poniedziałek, 2 maja 2016

Rozdział 11: Miesiąc miodowy


Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem  Rozdział 10: Czym prędzej do ołtarza

Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - Wprowadzenie: Na zły początek

Cyntia nie przejmowała się bojem hotelowym ani lokajem, od razu podbiegła do balkonu, otworzyła duże, dwuskrzydłowe drzwi i stanęła, opierając się na murowanej poręczy balkonowej.
Podoba ci się? – wyszeptał Hektor do ucha ukochanej, jednocześnie muskając wargami jej szyję.
Jest piękna, a jaka duża – odpowiedziała uradowana. – Kiedy byłam tu z rodzicami jej budowę zaczynali.
Niemożliwe. Zaczęto ją budować w tysiąc osiemset osiemdziesiątym siódmym, nie było cię jeszcze na świecie – stwierdził Hektor.
W tysiąc osiemset osiemdziesiątym ósmym roku byłam w brzuchu matki. Była tu z ojcem w podróży. Jak byłam mała, to mi opowiedziała to raz, na dobranoc.
Poczęli cię we Francji? – zapytał rozbawiony Rodrigez, opierając się jednym ramieniem o barierkę.
Cyntia zdzieliła go w ramię otwartą dłonią.
Myślisz tylko o jednym – oburzyła się.
Mąż objął ją w pół jedną ręką, chwycił nad biodrem i przyciągnął do siebie. Nie wyprostował się, nadal niemal wisiał połową siebie na tym balkonie, przez co wydawał się być niższy od swej żony.
A może byśmy tak poczęli naszego szkraba we Francji? – zapytał i pocałował Cyntie w brzuch, poprzez materiał sukni.
Wiesz o czym myślę?
O czym? – Wyprostował się.
O tym, że jest to jeden z twoich lepszych pomysłów – odparła.
Nie musiała długo czekać na reakcje męża. Wziął ją niemal natychmiast na ręce, chwytając obiema dłońmi pod pośladkami i zaniósł do sypialni. Rzucił na łóżko.
Poczekaj na mnie. Tylko nigdzie się nie ruszaj – rozkazał i wyszedł do salonu, chwycił klucz od jednego pana z obsługi i dosłownie wypchnął go za drzwi. – Poradzimy sobie sami – wyjaśnił i powrócił do żony.
Zaczekaj! – powstrzymała go, gdy zaczął zdejmować przez głowę swoją białą koszulę. Kamizelkę porzucił już wcześniej wchodząc do pokoju, a płaszcz i marynarkę zdjął już przy wejściu do hotelu.
Słucham?
Skąd wiedziałeś ile mam lat? – zapytała wprost.
Kierowałem się zasadą, że kobiety o wiek się nie pyta, ale nigdzie nie słyszałem, że nie wolno pytać o wiek siostry owej kobiety.
Podpytałeś się Julii? – nie dowierzała.
Przytaknął ruchem głowy.
A ty ile masz lat? – odważyła się zapytać, choć samą siebie ironicznie ganiła w myślach za to, że dokonała tego rychło w czas, czyli o kilka tygodni za późno.
Jestem od ciebie starszy – odpowiedział i wreszcie pozbył się górnej części garderoby. Zmiął ją i rzucił na podłogę.
Cyntia musiał przyznać, że wyglądało to niezwykle męsko i zdecydowanie. Już wcześniej zauważyła, że Hektor jest niezwykle pewny siebie i stanowczy, ale nie sądziła, że w łóżku okażę się być dokładnie taki sam, a przed ślubem nie mieli za wiele okazji do zbliżeń, by mogła się o tym przekonać.
Tyle sama wiem. Nie chcesz powiedzieć ile masz lat, to powiedz o ile jesteś starszy?
O ponad dekadę.
Tyle także sama potrafiłam wywnioskować. Sprecyzuj odpowiedź, proszę.
Trzydzieści dwa lata – odpowiedział.
Cyntia się uśmiechnęła złowrogo, przygryzła dolną wargę ząbkami i zapytała z rozbawieniem:
Trzydzieści dwa lata starszy?
Cyntio, a ty jednak jesteś złośliwa – stwierdził dopadając do jej stóp, by pozbawić ją obuwia. Rozsupłał wysokie kozaczki, zdjął je i odrzucił na ziemie nieopodal łóżka. – Trzydzieści dwa lata mam – sprecyzował, przystępując do całowania szyi.
Drapiesz! Drapiesz! – krzyczała.
Myślałem, że już do tego nawykłaś. – Spojrzał jej głęboko w oczy.
Bardzo powoli przyzwyczajam się do wszelkich zmian – przyznała.
Dajesz mi do zrozumienia, że całował ciebie po szyi kiedyś ktoś kto nie miał zarostu? – zapytał poważnie.
Cyntia rozchyliła nieco wargi i choć bardzo chciała zaprzeczyć, to jednak zamilkła. Nie wiedziała bowiem, co ma odpowiedzieć na to pytanie i w jaki sposób wybrnąć z tego niewygodnego tematu.
A ty? Miałeś inne kobiety? – Postanowiła odwrócić kota ogonem.
Jestem od ciebie starszy, Cyntio.
Ile miałeś kobiet? – zapytała wprost.
Zmieniłaś temat – zauważył. – Pytałem czy ktoś inny całował cię po szyi, prócz mnie – przypomniał. Dało się wyczuć, że nie był zadowolony.
Cyntia teatralnie przewróciła oczami.
Byłam młoda, zafascynowałam się chłopcem z sąsiedztwa. Ja nim, on mną. Pierwsze pocałunki, pieszczoty… Wiem co o mnie w tej chwili myślisz. – Wyraźnie się wycofała.
Hektor zmierzył żonę wzrokiem, którym tak naprawdę nic nie zdradzał. Nie dało się bowiem wyczytać z niego żadnych myśli.
Nie, nie wiesz. Nie oceniam cię. Pierwszy swój raz przeżyłaś ze mną. Choć przed ślubem, to jednak ze mną, z mężem. Nie mam prawa cię źle oceniać, zwłaszcza, gdy sam nie dochowałem czystości do ołtarza.
Cyntia się uśmiechnęła słysząc jego słowa.
Ile miałeś kobiet?
Kobiet kilka, ale karczmianych panien kilkadziesiąt – przyznał z wyraźnym wstydem i zażenowaniem.
Będziesz mi wierny? – nasunęło się Cyntii pod wątpliwość i wymsknęło na głos.
Oczywiście, że tak. Co do tego, nie miej nigdy wątpliwości.
Rodrigez powrócił do całowania żony po szyi, następnie po dekolcie.
Gnieciesz mi sukienkę! – zawołała z radością, ponieważ jego dłoń położona pod żebrami, przypomniała o tym jak ją łaskotał w swojej… właściwie to już ich wspólnej sypialni.
Wyprasują – zapewnił.
Dopiero się sprowadziliśmy i już narobimy kłopotów służbie.
Dobrze, w takim razie nie narobimy. – Chwycił za materiał na dekolcie obiema dłońmi i rozdarł go.
Hektor! – krzyknęła.
Mężczyzna uśmiechnął się łobuzersko.
Zaoszczędziliśmy służbie prasowania – wyjaśnił. – Przecież tego chciałaś.
Wcześniej nigdy nie czyniłeś tak jak chciałam – poskarżyła się.
Wcześniej nie byłem twoim mężem.
Dotknęła jego klatki piersiowej dłonią, pogładziła, następnie drugą sięgnęła do karku i uniosła się, by dosięgnąć do pocałunku Ledwie dotknęła jego warg swoimi ustami i zrezygnowała z pierwotnego zamysłu.
I już zawsze będziesz spełniał wszystkie moje zachcianki? – zapytała nie oddalając się ani o centymetr.
Tylko wtedy jeśli ty będziesz spełniała moje – odpowiedział po przemyśleniu sprawy.
A co gdy moje będą się kłóciły z twymi? – dopytywała, opadając na poduszki.
Jak to co? – zapytał i jednym ruchem okręcił Cyntie na brzuch. – Wtedy wygra silniejszy – odpowiedział i dla potwierdzenia swoich słów strzelił otwartą dłonią w jeden z pośladków kobiety.
Huk rozniósł się po pomieszczeniu, a Cyntii dosłownie stanęły łzy w oczach. Nie wiedziała tylko czy były one spowodowane tym lekkim bólem, nagłym pieczeniem, czy po prostu elementem zaskoczenia. Zanim jednak zdążyła się poskarżyć, poczuła zarost męża na swojej prawej łopatce i szept przepraszam, nie miało być tak mocno. Musnął płatek jej ucha, potem szybko chwycił za ramiona, zacisnął na nich swoje palce i szarpnął ją do góry wydając kolejne polecenie, tym razem brzmiące klęknij.
Dlaczego? – zapytała zaskoczona, kiedy on nakrywał swoimi dłońmi jej piersi, bo w końcu udało mu się dostać poprzez rozdartą suknie, pod samą halkę.
Ciii, pokażę ci inne ułożenie ciał i zabiorę do krainy rozkoszy. Obiecuję.
W takim razie milczę – odrzekła zaczerwieniona. Nadal ją peszył, w jakiś dziwny sposób onieśmielał, ale pomimo tego wstydu i szkarłatu na policzkach, który u niej wywoływał, godziła się niemal na wszystko, na każdy jeden jego pomysł.

