Zachęcam także do zapoznania się z wcześniejszym postem – Rozdział 5: Wiedeński i różowy
Tym co trafili tu po raz pierwszy, przypominam, że opowiadanie zaczyna się od postu - Wprowadzenie: Na zły początek
Hektor
przekroczył próg domu publicznego. Ochroniarz uśmiechnął się do
niego znajomo. Rodrigez odwzajemnił uśmiech. Zamówił w barze
butelkę rumu i usiadł samotnie przy stoliku w rogu. Nie musiał
długo czekać na towarzystwo. Po niespełna dwóch minutach i
czterech opróżnionych literatkach, zasiadła przed nim wyuzdana
dama o ognisto rudych włosach. Wiedział, że to musiała być ta
nowa, bo nigdy wcześniej jej nie widział.
– Wyglądasz
na przygnębionego, czy można cię jakoś rozweselić? –
Dziewczyna sięgnęła do muszki Hektora, by go jej pozbawić.
Pozwolił jej na to.
– Jestem
bardzo wymagającym klientem – uprzedził.
– Nie
szkodzi, jestem święcie przekonana, że sobie poradzę.
– Polecałbym
nie używać słowa święty w tak bezbożnym miejscu.
– Zatem
zapewniam, że sobie poradzę.
– Raczej
nie, wolę blondynki. A dokładniej blondynów. Szukam kogoś.
– Chłopca?
– zdziwiła się ruda kobieta. – Taka usługa kosztuje podwójnie.
Hektor
się zaśmiał. Dziewczyna zrobiła minę jakby nie wiedziała o co
chodzi.
– Chodźmy
na górę porozmawiamy na osobności – zabrzmiał co najmniej
groźnie.
– Mam
się bać?
– Jeśli
mi odmówisz, to tak. Jeśli przystaniesz na moją propozycje,
zapewniam, zapłacę ci podwójnie.
– Zatem
zapraszam do sypialni.
– Byle
nie do łóżka – warknął do siebie Rodrigez. Szedł posłusznie
za kobietą trzymając butelkę w dłoni. I wszystko byłoby dobrze
gdyby nie natrafił na Aurelię.
– Hektor
Rodrigez. Miło ponownie cię zobaczyć. – Kobieta zawisła mu na
szyi i skradła jeden z pocałunków w okolicy kąciku ust.
– Wybacz,
ale nie powiem tego samego. Mnie twój widok wcale nie cieszy. Co
robisz w Lagunie?
– To
co robiłam w San Romance, a także w twoim łóżku. Już nie
pamiętasz? Było nam dobrze razem.
– Pamiętam.
Najgorsze chwile mojego życia. – Zrobił spory łyk prosto z
butelki i skrzywił się na wspomnienie wspólnych nocy z tą
kobietą.
– Nieprawda.
Ja przyszłam po najgorszych chwilach twojego życia, by cię
pocieszyć.
– Nie
oczekuj podziękowań za pocieszenie. Nie byłaś bezinteresowna.
– A
gdybym dziś chciała być bezinteresowna?
– Dziś
stać mnie na usługi twojej koleżanki i na nią mam ochotę. Żegnam
Aurelio. Rito, idziemy. – Wyciągnął dłoń w kierunku rudej,
szarpnął ją, następnie otworzył drzwi i wepchnął kobietę do
środka.
– Skąd
znasz moje imię? – zapytała przestraszona.
– Znam
imię większości kobiet lekkich obyczajów w tym mieście, bywałem
tu od gówniarza po zeszły tydzień.
– Bywałeś
tu codziennie?
Zamyślił
się, przewrócił oczami w sposób tak uroczy, że dziewczyna
przestała się go obawiać.
– Co
kilka dni. Zazwyczaj co dwa. Chwilami co trzy. Mam duże potrzeby.
– Powinnam
cię znać.
– Niekoniecznie.
Jak już mówiłem, wolę blondynki.
– A
nie blondynów?
Hektor
się zaśmiał.
– Blondynki.
– Zatem
zapytam, którąś z koleżanek.
– I
zrezygnujesz z możliwości podwójnego zarobku? – rzekł pytająco
i podszedł bliżej kobiety.
Ta
przyłożyła swoją dłoń do jego policzka.
– Najważniejsze,
by było ci dobrze, pragnę… nie jedna zapewne pragnie byś tu
wracał.
– Od
zeszłego tygodnia już tutaj nie bywam i raczej nie będę bywał –
przyznał z wyraźnym smutkiem wymalowanym na twarzy.
– Co
się zmieniło w zeszłym tygodniu? – zapytała, rozsiadając się
bezwstydnie na łóżku.
– Zaręczyłem
się – odpowiedział zgodnie z prawdą, nie mając świadomości,
że Aurelia podsłuchuje za drzwiami.
– Szczęściarz,
czy cwaniak?
– Szczęściarz,
nie kierowałem się interesami ani dobrami materialnymi…
– To
się chwali.
– Przerwałaś
mi – zauważył.
– Wiem,
ale nie lubię słuchać o facetach, którzy tracą głowy dla wysoko
urodzonych kobiet.
– Przemawia
przez ciebie zazdrość, to grzech.
– Grzechy
to moja specjalność.
– Haha,
myślę, że mógłbym cię z czasem polubić. – Usiadł obok niej
na łóżku, odłożył butelkę na komódkę i zaczął sunąć
opuszkami dwóch palców po jej szyi, poprzez dekolt, aż między
dorodny biust.
– Wtedy
co mi przerwałaś, chciałem powiedzieć, że nie tyko jestem
szczęściarzem, ale także cwaniakiem.
– Mówiłeś,
że majątek… ach… – westchnęła kiedy wydobył jedną z jej
piersi spod materiału i ścisnął sutek między dwoma palcami. –
Że nie jest ważny, ani interesy – dokończyła wzdychając,
podczas gdy on kładł pocałunek na jej długiej szyi.
– Nikt
nie jest czysty jak łza, ale nie zawsze chodzi o dobra materialne,
ale co wy dziwki możecie o tym wiedzieć.
– Więcej
niż sądzisz – oburzyła się i usiadła na łóżku, chciała już
nie czuć na sobie jego dotyku. Wtedy pochwycił jej nadgarstek w
stalowy uścisk swojej lewej dłoni. Spojrzała przerażona na brak
palca.
– To
ty? – zapytała szybko, a jej duże oczy naznaczyły się lękiem
jaki nagle w niej zakiełkował.
– Nie
wiem jaki ty, ale zapewniam, że to ja. We własnej osobie ja.
– Wiesz
co o tobie mówią?
Zaśmiał
się i ponownie chwycił za butelkę, zrobił spory łyk, potem
następny.
– Zdania
o mnie są różne i podzielne. Wszystko zależy od środowiska, w
którym toczy się o mnie dyskusja.
– Tu
się dziewczyny zazwyczaj biją o klientów, a jeśli chodzi o
ciebie…
– Ciągną
zapałki i ta która wyciągnie krótszą jest na mnie skazana? –
zgadywał.
Dziewczyna
spojrzała się tak, że miał już pewność, że to właśnie o te
pogłoski chodzi.
– Znam
te plotki i ploteczki – przyznał leniwie i bez cienie
zainteresowania.
– W
każdej plotce jest cień prawdy.
– Zapewniam,
że w tej jest sama prawda, ale przecież uprzedzałem, że jestem
wymagającym mężczyzną.
– Po
tym co słyszałam mogę tylko współczuć twojej przyszłej żonie.
– Bezczelna
jesteś – stwierdził, chwytając za jej szyje i lekko ją
ściskając.
Dziewczyna
się przeraziła i zaczęła prężyć na łóżku.
