzy – rzucił Charlie, wypijając
whisky wprost z karafki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marselem
– wycedził przez zęby Hektor i położył chłopca na środku
łóżka. Dał mu swój złoty, kieszonkowy zegarek do zabawy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wybacz,
zawsze myliłem imiona. Dobrze wiesz, że mam krótką pamięć do
takich i tym podobnych.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem.
– Zabrał zegarek z rączek syna i trzymając go za sam łańcuszek,
wzniósł nad głowę chłopca, tak by ten usiłował chwycić go w
swe małe dłonie. – Ja dla ciebie byłem Henrykiem, a nawet
Hieronimem – wspomniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pamiętam
to. Poznałem pana, gdy był pan jeszcze dzieckiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
miałem więcej niż jedenaście lat – sprostował Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miał
pan obandażowane dłonie i nienaganne maniery oraz błysk
prawdziwego łobuza w oczach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Musiałem
być wtedy uroczy – stwierdził Hektor i pragnął zakończyć ten
temat. Nie lubił wspominać swojego dzieciństwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Świętej
pamięci Prevost, pragnął z pana uczynić praworęcznego. To cud,
że po tym wszystkim jeszcze może pan ruszać palcami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byłem
niezłomny, niepokonany i nieugięty. Ale byłem też cwany i w końcu
pojąłem, że on nie odpuści. Chcąc nie zostać kaleką, nauczyłem
się pisać zarówno prawą jak i lewą ręką. Do dziś potrafię
obiema. Może powinienem być mu za to wdzięczny – zadrwił.
Wiedział, że do Prevosta nigdy nie odczuwał innego uczucia niżeli
strach i nienawiść, i szczerze wątpił w to, że po tylu latach od
śmierci tego człowieka ulegnie to zmianie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wielokrotnie
niepotrzebnie pan go prowokował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
tak sądziłeś, dlaczego czuwałeś przy moim łóżku, gdy
umierałem? Przecież byłem sam sobie winny, nie zasługiwałem na
współczucie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byłeś
dzieckiem, Hektorze. Żadne dziecko nie zasługuje na to, by tak je
potraktować. Twa matka też przy tobie czuwała. Płakała niejeden
dzień i niejedną noc, tracąc nadzieję, że z tego wyjdziesz...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widocznie
przysłowie, że <i>złego diabli nie biorą,</i> ma tutaj swoje
odniesienie – rzucił Hektor, jakby od niechcenia, choć w
rzeczywistości chciał przerwać i zakończyć temat Francisa
Prevosta raz na zawsze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niespodziewanie
Charlie chwycił Rodrigeza za materiał koszuli i potrząsnął
energicznie. Przyciągając mężczyznę do siebie, spojrzał głęboko
w oczy i wycedził przez zęby:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jesteś zły. Jeszcze możesz to wszystko powstrzymać. Odejść.
Zrób to dla Marcina.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsela!
– wrzasnął Rodrigez. Dziecko zapłakało, a on strzepnął ręce
Charliego, by ten go nie dotykał. – Nie opuszczę syna i żony. –
Odskoczył niczym oparzony, a zaciętość na jego twarzy wskazywała
na pewność wypowiedzianych słów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
też myślałem. – Charlie wstał i podszedł do swojej walizki,
pozostawionej na dwóch krzesłach połączonych z sobą. Wyjął z
niej dokumenty, na których pisało <i>Arthur Solcman</i>, oraz w
rogu wybity był numer sprawy za pomocą masywnego stempla. – Byłem
w Londynie. – Rzucił teczką na stół i wyjął kolejną. –
Byłem też w Hiszpanii – warknął i rzucił dokumentami z taką
siłą, że te odbiły się z echem. – Spal je – wycedził
polecenie przez zęby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
się zaśmiał radośnie i sięgnął po pierwszą z teczek. Otworzył
ją i obiegł wzrokiem zapis z własnego przesłuchania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
Bogiem, Charlie. – Uścisnął mężczyznę serdecznie i poklepał
przyjacielsko po plecach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bliżej
mi do adwokata samego diabła – odpowiedział Gerda i trącił
Rodrigeza w ramię z taką siłą, że ten aż upadł na pobliski
fotel.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
nie przestawał się śmiać, Marsel płakać, a Charlie dziwić
reakcji mężczyzny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiedziałem,
że się ucieszysz, ale nie sądziłem, że aż tak. – Patrzył na
Hektora jak na oszalałego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
wstał, wrzucił dokumenty do kominka, polał alkoholem i podłożył
pod nie ogień. Zaczekał aż się spalą do cna, ale nie obserwował
ich. Podszedł do Marsela i wziął chłopca na ręce, by go
uspokoić. Udało mu się to niemal od razu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
na mężczyznę, to masz niezwykłe podejście do dzieci.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wprawa
wypracowana przez lata – odpowiedział Hektor. – W burdelach było
dużo dzieci.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Żadne
pańskie – skwitował Charlie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co to za różnica? Dziecko to dziecko. Każdym należy zajmować się
tak samo. Ważne, by miało sucho, było najedzone i wyspane. Wtedy
nie marudzi. Pytanie tylko dlaczego ty, zapragnąłeś zajmować się
moim synem, przecież szczerze nie cierpisz tak małych dzieci?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałem,
by pan pogodził się z żoną, a ta urocza pani, która się nim
wcześniej zajmowała, miała go dosyć po zaledwie godzinie.
Szczerze się jej nie dziwię. To bardzo absorbujące dziecko. Ciągle
chce, by je nosić na rękach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
jest po prostu towarzyski – wytłumaczył syna Rodrigez. – A co
do uroczej pani, to wydaję mi się, że z twym wzrokiem, Charlie,
coraz gorzej. O mej teściowej można powiedzieć wiele, ale z
pewnością nikt, kto ją zna, nie uraczyłby jej komplementem
<i>urocza.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odbiegając
od tematu, a powracając na temat pańskiej żony i waszej zgody, to
bardzo się cieszę, że jej pan uwierzył, wybaczył i przede
wszystkim, że pan złagodniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wcale
nie złagodniałem Charlie, to pierwszy i ostatni raz, gdy traktuję
ją w sposób tak pobłażliwy. Jeśli drugi raz odważy się narazić
na szwank nasze wspólne nazwisko i splamić je swoją ucieczką lub
jakimkolwiek nieprzemyślanym zachowaniem, to bez wahania ją ukarzę.
Nie zdziw się więc, gdy przy kolejnym, takowym wybryku, zamknę ją
w pokoju na dwa albo cztery dni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
jeszcze o chlebie i wodzie? – zapytał, nie kryjąc swojej złości
Charlie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
samej wodzie, bez chleba i czyjegokolwiek towarzystwa –
odpowiedział niezwykle poważnie Hektor. – I nie patrz na mnie,
jakbym był samym złem. To moja żona, a ja jestem głową rodziny i
panem tego domu. Ojciec ją rozpuścił, powinna się w końcu
nauczyć, że nie zawsze ostatnie słowo będzie należało do niej.
Ma mnie słuchać – wycedził przez zęby i wstał z fotela. Zaczął
się przechadzać z Marselem po pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Policja
była na chrzcie twego syna. Stali w kościele i obserwowali. Wiesz
czego szukają?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaginęła
pokojówka na kilka dni przed mym ślubem. Teraz okazało się, że
ona nie żyje, a wypadek, jakiemu uległ mój teść, zasiał w nich
ziarno niepewności. Szukają winnego, od tego są. Co w tym
dziwnego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przesłuchiwali
już pana?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dwukrotnie.
Raz nawet zapytali o Arthura Solcmana. – Przełożył Marsela na
drugą rękę i trącił chłopca w czubek nosa, tak jak ten lubił
najbardziej. Wtedy chłopiec się uśmiechał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
im pan powiedział?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tyle
ile powiedziałby im każdy, tyle ile wie większość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ta pokojówka?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
pamiętam tego dnia. Ta urocza pani, jak ją sam nazwałeś, weszła
w posiadanie mego majątku za pomocą sprytu i podstępu. Spiła mnie
i sprawiła, że ma pamięć z tamtej nocy jest w opłakanym stanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ile
pan wie o śmierci tej kobiety?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
tyle, że obudziłem się w zakrwawionych prześcieradłach, a obok
był jej uniform, także poplamiony krwią. Bastian Brown pomógł mi
to wszystko ukryć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
pan mu zaufał?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– odpowiedział Rodrigez z chytrym uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ten cały Brown jeszcze żyje. Stał się nawet ojcem chrzestnym
twego syna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co miałem zrobić? Zabić go? To żadne rozwiązanie. Wolę mieć go
w garści, niżeli kilka stóp pod ziemią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
pan niezwykle pewny siebie, panie Rodrigez, a ja radziłbym panu
uważać. Wokół stoją same krzyże, jakby to wszystko znowu
powracało. Jedno co powinien pan teraz zrobić, to chronić żonę i
syna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niewiedzą
jej nie uchronię – dotarło do Hektora i wygłosił swoje
powątpiewania na głos.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prawdą
ją pan zabije.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
prawda to luksus, na który ktoś nawet tak majętny jak ja, nie może
sobie w obecnej chwili pozwolić. Stać mnie jednak na kapelusz. –
Hektor uśmiechnął się łobuzersko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kapelusz?
– zdziwił się Charlie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
kapelusz. Dam ci adres krawcowej. – Podszedł do stołu i zapisał
piórem na kartce papieru miejscowość i numer domu. – Pojedziesz
tam, opiszesz mnie i mą żonę. Myślę, że ta kobieta będzie nas
pamiętać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
kupić kapelusz? – Gerda nadal nie dowierzał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
ten drogi, ten który Cyntii się podobał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
więc zakupić damski kapelusz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
czy mówię... – Rodrigez nie dokończył, zazgrzytał zirytowany
zębami. – Tak – warknął, nie otwierając ust i przytulił
coraz głośniej płaczącego Marsela do swej piersi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyszedł
z dzieckiem na korytarz i zaraz po wtargnięciu do sypialni,
przekazał niemowlę Cyntii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nakarm
go, jest głodny – polecił. – Ja muszę jeszcze sprawdzić pewne
dokumenty. Wrócę do ciebie niebawem. – Pocałował żonę w
czoło, a ssącego sutek maluszka, pogładził pieszczotliwie po
policzku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor!
– zawołała za nim kobieta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Stało
się coś? – zapytała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
tak uważasz? – odpowiedział pytaniem na pytanie, choć wiedział,
że to jest powszechnie uważane za niegrzeczne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
jakiś nieswój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wydaje
się tobie. Jestem po prostu zmęczony. Jak już mówiłem postaram
się szybko złożyć te kilka podpisów, o których wcześniej
zapomniałem i wrócić do ciebie i Marsela, możliwie jak
najszybciej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
chciała powiedzieć coś jeszcze. Pragnęła pouczyć swojego męża,
by zmienił ubranie i nie wychodził z ich sypialni ubrany w taki
sposób, jakby opuszczał najgorszej sławy tawernę. Nie zdążyła
jednak tego uczynić. Hektor wyszedł, drzwi się za nim zamknęły,
a ona pozostała sama z Marselem, dzieckiem, którego poczęcie
najmocniej przyczyniło się do jej ślubu z Rodrigezem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brunet
zasiadł za biurkiem, wyjął z jego szuflady kilka dokumentów w
celu podpisania i niespodziewanie usłyszał dźwięk pereł
upadających na podłogę. Chwycił za złoty medalion, przepleciony
przez naszyjnik utworzony z białych i delikatnych kuleczek,
mieniących się w dłoni srebrnym odcieniem</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Klatka
piersiowa mężczyzny zaczęła się szybko unosić i opadać, jakby
miał on trudności z nabraniem powietrza. Odwrócił medalion tak,
by przeczytać grawer:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Dla
Isabel, w dniu ślubu, 15.XII.1894</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Z
trudem ale unormował oddech, kilka łez stoczyło się po jego
policzkach, a naszyjnik na powrót wylądował na dnie szuflady.
Powrócił do swoich obowiązków, by nie myśleć o kobiecie sprzed
lat. Szybko podpisał zaległe dokumenty, zamknął je w sejfie i
wyszedł na korytarz w celu udania się do sypialni, gdzie miał
nadzieję, że czeka na niego żona z synem. Szczerze to spodziewał
się zastać ich już śpiących. Po otwarciu drzwi jednak zobaczył
całkiem inny obraz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marselek
co prawda spał w swojej kołysce, na wygodnym materacyku, najedzony,
przewinięty i okryty wełnianym kocykiem. Cyntia natomiast stała na
parapecie i usiłowała dosięgnąć do klamki górnej części okna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty robisz? – zapytał zdziwiony, zdejmując swoją czarną
kamizelkę jednocześnie. Usiłował odrzucić ją na fotel, ale nie
trafił, bo nie patrzył zupełnie w kierunku jej lotu. Jego wzrok
utkwiony był w skąpo ubranej żonie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zamykam
– odpowiedziała i stanęła na palcach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
spadnij! – krzyknął przerażony widząc, jak się chwieje. W
ostatniej chwili przytrzymała się uchwyconej klamki i nie poleciała
do tyłu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
kończę! – odkrzyknęła wesolutko i przemierzała wąski parapet,
by dosięgnąć kolejnej z klamek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty masz na sobie!? – warknął zirytowany, a jego wzrok na moment
przestał sunąć po jej nagich łydkach i udach. Był zmęczony,
pragnął się położyć i zasnąć, a nie wykłócać się z żoną,
której postępowanie w jego mniemaniu, bez wątpienia zasługiwało
na porządną burę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Koszulkę,
tę od ciebie – odpowiedziała i na moment zaprzestała wyciągać
się do góry, by dosięgnąć kolejnego lufciku. Spojrzała na męża,
który cedził przez zęby <i>właśnie</i>. – O co jesteś zły? –
zapytała zupełnie nieświadoma. – Przecież sam mi ją dałeś.
Inny mężczyzna nie odważyłby się kupić żonie czegoś tak
krótkiego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kupiłem
ją dla siebie, tylko ty ją nosisz – wyjaśnił niespokojnie i nie
czekając ani chwili dłużej, podszedł szybkim krokiem do żony,
chwycił ją w pół, czego się zupełnie nie spodziewała i
postawił na ziemi. – Kupiłem ją po to, bym ja na ciebie patrzył,
a nie pół ogrodu! – wyjaśnił o kilka oktaw za głośno, jak na
normalną rozmowę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
się nie denerwuj. – Poklepała męża pieszczotliwie po policzku.
– Sam zobacz, że nie ma nikogo w ogrodzie. – Wskazała na okno,
ale Hektor ani myślał do niego podchodzić, bo w obecnej chwili
miał, co najwyżej, ochotę je trwale zamurować. – I jak możesz,
to postaw mnie tam na parapet z powrotem, bo nie skończyłam. I
widzisz znowu mucha wleciała. – Tym razem pokazała palcem na
bzyczącego owada.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tu
są pokojówki – przypomniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chciałam nikogo kłopotać. W domu zawsze sama zamykałam okna –
mówiła i już kładła swoją drobną, bosą stópkę na krześle,
by następnie móc postawić ją na wąskim parapecie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wchodź! – uniósł się gwałtownie i chwycił ją za nadgarstek.
– Zejdź – polecił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
chciałam...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zejdź
– powtórzył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ja tylko...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rozumiesz co mówię!? Choler! – wydarł się, czym wprawił ją w
osłupienie. Szarpnął nieco w dół, a więc była zmuszona zejść.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uczyniła
to nie spuszczając z męża strachliwego spojrzenia. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
zamknę – powiedział znacznie łagodniej, jakby pragnął tym
zatrzeć złe wrażenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
przestawił sobie krzesło i bez konieczności wchodzenia na parapet,
chwycił za klamkę, i zamknął ostatni z lufcików.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rozumiem o co jesteś zły – przemówiła płaczliwym i
ukrzywdzonym tonem, jakby pragnęła tym wzbudzić w mężu wyrzuty
sumienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
udało jej się to, bo zamiast <i>przepraszam, że cię skrzyczałem,</i>
usłyszała jedynie:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
więcej tak nie rób.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
sprawdzałam, że nikogo nie było na dworze, więc...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
więcej tak nie rób – powtórzył ostrzej i odstawił krzesło tam
gdzie było jego miejsce, przy okrągłym stole w salonie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
sycz tak na mnie! – krzyknęła do jego pleców.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
jakby cały zesztywniał. Zacisnął dłonie na oparciu krzesła,
które właśnie dosuwał do krawędzi stołu. Kłykcie mu pobielały,
a wewnętrzne części dłoni były całe czerwone, gdy je w końcu
rozłożył i na nie spojrzał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Radziłbym
zmienić ton – oznajmił sucho niczym wiór i spojrzał na nią
takim wzrokiem, który powinien przerażać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zrobiłam nic złego, a ty na mnie powarkujesz – zauważyła na
głos.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
na ten temat inne zdanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
co z tego!? – wrzasnęła prosto w twarz męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
unoś się i przestań, w tej chwili.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
było nikogo, więc...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przestań
w tej chwili! – powtórzył jeszcze ostrzej i przestąpił kilka
kroków w jej kierunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
tłumaczę tobie, że...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
interesują mnie twoje tłumaczenia! – przerwał jej ponownie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
oczach Cyntii Montenegro de Rodrigez pojawiły się łzy, spowodowane
tym, że nie pozwalano się jej wytłumaczyć. W domu ojciec nigdy
jej nie przerywał i pozwalał sobie wyjaśnić. Przede wszystkim
Julian był niezwykle spokojnym i opanowanym człowiekiem, a Hektor
wyraźnie właśnie zaczynał tracić panowanie nad samym sobą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
daj sobie...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiedziałem
coś!? – zapytał uderzając otwartą dłonią o komodę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odgłos
ten rozszedł się echem po całym pokoju, a kobieta zatrzęsła się
pod jego wpływem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
krzycz – rzekła niemal prosząco. – Boję się ciebie, gdy
krzyczysz – dodała, starając się powstrzymać płacz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
się opanował, ale nie z powodu jej wrażliwości, a gości, którzy
byli nadal obecni w ich domu. Nie chciał doprowadzać do plotek
pośród rodziny i przyjaciół.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
sądzę abyś się mnie bała – powiedział już zupełnie
spokojnie, a nawet lekko i przyjaźnie się przy tym uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiesz co myślę i czuję, więc... – tym razem to ona zaczęła
się unosić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdybyś
się mnie naprawdę bała, to byś się nie kłóciła. – Zbliżył
się do niej na tak bliską odległość, że dzielił ich jedynie
krok.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ty się kłócisz! – krzyknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
<i>por favor</i>. Wszystko ma swoje granicę. Za moment przeciągniesz
strunę – ostrzegł i wyminął ją, by zakołysać łóżeczkiem
Marsela, gdyż dostrzegł, że jego synek niespokojnie się porusza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
było...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ostrzeżenie
– przerwał jej po raz kolejny tej nocy. – Być może i ja się
kłócę, ale ty masz odwagę na moją kłótnie kłótnią
odpowiadać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co innego mam robić? – Stanęła za jego plecami i czekała aż na
nią spojrzy. – Mam biernie sobie na to pozwolić? Wtedy nie
robiłbyś nic innego, tylko na mnie krzyczał – zarzuciła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieprawda
i dobrze o tym wiesz, że nie lubię na ciebie krzyczeć. – Chcąc
ją udobruchać chwycił delikatnie za jej ramiona i potarł dłońmi.
– Za mocno cię kocham, by na ciebie nieustannie powarkiwać, ale
jesteś nieznośna, rozpuszczona jak dziadowski bicz i czasami nie
pozostaje mi nic innego, jak tylko podnieść głos. – Chwycił za
jej dłonie i zbliżył je do swoich ust, pocałował każdą z nich.
– A odpowiadając na twoje pytanie, co żonie przystoi zrobić w
takiej sytuacji, to... – Wypuścił jej dłonie, uśmiechnął się
delikatnie i kontynuował – spuścić głowę, i jak na przyzwoitą,
i grzeczną żonę przystało, powiedzieć <i>przepraszam cię, mężu
i to się już więcej nie powtórzy, mężu</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
spuściła głowę i uśmiechnęła się łobuzersko, ale skrycie, by
Hektor tego nie dostrzegł. Postanowiła zatrzeć to co złe między
nimi i wypowiedzieć przytoczoną przez niego frazę. Zaczęła od:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam
cię, mężu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wsłuchiwał się w jej słowa z niedowierzaniem i już miał ją
zganić za dziecinne wygłupy i strojenie sobie żartów z poważnych
spraw, gdy ta drobna kobieta rozbroiła jego gniew całkowicie,
wypowiedzianymi jednym tchem słowami:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
to się już dalej nie pamiętam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaśmiał
się i przygarniając ją ramieniem mówiąc:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chodź
tu do mnie. – Musnął w skroń. – Uległość do ciebie wcale
nie pasuje – dodał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kłamiesz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?
– dopytywał zaskoczony, bo takiego zarzutu się nawet nie
spodziewał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Albo
teraz kłamiesz, albo wcześniej mnie okłamałeś – odpowiedziała
niezwykle poważnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
z czym? – Oddalił się od niej na krok i wzruszył ramionami,
zdradzając w ten sposób swoją całkowitą niewiedzę i
niezrozumienie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mówiłeś
że ładnemu we wszystkim ładnie, i że przez to mnie wszystko
pasuje. – Uśmiechnęła się uroczo, a po chwili udała zasmuconą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
Rodrigez jednak od dziecka był wyszczekany i na każdy zarzut czy
też zadane pytanie, miał z góry przygotowaną odpowiedź,
ewentualnie dobre wyjaśnienie. Dlatego, też tym razem, postanowił,
że ostatnie słowo musi należeć do niego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uznajmy
że wtedy się pomyliłem, Cyntio – zaczął niezwykle poważnie,
nawet można by rzec, że surowo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?
– Wbiła w niego pełne oburzenia spojrzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
duchu się uśmiechnął, bo właśnie takiej reakcji oczekiwał i
taką pragnął w niej wzbudzić.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ładnej
kobiecie we wszystkim ładnie, a pięknej księżniczce nie wszystko
przystoi – sprostował i nie czekając już na nic, wziął ją
pewnie w ramiona i pocałował. Chwytając za brzeg materiału skąpej
haleczki, którą miała na sobie i dosłownie zdzierając ją z jej
drobnego ciała.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="https://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-21-miosc-grecka-i-irlandzka.html">Rozdział 21: <i>Miłość grecka i irlandzka</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-75402351412565144112016-06-04T06:15:00.000+02:002016-06-07T06:15:12.994+02:00Rozdział 19: Chrzest Marsela<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjK-mjX0eCUDsbAaJR_Hqd5Hr3RmbTX_hyCjaqxjShptQEopCT0JCcXjiKPNcwyZF2_hY2VfwoiMdgrEjE-0eam45hRgl8IqF54UiTbf9xPwVlAfOV6tLfedWLA85BaNbolesAA2Matzn4I/s400/chrzest.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-18-wyadowac-gniew.html">Rozdział 18: <i>Wyładować swój gniew</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
przebudziła się, przeciągnęła i zamierzała wstać, ale ktoś
jej w tym przeszkodził. Otóż, do jej pokoju właśnie wtargnął
kelner ze srebrnym wózeczkiem, wioząc na nim śniadanie. Młoda
kobieta zasłoniła się kołdrą i krzyknęła:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjdź!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam,
pan Rodrigez zamówił śnia...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zostaw
w salonie i wyjdź – poleciła już delikatniej, ale ciągle
przyciskała okrycie do swojej klatki piersiowej, zasłaniając w ten
sposób piersi okryte wyłącznie delikatną, koronkową koszulą
nocną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
bardzo panią przepraszam. – Kelner splótł dłonie w koszyczek na
plecach i ukłonił się przed wyjściem. Minął Hektora w drzwiach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zapukałeś przed wejściem? – zapytał Rodrigez pracownika.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam,
zapomniałem. – Kelner spuścił głowę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeszcze
jeden błąd, a pożegnasz się z pracą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
Przepraszam, proszę pana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
przesadzaj – stanęła w obronie mężczyzny Cyntia, ale jej słów
Hektor zdawał się w ogóle nie usłyszeć, gdyż całkowicie je
zignorował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kelner
zniknął z pola widzenia, a Rodrigez sam pofatygował się, by
zamknąć za nim drzwi, choć nieszczególnie mu się to podobało.
Spojrzał na żonę i przypomniał sobie, że w nocy długo
zastanawiał się jak ma postąpić, i co powiedzieć. Wiedział, że
musi coś zrobić, że powinien spokojnie porozmawiać z Cyntią na
temat jej ucieczki i tego co nastąpiło po niej, ale w ostatniej
chwili zrezygnował z tego pomysłu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odebrałaś
suknie od krawcowej? – zapytał zupełnie zwyczajnym tonem,
zaglądając do kołyski, gdzie jego malutki synuś bawił się
swoimi rączkami, rozkładał je i składał w piąsteczki,
obserwując w skupieniu. Hektor wydawał się być tym wielce
zainteresowany, a nawet lekko wzruszony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
ją za mnie odebrała, dwa dni temu – odpowiedziała mężowi i
sięgnęła po herbatę oraz rogalika.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
dobrze. – Rzucił w kierunku żony delikatny uśmiech, jednocześnie
pochylając się nad synkiem. Do malca uśmiechnął się o wiele
szerzej, a przede wszystkim cieplej. Uśmiech jaki skierował
wcześniej w stronę Cyntii był sztuczny, jakby wymuszony. – Tata
ma coś dla ciebie, w nagrodę za to, że tak ładnie chwytasz. –
Wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki niewielką, drewnianą
grzechotkę. – Proszę. Tylko uważaj, łatwo się uderzyć –
uprzedził.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
sięgnął po nową, właściwie pierwszą w jego życiu, zabawkę.