Dwa dni później Hektor leżał na brzuchu w tym samym hotelu, w tym samym łóżku i w tej samej pościeli. Co prawda, obsługa hotelowa chciała zmienić nakrycia i koce, ale nie mieli możliwości, bo państwo Rodrigez, do tej pory, ani razu nie opuścili pokoju. Cyntia leżała bokiem i niebywale się nudziła. Pociągała męża za ucho co jakiś czas, by w końcu się zbudził. Ten jednak odpędzał się od niej niczym od natrętnej muchy.
Śpię – wycedził przez zęby.
Długo już śpisz.
Zasnąłem sporo po tobie.
Co robiłeś gdy spałam?
Podziwiałem – mamrotał na wpół przytomny.
Żelazną damę z balkonu? – dopytywała niezwykle głośno, z ustami tuż przy jego uchu.
Nie, moją damę podziwiałem.
Hektor! – krzyknęła nagle.
Zerwał się niczym oparzony.
Przepraszam – powiedziała, kuląc się pod jego gniewnym spojrzeniem, bo zdała sobie sprawę, że tym razem chyba przesadziła i była odrobinkę za głośna. – Nie patrz tak, proszę. Patrzysz takim wilkiem.
Jest… – Uspokoił się i sięgnął po swój kieszonkowy zegarek, pozostawiony na stoliku nocnym. – Piąta rano dopiero. Czego chcesz, o tak wczesnej porze, od swojego dobrotliwego i tracącego cierpliwość męża! – uniósł się, ale żartobliwym tonem, gestykulując przy tym jedną dłonią.
Jeśli już się wystarczająco nakrzyczałeś, to zjadłabym śniadanie.
O piątej?
Pokiwała twierdząco głową.
Zadzwonię. – Sięgnął po sznureczek, który uruchamiał dzwonek w pokoju służby.
Zanim zjawił się kelner, Hektor zdążył już zaciągnąć spodnie i założyć koszule, a nawet zapiąć ją do połowy. Kelner odebrał zamówienie na sok ze świeżych pomarańczy oraz gotowanego kurczaka z jajecznicą. Rodrigez chciał ruszyć na balkon, by nabrać świeżego powietrza, żona jednak zatrzymała go, chwytając za bordowe szelki, których nie zaciągnął na ramiona.
Słucham? – zapytał, odwracając się do niej.
Wróć do łóżka.
Za chwilę przywiozą nam śniadanie.
To zostawią w salonie. – Cyntia uśmiechnęła się łobuzersko.
Hektor nie potrafił jej odmówić, więc czym prędzej wskoczył do łóżka i oznajmił:
Jak to mawiają...? Miesiąc miodowy to najbardziej rozkoszny okres całego małżeństwa, tak?
Rozkoszny?
Encantador – powiedział po hiszpańsku i było to słowo, które nawiedziło Cyntię we śnie, gdy jeszcze nad ranem, po skosztowaniu gotowanego kurczaka, zdrzemnęła się na półtorej godzinki.
We śnie Cyntia widziała Williama, z początku był rozmazany, jakby za gęstą mgłą, ale z czasem stawał się coraz wyraźniejszy, nieco starszy, niż taki jakim go zapamiętała. Miał lekki zarost, krótsze i zaczesane do tyłu włosy, a wokół niego biegał mały chłopczyk, łudząco do niego podobny.
Jest rozkoszny – powiedział, nie mogąc nacieszyć oczu rozbrykanym malcem. – Musisz się z nim pożegnać – zapowiedział ze łzami w oczach.
W tym śnie, Cyntia stała w objęciach męża, który wypuścił ją po to, by chwycić dziecko za rękę, przyciągnąć do siebie i położyć swoje dłonie na jego wątłych, maluśkich ramionkach.
Wybieraj – rozkazał surowym barytonem. – Rodzina czy kochanek? – zapytał nieustępliwie, ale gdy to czynił nie patrzył na nią, mierzył się z Williamem wzrokiem, po chwili już mierząc do niego z pistoletu.
Wbiegła wprost pod pocisk i poczuła namacalny ból, gdy kula rozrywała jej ciało i przechodziła na wylot.
Obudziła się z krzykiem i zlana potem.
Co się stało? – usłyszała za sobą głos męża i choć był o wiele przyjemniejszy od tego we śnie, to i tak pragnęła stać się na jakiś czas głucha, by nie wiedzieć co mówi, nie rozumieć, nie czuć tamtego rozdarcia, które dotknęło ją w krainie Morfeusza.
Miałam zły sen – oznajmiła wymijająco. – Ale już nawet nie pamiętam jaki – dodała zapobiegawczo, zanim Hektor zdążył zapytać o to co takiego jej się śniło.
Spokojnie – rzekł i zaczął odgarniać jej mokre od potu włosy z czoła. – To tylko sen, to nie działo się naprawdę. Poza tym jestem przy tobie, a póki jestem przy tobie, to nic złego ci się nie stanie. Nie pozwolę cię skrzywdzić – zapewniał, przytulając ją do siebie.
Poddała się temu objęciu, położyła ponownie do łóżka i pozwoliła na to, by ten, który we śnie ją zabijał, na jawie obdarowywał ją pocałunkami i pieszczotami za sprawą samych dłoni, by utulił ponownie do krótkiego snu, i by po przebudzeniu wszystko było tak jak wcześniej, zanim ten koszmar w ogóle jej się przyśnił.