– Nie
martw się, podduszanie nie należy do moich preferencji. – Zaśmiał
się. Wyraźnie było widać, że gdy dziewczyna się boi, to Hektor
się przy tym dobrze bawi.
– Puścisz
mnie?
– Oczywiście,
przecież nie mogę cię pozbawić tlenu, życia, ani nawet zdrowia.
Muszę cię prosić o pomoc, a by mi pomóc musisz być żywa i w
pełni sił. – Zbliżył się do kobiety i chwycił prawą dłonią
za jej kark. Wpił się w jej usta z wyraźną rozkoszą, a potem
szybko oderwał, a jego twarz wyrażała nagły ból, jakby walczył
sam ze sobą.
– Nie
umiesz wytrzymać do nocy poślubnej?
– Być
może. – Nachylił się, przy czym musnął nosem o jej
zarumieniony policzek.
– Będziesz
delikatny, czy…
– Nie
ważne jaki ja będę – stwierdził, rozpinając jednocześnie
koszulę. – Ważniejsze jaka ty będziesz dla mnie. – Pośpiesznie
zaczął się pozbywać spinek przy mankietach.
– Mam
być delikatna czy…
– Masz
być pomocna! – warknął. – Szukam Bastiana Browna, blondyn,
piwne oczy, wysoki, chudy, nic ciekawego sobą nie reprezentuje. Był
tutaj z bandą koleżków.
– Dlaczego
go szukasz?
– Dlaczego
o to pytasz? Nie powinnaś zadawać pytań. – Usiadł na niej
okrakiem i uśmiechnął się z wyższością, zdejmując swoją
koszulę.
Dotknęła
jego torsu, sunęła po nim dłońmi. Uniosła się, by pocałować
go w okolice klatki piersiowej. Brała między zęby jego włoski i
delikatnie pociągała, łagodząc tę perwersyjną przyjemność
delikatnymi kąsaniami, następnie subtelnymi muśnięciami warg.
Czyniłaby tak nadal, ale mężczyzna chwycił ją brutalnie za włosy
i odchylił jej głowę w tył.
– Jak
już mówiłem, miałaś nie zadawać pytań, tylko na nie
odpowiadać. – Wessał się mocno w jej szyje. Ostro chwycił
między zęby kawałek jej skóry. – Gadaj – wycedził przez zęby
tuż przy jej uchu, następnie pociągnął za włosy tak mocno, że
myślała iż wyrwał je wszystkie i nie został jej ani jeden.
Zapiszczała.
– Powtórzę
ostatni raz. Szukam Bastiana Browna, a nie płatnej miłości.
Powiesz mi gdzie jest po dobroci, czy mam to z ciebie wyciągnąć
siłą?
– Dlaczego
go szukasz? – zapytała przez łzy.
– Dlaczego
usilnie pragniesz bym ci to wyjawił?
– Bo
nie chcę by mu…
– Ciii,
maleńka, ja nic mu nie zrobię.
– Na
pewno?
– Co
ci zależy?
– Zawsze
był miły. To typ klienta…
– Tak
różny ode mnie?
– Właśnie
– przytaknęła.
– Jest
mi jak brat. Powiedz gdzie go znajdę, a wyjdę.
– Po
prostu wyjdziesz?
– Zostawię
cię w spokoju, nawet nie tknę. Zapłacę i to podwójnie, tak jak
obiecałem.
– Mam
ci zaufać?
– Jestem
draniem, ale mam też honor. Składam ci honorową przysięgę, że
cię nawet nie tknę więcej. – Zszedł z niej, stanął przy łóżku
i zaczął zakładać koszulę. – Mnie także przyda się nieco
abstynencji przed zaślubinami. – Poprawiał sztywny kołnierzyk i
zaczął zapinać guziki oraz spinki przy mankietach.
– Zbierasz
siły na noc poślubną?
– Jeszcze
chwila i mnie zirytujesz, a wtedy zmienię zdanie. Bastian, blondyn,
i wszystko inne tak jak już mówiłem. Oddaj muszkę – polecił,
wystawiając swoją dłoń dokładnie przed jej oczy.
– Proszę.
– Oddała mu dodatek garderobiany. – Na dole obstawia nielegalne
walki – powiedziała pośpiesznie i wyciągnęła rękę po
gotówkę. Hektor jednak zabrał dłoń.
– Miałeś
mi zapłacić.
– Nikt
nie uwierzy, że tak szybko skończyliśmy, poza tym wiem komu się
tutaj płaci i z pewnością nie kobietom. Nie chcę sobie narobić
problemów.
– Obiecałeś,
że…
– Że
zapłacę podwójnie. Dlatego jeden banknot dla ciebie, drugi dla
twojego szefa. Kto jest twoim alfonsem?
– Podawał
ci rum – odpowiedziała, wkładając banknot za poluzowany gorset,
z którego Hektor wcześniej wydobył jej piersi.
– Dobrze.
Posiedzimy pół godziny, potem do niego pójdę i dokonam zapłaty.
Pomóc ci w tym czasie zawiązać? – Usiadł na łóżku i
uśmiechnął się ciepło do kobiety.
– Sama
sobie poradzę.
– Jak
chcesz. – Zmienił miejsce. Zasiadł w wygodnym, lekko odrapanym
fotelu.
– Te
pół godziny zamierzasz marnotrawić na siedzeniu? – nie
dowierzała, a chwilę po tym samą siebie ganiła w myślach, że
właśnie o to zapytała.
– Co
w tym złego?
– Zapłaciłeś.
Chcesz tak marnotrawić pieniądze? To nierozsądne.
– To
ty jesteś nierozsądna. Boisz się mnie i to widać, ale ten strach
równocześnie cię podnieca. Cóż, kobiety to nieodgadnione istoty,
albo po prostu głupie i dlatego przeze mnie nierozumiane.
– Obrażasz
w tej chwili także swoją przyszłą żonę.
– Być
może ona okaże się wyjątkiem. Oby, bo nie zniosę życia przy
boku kogoś kto myśli sercem i chęcią zaspokojenia pierwotnych
potrzeb…
– O
tym zazwyczaj myślą mężczyźni – wytknęła.
– Tylko
ci spłukani i alkoholicy. Inni rozmyślają też czasami o bardziej
wartościowych rzeczach.
– Tylko
czasami? Właściwie nie uwierzę, że gdy widzisz prawie nagie,
piękne ciało, to myślisz o interesach.
– To
zależy co takiego to piękne i nagie ciało ma mojej skromnej osobie
do zaoferowania.
– Wiele.
– Ja
uważam, że nic. Nienawidzę, gdy ktoś zwraca się do mnie per
ty. Żegnam. Powiedz, że byłem zbyt pijany, by móc. – Hektor
wstał i wyszedł z pokoju. Zapłacił postawnemu brunetowi zza baru,
następnie udał się schodami w dół, by odnaleźć Browna, pośród
ludzi obstawiających walki bokserskie.
Hektor
stanął obok Bastiana i położył swoją dłoń na jego ramieniu,
gdy ten rzucał kośćmi.
– Przegrasz
– rzekł pewnie.
– Już
przegrałem, teraz się tylko usiłuje odegrać.
– Zatem
graj, chętnie popatrzę. – Odsunął sobie krzesło i popijał
rum, wcześniej przelewając go do szklanki.
– Nie
powinieneś być u boku narzeczonej? – rzucił Brown ze
wściekłością w stronę Rodrigeza.
– O
to samo mógłbym spytać. Kiedy skończą ci się pieniądze i
będziesz chciał wrócić do posiadłości Montenegro, powiedz,
chętnie cię odwiozę.
Bastian
wejrzał z nienawiścią na przyszłego szwagra, chuchnął na
szczęście w swoje pięści i po raz kolejny wyrzucił z nich dwie
kości. Banda tłoczących się mężczyzn, dopingowała graczy, a
Hektor cierpliwie czekał na zakończenie rywalizacji. Wszystko
skomplikowało się w chwili, gdy Bastian chciał zakończy grę.