Chwycił w obie rączki i poruszył nimi w górę, i w dół. Zaśmiał
się, a Hektor mu zawtórował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widzę,
że ci się podoba – zagadnął, głaskając trzymiesięcznego
chłopca kciukiem po policzku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zjadła rogalika do końca, wypiła w pośpiechu jeszcze łyk
gorącej herbaty i wstała. Skierowała się do łazienki, ale na
moment przystanęła i nie mogła oderwać wzroku, widząc męża i
syna razem. Była pod wrażeniem tego, jak tych dwoje świetnie się
rozumiało. W jej oczach dało się dostrzec pewien podziw dla
delikatności Hektora, kiedy zwracał się do dziecka, tego jak brał
je na ręce, czy jak układał do snu. Przez moment naszły ją
wyrzuty sumienia, że chciała Marselowi odebrać ojca. Być może
nie biologicznego, ale jedynego jakiego chłopiec będzie znał,
takiego, którego sama mu wybrała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Stało
się coś? – zapytał Hektor, dostrzegając jej zapatrzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic.
Tylko patrzę – odpowiedziała, kręcąc delikatnie głową i
wzruszając ramionami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
to już nic nie odpowiedział, pocałował Marsela w rączki oraz
nóżki, a potem oddalił się od kołyski.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wychodzisz?
– zdziwiła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
sprawdzić menu i ilość przybyłych gości. Chociaż powinniśmy to
robić razem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam,
ale mnie nie obudziłeś, dlatego jestem jeszcze w koszuli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zamawiałaś budzenia – odciął się nieuprzejmym tonem i z
impetem wsunął dłonie do kieszeni spodni, jakby chciał w ten
sposób powstrzymać albo tylko zamaskować swoje zdenerwowanie. –
Nie martw się, zrzucę winę na nieprzespaną noc. Nie zdradzę z
jakich powodów tak późno poszliśmy spać. Pomyślą, że to
zasługa Marsela – dodał już znacznie delikatniej. Uznał, iż
czynienie teraz wywodów na nic się zda. Byli przed uroczystością
chrztu świętego ich pierwszego syna, a więc nie był to odpowiedni
dzień na kłótnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
opuścił pokój, upewnił się co do pracy kelnerów i pokojówek
oraz przywitał Brownów, i Martę Montenegro. Roczny Edward stał
dumnie, trzymany za obie rączki przez Bastiana. Po chwili jednak
zaczął wyrywać się do przodu zafascynowany kieliszkami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
kto by pomyślał, że Bastian nie jest jego ojcem? – skomentowała
Marta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
się uśmiechnął, gdyż teściowa wprawiła go w lekkie rozbawienie
owym stwierdzeniem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mamo?
– rzekła wymownie Julia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?
– Jej rodzicielka oczywiście udawała, iż nie wie o co córce
może chodzić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogłabyś
przestać obrażać mojego męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ależ
od kiedy prawda jest czymś obraźliwym?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
wtedy, od kiedy panuje przekonanie, że to prawda boli najbardziej –
wtrącił się Hektor. – Przeproszę panie na moment. Julio
przypilnuj męża, nie chcę, by się upił, zanim w ogóle wyjdziemy
do kościoła. Jest chrzestnym – przypomniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brunet
oddalił się do pokojów służby. Zapukał i wszedł bez zbędnego
<i>proszę.</i> Susana leżała na jednoosobowym łóżku, razem z
Gracjanem i pocieszała go po stracie matki. Ten wychylił się nad
nią i dostrzegł Hektora, od razu uciekł pod łóżko, jakby chciał
się przed nim schować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
tak na ciebie reaguje? – zapytała, odwracając głowę w kierunku
szefa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem, chyba za mną nie przepada. – Hektor usiadł na łóżku obok
dziewczyny. – Chciałem tylko powiedzieć, że bardzo mi przykro.
Osobiście postaram się dowiedzieć kto to zrobił. Zajmę się też
uroczystością pogrzebową, gdy tylko policja wyda… przepraszam,
nie powinienem był. Nie słynę z delikatności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję.
– Dziewczyna przestała leżeć na łóżku, usiadła obok
pracodawcy i musnęła jego policzek wagami. – Naprawdę dziękuję.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
tym momencie do pokoju wpadła druga pokojówka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widziałaś
pana Rodri…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
– zgłosił się Hektor i wstał na równe nogi, jakby chciał jej
zameldować swoją gotowość, choć w rzeczywistości po prostu się
wystraszył, że coś złego się komuś przytrafiło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Państwo
siedzą przy okrągłym stole, tak? Metr kazał zapytać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
ja, żona, chrzestni, teściowa oraz siostra żony. Aha i jeszcze wuj
Damian – wyliczał skrycie na palcach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
razem nakryć…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Siedem…
osiem, bo będzie jeszcze mój brat – poprawił się szybko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem
przekażę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gabrielo?
– zawołał za nią Hektor. – Jesteś czymś zajęta w tej
chwili?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
panie Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie, udaj się do mojego i żony pokoju, i rozpakuj jej
walizki – polecił wiedząc, że wczoraj Cyntia schowała tylko
biżuterie, a reszta walizek stała nadal nierozpakowana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gabriela
wyszła, cicho zamykając za sobą drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rób tak więcej – warknął Hektor w stronę Susany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czego
mam nie robić, Hektorze?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panie
Rodrigezie – odpowiedział i wyszedł, pozostawiając dziewczynę
bez odpowiedzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie
zajął się niemal z samego ranka, objeżdżaniem hoteli, moteli i
pensjonatów. Wszystkim recepcjonistom wręczał koperty wypełnione
banknotami i prosił o dyskrecje odnośnie nocnego incydentu z
udziałem jego samego oraz pana Rodrigeza, i w jednym przypadku,
także żony Hektora – Cyntii Montenegro de Rodrigez. Trud
Charliego jednak okazał się pójść na marne, gdyż taka
informacja, jak <i>nocne poszukiwania uciekinierki,</i> dotarła
nawet do koszar, a tym samym do Sambora, jego partnera i ich
pomocników.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
było powodem? – gdybał na głos Ernest. – Tam coś jest nie
tak. Coś się dzieje, a my nie mamy pojęcia co, a tym samym też
możliwości, by zapobiec kolejnej tragedii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moim
zdaniem pan się nieco na niego zawziął – wtrącił Rupert,
odwieszając kapelusz na stojący, drewniany wieszak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zawziął?
– Sambor spojrzał pytająco na partnera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
na Rodrigeza. Być może ta ucieczka, to był tylko kobiecy kaprys.
Być może odmówił jej pięćdziesiątej sukni albo dziesiątego
flakonu perfum lub dwudziestego nakrycia głowy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
to miałby być powód do ucieczki? – Ernest nie krył swego
zdziwienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
nie wie jakie są kobiety, jest pan kawalerem, a ja mam w domu żonę
i sześć córek – odpowiedział brunet i pośpiesznie sięgnął
do wewnętrznej kieszeni marynarki po portfel, gdzie nosił zdjęcia
swojej gromadki. – Ja panu pokażę – zaczął wyciągając
pierwszą z fotografii. – To są najmłodsze, bliźniaczki. Mają
już trzy latka – pochwalił się z szerokim uśmiechem radości.
Nagle gdzieś zniknęło jego początkowe narzekanie i marudzenie, a
pojawiła się prawdziwa ojcowska duma, która zdawała się rosnąć
z każdą kolejną, wyjmowaną z portfela fotografią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ernest
usłyszał dźwięk telefonu i na moment przerwał podziwianie
córeczek swojego partnera. Zbył go słowami:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bardzo
ładne, urocze. – I podniósł słuchawkę. Przyłożył ją do
ucha i wydawał się być zasłuchany w opowieść swojego starego
przyjaciela.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
Sambor zakończył rozmowę telefoniczną, spojrzał na Ruperta z
wyższością i specyficznym błyskiem zwycięstwa w źrenicach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mówiłeś,
że uwziąłem się na Rodrigeza, tak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Si
– rzucił Rupert rozbawiony i przytaknął ruchem głowy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">No
to teraz zgadnij kim Hektor Rodrigez był w Londynie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Biznesmenem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zadymiarzem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
tym jeszcze nic mi nie wiadomo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rupert
wypuścił powietrze z płuc powoli i w dużych ilościach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
innego nie przychodzi mi do głowy – przyznał zasmucony. W tym
momencie właśnie odczuł małą, prywatną porażkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ogrodnikiem
– rzucił światło na całą sytuacje Sambor i z dumą stanął
wyprostowany. Ręce splótł na piersi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niemożliwe.
– Oczy Ruperta otworzyły się szeroko i wyrażały nie tylko
zdziwienie, ale także przerażenie. – Twój przyjaciel musiał coś
pomylić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
umarł Arthur Solcman, został wezwany lekarz do jego żony. Sąsiadka
Solcmana dokładnie pamięta tamten dzień. Policja wyprowadziła
wtedy dwóch mężczyzn. Jeden z nich, to był bumelant i bywalec
tamtejszych domów rozpusty, a drugi był ogrodnikiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moim
zdaniem, Hektorowi Rodrigezowi bliżej do bywalca domów rozpusty,
niżeli do ogrodnika – stwierdził Rupert, chowając zdjęcia
swoich córek z powrotem do portfela.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Całkiem
przypadkowo, Ernestowi słowa jego partnera przypomniały rozmowę,
którą odbył z Rodrigezem, gdy ten był jedynym podejrzanym w
sprawie śmierci Juliana Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Zawsze
miałem lepszy kontakt z płcią przeciwną –</i>
słyszał w swoich myślach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Musimy
sprawdzić kościoły, tamtejsze rejestry, ale także urzędy –
zadecydował szybko Sambor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
co? – Rupert zmarszczył czoło i wyraził tym swoją nienawiść
do biurokracji oraz grzebania w stosie papierów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ernest
szelmowsko oparł się o futrynę i poruszył brwiami, jakby
wyczekiwał, iż jego partner sam skojarzy fakty. Nic na to jednak
nie wskazywało, więc podał Rupertowi rozwiązanie na tacy:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
mężczyzna nisko urodzony może zdobyć taką fortunę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
poprzez zaślubiny. Bogate panny zazwyczaj wychodzą za bogatych
kawalerów, gdyż to matki i ojcowie decydują o ich wydaniu. Wdowy
mają ten przywilej, iż same wybierają sobie męża, często
czyniąc to wbrew rodziny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
buty i teraz mi to szef mówi?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sambora
nieco zaskoczył entuzjazm bruneta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdybym
wiedział o tym dziesięć lat temu, to przecież ja bym takiej wdowy
poszukał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rupert!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">No
co? A właśnie, jaki to wszystko ma związek z szanownym panem
Rodrigezem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Taki,
iż moim skromnym zdaniem, ten mężczyzna jest albo bigamistą, albo
wdowcem. Tak czy inaczej, fortuna, którą zarządza musiała kiedyś
należeć do jego partnerki, bo on sam był jedynie ogrodnikiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciekawa
teoria, ale nie mamy żadnych dowodów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mamy
poszlaki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakie?
– zapytał Rupert, wkładając kapelusz na głowę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Śmierć
Juliana Montenegro, wcześniej ślub z Cyntią Montenegro, która
była oczkiem w głowie swojego ojca. Założę się, iż ten
mężczyzna zapisał cały swój majątek właśnie najmłodszej
córce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wtedy
Rodrigez będzie nim dysponował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
a my powinniśmy jego żonę ochraniać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
co? – zdziwił się brunet.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
gdy dostanie to czego chce i na czym jemu naprawdę zależy, może
przestać być milutki, o ile już nie przestał takim być, bo
przypominam, że jego żona dzisiejszej nocy uciekła, wraz z małym
dzieckiem, z jego posiadłości. To może się źle skończyć. On
może zechcieć się nawet jej pozbyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powinien
szef uprawiać czarno wróżbictwo – stwierdził Rupert.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wróżbiarstwo
– poprawił go Ernest i także przywdział marynarkę oraz
kapelusz. – Złożymy wizytę państwu Rodrigez. Taką
niezapowiedzianą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
widzę jak pan Rodrigez skacze z tego powodu z radości po sam sufit
– wydrwił na głos brunet, ale pomimo tego posłusznie wyszedł z
koszar, kierując się za Ernestem Samborem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
posiadłości państwa Rodrigez, w pomieszczeniu przeznaczonym na
jadalnie służby, panowała nerwowa atmosfera. Wszyscy się
spieszyli i mieli ręce pełne roboty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gabrielo,
zaniesiesz kwiaty na stoły – rzekła proszącym tonem pucołowata,
rudowłosa pokojówka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mogę, pan Rodrigez kazał mi rozpakować walizki jego żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Walizki?
– zainteresowała się Honorata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wczoraj
uciekła – dodała inna, dużo młodsza od pozostałych. – Ty
przybyłaś do pracy dziś rano, to dlatego nic nie słyszałaś –
wyjaśniła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co miałam słyszeć? – dopytywała ruda.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
Rodrigez bardzo krzyczał, jeden z kelnerów mówił, że przyciągnął
żonę siłą do domu. Nawet siłą zatargał ją do pokoju –
wyjaśniła brunetka, Bernadetta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
teraz siedzi w pokoju tej młodej, co jej matka zmarła. Chyba się
całowali – wyznała Gabriela koleżankom.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
naprawdę nie wiem za jakie grzechy muszę znosić wasze gadulstwo.
Przyjemniej pracuje się w ciszy – rzekła surowym tonem
ochmistrzyni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Całe
towarzystwo się rozeszło do swoich obowiązków. Pozostała tylko
Honorata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wie
pani dlaczego pani Cyntia się spakowała i wyprowadziła?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie wiem, wiem jednak, że obrusy same się nie wyprasują. Trzeba
też ubrać małego panicza i przygotować go na uroczystość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
pójdę, ale po rozstawieniu kwiatów – zgodziła się na ochotnika
Honorata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gabriela
pójdzie, może przestanie wtedy plotkować i siać zamęt, oraz
niezgodę. Nawet jeśli pan Rodrigez nieodpowiednio traktuje żonę,
nie wam wydawać na ten temat osąd. Osądzi go Bóg.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciekawe
czy bogaci podlegają temu samemu osądowi – zastanawiała się na
głos Honorata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie
stanął pod drzwiami państwa Rodrigez i delikatnie zastukał.
Usłyszał krzątanie wewnątrz pokoju i cichutkie, niemal subtelne
<i>proszę wejść</i>. Uśmiechnął się pod nosem i położył
dłoń na klamce. Nacisnął, uchylając drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ja proszę pani – zapowiedział.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
wejść – powtórzyła nieco zmieszana jego statecznością i
ostrożnością. – Hektora nie ma – uprzedziła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie ma znaczenia. Ja do pani.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
mnie? – zdziwiła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie
zamknął za sobą drzwi i wyjął z kieszeni popielatej marynarki
broszkę w kształcie ważki, wysadzoną kamieniami o szmaragdowym
zabarwieniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pomyślałem,
że to pani – wyznał i zbliżył się do toaletki z dużymi
lustrami, z których dwa brzegowe sięgały do samej ziemi. Położył
drobny przedmiot przed rządem flakonów perfum i innych kobiecych
drobiazgów, takich jak pudry, kremy, szminki i szczotki do włosów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zerknęła na dobrze znaną jej broszkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Faktycznie,
moja. Musiałam ją zgubić, wczoraj. – Z miejsca posmutniała na
lawinę wspomnień, która posypała się na jej głowę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
była w pokoju motelowym, w którym się pani... przepraszam, nie
powinienem był. – Wyraźnie się zmieszał i pokręcił głową,
jakby chciał w ten sposób odegnać całe złe wrażenie. Czuł się
przy niej bardzo nieswojo, jakby go co najmniej onieśmielała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niech
pan nie przeprasza. – Podeszła bliżej mężczyzny i uśmiechnęła
się ciepło. – To moja wina. Właściwie to nie czuję się
komfortowo, rozmawiając z panem o wydarzeniach z poprzedniego dnia,
których był pań światkiem. Tak naprawdę to mi głupio, że był
pan tego świadkiem. – Na samo wspomnienie szarpaniny, którą
zafundował jej Hektor, poczuła, że łzy stają w jej oczach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
nie przepraszać, pani Rodrigez. I przede wszystkim, nie ma się pani
czego wstydzić. Myślę, że będzie dobrze, gdy oboje uznamy
tamtejsze wydarzenia świadomym testem dla miłości, niżeli
ucieczką żony od męża. – Wymusił na swojej twarzy uśmiech,
właściwie tylko po to, by dodać jej otuchy i pokonać barierę
jaka pomiędzy nimi wyrosła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Długo
pan zna Hektora?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pracuję
dla pani męża kilka... kilkanaście już lat. Właściwie znam go
od dziecka... od młodzieńca – wytłumaczył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem
zostaje pan na dłużej?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może – przyznał. – Ale proszę, niech pani nie mówi na pan.
Charlie, po prostu Charlie Gerda.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem...
– zaczęła i wyciągnęła nieśmiało dłoń w jego kierunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie
pierw ją ujął, a dopiero potem usłyszał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
Montenegro de Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Montenegro?
– powtórzył niczym oniemiały. Stał się tak blady, iż krew
zdawała się niemal całkiem odpłynąć z jego twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
coś nie tak? – Była zaskoczona reakcją
czterdziestopięcioletniego mężczyzny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
po prostu nie spodziewałem się... że jest pani... że ma pani
hiszpańskie korzenie – odpowiedział jąkając się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
Montenegro, to przecież hiszpańskie nazwisko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może, ale wydaje mi się, że równie dobrze włoskie. Z tego co
wiem moja rodzina ma włoskie i angielskie korzenie. Być może jakiś
pradziad był Hiszpanem, ale mnie nic o tym nie wiadomo. Hiszpański
znam tyle o ile, Hektor mnie trochę nauczył, a Hiszpanię widziałam
raz w życiu, całkiem niedawno, gdy byliśmy w podroży poślubnej –
pochwaliła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem
– przemówił głosem suchym niczym wiór, a stał tak sztywno,
jakby był słupem informacyjnym. – Przepraszam, że zajmuję pani
czas. Na pewno ma pani dużo obowiązków. Do widzenia. – Odwrócił
się na pięcie i wyszedł, zanim Cyntia zdążyła powiedzieć
choćby słowo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gabriela
weszła do pokoju Rodrigezów niedługo po tym jak Charlie go
opuścił. Od razu w oczy rzuciły jej się dwie, średniej wielkości
walizki, które poprzedniego dnia Cyntia targała z sobą podczas
ucieczki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?
– zapytała kobieta, stając z rękoma splecionymi na piersi. Miała
piękną, białą suknie z elementami tiulu oraz kapelusz z białymi
kwiatami uszytymi z materiału. Tylko jedna róża była niebieska,
co dodawało uroku całej kreacji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
Rodrigez przysłał mnie do rozpakowania walizek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gabriela
podniosła ciężką walizkę i położyła na komodzie. Otworzyła
ją i zaczęła składać ubrania pani oraz jej synka. Cyntia
chwyciła za jedno z ubranek i sama je złożyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
pani robi?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pomagam
ci. – Wzruszyła ramionami z uśmiechem na ustach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
się nie trudzić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
się nie martwić, to nic takiego. Najchętniej sama bym się
rozpakowała, a ciebie odesłała z powrotem na dół, bo na pewno
masz wiele innych obowiązków, ale gdyby mój mąż to dostrzegł,
to ty zebrałabyś od niego burę. Dlatego pozwól, że chociaż ci
pomogę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję
i zauważyłam, że pan Hektor nie jest dzisiejszego dnia w
najlepszym humorze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
o tym – przyznała Cyntia. – Tego się nie da nie zauważyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie
zamknął swój pokój na klucz i podał go recepcjoniście. Słynął
z gubienia takich rzeczy, dlatego też kierował się ostrożnością
i wolał zrzucić takową odpowiedzialność na kogoś innego. Zaraz
po zjedzeniu landrynki, która znajdowała się wraz z innymi w
wielkiej, kryształowej salaterce, ruszył do gabinetu Hektora
Rodrigeza. Miał intuicję. Mężczyzna właśnie siedział w fotelu
i kładł na biurko kolejną fotografię oprawioną w ramkę. Tym
razem było to zdjęcie Marsela, pierwsze jakie mu wykonano. Chłopiec
miał na nim zaledwie dwa tygodnie, opadnięte i zmęczone od płaczu
powieki oraz słodko rozdziawione podczas snu usteczka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciągle
jesteś sentymentalny – zagadnął Charlie i podszedł bliżej.
Oparł się o biurko w taki sposób, iż równie dobrze można
powiedzieć, że prawie na nim siedział. – Rozmawiałem z twą
żoną, panie Rodrigez – dodał i spojrzał na fotografię, nie tę,
na której widniał Marsel, a tę obok, przedstawiającą zdjęcie
ślubne Cyntii i Hektora.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twój
surowy ton wskazuje na to, iż nie jesteś do końca zadowolony z
przebiegu tamtejszej, właśnie wspomnianej przez ciebie, rozmowy. –
Wstał i podszedł do okna, gdzie na parapecie stała taca z karafką
i kilkoma szklankami. Napełnił dwie z nich. – Czy mam rozumieć,
że moja żona była dla ciebie niemiła? Czymś cię uraziła? –
dopytywał, podając jeden z kryształów napełniony trunkiem prosto
do dłoni Charliego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
panie Rodrigez. – Mężczyzna odłożył szklankę na biurko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
uczynił łyk i poszedł w jego ślady. Gerda jakby zdawał się
tylko na to czekać i zaraz po tym, jak Rodrigez na niego spojrzał,
ten wymierzył mu solidny policzek z otwartej dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czyś
ty zgłupiał do reszty!? – wrzasnął Charlie. – Jak mogłeś ją
poślubić!? – zapytał wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem,
że moja żona śmiała ci się przedstawić – zgadywał Hektor i
zaśmiał się ironicznie. Usiadł w fotelu i założył dłonie za
głowę. Policzek piekł go niemiłosiernie, ale nie miał zamiaru
okazywać przed Gerdą słabości. – Cóż złego w tym, iż
pokochałem tak piękną i dobrą kobietę? Dała mi syna. Tam masz
zdjęcie. Możesz zobaczyć jaki ładny. Z resztą na uroczystości
chrztu i przyjęciu z tej okazji, będziesz miał okazję podziwiać
Marsela na żywo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kpisz?
Przecież widziałem to dziecko wczoraj! – warknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moją
żonę także widziałeś wczoraj, ale byłeś jakiś taki...
spokojniejszy. Cóż zmieniło twój stan? – Hektor wyraźnie
świetnie się bawił, a Charlie aż robił się bordowy ze złości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zawsze
miałeś nierówno pod sufitem, ale by aż do tego stopnia!? –
wrzeszczał, przy tym gestykulując. – Zawsze przy tobie byłem,
pomagałem ci i cię wspierałem. Wiedziałem, że gdy napisałeś mi
w liście, że przybywasz w te strony, to masz jakiś chory plan, ale
na Boga... – Charliemu wyraźnie zabrakło słów. – Przecież to
bezbożne – dodał załamany i tym razem zasiadł na krześle
naprzeciwko Rodrigeza. Dosłownie opadł, pod wpływem nagłego braku
sił, na siedzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już?
Uspokoiłeś się? – dopytywał Hektor, kładąc łokcie na blat, a
palce dłoni splótł z sobą. – To nie jest aż tak bezbożne jak
sądzisz. Może trudno ci w to uwierzyć, ale ja szczerze ją
pokochałem, choć wiem, że nie powinienem. – Uśmiechnął się
smutno i spojrzał na mężczyznę wzrokiem zbitego psa. – Charlie,
ja wiem, że będzie trudno tobie zawierzyć w me słowa, ale pomyśl,
czy kiedykolwiek w życiu cię okłamałem?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pewnego
dnia z Javierem pożyczyliście sobie ode mnie klucze od fabryki
Francisa Prevosta, rzekomo jeden z was zgubił tam naszyjnik z
krzyżykiem. Upiliście się bimbrem, który był tam pędzony i od
początku mieliście to w planach, a żadnego zagubionego medalika
nigdy nie było – wspomniał Charlie jednym tchem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
był drobny przekręt. Byłem dzieckiem, ciekawym świata...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miałeś
prawie dwanaście lat – wspomniał mężczyzna. – Zapewniam cię,
że wiedziałeś co czynisz, podobnie jak wtedy, gdy ja usnąłem, a
wy zamiast ćwiczyć grę na instrumentach, to przekupiliście
kucharkę i kamerdynera, tylko po to, by pójść nad staw.