Tydzień spędzony we Francji dobiegał końca, a Cyntia z Hektorem nadal nie potrafili nacieszyć się sobą i swoimi ciałami. Godzinami leżeli w łóżku, rozmawiali, czytali książki, polemizowali i sprzeczali się, wymieniając złowrogie spojrzenia. W końcu siódmego dnia, Hektor zadecydował, że trzeba zwiedzić żelazną damę, bo w tysiąc dziewięćset dziewiątym roku zostanie ona rozebrana.
Nie – zmartwiła się na głos Cyntia.
Tak. Wznieśli ją specjalnie na paryską wystawę światową. Odbyła się w tysiąc osiemset osiemdziesiątym dziewiątym roku. Od tamtej pory miała zdobić Paryż tylko dwadzieścia lat. Za trzy lata ją rozłożą.
W takim razie chodźmy. Muszę ją zobaczyć z bliska. – Cyntia zerwała się z łóżka i poczuła zawroty głowy.
Hektor dostrzegł jak chwyta się za czoło i przymyka oczy. W chwilę znalazł się przy niej i pomógł usiąść.
Nic ci nie jest? – zapytał zmartwiony.
Nie. Tylko za szybko się poderwałam – wyjaśniła. – Kupisz mi miniaturową reprodukcje wieży Eiffela?
Naprawdę chcesz dostać ode mnie w prezencie taką tandetę? – zapytał z niedowierzaniem i lekkim uśmiechem.
Cyntia uśmiechnęła się szeroko i przytaknęła ruchem głowy.
Zatem chodźmy po tę tandetną figurkę.
Miniaturkę wieży – poprawiła go.
Tak, tak, oczywiście po figurkę. – Wstał z kucek i podał jej dłoń.
Przynajmniej tym razem obyło się bez tandetna. – Pozwoliła sobie pomóc przy wstawaniu i ruszyła w kierunku dużej szafy, by wybrać suknie i płaszcz idealne na obecną za oknem pogodę.

Następnym przystankiem młodej pary była Hiszpania, czyli rodowy kraj Rodrigeza. Cyntia była pod wrażeniem blasku słońca, pięknych plaż i zielonych lasów. Całymi dniami spacerowali po ścieżkach i odwiedzali przyjaciół Hektora. Do późnych wieczorów pijali i jedli w kawiarenkach osadzonych w centrum miasta, obserwując występy teatralno-uliczne, a nocami oddawali się rozkoszy za każdym razem w innym motelu.
Przepraszam za niewygodę, ale nie w każdym z miast jest luksusowy hotel – wytłumaczył się Hektor.
Doskonale znasz Francję i Hiszpanię – stwierdziła Cyntia.
W Hiszpanii się urodziłem, stąd pochodzą moje korzenie. We Francji zamieszkałem, gdy matka wyszła ponownie za mąż, ale na krótko. Potem mieszkałem u ciotki, później u kolejnej ciotki, potem u wuja i ciotki.
Nigdzie nie zagrzałeś miejsca na dłużej? – dopytywała.
Zagrzałem, za czasów życia dziadka. Potem już nigdy nigdzie – odpowiedział, karmiąc Cyntie jogurtem owocowym.
Siedzieli przy stole, przy otwartym oknie. Na dworze panowała noc, a niewielka sypialnia motelowa oświetlona była świecami na rozstawionych w kilku miejscach lichtarzach.
Jak zmarł twój ojciec? – odważyła się zapytać.
Popełnił samobójstwo. Nieudolnie.
To smutne. Dlaczego nieudolnie? – Mimika jej twarzy wskazywała na to, że nie rozumie.
Polisa została nam wypłacona tylko w wysokości pięciu procent, nie starczyło nawet na pokrycie długów, jakich narobił za życia.
Miał długi?
Jak większość karciarzy i pijaków. Pamiętam go jako mężczyznę z klasą, w kapeluszu i białym garniturze. Grywał ze mną na fortepianie. – Hektor przymknął oczy, by na chwile powrócić do jednych z milszych wspomnień swojego życia.
To on nauczył cię grać?
Tak, a potem już nie grał.
Dlaczego? – Zabrała łyżeczkę z jego dłoni i pucharek z jogurtem przystawiła bliżej siebie.
Dużo pił, mylił nuty, miał wiecznie przepity wzrok. Bywały dni, że nie trafiał w drzwi sobą samym, a co dopiero palcem w klawisze.
Przykro mi, domyślam się…
Nie, nie domyślasz się! – krzyknął. – Ne przeżyłaś tego, Cyntio – dodał już nieco spokojniej. – Nie możesz się nawet domyślać jak to jest. Pierw pijał sporadycznie. Gdy wygrał w karty, pił dobrego szampana wraz z matką, a nam kupował drewniane klocki. Gdy jednak przegrał, upijał się z kolegami najtańszym wińskiem. Grał w dni wolne od pracy, z czasem gra w karty zastąpiła mu pracę, rodzinę, żonę, dzieci… zajęła cały jego czas wolny, z przerwami na alkohol. Dla nas nie było już miejsca.
Kiedy zmarł miałeś ile lat?
Siedem, Javier miał dziewięć.
Jakim cudem to wszystko tak dokładne pamiętasz? – gdybała na głos.
Złe rzeczy mają to do siebie, że je trudniej zapomnieć, niż te dobre, Cyntio. Mam bardzo mało wspomnień z ojcem, trzy czwarte ich wolałbym wymazać z pamięci.
A te dobre? – drążyła temat.
Nauczył mnie wspinać się na drzewa po pomarańczę i kopać piłkę.
Piłkę? – zapytała rozweselona.
Tak, piłkę. Pojedziemy jutro do mojej ciotki. Pokażę ci gdzie się wychowałem.