– Ureguluj
należność – rzekł jeden z mężczyzn. Był wysoki i barczysty.
Hektor
się uśmiechnął, oczekując na to co się stanie.
– Przyszły
szwagrze… – zaczął skomleć Brown.
Hektor
udał zainteresowanie:
– Jak
wysoka jest należność?
– Trzy
tysiące marek – usłyszał w odpowiedzi.
– Nie
dysponuję w chwili obecnej taką sumą gotówki. Pozwolicie panowie,
że zabiorę tego pijanego człowieka do domu, a jutro powrócimy
zwrócić należność? – spytał Rodrigez, doskonale wiedząc, że
żaden z trójki mężczyzn na to nie przystanie.
Połowa
sali wybuchła śmiechem, Hektor jednak starał się ukryć swój
uśmieszek. Jeden z mężczyzn dopadł do niego i chwycił za bary
jego marynarki.
– Słuchaj
no cwaniaczku…
– Tak?
– dopytywał spokojnie Hektor, ciągle się przy tym uśmiechając.
– Do
śmiechu ci?
– Szczerze
to nie widzę wyjścia z sytuacji i nie wiem co chce pan osiągnąć
strasząc mnie, przecież nie ma możliwości bym panu zapłacił,
skoro nie mam tych pieniędzy, prawda?
Mężczyzna
wydawał się być zdumiony i zamyślony nad zbyt długim zdaniem,
które właśnie usłyszał. Starał się więc je pojąć. Hektor
wykorzystał moment na to, by uderzyć z czoła w jego nos, następnie
wymierzyć kolanko prosto w brzuch. Mężczyzna zgiął się w pół,
a ktoś łudząco do niego podobny, niczym brat przybiegł na
ratunek. Ten chłopiec był jednak stanowczo za młody i za mało
doświadczony, by wygrać z Rodrigezem. Udało mu się jednak trafić
go raz z pięści w policzek. Hektor poczuł krew w ustach, a zaraz
po tym rozwścieczenie. Potem była już tylko prawa, lewa, prawa,
kopniak i:
– Który
z panów następny?
Wszyscy
odsunęli się jak jeden mąż, a Bastian i jego koledzy stanęli za
plecami Hektora. Rodrigez spojrzał w tył śmiejąc się z
powiedzenia w jedności siła, kiedy dotarło do niego, że po
jego stronie stoją sami niedojrzali chłoptasiowie i tchórze.
– Chodźmy
już – skomlał do ucha szwagra Brown.
– Jutro
Bastian Brown ureguluje należność. Idziemy. – Hektor przemierzył
podziemia karczmy, następnie skierował się schodami w górę, aż
do wyjścia z tego zadymionego miejsca, w którym unosił się odór
oparów potu i tanich trunków.
Bastian
pożegnał koleżków i wraz z Hektorem skierowali się samochodem w
stronę posiadłości Montenegro.
– Czy
mógłbyś się zatrzymać? Muszę na stronę.
– Trzymaj,
bo nie mam czasu.
– Uratowałeś
mi życie, chyba nie po to, by teraz się nade mną znęcać! –
naskoczył Bastek na Rodrigeza.
– Nikt
się nad tobą nie znęca, Brown. Po prostu zmarnowałem już dość
czasu. Kolacja była cztery godziny temu.
– Obudzimy
służbę, z pewnością coś dla nas przyszykują.
– Nie
chodzi mi o jedzenie. Nie martwię się ani trochę żołądkiem
domagającym się strawy. Martwię się reakcja Cyntii na to, że
powracam niemal w środku nocy. Dlaczego ty nie martwisz się reakcją
Julii?
– Jest
już przyzwyczajona – odparł beztrosko Bastian. – To zatrzymasz
się?
– Nie
zatrzymam. Masz długi, Brown. Myślisz, że Marta Montenegro je za
ciebie spłaci jeśli dowie się w jaki sposób powstały?
– Przecież
wydostałeś mnie z karczmy.
Hektor
się zaśmiał z wyższością.
– Co
w tym takiego śmiesznego?
– Nie
wiem jak w mieście, z którego pochodzisz, ale tutaj, panowie z
Laguny nigdy nie odpuszczają dłużnikowi. Znajdą cię
wszędzie, nawet w posiadłości twojej przyszłej żony. Radziłbym
uzbierać należytą gotówkę w dwadzieścia cztery godziny i
dostarczyć ją im w zębach, oczywiście z odsetkami i trunkiem w
luksusowej butelce na przeprosiny.
– Żartujesz?
Hektor
pokręcił głową i przystanął na poboczu.
– Dlaczego
stoimy? – Bastek zaczął się nerwowo rozglądać dookoła.
– Chciałeś
iść na stronę – przypomniał.
– Ale
mówiłeś przecież, że się nie zatrzymasz.
– Nie
pozwolę byś lał w moim samochodzie.
– Już
mi się nie chcę. – Brown oparł się wygodniej o oparcie fotela
samochodowego, przetarł twarz dłońmi i wydawał się być
załamany.
Hektor
przewrócił oczami i ruszył dalej.
– Przegrałeś
tylko trzy tysiące?
– W
kości tak.
– A
w inne gry hazardowe?
– Uuu,
szkoda to liczyć.
– Jest
aż tak źle?
– Jest
gorzej niż źle.
– Może
mógłbym ci pomóc.
– Spłacisz
je za mnie? – zapytał z nadzieją, niczym mały, psotny chłopiec.
Nawet wyszczerzył zęby w uśmiechu, w kierunku swojego, jak myślał,
nowego przyjaciela.
– Być
może.
– Tak
po prostu.
– Bezinteresowność
to głupota, a ja nigdy nie byłem szczególnie głupi.
– Zapewne
też nie byłeś szczególnie bystry.
– Skąd
ta przygana? – zdziwił cię Rodrigez.
– Jak
Cyntia zareaguje, gdy dowie się, że spędziłeś kilka godzin z
przedślubnego życia w najplugawszym z burdeli?
– Jesteś
cwańszy niż myślałem i jesteśmy na miejscu. – Hektor
zaparkował przed budynkiem, wysiadł i obszedł samochód. Oparł
się o jego przód i zapalił papierosa.
Bastian
do niego dołączył.
– Masz
ogień?
– Naturalmente
– odpowiedział w języku hiszpańskim i podał blondynowi zapałki.
– Wiem,
że nie wyglądam na szczególnie biegłego, ale to tylko takie
pierwsze wrażenie – uprzedził blondyn. – Pomożesz mi?
– Jak?
– spytał Rodrigez, ścierając wierzchem dłoni krew, która
nadal, po tej niezaplanowanej bójce, toczyła się z jego nosa.
– Wydajesz
się być rozgarnięty. Mógłbyś mi coś doradzić.
Hektor
uśmiechnął się, przygryzł zębami dolną wargę i lewą dłonią
potarł brodę, którą okalał gęsty i ciemny, niemal czarny
zarost. Następnie przełożył papierosa z jednej ręki do drugiej,
by móc wolną dłoń położyć na ramieniu Bastka.
– Wiesz
co, Brown?
– Co
takiego?