Wypłynęliście łódką na środek bez wioseł i gdyby nie
przypadkowy przechodzień, to byście się zapewne potopili. Zbierało
się na burze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wypłynęliśmy
z wiosłami – sprostował Hektor. – Ale w międzyczasie się
pokłóciliśmy i wyrzuciliśmy wiosła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
że nie siebie – syknął zdenerwowany Charlie. – Gdy miałeś
trzynaście lat, wraz z jednym z większych chuliganów w miasteczku,
włamałeś się na strych...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zakradłem
– wtrącił Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
był strych domu publicznego. Nawet nie chcę wiedzieć co tam
robiliście.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
mimowolnie się szeroko uśmiechnął na samo wspomnienie tamtych
wydarzeń. Charlie nie mógł się powstrzymać i odpowiedział mu
tym samym.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
gdy miał pan czternaście lat, panie Rodrigez, to wykorzystał pan
nawet karę, którą otrzymał, do tego, by uwieść pokojówkę.
Naprawdę przez tyle lat nie spotkałem nikogo kto, by podczas
zmywania kryształów, zalał całą podłogę w kuchni i potrzebował
pomocy dziewczyny, by zebrać tę wodę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
ci przypomnieć, Charlie, że to ty i Javier zebraliście za mnie tę
wodę, a mnie i Mirelli pozwoliliście pójść na górę. Jeśli
mnie pamięć nie myli, to wylądowałem wtedy w twym pokoju i w twym
łóżku. Nie patrz się tak, ukradłem ci klucze. Właściwie to
podniosłem. Zawsze je gubiłeś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szybko
mi mówisz, że poniekąd byłem odpowiedzialny za utratę twego
prawictwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
obwiniaj się. Nie bądź dla siebie aż tak surowy. W końcu kiedyś
musiało to nastąpić. – Hektor wyraźnie się rozluźnił, nawet
zaśmiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przestań,
bo cię trzasnę drugi raz! – zagrzmiał Charlie. – A tę wodę
zebraliśmy za ciebie i pomyliśmy kryształy, bo byłeś tak
wzburzony, że pewno byś je potłukł. Javier się tego bał, bo
potem i jemu, by się oberwało od Prevosta, a nie tylko tobie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trochę
to przykre, że wasze dobre intencje były podszyte własnym
interesem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
teatralnie się zasmucił, a Charlie śmiał mu wypomnieć jeszcze
zabawę, którą urządził pod nieobecność matki i ojczyma oraz
ucieczkę z domu w wieku szesnastu lat i życie na wygnaniu przez
kolejnych kilka. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
już skończyłeś, to chciałem powrócić do tematu mojej żony i
tego, że ja naprawdę, Charlie, tego nie planowałem. Ona sama
przybyła do mojego domu, w środku nocy, zmoknięta, głodna i
przerażona. Nawet nie wiedziałem wtedy jak się nazywa.
Dowiedziałem się dopiero w samochodzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdy
już było po pierwszym razie? – zapytał Charlie bezo grudek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
bezczelny. Dałem jej tylko schronienie i odwiozłem do domu. Byłem
przyzwoity. W końcu nie wypadało inaczej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
w stanie zawierzyć we wszystko, panie Rodrigez, ale tylko nie w to,
iż jest pan przyzwoity.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Być
może się zmieniłem – podpowiedział Hektor i chwycił za swoją
szklankę. Nie zbliżył jej do ust, po prostu trzymał w dłoni
kilka centymetrów nad biurkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tacy
jak ty, Hektorze Rodrigezie, się nie zmieniają. Jednak jest jak
jest, czasu nie cofniemy i jesteśmy zmuszeni przejść na tym do
porządku dziennego, skoro już jest i ślub, i mały Marcin.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
– poprawił Charliego i stuknął o jego szklaneczkę swoją.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oboje
wypili do dna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Masz
być dla niej dobry – upomniał Rodrigeza ostro. – Wiem, że w
głębi duszy jesteś dobrym człowiekiem, tylko pozornie nie zawsze
udaje ci się to okazać. Pamiętaj jednak, że ona nie jest niczemu
winna. Po prostu się urodziła, tak samo jak i ty, po prostu się
urodziłeś. Żadne z was nie wybrało miejsca, w którym chce
dorastać. Możecie jednak sprawić, by Marcin miał spokojne i
szczęśliwe dzieciństwo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
– poprawił ponownie Hektor i wstał z miejsca. Odłożył szklankę
na parapet obok tacki, na której stały pozostałe, w asyście
niemal pustej karafki. – Mówisz, że moja żona niczemu nie jest
winna. Nawet wczorajszej ucieczki? – dopytywał. Wbił w mężczyznę
nieustępliwe spojrzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
młoda, wydaje mi się, że chciała sprawdzić, jak bardzo ta
ucieczka będzie tobie na rękę, panie Rodrigez. Chciała sprawdzić,
jak bardzo tobie na niej zależy. To musiał być błysk wylanych
emocji i niedomówień. Nie miej jej tego za złe, bo moim skromnym
zdaniem, nie było to podszyte niczym więcej, jak tylko
niepewnością. – Charlie położył dłoń na klamce, jednak zanim
wyszedł powiedział jeszcze – do zobaczenia w kościele i zostanę
u was jakiś czas, mam nadzieję, że mnie ugościsz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pewnie,
rozgość się i zabaw tutaj ile tylko zechcesz – rzucił Hektor
niemal szeptem, już wyłącznie do samego siebie. Wiedział, że
Charlie wyszedł zanim usłyszał odpowiedź, bo wskazywał na to
odgłos zamykanych drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
się zamyślił, wpatrując w dal. Napełnił szklankę mocnym
trunkiem i ponownie rzucił okiem na początki jesieni. Przyglądał
się pierwszym złoconym i czerwieniącym się liściom, które
niebawem opadną z drzew i pokryją drogi, przyozdabiając je w ten
magiczny dla jesieni sposób. Uśmiechnął się do samego siebie i
opuścił gabinet, zamykając za sobą drzwi na klucz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
była już rozpakowana i gotowa, czekała tylko na Hektora. Ten
wszedł pewnym, mocnym krokiem. Skierował się w stronę sejfu i
przez pierwszą chwilę w ogóle nie zwracał uwagi na piękną,
młodą kobietę, z którą przecież był połączony świętym
węzłem małżeńskim. Otworzył sejf i oddał kluczyk do szkatuły
żonie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślę,
że te niemal dwie godziny, starczą na dobór odpowiednich dodatków
– rzekł sucho i podszedł do syna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wystarczą
– poprawiła go, choć miała świadomość, że choć Hektor
biegle mówi po niemiecku, to zdarza mu się pomylić sąsiadujące z
sobą wyrazy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zasiadła
przed toaletką i bez dyskusji zajęła się przeglądaniem
biżuterii. Hektor natomiast wyjął synka z kołyski.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
kołysz nim. Niedawno jadł – zwróciła uwagę mężowi. –
Możesz go zabawić, dzięki temu może prześpij całą uroczystość
i obędzie się bez płaczu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
mało płacze, to bardzo grzeczne dziecko – stanął w obronie syna
i zsunął nieco na tył główki czapeczkę chłopca, by móc
pocałować malca w czoło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ktoś
zapukał do drzwi pokoju. Hektor rzucił szybkie<i> proszę</i> i
nawet nie spojrzał w tamtym kierunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyniosłam
wyprasowane ubranko dla małego panicza, proszę pana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Połóż
na łóżku – polecił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogę
go od razu przebrać. Za nieco mniej niż dwie godziny uroczystość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
mało czasu spędzam z synem, iż myślę, że mogę go sam ubrać –
odrzekł. Nawet delikatnie się przy tym uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
nie musi się pan trudzić, ja jestem i…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wyjdź
– rzucił oschle, zmęczony jej naleganiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
pan sobie życzy. – Gabriela pośpiesznie wyszła i zamknęła za
sobą drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
spojrzała na męża niezbyt przychylnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
pewny, że sobie poradzisz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
go nie ubierałeś w tyle koronek, co najwyżej jakiś kaftanik i
śpioszki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poradzę
sobie – zapewnił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
tak mówisz – odrzekła oschle. – Tylko byś potem mnie nie
szukał i nie nalegał bym tobie pomagała. Nie lubię go ubierać,
zawsze przy tym płacze i potem głowa mnie boli. – Założyła
wiszące kolczyki w kształcie piramidek i kolie w podobnym wzorze. –
Pójdę przywitać się z siostrą i matką. Będę na dole. Aha,
klucz. – Zawróciła i odstawiła klucz od szkatułki na toaletkę.
Wyszła z niezbyt zadowoloną miną, zostawiając syna i męża
samych.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poradzimy
sobie jakoś bez mamy – zagadną do rozbudzonego chłopca Hektor i
dotknął kilkakrotnie palcem wskazującym jego noska.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
uśmiechnął się promiennie, odsłaniając bezzębne dziąsła i
zmrużył, jeszcze nie tak dawno szeroko otworzone oczka. Wtedy
Hektor stwierdził, że ten szczery, dziecięcy uśmiech, to jeden z
najwspanialszych obrazów, jakie było mu dane widzieć na własne
oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
przywitała się z matką i siostrą, bo Bastian i Edward gdzieś się
rozpłynęli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Te
kwiaty nie tutaj, na odwrót – zaczęła rządzić się Marta.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
i Julia tylko uśmiechnęły się porozumiewawczo do siebie, wiedząc,
że matka jest właśnie w swoim żywiole.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
mogę? – zapytała, podchodząc do córki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ależ
oczywiście. Tam jest ochmistrzyni. Nazywa się Eliza… nie pamiętam
nazwiska. Jest nowa i tylko w zastępstwie. Jej obowiązki będzie
pełniła Susana Molins, ale gdy wydobrzeje.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
Montenegro udała się do ochmistrzyni i zaczęła decydować co
przestawić, a co inaczej ułożyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
jest Bastian? – zapytała Cyntia z lekkim, przyjaznym uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
jest Hektor?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
pokoju z Marselem. Uparł się, że sam go przygotuje do chrztu. A
gdzie twój mąż i syn?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julia
zaczęła się nerwowo rozglądać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie,
nie wiem. Chyba wyszli na zewnątrz, bo ktoś przyjechał. Większość
panów wyszła podziwiać samochód.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chodźmy
też. – Cyntia pociągnęła siostrę za rękę i ciągnęła przed
kamienicę. Pomimo zmartwień dnia wczorajszego była wesoła, a
przynajmniej taką starała się grać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
samym środku podwórka, tuż przy schodach, stał czerwony automobil
bez dachu. Samochód z całą pewnością był sporo wart i wyglądał
na nowy. Wyskoczył z niego mężczyzna. Najwidoczniej nie widział
konieczności otwierania drzwi. Podszedł do Cyntii i uśmiechnął
się promiennie. Miał przyjazny, choć niezwykle pewny siebie wyraz
twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
Montenegro de Rodrigez? – zapytał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– odparła zmieszana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie
tak sobie ciebie wyobrażałem. Delikatna uroda, piękne i bystre
oczy oraz gęste, lśniące włosy – zaczął ją komplementować.
– Wybacz, bo zapomniałem się przedstawić. – Pochwycił dłoń
kobiety i zbliżył do swoich ust. – Jestem Javier Rodrigez –
rzekł i złożył pocałunek na wierzchu jej dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Braciszek!
– krzyknęła Laura i doskoczyła do brata, wtulając się w niego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
moja mała. – Ten chwycił ją za biodra, podniósł do góry,
zakręcił dookoła i wsadził do samochodu. – Na uroczystość
pojedziesz ze mną. Stęskniłem się za tobą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaraz
oddalił się od samochodu, a Laura rozglądała się dookoła, co
tam jej brat wozi z sobą. Nacisnęła nawet kilkakrotnie na klakson.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Witam.
– Javier wyciągnął dłoń tym razem do Julii, następnie do
Bastiana, a potem przywitał się z resztą gości, ale tym razem już
głośno mówiąc, a nie do każdego podchodząc.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
przejdziemy do recepcji, przydzielą ci pokój… – zaczęła
Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
dziękuję. Zatrzymałem się w motelu, w sąsiednim mieście. Ja i
Hektor pod jednym dachem, to nie jest najlepszy pomysł. Chciałem
tylko poznać bratanka i przyjechałem, bo Laura nalegała. –
Javier był szczery i nie interesowało go ile osób słyszy te
słowa. Nie zamierzał kryć swojej niechęci do brata.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niespodziewanie
pochwycił Edwarda na ręce i podrzucił kilkakrotnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ten? – zapytał Cyntię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– odpowiedziała rozbawiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
mój syn – wtrąciła się Julia i wyciągnęła ręce po
śmiejącego się chłopca.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie
widać, piękny jak matka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Brown się zawstydziła. Cyntia już chciała coś powiedzieć, ale
Javier ją powstrzymał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mów mi który, sam zgadnę. – Chwycił na ręce trzyletniego syna
wspólnego przyjaciela jego i Hektora… – Ciebie znam, dasz wujowi
całusa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mały
chłopiec w przekrzywionym, brązowym berecie klasnął w dłonie i
pocałował Javiera w policzek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czekaj,
jak ci było na imię? Jackob?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">James
– odpowiedział zawstydzony trzylatek, a nagły rumieniec, który
wstąpił na jego oba policzki, tylko dodał mu uroku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">James.
Papa James – powiedział stawiając chłopca na nogi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten,
rozweselony pomachał i przesłał Javierowi całusa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier
pochwycił na ręce małą dziewczynkę, ubraną w różową
sukienkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Macie
syna, prawda? – zapytał Cyntię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– odpowiedziała z pobłażliwym uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem
to nie ty księżniczko, ale miło było poznać. – Odstawił
kolejne dziecko i niemal od razu chwycił za następne, z którym
zakręcił się dookoła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
jest brat Hektora? – Nie kryła zdziwienia Julia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Najwyraźniej
tak. – Pani Rodrigez także nie dowierzała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zupełnie
niepodobny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Też
ma brodę – wtrącił się Bastian, który jakimś cudem znalazł
element wspólny obydwóch panów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
się roześmiała, ale powstrzymała śmiech w momencie, gdy Javier
stanął przed nią. Miał na sobie idealnie skrojony garnitur,
czarny, prążkowany. Z kieszonki na piersi wystawała mu czerwona i
czarna chustka, obie przykładnie złożone. Jego szyję zdobił
plastron w kolorze chustek i obramowania cylindra. Wszystkie kobiety
nie spuszczały z niego wzroku. Nawet sama Cyntia była zmuszona
przyznać, że mężczyzna robi całkiem przyjemne dla oka wrażenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
nie zgadnę nigdy. Poddaję się. Przedstaw mnie memu bratankowi –
zwrócił się do Cyntii, z głośnym westchnięciem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
na górze. Zaprowadzę cię – zaproponowała. Odwróciła się na
pięcie i ruszyła w stronę domu. Idąc po schodach, poczuła rękę
Javiera na swoich plecach. Spojrzała na niego z zakłopotaniem, ale
ten tylko uśmiechnął się szeroko i niewinnie niczym chłopiec.
Nie zwróciła mu więc uwagi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zapukała, bo nie była pewna czy Hektor się nie przebiera. To wtedy
usłyszała <i>mój brat zawsze miał dobry gust, jeśli chodzi o
kobiety</i>. Nie wiedziała co ma na to odpowiedzieć i jak zbyć
temat. Czuła się dziwnie i nieswojo w towarzystwie Javiera,
zwłaszcza sam na sam, a jego dotyk zdawał się ją niemal parzyć.
Ciężko jej było przyznać się przed samą sobą, iż ten żar,
który od niego bił był dla niej samej całkiem przyjemny.
Usłyszała <i>proszę</i> wypowiedziane przez Hektora, więc
wprowadziła Javiera do pokoju. Jej mąż właśnie kończył
zawiązywać granatowy fular. Cyntia podeszła i poprawiła ozdobę
pod jego szyją. To był chrzest ich syna, chciała, by wszystko
przebiegło perfekcyjnie... po prostu idealnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twój
brat – zakomunikowała z uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
odwrócił się i podał dłoń Javierowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prędzej
spodziewałbym się brzytwy – zażartował brązowowłosy
mężczyzna, ale odwzajemnił uścisk.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
jest na łóżku – wyjaśniła Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Javier
uśmiechnął się i podszedł do bratanka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wcale
do ciebie niepodobny – rzucił, siadając obok chłopca i podając
swój palec prosto do jego rączki. – Masz rację, nie bądź
podobny do ojca. Jak będziesz tak samo marszczył czoło jak on, to
nie widzę dla ciebie przyszłości przy boku pięknej kobiety.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
przestać? – zapytał Hektor z wyraźną pretensją w głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
się nie wtrącać i przede wszystkim nie podsłuchiwać, to prywatna
rozmowa między mną, a najmłodszym członkiem mojej rodziny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przypominam,
że najmłodszy członek tej rodziny, to mój syn.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widzę,
że muszę ustąpić. – Javier wstał, zmrużył oczy. Od
niechcenia wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki dwie koperty, w
tym jedną czerwoną. Gdy Hektor ją ujrzał, pobladł z przerażenia.
– To dla Marsela, wiem, że prezenty daje się po uroczystości,
ale mogę wypić i zapomnieć. Dlatego… na rękę pięknej damy. –
Podał Cyntii białą kopertę, a czerwoną ostentacyjnie schował.
Uśmiechnął się z wyższością w stronę Hektora. – Do
zobaczenia pod kościołem. – Opuścił pokój Rodrigezów,
puszczając jeszcze oczko do bratowej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
uśmiechnęła się do męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sympatyczny
– rzuciła komentarz na temat Javiera. Kopertę, którą od niego
dostała, niechlujnie wrzuciła do jednej z szuflad swojej toaletki.
– Zapnę. – Chwyciła za ostatni guzik kamizelki męża i zapięła
go, patrząc mu w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
spuścił wzrok, jakby się czegoś zawstydził, co było do niego
całkiem niepodobne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Musimy…
powinniśmy porozmawiać – zaczął delikatnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
czym?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
tym co miało miejsce dzisiejszej nocy – odpowiedział rzeczowo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem,
iż uznałeś, że skrzyczenie mnie, to za mało i chcesz jednak
wyciągnąć konsekwencje mojego zachowania, tak? – zapytała bez
strachu, nie spuszczając z niego wzroku, choć bała się jak
jeszcze nigdy. Nie bała się samych konsekwencji, a odpowiedzi,
tego, że Hektor ją zawiedzie i nie będzie w nim już nic z tego
wrażliwca, którym okazał się podczas wydłużonego miesiąca
miodowego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
Cyntio – odpowiedział. – Chciałbym z tobą, po prostu,
porozmawiać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozległo
się pukanie do drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spóźnicie
się, wszyscy już wyruszyli pod kościół – krzyknęła Julia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
moment też wyruszamy! – odkrzyknął jej Hektor. Pochwycił swoją
żonę za obydwa ramiona, przybliżył swoje usta do jej policzka. –
Pięknie wyglądasz – pochwalił szepcząc do ucha i musnął
delikatnie, by nie rozmazać jej makijażu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję
– odpowiedziała i czym prędzej wyswobodziła się z uścisku
męża. – Spóźnimy się – wyjaśniła, choć w rzeczywistości,
to czuła się nieswojo, gdy ją dotykał, bo w jej głowie ciągle
była świadomość jak to robił zeszłej nocy, jak zadawał jej ból
dokładnie tymi samymi rękoma. Szybko podała mężowi marynarkę,
nawet pomogła mu ją założyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
niepunktualności Hiszpanów krążą legendy – rzucił z
uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odwzajemniła
ten uśmiech, gdyż uznała, że tak wypadało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ani
ja, ani Marsel nie jesteśmy Hiszpanami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
w połowie jest.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słuszna
uwaga, w połowie jest. – Nachyliła się po małego, ale Hektor ją
powstrzymał. Chwycił za jej dłoń i przyjrzał się wyraźnemu
zasinieniu na jej nadgarstku. Ręka była niemal w połowie
opuchnięta i nabierała fioletowego odcienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Załóż
na to jakiś tiul, <i>por favor</i> – powiedział miękko, choć z
wyraźnym bólem w głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście
– odrzekła i zostawiła Marsela, by wybrać ze swojej garderoby
coś odpowiedniego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chrzest
Marsela przebiegł bez zbędnych komplikacji. Nawet Bastian nie
zapomniał o świecy. Tylko Cyntii nieco ciążył widok księdza,
tego samego, który udzielał im ślubu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakie
imiona wybraliście dla dziecka? – zapytał duchowny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
Julian – odpowiedział Hektor, spojrzawszy na Cyntię. Drugiego
imienia chłopca nie uzgadniali wcześniej, ale uznał, że tym
wyborem uczyni jej przyjemność. Wyjątkowo się nie mylił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
wzięła chrześniaka na ręce i wystawiła jego główkę na kilka
kropel wody święconej. Marselek zmarszczył czoło, potarł oczka i
się rozpłakał. Na szczęście tylko na krótką chwilę. Kiedy
zorientował się, że tata trzyma go w ramionach, niemal natychmiast
się uspokoił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
odprawionej liturgii wszyscy powrócili do kamienicy pensjonatu i
zasiedli do posiłku. Każdy chciał na moment potrzymać małego
Rodrigeza na rękach. Marselowi wcale to nie przeszkadzało, wydawał
się być zadowolony, że ktoś go nosi, a za moment przekazuje innej
osobie. Twarz każdego dotykał swoimi rączkami i pokazywał język,
gdy się uśmiechał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Piękny
samochód – zaczął Bastian, zagadując brata Hektora.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
przyznaję, że piękna sztuka. – Javier ostentacyjnie spojrzał
się na bratową podczas wypowiadania tych słów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
masz takie cacko?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę,
wyrażaj się odpowiednio – warknęła szeptem Julia w kierunku
swego męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dużo
pracowałem, przykładałem się do pracy – wyjaśnił Javier z
lekkim uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">We
więzieniu tak dobrze płacą? – rzuciła Laura i dopiero po chwili
zdała sobie sprawę z wypowiedzianych słów. Przymknęła powieki w
oczekiwaniu na karcący głos Hektora. Ten jednak milczał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
więzieniu – poprawił Javier siostrę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Był
pan w więzieniu? – zdziwiła się Marta Montenegro. Wszyscy
zdawali się przysłuchiwać tej rozmowie i w zniecierpliwieniu
oczekiwać na odpowiedź Javiera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
ale to było nieporozumienie. – Spojrzał na Hektora. – Mój brat
jest winny temu nieporozumieniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
to się stało? – zainteresowała się Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mogłem odnaleźć pewnego dokumentu. Javier sprzedał mi kopalnie,
ja oddałem je pewnemu przedsiębiorcy, on zatrudnił ludzi, nie
zapłacił im, ale przez nasze niedopatrzenie, Javier ciągle widniał
jako właściciel kopalni w głównych rejestrach. – Hektor
udzielił wyczerpującej odpowiedzi, po czym zrobił łyk wina.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wsadzili
mnie za długi – uprościł starszy Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
za długi można? – zdziwił się Bastian, a nawet trochę
przeląkł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
wszystko można, zwłaszcza jak się ma Hektora w rodzinie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przyciągam
nieszczęścia – wytłumaczył młodszy Rodrigez z bolejącym
uśmieszkiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poprzez
niedopatrzenia – dociął bratu Javier.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
załatwiłem ci najlepszego prawnika.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Który
nie zjawił się na żadną rozprawę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
miałem czasu go pilnować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ciekawe czym byłeś taki zajęty?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sprawy
prywatne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przestańcie!
– krzyknęła Laura. – To chrzest twojego syna – zwróciła się
do Hektora. – A twojego bratanka – dodała w stronę Javiera. –
Powinniście obaj zachowywać się przykładnie, a nie wypominać
sobie wszystko co najgorsze. Za moment dojdzie do tematu, kto komu
zabrał latawiec za czasów dzieciństwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
moja wina, że on tak na mnie działa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niczym
płachta na byka, co? – rzucił z rozbawieniem Javier.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
ścisnęła męża za kolano. Ten spojrzał na nią i zaczął jeść,
uznał, że nie będzie tracił czasu na pojedynki słowne ze swoim
starszym o dwa lata bratem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapadła
noc, Javier udał się do motelu, Bastian z Julią powrócili do
posiadłości Montenegro, a Marta zajęła jeden z wolnych pokoi u
Rodrigezów, zamawiając się tym, iż chce pobyć trochę z
wnuczkiem. W rzeczywistości chciała przyjrzeć się z bliska
małżeństwu swojej młodszej córki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zostawił Cyntię z matką i Marselem, a sam udał się do gabinetu.