Hektor spełnił obietnicę i dzień później zabrał Cyntie do starszej i pulchnej kobiety o imieniu Matylda, która była siostrą jego ojca. Cyntii od razu starsza, schorowana kobieta, która miała trudności z poruszaniem, wydała się niezwykle miła, życzliwa i serdeczna. Przy cieście i kawie usłyszała historie o zmarłym narzeczonym, któremu ciotka Hektora oddala całe swoje serce i nigdy go nie zdradziła, nawet gdy odszedł na zawsze, do lepszego świata.
Hektor go pamięta. Pamiętasz go, prawda?
Może – migał się jak tylko mógł od odpowiedzi.
Żona spojrzała na niego podejrzliwe.
Ukradłeś mu motocykl – przypomniała ciotka.
Może – odrzekł Hektor nieco skrepowany.
Dopuściłeś się kradzieży? Ty?
A żeby to jednej – odpowiedzi udzieliła Matylda. – Ale kradzież tego roweru z silnikiem mu się nie opłaciła. Rozbił się na drzewie. Trzy tygodnie leżał w łóżku.
Miałeś wypadek kradzionym motocyklem?
Cyntio, rozbiłem się na pierwszym zakręcie. Dziesięć metrów od domu. Właściwie trudno to nazwać kradzieżą – wyznał z zażenowaniem. Przymknął powieki.
Pokażesz mi gdzie – zadecydowała.
Możemy tam pojechać. Możemy nawet motocyklem.
Jeśli myślisz, że po tej historii jaką usłyszałam, wsiądę z tobą na jakikolwiek motocykl, to…
On już umie jeździć. Dziadek go nauczył. Był oczkiem w głowie całej rodziny. Podobnie jak Javier.
Czym sobie zasłużyliście z bratem na taki zaszczyt?
Jesteśmy ostatnimi potomkami Rodrigezów. Byliśmy… jesteśmy do dziś najmłodsi. Jednak zanim pojedziemy motocyklem mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę.
Zostawię was samych, czas na sjestę. – Matylda opuściła salon.
Hektor także, jednak on po krótkiej chwili wrócił.
Obiecałem ci wczoraj w motelu, że zagramy w piłkę. Za domem jest dużo przestrzeni.
Nie mam odpowiedniego stroju.
Przewidziałem to, dlatego proszę. – Wyciągnął zza swoich pleców bawełnianą koszulę, szelki i brązowe spodnie oraz buty, codzienne, bez obcasów.
Kupiłeś mi męskie buty? – Była zdziwiona, ale także wesoła.
Kupiłem ci dziecięce buty, męskich w tak małym rozmiarze żaden szewc nie produkuje. To samo z ubraniami. Masz rozmiar dwunastoletniego chłopca.
Jesteś okropny. – Rzuciła w męża poduszką. – I pomyśleć, że za ciebie wyszłam! – krzyknęła.
Przebierz się. – Położył ubrane obok kobiety na podłokietniku fotela, a sam udał się zamknąć drzwi. Wcześniej jednak odrzucił poduszkę na kanapę.
Po dwudziestu minutach znajdowali się za domem. Hektor wbił dwa większe kijki w odległości, jakieś. trzy metry jeden od drugiego.
To są słupki, pośrodku jest bramka – tłumaczył. Nie zdążył dokończyć objaśniania wszystkich zasad, a Cyntia już wykopnęła piłkę jak najdalej.
Trafiłam, trafiłam! – podskoczyła i klasnęła w dłonie.
Hektor pobiegł po piłkę, odkopnął do Cyntii, zważając na to, że ma do czynienia z kobietą, czyli uczynił to niezbyt mocno i stanął na bramce ponownie.
Spróbuj teraz – rzucił jej wyzwanie.
Cyntia wzięła rozbieg i przypomniała sobie wszystko czego nauczył ją William. Hektor nie zdawał sobie sprawy, że ma do czynienia z obeznanym graczem, dlatego nie pilnował zbyt mocno brzegów bramki, sądził, że Cyntia nie będzie celował po słupkach w obawie, że przestrzeli. Skórzana, brązowa piłka jednak odbiła się o słupek i wpadła do bramki zanim zdążył zablokować ją nogą.
Kłamczucha. Grałaś wcześniej? – zapytał.
Trochę, z bratem – odpowiedziała wesoło. – Chcę jeszcze raz!
Dobrze. – Pobiegł po piłkę.
Kopali okrągły przedmiot aż do samego wieczora. Gdy Hektor uznał, że już wystarczy i pora iść spać, bo się ściemnia, Cyntia zaprotestowała.
Pierw będziesz musiał mnie złapać! – wrzasnęła, cofając się kilka dużych kroków.
Hektor zaczął się do niej zbliżać, wolnym, ale pewnym krokiem. Chciała czmychnąć bokiem, jednak zablokował ją i nawet pod ręką nie dała rady się przecisnąć. Mężczyzna bezceremonialnie przerzucił żonę przez ramie i wniósł na górę, do sypialni z jednoosobowym łóżkiem.
Mam tak sobie wisieć? – zapytała, spuszczając ręce bezwiednie w dół. Wcześniej kurczowo trzymała się jednej z jego szelek w obawie, by jej nie upuścił.
Nie, skądże? – odpowiedział, pochylając się. Rzucił nią na łóżko. – Masz leżeć, milczeć, nie ruszać się i gdy tylko zdejmę ci spodnie, to rozchylić uda – dodał.
Cyntia wspomniała coś jeszcze o jego bezpośredniości, ale gdy zdejmował skórzane szelki z jej ramion, a następnie rozpinał spodnie i zsuwał je z okrągłych, kobiecych bioder, zamilkła, w skupieniu i zniecierpliwieniu wyczekując tego co będzie się działo dalej.

Po dwóch tygodniach spędzonych na wsi, u ciotki Hektora, gdzie jeździli motocyklem, grali w piłkę, spacerowali po okolicy i wspólnie przygotowywali sobie kanapki oraz piekli kiełbaski przy ognisku, nadeszła pora na odwiedzenie londyńskich salonów. Poczuli się jakby przeniesiono ich do zupełnie innego świata, oboje bowiem już odwykli od służby, kelnerów, drogich drinków i przystawek donoszonych przez lokai. Obydwoje wykazali się jednak elastycznością.
To właśnie w londyńskiej operze, spotkali jednego z odwiecznych przyjaciół Hektora Rodrigeza. Był nim nauczyciel, który wykładał na uczelni medycznej. To wtedy Cyntia nagle zapałała chęcią zdobywania wiedzy. Przyznała, że od zawsze lubiła anatomię i niesienie pomocy innym.
Nie widzę problemu, żadnego. Może pani uczestniczyć w kilku wykładach – Oktavian najpierw to powiedział, a dopiero potem spojrzał na Hektora pytająco, zdając sobie sprawę z tego, że mąż może nie wyrazić zgody na dalszą edukację żony. Ganił więc samego siebie w myślach, że tak bardzo wyprzedził czas i narobił kobiecie, być może, niepotrzebnych nadziei.
Rodrigez przechylił kieliszek w połowie napełniony szampanem. Wypił do dna. Uśmiechnął się przyjaźnie.
Oczywiście, jeśli tylko masz ochotę – zwrócił się do Cyntii. – A może zechciałabyś studiować? – zapytał.
Nie jestem pewna czy posiadam wystarczającą wiedzę – broniła się jak tylko mogła.
Możemy to sprawdzić. Dam pani materiały, pani Rodrigez. Przygotuje się pani do testu, a jeśli pani go zaliczy, przyjmę panią do grupy podstawowej.
Chciałabyś? – zapytał Hektor, unosząc brwi do góry.
To bez znaczenia w tej chwili czego chcę…
Dla mnie ma to duże znaczenie – upierał się.
Musimy wracać, miało nas nie być tylko miesiąc, a…
Ile zajmie uczestniczenie w jednym, pełnym semestrze? – zapytał Hektor Oktaviana.
Pięć miesięcy, właściwie cztery i pół.
Zatem postanowione, zostajemy.
Hektor, a Laura?
Jest z twoją siostrą. Jestem pewien, że nic jej nie grozi. Bardziej obawiałbym się o nerwy twej siostry. Laura, jak nikt inny, potrafi nawet stoika wyprowadzić z równowagi, a twoja siostra to niezwykle nerwowa kobieta.
A co ty będziesz robił, gdy ja będę studiowała?
Właśnie, Hektorze. Może i ty…
Oj nie, na pewno nie. Medycyna nie jest dla mnie – wykręcił się. – Dopilnuje kilku interesów, może rozpocznę jakąś nową inwestycję. Zorganizuję sobie czas, o mnie się nie martwcie.
Cyntia przygotowała się do testu niezwykle skrupulatne, zaliczyła go na ponad siedemdziesiąt procent i dzień później była już w grupie początkującej na londyńskiej akademii medycznej. W nagrodę za to jak dobrze sobie poradziła, i by uczcić swoją kolejną trafioną inwestycję, Hektor zorganizował kolacje w jednej z najlepszych i najbardziej obleganych restauracji. Tam ofiarował Cyntii naszyjnik z tysiąca białych, niewielkich perełek.