– Albo
uzbierasz pieniądze na dług w dwa, może trzy dni, albo zacznij
zbierać pieniądze na własny pogrzeb. – Hektor poklepał
mężczyznę po ramieniu. – Powodzenia, szwagrze – dodał i
niespodziewanie, całkiem mocno strzelił Bastianowi w twarz z
otwartej dłoni. – I nie próbuj nigdy więcej mnie zastraszać,
czy też szantażować. Ja nie zamykam ust gadułom, ja zwyczajnie
pozbywam się kłopotów. Jeśli chcesz bym ci pomógł zacznij być
moim przyjacielem, bo nie warto mieć we mnie wroga. O przyjaciół
być może nie dbam jakoś szczególnie, ale przynajmniej mogą czuć
się bezpieczni. O wrogów natomiast zawsze potrafiłem zadbać, tak
by nie mogli się już czuć – wyjaśnił cicho, ale bardzo
groźnie, jednocześnie też z lekkim rozbawieniem, które było
wymalowane na jego twarzy i ruszył wolnym krokiem w stronę głównego
wejścia.
Hektor
chwycił popielniczkę z komody, która stała tuż przy ozdobnym
wazonie z kwiatami. Ugasił papierosa i zaczął zmierzać w kierunku
schodów. Zabraną z sobą popielniczkę odstawił na pobliski
parapet.
– Co
tak długo? – Zatrzymał go głos przyszłej teściowej.
Spojrzał
na nią, a Marta wydawała się być przerażona.
– Coś
ty zrobił z twarzą? – zapytała zirytowana.
Rodrigez
nic nie odpowiedział, wykonał kilka kroków w jej kierunku,
jednocześnie odpinając górne guziki swojej koszuli. Nie miał już
na sobie ani muszki, ani sztywnego kołnierzyka, wszystko to stracił
w bijatyce, albo pozbył się zaraz po niej. Pomimo jednak tych
braków nadal nie tracił animuszu.
– Nastąpiły
pewne komplikacje – wyjaśnił spokojnie, gdy zbliżył się już
na tyle, że dzielił ich dosłownie jeden krok.
– Gdzie
jest Brown?
– Na
zewnątrz.
– Pójdę
do niego, a ty doprowadź się do jakiegoś porządku. Cyntia nie
może zobaczyć cię w takim stanie. – Marta wyminęła Hektora i
skierowała się na zewnątrz posiadłości.
– Dobranoc
pani Marto Montenegro – odparł jak zwykle uprzejmie.
Brunet
stanął przed drzwiami sypialni swojej narzeczonej, bo pomimo że
jeszcze nie odbyły się oficjalne oświadczyny, to właśnie za swą
narzeczoną ją uważał. Przyłożył pięść do białego drewna.
Zwlekał jednak z zastukaniem. W końcu zdecydował się na wejście,
po cichu, niczym złodziej. Wkroczył do pokoju, zdjął marynarkę,
odwiesił ją na krzesło przy biurku, następnie na paluszkach
chciał przejść do łazienki.
– Możesz
hałasować. Nie śpię. – Usłyszał dobrze znany mu głos młodej
kobiety, która wcześniej czytała, ale gdy usłyszała kroki
narzeczonego na schodach, zapobiegawczo zagasiła lampion i
zdmuchnęła świece umiejscowione na ozdobnym kandelabrze.
Hektorowi
zabrakło słów jakie miałby skierować do Cyntii. Jakby nagle
odebrało mu mowę.
– Dobrze
– zdobył się tylko na tyle, ale Cyntia nie dała za wygraną tak
łatwo.
Chwyciła
za zapałki, znajdujące się na stoliku i ponownie zapaliła świece,
oraz dwie lampy za ozdobnym szkłem lampionu, umiejscowione po dwóch
stronach łóżka.
– Możesz
powiedzieć skąd wracasz o… – Spojrzała na zegarek. – W pół
do trzeciej w nocy? – zapytała tonem pełnym pretensji.
– Możesz
pół tonu ciszej? Błagam. – Wszedł do łazienki i rozpoczął
poszukiwanie zapałek po kieszeniach. Dopiero wtedy sobie
przypomniał, że oddał je Bastianowi. – Przeklęty Brown –
przeklął pod nosem.
– Co
takiego? – zapytała Cyntia, znajdując się już u jego boku.
– Nic,
skarbie.
Dziewczyna
zaczęła rozpalać świece umiejscowione na lichtarzach w łazience.
W takiej jasności jaka zapanowała, nie umknął jej stan w jakim
znajdował się Hektor Rodrigez, jej przyszły, oficjalny narzeczony.
– Gdzie
byłeś? – zapytała stanowczo.
Odpowiedział
jej tylko szum puszczonej wody, gdy Hektor przemywał pokrwawioną i
posiniaczoną twarz.
– Co
ci się stało? – ponowiła próbę spokojnej rozmowy.
Mężczyzna
jednak ją ignorował. Przeszła więc z drugiej strony, by zagrodzić
mu dojście do ręczników. Bez słowa jednak położył swoją prawą
dłoń na jej ramieniu i delikatnie odepchnął. Chwycił za biały
ręcznik, by przetrzeć nim twarz, potem wrzucił go do kosza z
brudami.
– Jak
to się stało, że doprowadziłeś się do tego stanu?
Ponownie
ją wyminął i rozpoczął ugaszanie świec. Kobieta stała za jego
plecami zirytowana jak jeszcze nigdy wcześniej.
– Hektor,
ja o coś pytam! – wrzasnęła w końcu i dla zaakcentowania swojej
wypowiedzi tupnęła nóżką.
Mężczyzna
był zaskoczony tym nagłym wybuchem gniewu, dlatego odwrócił się
w stronę ukochanej.
– To
nie ma związku z tobą – rzekł delikatnie.
– Wyszedłeś
gdzieś, zniknąłeś bez słowa, teraz wracasz w środku nocy i to
nie ma związku ze mną!?
– Dokładnie
tak. To nie ma związku z tobą.
Jego
spokojny ton ani trochę jej nie uspokoił, a tylko doprowadził do
większej wściekłości.
– Jak
już będziemy małżeństwem, to też będziesz znikał i pojawiał
się według potrzeb, bez żadnych wyjaśnień?!
– Cyntio,
proszę, nie krzycz. Już mówiłem, to nie ma związku z tobą.
– Hektor
ja żądam wyjaśnień!
– Byłem
w karczmie, wypić wraz z Bastianem. Chciał uczcić swoje ostatnie
chwile wolności, jeszcze przed ślubem – wytłumaczył.
– Dlaczego
mi nie powiedziałeś wcześniej? – dopytywała, splatając ze
złości ręce na piersi.
– Sądziłem,
że potrwa to o wiele krócej. Kochanie, uspokój się. – Zbliżył
się z uroczym uśmiechem na ustach do przyszłej żony. Łagodnie i
delikatnie chwycił za jej ramiona, potarł je.
Cyntia
jednak nie odebrała tego ciepłego gestu pozytywnie. Spuściła ręce
bezwiednie w dół i otrząsnęła się z dotyku mężczyzny.
Wyminęła Hektora, by powrócić do łóżka. Ułożyła swoją
głowę na poduszce i spojrzała w okno. Była zła, smutna i
zawiedziona.
Rodrigez
zdjął buty i spodnie, następnie dokończył ugaszanie płomieni
świec i naftowych lamp, pozostawił tylko lampiony sypialniane i
wsunął się pod kołdrę obok Cyntii. Położył swoją lewą dłoń
na jej ręce, którą trzymała na brzuchu.
– Śmierdzisz
alkoholem i tytoniem – stwierdziła, gdy zbliżył swoje usta do
jej policzka, by go delikatnie musnąć.
Zrezygnował
więc z tej próby.
– Jak
to mężczyzna wracający z baru – odrzekł spokojnie.
– Nie
każdy mężczyzna, idący do baru, wraca z obitą twarzą. –
Cyntia zerknęła na doń swojego przyszłego męża. Obite i nadal
krwawiące kostki napawały ją obrzydzeniem. – Zabierz ze mnie
rękę – zażądała.
– Dlaczego
taką dla mnie jesteś? – dopytywał z wyraźnym smutkiem w głosie.
Opadł na poduszki i zapatrzył się w biały sufit.