Zrobił głośniej gramofon i ustawił czystość, by lepiej słyszeć
płynące nuty. Stał przed tubą wydającą dźwięki, uwielbiał
czuć ten podmuch, to go odprężało. Nadal nie zebrał się w
sobie, by odbyć z Cyntią poważną rozmowę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niespodziewanie,
to Cyntia wykonała pierwszy krok w jego kierunku. Była zachęcona
tym co mówiła Julia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Inni
jeszcze czekają na posag, a on oddał wszystko co miał byś ty była
jego żoną. To zachowanie godne pochwały, a nie odrzucenia</i> –
brzmiały słowa starszej siostry.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
delikatnie więc zapukała w dwuskrzydłowe drzwi gabinetu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Por
favor, entre</i> – rzekł Hektor i zrobił ciszej gramofon.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spojrzał
w stronę drzwi. Kobieta stała z rękoma z tyłu i patrzyła na
męża. Rodrigez przełknął nerwowo ślinę i zbierał myśli, by
użyć jak najbardziej odpowiednich słów. Niespodziewanie usłyszał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bardzo
mi przykro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
przepraszaj – rzekł, wsuwając lewą dłoń do kieszeni. Zacisnął
ją w pięść tak mocno, że aż zabolało, a potem rozluźnił.
Chciał nad sobą zapanować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
powinnam była uciekać z domu małżeńskiego. Nie umiesz mi tego
wybaczyć. Jesteś inny, bo cię tym upokorzyłam, prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
się takiego nie stało, nie chodzi o poniżenie. – Usiadł na
krześle i wyjął z kieszeni poczerwieniałą od zaciskania dłoń.
– Nie twoja ucieczka mnie martwi, bo sama przyznałaś, że po
ochłonięciu i przemyśleniu sprawy, sama byś wróciła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
mi w to uwierzyłeś, to w takim razie o co chodzi? – zapytała,
zerkając raz na podłogę, innym razem na męża… na jego dłonie
i twarz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
pochylił się nieco, oparł łokcie na kolanach i spojrzał na żonę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Martwi
mnie to, że zawsze umiałem zachować zimną krew. Krzyczałem, ale
kontrolowanie. Przy tobie tracę kontrolę. To co nas łączy… za
bardzo cię kocham. Cholernie się o ciebie bałem, a potem, gdy cię
znalazłem, to wszystko… wypuściłem lejce z rąk, nie
kontrolowałem gniewu – przyznał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
patrzyła na męża, który nie wiedział co ma zrobić i jak się
zachować. Pierwszy raz widziała go tak biernego i niezdecydowanego
zarazem. Takiego nieumiejącego zwyczajnie przeprosić, szukającego
odpowiednich słów, jakby przyznawał się do największej w życiu
porażki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
rozejrzał się po ścianach, zerknął na swoje buty, następnie w
twarz żony. To ostatnie ze spojrzeń szybo znikało, jakby nie
potrafił dłużej patrzeć jej w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
co do ciebie czuję, jest silniejsze ode mnie. Silniejsze niż
racjonalne postępowanie. – Wyprostował się. – Miałaś racje,
w ten sposób zrażę cię do siebie. Przykro mi. To ja przepraszam.
Przede wszystkim za to, że ci nie ufałem, że nie powiedziałem
prawdy, tylko ją ukryłem, że musiałaś wszystkiego dowiedzieć
się sama. To tobie, Cyntio, należą się przeprosiny, nie mnie. –
Spuścił głowę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
odsunęła się od drzwi i pokonała kilka kroków w stronę męża.
Chwyciła za jedno z krzeseł znajdujących się pod ścianą.
Ustawiła je przed Hektorem tak, by mogła usiąść naprzeciw niego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
Hektor – zaczęła smutnym głosem. – Ja zaczęłam, ja pierwsza
zwątpiłam i nie zaufałam tobie, a nie ty mnie. Mnie można winić
za to wszystko, za brak zaufania i zwątpienie, ciebie tylko za
troskę o syna…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
o żonę – dopowiedział spoglądając na nią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uśmiechnęła
się skrycie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
i o żonę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
ja nie chciałem cię przeprosić tylko za to, że ukryłem ten
kontrakt zawarty z twą matką czy za to, że zamykałem się przed
tobą z agentem policji. Tak naprawdę masz prawo pytać i żądać
odpowiedzi. – Pochwycił jedną z jej dłoni w swoją i potarł
kciukiem o jej nadgarstek, skryty pod delikatnym, różowym
materiałem. – Najbardziej cię jednak chciałem przeprosić za to
co ci zrobiłem – dodał cicho.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektorze,
wychodząc za ciebie, nie miałam złudzeń. Pokazałeś do czego
jesteś zdolny, gdy przerwałam kolacje, jeszcze jako twoja
narzeczona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pamiętam
i to było śniadanie – przemówił lekko się uśmiechając. –
Jednak Cyntio, ty nie musisz mnie usprawiedliwiać. Przysięgałem,
że będę cię kochał i szanował. Wczorajszej nocy nie okazałem
ci ani miłości, ani szacunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przysięgałam,
że cię nie opuszczę aż do śmierci, a wyszłam z domu zabierając
syna. Myślałeś, że nie wrócę. Hektor, tak naprawdę, twoje
zachowanie było odpowiedzią na moje. Ja zaczęłam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zachowałaś
się tak przez wątpliwości i niedomówienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogłam
zapytać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
się bałaś, że mnie zdenerwujesz? – rzekł pytająco.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bardziej
bałam się odpowiedzi, że spełnią się moje podejrzenia, że
jednak nasze małżeństwo, to zgodność interesów rodzinnych, a
nie uczucia… – Cyntia poczuła łzę na policzku. – Swoim
zachowaniem. Tym, że mnie odnalazłeś i zabrałeś do domu,
udowodniłeś mi, choć w nieprzyjemny sposób, że jednak mnie
kochasz, że jednak to nie tylko umowa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogłem
cię przekonać do powrotu. Usiąść w tym motelu, wszystko
wyjaśnić. Nie musiałem tak… – Urwał w połowie, zagryzł
wargi i poczuł jak łzy napływają mu do oczu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
także zauważyła ich nagłe zaczerwienienie, jakby jej mąż
powstrzymywał się od płaczu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
jesteś moim mężem. Zdaję sobie sprawę z tego jakie masz prawa i
wiem, że niejeden mąż zachowałby się o wiele gorzej niż ty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pokręcił
głową i przełknął głośno ślinę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko,
ja nie jestem niejeden mąż, Cyntio. Ja jestem twoim mężem i nie
chcę cię krzywdzić…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
skrzywdziłeś – przerwała mu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rozumiesz. Mój ojciec był alkoholikiem i awanturnikiem, ale nigdy
na nikogo nie podniósł ręki. Nigdy nikogo nawet nie szturchnął,
a przynajmniej tego nie pamiętam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
też mnie nie uderzyłeś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Szarpnąłem
cię. Drugi raz. O wiele za mocno. W nerwach nie panowałem nad siłą,
ani nad głosem. Ta wczorajsza awantura była o wiele za głośna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektorze…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zaprzeczaj i nie usprawiedliwiaj mnie. Posiniaczyłem cię,
popchnąłem…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podniosła
głowę do góry, by powstrzymać łzy. Przypomniała sobie całą
ich wczorajszą kłótnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byłeś
zdenerwowany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jakie to ma znaczenie!? – zapytał ostrzej. – Nie ma żadnego. Ty
nie ważysz nawet w połowie tyle co ja. Nie jesteś mi równym
przeciwnikiem i nigdy nie powinienem cię tak traktować, bez
jakiejkolwiek delikatności.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uwierzę
jak mi powiesz, że nigdy więcej tego nie zrobisz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko,
Cyntio, ja tobie tego nie powiem. Nie chcę kłamać, a nie jestem
siebie pewny. Wcześniej byłem, ale gdy chodzi o ciebie, gdy czuję,
że możesz być w zagrożeniu albo że możesz mnie opuścić, tracę
zimną krew, nie myślę racjonalnie, właściwie, to wcale wtedy nie
myślę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie ja postaram się ciebie nie denerwować. Myślę, że
potrafię to zrobić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
denerwujesz mnie, a po prostu… boję się, że mógłbym cię
stracić. Ciebie i Marsela, ale nawet ten strach nie usprawiedliwia
tego co zrobiłem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zauważyła, że Hektorowi coraz bardziej czerwienią się oczy.
Wydobyła swoje dłonie z jego uścisku, by to je postarać się
zamknąć w swoich, choć te były dwa razy większe.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor…
– zaczęła, ale jej przerwał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zebrał
się na odwagę, by coś powiedzieć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ojczym
bił matkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
była przerażona słysząc takie wyznanie, a potem okazało się, że
to jeszcze nie wszystko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bił
też nas. Szarpał, popychał, szturchał…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektorowi
spłynęła jedna z łez po policzku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mówiłeś mi tego wcześniej – zauważyła na głos.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
nikomu nie mówiłem. Chciałem zapomnieć, ale to coś czego nie da
się zapomnieć. Nigdy nie chciałbym zgotować takiego piekła tobie
i Marselowi – przyznał już jawnie płacząc, choć nie był to
szloch. On mówił normalnie, a łzy jakby bezwiednie ciekły po jego
policzkach, zatrzymywały się jakiś czas na brodzie, a potem
skapywały na jego i Cyntii połączone dłonie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciii,
Hektor. – Chwyciła jego twarz, kładąc swoje dłonie na
policzkach męża. – Nie jesteś jak on, bo nie jesteś nim –
powiedziała patrząc mu w oczy. Starła jedną z łez, delikatnie,
za pomocą opuszka swojego kciuka. – Ja wierzę, że mnie nie
skrzywdzisz, ufam ci. Zaufaj sam sobie – rzekła prosząco i nieco
się uniosła, by zbliżyć swoje usta do jego ust.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pocałunek
był delikatny, pierw wręcz symboliczny, zaś zaczął nabierać
intensywności, następnie tempa. Rodrigez wstał, a Cyntia podążyła
za nim. Nie odrywając ust od żony, zmiótł jednym ruchem dłoni
wszystko co znajdowało się na biurku. Cyntia lekko się
przestraszyła huku i zerknęła na Hektora, ale jego delikatny
uśmiech ją uspokoił. Ponownie zbliżyła swoje usta do jego ust.
On chwycił ją za biodra i posadził na chłodnym blacie biurka. Bez
skupienia i w wyraźnym pośpiechu, zajął się rozpinaniem
koronkowego sweterka jaki jego żona miała na sobie, a ona w tym
czasie zsuwała rozpiętą kamizelkę z jego ramion i zaczęła
toczyć boje z guzikami jego śnieżnobiałej koszuli… białej tak,
że dorównywała bieli łąki, po której zjeżdżali na sankach...
łąki, na której całowali się po raz pierwszy.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-20-siec-kamstw-z-podwojnym-dnem.html">Rozdział 20: <i>W sieci kłamstw z podwójnym dnem</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-25839264903982008812016-06-04T06:08:00.000+02:002016-06-07T06:15:12.941+02:00Rozdział 18: Wyładować swój gniew<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4Rst01HicfdJJZ0XU1Ax1ml3mJ2wIO2qFHbg077UNLIyZWoME63jnCmo6y1KRIa7YWgnnL1EeYJlrrtTZTq8WaajaDxHb2R0gT1N4ncPT45Cr3Xy0Rn_lVjyruyGTFawn1YhAyiW4Ok7D/s400/M%C4%85%C5%BC.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-17-mocne-alibi.html">Rozdział 17: <i>Mocne alibi</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Agent
Sambor siedział i rozmyślał, popijając rum, którym poczęstował
go jeden z pracowników.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Okropny
– skrytykował posmak trunku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
tawerniany – odezwał się William z celi, gdzie zajmował jedną z
pryczy i leżał na niej, wgapiając się w sufit, trzymając ręce
pod głową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wam
młodym wszystko jedno co pijecie, byle się uchlać jak świnie.
Muszę ci coś powiedzieć, Will. Rupert, przyprowadź go.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeden
z partnerów agenta Sambora, udał się z kluczami do celi, by wejść
po Oldmana. Skrępował chłopakowi dłonie za plecami, za pomocą
kajdanek i doprowadził do biurka. Zmusił, by William usiadł, na co
ten zareagował nerwowym wypuszczeniem powietrza przez zęby, co
wydarło z jego gardła ciche, aczkolwiek agresywne warknięcie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skarzą
cię na garotę – wyjaśnił Ernest Sambor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
spojrzał spod byka, w jego oczach nie było cienia żalu, ni
strachu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wszystko
ci już jedno, prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
tak – odrzekł bez zastanowienia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
młodszy od mojego wnuka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
się uśmiechnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
młody, by umierać. Może poznasz kiedyś inną dziewczynę, młodą
kobietę, ze swojej sfery i się zakochasz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kocha
się raz, panie detektywie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeszcze
jestem agentem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem,
kocha się raz, panie agencie. Z resztą, nie zdążę się zakochać,
sędzia skazał mnie na garotę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skarze,
jeśli ja zakończę dochodzenie i przedstawię mu dowody. Jeszcze
tego nie zrobiłem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
ty nikogo nie zabiłeś! – uniósł się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
trzeba, się przyznam, to i tak już nie ma sensu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twoje
przyznanie się do winy, pozwoli prawdziwemu mordercy żyć i być
może dalej zabijać. Przyczynisz się tym do śmierci niewinnych
osób.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mój
ojciec mawia, że nie ma ludzi niewinnych, każdy ma coś za uszami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
także. Przez rok narobiłeś wiele w kartotece brudu. Alkohol,
pobicia, ucieczki, kradzieże. Kradzieże, kradzieże – powtarzał
Ernest niczym echo</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
mi ich nie udowodniono, to było tylko domniemanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Umiesz
kraść Oldman? – zapytał i wpatrywał się w młodzieńca
przenikliwym wzrokiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
się teraz przyznać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">By
dostać dwa wyroki zamiast jednego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Willi
– rzekł wymownie Ernest. – Williamie, ja nie jestem twoim
wrogiem i nie chcę nim zostać. Jutro dostaję pozwolenie na
rozpoczęcie śledztwa…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam,
ale nie znam się na terminologii policyjnej. Śledztwo czy
dochodzenie… dla mnie jeden pies.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
pyskuj – warknął Rupert i uderzył Willa w bok głowy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
bij chłopaka. Przyda nam się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
co? Dostaniecie za mnie nagrodę, jeśli będę żywy nie martwy?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William,
nie jestem twoim wrogiem. Ty możesz nam pomóc i dzięki temu
uniknąć garoty.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ma
to dla pana znaczenie kogo skarzecie? Najważniejsze chyba, że jest
według sądu winny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
nie mogę pozwolić, by przestępca chodził wolno! Więc jak było z
tymi kradzieżami? – Mężczyzna złożył dłonie w koszyczek, a
łokcie położył na biurku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dopuściłem
się kilku… kilkunas… właściwie to kilkudziesięciu w ostatnich
latach. Trzech latach, a w ciągu ostatniego roku było ich
najwięcej. Wyprowadziłem się z domu, byłem bez środków do
życia, nikt nie chciał dać mi pracy…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
tłumacz się. Dla mnie ważne, że nigdy na żadnej kradzieży cię
nie złapano. Umiesz być niezauważony. Pomożesz nam, w zamian jest
szansa, że unikniesz kary śmierci.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
podjąłem jeszcze decyzji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chłopie!
A co tu jest do podejmowania? Wolisz zginąć?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czasami
umrzeć, to jedyne i najlepsze co można zrobić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rupert,
wstaw Oldmana do celi. Rozumiem, że nie jest zainteresowany naszą
propozycją.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
wstał, gdy Rupert szarpnął go za ramie. Niespodziewanie odskoczył
jak oparzony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chwila.
Ja nie powiedziałem, że nie chcę wam pomóc. Ja tylko nie wiem czy
mogę wam pomagać, czy jestem wystarczająco dobry. – Will z
pewnością siebie usiadł ponownie na krześle.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
mam tylko dwa warunki – przemówił Sambor i pokazał liczbę na
palcach. – Żadnych trupów i trzymaj się z daleka od pani
Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Rodrigez? – zdziwił się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twoja
miłość z młodości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
to ma z nią wspólnego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ta
pokojówka, o której śmierć cię podejrzewaliśmy, była
zatrudniona w domu Hektora Rodrigeza, męża byłej panienki
Montenegro. Teraz to pani Cyntia Montenegro de Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">De?
Rodrigez? Hiszpan?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Si
– odpowiedział żartobliwie Ernest.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
się dowiedzieć jak zginęła?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
i dowiedzieć się jak zginął Julian Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
wiadomo jak zginął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiadomo kto mu pomógł. Ktoś zatkał lufę i nikogo nie można
skazać nawet za nielegalny pojedynek. Pan jako ktoś z pracowników,
przyjrzy się wszystkiemu co podejrzane. To jak kradzież, tylko tym
razem kradł będzie pan tylko i wyłącznie informacje oraz dowody.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
domy państwa Montenegro? – Zaśmiał się i pokręcił z
niedowierzaniem głową. – Nie zatrudnią mnie tam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
domu pana Rodrigeza. To apodyktyczny człowiek, nie liczy się z
nikim i zdanie innych nic dla niego nie znaczy. Jeśli zdobędzie pan
jego przychylność i on pana zatrudni, to nikt nie da rady pana
zwolnić, tylko on będzie mógł to zrobić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
zaprzyjaźnić się z mężem Cyntii? Pan kpi? – Williamowi uśmiech
niedowierzania nie schodził z twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chłopcze, nie kpię i wiem, że przyjaźń istnieje tylko między
ludźmi o zbliżonym statusie materialnym. On ma zawierzać w pańską
lojalność, tyle wystarczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Muszę
to przemyśleć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rupert,
zdejmij panu Oldmanowi kajdanki. Obstaw ludzi przy kolejach i
wyjeździe z miasta. Nie ucieknie nam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zamierzałem uciekać – zaprzeczył w chwili, gdy Rupert operował
kluczami przy żelastwie, które krępowało jego nadgarstki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wolę
przedsięwziąć pewne środki ostrożności. – Ernest wstał i
podał Williamowi dłoń. – Zatem witaj wspólniku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem
witaj wolności. – William szybko wypuścił dłoń Sambora i
chwycił za rum. – Od jutra zacznę, dziś idę do karczmy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę
nie przesadzić z alkoholem, ma pan być pożyteczny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
jest. – William przybliżył dwa palce do skroni, zasalutował i
opuszczając koszary, zatrzymał się na moment przy stole
prosektoryjnym, na którym leżały zwłoki pokojówki Violetty
Molins. – Kiedy panienka Montenegro wyszła za mąż? – zapytał,
patrząc cały czas na ciało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kilka...
– zaczął się zamyślać i odliczać na palcach. – Zimą – w
końcu odpowiedział. – Mam w aktach, bo to było w chwili
zaginięcia tej… – Ernest już zaczął przekopywać dokumenty,
ale William go powstrzymał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mamy
początki października. Zwłoki są w zadziwiająco dobrym stanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
nie pływały w wodzie – podał wyjaśnienie Sambor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nawet
jeśli byłyby zakopane, ich rozkład… – Niespodziewanie spojrzał
na agenta. – Albo były przechowywane długi czas w chłodnym
miejscu, albo ta kobieta nie zginęła blisko rok temu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty mówisz, Oldman? – Ernest stanął przy młodzieńcu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miałem
taki epizod w zakładzie pogrzebowym. Pracowałem chwilę legalnie,
nie tylko kradłem – wytłumaczył swoją wiedzę. – Poza tym w
dzieciństwie, wraz z Cyntią zakopaliśmy psa, który mi zdechł, a
potem go odkopałem, po kilku miesiącach, tylko dlatego, że
chciałem na niego spojrzeć ostatni raz. Ten widok śnił mi się
długi czas po nocach – dodał ze smutnym uśmiechem i przeszedł
do bliższego oglądania zwłok. – Ta kobieta ma złamany kciuk –
zauważył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
sprawca jej…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
Ma otarcia na nadgarstku, szarpała się z więzami. W końcu chcąc
się uwolnić poświęciła palec.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poświęciła?
– zapytał Rupert, zerkając obu mężczyznom przez ramiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
wszystkie kajdanki i większość wiązań są krępujące w taki
sposób, by nie tamować przepływu krwi, a co za tym idzie, są
luźne i dłoń spokojnie, by się przez nie prześlizgnęła.
Większość z nas ma dłonie mniejsze od nadgarstka, a kobiety to
już w szczególności, jednak kciuk, ta kość. – Pokazał palcem
wskazującym na swój lewy nadgarstek i miejsce tuż pod kciukiem. –
Ona skutecznie blokuje możliwość wydostania się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
powiedzieć, że ta kobieta złamała sobie sama kciuk, by się
wydostać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcę
powiedzieć, że musiała być bardzo odważna i niezwykle
zdesperowana. Jednak nie umarła zimą tamtego roku, umarła... moim
zdaniem dużo później.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byłaby
tak długi okres czasu przetrzymywana? Przecież to zwykła
sprzątaczka. Komu, by mogło na tym zależeć?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
się domyślam, tego to zapewne ja mam się dowiedzieć. – William
napił się rumu. – Motyw rabunkowy trzeba wykluczyć. Ma na szyi
kosztowny brelok.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">My
sądziliśmy, że to podróbka, bo…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
skąd u pokojówki szczere złoto? – dokończył Oldman. –
Pominęliście wiele w swojej pracy. Za bardzo kierujecie się,
panowie, uprzedzeniami. – Willi uśmiechnął się z wyższością
i opuścił koszary. Idąc w kierunku tawerny popijał rum prosto z
butelki i spoglądał w niebo. Cieszył się wolnością, pomimo
smutku jaki zagnieździł się w jego sercu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
William popijał tani rum w karczmie, niedaleko włości Rodrigeza, Hektor wybiegał przez główne drzwi posiadłości. Wpadł
na mężczyznę około czterdziestu pięciu lat, którego włosy
lekko przyprószone były siwizną, ale Charlie był blondynem, więc
nieszczególnie rzucało się to w oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
przystanął i ze zmieszanym wzrokiem patrzył na niewysokiego, i
nieszczególnie postawnego, ale pomimo tego niezwykle przystojnego
mężczyznę ubranego w granatowe spodnie, białą koszulę, szelki i
jesienny, czarny płaszcz bez podpinki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie!?
– zdziwił się i chwycił blondyna za ramiona, poklepał po nich,
i wyraźnie ucieszył się na to spotkanie. – Musisz mi pomóc –
dopowiedział szybko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
znowu nawywijałeś, chłopcze? – zapytał Charlie z dozą
żartobliwego tonu w głosie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
lat nie jestem już chłopcem. – Hektor pokręcił palcem, po czym
wrócił się do posiadłości. Nie zamykał za sobą drzwi, krzyknął
tylko na służbę, by wnieśli walizki jego gościa do jednego z
wolnych pokojów. – Nie przybyłeś na moje wesele – wypomniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mogłem. Bardzo chciałem, ale nie dałem rady. Najważniejsze, że
jestem teraz, kiedy mnie potrzebujesz, panie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaginęła
moja żona – zaczął Rodrigez, podążając w stronę automobilu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ma
z tobą dziecko. Wróci do syna. – Charlie uśmiechnął się
lekko, jakby chciał tym dodać swojemu szefowi otuchy. Cały czas
też podążał krok za Rodrigezem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zabrała
Marsela – warknął w odpowiedzi brunet.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Twa
żona i twój syn... gdzie oni teraz są? Gdzie mamy po nich się
udać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałbym
wiedzieć. – Hektor zasiadł na miejscu kierowcy i wcisnął
delikatnie kluczyk. Ruszył przed siebie. – Nie mogła odjechać
daleko – stwierdził na głos.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odjechać?
Wzięła z sobą szofera? Może miała z nim... – zaczął już
gdybać na głos, ale Hektor mu przerwał, słowami:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
Charlie! Nauczyłem ją prowadzić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobietę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak!
– ryknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
pozostaje mi nic innego, jak tylko pogratulować panu rozsądku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
bądź cyniczny – warknął przez zaciśnięte tak mocno zęby, że
jego kości policzkowe się uwidoczniły, pomimo gęstego, czarnego
zarostu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ma
pan racje, panu to zawsze wychodziło lepiej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panowie
rozpoczęli od przeszukiwania podrzędnych moteli, które mijali po
drodze. Z początku zawsze starali się być grzeczni. Wchodzili do
recepcji, przedstawiali się i pytali <i>czy przypadkiem nie
zameldowała się tutaj kobieta z małym dzieckiem?</i>. Jednak kiedy
słyszeli <i>nie udzielamy informacji na temat gości</i>, zazwyczaj,
któryś z nich chwytał recepcjonistę za szyję, a drugi brał
klucze i sprawdzał każdy z pokojów. Potem wychodzili.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
jak szukanie igły w stogu siana. Nawet nie wiemy czy pojechała tą
drogą i w tym kierunku – zauważył Charlie. – Coś ty jej
zrobił, że cię okradła nie tylko z siebie i syna, ale i z
oszczędności?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niczego
jej nie zrobiłem, Charlie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Śmiem
wątpić, bo kobiety zazwyczaj nie uciekają od mężczyzn bez
powodu, a żony od mężów to już szczególnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moja
żona jest po prostu wrażliwa. Tam gdzie inni nie widzą problemu i
powodu, ona dostrzeże ich setki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie
się zaśmiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Musi
mieć temperament, by pomimo wrażliwości i...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
przestać i uwierzyć mi na słowo?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wierzę
ci – szepnął Charlie i spojrzał w boczną szybę. Zaczynało
kropić i zbierało się na dużą ulewę. – Za co zebrała od
ciebie w skórę? – zapytał nagle, po dłuższej chwili milczenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
z powodu zdenerwowania aż dał po hamulcach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie
to ci tłumaczę, Charlie. Nigdy nie zebrała, nie dostała, nawet
bury nie otrzymała porządnej. – Klepnął w swoje udo w
przypływie irytacji. – Dziś to ulegnie zmianie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
lepiej nie – stwierdził, a kiedy Rodrigez na niego spojrzał,
wydłużył wcześniejsze zdanie – może lepiej niech nie ulega
zmianie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
ruszył ponownie na przód i pomału zaczynał już tracić nadzieję
na odnalezienie żony bez informowania o jej zniknięciu policji,
kiedy w oczy rzucił mu się jego własny, biały automobil, ten
który przywieźli z podróży poślubnej. Zaparkował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wejść
z panem? – zapytał Charlie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie trzeba. Sam sobie poradzę, to tylko drobna kobieta. – Rodrigez
wysiadł, skierował swoje kroki do recepcji. Przywitał się z
wysokim i młodym chłopcem. – Przed waszym motelikiem stoi piękny
samochód, chciałbym go kupić, jest na sprzedaż? – zagadnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
należy do nas, a do jednej z gości, proszę pana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jednej?