Młoda para powróciła z nieco wydłużonej podróży poślubnej. Cyntia, pomimo wyraźnego zaokrąglenia w tali, dokończyła pierwszy semestr akademii medycznej. Na dodatek ukończyła go z zadowalającym wynikiem. Kiedy zaparkowali białym, luksusowym kabrioletem, sprowadzonym wprost z Londynu, przed posiadłością państwa Montenegro, Bastian był pierwszym, który wyszedł im na przywitanie. Oczywiście bardziej zainteresowany był automobilem, niżeli zdawanymi przez państwo Rodrigez relacjami z podróży poślubnej. Julia wręcz przeciwnie, zainteresowana była tym co się u nich działo w tym czasie, gdzie byli, ile zwiedzili. Cyntia odpowiadała więc cierpliwie na pytania siostry, a Hektor, już nieco mniej cierpliwie, na zapytania Browna odnośnie pojazdu.
A gdzie Edward? – rzuciła Cyntia nagle.
Chodzi po ogrodzie z niańką – odpowiedziała Julka spokojnie.
To już trzecia – wtrąciła się Marta Montenegro, napominając przy okazji o tym, jaki to jej pierwszy wnuczek jest ruchliwy i absorbujący. Kobieta była uśmiechnięta, wręcz uradowana od ucha do ucha. – Witam was dzieci – rzekła zarówno do Cyntii, jak i do jej małżonka.
Hektor cmoknął teściową w policzek, a Cyntia dała się wyściskać.
Widzę, wracacie z niespodziankę. – Wygładziła swoją zieloną suknię z lekkiego materiału i jednocześnie spojrzała na brzuch córki.
Tak, to moja najnowsza i najbardziej trafiona inwestycja – zażartował Hektor, zdejmując cylinder z głowy, stając za żoną i otaczając ją rękoma.
Przepraszam was za tak późny powrót, ale najpierw studia, potem, gdy już zdecydowaliśmy się wracać, musieliśmy co chwila przerywać podróż.
Z jakiego powodu? Coś nie tak z dzieckiem? – dopytywała Julia zmartwiona.
Nie, męczyły mnie mdłości i okropne zawroty głowy. W samochodzie się nasilały – wytłumaczyła się Cyntia, kładąc rękę na dłoni męża, który delikatnie gładził ją po brzuchu.
Jak widzicie, nasze dziecko jeszcze nie przyszło na świat, a już zasłużyło na pierwszą karę – odezwał się mężczyzna, rozbawiając tym wszystkich obecnych.
Kopnął albo kopnęła. Twoje słowa nieprzypadły naszemu dziecku do gustu, kochanie – rzekła Cyntia w kierunku Hektora.
Ten przyklęknął przed nią, ku zaskoczeniu wszystkich, zwłaszcza personelu, który całe zajście śledził zza szyb okiennych, spod lekko uchylonych firanek.
Tata cię przeprasza i nie może się doczekać aż cię zobaczy – przemówił delikatnym głosem do brzucha żony.
Co ty wyczyniasz? Służba patrzy, znowu będą plotkowali za plecami – zwróciła uwagę zięciowi Marta.
Nie szkodzi – odrzekł. – A niech gadają – zbagatelizował całą sprawę.
Przepraszam was, ale Hektor naprawdę, dosłownie oszalał na punkcie mojej ciąży i to od pierwszego dnia, gdy tylko się dowiedział.
Oczywiście, że oszalałem, przecież to będzie nasze pierwsze dziecko. – Rodrigez wstał na równe nogi i posłużył żonie ramieniem.
Dziękuję, kochanie – odparła delikatnie, jednocześnie wsuwając rączkę, by mogli razem wkroczyli do posiadłości państwa Montenegro.
Zasiedli przy jednym z okrągłych stołów restauracyjnych i zjedli śniadanie.

Zapraszam także do kolejnego postu  Rozdział 12: Tak trudno być razem

33 komentarze:

  1. Ich podróż poślubna była fajna: spokojna i sielankowa. Dobrze się bawili i Cyntii jakoś nie przeszkadzał brak służby i luksusów. Cieszyli się sobą i poznawali się nawzajem. Aczkolwiek dla mnie to trochę dziwne, że Cyntia dopiero po ślubie dowiaduje się ile lat ma jej mąż.
    Miło że Hektor nie miał przeciwwskazań do studiów Cyntii, a wręcz sam ją do tego namawiał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podróż poślubna to chyba najlepszy okres ich małżeństwa.Nie kłócili się,byli szczęśliwi.Otoczenie im chyba nie służy,Marta Montenegro i cała reszta.Myślę,że byliby o wiele bardziej szczęśliwi gdyby zamieszkali gdzieś daleko od jej rodziny.
    Dobrze,że Hekt pozwala jej się rozwijać,popiera to,wspiera ją.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że pojawiło się trochę więcej o ich podróży poślubnej. Nie dziwię się Cyntii, że uwierzyła w to, że może zapomnieć o Williamie i pokochać Hektora. Ta podróż to chyba najlepszy okres ich małżeństwa, bo są z dala od Marty i tej całej rodzinki.
    Opowieści ciotki Matyldy świetne. Niech Cyntia wie, że jej mąż był niezłym rozrabiaką. W ogóle tam na wsi musieli czuć się beztrosko. Ta ich gra w piłkę była na prawdę urocza.
    Dobrze, że pojawia się też wyjaśnienie odnośnie studiów Cyntii. W pierwszej wersji nie było w zasadzie o tym nic, a tak przynajmniej wiemy w jaki sposób dostała się na medycynę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pojawiło się nieco więcej informacji o ich podróży poślubnej, wydaje mi się, że to był bardzo szczęśliwy okres w ich życiu, podróżowali, kochali się, po prostu cieszyli się sobą nawzajem. Zgadzam się z Asią, że Cyntia pozwoliła sobie uwierzyć, że może zapomnieć o Williamie i szczerze pokochać męża.
    Hektor okazał się tutaj bardzo wyrozumiałym mężem, sam zaproponował, żeby Cyntia studiowała przez semestr medycynę, miły gest z jego strony, nie odradzał, nie zabraniał, tylko jeszcze sam zachęcał.

    OdpowiedzUsuń
  5. I kto by się spodziewał, że taki człowiek jak Hektor kogoś zamordował :/ Cyntia jak na razie nie ma na co narzekać. Ma kogoś kto zrobiłby dla niej chyba wszystko, a sielankowy obraz jaki przedstawia ich podróż poślubna jest tego dowodem.
    Zastanawiam się tylko czy podczas tej podróży Cyntia poczuła coś do Hektora czy nadal nie wyobraża sobie życia bez Williama.
    Można by też pomyśleć, że Hektor specjalnie zgodził się na studia, byle jak najdłużej być z dala od rodzinki Montenegro :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze że Hektor nie ogranicza Cyntii.
    Hektor pokazuje się w lepszym świetle.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajna rodzinna taka wrecz sielankowa podróż bardzo na plus.Mieli czas się poznać i odpocząć od tych wszystkich zdarzeń ktore ostatnio miały miejsce . Bardzo spokojna i rodzinna część

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj. Bardzo dziękuję za zaproszenie. Skusiłam się, by najpierw odwiedzić ten blog i muszę Ci powiedzieć, że od razu mnie zafascynował. Ba, po przeczytaniu opisu miałam pewność, że muszę koniecznie to przeczytać.
    Jestem pod dużym wrażeniem Twojego stylu, szczególnie zazdroszczę Ci i bardzo gratuluje umiejętności tworzenia dialogów. Rozmowy są tak lekko napisane, naturalnie, że wydaje się czytelnikowi, jakby ich słuchał, a nie czytał. Bardzo, bardzo Ci tego gratuluję i być może uda mi się czegoś w tej kwestii od Ciebie nauczyć :).
    Bardzo zaintrygował mnie Hektor, to ciekawa postać, która ma w sobie coś takiego przyciągającego. Jestem nim oczarowana, że tak powiem ^^ i myślę, że będzie moją ulubioną postacią w tej opowieści, bo dopiero zaczynam z nią przygodę.
    Bardzo chętnie będę śledzić nowości. Życzę Ci więc dużo, dużo weny :).
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak miły komentarz i faktycznie dialogi chyba zawsze pisze mi się najprościej, tak naturalnie, wychodzą same z siebie, a rozmowy bohaterów mam niemal przed oczami jakbym film wyświetlany przez samego siebie oglądał.
      Muszę Cię jednak zasmucić, że nie zrozumiesz opowieści jeśli będziesz czytała ją od środka, a nie mam w zwyczaju przygotowywać streszczenia dla nowych czytelników (no chyba, że przeczytałaś ją od początku, a ja odniosłem tylko takie złudne wrażenie, że zaczęłaś od 11 rozdziału, jeśli tak było to przepraszam).
      Hektor większość czytelniczek intrygował, ale też wzbudzał w nich dziwny, nieuzasadniony niepokój (przynajmniej tak pisały w komentarzach) i większość już po prologu i pierwszych rozdziałach nie była przekonana co do ślubu Cyntii i Hektora (uważały, że byłoby lepiej gdyby za niego nie wyszła).
      PS. Mnie twój styl bardzo urzekł, dlatego myślę, że jeszcze dziś, gdy nadrobię zaległości u innych chwycę za twój kolejny blog i szybciutko go nadrobię.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
    2. Mam zamiar nadrobić Twoje opowiadanie od początku, musisz dać mi tylko troszkę czasu :).
      Dziękuję za komentarz u mnie, za pochwały i ogólnie za wszystko :). Co do drugiego bloga, to nie wiem, czy Ci się spodoba. Sama odnoszę wrażenie, że jest to opowieść zakręcona i trudna, ale będzie mi miło, jeśli tam wejdziesz :).
      Pozdrawiam :).