– Nienawidzę
przemocy i agresji, w żadnym wydaniu.
– Oskarżasz
mnie! – zerwał się nagle i położył swoją lewą dłoń po jej
prawej stronie. Dosłownie nad nią zawisnął.
Cyntia
udała, że się go nie boi. Zebrała się w sobie, by spojrzeć na
jego twarz bez cienia strachu.
– Nie
pokrzykuj na mnie, bo tym razem to ja mam powody do tego by się
awanturować.
Hektor
zacisnął szczęki na tyle mocno, że żyły na jego szyi
uwidoczniły się, a twarz nieco poczerwieniała.
– Nie
pomyślałaś nawet, że mogłem stawać po prostu w obronie własnej?
– zapytał z pretensją.
– Gdybyś
się nie szlajał po spelunach, nie musiałbyś stawać w obronie
własnej, ani niczyjej obronie! – krzyknęła i trąciła go lewą
ręką, dosłownie zmiotła, bo nie był na to przygotowany. Opadł
więc z powrotem na plecy.
Cyntia
wstała, sięgnęła po marynarkę swojego mężczyzny. Wyjęła z
wewnętrznej kieszeni papierośnicę.
– Nigdy
wcześniej nie widziałem abyś paliła – zaczął delikatnie.
– Nigdy
wcześniej nie widziałam cię w takim stanie. Jak widzisz każdego z
nas stać na pierwszy raz, by negatywnie zaskoczyć drugą stronę. –
Udała się do łazienki po zapałki. Odpaliła papierosa i otworzyła
okno. Zakrztusiła się dymem.
– Od
razu widać, że pierwszy raz w życiu palisz.
– Nie
rzucaj w moją stronę uwag bez znaczenia! – oburzyła się.
– Jak
sobie życzysz, ale zamknij okno. Nie przeszkadza mi dym, a nie chcę
byś się przeziębiła.
– Nie
mów mi co mam robić! Nie decyduj za mnie jak mam postępować w
moim własnym pokoju! – Cyntia chciała coś jeszcze wykrzyknąć,
ale usłyszała jak ktoś wchodzi do jej sypialni.
Hektor
przez chwilę miał przerażoną minę. Obawiał się, że może to
być jego przyszły teść, albo nieprzewidywalny Bastian.
Przerażenie ustąpiło wyraźnej uldze kiedy dostrzegł w półświetle
postać swojej przyszłej teściowej.
– Źle
domknęliście drzwi – zwróciła im uwagę.
– To
Hektor wchodził ostatni – odburknęła Cyntia i dalej krztusiła
się paląc.
– Nie
interesuję mnie kto ich nie domknął, ale goście weselni twojej
siostry zaczynają się niepokoić. Słychać was w całym domu,
także na korytarzach piętro wyżej i dwa piętra niżej.
– Słychać
nas? – dopytywał Rodrigez z cynicznym uśmieszkiem zdradzającym
pretensje.
Marta
krzywo się uśmiechnęła do przyszłego zięcia.
– Słychać
moją córkę – sprostowała.
– No
więc właśnie, pani córkę, nie mnie.
– Gdyby
wrócił o przyzwoitej godzinie, nie musiałabyś się teraz za nas
wstydzić, matko. – Cyntia odwróciła się w kierunku rodzicielki.
Hektor
natomiast przenosił wzrok z jednej kobiety na drugą.
– Twój
narzeczony nie jest moim problemem, Cyntio. Załatwcie sprawy między
sobą, możliwie jak najciszej, proszę.
– Twoim
zdaniem nie mam prawa się denerwować? Nie mam praw do pretensji? –
Cyntia ze złością ugasiła papierosa w połowie jeszcze pełnej
kawy filiżance.
– Naturalnie,
że masz, ale jeśli już musisz na niego krzyczeć, to chyba możesz
robić to nieco ciszej – zwróciła jej uwagę matka.
– Ciszej?
– rzekł pytająco Hektor i spojrzał na przyszłą teściową z
niekrytą pretensją w oczach.
– Tak,
ciszej. Najlepiej szeptem. – Odwróciła się i chwyciła za
klamkę. – Dobranoc i spokojnej nocy wam życzę. – Marta
zamknęła za sobą drzwi.
To zabawne bo czytając tą cześć rzuciło mi się w oczy podobieństwo tej sytuacji do rozdziału "Gdzie byłas?" tylko mamy odwrócenie roli postaci. :D
OdpowiedzUsuńHektor widać ma niezłą reputacje w tym środowisku. Ciekawe co on wyprawiał z tymi kobietami, że się go tak bały?
Hektor nie ma najlepszej reputacji w takich karczmach.Ciekawe czym sobie zasłużył na taką opinie i dlaczego te prostytutki się go tak boją.
OdpowiedzUsuńW sumie to Hektor jak do tej pory się jej nawet nie wytłumaczył,ciekawe czy byłby zadowolony gdyby ona go tak zbywała po nocnym powrocie.
Podobał mi się ten początek i rozmowa Hektora z Wiolettą. Dostrzegam różnice w tym rozdziale. Są zdecydowanie na plus. Cyntia jest świetna. Wydaje się być stanowcza. Nie daje się tak łatwo udobruchać Hektorowi, tylko twardo stoi przy swoich racjach. Zadaje pytania i żąda odpowiedzi. Zdecydowanie lepiej się tak prezentuje.
OdpowiedzUsuńTo jest jeszcze okres kiedy lubiłam Hektora. W tym rozdziale idealnie jest pokazane, że dla świata jest draniem. Widać to przede wszystkim w karczmie. Ale dla Cyntii stara się być miły i delikatny. Próbuje ją uspokoić, a wcześniej mówił do Bastiana, że martwi się co powie Cyntia na ten nocny powrót. To znaczy, że liczy się z jej zdaniem i z tym jak ona się czuje. Bardzo mi się to podoba.
Inną kwestią jest Bastian. W pierwotnej wersji na początku był alkoholikiem idiotą przesadzającym z hazardem, ale wzbudzającym sympatie. Późnej nagle zmienia się w inteligentnego zastępcę dyrektora. Zmiana bardzo rażąca. A w tej części przez mały gest którym jest próba zastraszenia Hektora pokazuje, że wcale takim idiotą nie jest. Taka mała zmiana a sporą różnice robi :P
Zastanawia mnie czym Hektor zasłynął w kontaktach z prostytutkami, że tak się go boją i żadna nie chce z nim iść.
OdpowiedzUsuńFaktycznie w pierwszej wersji Bastuś na początku był pijakiem i hazardzistą, później zmienił się w dobrego ojca i męża i dobrego zastępcę dyrektora, zaczął się zachowywać jak należy. A tu też lubi wypić gra na potęgę przegrywając niemałe sumy, ale też pokazuje pazur. Ośmiela się szantażować Hektora, brawo za odwagę, pokazuje że nie jest takim głupkiem.
Hektor jak widać to bardzo sławna osobistość, jego "znakomita" reputacja nawet dosięga takich miejsc jak dom publiczny. Ciekawi mnie jak bardzo zły musiał być, że krążą już o nim legendy. I jaki z niego groźny twardziel. Mógł tylko inaczej zachować się w stosunku do Cyntii. Mimo wszystko i tak go lubię :D
OdpowiedzUsuńBastiana nawet odrobinę mi żal( tak troszeczkę), wkopał się chłopak i tak szybko pewnie głupiego nie znajdzie żeby mu pomógł. No ale chociaż dziękuje by powiedział swojemu wybawcy, a nie zgrywał odważnego i jeszcze śmiał go szantażować.
Hektorek, taki dobry dla Cynti, a taka reputacja. Płacił to wymagał, no cóż przykro. Pewnie jakaś prostytutka stawiała się i powiedziała że tego nie zrobi to dostała od Hektora, ewentualnie poszedł na skargę.