Do kobiety? – udawał zdziwionego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
proszę pana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spodziewałem
się wszystkiego, ale nie tego, że okradła mnie kobieta. Macie
tutaj telefon? – zapytał bez cienia uśmiechu na twarzy. Silił
się na powagę. – Chciałbym wezwać policję i zgłosić
kradzież.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
zepsuje nasz wizerunek, stracimy klientów. Z resztą, jak to
okradła? To nie chce pan kupić?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
początku kłamałem. Jednak nie chcę nikomu psuć renomy. Czy w
takim razie, mogę sam porozmawiać z tą kobietą?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możemy pozwolić sobie na takie zachowanie, musimy dbać o gości…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wyciągnął z kieszeni kluczyki na złotym łańcuszku, z przypinką
zapobiegającą zgubieniu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
kluczyki pasujące do tamtego samochodu, jeśli pan nie wierzy,
proszę sprawdzić. To moja własność i mogę to udowodnić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chodźmy
na zewnątrz – zaproponował zmieszany, młody pracownik.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyźni
wyszli na deszcz. Rodrigez potwierdził, że biały pojazd naprawdę
należy do niego. Wysoki i młody chłopak nie miał już innego
wyjścia, jak tylko dać Hektorowi klucz od pokoju, w którym
znajdowała się Cyntia z synem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Parter,
na końcu korytarza, po lewo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję.
– Uśmiechnął się w sposób niezwykle uprzejmy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
otworzył cicho drzwi i od razu spojrzał na Marsela, leżącego na
środku dwuosobowego łoża. Cyntia stała przy barierkach i opierała
o ramę, tyłem do wejścia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niczego
nie zamawiałam – warknęła, nawet nie spojrzawszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wolnym krokiem się do niej zbliżył, położył swoje dłonie obok
jej dłoni. Jej plecy zaczęły dotykać jego klatki piersiowej. W
ten sposób zagrodził żonie każdy z możliwych ruchów. Spojrzała
ze strachem i przerażeniem na jego lewą dłoń, tę bez palca. Gdy
dostrzegła jego brak, nie miała już wątpliwości, że to jej mąż.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor?
– zapytała, jakby to był jedynie straszny sen.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
kogoś się spodziewała!? – Przemówił nieuprzejmym i ostrym
tonem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
milczała. Usiłowała się wyrwać, ale mężczyzna objął ją w
pół i docisnął do siebie. Przybliżył swoje wargi do jej szyi.
Poczuła łzę na policzku. Nie pocałował jej, tylko wyszeptał
wprost do ucha:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bez
wątpienia jestem od ciebie silniejszy, dlatego nie przysparzaj sobie
kłopotów. Ty i Marsel wracacie ze mną do domu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chcę – wypowiedziała niewyraźnie, poprzez łzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wyprostował się, odsunął swoją twarz od szyi żony i zabrał z
jej ciała swoje ręce. Ponownie oparł się dłońmi o ramę łóżka,
zagradzając Cyntii możliwość ucieczki. Odwróciła się,
spojrzała na niego. Widziała tą wyższość i pewność siebie w
jego oczach. Dotarło do niej, że nie ma szans, pomimo tego
postanowiła sobie ulżyć. Wymierzyła mężczyźnie silny policzek,
nieświadomie trafiając niemal dokładnie w to samo miejsce co
wcześniej jej matka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
mogłeś mnie kupić!? – wykrzyknęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uderzenie
było na tyle silne, że odwróciło jego twarz w prawą stronę.
Przymknął oczy, wziął głębszy wdech, starał się opanować.
Nie dał jednak rady. Chwycił kobietę za nadgarstek i szarpiąc
wyprowadził na korytarz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
to boli! – krzyknęła i usiłowała się wyrwać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
odpowiedzi na to pokazał jej swoją otwartą dłoń, jakby się
zamierzył od dołu do uderzenia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
za moment oberwiesz – zagroził złowrogim szeptem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
Marsel? – zapytała przestraszona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Charlie
po niego pójdzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiedziała jaki Charlie, bo nigdy wcześniej nawet nie słyszała
takiego umienia, ale nie miała czasu na dyskusję. Mąż wyprowadził
ją poza budynek motelu, otworzył tylne drzwi samochodu i dosłownie
wrzucił ją do środka. W wielkim szoku roztarła obolały
nadgarstek. Czuła jak miejsce puchnie i się rumieni. Hektor coś
mówił, ale nie słuchała co takiego, sądziła, że jej mąż
zwraca się do mężczyzny zajmującego miejsce pasażera, nie do
niej, a wszystkie dźwięki, z powodu stresu, zlewały jej się w
jedną, niezrozumiałą paćkę. Chwilę po tym jak znalazła się w
samochodzie, Marsel w koszyku znalazł się na kolanach Hektora.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prowadź
– polecił swojemu zaufanemu człowiekowi. – Potem wrócisz po
mój samochód – rozkazał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
proszę pana.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Całą
drogę milczeli, z wyjątkiem kilku słów, które Rodrigez skierował
do synka, a po dotarciu pod posiadłość, to Hektor wysiadł jako
pierwszy. Przekazał Marsela wujowi Damianowi, który wyszedł przed
dom, zainteresowany warkotaniem silnika.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zajmij
się nim chwilę, ja muszę porozmawiać z żoną. – Otworzył
szerzej drzwi samochodu. – Wysiądź – rzekł spokojnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jeśli nie to co? Znów zabierzesz mnie siłą? – zapytała wprost.
Nadal płakała, choć bardzo starała się powstrzymać łzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Damian
spojrzał na Hektora, następnie na Cyntie. Chciał się odezwać ale
nie zdążył, bo Rodrigez głośno warknął:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Natychmiast!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
czym wyciągnął Cyntię siłą z samochodu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
tak – rzekł cichutko Damian.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wtrącaj się – odpowiedział z gniewem Hiszpan. – A ty idź,
przodem – pouczył kobietę i pchnął ją w ramie, by się nie
grzebała. – Szybciej, do cholery! – krzyknął kiedy się
odwróciła, by na niego spojrzeć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pchnął
po raz kolejny, tak, że straciła równowagę i omal nie upadła.
Sam ją przed tym uchronił, łapiąc za ramię. Chwycił mocno i
tylko przez chwilę było to czymś pomocny, po chwili stało się
czymś bolesnym i agresywnym, gdy ciągnął ją siłą po schodach
na górę. Otworzył pokój i dosłownie wrzucił żonę do środka.
Zamknął za sobą drzwi, spojrzał gniewnie i zaczął się do niej
zbliżać, wolnym, ale pewnym krokiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
podniósł głos na żonę w sypialni, a jego krzyki rozeszły się
po całej kamienicy. Dotarły nawet do pokoju służby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Biedna
pani Cyntia – powiedziała jedna z pokojówek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jej
mąż to istny furiat, ponoć bardzo źle traktował służbę, gdy
jeszcze zamieszkiwał Hiszpanię – odrzekła druga.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
tak złagodniał. Syn i żona go odmienili. Ja przyszłam tutaj do
pracy, gdy jeszcze był kawalerem. Był nie do wytrzymania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nikt
wam nie płaci za gadanie – warknęła ochmistrzyni. – Gdybyście
się tak przykładały do pracy, co do mielenia ozorem, nie
miałybyście co narzekać na pana Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pokojówki
spojrzały z byka na przełożoną i każda oddaliła się do swoich
obowiązków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
tym czasie Hektor patrzył nieustępliwie na żonę i oczekiwał
wyjaśnień.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ty wyprawiasz!? Jak mogłaś zabrać Marsela!? Dlaczego!? Jak w ogóle
mogłaś odejść!? – mnóstwo wykrzyczanych pytań prosto w twarz,
którym towarzyszył akompaniament uderzenia otwartej dłoni o
poszczególne meble i nadmierna gestykulacja.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
stała na środku. Głowę miała spuszczoną. Płakała. Hektora nie
wzruszył smutek w oczach, bo go nie dostrzegł. Nawet łzy
ściekające po policzkach kobiety, mu umknęły. Ciągnął swój
wywód dalej i dalej… coraz głośniej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Damian
chodził ze śpiącym w koszyku Marselem po korytarzu, tuż przed
drzwiami państwa Rodrigez. Co jakiś czas spoglądał ze smutkiem w
ich mleczną biel. Laura natomiast siedziała na krześle nieopodal
okna, na końcu korytarza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wuju
Damianie! – zawołała. – Wuj sobie usiądzie, tutaj, obok. Stąd
też słychać – zapewniła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Damian
podszedł zirytowany do Laury. Położył koszyk z Marselem na
podłodze, a dłonie wsparł na biodrach odrzucając tym sposobem do
tyłu, rozwiązany szlafrok w niebiesko-białe, pionowe paski.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">On
długo tak potrafi? – dopytywał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czasami
kilka godzin.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Straszne.
– Pokręcił głową i zrobił minę, wskazującą na wyraźne
oburzenie. – Na aniołeczka nikt nigdy tak nie krzyczał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
chciała, by tak pozostało, mogła nie wychodzić za mąż.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
to było? – zapytał z wyraźnym przerażeniem Damian.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
co?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Coś
trzasnęło. Taki huk, jakby… nie… on chyba nie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chyba
nie. – Laura wzruszyła ramionami. – Trzasnął pewnie o komodę
albo o ścianę, albo może szufladą. Nie przejmuj się. Pies, który
dużo szczeka, nie gryzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
mówi przysłowie, ale wiesz Laura, przysłowia to się nie zawsze
sprawdzają. – Wuj zabawnie przy tym gestykulował lewą dłonią,
jakby ze wszelką cenę chciał wyłożyć jasność swojej teorii
Laurze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Miejmy
nadzieję, że w tym przypadku się sprawdzi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Coś
jakby ucichło. – Wuj nadstawił ucha w kierunku drzwi. – Podejdę
bliżej, spójrz na dziecko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
usiadła na łóżku. Lewą dłoń miała przyciśniętą do twarzy,
tak, że skóra między kciukiem a palcem wskazującym została
przyciśnięta jej ustami. Płakała jawnie, głośno, choć starała
się być twarda.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaki
był powód? Dokument mówiący, że łączę interesy naszych
rodzin? Skoro byłem w stanie oddać za ciebie wszystko co miałem,
to chyba wyraźnie widać, że kocham cię nad życie, ponad wszystko
co mam i posiadam. – Hektor stał przed żoną w lekkim rozkroku i
patrzył na nią z góry. – Skoro ty przy najmniejszej wątpliwości
pakujesz się, zabierasz dziecko i uciekasz, to chyba ja mam prawo
wątpić w twoją miłość, a nie ty w moją. Jeszcze na dodatek
zostawiłaś list! Co, nie miałaś odwagi spojrzeć mi w oczy!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
pozwoliłbyś mi…odejść – wychlipała przez łzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
że nie, przecież cię kocham – odpowiedział, niezwykle
zdenerwowany, ale zapewnienie o miłości przeszło przez jego gardło
całkiem naturalnie. – Mogłaś zapytać, dowiedzieć się,
porozmawiać, ale ty wybrałaś uciec. – Pokręcił głową,
jednocześnie ją spuszczając tak mocno, że wzrok wbijał w czubki
swoich butów. – Nie poznaję cię, Cyntio. Mam wrażenie, że
teraz przede mną siedzi obca kobieta, a nie moja żona. Wrócę za
godzinę, nie waż się wyjść z pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
Hektorem trzasnęły drzwi, a Cyntia położyła się na łóżku i
zaniosła płaczem. Nie miała siły nawet się przebrać, jakby
uleciało z niej całe powietrze, a wraz z nim chęci do życia. Nikt
nigdy jej tak nie skrzyczał. Nawet Hektor, kiedy się unosił, nie
czynił tego aż tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
robicie? – zapytał Rodrigez, gdy po wyjściu niemal wpadł na
Damiana i Laurę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">My…
– Damian szukał dobrej wymówki, jednocześnie prostując się, bo
wcześniej stał pochylony i przykładał ucho do drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podsłuchiwaliście?
– zgadywał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
skądże? Przyszliśmy oddać wam syna. – Laura wręczyła bratu
koszyk z Marselem i spojrzała na niego kaprawymi oczętami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
czyli nie podsłuchiwaliście? – upewniał się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
musieliśmy, słychać cię było w całym domu – skomentowała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Idź
spać, już późno – rzekł do siostry, a potem spojrzał na
synka. Poprawił mu białą, wełnianą czapeczkę, tak by jej
ściągacz nie wykrzywiał uszka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
poszła do siebie bez słowa sprzeciwu, ale Damian deptał po piętach
Hektorowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
mogłeś tak wydzierać się na aniołeczka?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
moja żona, jako mąż mam swoje prawa – odpowiedział spokojnie i
rzeczowo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
niewyobrażalne…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Damianie.
– Hektor obrócił się w stronę wuja. – Chciałbym zostać sam.
Sam z synem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście
– przytaknął z niezadowoleniem mężczyzna w szlafroku, po czym
przewiązał jego pasek, jakby się szykował do walk karate i
odszedł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wszedł z dzieckiem do gabinetu, przeczytał zaległe listy.
Dowiedział się o przybyciu Javiera na chrzest bratanka i miał
ochotę, dosłownie, Laurę udusić za poinformowanie brata o chrzcie
Marsela. Powstrzymał się jednak i przełknął te złą wiadomość
wraz z gorzką wódką, którą nalał wprost do gardła, bez
popijania.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
godzinie, Marselek nadal spokojnie spał w koszyku. Hektor wszedł z
nim do sypialni i przełożył chłopca do kołyski, delikatnie
zabujał i oddalił się na krok, by zdjąć marynarkę oraz
kamizelkę. Był bardzo zaskoczony, gdy Cyntia znalazła się przy
nim. Wyciągnęła dłoń pierw po zdjętą marynarkę. Oddał ją
bez zbędnych protestów. Obserwował jak wygładza materiał i zwija
w pół, przewieszając przez rękę. Następnie odpiął kieszonkowy
zegarek i położył go na otwartej dłoni żony. Zabrał się za
rozpinanie kamizelki, gdy Cyntia skierowała się w stronę szafy i
odwiesiła okrycie wierzchnie męża starannie na wieszak. Zegarek
włożyła do szkatułki, przekręciła klucz i ponownie schowała go
do małej, wełnianej torebeczki. Wróciła się po kamizelkę, by
uczynić z nią to samo co z marynarką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
obserwował zachowanie żony bez słowa. Po prostu stał i patrzył.
Po chwili usiadł na łóżku i rozpiął pierwszy z guzików swojej
koszuli. Rozwiązanym krawatem oplótł lewą dłoń, podczas, gdy
Cyntia zerkała na śpiącego synka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Biżuteria
i pieniądze są w szkatule? – zapytał zwyczajnym głosem, choć
dało się wyczuć ten nieprzyjemny chłód.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.
Charlie je przyniósł wraz z moją torebką i kazał schować –
odpowiedziała, otulając małego szczelniej cienkim kocykiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oddaj
mi klucz – zażądał i wyciągnął prawą dłoń przed siebie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
bez słowa protestu poszła po torebkę, wyjęła z niej kluczyk i
położyła na dłoni męża. Ten wstał i przykucnął przy czarnym,
sporych rozmiarów sejfie szyfrowanym na cztery cyfry. Otworzył go,
schował kluczyk, zamknął i wstał. Spojrzał na żonę, zdziwiony,
że jeszcze nie udała się do innych obowiązków, tylko nadal stoi
niczym słup soli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ma być kara? – zapytała smutno.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
Cyntio, to tylko racjonalizm. Nie mam wpływu na twoje emocje i to,
że często postępujesz pochopnie, gdy w tych emocjach szaleje
burza. Liczę jednak, że będziesz na tyle rozsądna, by nie uciekać
z małym dzieckiem bez grosza przy duszy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
spojrzała na swoje dłonie, poruszyła prawą z nich.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozumiem,
że od dziś jedyną biżuterią, którą wolno mi się zdobić jest
obrączka i pierścionek zaręczynowy, czy tak mężu?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
pokręcił głową z niedowierzaniem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
bądź bezczelna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
więc mam ci to oddać? – dopytywała już z jawną złośliwością.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przymknął
oczy i przypomniał, jednocześnie wyjaśniając:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
bądź bezczelna, bo któregoś razu się przeliczysz i sprawisz, że
cię za tę bezczelność spoliczkuję. Właściwie, to w zaistniałej
sytuacji, powinnaś milczeć i nie odzywać się niepytana. Brakuje
ci nie tylko ogłady, ale przede wszystkim odrobiny pokory. –
Ruszył przed siebie i wymijając ją dodał jeszcze – zawiniłaś,
pogódź się z konsekwencjami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Stała
i nie zawierzała własnym uszom. Po chwili dotarł do niej dźwięk
otwieranej karafki, a konkretnie odłożenie korka na drewniany blat
komody z alkoholami. Następnie usłyszała jak ciecz przelewa się
do szklanki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mam w zwyczaju odbierać nikomu czegoś, co sam ofiarowałem –
odezwał się ponownie Hektor, po wypiciu połowy zawartości
szklanki, którą napełnił niemal po same brzegi. – Gdy będziesz
chciała jakieś kolczyki czy naszyjniki, przyjdziesz do mnie i
poprosisz. Otworzę wtedy sejf i dam ci to czego chcesz. Nie spotkasz
się z mojej strony z odmową, bez obaw.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie
to zrobiłeś, zabrałeś – zarzuciła oburzona, niczym mała
dziewczynka, której za karę schowano do szafy i zamknięto na klucz
ulubioną zabawkę, a ona bała się o nią, że mole ją pożrą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie zrobiłem tego. Ja tylko ograniczyłem ci do tego dostęp,
kochanie, dla twojego własnego i Marsela dobra. A teraz wybacz, ale
jestem zmęczony. Położę się już spać. – Usiadł na łóżku
i zdjął buty stopa o stopę. Położył się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zamierzasz
spać w ubraniu? – zapytała zdziwiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciii.
Dobranoc – odpowiedział i przymknął oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niedługo
trwało aż Hektor poczuł na sobie dłoń żony. Rozpinała
pozostałe guziki jego koszuli. Dobrnęła do połowy, gdy otworzył
oczy. Zanurzyła więc dłoń w gąszczu jego włosów znajdujących
się na klatce piersiowej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
ci winna przeprosiny – zaczęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zabierz
rękę – polecił zimnym tonem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odrzucasz
mnie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapanowało
milczenie. Trwało krótko, lecz dla Cyntii o wiele za długo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie odrzucam. Zastanawiam się tylko, w co ty się ze mną bawisz i
na czym polega twoja gra. Chcesz się ze mną kochać na przeprosiny
czy dla świętego spokoju? – zapytał wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
moim mężem, to chyba normalne…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
odmawiałaś mi tyle czasu, że nie uważam teraz twojego zachowania
za normalne. Wybacz, ale tym razem to ja nie mam ochoty. – Odwrócił
się tyłem do żony, poprawił poduszkę i zamknął oczy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
ledwie powstrzymała się od płaczu. Odrzucenie męża ubodło jej o
wiele bardziej, niżeli jego wcześniejszy wrzask i wyrzuty, które
jej uczynił. Postanowiła więc zawalczyć jeszcze raz. Położyła
swoją drobną dłoń na jego ramieniu, okrytym białą koszulą.
Potarła je.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam,
Hektor, naprawdę – zaczęła. – Ja wiem, że zasłużyłam,
wiem, że miałeś prawo się zdenerwować i naprawdę to rozumiem. –
Przełknęła głośno ślinę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapadła
ponownie cisza, co wpędzało ją nie tylko w coraz większe wyrzuty
sumienia, ale także w niepewność o to co będzie dalej, jak to
będzie zaś i czy Hektorowi kiedykolwiek minie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naprawdę
żałuję. Postąpiłam gwałtownie, za szybko. Wiesz dobrze, że i
tak bym wróciła, gdy tylko przemyślałabym sprawę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
skąd mam to wiedzieć? – zapytał cicho, nie odwracając się. –
Tego to się chyba już nie dowiemy – powiedział bardziej do
siebie niż do niej. – Sprowadziłem cię do domu siłą, też nie
czuję się z tym najlepiej, dlatego następnym razem poproszę o
pomoc policję.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słucham?
– zdziwiła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Słyszałaś.
Porwanie dziecka jest przestępstwem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
mój syn! – uniosła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
gwałtownie odwrócił się w jej stronę i uniósł tułowie,
wspierając się na łokciach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nasz
syn i jego miejsce jest przy ojcu, tak jak twoje jest przy mężu.
Opuszczenie domu małżeńskiego, także jest przestępstwem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor.
– Tym razem położyła swoją dłoń na jego udzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
twój ojciec pozwalał sobą manipulować i zachwycały go twoje
kaprysy. Ja sobie nie pozwolę. I nie wystawiaj mej cierpliwości na
próbę po raz kolejny, bo to się może źle skończyć – wyjaśnił
ostrym tonem, a potem już normalnym życzył żonie dobrej nocy i
usiłował sam zasnąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
jednak nie zamierzała się poddać. Nie lubiła zostawiać spraw
niewyjaśnionych. Nie wyobrażała sobie dzielić łoża z kimś kto
ma jej coś za złe i bije od niego chłodem niczym z Antarktydy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
wiem, że teraz trudno jest tobie obdarzyć mnie zaufaniem, ale
naprawdę chcę byś mi uwierzył. Naprawdę bym wróciła. –
Przybliżyła się do niego. Jej usta były niemal przy uchu męża.
– Przepraszam– wyszeptała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Idź
już spać – polecił, nawet nie otwierając oczu. – Albo
przynajmniej daj mnie się wyspać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
z początku miała zamiar usłuchać. Położyła się na plecach i
patrzyła w sufit. Potem odwróciła do męża tyłem i usiłowała
zasnąć, ale nie potrafiła. Na myśl przyszedł jej William, on
nigdy się długo nie gniewał, mówił, że na taką kobietę jak
ona nie wypada się gniewać, i że takiej kobiecie jak ona trzeba
wszystko wybaczać, i nieba przychylać. Tak bardzo teraz żałowała,
że Hektor nie posiada podobnej cechy. Ponownie odwróciła się
przodem do męża i dotknęła delikatnie jego dłoni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor.
– Zaczęła kreślić jakieś symbole bez znaczenia na jego ciele.
Dostrzegła jak drgnął na jej dotyk, dlatego na chwilę zaprzestała
tej czynności. – Mężu? Odezwiesz się do mnie? Spojrzysz na
mnie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
miał otwarte oczy i bez wątpienia słyszał słowa żony, ale i tak
milczał. Nie udawał, że śpi, czynił wręcz odwrotnie – dawał
jej do zrozumienia, że nie chce z nią teraz rozmawiać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
się poprawie, obiecuję. Postaram się być lepszą żoną. Daj mi
szansę… – Łza spłynęła po jej policzku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
cię nie wywalam – warknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
jesteś taki inny! – wrzasnęła pod wpływem irytacji, bo przecież
jej zdaniem każdy zasługiwał na drugą szanse, a ona sama to już
w szczególności. Teraz płakała już nieskrycie. Nie potrafiła
dłużej powstrzymywać łez i szczerze żałowała tej ucieczki,
która z góry była skazana na niepowodzenie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
przełknął ślinę, poczuł łzy w oczach, gdy słyszał ten ból i
niepewność w głosie żony. Ukradkiem je starł, zanim się do niej
odwrócił. Chwycił jej podbródek w swoje dwa palce. Zmusił, by na
niego spojrzała. Przybrał twardą, wręcz surową minę, bo
wiedział, że pobłażliwością w tej sytuacji niczego nie wskóra.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
ja cię nie odsyłam, nie unieważnia naszego małżeństwa. Nie mam
ku temu powodów i nawet bym tego nie chciał. – Zabrał rękę,
przestał ją dotykać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
wcześniej nie sądziła, że tak jej będzie brak jego dotyku, jego
wesołości, wspólnych żartów... tej normalności, którą
wcześniej mieli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
ale milczysz i jesteś taki… przytul mnie, proszę – niemal
zaskomlała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
pokręcił delikatnie głową, a jego mina ani trochę nie utraciła
na zaciętości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
– odpowiedział. – Nie teraz i nie dziś, nie wiem czy w
najbliższym czasie cię przytulę. Nie uważam, że zasługujesz na
pocieszenie. Jednak jutro przyjeżdża mój brat, Javier. Chcę byś
była mi żoną, przykładną żoną i nie chcę musieć się za
ciebie wstydzić. A teraz dobranoc Cyntio i nie budź mnie więcej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
ale ja przeprosiłam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czasami
zwykłe <i>przepraszam</i> nie wystarcza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Milcz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Milcz
albo zmusisz mnie do tego bym ciebie ukarał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak?