      Usuń
    3. Spokojnie, czas masz, nigdzie się nie wybieram, blog nie zniknie, opowiadanie z niego także nie. Zanim opublikuje kolejny rozdział mam zamiar zająć się poprawianiem starych (pewna bardzo miła i pomocna osóbka wypunktowała moje literówki i błędy). Ta opowieść jest niemal już cała napisana w moim Wordzie, tak więc ograniczam się jedynie do niewielkich zmian i dopisywania krótkich fragmentów.
      Lubię to co trudne i zakręcone, wydaje mi się, że choć nie grzeszę inteligencją to jakoś sobie poradzę ;-)

      Usuń
  9. Wreszcie Cyntia poznała jakąś rodzinę Hektora (oprócz Laury) z rodzinnego domu. W tamtych czasach na pewno lepiej było znać przeszłość męża, wiedzieć gdzie się wychował itd.
    Młoda para wydaje się bardzo szczęśliwa, Hektor rzeczywiście oszalał na punkcie dziecka, ale to, że będzie dobrym ojcem już wiem. Póki co nic nie podejrzewa, myśli, że to on będzie ojcem. Ciekawe czy mu wmówią, że dziecko jest wcześniakiem :)
    Pozytywnie zaskoczył mnie Hektor tym, iż dał Cyntii możliwość studiowania. Myślę, że zachował się nawet nietypowo jak na początek lat XX. Większość mężczyzn nie nakłaniała wtedy żon do studiowania. Tylko tak myślę, że pewnie miał interes w tym żeby zostać dłużej w Londynie. I nie piszę o tej inwestycji, choć to również mógł być powód. Może chciał być z dala od rodziny Cyntii? Tak czy inaczej, dobrze zrobił, że dał się jej rozwinąć.
    Błędy poniżej:
    Musnął swoimi wargami jej szyje.
    szyję
    Nie musiała długo czekać na reakcje męża.
    reakcję
    Cyntia musiał przyznać,
    musiała
    ale nie sądziła, że w łóżku okażę się być dokładnie taki sam.
    okaże
    odrzucił na ziemie nieopodal łóżka.
    ziemię
    zabiorę do krainy rozkoszy. Obiecuje.
    Obiecuję
    i założyć koszule, a nawet zapiąć ją do połowy.
    koszulę
    Kupisz mi miniaturową reprodukcje wieży Eiffela?
    reprodukcję
    wieży Eiffela
    Eiffla
    by na chwile powrócić
    chwilę
    pił dobrego szampana w raz z matką
    wraz
    Przy cieście i kawie usłyszała historie o zmarłym narzeczonym
    historię
    ciotka Hektora oddala całe swoje serce
    oddała
    odrzekł Hektor nieco skrepowany.
    skrępowany
    Wyciągnął za swoich pleców bawełnianą koszule
    koszulę
    sądził, że Cyntia nie będzie celował po słupkach
    celowała
    przerzucił żonę przez ramie i wniósł na górę
    ramię
    Dopilnuje kilku interesów, może rozpocznę jakąś nową inwestycję.
    Dopilnuję
    Zorganizuje sobie czas, o mnie się nie martwcie.
    Zorganizuję
    swoją kolejną trafioną inwestycje Hektor zorganizował kolacje
    inwestycję, kolację
    Widzę wracacie z niespodziankę.
    niespodzianką
    Dziękuje kochanie – rzekła delikatnie
    Dziękuję
    Tak się zastanawiam czy Ty poprawiasz swój tekst po tym jak wypisuję błędy? Bo jak nie to chyba nie ma sensu ich wklejać, co? :)
    Pozdrawiam

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejo! :3
    Jestem z siebie dumna! Wszystko nadrobiłam! Jupi! Jeśli mam być szczera, to jeszcze nigdy nie poświęciłam tyle czasu na czytanie jakiegoś bloga. Ale zawsze rozdziałów było mniej i były krótsze xD
    Już nie pamiętam, czy wspominałam, ale bardzo się wciągnęłam! :P
    Czytając co kolejny rozdział utwierdzam siebie w przekonaniu, że Hector to nawet spoko gość, ale jego ataki agresji czasami mnie przerażają. Może jeszcze niczego nie zrobił Cyntii, ale mam wrażenie, że kiedyś to nastąpi. Nigdy nie wiadomo, kiedy straci cierpliwość, a przy Cyntii jest to bardzo możliwe. Potrafi człowieka denerwować xD
    Podobała mi się ta cała podróż poślubia. Najlepsze chyba i tak było, jak grali w piłkę. Biedny Hector! Nawet nie zdawał sobie sprawy, że Cyntia potrafi grać! xD
    Matylda to nawet miła osóbka. Za bardzo nie wiem, co mam o niej powiedzieć, bo tak długo nie występowała.
    Hector bardzo cieszy się na przyjście na świat dziecka. Biedak nie zdaje sobie sprawy, że wciąż jest oszukiwany. Bardzo mnie ciekawi, co zrobi, jak cała prawda wyjdzie na jaw ( zaczynam sobie wyobrażać jego reakcję ). Jest jeszcze na to za wcześnie, ale kiedyś odkryje, że żona nie jest mu wierna i ciekawi mnie w jakich to będzie okolicznościach.
    Jejku. Ja wciąż odnoszę wrażenie, że Cyntia może coś czuć do Hectora. To wszystko przez jej zachowanie! To naprawdę wygląda, jakby kochała go nad życie, a tak naprawdę w jej sercu jest tylko miejsce dla Williama.
    No to nie pozostaje mi nic innego, jak czekanie na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko! :3
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie sie czyta taką przyjemną część. Cieszę się, że się im układa i że dobrze spędzili podróż poślubną.
    Widać, że Hektorowi zalezy na Cyntii i jej chyba tez zaczęło zależeć na czymś więcej niż na znalezieniu ojca dla dziecka.
    Super, że w końcu się poznali i dowiedzieli o sobie więcej. Mam nadzieję, że będzie im się układać. Brakowało mi tylko reakcji Hektora na wieść, że Cyntia jest w ciąży

    OdpowiedzUsuń
  12. Coś tak myślę, że Cyntia jest z Hektorem w tym małżeństwie, ale uczucie do Williama w niej jest i w każdej chwili może powrócić.
    Na razie Cyntia i Hektor wyglądają na kochające się małżeństwo i nawet przyjemny mieli ten miesiąc miodowy. Fajnie że Cyntia mogła poznać rodzinę i przyjaciół swojego męża i zrobić jeden semestr nauki.
    Hektor nie miał bardzo dobrego ojca jak ojciec rodziną się nie zajmował. Ale dobrze, że kilka dobrych wspomnień z nim jest.