OdpowiedzUsuńMarta go wkopała to niech się tłumaczy.
No no ciekawe co to za " sława" ciągnie się za Hektorem wśród prostytutek .
OdpowiedzUsuńChyba żadna kobieta nie byłaby zadowolona gdyby jej facet wrócił do domu w środku nocy z obita twarza wsumie nie dziwie sie Cynti , że chce wiedzieć .
Wiedziałam. Byłam niemalże pewna, że się nie zawiodę. Jestem zachwycona postacią Hektora. Ma w sobie wszystko, co przyciąga kobiety. Mam nadzieję, że Cynthia sobie z nim poradzi. Nie wydaje się być mimozą, końcówka rozdziału temu dowodzi.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciekawi jak rozegrasz kwestię małżeństwa tych dwojga i ich relacji po ślubie. Mam dwie koncepcje, obyś nie wybrał tej banalniejszej.
Na koniec dodam tylko, że nie ma za co. :) Świetny blog, godny polecenia, naprawdę przyjemnie się czyta.
Dziękuje za miłe słowa. A tak z ciekawości, jakie są te dwie koncepcje?
UsuńNie bądź taki ciekawski. :D Najpierw sama się muszę sprawdzić.
UsuńZdecydowanie mniej literówek :) Wyłapałam tylko tyle:
OdpowiedzUsuńJeśli przystaniesz na moją propozycje,
propozycję
stwierdził chwytając za jej szyje i lekko ją ściskając
szyję
Wessał się mocno w jej szyje.
szyję
Już przegrałem, teraz się tylko usiłuje odegrać.
usiłuję
gdy Bastian chciał zakończy grę.
zakończyć
Martwię się reakcja Cyntii na to, że powracam niemal w środku nocy
reakcją
Już mi się nie chcę.
nie chce
Rozdział ciekawy, choć coraz mniej lubię Hektora - staje się coraz bardziej agresywny. Fakt, że boją się go prostytutki również musi mieć jakieś uzasadnienie. Za to zachowanie Cyntii podobało mi się, jest stanowcza a tego jej wcześniej brakowało :)
Marta okazała się być wredna - zamiast powiedzieć córce, że Hektor pojechał po Browna do knajpy to nic jej nie zdradziła. Nic dziwnego, że Cyntia zezłościła się na narzeczonego, który nie dość, że przyjechał wstawiony i pobity to jeszcze nie chciał jej powiedzieć co robił. Ja również byłabym zła.
Ciekawa jestem o czym będzie kolejny rozdział :)
Pozdrawiam
amandiolabadeo.blogspot.com
Nie spodobał mi się tu Hektor. Bez pomocy prostytutki nie poradziłby sobie w odnalezieniu Bastiana? Musiał sie rozbierać, ją zresztą też? Jakos tak mnie zniesmaczyło to trochę w koncu szykuje się do ślubu ale nie przeszkadzało mu to żeby odwalić taką szopkę. Musze go pochwalić za to, że stanął w obronie Browna wiadomo, że nie bezinteresownie no ale gdyby nie on to Bastian wróciłby zapewne poobijany do domu.
OdpowiedzUsuńPopularny ten Hektor w tych karcznach, mam nadzieję, że za często nie bd tam wpadał. Hektor chyba preferuje ostry seks dlatego te prostytutki sie go boją, co najmniej wywnioskowałam to z jego zdania gdzie mówił, ze jest wymagający.
Hej! :3
OdpowiedzUsuńRzeczywiście sporo się działo. Hector wciąż mnie zaskakuje. Przed ślubem robić takie rzeczy...? Ech. W sumie to Cyntia też nie będzie wobec niego szczera, więc są kwita.
Hehe. Ta bójka to już totalnie mnie zaskoczyła! :D Nie wiedziałam, że Bastian tak bardzo się spłukał. Nie ma to jak proszenie przyszłej rodziny o przysługę xD
Nie dziwię się, że Cyntia była zdenerwowana długą nieobecnością Hectora. W końcu zawsze mógł sobie znaleźć inną, a cały plan by nie wypalił.
Maggie
Juz myślałam, że Hektor posiądzie tę kobierę od usług, wtedy straciłby w moich oczach dużo, choć i tak nie dażę sympatia tej postaci. Chociaz mógł się powstrzymać od ściskania jej piersi -_-
OdpowiedzUsuńCynthia popełnia ogromny błąd. Takie jest moje zdanie.
Co do Cythi to ja na jej miejscu przyłabym Hektorowi za ten występek. Co mogłoby równać z oddaniem ciosu,ale... warto czasem coś poświęcić.
Ciekawe jak pójda sprawy z Brown'em. Długi i wgl :3
Akcja się coraz bardziej zagęszcza i wciąga w historię bohaterów.
Mnue jednak wciąga sen, więc rozdział 7 i kolejne przeczytam jutro.
Pozdrawiam
No to Bastian się wkopał. I tak jest moim ulubionym bohaterem. Tylko trochę szkoda mi Julki, że musi się męczyć z tym, że jej przyszły mąż aż tak pije.
OdpowiedzUsuńNo, no, spodziewałam się bijatyki, ale nie dziwek. Właśnie zastanawiałam się czy Hektor podda się jakiejś, czy będzie właśnie taki jak w rozdziale. Podoba mi się w nim to, że ma dojrzałe podejście do seksu, chociaż skoro zna te wszystkie prostytutki... Hm... Tajemnice Hektora się mnożą, ciekawe jakie brudy ukrywa.
OdpowiedzUsuńBastian ciotas. Zaraz ma mieć ślub, a szlaja się po barach i hazarduje. No ale w sumie... ostatni dzwonek :D żonki nie lubią takich wypadów.
Okej, Cyntii wrócił mózg. Dalej jest piskliwa, ale przynajmniej miała dobre argumenty i wypadła dużo lepiej w kłótni niż Hektor. A kiedy wszedł do jej pokoju i zabrakło mi słów, aż poczułam taki męski niepokój, gdy kobieta przyłapuje go na czymś... :D Świetne.
"– Polecałbym nie używać słowa „święty” w tak bezbożnym miejscu." - Haha. Hektor czasami jest strasznie błyskotliwy, ale to mój ulubiony jego cytat :D
Nie mogę doczekać się jakiś seksów napisanych przez ciebie, bo czuję, że będą fajne i ostre. Rozdział bardzo mi się podobał :)
Hektor... w domu publicznym? Trochę się tego spodziewałam, ale mimo wszystko to trochę szokujące. Sądziłam, że mężczyźni tacy jak Hektor nie potrzebują burdeli. I jeszcze wygląda na to, że jego postać jest dobrze znana w tych kręgach. Nie żartował z tymi jego sekrecikami. Taki trochę sadysta z niego. To smutne :( Muszę się porządnie zastanowić nad swoją oceną tej postaci.
OdpowiedzUsuńNiedobra Aurelia, tak podsłuchiwać! Z tego będą kłopoty...
No i mam odpowiedź, dlaczego Hektor nie poleciał na Cyntię, gdy ta paradowała przed nim nago. Bo on myśli o "bardziej wartościowych rzeczach". Kurczę, może i na swój sposób ją kocha, ale wydaje mi się, że ma w tym jeszcze jakiś swój interes. Tylko jaki?
Bastek oczywiście nieporadny. No dobra, może i poczułam do niego sympatię, jaką ma się dla takich ofiar losu ;) Byle tylko nie zachowywał się tak durnie w stosunku do Edzia, a może nawet go polubię.