– zapytała bardziej odruchowo, niż chcąc naprawdę poznać
odpowiedź.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Postawię
w kącie, do rana – zapowiedział.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zamilkła. Nie miała odwagi odezwać się już ani słowem, bo choć
powątpiewała w to, że mąż byłby w stanie spełnić
wypowiedzianą przed kilkoma sekundami groźbę, to zrozumiała, że
każda z jej prób zbliżenia się do niego, w tej chwili zakończy
się niepowodzeniem. </span></span>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
przewrócił się na plecy, spojrzał w sufit i powiedział <i>dobranoc</i>
po raz kolejny tej nocy.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-19-chrzest-marsela.html">Rozdział 19: <i>Chrzest Marsela</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-43740183057346743572016-06-03T23:35:00.000+02:002016-06-07T06:15:12.959+02:00Rozdział 17: Mocne alibi<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4iR4ehAqXyz4p6sX-DsYgZbRRF2aL0xcpliJSJZpuMY6jlIXcmHEOoyrS9jxl8TQyLjQfuUpnFZOK6vFaQN7kUE7QpSBqY0Vj51pYyPxdE13Cwo-CTbejhnZqynUG61guc-uqAW7cA_Te/s400/Powr%C3%B3t.jpg" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/05/rozdzia-16-dla-jej-dobra.html">Rozdział 16: <i>Dla jej dobra</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a></div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
zjawił się w mieście, nadał ogłoszenie do gazety tak jak
powiedział Cyntii. Potem jednak pojechał w kierunku domu rodzinnego
żony. Zaparkował w lesie, dalej poszedł pieszo. Czekał cierpliwie
aż Aurelia wyjdzie na tyły budynku, by zapalić papierosa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiesz
mi co zrobiłaś z listami? – zapytał, wyłaniając się zza
ściany, czym niemiłosiernie ją wystraszył.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Aurelia
jednak za dużo w życiu przeżyła, by lękać się
niezapowiedzianej wizyty Rodrigeza. Szybko więc przyjęła
wojowniczą postawę i wykrzyknęła prosto w twarz mężczyzny:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
ty powiesz mi co zrobiłeś z dzieckiem!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciszej
– warknął szeptem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Boisz
się, że ktoś usłyszy?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
podszedł szybkim krokiem do kobiety i powstrzymał odruch, by
chwycić ją za ramiona i energicznie potrząsnąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dam
ci wszystko czego zapragniesz... – zaczął, ale nie było mu dane
dokończyć, gdyż blondynka mu przerwała:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcę
rodzinę, którą mi odebrałeś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czemu
uważasz, że to ja? Może Javier.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czemu
to ty szukasz lisów, a nie Javier? Nie mam ich, Hektor, Marta
Montenegro też ich nie ma. Przeszukałam każdy pokój, tylko po to
się tu zatrudniłam. Myślisz, że zarobki pokojówki są aż tak
wysokie, że bawi mnie mycie podłóg?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
sądzę. Oboje wiemy, że lubisz inne rozrywki – wycedził przez
zęby i przybrał na twarz chytry uśmieszek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
twoja wina, powinieneś był spalić te listy dawno temu. Po co je
zostawiłeś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uznałem,
że może kiedyś… z resztą nieważne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdzie
ją zabrałeś? Zabiłeś ją? Hektor, spójrz mi w oczy i odpowiedz
mi na to pytanie! – Kobieta chwyciła mężczyznę za podbródek. –
Proszę. – Szczere łzy pojawiły się w jej oczach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zabiłbym dziecka – odpowiedział niezwykle poważnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
oddałeś jej do przytułku. Przez lata odwiedziłam większość
przytułków w Europie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
co jej szukałaś, przecież to nie twoje dziecko?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
córka mojej siostry.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
cała i zdrowa. Trafiła do dobrej rodziny, zajęli się nią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
podobna do ciebie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
ani do mnie, ani do matki. Z resztą, może to uległo zmianie.
Ostatni raz ją widziałem jak miała kilka lat. Poza tym, nie ma
pewności czy to moja córka, twoja siostra nie była mi wierna –
przypomniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
jej też nie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jej
zdrada była pierwsza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
będę się licytowała z głupcem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tym
bardziej, że zdradziliśmy ją razem – odciął się z zagniewanym
wyrazem twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
ty ją zabiłeś.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
ja. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że urodziła. Gdybym wiedział,
to… – Hektor przysiadł na schodach prowadzących do wejścia
służby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nigdy byś nie oddał strzału, prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przytaknął
ruchem głowy i dodał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
nie pozbawiłbym żadnego dziecka matki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kto
był u ciebie w domu? Bo jeśli ja nie mam listów, nie ma ich nikt z
rodziny twojej żony, to kto je zabrał?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sprawdziłaś
pokój Bastiana Browna?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
trzykrotnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zamyślił
się, wsparł głowę dłońmi i pozbył się zalegającej śliny w
ustach, spluwając między własne nogi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
takim razie nie wiem – powiedział po chwili ciszy. – Ale musimy
to odnaleźć. Zapłacę każdą cenę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wątpię
byś miał mi z czego zapłacić, przecież ty niczego nie masz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
wszystko, a nawet jeszcze więcej. Pójdę już. – Wstał z
zamiarem powrócenia do samochodu, gdy krzyk kobiety zatrzymał go w
pół kroku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor!
– nawoływała za nim.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Panie
Rodrigez – poprawił z wyższością, ale Aurelia zupełnie się
tym nie przejęła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiedziałeś
mojej koleżance, w sprawie twojego ślubu, że byłeś nie tylko
zakochanym głupcem, ale i cwaniakiem. Jakie Hektorze, widzisz zyski
w tej rodzinie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Proszę?
– Przybliżył się do niej i wydawał się być zainteresowany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powiedziałeś,
że jesteś zarówno szczęściarzem, bo szczerze kochasz, jak i
cwaniakiem, co oznacza, że twój ożenek nie był taki całkiem
bezinteresowny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
lekko się zaśmiał i ściągnął brwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gdybym
szczerze nie kochał Cyntii, byłoby o wiele, wiele prościej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dostrzegam
w twoim spojrzeniu żądzę zemsty. Co takiego zrobiła tobie ta
rodzina? – dopytywała, jednocześnie jeżdżąc palcem po masywnym
torsie mężczyzny, który był skryty za letnią, białą koszulą i
jasną, zapiętą na kilka dolnych guzików kamizelką. – Hektor,
zdradź mi co trzeba, a może będę mogła ci pomóc. – Zarzuciła
brunetowi ręce na szyję. – Oczywiście w zamian za… – Hektor
przerwał jej wypowiedź, chwytając za nadgarstki i uwalniając się
z objęcia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tajemnice
mam w zwyczaju zabierać z sobą do grobu – przemówił. – Nigdy
nie pozwolę, by ta mała dowiedziała się, że jej matką była
zwykła, niewierna kurwa, a jej ciotka nie jest lepsza od tej matki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Aurelia
nagle, niespodziewanie zamierzyła się i wymierzyła mężczyźnie
siarczysty policzek. Zapobiegawczo chwycił ją za nadgarstek, by nie
uderzyła go po raz kolejny.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
mnie za to znienawidzić, ale robię to dla tego dziecka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
mogę znienawidzić cię bardziej, bo bardziej już się nie da.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
łączy nas wspólny interes. Jeśli Martin dowie się, że sypiałaś
z jego ojcem, nie będzie tak skory do porzucenia habitu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sutanny
– poprawiła mężczyznę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
nie byłem szczególnie religijny. Ja mam list adresowany do ciebie,
w którym Julian zdradza, że twoje nienarodzone dziecko jest jego
dzieckiem, i że dlatego otrzymujesz połowę majątku. Wiesz co
będzie, gdy ten list zobaczy Martin? Zwłaszcza, gdy wyjdzie na jaw,
że wcale nie jesteś i nie byłaś w ciąży? Wiesz co będzie. Nie
muszę ci tej wiedzy przybliżać. Wiesz co masz znaleźć i co masz
mi oddać. Nie lubię się powtarzać i nie lubię jak ktoś się z
czymś grzebie tygodniami! – uniósł się, po czym musnął ją
delikatnie w policzek. – Do, miejmy nadzieję, milszego zobaczenia.
– Odszedł w kierunku lasku, gdzie wcześniej zaparkował samochód.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wszedł do domu i od razu skierował się do salonu. Sądził, że
tam spotka Cyntie, ale zastał tylko Laurę, grającą w szachy z
wujaszkiem Damianem. Posłał im delikatny uśmiech. Poszedł do
pokoju i przyglądał się dłuższą chwilę obrazkowi jaki zastał.
Cyntia siedziała w fotelu i drzemała, a mały Marsel bezpiecznie
spoczywał na jej rękach, opatulony wełnianym, szydełkowanym
kocykiem z licznymi dziurkami. Rodrigez podszedł i pocałował malca
w czoło, potem poprawił mu czapeczkę i wziął go w ramiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam,
czekałam na ciebie, ale usnęłam. Gdzie Marsel? – Cyntia zaczęła
się nerwowo rozglądać dookoła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">U
mnie. Zabrałem go od ciebie. Mnie też się zdarza z nim usnąć.
Spędziliście razem cały dzień? – zapytał, uśmiechając się
do ziewającego chłopca, który usilnie starał się wyswobodzić
rączkę spod przykrycia. Tata mu w tym pomógł i dzięki temu
Marsel mógł chwycić dłonią za materiał kamizelki. Bardzo
interesowały go guziki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
caluteńki – odpowiedziała przeciągając się. Czuła się tak,
jakby coś ją połamało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogłaś
poprosić o pomoc jedną z pokojówek – zaproponował. –
Zabawiłaby Marsela, a ty byś mogła się zdrzemnąć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chciałam, to mój syn, chcę z nim być jak najdłużej, tak szybko
rośnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
uśmiechnął się, podziwiając trzymiesięcznego chłopca, który
ponownie mrużył swoje małe, czarne jak węgiel oczęta. Delikatnie
wsadził malca do kołyski, zakołysał nią i czekał aż dziecię
zapadnie w głębszy sen. Potem pocałował żonę w policzek i
zniknął za drzwiami łazienki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
wrócił, Cyntia patrzyła w okno i ubierała biały szlafroczek na
swoje drobne rączki. Stanął za nią, odwrócił przodem do siebie
i pocałował. Kobieta złożyła dłonie w pięści, rozłożyła
je, ponownie zacisnęła i zebrała w sobie siły, by delikatnie
naprzeć na klatkę piersiową męża, odsuwając go tym sposobem od
siebie. Spojrzał na nią z góry, niezwykle zdziwiony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam,
ale… – zaczęła się tłumaczyć i szukać w swojej głowie
wymówek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
zmęczona? – zgadywał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
doszłam jeszcze do siebie po porodzie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
lekarz kazał odczekać tylko miesiąc – przypomniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor,
proszę, daj mi jeszcze dziesięć dni. Pogrzeb ojca, ktoś chciał
cię zabić, Marsel i to jak długo nabierał siły… ja nie chcę…
– zamilkła i poczuła łzy w kącikach oczu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
musisz się tłumaczyć. – Pocałował żonę w policzek. –
Prosisz o dziesięć dni, więc dam ci je, ale pamiętaj, że
dziesięć dni bardzo szybko mija. – Ponownie złożył pocałunek
na jej policzku. – Dobranoc, położę się, a ty?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Poczytam
– odpowiedziała szybko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pijany
William szedł zakuty kajdankami, pomiędzy zakratowanymi celami,
przeznaczonymi dla aresztowanych. Detektyw Sambor już na niego
czekał, na końcu długiego i mrocznego korytarza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zabiłem jej, detektywie – wyjaśnił. – Miałem problemy z
alkoholem, brałem udział w nielegalnych walkach bokserskich, ale
nigdy nie zabiłbym z zimną krwią kobiety.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie było z zimną krwią, młodzieńcze. Obrażenia ofiary wskazują
na zbrodnie w afekcie, pod wpływem dużego podniecenia, być może
nawet seksualnego. Ktoś ją zakatował – objaśnił, splatając
palce swoich dłoni i kładąc je na biurku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem,
że podejrzenie pada na mnie, bo znaleźliście mnie pijanego na
plaży gdzie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pana
podejrzewa sędzia, nie ja – sprostował Ernest. – Pańskie
pięści są obite i poranione, są poniekąd dowodem. Jednak dla
mnie to za mało wystarczalny dowód. Kolejnym dowodem jest to, że
pan wyjechał z miasta zaraz po zaginięciu tej kobiety. Jednak pan
wrócił, co moim zdaniem przemawia na pańską korzyść. Po co pan
wrócił, jeśli można zapytać? – Sambor przeczesał palcem
wskazującym swojego siwego wąsa i zaczął go niezdarnie kręcić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moja
pierwsza miłość, zmarła. Chciałem położyć jej ulubione kwiaty
na grobie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pańska
pierwsza miłość była stąd?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Młody,
dwudziestoletni brunet przytaknął ruchem głowy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jestem
zmuszony pana zatrzymać, chociaż tego nie chcę. Sam pan rozumie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Taa,
rozkazy z góry. Niech pan robi co pan musi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Położył
pan kwiaty na grobie tej kobiety? – zaciekawił się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
zdążyłem, dziś miałem to zrobić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zawiozę
pana, proszę powiedzieć gdzie – zaproponował, co było oznaką
litości nad młodym chłopakiem, którego życie wyraźnie poraniło.
William miał bowiem wypisany ból na twarzy, kilka blizn i bruzd, a
także smutek dostrzegalny w oczach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Brunet
uśmiechnął się nieznacznie do siwego, grubszego, starszego pana i
wstał z drewnianego krzesła. Wyciągnął swoje dłonie przed
siebie. Mężczyzna mu zaufał, rozkuł go, ale wraz ze swoim
partnerem towarzyszyli chłopcu w drodze do miasta po kwiaty, jak i w
drodze na cmentarz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rupert
poczekał przed bramą, a Ernest ruszył dalej, w krok za Williamem
Oldmanem. Wielkim szokiem dla agenta był fakt, że William Oldman
zaprowadził go do miejsca, gdzie znajdował się pusty plac.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
niemożliwe. Jeszcze niespełna rok temu, tutaj był duży, kosztowny
pomnik – wyznał Willi, wpatrując się w zdziwioną twarz Sambora.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kosztowny
pomnik dziewczyny, którą pan kochał? – dopytywał agent. – I
mam uwierzyć, że pan go postawił?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oszalał
pan? W życiu nie miałbym tyle pieniędzy, by kupić marmur. Cyntia
pochodziła z bogatej rodziny – wyjaśnił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
– przytaknął i wpatrywał się w bladego niczym kreda mężczyznę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
niespotykane imię. Jak się nazywała pańska dziewczyna? – Sambor
chciał rozwiać wszelkie podejrzenia. Łudził się, że William
zaraz poda jakieś zupełnie mu obce nazwisko, ale chłopak
powiedział:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Montenegro.
Cyntia Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ona
żyje – wyjawił policjant, czym wprawił Williama w osłupienie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Potargany
brunet w skupieniu słuchał słów agenta. Rozdziawił usta na
wieść:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rozmawiałem
z nią dwa miesiące temu. Zmarł jej ojciec, podejrzewałem całą
rodzinę, ale nie znalazłem winnego. Dziś ma być odczytywany
testament.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Żartuje
pan? – Chłopak miał łzy radości, jak i te zawodu w oczach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
śmiałbym żartować w takiej sytuacji. – Ernest schylił się, by
dosięgnąć dłonią ziemi. – Świeżo skopana, nie porosła
jeszcze trawą. Jeśli tu stał jakiś pomnik, a wszystko wskazuje na
to, że stał, to znaczy, że niedawno go stąd usunięto.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
usiadł na trawie i schował twarz w dłonie, potem przeczesał włosy
jedną z nich, co wskazywało na duże zdenerwowanie, spowodowane
niewiedzą. Tak naprawdę miał ochotę rwać włosy i wyrzucać
sobie, że tak łatwo uwierzył, że wyjechał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Muszę
się z nią zobaczyć! – krzyknął, wstając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie jest najlepszy pomysł! – Sambor zagrodził mu drogę i położył
swoją dłoń na jego piersi. – Poza tym jest pan nadal
aresztowany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
to nie jest dobry pomysł? – dopytywał Wilii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ona
jest mężatką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężatką?
– powtórzył, nic z tego nie rozumiejąc.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia?
Niemożliwe – trwał dalej przy swoim i nie dopuszczał do siebie
nawet myśli, że jego ukochana mogłaby oddać się innemu
mężczyźnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możliwe,
wyszła za pana Rodrigeza.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">William
kręcił głową, patrzył to na pusty plac, na którym jeszcze nie
tak dawno stał grobowiec, potem na agenta i łapał się za włosy.
Miał łzy w oczach i mętlik w głowie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
niemożliwe. Co się tutaj dzieje!?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mógłbym
zdać to samo pytanie, a i tak odpowiedź, zapewne, by nie nadeszła.
Pójdzie pan ze mną do kolaski.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Agent
zaprowadził Williama do jednej z celi. Oczami wyraził swoją
przykrość z tego powodu, gdy zamykał kraty na klucz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pilnuj
go. Ja odwiedzę pana Rodrigeza. Czuję, że ten facet ma niejedno na
sumieniu – rzekł do swojego mało rozgarniętego partnera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kto,
ten w celi? – dopytywał Rupert.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
Rodrigez. Ten w celi z pewnością nie jest niczemu winny. Ktoś
chciał go wyeliminować i chyba już wiem o co toczyła się walka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Starszy,
siwy i grubszy agent założył kapelusz na głowę, i ruszył w
kierunku starej, choć nieco odnowionej kamieniczki. Przywitał go
piękny krajobraz drzew, krzewów i ogrodów, który roztaczał się
naokoło całej posiadłości. To właśnie tam, w głównym
ogrodzie, zastał poszukiwanego mężczyznę. Hektor jadł obiad w
towarzystwie żony, siostry i wuja. Wszyscy się śmiali i zdawali
się być w dobrych nastrojach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Witam
państwa. – Ukłonił się Sambor. – Panie Rodrigez, czy mógłbym
z panem porozmawiać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
Przepraszam na moment. – Hektor wstał, wytarł usta chusteczką,
która znajdowała się przy jego talerzu, odrzucił ją na
niedokończony posiłek i skłonił się lekko, niemal
przepraszająco, najbardziej w stronę swojej małżonki. Jednak
zanim odszedł od stołu, spojrzał jeszcze na śpiącego w wózku
Marsela, jakby miał go więcej razy już nie zobaczyć. – Proszę
do mojego gabinetu, jest na parterze. – Wskazał kierunek agentowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zasiadł
na krześle za biurkiem, a Ernest Sambor zajął miejsce po drugiej
stronie. Obydwóch panów nie wiedziało, że Cyntia pozostawiła
Marsela pod opieką wujaszka Damiana i nasłuchiwała pod drzwiami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
czym chciał pan ze mną rozmawiać? – Hektor wydawał się być
miły, nawet się uśmiechnął, ale coś w jego oczach mówiło, iż
jest wrogo nastawiony do służb porządkowych i tych mających stać
na czele sprawiedliwości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czy
ma pan wrogów?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
mi o tym nie wiadomo. – Lekko, niedbale wzruszył ramionami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
miał pan wrogów?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tyle
co każdy. Kilka bójek na pięści i honorowych pojedynków.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
to miał pan pokojówkę, która zaginęła. – Tym razem to Sambor
się uśmiechnął, okazując tym samym swoją wyższość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
nie zaprzeczam. Sam zgłosiłem sprawę na policję i zatrudniłem
ludzi do poszukiwań.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jej
ciało zostało wyrzucone przez wodę, kilka metrów od rzeki
płynącej nieopodal tej miejscowości. Możliwe, że to właśnie
niedaleko pańskiego domu ją…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Utopiono?
– przerwał Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zakopano.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
proszę?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
co pan słyszał. Ktoś chciał upozorować utopienie. Zmoczył
zwłoki wodą, ale nie wodą z rzeki, a zdatną do picia. Ponadto
robaki, w wodzie ich nie ma, a…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Może
pan mi oszczędzić szczegółów? Przed chwilą jadłem –
przypomniał i skrzywił się z obrzydzenia na same wyobrażenie
robali wypełzających z przeróżnych dziur, takich jak te nosa,
uszów, a nawet wenery.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naturalnie.
Jednak nie oszczędzę panu wiedzy na temat, że ta kobieta miała
połamane kości policzkowe, dlatego chciałbym porozmawiać z pana
żoną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
jakim celu? – zdziwił się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapytać
o stan pańskich dłoni w tamtym okresie, bliskim zaginięcia
Violetty Molins.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
coś mnie pan podejrzewa? – zapytał i skoncentrował swój wzrok
na jednej z firanek zdobiących szybki w drzwiach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zanim
udałem się do pana, odwiedziłem tawernę, której niegdyś był
pan częstym gościem. Nie zaprzeczy pan, że słynie z brutalności,
zwłaszcza w stosunku do…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciii
– nakazał Hektor, przykładając palec wskazujący do ust. Wstał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Agent
obserwował co też mężczyzna wyczynia. Ten podszedł wolnym
krokiem do dwuskrzydłowych drzwi i otworzył jedną z jej połówek.
</span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałaś
czegoś? – zapytał Cyntię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ta
zrobiła oczy tak duże, jakby zobaczyła żywego diabła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
takiego chciałaś? – dopytywał ze sztucznie przyjemnym uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
już nieważne… może poczekać – wypowiedziała powoli, bardzo
niepewnie, a głos jej przy tym lekko drżał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zapewne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pójdę
już.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Porozmawiamy
w pokoju – zapowiedział z krzywym uśmieszkiem niewskazującym na
nic dobrego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
powrócił na swoje miejsce, po czym spojrzał na Sambora z
wyższością.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ta
kobieta zaginęła dwa dni przed moim ślubem. O ile mnie pamięć
nie myli, to w tę noc podpisywałem ważny dokument scalający moje
nazwisko z rodziną Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
było pana w domu?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byłem,
nad ranem, ale wtedy pokojówki już nie było. Sam o nią pytałem,
bo nie mogłem znaleźć jej też w południe. – Hektor strasznie
przeciągał wypowiedzi, jakby sam sobie starał przypomnieć
wydarzenia, które przecież przed chwilą wymyślił, bo w
rzeczywistości wiedział, że było zupełnie inaczej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jaki
dokument pan podpisywał?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
u Marty Montenegro, proszę jej zapytać, ona wszystko pokaże.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Udam
się do niej jutro, z nakazem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
Wiem, że moja teściowa nawykła do specyficznego rodzaju niesienia
pomocy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
co pani Marta Montenegro nazywa pomocą, ja nazywam utrudnianiem
śledztwa. – Sambor uśmiechnął się, wstał i podał Hektorowi
dłoń. – Jest pan prawo czy leworęczny?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Praworęczny.
Czemu ma służyć to pytanie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skoro
prawo, to niczemu. Do widzenia. – Agent skłonił się i opuścił
gabinet, a następnie całą posiadłość Rodrigezów.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
po wyjściu agenta, wyleciał z posiadłości niczym z procy.
Pojechał do posiadłości Montenegro, szybko odnalazł teściową w
gabinecie, który niegdyś należał do jej męża – Juliana.
Rodrigez skrupulatnie i bez nerwowych, gwałtownych ruchów
opowiedział o wizycie Sambora.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
dać ci alibi tylko dlatego, że byłeś na tyle głupi, by przespać
się z pokojówką? – Marta wydawała się być rozbawiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
pani wie, że z nią spałem? – zapytał wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiedziałam, choć twoją słabość do pokojówek podejrzewałam od
dawna. Jej zaginięcie zdawało się być ci na rękę. Poza tym
Bastian ma długi język.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niech
mu go pani skróci, bo ja to zrobię. – Oparł się obiema dłońmi
o stół przy którym siedzieli i wstał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kobieta
także wstała i mierząc się z zięciem na spojrzenia, zapytała
wprost:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
jak skróciłeś język mojemu mężowi?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
nie zrobiłem pani mężowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uwierzę
w to, jeśli odczytany testament nie będzie na twoją korzyść. Co
mam powiedzieć agentowi?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Prawdę.