    Będę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zazdroszczę im podróży poślubnej. Sporo zwiedzili, na dodatek Cyntia mogła się dokształcić, co, jak się później okaże, było przydatne.
    Część fajna, spokojna.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj, ja bym miała wyrzuty sumienia na punkcie Cyntii. Jemu naprawdę zależy na dziecku.
    Miałeś rację, że może się w końcu przekonam do Hektora. W tym rozdziale nie zirytował mnie ani razu! Sukces :D No i rozumiem już czemu ma taki skrzywiony charakter - ojciec alkoholik, który popełnił samobójstwo. Musiał mieć wielką traumę i okropne dzieciństwo. Nic dziwnego, że bywa niespokojny, ludzi zawsze kształtuje dzieciństwo, w różny sposób, może to jeden z powodów jego zachowań. Ale tutaj był spokojnym, miłym człowiekiem, który bardzo przypadł mi do gustu. Podobały mi się jego słowa: " Masz leżeć, milczeć, nie ruszać się i gdy tylko zdejmę ci spodnie, to rozchylić uda" :D hehe
    Cała podróż wydawała się naprawdę wesoła, cieszę się, że znaleźli wspólny język. Ponadto w tym rozdziale miałam bardziej uruchomioną wyobraźnie, chyba więcej opisywałeś, albo mi się zdawało? W każdym bądź razie bardzo mi się podobało, nie tyle dlatego, że nie działo się nic złego, a raczej dlatego, że bohaterowie mnie nie wkurzali :D no może Cyntia odrobinkę.
    "– Trzydzieści dwa lata starszy?
    – Cyntio, a ty jednak jesteś złośliwa" - Śmiechłam :D
    Jaka szkoda, że już wrócili do tej powalonej rodzinki! Ona zdecydowanie ma na tę parę zły wpływ. Ledwo wrócili, a Marta już się boi o plotki służby. Zabić ją wreszcie!! XD
    Swoją drogą... szkoda mi zarówno Williama, jak i Hektora. Jeden cierpi, a drugi jest oszukiwany. Mój stosunek do bohaterów obrócił się od prologu o 180 stopni. Nie znosiłam Hektora i broniłam Cyntii, a teraz to do dziewczyny mam większą niechęć.
    Zgadzam się z tym, że piszesz świetne dialogi. To zdecydowanie Twoja największa umiejętność, łącznie z intrygami, które tak znakomicie przeplatasz ze wszystkim i budujesz, zupełnie się w tym nie gubiąc.
    Zaczynam coraz bardziej lubić tę historię! :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetna podróż poślubna:) muszę teraz przyznać że Hektor mi zaimponował. Jednoczesnie muszę zauważyć że mimo przeszłości Hektora i jego wad potrafię przyznać że jest dobry - burzę się widząc czasami jego zachowanie ale muszę patrzeć na niego przez pryzmat czasów w jakich żył oraz wychowania ;) lecę czytac dalej :)
    Mam straszne zaleglosci, nie spodziewalam sie że spędzę tak aktywnie te wakacje i nie mialam czasu czytać zadnych blogów:( zaczynam od Twojego, bo inne blogi, ktore obserwuje wydają się na czas wakacji opuszczone :)
    Pozdrawiam
    Igrająca ze Śmiercią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, opowiadanie nie ucieknie, powoli sobie nadrabiaj ;-)
      Pozdrawiam i czekam na kolejną część "Igrania ze śmiercią"

      Usuń
    2. Muszę przyznać że na poczatku sierpnia skonczylam swoją powieść ale poprawiam ją i opublikuję ją po wszystkich kosmetycznych zabiegach :)

      Usuń
  16. Naiwny ten Hektor, dalej wierzy w gierki Cynti... i może to dla niej bezpieczniejsze.
    Ten miesiąc miodowy upłynął dość beztrosko. Hektor zachowywał się jak należało, więc w sumie chyba wszystko jest jak należy, prawda? Odsłonił trochę samego siebie, podzielił się z własną żoną chociaż cząstką przeszłości i swojej historii. Pokazał rodzinne strony, włączył w czynności, które sprawiały mu przyjemność. Fajnie.
    No i Cyntia powróciła do rodzinnych stron już z zaokrąglonym brzuszkiem. Chociaż nie darzę Hektora pozytywnymi uczuciami, to muszę przyznać, że rozczuliła mnie ta ostatnia scena. Może on nie będzie aż tak złym ojcem...

    OdpowiedzUsuń
  17. Obiecał być wierny, huh?
    Poza tym... To morderca... Ma skłonności psychopatyczne... Mało tego, wiecznie krzyczy, co mnie drażni!

    Miesiąc miodowy, jak to miodowy - kupa zwiedzania i kupa pieprzenia (się w łóżku) :P
    Żywię nadzieję, że Hektor będzie dobrym ojcem...

    Cały czas się jednak zastanawiam nad tym, co pójdzie nie tak odnośnie Cyntii i dlaczego tak zobojętnieje na wszystko - a zwłaszcza na swojego synka? :(

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć Tysiu :)
    Miałam wpaść do ciebie w weekend, ale stwierdziłam, ze jeden rozdział przed snem dobrze mi zrobi. Jestem po dwunastu godzinach pracy, więc wybacz jeśli komentarz będzie chaotyczny i mało logiczny.
    Zacznę od tego, ze ta sielanka między Hektorem a Cyntią bardzo mnie cieszy, choć wiem, ze pewnie niedługo to potrwa. Rozśmieszyłeś mnie tym, że Cyntia nawet nie wiedziała ile lat ma jej mąż, ojejku :P
    No i ta wzmianka o kobietach, z którymi sypiał, gdybym była na jej miejscu nie byłabym zadowolona z przygodnych karczmianych panienek, oj Hektor, Hektor!
    Przykro mi, że miał takie a nie inne dzieciństwo :(
    Historia z motocyklem, kurczę jakoś ciężko mi sobie wyobrazić Hektora jako małe dziecko, które zabawiło się w złodziejaszka, które grało w piłkę z bratem, ale może to przez jego charakter, ostry język, cięte poglądy i władcze podejście do świata. Ale spokojnie jeszcze chwila i sobie wyobrażę! Jeszcze do niedawna byłam pewna, że nie potrafi okazywać uczuć, a jednak proszę bardzo, ten rozdział pokazuje, ze jest zupełnie inaczej :)
    No to przeciągnęła im się podróż, z miesiąca zrobiło się blisko pół roku. Cyntii udało się skończyć kurs, podoba mi się, że Hektor ją w tym dopingował i niemalże zmusił do tego by wzięła w nim udział. Coraz bardziej jest mi szkoda Hektora, no bo n naprawdę cieszy się tym swoim, a ona patrzy mu w żywe oczy i kłamie. To okrutne!
    Taka mała niejasność:
    "– A gdzie Edward? – zapytała Cyntia.
    – Chodzi po ogrodzie z niańką – odpowiedziała Julka spokojnie.
    – To już trzecia – wtrąciła się Marta..."
    a potem, na końcu:
    "– Dziękuje kochanie – rzekła delikatnie i razem wkroczyli do posiadłości państwa Montenegro. Zasiedli przy jednym z okrągłych stołów restauracyjnych i zjedli śniadanie..."
    śniadanie o trzeciej? raczej obiad :)
    Pozdrawiam serdecznie, Darku :*
    http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć. Cieszę się, że jesteś.
      Trzecia - opiekunka Edwarda, a nie godzina xD

      Usuń
    2. och, ale dałam ciała z tą godziną :)
      wybacz, ale byłam czujna, prawda? :)

      Usuń
    3. Tak, byłaś czujna niczym ten pies stróżujący ;-)
      Po tylu godzinach pracy to i ja czasami jak piszę, to zdarza mi się np trzasnąć taką literówkę i jej nie zauważyć, że wcale by mnie nie zdziwiło, jakbym śniadanie o trzeciej popołudniu u Rodrigezów, Mentenegrów i Brownów podał xD
      Pozdrawiam i bardzo mi szkoda, że ty jesteś jeszcze na tych takich ociekających nudą rozdziałach. Na pewno jak będę pisał drugą taką długaśną, tasiemcową opowieść, to jakąś żywą akcje wprowadzę wcześniej, bo to naprawdę uśpić potrafi.