Dobra, oficjalnie nie zmieniam zdania na temat Hektora. Uwielbiam go jako bohatera. Poradził sobie z bandziorami, to jest to! Jest poważnym facetem a nie jakimś nieogarniętym chłoptasiem. Ma swoje sekreciki, ale to dodaje jedynie pikanterii jego postaci. Nie mogę się doczekać, gdy dowiem się o nim jeszcze więcej :D
Ojej, a co tutaj się zadziało? Kolejna odsłona pana Hektora? Nie do końca się tego spodziewałam, ale też nie jestem szczególnie zaskoczona. Może trochę poruszyła mnie scena z rudowłosą panią, ale tylko trochę. Chyba mogłam się tego po nim spodziewać. Wiem, mam o nim jak najgorsze zdanie, ale to on je sobie wypracował. Sam jest sobie winny.
OdpowiedzUsuńBastuś mój kochany w niezłe bagno się wpakował i tak jak wspominałam w poprzednim rozdziale znikąd ratunku. Nie no, Hektor go wybronił. Może i ma coś z tego księcia na białym koniu? Wciąż się śmieję, nie zwracaj na to uwagi. No, ale dostał i tu moja sadystyczna część duszy rozradowała się niesamowicie. Nie, nie mogę znienawidzić go do końca, bo mnie intryguje. Te jego sekrety i nieprzewidywalne zmiany humoru składają się na naprawdę ciekawą postać. Jestem ciekawa, co on tam jeszcze ukrywa, bo jestem pewna, że wszystkich kart to on nie odkrył.
Hektor jest dla mnie coraz dziwniejszą postacią, naprawdę niewiele brakowało żebym straciła do niego całą swoją sympatię, już i tak lubię go o wiele mniej niż poprzednio.
OdpowiedzUsuńhttp://tyranniezgodny.blogspot.com/
Jestem:)
OdpowiedzUsuńSądząc po kilku pierwszych zdaniach Hektor jest częstym gościem w domu publicznym, skoro ochroniarz od razu go poznał, a ruda okazała się juz na pierwszy rzut oka byc "nową".
Od razu muszę ci pogratulował, nazwałeś rudą imieniem mojej znienawidzonej byłej koleżanki:) Imię Wioletta idealnie pasuje do obu pań :* Przepraszam nie mogłam sie powstrzymac i cytując klasyka (z reklamy Tigera) Wio Wioleta przechodzę dalej :)
"Usiadł obok niej na łóżku, odłożył butelkę na komódkę i zaczął sunąć opuszkami dwóch palców po jej szyi, poprzez dekolt, aż między dorodny biust."
Hektor co ty, do jasnej cholery wyprawiasz? w domu czeka na ciebie Cyntia, rozkazuję ci w tej chwili przestac!
Bardzo dobrze, że oberwał nie jest mi go ani trochę żal, powinien mocniej a potem dostac poprawkę od Cyntii. Marta jest bezbłędna, krzyczec ciszej a najlepiej szeptem? to tak się da??? :)
Cóż za tolerancyjna matka. Aż tak bardzo wierzy w szlachetne zamiary Hektora?
OdpowiedzUsuńW sensie, że jest pewna tego, że Rodrigez nie skradnie "cnoty" Cyntii? (napisałam w cudzysłowie cnoty, bo już jej dawno przecież nie ma) :P
Jakby Hektor jednak skorzystał z usług dziwki, to od razu znielubiłabym go do granic możliwości. Nienawidzę czegoś takiego jak zdrada... Uważam, że jak facet się na związek decyduje, to jaja powinien trzymać w spodniach, a skoro mu mocno doskwiera samotność, to jest coś takiego jak RĘKA!
Jestem zwolenniczką monogamii i tyle. Niem a co dyskutować ze mną na ten temat.
Jeśli chodzi o Bastiana to gdybym mogła, to chętnie puściłabym na jego gębę pawia... Za każdym razem jak czytam o nim, to mi się na mdłości ma... !
Jestem ciekawa jak minie Cyntii noc.
Nie wiem, czy ja na jej miejscu chciałabym mieć tak upartego i wrednego męża.
Chyba nie. Lubię demokrację w związku i taką jakby swobodę... A nie ciągłe krzyki i warczenie.
Hektor musi wiedzieć wszystko, ale Cyntia już nie...
To irytujące lekko jest!
Pozdrawiam :)
Nadrabianie mi idzie straaaasznie wolno, przyznaję. Ale jakoś ostatnio nie mam ochoty na czytanie niczego, a jak już mam coś robić, to nie chcę, żeby to na pół gwizdka było.
OdpowiedzUsuńNo ale mam rozdział 6. za sobą i stwierdzam, że jestem bardzo zaciekawiona przeszłością Hektora. Dlaczego tak się go bały te kobitki? W ogóle Hektor mnie coraz bardziej intryguje. Ciekawe, do czego naprawdę jest zdolny.
Uważam, że Martę skrzywdzono. Imieniem.
Ciekawe, jak zachowa się Bastian. W sumie jeśli zajdzie w nim jakaś przemiana, to na pewno będzie wieloetapowa, złożona. I jego też jestem ciekawa.
Scena w burdelu bardzo mi się podobała, ale brakuje mi u Ciebie takich ładnie rozbudowanych opisów. No aż się prosi, żeby tego więcej było.
No, pozostaje mi napisać, że postaram się wkrótce jak najwięcej nadrobić (szkoła się zaczęła, przerwy długie, może dam radę xD).
Pozdrawiam,
Hagiri
Rozmowy Międzymiastowe
Ulicznice
Wspaniały link do Ulicznic dodałam, wspaniały -.-
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej wciąga ta Twoja historia. Co prawda zdaję sobie sprawę, że jeszcze trochę potrwa, zanim uda mi się nią nadrobić, ale jak to się mówi: ziarnko do ziarnka... Co zaś się tyczy rozdziału...
OdpowiedzUsuńHektor coraz bardziej i częściej ujawnia swoją prawdziwą naturę. Jeśli mam być szczera, to nie spodziewałam się, że był częstym gościem tego baru. Po końcówce poprzedniego rozdziału, można było wywnioskować, że zna go dość dobrze, ale aż tak... Tak poza tym to mam wrażenie, że jego reputacja jest o krok przed jego osobą. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, w co takiego, tak naprawdę pakuje się Cyntia. Początkowo miły facet z czasem okazuje się kimś zupełnie innym. Nie jest wcale dużo lepszy od Bastiana. Eh... Będę trzymać kciuki, aby jednak do tego ślubu nie doszło. W końcu nadzieja matką głupich, co nie?
Hektor lubi seks i alkohol - tak jak Bastian, tylko on stara się nie popłynąć i jakoś się pohamowuje by ciągle uchodzić za dżentelmena z klasą, ale jak długo mu się to uda? Tego się dowiesz, gdy przeczytasz całość ;-)
UsuńBastian jest super, Bastuś to moja ulubiona postać i wiem, że im dalej opowiadanie się posuwa, tym on staje się bardziej lubiany, aż w końcu osiąga miano najlepszego z bohaterów xD
Do ślubu dojdzie, co już wiesz po przeczytaniu prologu, bo w nim byli małżeństwem, a prolog to rok 1910, a więc teraz jest 1905 ;-)
Czy Hektor okaże się aż tak bardzo kimś innym? Ja bym chyba to inaczej określił, ale Cyntii nie współczułem, bo w dużej mierze sama była sobie winna.
Pozdrawiam.
Okej teraz jeszcze jeden, a może uda mi się coś przeczytać jeszcze wieczorem. Matematyka czeka:)) I od razu zanim zapomnę, bo dzięki Bogu wspominam o tym od pierwszego rozdziału.. fotografie na początku. Chyba w poprzednim rzuciło mi się logo AXN White. Nie oglądam często tego kanału (Blacklist na nim nie leci, niestety ;--;), ale serial chyba kojarzę. Grand Hotel? Albo 'Schodami w górę, schodami w dół'. Nie jestem pewna, ale któryś z nich.. mylę się?