Pokazać dokument i powiedzieć, że mnie pani spiła bym go
podpisał. – Uspokoił swoje nerwy i ponownie usiadł na krześle.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
uczyniła tak samo, ale nie spuszczała zięcia z oczu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
kłamać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
kłamstwo najbliższe prawdy, chyba że woli pani się przyznać, że
nasłała pani na mnie dwie prostytutki z dokumentem i weszła pani w
posiadanie moich dóbr w bardzo nieuczciwy sposób.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Obracasz
wady w zalety – zauważyła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uczę
się od najlepszych.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektorze,
bądź ze mną szczery – szepnęła z dobrotliwym uśmiechem, czym
wpędziła mężczyznę nie tyle w zakłopotanie, co w podejrzliwość.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
wstała i zaczęła się przechadzać po pomieszczeniu z dłońmi
splecionymi w koszyczek na plecach, a Hektor podążał za nią
czujnym wzrokiem, jakby się obawiał, że ta żmija zaraz wbije mu
nóż w plecy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego
uwziąłeś się akurat na moją córkę? – zapytała wprost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zakochałem
się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
tak okazywałeś jej szacunek? – nie dowierzała. – Sypiając z
prostytutkami i pokojówkami?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
po ślubie… – zaczął, jednocześnie wstając. Nie dokończył,
bo kobieta podeszła do niego i wymierzyła mu naprawdę mocny cios z
otwartej dłoni w lewy policzek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatem
dobrze. – Uśmiechnęła się zwycięsko, gdy on rozcierał obolały
fragment skóry. – Dam ci alibi, ale to ma się więcej nie
powtórzyć. Moja córka ma być z tobą szczęśliwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
uśmiechnął się złowieszczo i przestał pocierać policzek
dłonią, ale nie zabrał jej z twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ma
pani ciężką rękę – stwierdził rozbawiony, świadomy, że po
poczynaniach Marty pozostanie mu sporych rozmiarów siniec.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lata
wprawy i praktyki – odrzekła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję
za alibi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
dziękuj, robię to dla Cyntii i mojego wnuka. Ciebie, gdybym tylko
mogła, to pierwszego posłałabym za kratki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czym
sobie zasłużyłem? – dopytywał, wstając i kierując się do
wyjścia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
kiedy się pojawiłeś, mam wrażenie, jakbyśmy już kiedyś się
poznali. Nie nawykłam jednak do zawierzania intuicji, dlatego dałam
ci szanse i sama nakłaniałam moją córkę, by była tobie
przychylniejsza. Jednak swoim zachowaniem, utwierdziłeś mnie w
teorii, że nie możesz mieć do końca czystych intencji.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
taki pomysł? – Jego uśmiech wskazywał jednoznacznie na lęk i
zmieszanie, a Marta bez najmniejszych problemów, to uchwyciła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Widziałam
w swoim życiu wielu zakochanych mężczyzn, ale żaden nie dążył
do ołtarza po trupach. Ty postawiłeś wszystko na jedną kartę,
nie chciałeś od mojego męża nawet posagu, chciałeś tylko
Cyntii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Byłem
zakochany… jestem zakochany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
pewno przemawia przez ciebie tylko i wyłącznie miłość? –
zrobiła taką minę, jakby go przejrzała na wylot, a potem stanęła
przodem do okna i wpatrywała się w krajobraz pustego, zaniedbanego
ogrodu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
co pani chodzi!? – uniósł się nagle, niespodziewanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
była spokojna okolica – tłumaczyła wciąż na niego nie patrząc.
– Nic złego się nie działo, a od kiedy się pojawiłeś, ginie
pokojówka, ginie mój mąż. To wszystko jest bardzo dziwne,
Hektorze. – W końcu ponownie na niego spojrzała. W jej oczach
wyczytał, że oczekiwała wyjaśnień.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
wszystko nie jest moją sprawką – odrzekł, skłonił się i
wyszedł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
prowadził pojazd szybciej niż zazwyczaj, jakby coś przeczuwał i
chciał jak najszybciej znaleźć się w domu. Wszedł do sypialni i
niemal od razu zerknął do kołyski. Była pusta. Wtedy zrozumiał,
że coś jest nie w porządku. Otworzył szafę i od razu spostrzegł,
że brakuje kilku sukien jego żony. W komodzie Marsela nie było
kilku ciuszków i koronek. Zauważył brak walizki. Wybiegł z
sypialni i zbiegł schodami w dół, potrącił Laurę ramieniem,
oczywiście przeprosił, by nie wzbudzić żadnych podejrzeń.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
szkodzi. Hektor!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak?
– zapytał, odwracając się. Uśmiechem chciał zamaskować
zdenerwowanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
zostawiła dla ciebie list w gabinecie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
dziękuję.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pobiegł
więc do gabinetu. Nożem do otwierania korespondencji otworzył
białą kopertę i przeczytał:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Witaj
Hektorze, choć łatwiej byłoby powiedzieć żegnaj. Wiem co
zrobiłeś i być może nawet potrafiłabym ci to wybaczyć, ale nie
wybaczę kłamstwa. Nie zniosę życia przy boku kogoś, kto
zwyczajnie mnie zakupił, jak jakiś towar. Sądziłam, że ja i
Marsel znaczymy dla ciebie więcej… że czujesz do mnie coś
więcej, że chcesz, by połączyło nas prawdziwe uczucie, a nie
zgodność interesów naszych rodzin.</i></span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Do
widzenia. Nigdy nie zapomnę naszej podróży poślubnej i godzinnych
rozmów podczas leżenia w łóżku w Paryżu. Mam nadzieję, że ty
też mnie nie zapomnisz i będziesz wspominał jak najlepiej, pomimo,
że nigdy więcej się nie zobaczymy.</i></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Cyntia
Montenegro de Rodrigez.</i></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-18-wyadowac-gniew.html">Rozdział 18: <i>Wyładować swój gniew</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-6081493653121948658.post-5206655352586890962016-05-13T13:00:00.000+02:002016-06-07T06:15:12.968+02:00Rozdział 16: Dla jej dobra<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<img height="233" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0QOLjCJuMw8_KUaq6CmBE7Aq-aoKOGIrOQZxuSIlz0o6WTvh9jS4ponbfaT4rlDEuv9xUCxh_3iplt0mG93vbUCLJmrvylmXhmv8-FD2k96HALRC7kYG28wNi_TSM-XPKKUaohI6E7Ag/s400/16.png" width="400" /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem <span style="color: black; font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span> <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/05/rozdzia-15-ktos-umiera-ktos-sie-rodzi.html">Rozdział 15: <i>Ktoś umiera, ktoś się rodzi</i></a></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: start;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'times new roman';">
<div style="margin: 0px;">
<div style="text-align: center;">
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - <a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/02/wprowadzenie-na-zy-poczatek.html">Wprowadzenie: <i>Na zły początek</i></a></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
</div>
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mijał
dzień za dniem, a one wszystkie były do siebie podobne. Cyntia
rozpaczała stratę ukochanego taty, nie chciała jeść, odmawiała
zejścia na posiłki, a nawet płynów przyjmowała niewiele. Hektor
nakazywał służbie, by jedzenie przynosili im do pokoju. Tutaj
jednak kłopot się nie kończył. Cyntia, jeśli już jadła, to
naprawdę niewiele, chudła w oczach, mizerniała. Hektorowi było
trudno na to patrzeć ze spokojem, dlatego z początku, cierpliwie
starał się ją przekonać do zmiany postępowania i nie szkodzenia
samej sobie. Spokojem nic nie uzyskał, a więc niedługo potem, gdy
już jego irytacja sięgnęła niemal szczytu piramidy, spróbował
inaczej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
długo to jeszcze potrwa? – zapytał wprost, przechadzając się z
synem po pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Maluch
czuł się bezpiecznie będąc na jego rękach. Wtedy najdłużej i
najspokojniej spał. Teraz też miał zamknięte powieki, które od
wcześniejszego płaczu były mocno posiniałe, a usteczka wciąż mu
drżały, jakby z zimna, ale było to wynikiem snu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rozumiem o co ci chodzi – odrzekła niesympatycznym tonem i
odłożyła na talerz kanapkę po zrobieniu zaledwie dwóch gryzów.
Nie wyciągnęła dłoni po syna, nawet o niego nie zapytała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Sam
Hektor odnosił wrażenie, że Marsel był jego żonie obojętny...
że ostatnio wszystko było jej obojętne, dlatego ośmielił się
wytknąć, albo raczej przypomnieć kim jest i jaka wciąż jest jej
rola, niezmienna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
żoną i...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
kim jestem i wiem kim byłam! Byłam córką wspaniałego człowieka
i nigdy go już nie zobaczę. – Upadła na poduszki i zalała się
łzami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
przewrócił oczami. Ledwie trzymał za wodze swoje nerwy i szczerze
miał już dość, że Julian Montenegro, nawet po śmierci, psuje mu
tyle krwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czyli
jeszcze długo zamierzasz taka być? Długo to jeszcze będzie
trwało, tak? – Miał w planach odłożyć Marsela do koszykowej
kołyski, ustawionej na niewielkim, okrągłym stole, ale jedna z
służących zapukała do drzwi. – Proszę – rzekł, zmierzając
z dzieckiem na rękach do saloniku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Marta Montenegro chciałaby się pochwalić wnukiem. Przybyły jej
przyjaciółki i Martin także jest, czy mogłabym…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
on jest za mały i jeszcze za słaby, by z niego czynić zwierzaka
estradowego na własności Marty Montenegro. Jeśli teściowa czegoś
ode mnie chce, to niech sama przyjdzie i o to prosi. Byleby nie
prosiła o mego syna. Nie dostanie go. Żegnam. – Zatrzasnął
drzwi za pokojówką, gdy ta tylko wyszła, a wyszła prędko, nie
nalegała, bo jego ton był bardzo nieuprzejmy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
z dzieckiem na rękach powrócił do sypialni i miał zamiar
kontynuować rozmowę z żoną, gdy tym razem w pokoju zjawiła się
Laura. Oczywiście wtargnęła bez pukania. Hektor już miał ją
pouczyć, ale Marsel zaczął się budzić. Chłopiec nie lubił, gdy
się tak inni kręcili, jakby go denerwował odgłos samych kroków,
choćby najcichszych, choćby takich na paluszkach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wezmę
go – zaproponowała dziewczyna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Do
Marty Montenegro?! – uniósł się szybko, gniewnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
nie wypowiadać takim tonem imienia mojej matki!? – wrzasnęła na
męża Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będę
wypowiadał tak, jak mi się będzie podobało, a ty zajmij się w
końcu czymś pożytecznym, niż rozpaczą, bo to nie zwróci życia
twemu ojcu!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Małego
Marselka wystraszyły krzyki dorosłych. Jeszcze zanim otworzył
swoje maleńkie powieki, wydał z siebie płaczliwy wrzask i zaczął
marszczyć czoło. Niemal trząsł się z wściekłości. Cyntia w
tym czasie przeszła do łazienki i zamknęła za sobą drzwi, jakby
chciała się odgrodzić od wydawanego przez jej syna hałasu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Obudziłeś
go – zarzuciła bratu Laura. – Zdenerwował się. Daj mi go,
tylko go przełóż, bo ja go inaczej nie wezmę... tak…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zanieś
go opiekunce Edwarda. Ja muszę porozmawiać z żoną – przerwał
jej szybko, niezwykle stanowczo. – Tylko bym potem go nie szukał.
I miej go cały czas na oku – uprzedził rozkazującym tonem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
jego nie da się nie mieć na oku. Wystarczy go spuścić z oczu na
chwilę moment, a już się rozryczy i trzeba znów mu poświęcać
uwagę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
jest towarzyski. – Hektor uspokoił nieco synka, włożył do
koszyka i poprawił okrycie tak, by chłopczyk nie mógł złapać go
w usteczka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Będzie
rozpuszczony – zapowiedziała panna Prevost. – Rozpuszczą cię
jak dziadowski bicz, a potem nie będą mogli sobie z tobą poradzić
– zwróciła się do ponownie zasypiającego bratanka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trzymając
uważnie koszyk wyszła z pokoju i skierowała się w stronę
saloniku, gdzie czekała na nią Marta Montenegro.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wiem dlaczego mój brat sam pani nie chciał go dać – rzekła. –
Ale proszę go już ode mnie zabrać, bo znowu zaczyna się krzywić.
Będzie ryczał – dodała z lekką odrazą.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kochała
Marsela na swój własny, niepowtarzalny sposób, bo był synem jej
brata i bywał słodki, ale nigdy nie przepadała za tak małymi
dziećmi, i chłopczyk nie zdołał rozczulić jej na tyle, by nagle
zaczęła za nimi przepadać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
już go biorę. – Babcia wzięła Marsela na ręce, wyjmując go
uważnie, z należytą delikatnością z koszyka. – Dlaczego
pokojówki cię ładniej nie ubrały? Nawet nie masz na główce
czapeczki. Babcia zaraz zrobi z nimi porządek. Pokaże ci jak należy
traktować służbę. Ostro i z dystansem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
z szeroko otwartymi oczami, patrzył na niemal obcą mu kobietę.
Ssał kciuk, którym ledwie trafił do ust. Zazwyczaj mu się to nie
udawało, więc postanowił wykorzystać okazję, przez co ssał
bardzo intensywnie, zachłannie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Babcia
cię wszystkiego nauczy. Uwielbia cię, wiesz? Bo ty jesteś babci
przyszłością. – Musnęła malca w czoło.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
sensie takim zabezpieczeniem na przyszłość? – dopytywała Laura.
– Chce pani, by się nią opiekował na starość, czy coś w ten
deseń, tak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marta
Montenegro zrobiła minę i pokręciła głową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dorośniesz,
to zrozumiesz. – Uśmiechnęła się niby ciepło, ale i tak ten
uśmiech mroził. Oddaliła się, by dowiedzieć się kto tak
wyszykował jej wnuka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pan
Rodrigez nie każe nikomu dotykać tego dziecka. Sam się nim
zajmuje, on i pani córka – wyjaśniły pokojówki, choć
wiedziały, że Cyntia nie poświęca synowi prawie wcale uwagi, bo
zamiast to czynić, to topi się we własnej rozpaczy. – I jest też
niańka Edwarda, proszę pani, ona także się nim zajmuje, ale nie
ma wglądu w garderobę dziecka i bardzo mało z nim jest.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję,
to tylko potwierdza moje przypuszczenia, iż mój zięć nie jest do
końca normalny – rzekła Marta, jednocześnie podała dziecko
służącej. – Przebierz go w coś eleganckiego i drogiego, a potem
mi go przynieś. Będę z przyjaciółmi w restauracji – wydała
polecenie wdowa, która jak widać ani trochę nie rozpaczała po
stracie męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
w tym czasie popukiwał delikatnie w drzwi łazienki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moment
– słyszał co jakiś czas, na przemian z odgłosem puszczanej
wody.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
końcu nie wytrzymał i wtargnął do środka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możemy
dokończymy rozmowę, którą zaczęliśmy? – zapytał spokojnie,
choć w jego żyłach ciągle wrzało. Postanowił, że postara się
utrzymać taki ton, by żony nie płoszyć, by spróbować do niej
dotrzeć, by jej jakoś pomóc.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcesz
mi wypominać, to że płaczę czy to, że nie…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chcę
zapytać, jak długo jeszcze potrwa twa żałobna postawa pokutnicy?
– warknął i w myślach przeklął samego siebie, że dał jej się
tak szybko sprowokować, a przez to po jego postanowieniu już nic
nie pozostało.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciała
go wyminąć, ale zagrodził drzwi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciałabym…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Znów
położyć się do łóżka? Na zmianę spać i płakać?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie twoja…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Moja,
bo jestem twoim mężem, do cholery!</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wrzeszcz na mnie! – odkrzyknęła, ale głos jej się załamał, a
łzy wstąpiły na policzki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
będę, ale pozwól ze mną – polecił, otworzył przez żoną
drzwi i wskazał ruchem głowy, że ma przez nie przejść.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wykonała
jego polecenie. Marzyła o tym, by zamówić sobie jakiś zioła na
sen i odpłynąć. Nie czuć…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Siadaj
– polecił surowo, gdy znaleźli się przy łóżku. Sam podsunął
sobie krzesło tak, by znajdować się naprzeciw niej. Wychylił się
jedynie po to, by zadzwonić dzwonkiem po lokaja.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zobaczysz
– zapowiedział, nie czekając aż żona dokończy pytanie, a gdy
mężczyzna w eleganckim uniformie zapukał do drzwi, Hektor zaprosił
go do środka. – Proszę przynieść jakiś bulion i koniecznie
drugie danie. Wszystko jedno jakie, byle dobre i pożywne.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogłeś
zejść do restauracji, jeśli jesteś głodny – stwierdziła,
kiedy kelner zniknął za drzwiami. – Marsela nie ma, bo twoja
siostra go zabrała, więc spokojnie byś się najadł – dodała,
przyzwyczajona już do tego, że to jej mąż zajmuje się ich
wspólnym dzieckiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślę,
że mógłbym zjeść nawet, gdyby nasz syn był obecny w tym pokoju.
W tym czasie, nawet gdyby kwilił, po prostu spoczywałby na twoich
rękach – objaśnił, starając się trzymać nerwy na wodzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dostałabym
od tego migreny – szepnęła, ale tak cicho, że Hektor tego nie
usłyszał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie było zamówienie dla mnie – powiedział w końcu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
nie będę… – już miała się unieść, ale jej przerwał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dyskutować!
– warknął. – Nie będziesz dyskutować – powtórzył nieco
spokojniej i przeszedł do drzwi, by przejąć wózeczek od kelnera.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Akurat
jest pora obiadu, więc wszystko ciepłe, nie trzeba było
podgrzewać, panie Rodrigez – służący wytłumaczył swoje
prędkie przybycie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję,
możesz już odejść. Potem zwrócę ci wózek.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
jak pan każe. – Mężczyzna ukłonił się i wyszedł, choć wcale
nie było mu na rękę porzucanie wózka kelnerskiego, gdyż ten był
mu jeszcze potrzebny, ale z zięciem właścicielki nie ośmielił
się dyskutować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
podjechał wózeczkiem do sypialni, zasiadł na krześle i chwycił
za chustkę. Rozłożył ją na kolanach żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jestem…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciii.
Spokojnie. Musisz jeść. – Postawił na swojej lewej dłoni
podstawek z bulionówką, a w prawą chwycił łyżkę. – Otwórz
buzię.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie…
– Zanim się obejrzała pierwsza, drobna porcja płynu znalazła
się w jej ustach. Przełknęła i obiecała sobie w myślach, że
więcej się nie odezwie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
spokojnie nabrał drugą łyżkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio
– rzekł wymownie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pokręciła
głową.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;"><i>Por
favor</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Łyżka
już znajdywała się przed jej ustami, dosłownie ich dotykała, a
ona nadal milczała, ze wzrokiem wbitym w jeden punkt na dywanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
z irytacją odłożył łyżkę do bulionówki i złapał się za
czoło. Pokręcił głową z niedowierzaniem, spojrzał też w sufit.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Musisz
jeść.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chcę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mało
mnie to obchodzi. – Odłożył naczynia na wózek. – Jeśli nie
chcesz abym cię karmił, to proszę, zjedz sama, choć pół zupy i
ćwierć obiadu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chcę. Nie jestem głodna.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wstał
z wyraźnym gniewem wyrysowanym na twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
wezwać lekarza, by cię przez nos karmił, czy sam mam cię nakarmić
na siłę!? Tego chcesz!? – zaczął się nad nią roztrząsać.
Dla udowodnienia swoich słów, chwycił lewą dłonią za jej kark,
a prawą nabrał nieco płynu na łyżkę. – Otwórz usta,
natychmiast.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Usiłowała
pokręcić głową, ale za mocno ją trzymał. Na dodatek jej włosy
zaplątały się między jego palcami i także w obrączkę, co
sprawiało, że bolało ją przy każdym ruchu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
będę się powtarzał – zapowiedział.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Łyżka
napierała na jej usta, więc nie miała innego wyjścia, jak tylko
je otworzyć. Zaraz po przełknięciu, w jej buzi wylądowała druga
porcja. Tym razem nie zamierzała jej posłusznie połknąć.
Wypluła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
to miało być!? – warknął o wiele za głośno. Usiadł naprzeciw
żony i chwycił jej podbródek w dwa palce, przyszczypując przy tym
fragment skóry. Zmusił, by na niego spojrzała, jednak po tym
szybko zabrał dłoń i położył ją na swoim kolanie. – Albo
zjesz, albo cię zleje, a po wszystkim i tak będziesz musiała coś
zjeść. – Posunął się do groźby. Wcisnął w jej dłoń łyżkę.
– Czekam i nie odpuszczę – zapowiedział.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Możesz
zrozumieć, że…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Lanie
najpierw? – zapytał z gniewem, wylewającym się z każdym słowem
coraz mocnej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
możesz…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mogę
i się nie zawaham. Jako mąż mam swoje prawa i nieustannie ci o tym
przypominam. W końcu doprowadzisz do tego, że przypomnę ci tak, iż
już nie zapomnisz. Do tego chcesz doprowadzić? Do tego bym stanął
nad tobą z jakimś kijem w ręce?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Spojrzała
na niego z wyraźnym strachem w oczach i tym wyrazem twarzy sprawiła,
że nieco spuścił z tonu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">I
tak tego nie zrobię, nie bój się – uspokoił. – Nie
potrafiłbym. Co najwyżej potraktuję cię na tyle lat, na ile teraz
się zachowujesz, czyli przełożę przez kolano, ale zapewniam, że
i tego pragniesz uniknąć, dlatego smacznego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
był zirytowany, ale starał się nad sobą panować. Cyntia
wyczuwała jego gniew, a ton, jakim się do niej zwracał, był tak
inny od tego, który znała. Przez chwile chciała w to nie wierzyć.
Sądziła, że jej mąż nie byłby w stanie jej tak po prostu zlać,
jakby była niesforną kilkulatką. Jednak, gdy zerknęła w jego
oczy i usłyszała ponownie <i>smacznego,</i> coś w jego głosie,
jak i w spojrzeniu, zdawało się ją skutecznie przekonać do
możliwości ziszczenia tych gróźb. Chwyciła pewniej łyżkę w
dłoń i zamoczyła w bulionie. Z trudem przełknęła pierwszy łyk,
ale pomimo tego zmusiła się do kolejnego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wystarczy
już? – zapytała po zjedzeniu połowy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
teraz drugie danie. – Na miejscu bulionówki z rosołem, znalazł
się talerz z ziemniakami, kotletami i świeżymi warzywami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
już nie chcę – wyznała przez łzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
dyskutuj ze mną, chyba ci już to powiedziałem, tak!? – ostrym
tonem sprowadził ją do posłuszeństwa.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chwyciła
za widelec i nabrała nieco warzyw.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Była
zasmucona, płakała, ale jadła, a Hektor w spokoju się temu
przyglądał, z rękoma splcionymi na piersi. Nie miał w sobie ni
krzty litości, bo wiedział, że kieruje nim tylko i wyłącznie
dobro żony, i troska o nią.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
chcę dla ciebie źle, ale musisz odzyskać siły, by móc ze mną i
Marselem wybrać się na spacer – zaczął, wyciągając w jej
kierunku dłoń z białą chusteczką – bo my cię Cyntio
potrzebujemy, wiesz o tym?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciepły
ton i delikatny uśmiech sprawiły, że Cyntia przypomniała sobie,
że jej mąż choć szybko i gwałtownie wpada w złość, to równie
szybko się rozpogadza, a cały zły nastrój jemu wtedy przechodzi,
i stara się załagodzić konflikty, w które wcześniej popadł.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kolejne
dni minęły Rodrigezom bardzo podobnie. Cyntia nadal nie chciał za
dużo jeść, ale odbywało się bez wrzasków i gróźb. Hektor dbał
o to, by przyjmowała posiłki regularnie i w wystarczającej ilości.
Dwa tygodnie później zaczęła wracać nie tylko do formy, ale
także do życia i to jej bliskich cieszyło najbardziej. Mąż wraz
ze szwagierką, nawet namówili ją na wspólny spacer po ogrodach,
oczywiście wraz z małym Marselem, śpiącym w wózku pożyczonym od
Julii, bo jego nowiuteńki, dopiero co kupiony i kremowy, znajdował
się w posiadłości Rodrigezów, i był prezentem od Laury Prevost.