      Usuń
  19. Fajnie że Hektor namówił Cyndie do studiowania.Widać że są szcześliwą parą.

    OdpowiedzUsuń
  20. Całkiem szybko skończył się ten miesiąc miodowy. No i wcale nie mówię to o jego faktycznej długości, a raczej o tym, jak szybko minął mi ten rozdział. Swoją drogą zastanawia mnie, jak zareaguje Hektor, gdy odkryje, że dziecko w łonie Cynthi, nie jest tak naprawdę jego pierworodnym. No cóż mam wrażenie, że mimo wszystko te wieści w końcu trafią do jego ucha. Nawet nie będę sobie wyobrażać późniejszej reakcji mężczyzny na te rewelacje. Coś mi się wydaje, że to nie będzie zbyt wesołe.
    Co zaś się tyczy wydarzeń z tego rozdziału - dosyć sielankowe. Wyjątkowo Hektor mnie niczym nie wkurzał. Aż dziw! Mam wrażenie, że jednak ten stan rzeczy długo się nie utrzyma... Póki co mogę stwierdzić, że rozdział mi się podoba. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jezu ja się nawet nie będę tłumaczyć, bo dawno powinnam być na bieżąco a tu nic z tego nie wynika. Nie będę się jednak kajać i dzisiaj trochę poczytam;) Co do rozdziału - podoba mi się! Poprzednim razem Hektor nieco stracił w moich oczach, lecz teraz znowu zyskuje. Już się bałam, że tak zostanie, a serio chciałabym go lubić! << tak wiem gramatycznie i logicznie bez sensu, ale piszę komentarz na szybko żeby przejść dalej.

    L x

    OdpowiedzUsuń
  22. Ach, teraz Hektora wyobrażam sobie zupełnie inaczej, niż tak, jak przedstawiasz to na początku. :-D
    Kiedy byłam tu z rodzicami jej budowę zaczynali. < przecinek przed jej
    Cyntia musiał przyznać < musiała
    że całował ciebie po szyi kiedyś ktoś kto nie miał zarostu < ktoś, kto nie miał zarostu?
    zadowolony.. < o jedną kropkę za dużo albo za mało.
    Obiecuje < Obiecuję
    Zresztą jest parę literówek i przede wszystkim źle postawione albo w ogóle nie postawione przecinki, ale to tak, jak wcześniej ci wymieniałam; imiesłowy, ale, bo itp. :-)
    Cyntia już pokazuje swoje humorki. Chce śniadanie, budzi męża o piątej, a potem znowu go zaciąga do łóżka. No typowa kobieta! :-D
    Akcja toczyła się pół roku w tym rozdziale, nono! :-D Czyżby to był już... 7 miesiąc ciąży Cyn?
    Hektor wydaje się być bardzo rodzinny, z pewnością będzie dobrym ojcem. Naprawdę szkoda mi, że zostaje tak oszukiwany przez całą(większość) rodzinę Cyn odnośnie ciąży, ale też nie wyobrażam sobie, żeby powiedzieli mu prawdę. Także do końca nie mogę postawić się w żadnej sytuacji.
    Póki co jest teraz sielanka, bardzo miło, ale na pewno mnie coś zaskoczy, bo jak na razie to tylko taki przerywnik od właściwej akcji; tak się przynajmniej wydaje.
    Najbardziej to ciekawi mnie sprawa z Violetty! :-D

    OdpowiedzUsuń
  23. Może dla odmiany potem coś pozytywnego o Cyntii – spodobała mi się ta beztroska radość jaką wyraziła na samym początku rozdziału. U Hektora też, ale miałam mówić o Cyntii, więc pomijam… Chociaż Hektorek mi się rzecz jasna podobał w tej scenie bardziej.
    No, wracając do Cyntii, to padłam przy tym, że pojęcia dziewczyna nie miała, ile lat ma facet, za którego wyszła. To jedna z podstawowych informacji, dlatego bawi mnie, że dziewczyna jest na tyle roztrzepana, żeby zapytać o nią dopiero po ślubie(czy to wystarczy, byś uwierzył, że ja ją jednak, tak troszkę lubię?).
    Cyntia i jej zachcianki. Gdybym na wyjeździe, męża o piątej o śniadanie poprosiła, to by mnie śmiechem zabił, a kochany Hektorek pomruczał, pomruczał, ale śniadanie zamówił. I jak mam go nie kochać, jak on taki jest? Jeszcze to, jak pocieszał Cyntię po koszmarze… Anioł, nie facet :) No, przynajmniej na razie. Swoją drogą, denerwuje mnie trochę, że Cyntia leży w łóżku z Hektorem, a śni jej się, że Williama przed kulką obrania. Ale wybaczę jej to na razie, ale mam nadzieję, że ta młodzieńcza miłość jej szybko przejdzie. Hektor jest przecież tysiąc razy fajniejszy od Williama.
    Szkoda mi się Hektorka zrobiło, jak zaczął opowiadać o dzieciństwie. Taki mały chłopczyk, a już miał tyle przeżyć, biedny. Mam do niego taką słabość, że nawet teraz bym go zagłaskała za to, co mu się tam działo.
    Zaraz po tym wróciła ta fajna beztroska z początku rozdziału. Hektor niby dorosły facet, a bawił się z Cyntią niczym dziecko. Muszę przyznać, że ta jego wersja bardzo mi się spodobała – szkoda, że później jest jej tak malutko.
    Urzekło mnie też, jak Hektor szybko postanowił przedłużyć wyjazd, tylko dlatego, żeby Cyntia mogła się kształcić. To takie niepodobne do tego męskiego, ułożonego faceta, jakiego nam przedstawiłeś. Tak samo mocno za serce chwyciłoby mnie podejście Hektorka do ciąży Cyntii. Był przeuroczy. Zgrzyta mi tu tylko fakt, że on, biedny, myśli, że to jego dziecko, a Cyntia jeszcze tak sprawnie ściemnia, że tak, tak, nasze, nasze, kochanie, będzie piękne. Od razu dało się wyczuć, że po takim czasie z większą łatwością jej to przyszło.
    Szkoda mi strasznie Hektorka, a będzie jeszcze bardziej, z chwilą, gdy dowie się, że był tyle czasu okłamywany przez własną żonę.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ależ się rozmarzyłam, czytając o tej podróży poślubnej. Też bym sobie gdzieś wyjechała, zwłaszcza że rozpoczęły się wakacje...
    Hektor bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Niestety, niezbyt przyjemni się czyta o jego radości z powodu ciąży żony, gdy się wie, że dziecko nie jest jego...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. W najbliższym czasie postaram się narobić zaległości :)

    truelifebydamien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Czytam = Komentuję

Anonimowi – podpisujcie się!


Zapraszam was na swój blog autorski, gdzie znajduje się więcej informacji jak i opowiadań, oraz linków do nich: http://dariusz-tychon.blogspot.com/