OdpowiedzUsuńTeraz co do rozdziału - krótko, za co któryś raz już przepraszam, ale moje wywody będą dłuższe, kiedy wreszcie wszystko nadrobię. Chociaż idzie mi to wolniej, niż przewidywałam na początku..
Hektor bardzo mnie zaskoczył Negatywnie. Ot co przecież każdy facet, który niedługo ma się ożenić robi sobie takie wypady,a co tam ;--; Ma szczęście jednak że tak się to wszystko potoczyło, inaczej jakimś cudem współczułabym Cyntii.. Nie lubię jej w dalszym ciągu, a Hektor jest jaki jest, ale jak raz kogoś polubię, bardzo trudno jest potem, bym zmieniła zdanie, nieważne co ta osoba zrobi. Hektor się do takiego grona zalicza, chociaż po tym rozdziale mocno zastanawiam się co do zmiany zdania. Dał się poznać przyszłej żonie z innej, gorszej strony, gdy wraca do domu wstawiony i wszystkie "rewelacje" dotyczące tego zostawia dla siebie. Kobiety są ciekawskie i jeszcze bardziej denerwują się, gdy czegoś nie wiedzą. Hektor igra z ogniem..
Tak, tak, tak. Zdjęcia i teledyski nawet były tworzone z tego serialu. Nawet dwa wątki sobie z serialu zapożyczyłem (pomysł z opium i aktem własności, choć u mnie ma zupełnie inne rozstrzygnięcie i konsekwencje). Obejrzałem nawet cały ten serial ostatnio, więc jeśli masz czas, to serdecznie polecam, bo w porównaniu z polskimi... polskich seriali to nawet nie ma co oglądać, amerykańskie też mnie już nudzą.
UsuńHektor nie jest jednoznaczną postacią, a Cyntia miała być taka rozpuszczona i irytująca (coś jak twoja Ana), tak więc odczucia co do bohaterów masz bardzo podobne do tych, które ja sam do nich żywię.
Hektor jako postać podoba mi się coraz bardziej :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekaw kim on tak naprawdę jest :)
Przepraszam za długą nieobecność, ale ostatnio miałem dużo spraw na głowie. Wracam znowu :)
truelifebydamien.blogspot.com
W końcu się zebrałam, żeby napisać komentarz. Weekendy zawsze mnie tak rozleniwiają, mimo, że trzeba w nie robić jeszcze więcej, niż w tygodniu. Hektor jako stały bywalec w takich miejscach mnie zaskoczył i trochę w moich oczach jednak przygasł - nie lubie chodzenia na dziwki, a Hektor robił to codziennie i nawet po tym, jak poznał Cyntię. Szczerze, teraz też myślałam, że prześpi się z tą, mimo zaręczyn. Pokazał jednak siłę woli i tego nie zrobił, jedynie wyciągnął z dziewczyny informacje jaką potrzebował na swój, cóż. Specyficzny sposób - ale Hektor w ogóle jest specyficzny, więc mnie już nawet nie dziwi.
OdpowiedzUsuńUśmiałam się przy dialogu Hektora z Ritą, mianowicie o wzmiance, że Hektor woli blondynów. Jeśli specjalnie chciał, żeby to tak zabrzmiało, to zaplusował, bo lubię taką wplataną beztroskę.
Opowieści o Hektorze wcale mnie już nie dziwią - znam już te jego stronę i jej nie lubie, przyprawia mnie o ciarki.
Oczywiście, Basitan też jest częstym bywalcem w burdelu i jak widać, Rita go bardzo dobrze zna. Aż dziw, że mówi o nim "miły", bo pierwsze moje wrażenie o nim było zupełnie odmienne.
Hektor jest przebiegły. Powinien wziąć Browna za fraki i wyprowadzić, zanim całkowicie się pogrążył - one jednak to olał i wolał przyglądać się, jak Bastian spada na dno. Później jednak go obronił i zadeklarował, że chłopak jutro przywiezie pieniądze.
Hektor jest groźny i nieobliczalny - pokazał to zarówno w bójce, jak i słowach wypowiedzianych do Bastiana już przed domek Montenegrów. Ciężko tak naprawdę stwierdzić, czego się po nim spodziewać, szczególnie, kiedy wyciąga na wierzch swoją ciemną stronę, grożąc lub denerwując się na coś.
Nie dziwię się rozdrażnieniu Cyntii, też bym się wściekła, ale nie tylko na Hektora, a też na tego, kto mu zrobił krzywdę. Najprawdopodobniej obu bym rozniosła, tylko tego drugiego z większym okrucieństwem. Marta miała kryć Hektora i co? I nic, tak jak się tego spodziewałam. Nawet nie próbowała się za nim wstawić, mimo przysługi, jaką jej zrobił. Chyba jej akurat nie ma szans, żebym polubiła. Za to Bastiana, o którym wspominałam wcześniej, zaczynam coraz bardziej. Ze skrajności w skrajność...
Bardzo nie podobały mi się czasy, kiedy kobiety przesadzały z delikatnością itd, okropnie mnie to irytuje. A fakt że ten cały Hektor ruchał dziwki tydzień od danej teraźniejszości, tzn Kiedy już był z CynthiA, bardzo mnie wkurwia. Ot zwykły patalach. Ogl jego zachowanie w tym rozdziale mi się nie podoba
OdpowiedzUsuńAle historia ciekawa, czytam dalej.
Pozdrawiam, KatieKate
Z każdym rozdziałem ta zagadkowość postaci Hektora jest coraz większa. Na początku wydawał się nieznaną osobą w nowym miejscu, teraz coraz bardziej okazuje się, że jest powszechnie znany i to raczej niezbyt pozytywnie. Zastanawiam się dlaczego ukrywa przed Cynthią fakt, że jechał po Bastiana. Przecież nie musiałaby to być jakaś wielka tajemnica. Z drugiej strony jego przyszła teściowa chce zachować wszystko w tajemnicy i to zapewne też ma z tym związek. Wydaje się również, że jest swojego rodzaju postrachem dla prostytutek. W tym rozdziale bardzo mocno objawiła się jego brutalność i bezwzględność. Cynthia tym razem zeszła trochę na drugi plan i to sprawia, że jestem strasznie ciekawy Hektora, szczególnie jego historii :)
OdpowiedzUsuńO Hektorze to chyba wszędzie słyszano i wszyscy o nim wszystko wiedzą. Wobec tego ja mam wrażenie, że jest jeszcze tyle rzeczy, których dopiero się dowiem. I aż się boję pomyśleć, co to będą za tajemnice albo i nie tajemnice, skoro dla wszystkich są one oczywistością.
OdpowiedzUsuńW sumien trochę się zdziwiłam, że Hektor odpuścił prostytutce. Skoro miał już ją w swoich rękach i musiał zapłacić, to mógł to wykorzystać. Tutaj więc nie oceniłabym go aż tak źle. Ale wcześniej był stałym bywalcem tego uroczego lokalu i.. no, Cyntia raczej nie skakałaby z radości, gdyby o tym wiedziała.
Marta jak zwykle ma swoje sprawy. Coś próbuje ukryć, zatuszować. Super, najlepiej się kłócić szeptem. Cała kłótnia straciłaby swój urok ;)
Jeszcze jedno mnie zastanawia. Jeśli Hektor jest postrachem dla prostututek i ma takie wygórowane wyagania, to czy Cyntia im sprosta? Dlaczego ja się tym martwię? Jak sobie nie poradzi, Hektor zawsze może znów wrócić do bywania w spelunkach.
Mam nadzieję, że szybko tu wrócę, bo interesuje mnie ciąg dalszy historii
Pozdrawiam!