Chciała by jej bratanek był wożony w najnowszym modelu,
odbiegającym nieco od klasyki. Po spacerze Hektor zapowiedział,
żonie, że czas już wracać do domu... ich domu. </span></span>
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wsiadł
do samochodu i pożegnał się z posiadłością Montenegro szerokim
uśmiechem. Cyntia zasiadła z przodu i zerknęła do tyłu na Laurę
oraz Marsela śpiącego w koszyku. Malec wyraźnie nabierał sił i
wydawał się rosnąć w oczach. Pulchniał nie tylko na brzuchu i
udach, ale przede wszystkim na twarzy. Jego policzki nabierały
pucołowatego kształtu i sprawiały, że gdy bardzo szeroko się
uśmiechał, to oczu zupełnie nie było mu widać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Strasznie
utył – skomentowała Laura, a Hektor i Cyntia nie byli w stanie
powstrzymać lekkiego śmiechu. – Powiedziałam prawdę. Spójrzcie
na jego policzki, jak buldog normalnie – dodała łapiąc bratanka
za pólaski.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
rób mu tak, on tego bardzo nie lubi – uprzedził Hektor
wyjeżdżając na główną drogę, która była zupełnie nową i
tworzyła objazd wprost do jego posiadłości, na wypadek, gdyby
wąwóz ponownie zalało, choć w planach miał także jego
zasypanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
nie płacz – zwróciła się Laura do Marsela, który właśnie
otworzył oczy i spojrzał na ciocię. – Zamknij ślepka –
zachęcała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
będzie płakał, to staniesz i ja przesiądę się do tyłu. –
Cyntia pogładziła męża po pliczku. – Powinieneś się ogolić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mężczyzna
zaczerpnął głębiej oddechu i wypuścił powietrze, a żona wciąż
gładziła jego szyję.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Naprawdę,
włosy już ci na szyi rosną – komentowała dalej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
<i>por favor</i>. – Spojrzał na nią znacząco.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A…
przeszkadzam? – zgadywała z uroczym uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Staram
się prowadzić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
już nie będę. – Zabrała dłoń i położyła na kolanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
po nią sięgnął, przybliżył do swoich ust i musnął delikatnie,
a następnie odstawił, ale na swoje kolano. Nie puszczał jej
nadgarstka, sunął wyżej, wprost na swoje udo, jego wewnętrzną
stronę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślisz
tylko o jednym – szepnęła, a jej policzki niemal natychmiast
oblały się szkarłatem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tęsknię
za żoną – usprawiedliwił swoje poczynania, po czym położył
obie dłonie na kierownicy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Teraz
Cyntia miała możliwość zabrania ręki z nogi męża, mogła to
uczynić niemal natychmiast i z początku miała taki zamiar, ale
zdecydowała się na nagłe przesunięcie jej jeszcze wyżej i
zapytanie:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
bardzo?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
wciągnął brzuch i nieco się zgarbił, przymykając jednoczęśnie
oczy, gdy poczuł dłoń żony na swoim kroczu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam
– rzekła z łobuzerskim uśmiechem, bez cienia skruchy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
się nie stało – odpowiedział, a Laura zaczęła dopytywać o
czym rozmawiają.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">O
niczym.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
ci zrobiła? – dopytywała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
takiego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Czyli,
że co? – nie dawała za wygraną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Za
włosy go pociągnęłam – wtrąciła Cyntia, sądząc iż jest to
idealna wymówka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
– odparła smętnie Laura. – A już myślałam, że coś
ciekawego się stało, że coś zrobiliście takiego... o... a tu
nic.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Od
początku mówiłem, że nic się nie stało – powiedział Hektor,
starając się zamaskować swoje lekkie rozbawienie. – Jak tam mój
syn? – zmienił temat, zerkając na moment w tył, zanim pokonał
zakręt.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Gapi
się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Na
ciebie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
niby na kogo innego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
tam nie wiem, ale to dziwne, że patrzy się na ciebie i nie płacze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
czemu miałby płakać? – zapytała Cyntia męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mógłby
się wystraszyć ciotki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przestań!
– Laura zdzieliła brata w głowę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bo
ci oddam! – uprzedził cichym, jak na jego możliwości, wrzaskiem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dobrze,
dobrze. Już, spokój, nie szalejcie oboje w samochodzie. – Cyntia
starała się uspokoić całe towarzystwo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
swoją drogą, żono. – Poruszył zabawnie brwiami. – Ty
wiedziałaś o jej pomyśle?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja?
Skądże? – Wzruszyła niewinnie ramionkami.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Siostro,
kiedy ci to zejdzie z głowy? – dopytywał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Mam
nadzieję, że nigdy, a odrosty zamierzam pokrywać regularnie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Po
moim trupie – wycedził przez zęby.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ej,
nie uwierzycie! – wykrzyknęła uradowana Laura, zupełnie
ignorując wcześniejsze słowa brata. – Ziewnął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
się roześmiała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zanudzają
go wasze sprzeczki, to ziewa. Nie ma się co dziwić. Mnie tez już
to zaczyna męczyć.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
słodki. Włożył kciuk do buzi. Ble, ale się uślinił. –
Skrzywiła się panienka Prevost.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie komentuj, tylko go wytrzyj. Masz chusteczkę. – Pouczył Hektor
siostrę i podał jej białą, haftowaną chustkę wprost ze swojej
kieszeni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale,
że ja?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ty
siedzisz z tyłu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale,
że jak?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
po prostu, normalnie! – odparł nieco zirytowany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zatrzymaj,
przesiądę się – poleciła Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
niechętnie, ale stanął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Powinnaś
się przyzwyczajać. Kiedyś też będziesz miała męża i dzieci –
zwrócił się do siostry, która zasiadła na miejscu pasażera obok
niego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
nie będę miała męża i dzieci. Wystarczy mi brat. Obrzydziłeś
mi cały męski ród. Jakbym urodziła chłopca, to bym tego nie
przeżyła. Tyle godzin bólu i nawet w sukienkę nie można
wystroić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
słuchaj ciotki. Plecie głupstwa. – Cyntia wzięła Marsela na
ręce i przytuliła. Podtrzymywała jego główkę i czule gładziła
kciukiem po jego krótkich, niemal zupełnie startych włoskach.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">W
końcu państwo Rodrigez znaleźli się przed swoim domem, choć
jeden postój był konieczny, gdyż Marsel był głodny i ani myślał
zaczekać do czasu aż znajdą się w domu. Oczywiście kiedy Cyntia
odpinała guziki umiejscowione na przedzie sukni, to Laura zakryła
swoje oczy i oznajmiła, że nawet nie chce tego widzieć. Hektor się
zaśmiał i spojrzał do tyłu, jak jego synek obejmuje usteczkami
lewy sutek matki. Przez chwilę poczuł ukłucie zazdrości, ale
szybko je w sobie stłamsił. Już gdy Cyntia była w ciąży,
wiedział, że będzie zmuszony dzielić się nie tylko jej
uczuciami, ale także jej ciałem. Właściwie to miał tego
świadomość już w chwili, gdy poprosił ją o rękę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wspólnie
przekroczyli próg. Cyntii bardzo przypadł do gustu odnowiony
korytarz i sala jadalna, podobna jak ta w posiadłości jej rodziców,
tylko nieco w innych, bardziej stonowanych kolorach, które
skutecznie kontrastowały się z bladoróżowymi i bladoniebieskimi
obrusami porozkładanymi na wszystkich stołach. Najbardziej jednak
ucieszył ją widok wujaszka, któremu Hektor zaproponował gościnę
u siebie, by nie narobił więcej problemów. Wolał mężczyznę, po
prostu, mieć na oku.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntio,
chciałem przeprosić, to ja powinienem był… – zaczął Damian
niepewnie i z bardzo skruszoną miną.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Hektor
skrzywił się, bo osobiście wolał, by nikt jego żonie nie
przypominał o tamtej tragedii, zważywszy na to, że dopiero co się
po niej pozbierała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
wujku, to było zaplanowane. Ten kto uszkodził broń, chciał zabić
Bastiana albo mojego męża, nie ciebie. Policja szuka winnego. –
Cyntia podeszła bliżej wujka i pozwoliła, by ten pogładził ją
po włosach, a następnie pogłaskał po główce jej synka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
śliczny. Szkoda, że mój brat go nie poznał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wezmę
go, wy się uściskajcie jak to macie w zwyczaju – zaproponował
Hektor z lekkim pokpiwaniem. Wziął Marsela na ręce. Przytrzymał
pewnie główkę i przybliżył dziecko do swojego torsu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Uważaj,
chyba cię poślinił – zauważyła Laura.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nic
się nie stało – odpowiedział z uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
to od mleka, to może nie puścić. Lepiej zdejmij marynarkę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Laura
ma rację. Daj. – Cyntia już chwyciła za brzegi rozpiętej
marynarki męża i zawołała proszącym tonem – wujku…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
dajcie mi tego małego mężczyznę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
wda się w waszą rodzinę, to żaden mężczyzna z niego nie będzie
– dogryzł Damianowi Hektor. – Na pewno umiesz trzymać tak małe
dzieci? – zapytał z troską, jeszcze nim oddał Marselka w obce
ramiona.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wujaszek
niósł mnie do chrztu, gdy miałam trzy tygodnie – wyjaśniła
Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
pewna, że cię nie upuścił? – zapytała Laura ze złośliwym
uśmieszkiem. Zaraz potem napotkała na surowe spojrzenie brata. –
Przepraszam, to tylko był taki żart.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przecież
się nie gniewam – oznajmiła Cyntia. – A ty dawaj już tę
marynarkę! – warknęła na męża.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Już
daję, się tak nie denerwuj, kochanie. – Pocałował żonę w
policzek i pozwolił rozebrać się z odzieży wierzchniej.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
podeszła do drzwi prowadzących do kuchni.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Potrzebuje
jednej pokojówki – zawołała, nawet nie zadając sobie trudu, by
przekroczyć próg.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak,
proszę pani? – zapytała młoda blondynka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Trzeba
zaprać marynarkę mojego męża. Synek go poślinił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bardzo
dziękuję.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
musisz dziękować, to ich praca – zwrócił się do żony Hektor,
a po chwili znów spuścił wzrok z żony i zajął się podziwianiem
swojego syna. – A patrz jakie ma oczy, takie dwa czarne paciorki –
pokazywał Damianowi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
jak wytyka język, zupełnie jak Cyntia gdy była mała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wytykała
język? – dopytywała Laura, niezwykle zaciekawiona tą wzmianką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bardzo
długi czas, zwłaszcza gdy ktoś jej kazał coś zrobić, a ona nie
miała ochoty. Łapała się wtedy pod boki, wytykała język albo
wydymała usta. A potem uciekała…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przed
ojcem? – zapytał rozbawiony Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przed
matką – odpowiedział Damian. – Albo kiedyś, jak przez nią
zatruła się połowa domowników…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wujku,
wystarczy – wtrąciła Cyntia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
bym chciała poznać tę historie. Może pan kontynuować. – Laura
uśmiechnęła się szeroko do wujaszka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ten
puścił do niej oczko.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
też czekam na kontynuację – poparł siostrę Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Chciała
zrobić psikusa bratu, zaparzyła ziół przeczyszczających.
Niestety nie wiedziała, która filiżanka będzie Martina, więc
postanowiła dodać zioła, po prostu, do dzbanka z herbatą, a samej
tego wieczoru pić wodę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Rodrigez
się roześmiał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
śmiej się, najbardziej pochorowała się matka – powiedziała
Cyntia, przypominając sobie wydarzenia sprzed tylu lat.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ta
wiedźma? – zapytała Laura.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Siostro
– syknął przez zęby Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Daj
dziewczynie spokój, dobrze wiesz, że moja bratowa do aniołów nie
należy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie powód, by…</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Matka
się dowiedziała, że to ty? – przerwała zniecierpliwiona Laura.
Usiadła na jednym z krzeseł, oczekując kontynuacji opowieści.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście,
że tak, bo wiedziała, że z Martinem prowadzę zimną wojnę. Poza
tym miałam jeszcze trochę ziół w mojej torebeczce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
wyjęłaś ich i nie ukryłaś?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie.
– Pokręciła głową ze smutną minką.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Straszna
prowizorka. Ja jak wbiłam gwoździe w krzesło od dna, tymi
szpikulcami do góry, to pierwsze co uczyniłam, to schowałam
gwoździe i młotek na miejsce.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
i tak się domyśliłem kto to zrobił – przypomniał Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
nie udowodniłeś – odpowiedziała z uśmiechem wyższości Laura.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
miałem potrzeby, to Javier usiadł na tym krześle. – Hektor
przejął syna od Damiana i uraczył spojrzeniem swoją małżonkę.
– A jak się zakończyła historia z ziołami? O reakcje mamy
pytam.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">A
tak… nie pamiętam za bardzo, to było dawno. Miałam z dziewięć
lat. – Zrobiła zafrasowaną minę i podrapała się za uchem,
zdradzając tym swoje zmieszanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
pamiętasz czy nie chcesz pamiętać? – dopytywał mąż.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
pytasz o to czy dostałam lanie, to nie. Tatuś mnie wybronił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
też miałem w tym swój udział – wtrącił się Damian.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jakżeby
inaczej. A potem się dziwić, żeś ty taka rozpuszczona –
skwitował Hektor. – Położysz małego spać? – zapytał,
podchodząc bliżej żony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ciekawe
czemuś ty taki złośliwy – odparła naśladując jego ton, a
potem wzięła syna na ręce i dodała – oczywiście, że go
położę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ostatni
pokój po lewo – wskazał kobiecie umiejscowienie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie ten sam – zdziwiła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaprowadzę
cię – szybko zaproponowała Laura.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ani
się waż – warknął na nią Hektor. – Sama trafi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
obejrzała się do tyłu, jakby sama nie wiedziała jak ma postąpić.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Idź,
idź – polecił jej Hektor.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podreptała
więc na górę wraz z małym dziecięciem w ramionach, a Rodrigez
przeprosił towarzystwo, szepnął wujkowi, by trzymał łapy z dala
od jego siostry i zajmował jej towarzystwo na dystans, jeśli w
ogóle chce mieć jeszcze obydwie ręce, a Laurze pogroził palcem.
Poszedł w kierunku, w którym udała się Cyntia. Szedł długim i
szerokim korytarzem, aż stanął przed drzwiami z tabliczką <i>Państwo
Rodrigez</i>. Otworzył je i spojrzał na zachwyconą żonę,
rozglądającą się dookoła.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podoba
ci się? – zapytał z lekkim uśmiechem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Bardzo
– przyznała. – Kołyska jest piękna. Taka duża i ślicznie
rzeźbiona. Nie ma zasłonek, dlaczego?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
znam się na dodatkach. Uznałem, że będzie lepiej, jak razem
pojedziemy do krawcowej i wybierzesz materiał. To samo z obrazami,
gdyż nie jestem biegły w wystroju wnętrz.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
obicia w kolorze starego złota, z domieszką pomarańczowego już
są. Trafiłeś w mój gust, więc mogłeś też...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiedziałem,
że to twój ulubiony kolor, ale resztę będziesz musiała wybrać
sama, w końcu to przede wszystkim ty będziesz tu bywała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jak
to <i>przede wszystkim ja</i>? A ty? Masz osobny pokój? To chyba
jeszcze nie te lata małżeństwa, by się wyprowadzać z sypialni,
prawda?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
naturalnie, że nie. – Uśmiechnął się i dotknął dłońmi jej
ramion. Nachylił się, by musnąć w policzek. Marselowi także
ofiarował całusa, tyle, że chłopcu w główkę, tuż nad czołem.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
więc miałeś na myśli?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tylko
tyle, że... – Przełknął ślinę i szukał w głowie
odpowiednich słów, takich, by jej nie rozzłościć. –
Mężczyźni... mężowie i ojcowie pracują. Będę więc tu sypiał,
ale w dzień, to zazwyczaj ty i dzieci będziecie tu bywać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dzieci?
– zdziwiła się.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
i jego rodzeństwo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Marsel
nie ma rodzeństwa. – Zacisnęła usta w wąską kreskę i
wyczekiwała, choć sama do końca nie wiedziała na co.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oj,
wiesz co miałem na myśli.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie,
nie wiem albo raczej nie chcę wiedzieć. Znowu postanowiłeś nie
pytając mnie o zdanie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedyś
cię o nie pytałem. Rozmawialiśmy o dzieciach – przypomniał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
było zanim Marsel się urodził. Całe wieki temu.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Niespełna
rok – sprostował.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nieważne.
Póki co nie chcę o tym myśleć. Pozwól mi się cieszyć z tak
dużego pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Oczywiście.
Daj, położę małego. – Wziął syna na ręce i wsadził do
kołyski, wprost na miękki materacyk, pokryty wełnianym kocykiem.
Drugim, podobnym przykrył maluszka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
naprawdę bardzo duży pokój – nawoływała, wychodząc jednymi
drzwiami, a wchodząc drugimi.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Połączyłem
trzy pokoje w jeden. Można chodzić w kółko. Tam będzie pokój
Marsela. – Wskazał na drzwi, którymi wcześniej żona
przechodziła, a później znów skupił całą swoją uwagę na
chłopcu, gdy ten smacznie spał.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Cyntia
podeszła do niego i wspięła się na palcach, by dosięgnąć do
mocno zarośniętego policzka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
my zrobimy z taką przestrzenią? – dopytywała.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Myślę,
że jakoś ją zagospodarujemy – uciął temat, odsuwając się od
niej na kilka kroków, jakby był o coś obrażony, ale nie chciał
dać tego po sobie poznać. – Teraz będę musiał na chwilę
zostawić cię samą. Weź kąpiel, odpocznij, póki mały śpi.
Tylko proszę, miej go na oku. Najlepiej nie zamykaj drzwi, byś go
słyszała, gdy zapłacze.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiem
jak się nim zajmować – odparła nieuprzejmie.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przepraszam.
– Przymknął powieki, po czym ponownie, bardzo szybko je otworzył.
– To nie tak, że ci nie ufam, ale on jest taki maleńki... boję
się o niego nawet, gdy sam trzymam go na rękach. Jest taki kruchy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ani
się obejrzysz, a będzie większy. Jeszcze trochę i będzie
szorował po tym dywanie na kolanach. – Wskazała dłonią na
wykładzinę znajdującą się na środku pokoju. – Jakiś miesiąc
później będzie biegał, niemiłosiernie przy tym krzycząc i
dopominając się słodkości. Później będzie rzucał kajetami,
nie chcąc uczyć się literek. Nocami nie będzie chciał spać,
prosząc, by przeczytać mu jeszcze jedną bajkę. Następnie wspinał
po regałach, gdy zapragnie dosięgnąć najwyższej zabawki. Na
pewno będzie trzaskał szufladami, potrącał krzesła i pewnie też
stłucze twoje whisky. – Tym razem wskazała na stoliczek z
alkoholami. – A teraz mi powiedz, czemu ciągle się uśmiechasz?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Przychylił
się do niej i warknął z radością:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ponieważ
cholernie się nie mogę tego doczekać.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Tak
naprawdę Hektor oczami wyobraźni już widział małego chłopca,
który czyni te wszystkie psoty, a potem chowa rączki za pleckami,
splatając ze sobą paluszki i mówi dziecięcym głosikiem <i>to nie
ja, naplawde, to tak samo się staneo</i>.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
ja wezmę kąpiel, a ty co będziesz robił w tym czasie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Muszę
nadać ogłoszenie, w tym celu pojadę do miasta – odpowiedział,
wciąż będąc nieco nieobecnym, gdyż dopiero wynurzał się z
prognozowanej przyszłości.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
pewnie dużo ci zajmie, więc zejdę do Laury i wuja. Zjem w ich
towarzystwie. Chyba, że chcesz bym na ciebie zaczekała?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
ma takiej potrzeby, tylko, gdy będziesz wychodziła, to przyślij do
Marsela jedną z pokojówek. Niech nie spuszcza go z oka.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jesteś
nadopiekuńczy – zauważyła z lekkim zagniewaniem wymalowanym na
twarzy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kocham
was, więc chyba nie ma w tym nic dziwnego, że się o was troszczę
– odpowiedział na jej oskarżenie, musnął w policzek i wyszedł
z pokoju.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<br /></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Kiedy
Hektor siedział w samochodzie i był w drodze do miasteczka, gdzie
miał nadać ogłoszenia, Ernest Sambor paląc cygaro, przechadzał
się po koszarach. Rupert – partner Sambora, siedział i popijał
wodę wprost z literatki, oczami natomiast podążał za grubszym,
lekko wyłysiałym mężczyzną, którego te włosy, które mu
jeszcze pozostały, były siwe jak pióra gołębia.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nad
czym pan tak myśli? – zapytał, wcześniej znacząco odchrząkając.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Julian
Montenegro nie żyje, pokojówka Violetta Molins nadal jest
zaginiona, co daje nam dwie rozkopane sprawy, ani jednego
rozwiązania, ni jednej poszlaki.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ale
coś te sprawy łączy, tak? – dopytywał z niewiedzą w oczach
szczupły i wysoki brunet.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Osoba
szefa i zięcia, w obu przypadkach to Hektor Rodrigez.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie
jest to tak, że pan się trochę tak na niego tak uwziął? – ze
zdenerwowania Rupert powtórzył kilkakrotnie w jednym zdaniu słowo
<i>tak,</i> co miał w zwyczaju kiedy opuszczał go spokój.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Ja
wiem jak to wygląda! – warknął Ernest i odwrócił się w stronę
partnera. – Ale z nim coś jest nie tak. Nie daje mi to spokoju. Od
czasu jak z nim rozmawiałem... ten wzrok... jego pewność...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jest
pewny siebie. To pożądana cecha. Może jednak zajrzę do jego
kartoteki? – Rupert wstał i stanął nad biurkiem należącym do
Sambora.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Jeśli
chcesz zajrzeć do tej teczki, którą przy nim otworzyłem, to nie
polecam – syknął.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dlaczego?
– Rupert otworzył teczkę, która okazała się być zupełnie
pusta. Spojrzał na Sambora zdziwiony.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Właśnie
dlatego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
się stało z aktami?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nigdy
ich u nas nie było – odpowiedział Ernest. – Zagrałem z nim va
bank. Stworzyłem teczkę i wmówiłem mu, że przysłali ją z
Londynu, bo prosiłem o nią z powodu zaginięcia Violetty Molins. Do
środka wcisnąłem obce, zapisane kartki, ale on wiedział, że nic
o nim nie wiemy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Coś
jednak wiemy. Wiemy, że strzelił do kobiety... – zaczął
wyliczać Rupert.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Podeszła
pod kulę. Tak zeznał jego rodzony brat, tak zeznał też on sam i
tak samo zeznał sekundant. Wiemy to z telegramu, który przyszedł z
Hiszpanii.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wiemy,
że był na miejscu śmierci Artura Sol...</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Solcmana
– podpowiedział Ernest, po czym na krótki moment przerwał
kontynuowanie wyjaśnień, by wygładzić swojego wąsa. – Tak, to
wiemy z telegramu londyńskiego, a kilka szczegółów z późniejszej
rozmowy telefonicznej, ale nie mamy akt tej sprawy.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Wystąpmy
o nie do sędziego.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">To
nie będzie takie proste. Nie mamy dowodów, żadnych poszlak, które
wskazywałyby na Rodrigeza. Czym uargumentujemy chęć grzebania w
jego życiorysie?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Pani
Molins zaginiona i pan Montenegro zabity, to mało?</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dla
sędziego tak, ale... moglibyśmy spróbować obejść prawo.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Co
pan ma na myśli? – zapytał Rupert i obserwował z lekkim strachem
Sambora, który przechadzał się po koszarach i kręcił pióro w
dłoniach, zupełnie tak jakby chciał je zrolować.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zadzwonię
do mojego przyjaciela. Poproszę, by zajrzał do akt Rodrigea i
przekazał nam najbardziej istotne informacje. Nie będziemy mogli
ich nigdy wykorzystać przed sądem, gdybyśmy musieli go skazać,
ale w zeznaniach możemy się nimi podeprzeć. – Sambor nie
tłumaczył wiele i długo się też nie zastanawiał. Sięgnął do
aparatu telefonicznego, połączył się z centralą, a następnie z
Londynem. Rozmawiał z przyjacielem, jakby się znali ze sto lat, a
potem, pod sam koniec rozmowy, poprosił o tę niewielką przysługę.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
<span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Odpowiedź
nadeszła kolejnego dnia, brzmiała:</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Archiwum,
w którym przechowywane były zapisy przesłuchań, zalało kilka
miesięcy temu. Są tylko ogólne kroniki spraw z datami i krótką
informacją czego dotyczyły oraz kto był podejrzany.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Dziękuję
– powiedział Ernest lekko zasmucony. Odłożył słuchawkę i
spojrzał na Ruperta. – Dowiedz się kiedy, gdzie i jak długo byli
Rodrigezowie w podróży poślubnej – polecił.</span></span></div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Skąd
pomysł, że w ogóle byli w takiej podróży.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm; text-indent: 2cm;">
– <span style="font-family: "cambria" , serif;"><span style="font-size: 11pt;">Zaufaj
mi, byli. – Obszedł biurko i zasiadł na krześle. Splótł palce
z sobą i zaczął je wyłamywać. – Mogę się tylko domyślać,
że odwiedzili Londyn – szepnął, jakby do samego siebie, choć
czuł, że to niedorzeczne. W pracy nigdy nie kierował się
intuicją, właściwie, to zawsze myślał, że jej nie posiada, ale
podczas przesłuchiwania Hektora Rodrigeza poczuł coś dziwnego,
jego wzrok go mroził, a ironia i cynizm nie bawiła, a zwyczajnie
przerażała. Nie ufał mu i zamierzał go sprawdzić od podeszwy
buta, po ostatni pyłek osadzony na górze kapelusza.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "times new roman";">Zapraszam także do kolejnego postu </span><span style="font-family: "cambria" , serif; font-size: 14.6667px; text-align: justify; text-indent: 75.5906px;">–</span><span style="font-family: "times new roman";"> </span><a href="http://j-i-s.blogspot.com/2016/06/rozdzia-17-mocne-alibi.html">Rozdział 17: <i>Mocne alibi</i></a></div>
Dariusz Tychonhttp://www.blogger.com/profile/04742487162222959419noreply@blogger.com29